Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość czytam od dawna
"Widac ma skruche skoro zalotnie przychodzi i zaczepia" Kobiety, to nie skrucha.. Jak kazdy chłop potrzebuje czasem seksu i tyle... no i opłaca sie udobruchac zonę, aby spełniała wszystkie inne swoje zadania bo po to w końcu się ja ma... Przykro to przyjąc, ale wielu mezczyzn NAPRAWDE NIE KOCHA. To częściej kobietom zależy na związku, na rodzinie itd...no i wierzą ciągle w miłość. Owszem, nie twierdzę, że jej nie ma i że wszyscy meżczyzni nie potrafią kochać. Jednak dla kazdej z nas bardzo ważne jest WIDZIEĆ Z KIM MA SIE DO CZYNIENIA. Co to za człowiek tak naprawdę. Nie patrzeć na partnera przez pryzmat naszych marzeń jak na jedyne źródło naszego szczęscia i spełnienie marzeń a sytuacja pokazuje wyraźnie, że z nim i jego charakterem jest to NIEMOZLIWE. Nie patrzeć na ludzi i świat oczami naiwnego dziecka, które ciagle myśli, że wszyscy ludzie sa dobrzy i maja dobre intencje. Wiele ludzi to ludzie po prostu słabi, niedojrzali. Czyli - egoistyczni, wykorzystujący, manipulujacy. I to trzeba po prostu widzieć. I przestać się samooszukiwać. A swojego szczęścia najpierw szukać w sobie i ze sobą. Pokochać siebie. Aby już nigdy nie uwieszać się żałośnie na mężczyźnie, który nas nie kocha i nie oczekiwać od niego w nieskończoność, że kiedyś w końcu jego miłość nas uszczęśliwi. Same musimy uszczęśliwić siebie i wtedy dopiero "mając" możemy komuś "dawać" i "przyjmować".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aweb ❤️ wrobilas sie w tego pana na cacy... :( jakbym miala wyliczac, ile mi sie czerwonych burdelowych latarni zapalilo po tym Twoim ostatnim wpisie, to bym musiala caly zacytowac... ladnie sie gosc z Toba ustawil.... sily zycze, i opadniecia ostatnich lusek z oczu :) xxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aweb, dobrze by bylo, zebys zaczela wybierac partnerow, dla ktorych bedziesz partnerka a nie pomocą społeczną. Mysle, ze stac Cie na kogos bardziej zaradnego. pozdrawiam Cie serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@aweb - ostatnim postem wyczerpalas temat. Pieczeniarz, bluszcz i jako bonus wymagania od Ciebie (od siebie - Boze bron!). Czy to Ty, czy goscie powinni sie dostosowac w Twoim wlasnym domu? I jest to prawda - na ile pozwolisz, na tyle wejda Ci na glowe. A taki jeden z drugim malymi kroczkami posuwa sie coraz dalej i obserwuje reakcje. A to mala pozyczka, a to jakas przysluga Twoim kosztem... Jego nie obchodzi czy masz na potrzeby Twoich dzieci - jego obchodzi wylacznie wlasny interes. Owszem, moze wiele mowic, obiecywac - ale to sa puste slowa, zwykle nie majace pokrycia w rzeczywistosci. Za duza cene placisz Ty i Twoje dzieci za te znajomosc. Powoli wkreca sie w Wasz swiat zabierajac jego czastke a nie dajac w zamian nic. Sama obecnosc nie wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majka, absinte, oneill 🌼 ❤️ wieeelkie dzieki Tak macie racje, ze to wszystko to nie nawet czerwona latarnia ale alarm w podziemiach jak na wojne :) Cały czas sie zastanawiam co ja robie?? dokad zmierzam?? dlaczego po tylu porzykrych i zlych doswiadczeniach ładuje sie w cos co nie daje mi satysfakcji?? W sumie to wlasciwie od wczoraj jest koniec. Skonczylam to, ale boje sie ze za jakis czas ten pan przyjedzie, bedzie prosil o kolejna szanse ( a takich bylo wiele) i ja znowu ulegne. Hmmm, sama doradzam tu dziewczynom zeby spieprzaly z takich chorych ukladow a ja co robie?? Masakra jakas. Za kazdym razem powtarzam soebie, ze to juz ostatni raz, ze trzeba to uciac zeby zaczac normalnie zyc, ze nie czuje sie w tym zwiazku spelniona. Udalo mi sie jego troche utemperowac, nawet widzialam zmiany na lepsze ale to ciagle nie jest to, wiecznie wychodza nowe sytuacje, ktore