Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość Drobniutka27
Kochajaca za bardzo W zasadzie mam ,tylko musialabym dobrze poszukac gdzie sie udac do dobrego psychologa. Co konkretnie ci uswiadamija psycholodzy?Bylas kiedys?Jakiegi typu pytania sugeruja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drobniutka27 Byłam kiedyś ale Pani psycholog okazała się nie trafna - zapisałam nas na terapię dla par ale on zrezygnował po 2 spotkaniu mówiąc, że to ja mam problm a nie on. Teraz chodzę do innej, byłam dopiero na 2 spotkaniach. Na pierwszym spotkaniu terapeutka zapytała w jakim celu zgłosiłam się do niej, a więc odpowiedziałam jej, że uważam, że jestem ofiarą przemocy psychicznej i że jestem uzależniona od swojego partnera. Pytała na czym polega ta przemoc, prosiła o podanie konkretnych przykładów. Pytała też na czym polega to uzależnienie. Przyznała mi rację, że to jest przemoc psychiczna ze strony mojego partnera. Zapytała się czy chcę rozstać się z nim czy być z nim dalej. Odpowiedziałam jej, że póki co chcę zostać zmienić siebie i wtedy zdecyduję co dalej z nami. To było 2 tygodnie temu i od tej pory zmieniłam zdanie! Co ważne Pani terapeutka powiedziała mi, że jeśli naucze się przeciwstawiać mu to jest taka szansa, że on troche się zmieni że troszke bardziej będzie odnosił się z szacunkiem, ale jej zdaniem taka zmiana nie będzie mnie satyswakcjonować. Teraz gdy pójdę na kolejną wizytę powiem jej, że jednak uważam, że powinniśmy się rozstać i powiem jej czego oczekuje od niej. Na drugim spotkaniu rozmawialiśmy o asertywności. Wypytywała jak wyglądają nasze kłótnie,jak ja się zachowuje wtedy i jakie to przynosi skutki. Terapeutka dała mi wskazówki jak reagować na jego napady złości. Moje próby oczywiście nic nie dały :) On wcale nie chce mnie szanować, więc tego nie da się zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogólnie opowiadasz dużo o sobie. Terapeutka pomaga Ci zrozumieć twoje zachowania i zachowania partnera. Może Ci zasugerować jakie masz możliwości wyboru. Pewnie uświadamia Cię jakie mogą być konsekwencje. W każdym razie napewno otwiea Ci oczy a to jest nam potrzebne. Bez fachowej pomocy może być trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj zastanowiła mnie jedna rzecz. Dowiedziałam się od znajoej, że mój partner powiedział jej że jeśli się rozstaniemy to on będzie mi nadal pomagał finansowo i płacił za mieszkanie. Mi tak nigdy nie mówił. Choć gdy się wyprowadzał nigdy nie zostawiał mnie bez kasy. Nie wiem co o tym mysleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję ze jesteście
Drobniutka poszukaj centrum interwencji kryzysowej, albo lidze kobiet.Tyle moge doradzić ja chodze na terapie indywidualna do Centrum.Zajeli sie mną od ręki. Kochajaca za bardzo ,odeszłam chora , bez środków do życia. Zero pomocy od rodziny.Mam alimenty na syna , wywalczyłam dla siebie.Dla MOpsu(sic) jestem za bogata, nawet obcieli mi teraz rodzinne -pewnie żeby kolejne stada alkoholików w moim mieście miały za co pić.Można - można.Nawet nie wiesz ile masz detreminacji , kiedy bycie z psychopatą tak cie zniszczyło ,że pozostanie z nim dla mnie z pewnościa skończyło by sie śmiercia w ciagu roku.A wtedy moje dziecko(nasz współny syn) zostałby z