Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Pogubiłam się już kto w ostatnich postach do kogo pisze a szkoda bo wypowiedzi są mądre więc mogłyby się przydać nie tylko adresatom, których nijak nie mogę zidentyfikować:( Apeluję, piszcie kochane pod jakimiś przybranymi nickami a nie "do mamy", "do ciebie" itd. bo trudno w tym złapać kolejność i sens. Nicków można wymyśleć tysiące: nieznajoma, Kasia-basia, frytka, kryśka z mazur, wyszłam i wracam, nawrócona, szczęśliwa, optymiska, mama stefana, żona exa:) cokolwiek tylko nie "do...". Buszująca, trzymam za Ciebie kciuki ile sił. Buziaki. Daj znać jak i co. Silna - pozdrówki i odezwij się jak możesz co tam u Ciebie "dziekuję ze jestescie" - pozdrówki:)) Wszystkie Dziewczyny - ciepło pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziula199090
do mamy 30. Dziękuję. Ty też wiele przeszłaś i twoja córka, bo dziecięcy umysł chłonie wszystko jak gąbka. Ona będzie to pamiętać, ale nie będzie miała żalu bo Ty to przerwałaś. Będzie miała normalne życie bez traumy, z którą walka nie jest łatwa. Też mam skłonności do perfekcjonizmu wobec samej siebie i cokolwiek robię musi być perfekcyjne. Jako dziecko chcąc miłości i akceptacji ojczyma a potem obojga robiłam wszystko na tip top i to mi zostało z czego mam nadzieję się wyleczę, bo nie chcę być pracoholikiem. I niestety zbyt poważna też byłam przez co nie akceptowali mnie rówieśnicy i przez powagę nie chciałam "szaleć", bo myślałam, że to złe (bo wszystko co robiłam było dla rodziców złe), bałam się może, że się dowiedzą i mnie "dorwą", sama już nie wiem. Ale teraz staram się nadrabiać. Mam tam gdzie mieszkam grupę przyjaciół, z którymi mogę wyskoczyć "na miasto".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziula199090
Madziula to ja do mamy 30

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_30
spodziewałam się takiego odzewu, takich odpowiedzi. Ja wiem co mam robić ale czekam z tym nie wiadomo na co? :-o Mój mąż jest/był uzalezniony od marihuany i palenia dopalaczy, od tygodnia to rzucił i poszedł na terapię, bo już mielismy się rozstawać z tego powodu. Oczywiscie są inne powody dla mnie, jemu się wydaje że jakoś przymknę oko na te jego zachowania ale grubo się myli. Ja bronię mojej córki coraz bardziej, a jego coraz bardziej nienawidzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_30
madziula199090 - dziękujesz mi? :) Dużo przeszłam w swoim życiu już i moja córka też, najpierw z jej ojcem, a teraz z jej ojczymem. Ale jestem świadoma wszystkiego tylko czasem brak mi konsekwencji i zdecydowania ale wiem czego chcę i uda mi się to! :) Już od jednego toksyka zwiałam(ojca córki) i nawet z moją "małą" pomocą trafił za kratki - należało mu się, sprawiedliwość go dopadła. Teraz muszę się zmierzyć z kolejnym. Mam trochę problemy finansowe, nie pracuję, bo wychowuję syna i to tez mnie trochę powstrzymuje. Ale wiecie co? Napisanie tutaj i utwierdzenie się w tym co czuję daje mi trochę tej siły, której mi właśnie potrzeba ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziula199090
MAMO_30 To nie chodzi o to byś bardziej broniła córki. W ten sposób nie zlikwidujesz przyczyny, a córce zafundujesz traumę. Co z tego, że jej bronisz skoro i tak ja dręczy!!! w jej odczuciach będzie tak jakbyś nic nie robiła albo robiła coś na odczepnego. Nie zdziw się jak cie znienawidzi za to, że zafundowałaś jej takie dzieciństwo. Tak będzie cię obwiniać o to co się dzieje w równej mierze jak tego gada, z którym mieszkasz. Kobieta która napisała do ciebie i pisała ze mną napisała, że zrobiła to dla córki. Odpowiedz sobie na pytania: Czego chcesz dla siebie? Jakiego życia chcesz dla swojej córki i syna? Najważniejsze powinny być dla ciebie dzieci, bo twój syn też będzie miał skrzywiony obraz rodziny. Lepszy jest jeden rodzic, który funduje dzieciom dobre dzieciństwo niż dwóch, którzy fundują traumę. Bo nie opuszczając męża też jesteś winna. Mój ojczym rzucił się nawet na mnie z nożem, wybroniłam się. Twoja córka może już nie mieć siły by się przed takim czymś obronić. Jesteś współwinna temu co się dzieje, bo bronienie dziecka to za mało.Ratuj siebie i dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziula199090