mi sie nie podobaja. Mam wrazenie czasami, ze on jest nieokrzesany, owszem prosty czlowiek, dobry, nigdy nie podnoszacy tonu, odnoszacy sie z szacunkiem do mnie, ale... No wlasnie to ale przeplata sie non stop. To takie " over and over again". Wstrzasnijcie mna, nawrzeszcie na mnie, moze sie ockne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga- dzieki, :) masz calkowita racje, ja wlasnie sobie jak mantre to powtarzam " stac mnie na kogos lepszego" a jesli nie to wole byc sama. Za kazdym razem tak mowie i gowno z tego wychodzi.... Oneill- swietnie to nazwalas, buziak ogromny, tego mi wlasnie potrzeba!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aweb -lubisz byc rowniez sama,bez faceta? Czujesz wtedy radosc zycia?Czujesz sie wtedy szczesliwa,spelniona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -P-S-
angela2283 pamietaj że rodzina jest pierwszym i najbardziej trwałym wzorcem dla dziecka, zastanów się czy lepiej żeby dziecko pochodziło z okaleczonej emocjonalnie rodziny czy jak to okresliłaś "rozbitej" ale szczęśliwej - bez tyrana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aweb... a odnosnie jego corki. Moze ona po prostu nie lubi jak ja ojciec zabiera w sumie do obcych osob i jeszcze musi tam nocowac. Pewnie opowiadala to swojej mamie. Po prostu moze byc jej zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majka- bez faceta nie jest zle, potrafie sobie zorganiozowac czas i siwetnie sie bawic z dziewczynkami, potrafie bez nich zyc, tego jestem pewna. Po prostu brakuje mi czasami zeby miec sie do kogo przytulic.... chyba tak jest Aguś- masz racje, z ta jednak roznica, ze nie jestesmy az tak bardzo obcymi ludzmi dla jego corki, spotykamy sie prawie od 3 lat i jego corka bardzo czesto przebywala z nami gdy miala wspolne weekendy z tata. A fakt ze nie czuje sie u nas najlepiej wynika z tego, ze ja od poczatku jak przyjezdxala narzucalam jej pewne zasady, ktore u nas w domu panują jak np. nie kładzenie na stole, na ktorym sie je szczotki do wlosow z pełnym pekiem kłakow, albo kapanie sie codziennie a nie chodzenie smierdzacym i spoconym do łózka, oraz wynoszenie po sobie kubklów i talerzy oraz sprzatanie zuzytych posmarkanych chusteczek z ławy. Dla mnie to normalne, dla jego corki to jakis kosmos był. Ale ja flejstwa tolerowac chyba nie musze. A kiedy chce aktywnie spedzic czas , mam ochote na spacer to ide, a ona niezadowolona szla zawsze za nami. Z pewnoscia swojej mamie mowila ze sie zle czuje u nas, bo taki temat rozmowy byl poruszony. Tylko ja nie prosilam sie o jej wizyty u mnie, sama rozmawiajac z partnerem mowilam, ze jesli jego corka zle sie u nas czuje, to niech jezdza do jego mamy. To on usilnie probowal zawsze by dziewczyny sie dogadały, i tu wiem juz teraz ze robil to z wygody. Bo przeciez nikt wtedy nie czul sie dobrze, ani jego corka, ani moja, ani ja i on podejzewam tez skoro widzial jej miny. Poza tym, kiedy ja probowalam z nia nawiazacv jhakis kontakt, podjac jakis temat do rozmowy, to niestety nigdy nic z tego nie wyszlo, bo na kazde pytanie slyszalam zdawkowa odpowiedziec na zasadzie TAK lub NIE. QWiec tez w koncu odpuscilam. Rozumiem, ze kazdy jest inna jednostka, o innym charkterze, ale widzialam jak ona zachowuje sie wsrod swoich kolezanejk a jak u nas, mi absolutnie na tych spotkaniach nie zalezalo i nie zalezy. Zgadazalam sie na nie ze wzgl na partnera a i tak dostalam po dupie. Ja potrafilam z moja corka porozmawiac, by tamtej dala szanse, bo normalnie rozmawialay, probowaly znalezc wspolny temat, zainteresowania, moze jakis wspolny wyskok do kina same bez doroslych. Zgodzila sie choc niechetnie, ale stwierdzial, ze moze jednak ona te lody bedzie potrafila przelamac. I co?? Mam jej teraz powiedziec, ze pieprzylam