Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

oneill, Ewa ❤️ Tak poczytałam Sobie bloga o którym pisała Buszująca ... i nie wiem czy Kobiety niezależne i silne mają większy problem w wytrwaniu w związku... A przecież zawsze coś będzie uwierało... nobody is perfect Pamiętacie pisałyśmy, że prawdziwa miłość nie ma oczekiwań.. Uwolniłam się od m. zajęło mi to 3 lata. I jestem z tego dumna, ale... mój nowy związek trwa rok jest oczywiście zupełnie inny, zdrowszy, bez takich jazd jak z m. I generalnie jest oki, ale bywam w nim nieszczęśliwa... i z tego powodu mi smutno, że chciałam inaczej... dopiero rok, a już są sytuacje kiedy płaczę... Może Ja taka jestem... chciałabym czegoś nierealnego :( Może mam taka naturę, że jak jest za słodko to szukam czegoś żeby...dodać pieprzu. Skąd Ja mam wiedzieć jak wygląda normalny, zdrowy związek...nigdy takiego nie miałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@niebo - wszystko zalezy od tego, co Ci w tym zwiazku nie odpowiada. Moze to byc duperela (i wtedy nalezy sie sobie ponownie przyjrzec i zastanowic dlaczego czepiasz sie szczegolow - i popracowac nad tym) a moze byc sprawa powazna. Nowy partner moze w niczym nie przypominac toksyka nr 1 - za to moze byc toksykiem numer 2 z innym zestawem cech ktore czynia go owym toksykiem. A ocena nalezy wylacznie do Ciebie. Moze byc tak, ze zrazona poprzednim zwiazkiem szukasz "dziury w calym", a moze to kolejna czerwona lampka... Sciskam Cie mocno i zycze owocnych przemyslen oraz spokoju ducha. ❤️ A ja zas mam dzis powod do swietowania i to jakiego! Pojechalam dzis do Limerick z pielgrzymka do supermarketow technicznych (takich ichnich Castoram) - a sa tam w kupie az cztery. Bo wynalazlam w necie, ze mozna tam kupic lakiery do spekan (do moich prac) w duzych opakowaniach ale za to taniej niz w sklepach artystycznych. I w tym wlasnie magazynie, gdzie to powinno byc (bo wyraznie jak wol na ich stronie internetowej pisalo) - kilku pracownikow zapytanych stwierdzilo, ze o niczym takim nie slyszeli. A ja wyobrazcie sobie znalazlam, kupilam (bardzo tanio wychodzi, faktycznie) i teraz wyprobuje bo to jakas nowa miszkulancja wiec nie wiem jak sie bedzie zachowywac. Potem oczywiscie musialam zaliczyc dzial ogrodniczy i tam znalazlam broszury z komorkami. A ja przeciez od miesiecy szukam odpowiedniej komorki - sa, owszem ale drogie (takie z dostawa i zlozeniem na miejscu ok 500 euro). Zas "puzzle" w cenie ok 150 - 300 euro ale trzeba sobie transport zalatwic we wlasnym zakresie. I wyobrazcie sobie - KUPILAM KOMORKE! Z transportem niecale 150 euro bo byla promocja! http://www.homebase.co.uk/webapp/wcs/stores/servlet/ProductDisplay?langId=110&storeId=10151&partNumber=1728525 Spadl mi z serca ogromny kamien bo juz myslalam ze bede na lato bez komorki, a jest tak potrzebna... Trzeba ja samemu zlozyc ale to syn z kolega raz dwa zrobia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill Twoja przygoda ze sklepami to jak w przysłowiu "gdzie diabeł nie może to kobietę pośle" ;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo, a klapsa chcesz? ;) 🌻 ;) Bo jeszcze odzywa się w Tobie wewn.poczucie winy, że to Ty jesteś za wszystko odpowiedzialna. Zaufaj intuicji, bez poczucia winy 👄 .... Oneill ostatnio wspomniała o książce "Dar strachu" Nie znam treści, ale przejawem strachu jest również niepokój, smutek, żal. Strach to pierwsza linia obrony przed sytuacjami nie w pelni właściwymi. To nie tylko przerazenie, to delikatne podszepty intuicji. Strach to taki sam dar jak miłość. Buziak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie tyle o diabla chodzi i babe ktora wszystko znajdzie i zalatwi co o niekompetencje pracownikow; juz sie z tym wielokrotnie spotkalam i doprowadza mnie do szewskiej pasji. Co prawda w B&Q pani bardzo profesjonalna poinformowala mnie ze juz nie sprzedaja ale gdzieniegdzie moze toto wystepowac pod inna nazwa. Natomiast panowie w Homebase nie mieli pojecia o czym nawijam (mimo moich wyjasnien co to za produkt i do czego sluzy). Lakiery do spekan sa uzywane w dekoracji scian na wieksza skale - daje to efekt popekanej powierzchni. Ja uzywam do spekan mniejszych w moich projektach. Te przemyslowe mozna uzywac do wiekszosci farb natomiast te ze sklepow artystyczno-hobbystycznych wylacznie do akrylowych (tzn podklad moze byc jakikolwiek byle na wierzchu byl akryl bo nie wyjdzie tak jak powinno). Wiem z praktyki. Na tej ktora wlasnie zakupilam jest informacja ale sprobowalam po swojemu i wyszlo! W rzyszlym tygodniu jak bede w tym sklepie kupie jeszcze ze dwa opakowania bo jest to 1/3 ceny jaka place w artystycznym (w Polsce, na ebay) a mam kilka duzych projektow. A dwa - faktycznie mozna ja stosowac z emulsja i farba winylowa (ktore tez sa tansze i lepiej pokrywaja powierzchnie, akryl trzeba czasem poprawic). Czyli moge rzec ze mialam doskonaly dzien. Pogoda tez dopisuje. A toksyk zaraz by te radosc skutecznie zatrul.