MAMO_30 Podziękowania nie były akurat do ciebie. Podziękuje ci jak uciekniesz od męża i uwolnisz dzieci. I uchronisz córkę przed tym co mnie spotkało. Na początku okazuj jej miłość. Przytulaj ją, mów, że kochasz. Po napadach twojego męża na nią pocieszaj. A gdy mąż jej dokuczy to powiedz mu: Ty masz jedno dziecko, ale ja mam dwoje, i syna i córkę rodziłam w bólach i kocham ich tak samo. Jak dokuczasz MOJEJ CÓRCE, to dokuczasz też mi. I nie odzywaj się do niego. Rozmawiaj z córką o jej odczuciach, pytaj co czuje. Zapytaj się jej co oznacza dla niej słowo rodzina. To pomoże poznać ci jej obraz rodziny i w jakim stopniu jest już skrzywiona. I przede wszystkim zaprowadź ją do psychologa i siebie też. Jak trzeba będzie to syna też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziula199090
Mnie jak ojczym kazał się wyprowadzić. To wyszłam dosłownie jak stałam. Nie miałam nic. Pomieszkiwałam u koleżanek dopóki nie stanęłam na nogi. Było mi ciężko. Poproś o wsparcie rodzinę, przyjaciół. Nie wstydź się mówić tego co się dzieje w domu, to on ma się wstydzić. Ale bądź tez przygotowana na krytykę z ich strony, że za wiele nie zrobiłaś. Poza tym zwierzanie się może ci się przydać do rozwodu z orzeczeniem o winie a wtedy gdy pogarsza się standard życia to masz prawo do alimentów oprócz na dzieci to również na siebie i to do końca życia. A masz mnóstwo argumentów i z pomocą świadków masz sporą szansę na uzyskanie rozwodu z orzeczeniem winy męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiatr we wlosach
Witam w te czarna z czarniejszych nocy.... Nad moim wpisem jest przerazajacy post zony, matki... dlatego przepraszam, za moje marudzenie tym bardziej, ze moja sytuacja z powyzsza oceniam jako znacznie lagodniejsza. W tych dniach rozpoczelam praktyki w zwiazku z moim szkoleniem plus dyzury popoludniowe i noce w pracy plus szalone obiady zjadane z dziecmi w ciagu 20 minut. Wracam do domu o 23-ej.Ten rytm tak bardzo zmienil moje dotychczasowe zycie, ze szczerze, fizycznie nie wydalam! Dlaczego o tym pisze? Pisze, bo przypomnial mi sie Maslov i jego piramida potrzeb. Milosc i poczucie kochania i bycia kochanym jest na wyzszym szczeblu niz potrzeba wypoczynku. Mnie w tych dniach najbardziej brakuje wlasnie wypoczynku, dlatego ,,milosc,, zeszla na dalszy plan. Nie, to nie jest tak, ze przestalam cokolwiek czuc, przestalam po prostu miec sile o tym myslec, albo tak mi sie tylko wydaje, bo... Dzis po tygodniu odkad moj M. mailowo zakonczyl nasza historie nie dajac znaku zycia i kiedy ja tak bardzo bedac w potrzasku emocjonalnym zebralam sile, by sprostac moim obowiazkom nie zawalajac szkolenia, pracy i dzieci i nie zwariowac z rozpacy....zadzwonil do mnie. Odsluchalam wiadomosci, w ktorej mowi, ze sa wyniki badan, nie mowi co wyszlo z badan i ze bardzo mnie przeprasza. Dziewczyny! To,co przezylam podczas odsluchiwania tej wiadomosci bedzie mnie kosztowac kilka miesiecy zycia... Nie potrafilam opanowac naglej trzesawki rak potem calego ciala, naglego wybuchu placzu i wreszcie upadku na podloge! I to wszystko podczas dyzuru w pracy... Smutno mi to stwierdzic, ale niestety moja reakcja na jego glos swiadczy jak bardzo daleko jestem od zobojetnienia. Chwilami wolalabym byc gdzies indziej, tak jakbym chciala uciec od tego wszytskiego i nie musiec walczyc ze swoja ochota napisania do niego, zadzwonienia.Ta chora tesknota zabija mnie na raty. Piglet Kochana, widzisz jaka jestem slaba, jak bardzo niekonsekwentna w swoich pragnieniach wolnosci i zniewolenia. Malenki sukces w tym morzu niepewnosci to fakt, racjonalnie wiem, ze ten,, epizod,, nagrany na sekretarce nie ma prawa zmieniac moich czynow. Szczerze to nie wiem czy starczy mi sil, by zaslona milczenia pokazac obojetnosc, ktorej jak na lekarstwo... Dlatego siedze sobie przed monitorem... ,,a w mojej glowie wojna mysli niespokojnych,,...zroszonych lzami, ktorych sie zwyczajnie po ludzku wstydze przed sama soba... Piglet, mam wrazenie jakbym stala okrakiem miedzy przeszloscia i przyszlosia. Ta pozycja zabrania mi czynnego udzialu w terazniejszosci. Wiem, ze trzeba sie zdecydowac i koniecznie stnac obiema nogami w tu i teraz bez iluzji i plonnych nadziei. Rozumiesz mnie, co chce powiedziec. Wydaje mi sie, ze masz tak samo z wiekszym utrudnieniem, bo wazy sie w Tobie odpowiedzialnosc za mala. Naprawde bardzo Ci wspolczuje i podziwiam Twoja wytrwalosc. Nie potrafie napisac nic. Te sytuacje mnie przerastaja, ale chce zebys wiedziala, ze