farmazony bo jendak tamta nawet nie chce z nia spac?? Chyba nocne harce nastolatejk najbardziej do siebie zblizaja?? Mam racje?? Ja sie nie odwacam od niej, wkurza mnie tupet jego i jego bylej zony, ktora w moim domu narzuca mi jak mam ukladac do snu dzieci pod warunkami. To jest chore. Bo jua z jego corka nie musze spedzac czasu wolnego skoro ona sobie tego nie zyczy, nic na sile. Mi chodzi o fakt w jaki sposob zostala potrafktowana moja dobra wola, moja goscinnosc, moje piojscie w wielu sytuacjach na reke, moja pomoc. Jesli woli ona spac w jednym lozku z bacia i tata na materacu to bardzo prosze, ja do tego sie nie mieszam, ich wybor. Ale u mnie w domu nie pozwole sobie narzucac regul, juz nie. I tak daje bardzo duzo, co niekiedy odbywa sie tez kosztem moich corek. Tak ma wygladac zwiazek?? Chyba nie. A corka jak sie zle czuje, co podejrzewam ojcu powiedziala, to dlaczego on nic nie zrobil ze swojej strony?? Tylko wyskoczyl mi z czyms takim. Moje corkitez nie czuja sie komfortowo, nie czuly sie tez na poczatku , gdy on zaczal w naszym domu sie pojawaiac. Ale ja z nimi rozmawialam, tlumaczylam, liczylam sie z ich zdaniem. Widizsz roznice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majka- miało byc ze potrafie zyc bez facetow :) Wiesz, ja mam taki żal przede wszystkim do siebie, ze dalalm sie tak urabiac,wierzac w jego szczere intencje9 bo mysle ze takie byly) ale do niczego nie doprowadzily. I tak wlasnie jest, ze to on wiele zyskiwal, a ja nic. I teraz do mnie dotarlo ze ja bylam i szyja i glowoa w tym zwiazku. Ja organizowalam, ja zalatwialam, ja dawlalm a w zamian doatałam...... dobry sex. Chociaz to ;) Masakra nie wierze w to co pisze teraz, ale tak jest cholera jasna!! Nic chyba dzisiaj zakupie likierek w Lidlu i sie nim uraze wieczorkiem :) to tak dla relaksu ....:) Buziaczki dla Was 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aweb... wszyscy sie mecza w tym zwiazku a Ty na czele. Mam nadzieje, ze sobie to wszystko odpuscisz tak na dobre :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agus, wlasnie jest takie moje postanowienie :), mam nadzeje, ze choc tym razem uda mi sie w nim wytrwac :) nawet nie wiesz jak bardzo bym chciala..... Miłego weekendu 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cos ostatnio oklaplam, nie wiedziec czemu. Pewnie zbieralo mi sie od miesiecy - wszystko sie naklada lacznie ze stresem. Tzn nic powaznego ale taka jakas dolowata atmosfera, jakies niesprecyzowane leki, obawy... I ciezko sie tego pozbyc bo w sumie nie wiadomo z czego sie bierze (chyba wiele czynnikow ma w tym swoj udzial) i na dzialanie raczej oporne (co zazwyczaj stosuje w takich stanach bo jak zabieram sie za cos czego efekty dosc szybko widac to od razu nastroj sie poprawia). Juz powoli przechodzi, ale nie jest to ulubiony przeze mnie stan ducha. A obiektywnie wszystko OK. Nawet nawiazalam kontakty z galeria, ktora wystawia na sprzedaz moje prace a to bardzo pozytywna rzecz. Mam takie wrazenie, ze zaczyna mi powoli brakowac ludzi. Takich ktorzy sa - niekoniecznie przyjaciol. Kogos, kogo znamy po prostu. Odwiedzila mnie sasiadka moja dawna, starsza babka, po 70-ce ale kazdemu takich sasiadow zycze. I tego mi wlasnie brakuje - takiej wiezi jaka byla w poprzednim miejscu zamieszkania. Nie zrozumcie mnie zle bo nie zaluje decyzji i mam swiadomosc, ze kazde miejsce ma swoja specyfike. Jednak jak sie zylo przez ponad 10 lat to byl jakis element przywiazania, przyzwyczajenia, miejsce znane i mniej przez to "grozne". Biore pod uwage sam dom, otoczenie, okolice - za tym, mozna rzec, tesknie - nie za toksykiem, on jest tutaj zamknietym rozdzialem. Mamy kontakt poprawny ale bez przesady. Nie bylam tam chyba z miesiac a mam jeszcze jakies kaktusy i ksiazki