Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

czytaj topik ty tylko chcesz milosci..... od kogos tak ? ale musisz sie w pierwszej kolejnosci nauczyc kochac siebie, dbac o siebie wtedy spotksz osobe, ktora cie pokocha nie ma innej kolejnosci zrozumienie tego moze ci zajac "chwilke czasu" ale jak zalapiesz to juz z gorki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona..............
dziekuje za rady.. ale ja nie umiem,nie potrafie,probowalam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zagubiona jest roznica miedzy nie umiem a nie chce umiesz ale nie chcesz ..... bo.... ty wybierasz jak zyjesz i na co sie godzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze kawalek rozwine skoro czegos nie umiesz to zawsze mozesz sie nauczyc skoro nauczyals sie zyc z facetem, ktory toba manipuluje to mozesz sie tez oduczyc i tak jest ze wszystkim nie nauczono cie kochac siebie sama ale ty mozesz nadrobic braki z dziecinstwa i uczyc sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona- słuchaj Yeez, kobieta madrze gada :) Taka jest prawda, ze aby byc kochana, czuc sie kochaną, trzeba najpierw pokochac sama siebie. Wtedy bedziesz potrafila postawic granice, one Ci powiedzą" dotąd i ani kroku dalej", bedziesz potrafiła odróznic toksyka od normalnego faceta. Mi sie wydawalo ze juz umiem to wszystko, bo teorie mam opanowaną, okazalo sie sie nadal wkrecam sie w jakies glupie sytuacje, ale jest ich coraz mniej, coraz wiecej wiem o sobie, przede wszsytkim mam szacunek do samej siebie i potrafie odroznic dobro od zal, nie zastanawaiajc sie dlaczego knie ono dotyka, czy to znowu moja wina, nie czuje sie winna juz temu, ze ktos ma focha, ze ktos ma mnie w dupie, ze komus cos nie pasuje. Slowo NIE jest dla mnie bardzo wazne, jak je wypowiem, znaczy ze na prawde NIE. Tak to TAk. Mam zawiechy czasami tez, przeciez nie ma ludzi nieomylnych. Ale to Ty musisz cos zmienic w swoim życiu, nikt inny za Ciebie tego nie zrobi, dopoki Ty nie poukladasz sobie swojego swiata nie bedziesz szcesliwa, bo tak na prawde sama nawet nie masz swojego szczesliwego miejsca na ziemi. I słowa typu " przesadzasz" niczego nie rozwiazuje jak sama zauwazyłas. Ty mowisz co Ciebie boli, co sie Tobie nie podoba i co z tego wynika?? Czy ktos, komu na Tobie zalezy lekceważyłby Twoje pragnienia a tym bardziej zle samopoczucie? Moze faktycznie zamny w zyciu zacznij od zminy faceta?? A moze najlepiej przez jakis czas bez faceta?? Zeby pokochac siebie?? Nauczyc sie dystansu do siebie i swiata. A potem budowac cos silnego i pieknego?? " nie umialabym zyc bez niego" - na prawde?? Jest taki bezcenny?? Jest twoim tlenem?? To musisz byc cholernie szczesliwa z nim... Nie odbieraj tego jako zlosliwosc, po prostu chce Tobie otworzyc oczy na niektore sprawy. AAaaa i najwazniejsze, wiekszosc z nas tez taki kiedys mowila ;). i jakos zyjemy :) Trzymaj sie kochana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewka- :) dla mnie wszystkie płaszczyzny zycia sa wazne, pytanie tylko jak dana komunikacja wyglada. Bo te zo ona jest bardzo wazna to juz wiemy. Kiedy jest zdrowa, bez oczekiwan zbytnich, z szacunkiem wzajemnym, wtedy jest ok. jesli natomiast jedna osoba probuje siue komunikowac, druga to zlewa, albo udaje, ze słucha, przytakuje a i tak robi swoje to wtedy jak to nazwac?? Bo ta druga strona przeciez nioe chce robic niczego wbrew sobie, ma do tego prawo, czyz nie?? Ale .... no wlasnie zapedzilam sie gdzies i samam nie wiem gdzie, watek z glowy mi wyleciał :) zakrecona dzisisaj jestem. Wiesz Ewka, ja sie łapie na tym, ze niby nie oczekuje od kogos niczego, bo przeciez swietnie daje sobie rade sama, ale to jest niby, bo chcialabym czasami by ten ktos sam od siebie pomyslal choc raz za mnie, wyreczyl mnie w czyms, ale bez proszenia sie by to zrobil. Tak wiesz, tak od serca. Czuje sie zmeczona tym ze musze myslec za dzieci, siebie i faceta. Zastranawiam sie teraz po co ja mysle za nich??? Jetsem nienormalna chyba, no wlasnie po cholere mysle za kogos?? Wiem, bo jak nie pomysle, to zostane ze wszystkim sama i doba bedzie za krotka. Dzieci to rozumiem, ale facet?? To znaczy ze nieodpowiedni?? Ewka- mi chyba odbilo na prawde, co ja robie?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewka- oczekuje, nie dostaje tego, potem sie nakrecam, jestem wsciekla na tego kogos. A jak prosze, to... albo dostaje czego chce albo słysze nie. jak słysze NIE to znowu jestem wsciekla, a jak dostane od kogos to o co prosze, to ja jestem zadowolona, ale czy ta druga strona tez jest zadowolona?? czy moze on przypadkiem nie zrobila tego, bo ja tak chcialam, aona wcle nie tak potrzebowala?? Wtedy to jest manipoulacja?? A gdzie moje potrzeby?? Mam ciagle patrzec na siebie co ja chce ale tez na innych czego oni chca?? Dlaczego mam nie skupic sie tylko na sobie?? Tak bardzo mi tego brakuje- skupienia sie tylko na sobie, na swoich potrzebach, nawet nie wiesz jak..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona..............