psychopatą. Dokładnie sytuacja jak u Aweb. Pozdrawiam dziewczyny , specjalnie Eutenię i Buszująca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuje że jesteście Odważna jesteś :) Ja nie mam męża także na alimenty dla siebie nie mam co liczyć. Na dziecko alimentów też nie dostanę bo ojciec dziecka nigdy nie miał praw rodzicielskich i dla mnie to było wygodne. Co ma być to będzie, narazie szykuje się na zderzenie z rzeczywistością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malwa26
Drobniutka - Cytuje Ciebie: "... ciezko jest sie zdecydowac na ten ostatni krok.Wiem,ze po rozstaniu on sobie poradzi,wiem to, w koncu nie jest dzieckiem,tyLKO TAK JAKOS mi go zal.m, nie wiem czy mnie kocha.,Nic juz nie wiem,na chwile obecna nie wiem chyba czego chce." Czy Ty jestes jakas Samarytanka czy Matka Teresa, ze martwisz sie o swojego oprawce: "jak on sobie poradzi?" Nieprawdopodobne! Czy on sie martwi jak Tobie dokucza? Czy Ciebie rani? Czy sie martwi, ze Ty dzieki niemu jestes nieszczesliwa? Ze Cie poniza? I Tobie jest go zal??? Nieprawdopodobne! Dlaczego nie wiesz, czego chcesz? Chyba kazdy wie, ze chce: spokoju, milosci, szacunku, godnego traktowania, rownorzednosci, dobrych slow, radosci. A co Ty masz? Odpowiedz sobie na pytanie: co ja mam od niego? Czy tak sobie wyobrazam milosc? Bycie we dwoje? Szkoda zycia, a zycie jest krotkie. Zycze Ci wyjscia z tego niedobrego zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję ze jesteście
Kochajaca co moge doradzić.Ojciec nie ma praw ale utrata praw nie oznacza utraty obowiązków , tak jest w kodeksie rodzinnym.Więc mozesz smialo pozwac go o alimenty ktore wyplaci fundusz do kwoty 500 zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Dzisiaj zastanowiła mnie jedna rzecz. Dowiedziałam się od znajoej, że mój partner powiedział jej że jeśli się rozstaniemy to on będzie mi nadal pomagał finansowo i płacił za mieszkanie. Mi tak nigdy nie mówił. Choć gdy się wyprowadzał nigdy nie zostawiał mnie bez kasy. Nie wiem co o tym mysleć. " kolejne standardowe zagranie - pokazac otoczeniu, jak on sie o Ciebie troszczy i jaki jest dobry... takim zalezy na opinii otoczenia i o nia dbaja. jak sie rozstaniecie, on bedzie opowiadal, jak to Ci pomaga, nawet jesli palcem nie kiwnie w ogole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do dziekuje że jesteście U mnie to jest taka sytuacja, że ojciec mojego dziecka nigdy nie miał tych praw, więc ich nie stracił. Ja byłam niepełnoletnia jeszcze ( rocznikowo 18 lat ) gdy urodziłam dziecko. Pamiętam, że przyszła do mnie jakaś Pani chyba kurator i powiedziała żebym wyznaczyła opiekuna prawnego dla mojego dziecka, więc wybrałam moją mame. Gdy skończyłam 18 lat to przyszło mi tylko pismo z sądu że od teraz ja mam prawa rodzicielskie a nie moja mama. Gdy ta Pani kurator była u nas w domu to powiedziała, że gdy skończe te 18 lat i wyrobie sobie dowód osobisty to wtedy mogę iść z ojcem dziecka do urzędu cywilnego aby uznał dziecko. Zanim zostałam pełnoletnia minął prawie rok i przez ten czas wszystko się zmieniło. Wiedziałam już wtedy, że raczej nie będę z ojcem dziecka i powiedziałam mu, że jesli chce uznać dziecko to nie ma sprawy, ale dziecko będzie mieć moje nazwisko. On się wtedy obraził i