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Niekompetencja, niekompetencją, ale trzeba bylo się wykazać uporem, żeby swoje osiągnąć :) I o to mi chodziło w przysłowiu :) Pewnie, że powinno byc inaczej, ale cóż...do nieba daleko :) Ja mam swój sposób na takie sytuacje, uśmiecham się uroczo i niewinnie :P współczując organizacji w której ktoś pracuje ;) Nie zawsze, ale na ogół skutkuje. A tak na poważnie, to czlowiek potraktowany ze zrozumieniem, nagle odzyskuje chęć wspolpracy. I jest mniej obojętny, stara się znaleźć rozwiązanie. Wspólnie. Nie mniej jednak i tak często bałagan jest tak wielki, że tylko konsekwencja pomaga dopiąć celu. Lub pracujący tam czlowiek jest tak obojętny na to co robi, iż tylko współczuć. 🖐️ Ja np.obserwuje, że w niektórych sklepach (sieciach handlowych), personel składa się z osób skrajnie zależnych. A w innych z inwencją twórczą. To nie jest przypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill{serce] Moje serdeczne gratulacje z powodu zakupu komorki...niech Ci sluzy jak najlepiej!!!Obrotna z Ciebie Kobita jest. Ginger❤️ Ewciu❤️ Niebo❤️ Niebo Kochane! A moze Ty po prostu mialas slabszy dzien? Moze to jest tak,ze po przeprawach z toksykiem, sama podswiadomie czekasz na cos zlego, na podobne sytuacje jak w poprzednim pojechanym zwiazku? W kazdym zwiazku zdarzaja sie klotnie, nieporozumienia...Tylko jedno mnie strasznie smuci...dlaczego napisalas, ze jestes nieszczesliwa?Co sie dzieje? Przytulam Cie i prosze napisz co myslisz. * Dzis spacerowalam z psem i widzielismy kilka samochodow z polskimi falagami, bo to Euro przeciez. Tak sie wzruszylam, ze az gesia skorke mialam na rekach...bardzo tesknie za Polska i czuje silny zwiazek z polskimi tradycjami, historia ...Co mnie denerwuje...W zeszlym tygodniu pewnien Angol mnie zapytal czy naprawde Polacy sa takimi rasistami, bo widzial film na BBC, ktory angielska TV wyemitowala przed Euro. Widzialam film , zrobiony bardzo tendencyjnie... Widzialyscie? A dzis kupilam Daily Mirror, taki dziennik tu wychodzi i znowu...na pierwszej stronie; Stop rasizmowi!!! i jak to Polacy udawali malpy na treningu czarnoskorych holenderskich pilkarzy i jak angielscy gwiazdorzy czuja sie bardzo zagrozeni... Ciagle mysle o tym blogu....Co mnie bardzo zastanowilo....autorka pisze o tzw. polaczeniu kwantowym...tzn. o silnym, paranormalnym polaczeniu myslowym z toksykiem, ktore objawia sie np. tym,ze myslisz o nim i w tym momencie on dzwoni, albo masz niczym nieuzasadniony lek i potem okazuje sie ,ze on zrobil cos bardzo zlego w tym momencie itd, itp. Nigdy Wam o tym nie pisalam,zebyscie nie pomyslaly,ze jestem stuknieta, ale ja tak mialam i chyba ciagle mam.... Potrafilam o czym pomyslec...i on dzwonil,zeby mi powiedziec,ze myslal w tym momencie o tym samym. Dzien przed tym jak odkrylam jak sie zabawial w internecie, przysnilo mi sie to! Mozecie mi wierzyc albo nie...Mam jeszcze duzo takich przykladow...Ona pisze, ze jeszcze jakis czas to sie bedzie utrzymywac, ale minie...ufff, myslalam,ze jestem nienormalna. Do teraz jak wiem,ze on jest w weekendy w nocy w tej cholernej dyskotece, zdarza mi sie obudzic o 2 albo 3 w nocy z dziwnym strachem,z jakims uczuciem,ze cos sie zlego dzieje, co w tygodniu mi sie nie zdaza. Najgorsze do czego sie musze przyznac i z czym ciezko mi sobie poradzic...to to, ze wydaje mi sie,ze ja jestem wciaz o tego czlowieka w jakis sposob zazdrosna...To straszne, mam nadzieje, ze choc troche zrozumiecie...Mieszanka upokorzenia, zalu i poczucia tego,ze po tym wszystkim on jest byc moze z inna kobieta. Tak, wiem, zalosne, ale meczace to uczucie jest, wyniszczajace... Dobra moje Kochane, ide z moim przyjacielem do parku i pewnie jeszcze do Was wroce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca To się jak najbardziej zgadza z tym połączeniem, o którym wspomniałas. Czlowiek jest sumą nie tylko fizycznych cech, ale również tych eterycznych. Niedostrzegalnych gołym okiem. To energia. Nie tylko zawarta w emocjach. Zwiazki, ktore bazują na strachu są tak samo blisko związane ze sobą jak i oparte na miłości. Podobieństwa są na