tylko dlaczego wszyscy faceci rania?? ja marze o rodzinie,dzieciach..a to sie robi z facetem,a ja nie wiem czy jakiemus mozna jeszcze w tych czasach ufac,bylam w 3 zwiazkach przed tym i byly koszmarem,zdrady,oszustwa,przemoc fizyczna,prawie skonczylo sie raz smiercia,tu az takich dramatow nie ma a jednak tez nie tak jak ma byc...czy ja przyciagam zlych mezczyzn? czy sa dobrzy mezczyzni?? i po czym ich poznac chodzilam juz kiedys na terapie i nawet to mi nie pomoglo,na chwile,potem wracalam do domu i dalej nie wierzylam w siebie,dalej bylam slaba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona- dopoki Ty nie wyleczysz siebie, nie pokochasz, nie zaczniesz stawiac granic to nie masz szans na zdrowy zwiazek. Zwiazki, w ktorych my bylysmy czy jestesmy nie byly normalne, stad nasza choroba z tym zwiazana, słabosci, brak asertywnosci itp. My musimy byc zdrowe, by normalnie zyc. Od nas to zalezy, bedziemy mialy to na co pozwolimy. A dopoki bedziemy chore tak dlugo bedziemy przyciagac toksycznych facetow. Bo zaden zdrowy sie nami nie zainteresuje, bo zaden zdrowy nam nie bedzie odpowiadal.Dlaczego?? Bo bedziemy dwoma roznymi swiatami. Dopiero gdy staniesz na nogi, dopiero gdy wyleczysz sie z toksycznoesci, nabierzesz siel, wtedy tak, jest wieeelka szansa na mezczyzne, ktor bedzie odpowiedzialny, bedzie kochal i szanowal Ciebie i z takim mozesz myslec o dzieciach. Bledem bedzie wpakowanie sie w chory uklad, rodzenie w nim dzieci i uczenie ich od podstaw ze taki chore zycie to normalka. Na prawde czytaj ile wlezie ten topik i na pewno uzyskasz na nim mnostwo przydatnych informacji, wskazowe takich nie z terapii ale z zycia wziete. Z naszych doswiadczen. obaczysz na jakim etapie wiele z nas bylo, na jakim jest teraz, w jakich zwiazkach zylysmy to Tobie sie nawet w glowie nie miesci, tez nam sei wydawalo, ze bez oprawcoe swiat sie zawali. A gowno prawda, jestesmy tuu, zyjemy 9 nie zginelysmy bez nich0, jestesmy o wile silniejsze, madrzejsze i szczesliwsze. Ale zrobilysmy to MY, dla SIEBIE. I tego tez Tobie zycze. Chcicialbys aby Twoja corka pakowala sie w takie zwiazki w jakich Ty sie obracasz??? Na pewno nie, wiec zanim zdecydujesz sie na dziecko, wylecz sibie, zaakceptuj, pokochaj a potem szukaj kandydata na meza i ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rento ❤️ Pieknie i prawdziwie napisalas, tak z serca. Trudno sie nie wzruszyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
YEEZ- 🌻 :-) :-) Dzieki za napisanie Twojego zdania na temat oczekiwan.Ty jak zwykle krotko,zwiezle,tresciwie i na temat.Wlasnie to mi bylo potrzebne.Moze sie domyslilas-znowu czepilam sie czegos u siebie,nad czyms zaczelam sie zastanawiac,cos analizowac.Jak to ja- zrobilam sobie sama wode z mozgu.Ja tak lubie-balagan,a potem posprzatac,wprowadzic w zycie i juz-cos gotowe,po czym szukam nastepnego czegos.Te oczekiwania chodzily za mna od dluzszego czasu,ale nieprzemyslane za bardzo.W koncu przyszla "pora na Telesfora".To,co piszesz Ty i co napisaly dziewczyny pomaga mi wyrobic sobie wlasne zdanie na ten temat. :-) Dlugo mnie nie bylo,bo musialam sobie w Polsce rozne sprawy poukladac. W miedzyczasie wpadlam oczywiscie w swoj dluzszy dolek,bo nieciekawie bylo z praca,potem mialam etat,potem wybor-to,co lubie,czy wiecej kasy(inna troche praca).Wybralam to,co lubie. Caly czas oczywiscie dom,dzieci,przyjaciele,urzadzanie sie tu od "lyzeczki",bo przeciez nie myslalam,ze bede mogla tu wrocic. Jest OK.Do zwiazku na razie mam dystans.Z bylego zwiazku zostaly mi moze jakies resztki zaleglych uczuc.Jest dobrze. Pozdrawiam Cie cieplutko. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona 🌻 ❤️ ,napisze Ci po swojemu,jak ja widze Wasz zwiazek. 🌻 On-popada ze skrajnosci w skrajnosc-raz umie dac Ci to,czego potrzebujesz,okazac milosc,a raz-zabiera Ci jakby swoja milosc,depcze Twoje uczucia.Ty-hustasz sie wskutek tego na hustawce emocjonalnej w tym zwiazku,raz jestes bardzo szczesliwa,a raz bardzo smutna,chce Ci sie plakac,czujesz sie obolala emocjonalnie,psychicznie,rozgoryczona,rozczarowana.Boisz sie pewnie jego zlych nastrojow,masz dosc przezywania bolu zwiazanego z jego slowami(napisalas,ze umierasz w srodku-ciezko Ci pewnie samej poradzic sobie z tymi uczuciami). 🌻 Masz niskie prawdopodobnie poczucie swojej wartosci,wiec pozwalasz sie obwiniac,czujesz sie winna(ale poczucie swojej wartosci mozna zwiekszyc). 🌻 On jest chyba dla Ciebie calym swiatem,od ktorego zalezne jest Twoje samopoczucie,szczescie.Czy Ty masz swoich znajomych,przyjaciolki,przyjaciol,ktorym mozesz sie chocby wygadac,ktorzy Ci rozumieja? 🌻 Liczysz pewnie na to,ze on sie zmieni,ze kiedys bedzie tylko dobrze z nim.Masz nadzieje. 🌻 On-nie wie byc moze,na ile Ty to przezywasz,zaprzecza Twoim uczuciom(napisalas,ze odp.,ze przesadzasz).Ty masz prawo czuc po swojemu !! 🌻 To jest chory uklad.Bardzo meczacy psychicznie,emocjonalnie.Nigdy nie wiesz,czego sie spodziewac,boisz sie byc moze jego zlych nastrojow.Zyjesz,jak na wulkanie-nigdy nie wiesz,kiedy wybuchnie(wybuch wulkanu to jego zly nastroj) Mozesz,pewnie,zyc tak nawet cale zycie,nikt nie moze Ci tego zabronic.Tylko-czy naprawde tak zamierzasz zyc?W dziecinstwie tez mialas taka hustawke-raz beznadziejnie,raz wspaniale? 🌻 Podziwiam Cie,ze tyle bolu wytrzymujesz.Moze wykorzystaj te moc do wytrzymywania bolu na cos innego?Czy Ty uwazasz,ze jestesmy stworzeni po to,zeby cierpiec?Nie,nawet Bog tego od nas nie wymaga. :-) W zdrowym zwiazku jest bezpiecznie,spokojnie,bez bolu i cierpienia,bez wrazen,ze wiecej bolu juz chyba nie wytrzymam. Dlaczego boisz sie,ze bez niego sobie nie poradzisz?Czego konkretnie sie boisz?Czy jestes niezalezna finansowo?Lubisz byc sama ze soba? 🌻 Na razie tyle,bo ide do pracy.Pozdrawiam Cie cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytaczka
wklejam Wam link do strony gdzie można dużo, duzo sie dowiedzieć ... o złych związkach również i o tym jak z nich wyjść i jak zacząć żyć inaczej. http://zenforest.wordpress.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zagubionej
Niedawno jadąc autobusem miałam okazję przysłuchać się rozmowie młodego chłopaka i jego koleżanki, która mocno starała się pokazać, jak bardzo go rozumie. Rozmawiali o jego dziewczynie. On - Ta Monika jest nienormalna. Ja jej wyślę fakturę za wizytę u psychologa albo psychiatry. To jest wariatka. On mi przysyła maile "Ty mnie chyba nie kochasz, ktoś kto kocha nie zachowuje się w ten sposób" Ona - To rzeczywiście wariatka On - To co ona mi mówi, odbiera mi pewność siebie. Źle się czuję i wnerwia mnie to. Ona - Ona cię molestuje... On - Tak, ona mnie molestuje psychicznie, ona naprawdę jest nienormalna. Siedziałam i słuchałam - i dotarło do mnie wreszcie !!!, dlaczego ja też swego czasu byłam "walnięta". Zobaczyłam dwoje ludzi z dwóch zupełnie nie zazębiających się światów. Dla niego coś, czego nie rozumie - jest nienormalne. Wcześniej nie przypuszczałam, że ludzie tak mogą się różnić i nie rozumieć. Zagubiona - przekieruj cała swoją uwagę i troskę na siebie!!! Tak jak napisała