duchowo Cie wspieram, bo tak bardzo wydajesz mi sie bliska. Buszujaca w zbozu, dzis piatek... myslalam o Tobie, jak Twoja ,, walka w zdobywaniu wolnosci,,? Aweb, tak celnie nazywasz utrate szacunku wzgledem samej siebie(czyt.kazda z nas go utracila).Oj, aweb - kiedy nastanie taki czas, ze wreszcie powiem jaka bylam glupia i z politowaniem usmiechne sie patrzac w przeszlosc? Idalia,masz racje - duma juz dawno sprzedana i upokorzona. Dziewczyny, jak ja kocham Was czytac :) Wreszcie szczesliwa :) Tyle w Tobie optymizmu, a ja zyje jakbym nie zyla...Ale ciesze sie ogromnie, bo Ty, Kasia (Was znam z kilku ostatnich stron, bo niestety calego topiku nie przeczytalam, ale nadrobie, juz od polowy grudnia bede miec wiecej czasu) jestescie jak malenkie swiatelka w tunelu dla tych wszystkich kobiet, ktore waza wlasne losy pomiedzy byc i nie byc... Dziekuje za wszelakie slowa otuchy. Jesli pomylilam nicki i przypisalam komus slowa, ktorych nie powiedzial to bardzo przepraszam, ale pisze po jednokrotnym przeczytaniu. ... dziewczyny autentycznie potrzebuje madrych slow, by doszly do mojej zrytej psychiki i bym wreszcie przyjela i polozyla jak pieczec na duszy slowa, ktore juz znam - moj zwiazek nie ma sensu... Dobrej nocy. Wszystkie Dziewczyny pozdrawiam najserdeczniej,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez- wielkie dzieki 🌼 Mama30 skwituje krotko- ratuj dzieci!!! Pamietaj, ze to co my im zostawiamy, przekazujemy, pokazujemy,mowimy xzostawia slad na cale zycie.Twoj m nie ma litosci dla małych zwirzatek, chetnie patrzy jak "zdychaja".Takie samo podejscie ma dla ludzi. Nie masz pracy?? Wystap o alimenty, ja w takim zwiazku nie zostalabym ani jednego dnia dłuzej. On ma mozg zlasowany od dopalaczy. Leczy sie? No i co z tego, to co juz zrobił złego twojej corce juz nie odwroci, liczysz ze sie zmieni?? Gowno sie zmieni, to jest chory i zły czlowiek, bardzio zly, pełen nienawisci.Piszesz, ze rodzina Ci pomoze, wiec pakuj sie i wyjazd satmtad, na co czekasz?? Nie przedłuzaj dziecku o kazdy dzien tego horroru. Dziewczyno!!! Wiatr we włosach- wiesz ja kiedys mialam podobna sytuacje do Ciebie, moze nie był to telefon ani nie bylam wtedy w pracy. Siedzialam wieczorem przed kompem, moich maili ani numerow gadu nie dawalam nikomu poza zaufanymo osobami w obawie przed kontrola M.Nie mieszkalismy juz ze soba jakis rok, poltora (on mnie sledzil i zakladal podsluchy i do dzisiaj mam jakas obsesje dziwna). Nagle na monitorze wyskakuje mi napis, czesc jak moje dziewczynki. Wtedy dopadl mnie stan ktory Ty opisalas. Zaczelam plakac, wyc, ryczec, klasc sie na podklodze, trzasc. I powiem Tobie, ze moje uczucia z perspektywy czasu oceniam jako paniczny strach przed nijm, ze zburzy to co buduje od nowa, ze wciaz probuje mnie kontrolowac.Strach sr=trach wielki strach.Przed czym?? Przed nim. Kochana, badz silna i dzielna i nie daj sie, oni tak robia, biora na litosc bo znaja nas na wylot, wiedza jakimi srodkami moga manipulowac.Badz wtrwala w swoim postanowieniu, zobaczysz ze z czasem bedzie coraz łagodniej a w koncu Twoj m pokaze Ci swoje prawdziwe oblicze tak w pełni.Wspomnisz moje slowa. Poki co nie poddawaj sie!! Trzymam kciuki i zycze siły ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo 30 nie wiem w tym momencie czy mam plakac nad losem, jaki zgotowalas swojej coreczce, czy po prostu wziac i Toba potrzasnac.... nie miesci mi sie w glowie, nie chce mi sie w niej zmiescic, jak mozesz narazac SWOJA MALA CORECZKE na przebywanie pod jednym dachem z kims, kto zamecza male zwierzatka na smierc, kto dreczy ja psychicznie i fizycznie, kto na jej oczach bije Ciebie za to, ze stajesz w jej obronie. otrzasnij sie! opamietaj sie, zobacz jaka krzywde TY jej wyrzadzasz - ona nie moze uciec sama, spakowac sie i wyjsc - TY jestes jej tarcza, ochrona przed zlem, MATKA, ktora ma za zadanie pokazac dziecku milosc i piekno tego swiata. Co jej pokazujesz, co pokazujesz obu dzieciom zamiast tego? Ze jest OK znecac sie nad slabszymi? Ze bicie drugiej osoby to normalna sprawa? Ze jesli zywe stworzenie nie moze sie bronic, to mozna z nim robic co sie chce? Kup mu rotweilera, zobaczymy czy tak samo sie bedzie do niego stawial jak do chomiczkow.... Co musi sie stac, zebys odeszla od idioty? Kiedy coreczka skonczy tak jak chomiki, czy 'tylko' jak psychol ja okaleczy? (fizycznie, mowie, bo psychicznie ona juz sie kwalifikuje do dlugoletniego leczenia) przepraszam, jesli to co pisze jest nie do konca skladne, ale po prostu przewraca mi sie w zoladku, kiedy widze cos takiego. Jestesmy dorosle, jesli wybieramy bycie z takim kolesiem pomimo wszystko - to nasz wybor i nasz problem. Ale DZIECI nie maja tego wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszujaca - daj znac jesli moge Ci jakos pomoc, martwie sie o Ciebie 🌻 laczka dla wszystkich wspanialych Kobiet...oby nam wszystkim bylo lepiej :) 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_30