do zabrania. Tutaj nie znam nikogo, sasiedzi mili ale nikt jakos z nikim nie jest zbyt blisko. Nie chodzi mi z kolei o jakies przyjaznie wielkie, mam swiadomosc ze tutaj miesdzka wiekszosc wynajmujacych wiec sa tylko czasowo, za rok, dwa beda gdzies indziej. Za sciana jeszcze nie mam nikogo, wlasciciel chce sprzedac i nie bedzie juz wynajmowal. A nie spuscil z ceny od czasu, kiedy ja sie tym domem interesowalam. Myslalam zeby dowiedziec sie, moze jakies spotkania tutaj sie odbywaja, jakies grupy - poznac ludzi, spotkac sie od czasu do czasu, pogadac... Niezobowiazujaco. I zasiegnac jakichs pozytecznych ijnformacji bo przeciez to z kontaktow z ludzmi najwiecej sie dowiadujemy. Niestety, nie bede mogla brac udzialu w spotkaniach mojej grupy wolontariatu, gdzie dzialam przez ostatnie 8 lat - byloby mi bardzo niezrecznie jezdzic w te i wewte bo odwoze tam syna rano, potem drugiego do osrodka w moim miasteczku i musialabym jeszcze raz do Hospital (tak sie nazywa miejscowosc) 25 km jechac - potem ok 13.30 - 14.00 albo wracac do domu na pol godziny albo czekac na syna do 15.30 pod szkola. Przyznacie - uklad bez sensu. Poczekam az bedzie sam dojezdzal, nie chce rozstawac sie z grupa bo sie zzylam z nimi i wiele razem zrobilismy. Tylko na razie nie jest mi to na reke a dokladac sobie obowiazkow nie zamierzam, i tak mam dosyc z tymi dojazdami. Chyba mam za malo aktywnosci, chyba powinnam cos zrobic ale jak na razie nie wiem co. Jest to skladowa zmian i chyba trzeba czasu zeby takie nastroje minely a psychika przywykla do nowych warunkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam od dawna
Aweb "Tak ma wygladac zwiazek?? Chyba nie. A corka jak sie zle czuje, co podejrzewam ojcu powiedziala, to dlaczego on nic nie zrobil ze swojej strony?? Tylko wyskoczyl mi z czyms takim. Moje corkitez nie czuja sie komfortowo, nie czuly sie tez na poczatku , gdy on zaczal w naszym domu sie pojawaiac" Jaki związek??? Zobacz ile dałaś za ....... Teraz wyliczasz co dałaś, targujesz się bo bilans wyszedł ujemny. A co dał on? Siebie.... i jeszcze coś ? Nadzieję na spełnienie marzenia? A dostał za jednym zamachem przyjemne z pożytecznym - miał u ciebie wikt, opierunek i darmowy seks oraz "załatwiony" obowiązkowy weekend z córką i to po twoich kosztach. Tak wygląda sprowadzanie sobie faceta do łózka -a wszyscy wokół niech ponoszą konsekwencje. Zanim zacznie się inwestować w związek dobrze jest właściwie ocenić kandydata i uważać, aby ze swojej strony nie przepłacić. Jednak, gdy zbyt nam na czymś zależy, wtedy może zacząć się automanipulacja. Staramy się wtedy widzieć nie to co jest, ale to, co byśmy chciały widzieć. I okoliczności sytuacji tłumaczymy sobie tak, aby wyszło na nasze. Ale do czasu. Bo ktoś w końcu może zacząć się buntować albo czujemy, że cena jest już horrendalna. To nie złośliwość z mojej strony. Raczej brutalna prawda widziana moimi oczami. Może boleć, ale czasem może też pomóc. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill ❤️ -doskonale Cie rozumiem.W Stanach na poczatku i pozniej czasami,nim przyjechaly dzieci,czulam sie wlasnie tak-samotna.Byly dni,ze mi to nie przeszkadzalo,a byly dni,ze szlam do knajpy niedaleko,zamawialam pepsi-cole i gadalam z ludzmi.W Polsce jest inaczej.Tutaj mam kilku przyjaciol,znajomych,sa dzieci.Tutaj tego jeszcze nie czulam.Tam nawet dzieciaki rzadko sie z kims spotykaly.Tutaj czesto. Nie wiem,jak jest tam,u Ciebie,ale te przyjaznie na telefon byly jednym z glownych powodow mojego wyjazdu stamtad.Nie musialam wyjezdzac do Polski,bylam w trakcie robienia obywatelstwa,moglam sie wyprowadzic od bylego z dzieciakami.Ale te kontakty z ludzmi...Przeciez czlowiek jest istota stadna,potrzebuje ludzi,przyjaciol-osobiscie,nie wystarcza mi w telefonie.Tam