yeez - UCZ SIĘ I JESZCZE RAZ UCZ SIĘ inaczej myśleć o sobie i traktować siebie. A przede wszystkim popracuj nad swoim SAMOPOCZUCIEM. Wiem z autopsji, że to jest wielki problem - gdy jesteś sama ze sobą czujesz się źle na tym świecie, taka niechciana i gorsza, może brzydka lub mało bystra.... A to tylko twój NAWYK myślowy, który sobie wyrobiłaś przez wiele, wiele lat. I teraz pytanie na logikę - czy ta twoja prawda o sobie rzeczywiście jest prawdziwa ???????????????? Może twoje przekonanie o sobie jest po prostu nieprawdziwe? Tak może być, może nasłuchałaś się w domu jaka jesteś do niczego albo tak cię traktowano ????? Ale czy to jest prawda o tobie? Z przekonań wynikają myśli, z myśli emocje i uczucia, a z nich nasze działania. Twoje obecne działania to trwanie przy odpychającym cię człowieku i zabieganie o jego łaskę w postaci akceptacji ciebie. Myślę, że ty nie wiesz jeszcze, że można być szczęśliwym i spokojnym będąc samemu. Jest możliwe, aby akceptację, której tak ci brakuje- po prostu mieć sama dla siebie. I tak ze wszystkim, czego ci brakuje. Czyli- pewność siebie, siła, odwaga, dobre samopoczucie, zadowolenie z siebie, duma ze swoich osiągnięć itd. I wtedy przestaje się patrzeć na innych ludzi, jak na źródło zaspokojenia naszych (podstawowych przecież) potrzeb. To nasz problem i nasze zadanie, gdy mamy tutaj jakieś braki. Pamiętaj, że problem i jego rozwiązanie jest w tobie, nie w nim. On ma prawo być jaki chce. A ty decydujesz, czy jesteś z tym człowiekiem, czy nie. Uważam, że w szkole powinno wprowadzić się przedmiot pt "Nie licz na to, że kiedykolwiek kogoś zmienisz ( pod kątem swoich potrzeb). To jest niemożliwe. Energię przekieruj na poznanie i zmienianie siebie. To twoja droga do szczęścia i spokoju" ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj byłam u Mojej Bliskiej Koleżanki... Z Dziewczyny niezależnej, pięknej, pogodnej z radością patrzącej w przyszłość stała się przygaszoną, nieszczęśliwą, źle czującą się w swojej skórze, zdominowaną przez partnera, przygniecioną, zamkniętą w 4 ścianach Kobietą... Dlaczego? Nie walczyła o Siebie Nie walczyła o Swoją niezależność Nie walczyła o swoje miejsce w związku Wszystko "oddała" .... i została bez niczego. Nie wolno jej mieć Swoich spraw Nie wolno jej mieć Swojego życia Nie wolno jej wyjść z domu bez wiedzy partnera Nie wolno jej NIC Jest pod ścisłą kontrolą...łącznie z komputerem i telefonem. Przykro mi bardzo, ale... TO JEJ WINA niestety. Pozwoliła na to... pozwoliła, aby on ja zdominował, stłamsił.... Liczy się tylko co on pomyśli, co powie, jak zareaguje, liczy się tylko on i jego zdanie. Rozmawiałam z Nią długo, mówiłam jak może to zmienić... Uważam, że NAJWIĘKSZYM błędem w takich związkach jest skupianie się na partnerze. Uważam, że trzeba odwrócić środek ciężkości i skupić się na SOBIE. To podstawa wszystkiego.... to podstawa bycia szczęśliwą. Tutaj pisząc o tym, wydaje się to być takie trywialne, wydaje się być wytartym sloganem, ale.... Mnie zajęło 3 lata pracy nad Sobą tutaj, z psychologiem, na spotkaniach z grupą, czytaniu książek, aby się o tej prostej zasadzie przekonać. ❤️Ja jestem najważniejsza dla Siebie. Amen Bo kochaj bliźniego swego JAK SIEBIE SAMEGO.... Kochajcie się zatem Dziewczyny ;):P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! Tu jest cale morze madrosci zyciowej - tylko wsluchac sie i czerpac! Niby sprawy oczywiste, ale dla takich potluczonych dusz jak my tu trafiajace - kosmos. Inny swiat. I zdziwione pytanie: to tak mozna? To takie