Abssinthe - POPŁAKAŁAM SIĘ przy Twoim wpisie. Właśnie dzwoniłam do prawnika ale 4 tygodnie czekania, chyba sama napisze pozew, tylko nie wiem czy o separację czy od razu rozwód? Do psychologa ja chodzę, niedawno skończyłam grupową terapię dla współuzależnionych, z córką byłam dopiero na pierwszej wizycie u psychologa i jestem umówiona na 3 sesje, tzn. moja córka z tą panią będzie rozmawiać, a potem mi powie czy widzi coś niepokojącego w jej zachowaniu(ja widzę). Jak to jest?? czy mogę w pozwie od razu powołać świadków? Moja mama i koleżanka zeznają to co wiedzą, nawet jego rodzice wiedzą o tym jaki on jest i jak moją córkę traktował ale wiadomo, że przeciwko niemu nie zeznają. Jego rodzice wiedzą jaki on jest i zwracają mu uwagę, próbują tłumaczyć ale to nic nie daje. Tak został wychowany synuś, wszystko mu mamusia dawała i niczego nie oczekiwała a ojciec stał z boku bo zapracowany, czasem go skarcił i tyle ale teraz to go nie lubi jego ojciec, jak jestem u nich, to ojciec nie może patrzeć na zachowanie syna(mojego męża) widać że ma go dosyć, chyba czuje porażkę że takich ma synów - jego starszy syn(brat mojego męża) jest alkoholikiem, menelem totalnym i nienawidzi rodziców, chociaż mu pomagają.... Ale się rozpisałam na jego temat nie wiem po co, tzn wiem, próbuję szukać przyczyn czemu on jest taki zły, mimo że ma bardzo dobrą matkę i ojciec też wydaje się być w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziula199090
Lepiej poczekaj na prawnika albo umów się z innym prawnikiem, bo twój pozew może być niedokładny. Są ośrodki pomocy rodzinie tam mogliby cię skierować do najbliższej darmowej pomocy prawnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo 30 - ja poplakalabym sie czytajac Twoj post gdyby nie to, ze jestem w pracy .... po prostu strasznie, strasznie mnie boli cierpienie niewinnych istot - dzieci, zwierzat...przepraszam, jesli to co napisalam brzmialo zbyt ostro... nie mieszkam w Polsce - wiec nie moge pomoc w sprawach prawnych, ale wiem, ze kilka Kobiet tutaj przeszlo przez rozwody, wiec na pewno sie odezwa, wracaj tu i zagladaj... jesli chodzi o przyczyny - cos musialo byc w domu, jesli obu synow az tak pokopalo zyciowo...niemniej jednak nie ma po co grzebac w tym - nie zmienisz tego co sie stalo, teraz obaj sa dorosli i odpowiedzialni za swoje czyny. I wybieraja takie wlasnie postepowanie - to jest ich problem i ich zycie, Ty probowalas cos z tym zrobic, ale jak widac NIE MOZNA ZMIENIC DRUGIEGO CZLOWIEKA JESLI ON SAM NIE CHCE. sciskam Cie cieplo, A.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Wreszcie nie zniosłabym, gdyby chcąc mnie ukarać, ściągano mi majtki i na golasa mówiono do mnie jakim jestem złym dzieckiem, wiedząc że mówi to do mnie facet, którego moja Matka dopuściła w domu do roli "pana domu"." to jest jak gwalt przeciez......kurna znowu mi sie chce plakac, ile ten chlopiec ma lat?? Turkusku, jak mozesz przyjaznic sie z osoba ktora stoi w milczeniu przyzwalajac na tak straszliwe naruszanie intymnej strefy swojego dziecka? Ktora jeszcze na dodatek zwala wine na dziecko? -------------------------------------- gdybym sie modlila kiedykolwiek do jakiegos msciwego boga, poprosilabym go, zeby otworzyl wszystkim oczy na konsekwencje ich dzialan i braku dzialania...zeby pozwolil im poczuc przez chwile to, co czuly ofiary...