praca i praca,zmeczenie po pracy i znow praca,dom,zmeczenie i tak w kolko,wiekszosc ludzi.Znajomi raz na miesiac lub dwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aweb-ja mam tak samo,dobrze mi bez faceta,tylko czasami mam ochote,aby sie przytulic.To mija.Mam 4 przyjaciol plci meskej,ale przyjazn,to przyjazn.Jednego z nich-samotny,obserwuje od roku(a znamy sie duzo lat),on mnie chyba tez,spotykamy sie czasami czesciej,czasami rzadziej,ale ja na razie mam dystans do zwiazku,nie chcialabym znow sie w cos wpakowac.On tez.Z 1-nej strony chcialabym,a z drugiej nie.Dobrze mi jest tak,jak jest,dzieci sie dobrze czuja,dochodza do siebie po opiekunkach i bylym.Czuje sie swobodnie,nie musze sie liczyc z zadnym m,nie musze znosic zadnego humorow,nie musze patrzec sie na zadnego pijanego,jestem spokojna o dzieci,mam duzo mniej stresow,nerwow prawie wcale. Czasami tylko czegos mi brakuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@maja ❤️ nie, to nie jest samotnosc bo nie czuje sie samotna. Bardziej pasuje slowo: ograniczona nieznajomoscia terenu, srodowiska i niewiedza. Za slabo sie przygotowalam przed wyprowadzka ale wtedy na pierwszym planie bylo odbicie od toksyka i zmiana miejsca na spokojniejsze a nie nawiazywanie kontaktow i poznawanie miejsca. Zreszta... mysle, ze na wszystko jest czas. Moze ten moj czas jeszcze nie nadszedl bo chyba nie jestem jeszcze wystarczajaco otwarta na ludzi. Gdybym czula przemozna potrzebe socjalizowania sie to poszlabym do pierwszego lepszego pubu (jest ich tu troche) i zagadala z kimkolwiek, chocby barmanem. Tutaj ludzie lubia rozmawiac, sa towarzyscy. Poza tym jest jeszcze jedno - przez tyle lat ogrom miejsca w mojej psychice zajmowal toksyk i stres. Teraz jestem juz od tego wolna i zrobila sie dziura ktora trzeba wypelnic. Doskonaly przyklad ile czasu, miejsca, emocji itp zabiera taki zwiazek, potem ciezko sie pozbierac i zyc normalnie. Brakuje mi pracy zawodowej, niestety, moge pracowac tylko 15 godzin w tygodniu a to jest taki zonk - malo kto zatrudni na 15 godzin, sa etaty 16-godzinne a to juz przekracza limit. Teraz, w czasie kryzysu, jest trudno o taka prace na czesc etatu. Ale moze gdybym pogadala z ludzmi, poszukala to cos by sie znalazlo bez wielkich dojazdow... Jakies 20 km od nas jest Mallow, wieksze miasteczko - nie byloby problemow z dojazdem i bardzo chetnie tam bym sie gdzies zalapala. Oczywiscie wolalabym lokalnie... Popracowalam troche przy moich rekoczynach, wyszly mi fajnie (choc jedno pudelko sie kiepscilo bo spekania nie wyszly tak jak powinny - ale wybrnelam z tego cieniowaniem i wydzierana serwetka - zamiast wycinac wydziera sie wzor i daje to ciekawy efekt - a pudelko mialo byc "w konie"), jestem zadowolona. Nastroj mi sie poprawia bo jednak na frasunek najlepsze dla mnie jest dzialanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill- :-) no to ciesze sie,ze nie czujesz sie samotna.Miejsce na pewno w miare szybko poznasz i w miare potrzeb,a kontakty nawiazesz.Ciesze sie,ze odetchnelas bez toksyka.Witaj w gronie beztoksykowych. ;-) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneil- doskonale Ciebie roz\umiem, trudno jest z dnia na dzien zmienic srodowisko, choc czasami sytuacja do tego zmusza. I tak wlasnie bylo z Toba. zobacz to z innej strony. Najwazniejszy krok w zyciu swoim podjelas, wiesz ze byl on sluszny, czujesz sie o niebo lepiej. Ja tak na to patrze, tez zostalam wyrzucona przez ex z domu, wyprowadzialam sie na drugi koniec miatsa, NIE ZNALAM TUTAJ NIKOGO, TERAZ dopiero po trzech latach zaczynam nawiazywac w ogole jakies znajomosci. A uwierz ze bylo mi ciezko, bo nie jestem typem samotnika, lubie przystanąc, z kim zagadac nawet o pierdolach ale wiedziec ze sa wokol mnie zywe dusze :) Na razie nie mieszkasz za dlugo w nowym miejscu. A czuje, ze jestes w nim szczesliwa, ze wychodzisz na prosta, ze udalo sie Tobie wyciszyc i wreszcie zaznac spokoju. Wiec uzbroj sie kochana w cierpliwosc, zobaczysz, ludzie sami przyjda, a zycze tOBIE SAMYCH PRZYjaznych duszyczek, bo zaslugujesz na to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam od dawna- wypada mi odpowiedziec na Twoja rade. Wydaje mi sie ze zbyt pochopnie wyciasz wnioski odnosnie mojej osoby. Ale ok, przyjmuje krytyke z powaga i pelna odpowiedzialnoscia. Twoje slowa daja wiele do myslenia, choc sa stronnicze. Ale niewazne. Nie bede sie tlmaczyc kiedy i kogo wpuszczam do lozka, mysle ze to moja sprawa. Jelsi chodziloby mi tylko o sex, to wiedz, ze nie mialalbym zadnych wymagan odnosnie partnera, wrecz przeciwnie, kiedy bym chciala to bym sie bzykala nie oczekujac niczego w zamian. A jednak tutaj jestem?? Dlaczego?? Bo bzyklac mi sie chcialo a teraz " wszycy dookoloa placa za to cene"???? Chyba zbedny jest moj komentarz... Milej nocy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majka- rozumiem Ciebie doskonale, jakbym o sobie czytala. I maszacje ze to przechodzi. Wiesz po prostu czasami jakies mysli mnie nachodza i tak czegos mi brakuje, choc jaby ktos kazal mi dokladnie opisac co to jest to chyba bym nie potrafila dac jednoznacznej odpowiedzi. Wiem, ze trzeba sie kierowac tez rozsadkiem w zyciu, ale kurde kiedy to robie, to mam wrazenie ze czas i cenni ludzie uciekaja mi przez palce. I wtedy pytam: o co w tym wszystkim chodzi?? Tak zle i tak nie dobrze. Moze czasami ktos kto staje na naszej drodze to jest wlasnie jakis zwiastun czegos, moze on faktycznie ma sie pojawic w okreslonym czasi i okreslonym miejscu bysmy czegos dosiwdczyly i wyciagnely kolejne wnioski?? Dlaczego ten do gory tak nas dfoswiadcza?? Czasami mam wrazenie ze o mnie zapomina?? hoc ja o nim tez nie pamietam.... Ale mi sie zebralo... To chyba po likierku :) Kolorowych snow ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam od dawna- nurtuje mnie jedna rzecz- tenbilans o ktorym wspomianlas. To nie cana za wpuszczanie faceta do lozka, to cena za naiwnosc a moze iwrae w ludzi. Widzisz, ja oceniam ludzi wedlug siebie, jesli ja mam szczere intencje to oczekuje tego od innych. Jesli ja moge byc przyjacielem i chce nim byc, to wydaje mi sie ze inni tez w ten sposob podchodza. Teraz widze swoj blad, nie mozna ludzi oceniac wg siebie. Kazdy jest inny, ma inne intencje, inaczej jest wychowany, ma inne nawyki, charakte i podejcie do rozxnych spraw.Ok, oddaje honor. Masz racje.Moj bilans wyszedl ujemny.I jestem zawiedziona, bo liczylam, ze moze.... wreszcie sie uda, ze bedzie normalnie, ze bedzie to powazny zwiazek. Bo tak wierzylam, bo tak chcialam. I za kazdym razem, kiedy slyszlalam kolejne obietnice bez pokrycia naiwnie w nie wierzylam, bo wiem, ze jak ja komus cos obiecam, to chocby gowna z nieba lecialy ja to zrobie. Ale ja to ja, a on to on, i kazdy inny czlowiek jest swoja osobowoscia. dzieki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam od dawna
Aweb Wszyscy jedziemy na tym samym wózku... Te moje przemądrzania też są po szkodzie... Długo, jakoś tak od zawsze byłam naiwna jak dziecko. Dlatego teraz doceniam trzeźwe patrzenie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do aweb