proste? Pokochac i zrozumiec siebie. Wybaczyc sobie niedoskonalosc i zaakceptowac ja. Pracowac nad tym, co potrafimy i chcemy w sobie zmienic. W SOBIE. Nie w kims innym. Stac sie - innymi slowy - swoim najlepszym przyjacielem. Prawie kazda z nas ma zaszlosci z domu rodzinnego, wychowalysmy sie w rodzinach dysfunkcyjnych, pelnych leku - i to wnosimy w nasze zycie. Zgodnie z wdrukowanym nam schematem wybieramy partnerow. I okazuje sie, ze te zwiazki, ktore mialy byc "na dobre i na zle, w zdrowiu i w chorobie" (w wiekszosci trez jestesmy idealistkami co rowniez prowadzi na manowce) - zdmuchnie byle wietrzyk... Jest tu wiele rozwazan, analiz na temat wyborow, wymagan, oczekiwan. Dlaczego sa one u nas takie, ze wybieramy niewlasciwie. I co nalezy zmienic aby wyprostowac swoja droge. Wchodzac w dorosle zycie z domu rodzinnego wynioslam wiele niewlasciwych, chorych przekonan ktore staly sie dla mnie powielana przez lata matryca zachowan, wyborow, stosunku do siebie (i pewnie do innych). Nier mialam o nich pojecia dopoki nie zaczelam pracowac nad soba - siedzialy we mnie w podswiadomosci i byly czyms oczywistym. Wiekszosc z nich udalo mi sie przerobic i juz ich nie ma - tzn nie podazam za owa matryca i w wiekszosci przypadkow nawet przestalam podlug niej myslec. Chociazby to, ze nie moge miec wymagan ani oczekiwan tylko godzic sie na to, co inni mi daja bo wkladaja w to ogromny wysilek i poswiecenie. Wymagania czy oczekiwania mogly sie spotkac z druzgocaca krytyka, wyszydzeniem, wysmianiem i podwazeniem mojej wlasnej wartosci: jak smie ktos taki jak ty, takie nic, miec wymagania, spojrz na siebie i badz rozsadna. Teraz moge to pisac bez emocji bo juz tego nie czuje, ale jak to odkrylam to wciaz pamietam tamten bol i upokorzenie, odczuwane z poslizgiem czasowym. Dlatego wybieralam byle kogo zeby mi nikt nie zarzucil ze mierze zbyt wysoko i zeby mnie z tej wysokosci bolesnie nie stracono. Najgorsza byla wizja publicznego upokorzenia i "pokazania mi gdzie moje miejsce". Tutaj nalozyl sie dom rodzinny z rodzina i szkola podstawowa. Inny wdrukowany stereotyp: nikt cie nie bedzie chcial a jak nikt cie nie chce to nie jestes nic warta. My (rodzice, rodzina) cie chcemy pod warunkiem ze spelnisz nasze oczekiwania. Ergo: inni beda cie chcieli jesli wyjdziesz naprzeciw ich wymaganiom, jesli sie podporzadkujesz - jesli nie to tak jakby cie nie bylo bo nie bedziesz znaczyc nic. Kolejna zyciowa, mentalna matryca: sama sobie nie poradzisz w zyciu. Jestesmy my (rodzice) zeby cie przez to zycie przeprowadzic bo jestes niezdolna do samodzielnej egzystencji. Nic nie umiesz. Nic nie potrafisz. Cokolwiek zrobisz i tak sie nie uda wiec lepiej nie probuj nowych sciezek, my jestesmy po to by cie chronic i mowic co dla ciebie dobre. Sama zginiesz bo zycie jest ciezkie a ludzie niezyczliwi, tylko czyhaja na twoja porazke. Przez wiele lat ja sie najzwyczajniej w swiecie balam byc sama - oczywiscie tez wierzylam ze jak bede sama to zgine, nie bede nic znaczyc (bo mnie nikt "nie chce"), balam sie panicznie - to byl taki moj osobisty koszmar... Wszystko to bylo obliczone na jak najdluzsze utrzymanie kontroli bo rodzice/rodzina to byli ludzie wrecz przeladowani strachem, lekiem - i uczepili sie mnie jak jakiegos kola ratunkowego. Ja mialam byc dowodem ze jednak sie do czegos nadaja, ze jednak cos potrafia... Teraz, po latach to ja ich rozumiem i bardzo im wspolczuje tego leku, w ktorym zyli az do smierci. Niby wszystko pieknie-ladnie ale ten ostatni stereotyp wciaz sie we mnie odzywa. Terazx jestem sama i jest mi dobrze ale wciaz jest gdzies w glebi ta obawa ze sobie nie poradze (ona nie wypelnia sdoba calego mojego jestestwa tylko gdzies tam, w kaciku cicho daje znac o sobie), nowe sytuacje budza dziwny lek - staram sie to zrozumiec, ze zrodlo owych obaw nie jest tu i teraz ale w przeszlosci. Ale mimo wszystko czasami doskwiera, wbrew rzeczywistosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zagubionej cd