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama 30- sa darmowe osrodki, fundacje, ktore pomoga prawnie. Jesli natomiast stac Ciebie na prawnika popytaj jaki jest najlepszy w Twoim miescie. Nie pisz sama pozwu, to zbyt skompliowana sprawa. parwnik napisze to tak, ze za jednym razem uwzgledni tez obowiazek alimentacyjny. Piszesz ze za trzy tygodnie masz umowione spotkanie, ok, zaczekaj az on doradzi i powie co robic i jak postepowac. Ty ty,mczasem zadbaj o dzieci- czyli pakuj sie i do mamy. Ja tylko takie wyjscie z sytuacji widze. I blagam nie wierz M w zadne zapewnienia o zmianiach w zachowaniu, o leczeniue, o szansach. Pamietaj- on sie nie zmieni. Wiele z nas tego doswiadczylo i zaden z z ich m sie nie zmienil.To sa prozne obietnice, ktore zamydlaja kobietom oczy na jakis czas a potem wszystko wraca do "normy". Musisz byc konsekwentna w dzialaniu. Tylko od Ciebie zalezy los Twoich dzieci. T%o Ty masz je wspierac i chronic. Wiec do cholery rob to, blagam.Czym predzej tym lepiej dla dzieci. Nie dawaj sie omamaic obietnicom tylko daz do szczescia twojego, coreczki i synka. Bo tylko Ty mozesz im pomoc.I zrob to jak najszybciej!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Turkusek- a moze Ty powinnas zglosic fakt , ze wiesz o gwałceniu dziecka?? Nie czujesz sie wspolodpowiedzialna wiedzac o tym i nic nie robiac?? Szok!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Buszująca odezwij się ,,czekamy na ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Turkusku- doceniam to ze mu pomagasz, wspierasz, ukazujesz prawdziwy obraz tego co sie dzieje w jego domu, ale to niczego nie zmienia, on nadal jest zastraszonym i bitym na goła pupę 14 latkiem, ktorego psychika jest baaardzo mocno naruszona. A moze skontakotwałybysmy sie poza forum- ja ten fakt zgłosze na policje!! Czy chlpoeic ma babcie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Turkusku- cholera, szkoda dzieciaka, a moze tak isc do pani psycholog szkolenj i w tajkemnicy z nia porozmawaic, moze szkola jakos by zainterweniowała?? Kurde musi byc jakis sposob!! Moze anonimowo by zadzailac. Nie umiem tak obojetnie przejsc kolo ludzkiej krzywdy a dziecka tym bardziej. Dziewczyny zbierzmy sie- jhak pomoc temu chlopcu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_30
Nie muszę się nigdzie wyprowadzać, bo mieszkanko jest moje. Pisałam, że to on już się pakował kilka razy ale nigdy nie wyszedł, bo nie mógł znieść tego, że ja to ze spokojem przyjmuję, to jego pakowanie się i niby wyprowadzkę. Na prawnika mnie nie stać ale w poniedziałek zadzwonię do innego, może tu będzie szybciej, jak nie to poczekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Turkusku... Ciebie tez przepraszam, ze najechalam...jakis dzisiaj dzien overreakcji mam ... ❤️ kurcze no, rozumiem Cie, ze masz zwiazane rece tutaj... :(:(:(:( jakie to zycie jest pokomplikowane czasem :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, już chyba trzeci raz wracam na to forum... ja akurat jestem w takim związku, a raczej od tygodnia staram się nie być wyprowadziłam się od niego razem z dzieckiem, po tym jak mnie zwyzywał, a na końcu uderzył w twarz =( a o co poszło? nawet nie wiem dzień wcześniej załatwił sobie podobno wyjazd do pracy za granicę i zachowywał się tak, żebym chyba sama się chciała wyprowadzić twierdził, że pojedzie i zacznie wszystko od nowa, że nie będzie słuchał marudzenia, w końcu odpocznie, pomyśli o sobie i będzie miał w dupie to, co tu się będzie działo szkoda tylko, że dzień wcześniej, zaczął rozmawiać o ślubie, tym bardziej, że w końcu od jakiś kilku miesięcy w końcu sie układało, było wreszcie dobrze, a on, jakby nigdy nic zachował się jak kretyn, a mnie i dziecko potraktował jak zabawki na drugi dzień po mojej wyprowadzce chciał się pogodzić, przepraszał, mówił, że tęskni itd trwa to tak od 10 dni, w tym dwa razy już sobie odpuscił, a z tego co widzę, nie mam co liczyć na jakąś większą zmianę w jego zachowaniu nadal, kiedy ma być coś nie tak, jak on to sobie wymyślił, obraża się albo denerwuje wczoraj wymyślił sobie, żebym przyszła na noc, zeby spokojnie o tym wszystkim porozmawiać kiedy się nie zgodziłam, stwierdził, żebym się dobrze zastanowiła, bo mogę pożałować a od tego będzie wszystko zależało i ten sam facet 5 minut wcześniej zapewniał, że rozumie dlaczego mam takie podejście do tego cholera, sama czuje gdzieś w środku, że gdybym wróciła do niego, na początku moze byłoby ok, ale potem znów po jakimś czasie mógłby się tak zachować tym bardziej, że to trzeci raz już go tak zostawiłam nie wiem, może to z przyzwyczajenia, a może dlatego, że byliśmy razem aż 4 lata, ale ciężko mi od niego naprawdę odejść z jednej strony nie wyobrażam sobie być sama a z drugiej skręca mnie na myśl, że on mógłby być z kimś innym nie wiem co mam już o tym myśleć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiatr we wlosach