bedzie dobrze 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@aweb - najwazniejsze, ze zaczynasz patrzec trzezwo, rozowe okulary opadaja i wyciagasz wnioski. A to co bylo jest tylko nauczka dla nas samych na co i kiedy uwazac. Dzieki temu nietrafionemu zwiazkowi zrobisz sie ostrozniejsza i wylapiesz w mig takiego osobnika. Mnie bardzo podoba sie to Twoje otwieranie oczu na ewidentne (dla patrzacego z boku) dowody z jego strony. I ktos juz tu napisal - same sie oszukujemy. Tez mam to za soba - tlumaczenie na korzysc oskarzonego, interpretacja oczywistych zachowan (on na pewno nie mial niczego zlego na mysli, byl zmeczony, ma problemy - mimo iz intuicyjnie czujemy sie oburzone, zranione i ze to nie w porzadku wobec nas, ze tak sie nie robi). Dam moze drobny przyklad - jeszcze zanim sie pobralismy moj przyszly maz prosil mnie, zebym do niego rano dzwonila na komorke bo budzik mu sie zepsul i nie wstanie do pracy (czaicie bzdure? Dzisiaj to bym parsknela smiechem na takie dictum) - a ja z Polski ze swojej komorki dzwonilam, kosztowalo mnie to sporo a jego to gowno obchodzilo ze dla mnie takie telefony to duza wyrwa w budzecie i zupelnie niepotrzebna. Jego wogole nie obchodzilo jak i za co zyje (a bylo mi wtedy bardzo ciezko) i pamietam jak moj dobry przyjaciel byl tym oburzony a ja mojego przyszlego bronilam ze on nic nie wie bo ja sie nie bede mu zwierzac, wstyd mi ze w dolku jestem i nie chce zeby pomyslal ze chce cos od niego itp itd. I w sumie przez to rozluznila sie bardzo fajna przyjazn, taka "na dobre i na zle" sprawdzona w praktyce. Teraz sie to wspomina z wielkim dystansem i bez zalu. Tak ze wiedz, aweb - wiekszosc z nas jedzie na tym samym wozku i albo byla, albo jest w podobnej sytuacji. Czesto na sama siebie zla ze niby nieglupia babka a dala sie tak podejsc... wlasnym pragnieniom. To nie oni sa winni ale nasza interpretacja ich zachowan poprzez pryzmat naszego pragnienia bycia kochana, bycia z kims itp. Ale my sie przeciez z tego leczymy tutaj, na topiku - prawda? Ja juz na szczescie (za kazdym razem jak sobie to uswiadamiam - czuje ogromna lekkosc na duszy i radosc) nie mam tego parcia na bycie z kims. Wyobrazam sobie siebie jako osobe nieparzysta i wartosciowa sama z siebie. Pewnie, ze jakies chociazby techniczne sprawy sa w pojedynke trudniejsze ale zawsze mozna kogos poprosic o pomoc, przysluge czy wrescie odzalowac pare groszy i isc do specjalisty. Przykrecenie polki czy wymiana oleju nie jest warta poswiecania reszty zycia dla niewlasciwego partnera. Mam wspanialych przyjaciol ktorzy wpadna raz na miesiac i Wojtek wszystko co trzeba mi porobi - i w domu, i z samochodem. Umowilismy sie, a wlasciwie to ja naciskalam - ze zwroce im za benzyne bo z kranu nikomu nie leci a sa obydwoje bez stalej pracy. A ile mam zrobione, sprawdzone - to nawet nie przelicze bpo chodzi glownie o spokoj i poczucie, ze nic nagle nie wyskoczy z czym nie dalabym sobie sama rady. Jak juz poznam troche wiecej ludzi tutaj to pewnie bedsie mi latwiej poprosic kogos mieszkajacego blizej, na miejscu o jakas drobna grzecznosc czy pomoc. Poza tym u mnie adaptacja moze potrwac troche dluzej bo to jednak wiek juz nie najmlodszy i sa pewne nawyki, przyzwyczajenia ktore trudniej zmienic. Nie jest to niemozliwe ale po prostu trudniejsze do przekroczenia psychicznie. Nie na darmo sie mowi, ze starych drzew sie nie przesadza. Mam skadinad takie przeczucie ze na emeryturze pewnie wyladuje w Polsce ale jeszcze za wczesnie, zeby prorokowac. Ale jest to jedna z opcji, zreszta - kto wie co czas przyniesie. Przyklad, ze spokojna atmosfera jest niezbedna do normalnego funkcjonowania - moj chory syn znacznie sie wyciszyl choc ma jeszcze (i bedzie mial bo taki jest charakter jego schorzenia) upierdliwe zagrywki, jednak nie jest juz agresywny, podenerwowany, nie boi sie i jestem w stanie nad nim zapanowac (co jest bardzo istotne). Wkrotce mam sie widziec z jego lekarka i bedzie mu prawdopodobnie zmieniac leki - wtedy zobaczymy, moze jeszcze jakas poprawa nastapi (co by bylo blogoslawienstwem ale i tak juz jest duzo lepiej niz bylo). Do Polski sie na razie nie wybieram - tzn nie mam planu kiedy, na pewno na Wielkanoc bo mlodszy