powiedział, że skoro ma mieć moje nazwisko to po co ma iść do urzędu. Pózniej jeszcze go trochę namawiałam, żebyśmy poszli do urzędu , ale on zwsze wykręcał się brakiem czasu. Wtedy ja przestałam prosić się go i stwierdzilam, że nawet jakby teraz chciał uznać dziecko to się nie zgodzę. Na szczęście nie chciał. Mnie jest tak wygodnie, że nie mam z nim nic wspólnego. Dziecko go nawet nie pamięta i nie pyta o niego, wie że ma jakiegoś ojca i pamięta z niego tylko tyle że pił piwo:) Boje się , że jakbym dostała alimenty od niego na dziecko to upomniałby się o swoje prawa do dziecka, a ja nie chcę żeby Mała miała coś wspólnego z tą rodziną alkoholików. Poza tym on raz pracuje raz nie i pewnie ma same mało płatne prace , więc nie wiem czy bym dostała więcej niż te 260zł co mam z mopsu. Myślę, że raczej dam sobie radę z tym co mam. do Abssinthe Bardzo mozliwe, że to taka manipulacja. On to powiedział jakieś pół roku temu podobno. On zawsze chce się pokazać przed znajomymi jaki to jest dobry i chce ze mnie chyba zrobić tą złą, żeby potem znajomi mówili, że jestem głupia że takiego dobrego chłopaka zostawiłam:) - zresztą on jest tym święcie przekonany , że ma racje, że to on jest idealny a ja beznadziejna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeraza mnie takie podejscie - dobry do kosci dla wszystkich tylko nie dla tych, ktorych uznal za "swoich". Zylam w takim ukladzie przez prawie 11 lat. Scyzoryk sie w kieszeni otwiera. I te zapewnienia, w szczegolnosci do wiadomosci swiata zewnetrznego - jaki to on nie jest gotowy do pomocy pomimo wszystko (czytaj: pomimo tego jak zostal niewdziecznie potraktowany), slowa, slowa, slowa ktore pozostaja tylko i wylacznie slowami. Dobry czlowiek nie krzywdzi najblizszych. On tylko stwarza pozory bycia dobrym bo zalezy mu na opinii (smiem twierdzic, ze jest od opinii otoczenia zalezny, nie umie bez tego zyc) a w glebi duszy ma tych ludzi gdzies.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochajaca - z alimentami to troche "nazbyt honorowe" bo nie tylko Ty jestes odpowiedialna za dziecko, ojciec tez. Sama go sobie nie zrobilas. Alimentow powinnas dochodzic ale jak zrobisz tak bedzie. Nigdy nie otrzymalam grosza na syna od jego ojca, sytuacja podobna do Twojej choc bylam juz baaardzo pelnoletnia, jedynie on dziecka nie uznal bo nie bylo okazji a pewnie tez i nie chcial (uwazam ze jak ktos chce to przeszkod nie ma). Minelo prawie 18 lat i poradzilam sobie choc bywalo ciezko. Teraz jestem sama z jego wyksztalceniem (wybiera sie na studia i musze mu zapewnic chociaz minimum), potrzebami i przydalby sie jakis, chocby niewielki zastrzyk finansowy od drugiego rodzica. Nie jest latwo dzwigac honorowo samotnie obowiazek. Z ojcem syna zerwalam kontakt kilkanascie lat temu bo mialam dosc kretactw, obietnic i wymowek. Zreszta moglam polegac tylko i wylacznie na jego dobrej woli, nie bylam w stanie podac go do sadu o alimenty itp. z roznych powodow, o ktorych nie chce mi sie teraz pisac. Zastanow sie dobrze zanim podejmiesz taka decyzje bo dziecko rosnie i ma coraz wieksze potrzeby. Moj glos to glos rozsadku. Dlaczego nie chcesz jechac do mamy skoro ona Cie zaprasza i na pewno pomoze? Tutaj, jak piszesz, nier bardzo masz dokad pojsc i marne