tyle zadziwiające i łudząco podobne, że potrafią wprowadzić w błąd własne wyobrażenia o tym co ludzi łączy (podobieństwa w mechanizmach). Autorka ciekawie to nazwała, że to więź kwantowa. Bardzo trafne. W każdym bądź razie, gdy coś się nazwie, to przestaje być aż tak bardzo niepokojące. Najtrudniej walczyć z nienazwanym wrogiem. Trudnymi do zrozumienia stanami. Wiedza jak zawsze czyni wolnym i do wolności prowadzi 🌻 Kolorowych snow życzę. Spokojnych. Wolnych od energii, ktora burzy spokój ducha ❤️ Ps. Im bardziej wrażliwa osoba, wrażliwa na tego typu doznania, tym trudniej się z tym uporać. Są różnorodne techniki walczące z ta więzią. Nie mniej jednak wczesniej czy później to połączenie zostaje zerwane, lecz dobrze być świadomym ich istnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takich sytuacjach jak dzisiejsza tez sie smieje szczerze bo przeciez najwazniejsze jest to, ze osiagnelam cel - czyli zakup tego, czego szukalam. Juz zapodalam na forum decoupage. Szukam jeszcze jakiegos lakieru na bazie wodnej (wewnetrznego) ktory tworzy grubsza powloke niz ten, ktorego uzywam (czyli odpowiednik lakierow do decoupage ze sklepow artystycznych); sa tutaj dostepne naprawde dobre i niedrogie lakiery (w tym wykonczeniowy utwardzony i to taki, ktory nie zazolca powierzchni) ale one sa dosc "cienkie" i trzeba od kilkunastu do kilkudziesieciu warstw zeby skonczyc projekt. W Polsce sa dostepne bardzo drogie lakiery typu plynne szklo, tworza grubsza warstwe po nalozeniu i sa samopoziomujace - ale kupuje je (30 zl sloiczek ok 200 ml) tylko do niektorych prac. Gdybym zarabiala na swoich projektach wystarczajaco to bym bazowala wylacznie na nich. Oprocz zakupow ktorymi sie pochwalilam dzisiaj - kupilam w przecenie roslinki - orlika rozowo-bialego i 3 nasturcje (wszystko za 1 euro), teraz nie bardzo wiem gdzie to wsadzic ale nasturcje to chyba do koszyka wiszacego a orlik jest wieloletni to zastanowie sie czy na front czy na tyly ;) Na froncie chcialam wysadzic barwinka i jakis skalniak rozrastajacy sie bo potrzeba mi tam roslin kryjacych grunt. Wkrotce zakwitnie mi roza - po paczku widze ze bedzie krwistoczerwona (zasadzilam mnostwo roz ale tylko trzy sie przyjely, za to rosna na potege), moim zmartwieniem jest za to brak wlasciwych podpor dla wisterii i musze zasugerowac synowi zeby mi jakies dziury w murze wywiercil a ja sobie jakies drągi tam przymocuje (wisterie docelowo maja obrastac komorke) czy sznurek. Nie przypuszczalam ze wisteria tak mi bujnie, rosnie bardzo szybko. Wkrotce jednak bedzie ta moja upragniona komorka i ogrodek bedzie juz kompletny pod katem "hardware" ;) Brakuje mi jeszcze kilku "ogrodowych" rzeczy - stolika & krzesel i grilla. Sasiad Litwin dzisiaj grillowal, piekne zapachy sie rozchodzily i tak mi sie jakos nostalgicznie zrobilo... Oj, ale sie rozpisalam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo❤️ Bardzo dziekuje za to,ze napisalas. Kiedys duzo czytalam o teorii strachu i milosci, masz racje moga generowac podobny rodzaj energii ... Ja Tobie tez zycze spokojnej nocy i kolorowych snow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błękitne witaj ❤️ :-) Dwa lata temu wkleiłaś to : Wyjście z nałogu Kobieta, która uświadomiła sobie swoje uzależnienie od mężczyzny, zrobiła już pierwszy krok. Pojęła, dlaczego tak naprawdę jest nieszczęśliwa i że droga do wyzdrowienia jest tylko jedna mozolna praca nad sobą. Mozolna i bardzo trudna, ponieważ gdy na nią wstąpi, co i raz dopadają ją wątpliwości, czy jest ona słuszna. To, co kobieta, która "kocha za bardzo" przeżywa po rozstaniu z mężczyzną, to typowe cierpienia alkoholika po odstawieniu alkoholu. Cierpi, bo pozostał sam ze sobą, wszelkimi nieprzerobionymi traumami, bezskutecznym poszukiwaniem sensu życia, ze swoimi smutkami i wiecznym przygnębieniem. I jeśli wszedł już na drogę wyzdrowienia wie, ze musi sobie z tym poradzić, bo lekarstwo na swoje dolegliwości, jakiego dotąd używał, tak naprawdę jest trucizną. W chwilach słabości jednak, gdy ból jest nie do zniesienia, przypomina sobie, jak mu było dobrze, gdy alkohol krążył w żyłach i zadaje sobie pytanie - co zyskałem, odstawiając go? Gdy byłem alkoholikiem, miewałem przynajmniej chwile szczęścia, teraz nie mam nawet tego. I wielu alkoholików zawraca ze swojej drogi do wyzdrowienia - znów wpada w nałóg. Tak można wytłumaczyć u kobiety, która "kocha za bardzo" niezwykle silne chęci powrotu do partnera po rozstaniu. Gdy go nie ma, czuje się nieszczęśliwa, pusta, nic ją nie cieszy. I przypominając