Chcę jeszcze rozwinąć temat SAMOPOCZUCIA. Mam na myśli taki typowy dla ciebie poziom samopoczucia. Zakładam, że jest nie najlepiej... co opisałam we wcześniejszym poście. Jak sobie z tym radziłaś zwykle, jak sobie radzisz obecnie? Wydaje mi się, że odkryłaś, że twój chłopak potrafi ci czasem znacząco to samopoczucie poprawić. A czasem znów tak mocno zdołować, no ale cóż takie koszty.... może kiedyś będzie tylko dobrze... Czy widzisz, że potrzebujesz go do tego, aby czasem POCZUĆ SIĘ NARESZCIE TROCHĘ LEPIEJ ? ABY PRZESTAŁO BOLEĆ? Czy słyszałaś o mechanizmie nałogowej regulacji uczuć? Inni ludzie do takiego właśnie celu wykorzystują: -alkohol -seks -narkotyki -pracę -jedzenie, słodycze -... pozdrawiam czytam od dawna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aweb wzajemna poprawna komunikacja wypływa z wzajemnego szacunku ty szanujesz siebie i rozmowce i vice versa jesli jest inaczej to komunikacja staje sie bolesna pytanie czy pozwolimy siebie traktowac w sposob ktory nas rani... mamy wybor tak ? jesli ktos cie lekcewazy to robisz w tyl zwrot Piszesz :niby nie oczekuje od kogos niczego, bo przeciez swietnie daje sobie rade sama, ale to jest niby, bo chcialabym czasami by ten ktos sam od siebie pomyslal choc raz za mnie, wyreczyl mnie w czyms, ale bez proszenia sie by to zrobil. czyli wiesz ze dasz sobie rade sama, wiesz ze jestes zaradna nie wiesz co ci w duszy gra :D ? to twoja mala aweb ma niezaspokojnoe pragnienie, by nie musiala sie sama o siebie troszczyc ... tylko by np. rodzice to robili.moge sie mylic ale na to mi to wyglada. Jako dorosla aweb wiesz na co cie stac ale ta mała ciągle płacze w tobie, ciagle domaga sie uwagi czsu i dopieszczenia. Rodzice juz tego nienadrobią. Mozesz sobie pomoc tylko ty sama. utul to slusznie rozżalone maleństwo w sobie, zaopiekuj sie nią pokaz jaka jestes ty dorosla a twoje oczekiwania wobec innych wyciszą sie. Bo to jak najbardziej naturlne , ze rodzic mysli za dziecko, dba o dziecko i troszczy sie o nie.... do pewnego momentu... osoby ktore tego nie zaznaly w dziecinstwie maja dziecinne oczekiwania wobec ludzi bo tęsknią za tym czego nigdy nie mialy. pomysl o tym bo ja dotknełam po omacku tylko wierzcholka problemu. cieplutko pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neill
@turkusek - i wlasnie dlatego kazdy z nas powinien posiasc umiejetnosc samostanowienia. Bo nie kazdemu dane zycie w zwiazku. I nic w tym, bron Boze, niewlasciwego ani nikt przez to nie jest lepszy/gorszy. Nie kazdy sie do tego zwiazku nadaje - a jesli wnosi w dorosle zycie bagaz dysfunkcji, jest sklonny swiecie wierzyc, ze zwiazek to jedyne spelnienie i ratunek przed nicoscia. Czy to, ze nikt mnie nie kocha (w sensie "mesko-damskim") to taka straszna tragedia? Czy to mi w jakis sposob czegokolwiek ujmuje: intelektu, zdrowia, samopoczucia? Chyba za bardzo polegamy na tym "kochaniu z zewnatrz". Ma nam zastapic w pelni milosc do samych siebie jak i milosc rodzicow ktorej nie otrzymalismy w odpowiedniej dawce. Czyli - jest tylko zastepstwem. Nie jest potrzeba sama w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