pieniadze z MOPSu. A w Anglii bedziesz miala lepsze perspektywy dla siebie i dla dziecka a przede wszystkim bliska osobe. Do Polski zawsze mozesz wrocic a bylabys jakis czas z dala od toksyka. Dziecko mogloby isc do szkoly w Anglii, zlapaloby jezyk i to wyszloby jej tylko na dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochajaca "Dzisiaj zastanowiła mnie jedna rzecz. Dowiedziałam się od znajoej, że mój partner powiedział jej że jeśli się rozstaniemy to on będzie mi nadal pomagał finansowo i płacił za mieszkanie. Mi tak nigdy nie mówił. Choć gdy się wyprowadzał nigdy nie zostawiał mnie bez kasy. Nie wiem co o tym mysleć. " Masz wiec dowod na to jak jemu zalezy na Tobie. Ktos kto kocha nie mysli o rozstaniu a on nawet znajomym opowiada. Masakra Po drugie to jest typowe zachowanie przempocowca- pokazac na zewnatrz jaki to on dobry a Ty zał, co nie umiesz docenic. Porażka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Malwa Co ja Mam od niego?W zasadzie na poczatku zwiazku mialam wszystko,milosc, bylam szczesliwa,a przedewszystkim bylam usatysfakcjonowana zwiazkiem,Bylismy zawsze razem,on byk bardzo czyly ,radosny ....ale potem sie to zmienilo,,,a konkternie wtedy kiedy zaczelam mowic-- nie --i wyrazac wlasne zdanie na rozne teamty.Do poki siedzialam cicho,zgadzalam sie na wszystko to byl inny...a teraz kiedy sie stawiam on reaguje zupelnie inaczej,tak jak to opislalam wyzej w swoich postach. Co ja mam z tego zwiazku?jUZ CHYBA NIC,Milosci mi nie okazjue,nie prtzytula mnie,nie caluje ,spi w osobnym pokoju ,bo ponoc sie wyspac ze mna nie moze,zadnego buziaka na dzien dobry ani do widzenia,. kiedy mowie to nie slucha,albo udaje ze nie slucha,a kiedy pytam czy wie co ja powiedzialam to mowi ze nie sluchal. Tak wygl;ada moja rzeczywistosc praktycznie kazdego dnia. Byl moment ze bylam gotowa zeby odejsc,tylko wtedy zrozumial ze dzieje sie cos zlego i poprosil zebym dala mu jeszcze jedna szanse.. Zdaje sobie sprawe ze nie jestem szczesliwa,zdaje sobie sprawe ze to wegetacja. Co do decyzji to masz racje ,ciezko mi sie zdecydowac....Tylko dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drobniutka- to spójrz na to inaczej, odchodząc od niego co tracisz?? a co zyskujesz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Awebb zyskam spokoj,i mozliwosc spodkania kogos kto bedzie mila zawsze dla mnie czas ........ A CO TRACE?HMMMMM NIC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję ze jesteście
Drobniutka smiało moge napisać ,że każda przechodziła podobnie.Na początku wieka miłość , pózniej układ ,który będzie funkcjonować , dopóki będzie oparty na JEGo warunkach.U mnie zaczął sie sypać w momencie konfrontacji , i co moge tez dodać , te konfrontacje mogą wiązać sie z bardzo dużą agresją fizyczną.Partner musi utrzymać swój status quo, i uwierz mi wtedy żadne zapewnienia o miłości nie będą go obchodzić.Będzie gotów zniszczyć , ,wręcz unicestwić aby utrzymać swoje systemy ochronne.Pisałam wcześniej ja odkryłam w tamtym roku ,że mój małż to typowy psychopata, nie wiem co mnie tknęło , wpisałam w neta.99% opisanych zachowań to mój mąż.Dopiero wtedy klocki wskoczyły na swoje miejsce.I ta niesamowita ulga.Ulga że to nie ja byłam winna, że moje działania właściwie były