sobie te cudowne chwile, które spędzili razem, rodzi się w niej chęć przeżycia ich raz jeszcze. Jeśli jest jednak wystarczająco silna, zapala jej się lampka ostrzegawcza. Przypomina sobie, jaką cenę płaciła za te chwile szczęścia. I aby ze swojej drogi do wyzdrowienia nie zejść, wraca do swojej "pustki" i próbuje ja zapełnić. Stara się nie uciekać od problemów, zagłuszając je alkoholem, bujnym życiem towarzyskim, egzotycznymi podróżami, czy romansami. I choć nie czuje się w takim stanie szczęśliwa, wierzy, ze kluczem do jej szczęścia jest zapełnienie tej "pustki". Ma oczywiście momenty zawahania, gdy widzi osoby wyglądające na beztrosko cieszące się życiem. Ogarniają ją wątpliwości, czy będzie jeszcze kiedyś tak potrafiła? Osoby takie nie zastanawiają się nad sobą, swoim rozwojem wewnętrznym i traumami z dzieciństwa - one po prostu żyją. A jej się wydaje, że wegetuje. Ogarnia ją wtedy złość na siebie, na swoja słabość. I ta złość jest motorem jej dalszych działań. Idzie dalej. Przy wychodzeniu z każdego nałogu, także z nałogu "kochania za bardzo" najczęściej potrzebna jest pomoc, mało która kobieta sama daje sobie z tym radę. Tej pomocy trzeba poszukać u psychoterapeuty, w grupach wsparcia, w lekturze książek. Całą swoją energię, którą do tej pory kobieta wkładała w związek i w swojego mężczyznę, powinna skoncentrować na swoim wyzdrowieniu. Zdrowiejąc, kobieta odzyskuje do siebie szacunek i wiarę w swoje możliwości. Nabiera poczucia, że ma prawo do szczęścia. Zaczyna cieszyć się życiem. Uczy się też miłości do mężczyzny, takiej która nie uzależnia, a daje satysfakcję i stymuluje do osobistego rozwoju każdego z partnerów. Wyzbywając się marzeń o wielkiej, romantycznej miłości, znajduje tą prawdziwą i dojrzałą. Taką, która co prawda nie zapewnia niebiańskich rozkoszy, ale za to uwalnia od piekielnych męczarni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
Buszująca Myślę, że tak jest jeszcze, bo on nadal zajmuje bardzo dużo miejsca w twoim mózgu. I tak jak wszyscy piszą - to zblednie i zaniknie, gdy wypełnisz mózg innymi sprawami a przede wszystkim sobą. Wiesz, w trakcie czytania tego bloga pomyślałam, że oni są jak wirus komputerowy - program, który opanowuje człowieka, namnaża się w nim i żeruje na nim materialnie i emocjonalnie. Czyli detoks i musi być dobrze :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
I następny fragment :-) 7. Zmiany, zmiany, zmiany. Kiedy świat, w którym żyłaś przez lata nagle okazuje się być fikcją, trzeba zmian. Są potrzebne z wielu względów. Przede wszystkim dlatego, że tkwienie w świecie, który stworzyłaś do spółki z psychofagiem wydaje się być tak samo odrealnione i wrogie jak wszystko, co Ci zrobił. Można zwariować. A ja nie chciałam zwariować, więc musiałam coś zmienić. TO była całkowicie świadoma decyzja: zmieniać! Zaczęłam od drobnych zmian (takich jak wywalenie psychofaga z domu), a potem poszło lawinowo. Najpierw postanowiłam siedzieć przy posiłkach z innej strony stołu, potem przestałam słodzić herbatę i zaczęłam dodawać miodu, potem znów zaczęłam chodzić na spacery z psem w inne miejsca, następnie postanowiłam oduczyć się jeździć na półsprzęgle, a skończyło się na tym, że całkowicie zmieniłam figurę, mieszkanie, meble, samochód, pasje, wymieniłam całą garderobę a na końcu SPOSÓB MYŚLENIA O SOBIE. To się nazywa tworzenie nowych ścieżek neuronowych. Zmiana starych nawyków, żeby oderwać się od starego życia. Po latach zajmowania się karierą psychofaga, jego problemami, jego widzimisiami, po latach usługiwania, nadskakiwania, zapewniania zaplecza dla jego rozwoju i jego rozrywek POMYŚLAŁAM O SOBIE. To był szok, bo ja nie wiedziałam, czego tak naprawdę dla siebie chcę. Wiedziałam, że muszę się zająć sobą, ale nie wiedziałam JAK. Czysty obłęd. Doskonale wiedziałam, co się robi dla psychofaga, żeby był zadowolony (co mi się tylko tak zdawało), ale nie miałam pojęcia, co się robi w tym celu dla siebie. To znaczy wtedy wiedziałam ja jestem zadowolona, kiedy psychofag jest zadowolony. Ot, takie hobby miałam. To niesamowite, ale po latach całkowitego skupienia na potrzebach i wymaganiach drugiej osoby, człowiek zupełnie znieczula się na swój własny dobrostan. Poszukiwanie na powrót źródeł zadowolenia to kawał ciężkiej roboty. Minęło sporo czasu zanim nakreśliłam szkic tego, co mi jest potrzebne do spełnienia. Mówię: szkic, bo do pełnej realizacji jeszcze mi daleko. Jednak uważam, że i tak odwaliłam kawał gigantycznej pracy. Po drodze okazało się, że wprowadzenie w życie