syn zostaje w domu, jakies szkolne sprawy ma a pewnie do tej pory to juz bedzie jezdzil sam. Moze w lutym na tydzien czy dwa. Jak mlodszy syn sie usamodzielni to ja bede miala wieksze mozliwosci manewru, na razie to domu trzeba pilnowac ;) A co do wakacji to tak daleko planami nie siegam. Chcialam poleciec na Wszystkich Swietych ale nie bardzo bym sie wyrobila a syn nie chce u eksia nocowac jak ma szkole (jest duzo blizej i ma bus szkolny). Szkoda, bo te dojazdy sa troche meczace dla mnie i mam przez to rozwalony dzien - i oczywiscie koszty paliwa. Ale z dwojga zlego lepsze to niz siedziec z toksykiem na bombie, ktora nie wiadomo kiedy wybuchnie i z jaka sila razenia. Wszystko jest lepsze od takiego zycia. A zycie samo sklada sie z wyborow, z poswiecen czegoz na rzecz czegos innego - takimi zasadami sie rzadzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Eutenia ❤️ zagadalam na gg, czy masz to samo, ktore mi kiedys podawalas? Jesli zmienilas to moje 2790491 bez zmian. Co u Ciebie, jak samopoczucie? Sciskam Cie mocno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneil- wszystko bedzie dobrze, zobaczysz, juz sobie wiele rzeczy poukladalas, bo my kobiety tak musimy, inaczej mam wrazenie ze wszystko by sie zawalilo. Owszem, jak piszesz, sa to koszty czasowe i finansowe, ale wszystko jest do zaltwienia i najwazniesza rzecz to taka, ze gdy wracasz dod omu masz swiety spokoj a nie toksyka obok. Pamietam jak ja sie przeprowadzilam i musialam przeorganizowac wszystko, w zasadzie wywrocic zycie do gory nogami. Zmiana szkoly dla starszej, opieka dla mlodszej. Ale pamietam ten spokoj i brak strachu, to ze nie musialam sie wiecznie tlumaczyc z tego ze nie rozpetalam II wojny swiatowej, z kazdego 5 minutowego spoznienia. To byl taki komfort, ze oddalabym wszystko wtedy aby to trwalo. Mimo iz bylo ciezko, nie zaluje ani jednej decyzji, nie mam zalu o wyrzucenie mnie z domu, wrecz odwrotnie, czuje wdziecznosc, bo to byla wlasnie ta kropka nad i , ktora ja balam sie ciagle postawic. Mimo, iz nie znalam tu nikogo, odnowilam stare kontakty, mialam wreszcie czas na spotkania z przyjaciolmi, i tak jak Ty, moglam na nich liczyc.Tak samo na rodzicow. Tez wiekowo nie jestem najmlodsza :), nawet starcze choroby juz mnie dopadaja ;) typu wypadanie dysku, bole w stawach, starosc po prostu. Ale mam ten spokoj, ktorego nie mialam prez 12 lat zycia. I to jest bezcenne. Fakt wpakowania sie w drugi chory uklad to moja wina, ja nie bylam wyleczona do konca, kto wie, moze juz nigdy nie bede. Chyba musialam sie dowartosciowac, byc z kims , sama nie wiem. Nie powiem, byly chwile szczescia, uniesien ale masz racje, to sa za duze koszty za chwile przyjemnosci. Ja nie czuje sie spelniona, dowartosciowana, doceniona, coraz czesciej sie nakrecam i wkurza mnie coraz wiecej rzeczy. Odnosze wrazenie ze teraz trwaloby to na sile. A ja tak nie chce. Chyba umiem, potrafie juz byc sama. Nawet fakt ze on zjezdzal co dwa tyg mi pasowal, to ze go nie bylo codziennie, tylko w weekendy. I dlatego sie zaczelam zastanawiac co dalej. Wyszlo na to, ze ostatnie wydarzenia chyba juz kompletnie pozbawily mnie zludzen, przefarbowlay rozowe okulary na przezroczyste i zaczelam dostrzegac a raczej rozumiec skad moje zle samopoczucie. Teraz wiem, ze tkwilam w wyimaginowanym swiecie, stworzonym na wlasne potrzeby, pragnienia i chcialam zeby tak bylo ale jakim kosztem?? O tym nie myslalam, a teraz to boli. I jestem zla na siebie ze taka glupia znowu bylam. Zawsze obiecywalam soebi, ze juz nigdy nie wdepne w taki chory uklad, a jednak... No coz, ale sobie bledy nalezy wybaczac i wyciagac z nich wnioski.... Dzieki Oneill Dzieki wszystkie dziewczyny Milego dzionka Wam zycze 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×