Moje Kochane Kobietki.... Wszystkie Was sciskam cieplutko, tylko tyle moge. Pisze do Was, bo znow swiat mi sie zawalil i odbudowal w tym samym momencie... Od wczoraj wiem i znam wyniki badan mojego M. Diagnoza w skrocie : wrodzone zaburzenia prawej polkuli mozgu. Plus do tego mail z podziekowaniem i przeprosinami i zacheta bym sobie wszystko przemyslala. Kobety Kochane a o czym tu myslec? Ja mam wszytsko jak na dloni i nie moge sie wiecej oszukiwac. Moj M. taki sie urodzil. Po przyjsciu z dyzuru nocnego przewertowalam pol internetu, by poszerzyc moje wiadomosci dotyczace problemu. Nie jest dobrze i nacznie mam na to potwierdzenie badan z podpisami lekarzy. Co czuje? Ogromny ucisk zoladka. Te wiadomosci to dla mnie jak zimny kubel wody na sponiewierana psychicznie psychike. Z wszelakimi uczuciami musze sie pozegnac i to jak najszybciej bez znieczulaczy typu,, moze leki, psychoterapia cos mu pomoga,,. Stanelam przed lustrem i niemym krzykiem zaprzeczalam,, To nie moze byc prawda!!!,, A jednak... Wierzcie mi to straszne! Natala- po raz trzeci wracasz tu ciagle sie ludzac...Ale rozumiem Cie, bo i ja jeszcze kilka dni temu pragnelam sie ludzic.Dzis mam wszytsko jasne. Nie wiem czy powinnam uznac sie za szczesciare, czy zupelnie odwrotnie? Wiem jedno, ze bardzo cierpie, ze nie moge sie pogodzic z tym wszytskim a mam swiadomosc, ze musze. ...ile z Was mogloby czuc sie tak samo, gdyby Wasi partnerzy, mezowie porobili kilka badan, przeswietlen, tomografie i rezonans magnetyczny??? Dziewczyny...czuje, ze musze pozwolic umrzec jakiejs czesci mnie samej ...i naprawde pragne tylko, bym odnalazla w sobie sile zycia na zawsze bez zludzen i plonnych nadziei wzgledem kazdego czlowieka jakiego spotkam na swojej drodze. Piglet :).... Wszytskim Wam wiary w siebie i tylko w siebie!!! Szczerze Wam powiem, ze wiekszosc z historii tu czytanaych mnie przerasta i przeraza. Jak male dziecko chce krzyknac, ze nie chce takiego swiata!!! No i sobie krzycze w duszy, a gluche sciany pokoju z politowaniem smieja sie ze mnie mowiac,, Oj naiwniaczko ty, naiwniaczko! Toz to samo zycie, nie wiedzialas??? -Nie. ...i znow rycze... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"gluche sciany pokoju z politowaniem smieja sie ze mnie mowiac,, Oj naiwniaczko ty, naiwniaczko! Toz to samo zycie, nie wiedzialas???" to nie gluche sciany pokoju....to glos tego czy innego toksyka, bufona, palanta, ktory chce znowu komus gdzies wmowic, ze nie ma innego zycia... ze nie ma ucieczki...ze TAK WLASNIE PRZECIEZ JEST bo inne zycie jest. Tylko niektorzy wybieraja to zle...albo wybieraja to zle za kogos innego...i nie wolno tego ignorowac, masz racje....ale rowniez trzeba widziec to dobre zycie - dazyc do niego - pokazywac innym, ze istnieje.... sciski dla Ciebie, Wiatr we wlosach....wiem, ze Ci ciezko tam...ale moze, paradoksalnie latwiej? teraz juz nie mozesz nigdy sie ludzic, ze bedzie lepiej, ze moze jesli zrobisz jeszcze to i jeszcze tamto.... teraz juz wiesz, a wiedza czyni silnym. Prawda was wyzwoli :) sciski dla wszystkich xxxxxxxxxxxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
Wiatr we wlosach:) Piszesz: Malenki sukces w tym morzu niepewnosci to fakt, racjonalnie wiem, ze ten,, epizod,, nagrany na sekretarce nie ma prawa zmieniac moich czynow. Szczerze to nie wiem czy starczy mi sil, by zaslona milczenia pokazac obojetnosc, ktorej jak na lekarstwo... Dlatego siedze sobie przed monitorem... ,,a w mojej glowie wojna mysli niespokojnych,,...zroszonych lzami, ktorych sie zwyczajnie po ludzku wstydze przed sama soba... Pewna psycholozka powiedziala mi, aby nie wymagac od siebie za duzo, aby nie byc dla siebie za bardzo krytycznym..a wydaje mi sie, ze troszeczke za ostra jestes w stosunku do siebie..staraj sie akceptowac swoje uczucia, nie wymagac od siebie za duzo na raz,masz prawo do przeroznych uczuc nie wstydz sie nich ale probuj ogarniac oceniac i odbierac je racjonalnie, daj sobie czas..:) niestety mysle, ze duzo prawdy jest w stwierdzeniu, ze duzo latwiej jest sie uwolnic z toksycznego zwiazku, kiedy ten nasz prog bolu , granice zostana przekroczone wtedy wszystko jest latwiejsze; latwiej byc konsekwentnym, latwiej zniesc