owego szkicu będzie wymagało sporych zmian. Kosztem kolosalnego wysiłku emocjonalnego, finansowego (w tym kredytowego), logistycznego i czasowego udało mi się stworzyć bazę pod owe moje nowe życie i całkowicie odciąć się od wszelkich łączących mnie z psychofagiem więzów doczesnych, żeby nie narażać się na kontakt z nim nigdy więcej. Teraz, mając już ów szkic i moją ciężko wypracowaną wolność, mogę zająć się SOBĄ. Najważniejsza jednak zmiana, która powinna zajść odbywa się w głowie. Dlatego jestem pełna uznania dla dziewczyn, które będąc dożywotnio związane z psychofagami dziećmi albo jakimiś trudnopodzielnymi kwestiami majątkowymi potrafią ową wolność znaleźć w sobie, bez możności zorganizowania zmian infrastrukturalnych. Oznacza to tylko tyle, że nasz duch jest potężniejszy niż wszelkie kwestie materialne, choć te potrafią zatruć nam życie skutecznie i spowolnić wdrażanie naszych szkiców z naszymi własnymi pomysłami na życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ginger - w tym cytacie to jest cala prawda! Dziewczyny - czytac i brac sobie do serca :D Ja zas teraz mam na wszystko za malo czasu ;) przynajmniej tak mi sie wydaje. A nie mam na karku toksyka... Bo nagle zaczelam dostrzegac te roznorodne aspekty zycia, ktorych widziec nie moglam bo zaslaniali je toksycy. I oczywiscie zajac sie soba wlasciwie - nareszcie! Okazuje sie, ze mam cale mnostwo pasji, zainteresowan ktore mnie pochlaniaja i daja ogrom radosci - a przy okazji moge jeszcze na nich zarobic. Samochod zmienilam zeszlego roku - coz, czasami tak bywa, zeszlam z 350 koni na 55 ale po czesci byl to wymog sytuacyjny (musialam ubezpieczyc syna jak najmniejszym kosztem a samochod 1.4 jest w takim wypadku optymalny); po wakacjach wybieram sie do pracy na niepelny etat (mam ogromna nadzieje znalezc cos w centrum ogrodniczym), bedzie wiekszy dochod to i moze bedzie mnie stac na wiekszy samochod (pod warunkiem ze syn tez pojdzie na studiach do roboty i zarobi sobie na utrzymanie peugeota). Od toksyka odcielam sie jeszcze w czasie wspolnego mieszkania ale pamietacie, ze czesto jezdzilam do Polski i wlasciwie tam mialam ten swoj "azyl", oaze spokoju i odpoczynku. Teraz juz mnie tak nie ciagnie i jesli jade na 2 tygodnie to jest w sam raz. To juz prawie rok jak tu mieszkam. Czas leci bardzo szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, Kochane...jak dobrze, że jesteście :) Ściskam każdą z osobna.... ❤️ Buszująca, Zawsze to forum kochałam za nieocenianie... nie ma NICZEGO czego by można się bać, tu można opowiedzieć WSZYSTKO. No tak masz i już... jeszcze to w Tobie ciągle żywe i silne. Każda z Nas ma swój etap. oneill, Tego się boję (nie chcę Go ranić i oskarżać), ale że w jakiś inny sposób On może być dla mnie toksyczny tylko.....nie wiem czy to przez mnie, że to są moje "jazdy" czy faktycznie to On... Jestem w tym zagubiona. Mam świadomość, że zawsze są kłótnie, ale u Nas ich jest bardzo dużo ostatnio i są sytuacje kiedy Ja czuję się nieszczęśliwa... Chciałabym, żeby między Nami było dobrze, dużo rozmawiamy, ale...to nic nie daje... Kiedyś powiedziałam, że jak poczuję sie nieszczęśliwa to odejdę, ale... w związkach nie ma białe i czarne. Czasami bywa rożnie tylko...My jesteśmy ze sobą dopiero rok i już tak ma być? Ofiara to nie moje drugie imię i nie mam zamiaru niczego znosić... i sie umartwiać niczym, ale też chcę spróbować razem coś zbudować. Oneill... oglądał komórkę...tutaj takiej estetycznej w takiej cenie byś nie kupiła, nawet w promocji. Barwinek jest cudny, zimozielony, pięknie się płoży i rozrasta...mam go w swoim przedogródku :) Siódemklo ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill❤️ Ginger❤️ Ewo❤️ Niebo blekitne❤️ Niebo napisala, ze dziekuje, iz jestescie. I ja tez Wam strasznie dziekuje. Tak sie ciesze, ze moge sie podzielic z Wami tym co mysle, tak sie ciesze, ze Was mam;-) I to cudowne, ze mozemy pogadac o tym blogu.... Tak, Ginger, oni sa jak pieprzony wirus, tylko detoks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie babeczki :-) 🌼 Znalazłam coś super: Twoim zadaniem jesteś Ty. LISA NICHOLS Jeśli chodzi o związki uczuciowe, ważny jest nie tylko partner, ale także to, kto się angażuje w związek. Musisz najpierw zrozumieć siebie. JAMES RAY Jak możesz oczekiwać, że ktoś inny będzie cieszył się Twoim towarzystwem, jeśli Ty sam się nim nie cieszysz? I znowu prawo przyciągania czy też Sekret pomoże Ci w tym. Musisz bardzo dokładnie określić samego siebie. Oto pytanie, które powinieneś rozważyć: czy traktujesz