neill,turkusek- 🌻 moze byc jeszcze tak,ze jak inni mnie beda kochac,to pokocham sama siebie.Ale tak sie nie dzieje.Moja milosc do siebie nie zalezy od innych,zalezy tylko i wylacznie ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill- ❤️ Napisalas : "Bo nie kazdemu dane zycie w zwiazku. I nic w tym, bron Boze, niewlasciwego ani nikt przez to nie jest lepszy/gorszy. Nie kazdy sie do tego zwiazku nadaje - a jesli wnosi w dorosle zycie bagaz dysfunkcji, jest sklonny swiecie wierzyc, ze zwiazek to jedyne spelnienie i ratunek przed nicoscia. Czy to, ze nikt mnie nie kocha (w sensie "mesko-damskim") to taka straszna tragedia? Czy to mi w jakis sposob czegokolwiek ujmuje: intelektu, zdrowia, samopoczucia? Chyba za bardzo polegamy na tym "kochaniu z zewnatrz". Ma nam zastapic w pelni milosc do samych siebie jak i milosc rodzicow ktorej nie otrzymalismy w odpowiedniej dawce. Czyli - jest tylko zastepstwem. Nie jest potrzeba sama w sobie." 🌻 Ja uwazam,ze kazdemu jest dane to samo,kazdy jedynie zapisuje w sobie cos innego.Dziecko sie rodzi jak "tabula rasa"(czysta tablica),a potem inni,ja,cos na tej tablicy pisza.Mozna to,co mi nie pasuje,wymazac i zapisac cos innego.Ale to moge zrobic tylko ja.Trzeba tez umiec mazac i pisac na tej tablicy. Wierze w to,ze kazda dusza ma na tej ziemi jakies zadanie do spelnienia.Trzeba sie z nia dogadac,a zeby sie dogadac,trzeba znalezc do niej droge.Wierze,ze zycie kazdego z nas ma jakis sens. 🌻 Moze masz racje,ze nie kazdy bedzie zyl w zwiazku,ale ja wierze,ze kazdy w jakis sposob moze wybrac,a nie,ze jest mu dane lub nie. 🌻 Poza tym zwiazkow miedzyludzkich jest wiele.Sa przyjaznie,kolezenstwo,zwiazek matki z dzieckiem. 🌻 Tylko w zwiazkach z innymi ludzmi mamy mozliwosc rozwoju.Nie musi to byc zwiazek damsko-meski,ale drugi czlowiek jest nam potrzebny,inni ludzie.Bo w tym innym widze siebie,jak w lustrze,albo moze czasami krzywym zwierciadle. Niektorzy rzeczywiscie uwazaja,ze zwiazek to jedyne spelnienie,ale czego?Moze pomaga mi po prostu spelniac siebie?Albo przeszkadza.Jezeli przeszkadza mi stawac sie pelnia,spelniac siebie,rozwijac sie,to po co w nim byc?Ale przyznaj,ze kazda z nas,poprzez ten chory zwiazek,zrozumiala chocby pozniej siebie,poznala siebie-kim jestem,jaka jestem,co lubie,w co wierze,co potrafie itd.W rezultacie pomogly nam rozwinac sie. Dopoki nie pokochamy siebie,jest nam w pewnym sensie potrzebne kochanie z zewnatrz,zwyczajna akceptacja.Czujemy sie gorsze,a jak nas ktos kocha,to nam to pomaga.Sama ta swiadomosc,ze jest ktos,kto nas kocha,dowartosciowuje nas.Tyle,ze w chorym zwiazku zaczyna w pewnym momencie dzwonic dzwonek alarmowy,bo potrzebna nam byla akceptacja,dowartosciowanie,a tu...cos sie nie zgadza.W koncu kiedys szukamy pomocy,albo nie.Czujemy sie jeszcze gorzej,bo nie ma nawet akceptacji,nawet tolerancji,na dokladke nie umiemy powiedziec STOP tyranii i ...jest jeszcze gorzej-z nami.Czujemy,ze musimy sobie pomoc,wlacza sie samoobrona psychiki,emocji,czasem nawet ciala.Szukamy pomocy,nie chcemy juz tak,ale nie wiemy,co zrobic,co jest nie tak.Potem wiemy i uczymy sie to robic.Zaczynamy dbac o SIEBIE,uczymy sie kochac siebie.Zaczynamy widziec,ze z nami jest ktos,kto nam nie pasuje,ze nasze drogi sie rozeszly i...odchodzimy,zaczynamy zyc po swojemu,albo znajdujemy sobie innego ktosia za wczesnie i powtarzamy schemat. Mniej wiecej tak to widze. 