bol rozstania, latwiej zaczac patrzec na siebie ... Kochana, wydaje mi sie po tym co czytam ,ze nie doszlas do tego etapu jeszcze..to tak jak ja te kilka mcy temu; kiedy ogromnie mnie bolalo rozstanie, kiedy oznaczalo ona dla mnie w jakis sposob koniec zycia, potworny bol na zawsze, dzis jest ciut lepiej, a moze i o niebo lepiej? godze sie z rozstaniem- boli,czasami b, ale bol emocjonalny nie powoduje bolu fizycznego nie jest on az tak ogromny -ze przyslania mi wszystkie inne rzeczy dookola.. Nie namawiam Cie absolutnie do powrotu, ale takie odejscie na sile, kiedy tak jak piszesz masz pelno roznych mysli, nie wiesz czy straczy Ci sil, i przede wszystkim kiedy tak ekstramalnie jeszcze na swojego M. reagujesz wydaje mi sie moze tez emocjonalnie i psychicznie cie moze wykanczac- ze mna tak bylo przez te kilka mcy.. Moze sprobuj separacji zamiast od razu zmierzania sie z faktem - definitywne rozstanie, kiedy tak mocno to przezywasz, moze z takim podejsciem bedzie mniej bolalo? moze okres separacji pomoze Ci sie przyzwyczaic i pogodzic z sytuacja - zmniejszy odczuwane napiecie i bol? Mi ta separacja fizyczna (nie mieszkanie razem ) polaczona z ograniczonym kontaktowaniem sie b pomogla w przezyciu bolu, pogodzeniu sie z rozstaniem.. Ponizej fragment z Koniec Wspouzaleznienia na temat separacji w uzalezniajacym zwiazku; Usilujac zapanowac nad ektremalnymi przezyciami, jakie nieuchronnie towarzyszyc beda wycofywaniu sie z uzalezniajacego zwiazku, pamietaj: jesli nie czujesz sie gotowy na pelne, brutalne i bezlitosne zerwanie z nalogiem, pozyteczna moze sie okazac chwilowa separacja. Dzieki temu bedziesz mogl na samym sobie przetestowac, jakiego rodzaju doznani czekaja Cie w przypadku rozstania z dotychczasowym partnerem. Jesli chcesz najlepiej wykorzystac ten czas, w zadnym wypadku nie wypelniaj go co do minuty rozrywkami, spotkaniami z ludzmi i zadaniami do wykonania. Pozwol sobie poczuc samego siebie. Pozwol goraczce rosnac i spadac. Nie wykrecaj numery telefonu partera, gdy tylko ogarnie Cie rozpacz. To niezwykle wazne, abys stawil czola swojemu glodowi przywiazania i odkryl, ze potrafisz przetrwac objawy abstynecji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
Stad juz tylko krok do normalnosc, do zycia, w ktorym rzadzic bedzie nie Twoje wspouzaleznieni, ale Ty sam, w swoim najlepiej pojmowanym interesie. piszesz: Piglet, mam wrazenie jakbym stala okrakiem miedzy przeszloscia i przyszlosia. Ta pozycja zabrania mi czynnego udzialu w terazniejszosci. Wiem, ze trzeba sie zdecydowac i koniecznie stnac obiema nogami w tu i teraz bez iluzji i plonnych nadziei. Rozumiesz mnie, co chce powiedziec. przeszlam to samo; nie istniala dla mnie teraznijeszosc w wiekszym wymiarze anizeli tylko na poziomie wypelniania codziennych obowiazkow (praca, dom, nauka) emocjonalnie bylam zawieszona w przeszlosci i przyszlosci; jaki ten nasz zwiazek byl i jaki moze byc, z codziennym odczuwaniem wielkiej presji ze musze podjac decyzje; odejsc lub wrocic, ze przeciez w jakis sposob po prostu marnuje swoje zycie zyjac bez niego fizycznie, ale caly czas mentalnie z nim..potrafilam sie pogodzic z jego fizyczna nieobecnoscia ale nie potafilam wyrzucic go zmojego umyslu.. i dalam nam szanse, dalej juz wiemy jak bylo..:( Przykro slyszec o wynikach Twojego M. ze ten czlowiek zostal skazany na chorobe, na powazne utrudnienia na drodze do zbudowania normalego zwiazku, zycia ... juz od urodzenia.. moj M. u niego nie stwierdzono zadnych zaburzen (bo nigdzie nie byl) ale ja jestem pewna, ze jego zaburzenia emocjonalne, behavioralne sa niczym innym - jak tylko skutkiem wychowania w dysfunkcyjnej rodzinie; dziecinstwie pozbawionym ciepla, bezpieczenstwa, obecnosci i milosci rodzicow..to dla mnie tez jest b przykre i wiele razy powodowalo u mnie zrozumienie, wybaczanie i wyrzuty sumienia.. jednak dochodze pomalutku do prawdy, ze on nie byl nigdy sam nieszczesliwywy i biedny ze swoimi problemami ale on ogromnie unieszczesliwial i obciazal nimi - mnie..podobnie chyba jak Twoj M., zaczynam rozumiec, ze niestety, ale to nie ja jestem mu w stanie pomoc ludzilam sie i probowalam przez kilka lat, i dzis jeszcze widze jak on mocno skrzywdzil mnie- i ze, nie wszystkie jego problemy mozna przypisac tylko jego zaburzeniom- jego chorobie(wiele innych to zwykla nieodpowiedzialnosc