siebie tak, jakbyś chciał, by inni traktowali Ciebie? Kiedy nie traktujesz siebie tak, jakbyś chciał, by inni traktowali Ciebie, nigdy nie zmienisz sytuacji. Twoje działania są Twoimi myślami o ogromnej sile, więc jeśli nie traktujesz siebie z miłością i szacunkiem, to emitujesz sygnał, który mówi, że nie jesteś dość ważny, dość wartościowy czy zasługujący na cokolwiek. Ten sygnał będzie wciąż nadawany, a Ty będziesz się stykał z sytuacjami i ludźmi nietraktującymi Cię dobrze. Ludzie są w tym wypadku efektem. Twoje myśli zaś są przyczyną. Musisz zacząć traktować siebie z miłością i szacunkiem, emitować ten sygnał i wejść na tę częstotliwość. Wtedy prawo przyciągania poruszy cały Wszechświat, a Twoje życie będzie pełne ludzi, którzy Cię kochają i szanują. Wielu ludzi poświęca się dla innych, sądząc, że stają się przez to dobrymi osobami. Błąd! Poświęcanie się może tylko wynikać z myśli o całkowitym braku, ponieważ oznacza to: „Nie ma dość dla wszystkich, więc obejdę się bez tego. Takie uczucia nie są dobre i prowadzą do urazy. Jest dość wszystkiego dla wszystkich i każdy powinien zaspokajać swoje pragnienia. Nie możesz robić tego za kogoś innego, ponieważ nie możesz myśleć i czuć za kogoś innego. Twoim zadaniem jesteś Ty sam. Kiedy traktujesz dobre samopoczucie jak priorytet, to owa niezwykle silna częstotliwość zacznie promieniować i dotykać wszystkich, którzy znajdują się blisko Ciebie. Wielu z nas nauczono, by stawiać się na ostatnim miejscu, i w konsekwencji przyciągaliśmy uczucia bezwartościowości. W miarę jak te uczucia zakorzeniały się w nas coraz bardziej, przyciągaliśmy do siebie sytuacje życiowe, które zmuszały nas do poczucia niedostatku. Musisz zmienić taki sposób myślenia. „Nie ulega wątpliwości, że niektórym idea obdarzania samego siebie taką miłością może wydawać się bardzo zimna, twarda i bezlitosna. Mimo to można na tę sprawę spojrzeć inaczej, kiedy stwierdzimy, że poszukiwanie Numeru Jeden, kierowanego przez nieskończoność, jest w rzeczywistości szukaniem Numeru Dwa i naprawdę jedyną drogą do bezustannego obdarzania Numeru Drugiego. DR JOHN GRAY Stajesz się rozwiązaniem dla samego siebie. Nie wskazuj na drugą osobę, mówiąc: „Teraz jesteś mi coś winien i powinieneś dać mi więcej. Zamiast tego daj sobie więcej. Spożytkuj czas na to, by dać sobie, i w pewnym sensie wypełnić siebie po brzegi, byś mógł dawać w nadmiarze. „By zyskać miłość wypełnij się nią, aż staniesz się magnesem. Jeśli nie wypełnisz najpierw siebie, to nie będziesz miał nic, co mógłbyś dać komukolwiek. A zatem konieczne jest, byś zadbał najpierw o Siebie. Najpierw zadbaj o własną radość. Ludzie są odpowiedzialni za swoją radość. Kiedy dbasz o nią i robisz to, dzięki czemu czujesz się dobrze, promieniujesz radością i stanowisz dobitny przykład dla każdego dziecka i każdej osoby w Twoim życiu. Kiedy odczuwasz radość, nie musisz myśleć o dawaniu. Dawanie odbywa się wtedy w sposób naturalny, dzięki nadmiarowi, który masz w sobie. LISA NICHOLS Przeżyłam wiele związków, oczekując, że mój partner pokaże mi moje piękno, ponieważ go nie dostrzegałam. Kiedy dorastałam, moimi bohaterami, czy raczej bohaterkami były Aniołki Charliego i inne słynne postaci. I choć były one wspaniałe, nie przypominały mnie w niczym. Dopiero gdy się zakochałam w Lizie (w sobie) w swojej kawowej skórze, pełnych ustach, krągłych biodrach, kręconych czarnych włosach dopiero wtedy reszta świata mogła zakochać się we mnie również. Powód, dla którego musisz kochać Siebie, jest taki, że nie sposób czuć się dobrze, nie kochając jednocześnie Siebie. Kiedy się czujesz źle ze sobą, blokujesz całą miłość i wszystko dobre, co Wszechświat ma dla Ciebie. Kiedy się czujesz źle ze sobą, masz wrażenie, że wysysasz z siebie całe życie, gdyż wszelkie Twoje dobro, w każdym aspekcie -zdrowia, bogactwa, miłości zawiera się w częstotliwości dobrego samopoczucia i radości. Uczucie nieograniczonej energii i zdumiewające uczucia zdrowia i dobrostanu są związane z częstotliwością, która przekazuje uczucie dobra. Kiedy Ty sam stanowisz źródło negatywnych uczuć, to znajdujesz się na częstotliwości przyciągającej więcej ludzi, sytuacji i okoliczności, które będą tylko podsycały w Tobie te uczucia. Musisz zmienić swoje nastawienie i zacząć myśleć o wszystkim, co w Tobie wspaniałe. Szukaj w sobie stron pozytywnych. Kiedy będziesz się skupiał na tych uczuciach, prawo przyciągania ukaże Ci jeszcze więcej wielkich rzeczy, które Ciebie dotyczą. Przyciągasz to, o czym myślisz. Musisz tylko zacząć od