bezskuteczne , ale z tą wiedzą było mi lżej.I jedna rzecz psychopatów właściwie nie mozna wyleczyć, moga łagodnieć po 40, ale to też nie pewnik.Pora obudzenia to taka w której zobaczysz ,że twój partner się nie zmieni.I pora walczyc o siebie z taka energią jaką wkładasz w tym momencie w związek , który i tak nie rokuje.No chyba ,że będziesz potulną niewolnicą godzącą sie na wszystko.Ale też daj sobie czas, bo jest to dużo emocji, informacji, musisz je w sobie najpierw poukładać. Kochająca zrobisz jak uważasz.Wiesz najlepiej co w danej sytuacji jest odpowiednie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojciec dziecka nie ma z nami kontaktu od 4 lat. Boje się, że gdybym go podała o alimenty to wogóle najpierw musiałby uznać dziecko, a ja dla obra dziecka nie chce żeby przebywała z takim toksykiem - pijakiem. Nawet jak u niego była to zostawiał ją z niezrównoważoną psychicznie matką i pijącym ojcem:( Poki co myślę, że to nie jest dobry pomysł - ale kiedyś kto wie. Co do wyjazdu do Anglii to nie chce juz tam mieszkałam, wynajmowałam mieszkanie, miałam stałą pracę i rzuciłam to. Wróciłam do Polski - tu czuje się dobrze. Poza tym nie chce uciekać przed swoim partnerem, właśnie musze być silna i stawić czoło przeciwnościom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aweb on już od dawna mi mówił, że nie będziemy razem, że to kwestia czasu. Teraz się zastanawiam jak to wszystko poukładać w związku z rozstaniem. Na rękę mi jest narazie nic nie mówić o rozstaniu( choć on chyba widzi po moim zachowaniu że jestem inna ostanio ) i zamknąć interes i szukać pracy póki on jeszcze mnie utrzyma. Jak już finansowo dam rade to przy pierwszej okazji pogadam z nim na spokojnie, że odchodzę i jak on to widzi :) Może dla zachowania pozorów przed znajomymi zostawi mi mieszkanie, żeby potem mógł mówić jaki on to dobry jest - mi to na rękę. Zastanawiam się czy to dobry pomysł żeby tak się szykować stopniowo, boje się żeby zaś mną nie manipulował żebym nie zmieniła decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewynu z toksykami to jest tak, ze jak widza ze im sie grunt pali pod nogami to łagodnieja, manipuluą, pokazuja jacy oni dobrzy, faktycznie wtedy sie staraja , zebuys przypadkiem zaczeła sie wahac, czy aby dobrze robisz konczac ta znajomosc. I kiedy znowu jak taki pająk opetaja swoja zdobycz w sieć, pokazuja znowu swoje prawdziwe oblicze. Wszystkio jest kwestia czasu, do odejscia tez trzeba dojrzec aby potem nie było rozczarowań. Mam tu na mysli- powrotów bo żałuję, bo nie dałam szansy i potem jest jeszczce gorzej, pozostaje żal, ze sie nie udało, pretensje do sierbie, ze po cholere sie znowu w to pakowałam, przeciez wiedzialam jaki on był. I tłumaczenie samej przed sobą, ze dałam szanse, nie wyszło. Szanse moge i wrecz powinny dawac zdrowe kobiety- one zawsze daja jedną uznając ze kazdy ma parwo do błędu. Kiedy sie sparzą juz wiecej nie ma odwrotu. A znami jak jest?? Rzucamy, wracamy, znowu rzucamy, znowu wracamy i tracimy nasze najlepsze lata na toksyka łudząc się, ze on sie zmieni. Nie ma wiekszej głupoty!!!! ONI SIE NIE ZMIENIAJA< NIE ZM(IENIA I NIE CHCA ZMIENIAC> TO MY MUSIMY SIE ZMIENIEC!!! Zmienic nasze myslenie, poprzestawiacv te styki w mozgu. Zdowa kobieta mysli