zyciowa, niedojrzalosc, egocentryzm) Ogromnie duzo kosztowalo mnie uwierzenie w powyzsze stwierdzenia (i caly czas nad nimi i tysiacem innych pracuje)- te, ktore przemawiaja za tym abym umiala spojrzec na siebie w tym zwiazku ; w jaki sposob on uszczesliwia/unieszczesliwia mnie, co robie zlego/a czego zlego absolutnie nie mozna mi przypisac (a robil to moj M.), w jakim stopniu to marzenia o pelnej rodzinie, strach przed nieznanym , zal mojego M., moje nadzieje/ a w jakim stopniu faktycznie obecne; milosc, szacunek , zrozumienie, normalnosc, szczescie trzymaly/trzymaja mnie w tym zwiazku.. Takie analizowanie swojego zwiazku; M. I swojej osoby pomaga dotrzec do prawdy; do uzmyslowienia sobie gdzie tkwi problem; nie tylko w naszych M. Ale naszym wspouzaleznieniu, do tego, ze sa male szanse, zeby bylo dobrze; istnieje male prawdopodobienstwo zeby nasi M.wyleczyli swoje zaburzenia - zmienili sie, nie ranili /nie krzywdzili emocjonalnie i psych ,a co za tym idzie - male pradopodobienstwo ze my bedziemy szczesliwe zyjac z nimi ich zaburzeniami.. Wiatr we wlosach, Natalia 88 i dla wszytskich dziewczyn , ktore przezywacie odejscie z toksycznego zwiazku, i ktory cechowal sie tym, ze doprowadzal was, jak mnie) do depresji, smutku, poczucia beznadzieji cytuje ponizszy fragment z Koniec Wspouzaleznienia: jesli Twoj obecny zwiazek unieszczesliwia Cie b, anizeli jest powodem Twoje j radosci, a w swoim przeswiadczeniu zrobiles juz wszytko aby go naprawic, byc moze bedziesz musial dokonac wyboru pomiedzy chroniczna depresja i trwaniem w zwiazku A glebokim wstrzasem wywolanym odejsciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
(niektorzy ludzie decyduja sie pozostac w zwiazku, lecz nie placa za to ceny w postaci depresji. Obnizaja oni poziom swoich oczekiwan w stosunku do zwiaku, poszukujac jednoczesnie innych zrodel satysfakcji i zadowolenia) SPROBOWALAM TEGO PODEJSCIA ABY RATOWAC NASZ ZWIAZEK JEDNAK TA METODA NIE ZANLAZLA W MOIM PRZYPADKU ZSTOSOWANIA NA DLUZSZA METE.. Nie mozesz miec pewnosci, czy efektem odejscia nie bedzie depresja ani jakie bedzie Twoje sampoczucie. Wiesz jedynie, ze obawiasz sie odejsc, choc byc moze obawiasz sie depresji po rozstaniu. Z tego powodu o wiele wlasciwiej jest powiedziec, ze przykra alternatywa, jaka przed Toba staje, to wybor pomiedzy niekonczaca sie depresja a nieustannymi obawami. Na jakiej podstawie dokonac tak malo zachecajacego wyboru? Trwanie w martwym punkcie toksycznego zwiazku poglebia Twoja depresje lub nadaje jej ksztalt niekonczoncej sie beznadzieji. Depresja jest stanem emocjonalnym czesto towarzyszacym poczuciu bezsilnosci i rezygnacji. Oznacza kapitualacje wlasnych sil, pasywne oczekiwanie na cos, co objawi sie i zmieni bieg spraw, albo tez pogodzenie sie z nimi i ichakceptacje takimi, jakie sa. Pierwsze kroki w kierunku zakonczenia zwiazku (zakladamy, ze wyczerpales juz wszytskie mozliwosci jego naprawy) sprawia, ze poczujesz napiecie, poruszenie, przestrach wszystkie oznaki niepokoju. Jednak w odroznieniu od dlugotrwalej depresji niepokoj jest stanem, ktory zwykl towarzyszyc zmianie, aktywnosci, ruchowi, podejmowaniu ryzyka. Zazwyczaj jest chwilowy i zanika tuz po podjeciu dzialan naprawczych. Innymi slowy, choc niepokoj nie jest uczuciem przyjemnym, jest to bol ktory mozemy okreslic jako wzrostowy. Jesli sklaniasz sie ku zakonczeniu zwiazku, pamietaj, iz choc jest to uczucie nieprzyjemne, zawsze lepiej jest wybrac krotkotrwaly niepokoj anizeli bezustanna depresje. Cokolwiek zrobisz, czy zostaniesz przy decyzji, ze odchodzisz czy separacja, czy powrot - zycze Ci /wam/ sobie :)aby jak najszybciej i najmniej bolesnie udalo Ci sie przejsc z etapu bolu, rozpaczy, smutku itd - do osiagniecia konstruktywnej i racjonalnej (choc czesto tez bolesnej )oceny swojego zwiazku, swojej i swojego M osoby; nieszczesliwy zwiazek, niszczacy mnie parter i ja - czlowiek zaslugujacy na szczescie :) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusku :) twoj wpis o twoim cieple, o odkryciu go w 71 rocznicę poczatku wojny; turkusku drogi :) tak pięknie to opisalaś, ujęłaś, tak pięknie, pewnie i mądrze:) zadanie dla wszystkich:) zapisać, wydrukować, wykuć na blachę, powtarzać jak mantrę:) turkusek siedzi już na tęczy :) mówiłam, ze to mozliwe - dla każdej z nas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×