jednej dominującej myśli o czymś dobrym na swój temat, a prawo przyciągania odpowie, dając Ci więcej podobnych myśli. Szukajcie a znajdziecie! BOB PROCTOR Jest w Tobie coś wielkiego i wspaniałego. Studiuję samego siebie od czterdziestu pięciu lat. Czasem mam ochotę siebie pocałować! I Ty też musisz pokochać siebie. Nie mam tu na myśli jakiejś metafory. Mówię o zdrowym szacunku do siebie. A gdy pokochasz siebie, będziesz automatycznie kochał innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewczyny❤️ Wczoraj moja matka powrocila z ponaddwutygodniowych wczasow nad morzem, nie mialam z nia zadnego kontaktu w tym czasie. No i dalejze na skype, przesluchanie Buszujacej w stylu; no co tam, co, przytylas cos? Nie przytylas...pewnie znowu myslisz o tym wariacie, tak? natychmiast mi odpowiedz...dlaczego nie cieszysz sie,ze masz spokoj? dlaczego nie jestes taka jak corka pana Mietka, albo Czeslawa? Ona taka usmiechnieta, wlos zrobiony, zawsze makijaz....Przyznaj sie, pewnie do ciebie dzwonil, co? a moze ty go chcesz wziac do siebie? a...nie odpowiadasz, znaczy, ze dobrze mysle... Koniec. Wylaczylam skype, no nie moge. Juz nawet nie oczekuje, ze ona sie wzniesie choc raz w zyciu ponad wlasny egoizm i swoje dobro...tylko skoro czegos nie rozumie, to chociaz niech nie komentuje. Nikt , powtarzam nikt, do cholery, nie chce byc smutny i nieszczesliwy.To, ze konczy sie w zyciu zwiazek, normalny zwiazek jest czasem wielkim powodem do smutku i ludzie cierpia jakis czas...a jesli konczy sie zwiazek z psychopata, ktory cie psychicznie zmaltretowal, to jeszcze gorzej sie podniesc z kolan. Wczoraj Maja , autorka tego bloga, rzucila mnie kolejny raz na kolana opisujac fizyczne dolegliwosci towarzyszace wyjsciu z szamba.Jednym z punktow byly problemy dermatologiczne ...swedzenie, drapanie az do krwi...nie wiadomo dlaczego, tzn ja nie wiedzialam dlaczego. Drapalam sie przez 3 tygodnie...probujac doszukac sie przyczyny, ktorej jednakowoz nie znalazlam. Az tu czytam, ze autorka twierdzi, ze to normalne, bo organizm sie oczyszcza z toksyn ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zacytuje po siodemce: "Poświęcanie się może tylko wynikać z myśli o całkowitym braku, ponieważ oznacza to: „Nie ma dość dla wszystkich, więc obejdę się bez tego. Takie uczucia nie są dobre i prowadzą do urazy." Bo cos mi sie skojarzylo... Bylam jako 13 czy 14-latka na kolonii nad morzem i pojechalismy na wycieczke do Trojmiasta. Nie pamietam, ile bylo nas wszystkich - dosc na tym, ze zostala zaplanowana wizyta w Muzeum Morskim i na okrecie wojennym (chyba Burza ale nie pamietam dokladnie a nie chce mi sie sprawdzac). Wybralam muzeum morskie bo tak bardzo chcialam je zwiedzic, nie moglam sie doczekac bo wyobrazalam sobie tak wiele interesujacych rzeczy, ktore tam na mnie czekaja. Grupa wuycieczkowiczow sie rozdzielila na tych do muzeum i tych na statek. I nagle okazalo sie, ze jest o jedno miejsce za duzo do muzeum i trzeba wybrac kogos z grupy muzealnej kto pojdzie zamiast tego na okret wojenny. I wiecie co? Ja sie zglosilam na ochotnika, ze ja pojde choc sama mysl o tym okrecie wojennym przyprawiala mnie o mdlosci bo nie lubilam tych klimatow. Dlaczego to zrobilam mimo, iz marzylam o muzeum morskim? Ze tak bardzo chcialam je zwiedzic? Podswiadomie balam sie, ze jak zaczna wybierac to oczywiscie wybiora mnie wiec wolalam sama zrezygnowac, z twarza. Oszczedzic sobie dodatkowego cierpienia i zbednych nadziei. Wcale nie mialam poczucia ze robie komus przysluge, ze dzieki temu ktos inny bedzie mogl pojsc, choc przemknelo mi to przez mysl - bylo mi najzwyczajniej w swiecie przykro (choc tego nie okazalam), jak to dziecku. Ale przywyklam do rezygnowania i do tego, ze jestem od wielu przyjemnosci odsuwana. Ale z drugiej strony wiedzialam tez, ze jesli sama nie zrezygnuje czy mnie nie wybiora to bede miala ogromne poczucie winy, ze ktos inny chcial i nie poszedl bo zamiast tego poszlam ja, ze jestem egoistka, sobkiem i typem aspolecznym (slyszalam to bardzo czesto w domu i w szkole). I bedzie mi wstyd. Ale bylo mi bardzo, bardzo przykro. Staralam sie cieszyc z tej wizyty na okrecie wojennym i nawet bylo fajnie. Pomyslalam sobie wtedy ze przeciez kiedys jeszcze bedzie okazja i zwiedze to muzeum. Bardzo szczegolowo pamietam ow epizod z mojego dziecinstwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Łapie mnie gorączka i angina.Pięknie,nie? :-( Jeszcze mi tego brakowało Buszująca,ściskam cię serdecznie jak tyko mogę,i myślę o tobie,jak tam sobie dajesz