🌻 Cieplutkie pozdrowionka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusku 🌻 🌻 Wydaje mi sie,ze uogolnilas troche.Tak jakby niecnoty zaslonily Ci prawdziwa cnote.Nie wszyscy ludzie sa tacy. To,o czym piszesz,nazwali depersonalizacja.Tzn.,ze widzi sie godnosc w czlowieku nie z samej racji urodzenia,ale tylko wtedy gdy-osiagnie sukces,lub ma pieniadze,lub wladze.Czlowiek w czlowieku nie widzi godnosci tylko dlatego,ze jest czlowiekiem,ale musi cos "osiagnac".To jest m.in.w Ameryce,ale w Polsce tez sie zaczyna.Wiem,to jest smutne,nieludzkie,niehumanitarne,ale tak mysla niektorzy ludzie. :-( :-) turkusku-sa jeszcze dobrzy ludzie na tym swiecie,zyczliwi,kochajacy,piekni w srodku(jak to nazwalas).Wiesz,jesli ja podejde do ludzi z miloscia,oni zwykle oddaja to samo,choc nie po to daje milosc,zeby mi sie tym samym odwdzieczali.Po prostu chyba milosc rodzi milosc. 🌻 Co do tej aprobaty innych,ze sie nie mozemy obejsc.Jezeli ja akceptuje,kocham siebie,akceptuje to,co robie,mowie,nawet jesli czasem sie pomyle,nie jest mi potrzebna akceptacja innych.Chyba,ze sie waham,mam watpliwosci.Ale moze wtedy to nie jest moje?Bo jesli MOJE-PRZEMYSLANE,to akceptuje to u siebie,akceptuje siebie taka wlasnie i aprobata innych mi niepotrzebna.Chyba,ze czuje sie gorsza,to tak,bo to jest mi wtedy potrzebne,bo czuje sie zle sama ze soba,z tym,co robie,denerwuje sama siebie,nie lubie siebie,wiec gdy mnie ktos lubi,akceptuje,aprobuje to,co robie,to jakby mi to pomaga-na chwile,za chwile potrzebna mi nastepna aprobata i tak moznz gonic za ta aprobata cale zycie.A mozna samego siebie aprobowac,akceptowac,lubic.To wystarczy.Ale jesli znajdzie sie choc kawalek,ktorego nie akceptuje w sobie,znow szukam akceptacji u innych.Tak przeciez jest w AA,Alanonie,u psychologa,psychiatry-oni przyjmujac akceptujaca postawe,lub po prostu akceptujac nas,pomagaja nam zaakceptowac siebie. :-) Tak to rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusku :-) 🌻 Nie zamierzam zmieniac Twojego zdania na zaden temat.Byc moze to tak zabrzmialo,pewnie nie dopisalam-to jest moje zdanie,albo uwazam,albo-wydaje mi sie,czy mysle.Ale ja pisze tylko moje zdanie,czasami dyskutuje,a czasami piszac cos w sobie analizuje.Lubie analizowac,samo mi sie to robi czasami,albo czasami czesto,po latach analizowania siebie. Pozdrawiam,zycze Ci milego dnia. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona..............
............. a co jesli on ma racje i ja rzeczywiscie przesadzam?? a wiem ze poprzednie zwiazki tak mnie okaleczyly ze nikomu nie ufam nie wierze sama zadreczam siebie...na przyjaciolach tez sie zawiodlam,zawsze opuszczali mnie w trudnych chwilach...dlatego zaczynam tak myslec ze skoro wszyscy ludzie od zawsze mnie wykorzystywali to moze ja gdzies popelniam bledy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona..............
po przeczytaniu..wszystko we mnie pasuje do nalogowca kochania....tylko co z tym zrobic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️ turkusie wrrr :) nie uogolniaj nie pozwol by reakcja jakiegos bubka zburzyla w tobie to co juz w sobie odbudowalas nie opieraj swojej wartosci na jego chce czy nie chce i na jego zdaniu pamietaj ze jestes wspaniala , madra i piekna, a to ze ktos ma inne poczucie piekna potraktuj z gory zmien nastawienie do siebie prosze cie o to, są rozne choroby, ludzie roznie wygladaja i nie przekreslaja niczego w swoim zyciu jesli ty nie mozesz siebie zaakceptowac tylko wyliczasz swoje "braki" to jak inni beda cie tarktowac.... dokladnie tak- jak ty samą siebie przytaulam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×