tak: nie szanuje mnie, ma mnie gdzies, pomiata mna?? Niech spierdala, bo ja szanuje siebie, kocham siebie i nie pozwole soba pomiatac! Bo w imię czego mam tak robic?? A chora kobieta?? Ona mysli tak: nie szanuje mnie, bo ma racje, bo na pewno to moja wina, mam mnie gdzies, bo nie byłam dzisiaj zbytr dobra bo nie zrobiłam czegos tam co on sobie zyczył, pomioata mna bo na to zasłużyłam widocznie, bo jestem zła, słaba i jaka tam jeszcze Wam do głowy przyjdzie. Widzicie roznice?? Jak jest w Waszych zwiazkach?? Skoro nie macie nic do stracenia, skoro nie jestescie szcesliwe, skoro jest tak zle a partner do dupy, to po jaka cholere tkwicie przy nich?? Na co czekacie?? Na cud?? On sie nie zdarzy dopoki same cos z tym nie zrobicie. Kochajcie siebie, szanujcie siebie bo jestescie super babki i nie zaslugujecie na takie traktowanie. Bo jak mozna w ten sposob traktowac KSIEZNICZKE?? Wiem, jestem teraz madra, sama mialam te zwatpienia co WY, na szczescie tak juz nie bedzie. Obiecałam soebioe ze nigdy wiecej do tego nie dopuszcze, bo teraz wreszcie czuje sie wolna i szczesliwa :) Słyszycie?? WOLNA i SZCZESLIWA!! To słowa dla Was obce, bo one przerazaja Was, boicie sie byc same i wolne. Mam racje?? A tylko człowiek wolny moze byc szczesliwy. Bo wolnośc w zwiazku , zdrowym zwiazku jak najbardziej istnieje, bo samemu tez jest super, bo nie ma kata- i jest zajebiscie. Miłego weekendu i otwartych oczu szeroko Wam życze, a tym zdrowiejacym wspaniałym kobietkom rowniez słoneczka na niebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już postanowiłam, że odejdę. Nie chcę, ale wiem że muszę dla swojego i dziecka dobra. Wiem, że będzie bolało, ale też wiem że przejdzie kiedyś. Na pocieszenie brat zaoferował mi pomoc - w razie co. Myslę, że mama i ojciec też by pomogli gdybym nie dawała rady sama. Mam nadzieje, że nowy rok rozpocznę zdrowiejąc i będę już po rozstaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Ja wlasnie jestem na tym etapie ze dojrzewam do rozstania,Wlasnie po to zeby nic potem nie zalowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeek
TRZEBA ZACZYC OD przyczyny dlaczego cie molejstuje,-BO SIE DAJESZ; TY ZROB SIE TAKA JAK ON;to przestanie, zrob sie suka, a on sie zmieni, na poczatek choiwaj alboi zmieniaj miejsc e jego drobiazgow, to on dostanie szalu ze sie juz zapomina, i zacznie nad soba pracowac ,a nie and tobom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drobniutka27 Tu nie ma co żałować. No bo przecież nie może nam brakować ciągłych wyzwisk, obwiniania,oziębłości, braku miłości i wielu innych rzeczy :( Musimy kierować się rozumem bo nasze serce nas zawodzi. Ja od 5 lat próbuje zrobic coś żeby było dobrze , inne nawet i po 20 lat próbują i też na marne. Ci ludzie się nie zmieniają. Ja też nie chce się rozstawać bo tez kocham no ale tak trzeba! Jak się wyleczyć nie pozbywając się nałogu? Nie da sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
ja wlasnie jestem na tym etapie ze dojrzewam do rozstania.... Calymi dniami analizuje,mysle ,....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
kochajaca za bardzo Czytam caly czas,Pomaga ,....uswiadamia mi rzeczy ,ktorych nie wiedzilam wczesniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×