radę,uwierz mi,że ten etap minie,tego odczuwania bólu,wiem,to nie jest przyjemne.Z każdym dniem będzie go mniej,aż pewnego dnia nie będziesz się już tak czuła jak obecnie.Gdybym teraz była blisko ciebie, mogłabyś się przy mnie wypłakać,nawet wykrzyczeć to coś co ci uwiera,to co cię boli,przytulałabym cię i trzymała za twoją dłoń tak abyś czuła bliskość drugiego człowieka, z tym bólem ty musisz się rozprawić, przed tym się nie ucieknie,ale cały czas pamiętaj buszu kochany,ten ból MINIE i odejdzie.Płacz wtedy kiedy czujesz że chcesz, nie zatrzymuj,powtarzaj sobie,jestem silna i dam radę,tylko nie uciekaj przed sobą,to nic nie da, nie poddawaj się, nie szamotaj się z uczuciami,to co w danym momencie czujesz,czuj,pozwól tym emocjom BYĆ,niech przejdą przez ciebie,nic się złego nie stanie.Wkrótce będzie dobrze,zobaczysz❤️Albo załóż sobie zeszyt i każdego nowego dnia wpisuj jedno pozytywne zdanie i np co dobrego cię spotkało danego dnia,po jakimś czasie nazbiera się 'tego' i kiedy przejrzysz zeszyt od początku,ogarniesz wzrokiem to wszystko co pięknego życie ci daje :-) ten zeszyt to tak jakby nowa szufladka w tobie,którą otwierasz tylko dla siebie i zamykasz kiedy chcesz,tam będziesz miała tylko ty dostęp.Tam będą wszystkie twoje piękne pozytywne 'rzeczy' i małe sekreciki,twoje,tylko twoje :-) 🌼 👄 A ja zmieniłam sobie stopkę :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemeczko❤️ Dziekuje, dziekuje, dziekuje... Jakos mnie dzis niewyobrazalnie tak wymeczylo... Grechute uwielbiam. Wyslalam do Ciebie maila. Spij dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemko moja❤️ Jeszcze musze Ci napisac, ze zalozylam zeszyt, tak jak napisalas...Przed chwilka...Zeszyt na podziekowania za wszystkie dobre rzeczy, ktore mnie spotkaly, na wszystkie pozytywne mysli i plany na przyszlosc...na dobro, ktore mnie spotyka od ludzi i na usmiechy.Sekretny dziennik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny❤️ A Was jeszcze raz przepraszam za swoje marudzenie, strachy i bol. Czesto mi wstyd za sama siebie, ze jeden pochrzaniony pseudo inteligentny koles, skopal mnie tak,ze ledwo dycham... Ze na swiecie tyle nieszczesc, a ja sie nurzam w bolu...sama na to pozwolilam. Czasem ten bol utraconych zludzen, straconych marzen, brutalnego twardego ladowania jest nie do wytrzymania...az do napiecia wszystkich miesni, fizycznego bolu. Widze jednak,ze kazdy dzien czyni mnie twardsza, bardziej zdeterminowana na bycie zadowolona z siebie i zycia normalna kobieta.Nawet czasem mnie nachodzi mysl,ze to okropne doswiadczenie bylo po cos potrzebne, zeby jakas lekcje odrobic.... Teraz tylko mysle nad kwestia; ILE....ile czasu potrzebuje, jak czytam forum, blog Mai...mysle ,ze okolo roku, moze mniej. Juz sie nie moge doczekac. Wstaje z kolan po ponad piecioletnim koszmarze...naprawde wstaje... Dobrej nocy Kochane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Buszujaca - nie ma sensu sie az tak biczowac ale jesli to pomoze w powrocie do zdrowia i rownowagi oraz ustrzeze Cie przed kolejna porazka - to na zdrowie ;) ❤️ Mnie zas samotnosc fizyczna dobrze robi bo nareszcie moge sie skupic na sobie optymalnie i przerobic uczciwie to co mi zostalo, a jest tego troche. Nigdzie mi sie nie spieszy i nie robie sobie z tego celu do osiagniecia za wszelka cene; najwazniejsze to krok po kroku usprawniac siebie, zdrowiec i byc coraz bardziej z siebie zadowolona. I czerpac z zycia pelnymi garsciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca ❤️ Jeśli pojawia się myśl, że miałaś jakąś lekcje do odrobienia, i że to nie bylo całkiem bez sensu, to na mój nos jest to duży krok do spokojnego zaakceptowania tego co doświadczyłaś. Jakby nie patrzeć, i jakby nie próbować racjonalizować, i jakby nie tłumaczyć, to pełna akceptacja (bez negatywnej oceny własnej przeszłości) jest szybką drogą zdrowienia, po urazach, traumach. I to bez względu na to, czy nasz wpływ na przeszłe wydarzenia byl znaczący czy marginalny. Dzięki takiej akceptacji w niepamięć idzie przeszłość, i rodzi się wolne TU i TERAZ, z codziennymi, zwykłymi wydarzeniami, i to zarówno pozytywnymi jak i negatywnymi. Tylko od naszego wyboru i umiejętności oceny sytuacji, zależy czy damy się zawładnąć dodatniej czy ujemnej stronie życia :) Zeszyt, to świetny pomysl. I gdy przyjdzie czas, to i jego można "odprawić"...jako etap pomocy sobie. Każdy przyjaciel jest lepszy (zeszyt), niż podstępny wróg ;) (pod postacią krytykowania swojej cennej osoby) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×