Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

KOCHAJĄCA ZA BARDZO Właśnie czytam te wpisy ...niby to wszystko wiem ze powinnam wogole z nim kontaktu nie utrzymywac nie odpisywac ale nie moge . Przychodzi do mnie i placze jak male dziecko .....chcialabym uwierzyc ze sie zmieni on jest calkowicie zalamany boje sie o niego i powidzcie czy ma szanse na zmiane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
POMOZCIEeeeeee ja na Twoim miejscu to raczej zaczelabym bac sie o Ciebie a nie o niego. Gdy ktos cierpi na syndrom Otella to nigdy przy takim czlowieku nie mozna czuc sie bezpiecznie i pewnie. On moze Cie i szantazuje, ze sobie cos zrobi, ale uwazaj, zeby Tobie nic zlego nie zrobil. Radzilaby Ci zerwac jakiekolwiek kontakty z nim i to jak najszybciej. A na zmiany to nie licz, bo to jest zaburzenie i takie osoby po prostu inaczej sie nie umieja zachowywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo to nie Ty Turkusek
masz rozkładać na czynniki pierwsze, każdy robi to za siebie i co ważniejsze dla siebie. Wg własnych potrzeb. Zdrowy CZLOWIEK czuje najdrobniejszą niespójność, i sie jej pozbywa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do POMÓŻCIEeeeee Im dłuższy związek tym trudniej potem odejść. Chyba nie ma innego wyjścia niż przejżeć na oczy i zrozumieć co się dzieje naprawdę, a nie jak do tej pory widzieć wszystko przez różowe okulary. Oni tacy są już od zawsze i nie potrafią się zmienić. Teraz ty musisz zdecydować czty chcesz być z takim człowiekiem jaki jest czy nie. Dla mnie jest łatwiej kiedy mojego M. nie widze. Dopiero jak go widzę to ruszają mną jakieś emocje. Może nie pozwalaj aby do Ciebie przychodził bo tylko Ci wtedy trudniej, a smsy kasuj bez czytania. On jest dorosły i napewno poradzi sobie, zanim Cię poznał jakoś dawał radę i ty też. Martw się o siebie a nie o niego :) Jeśli nie ustąpisz to on zaraz zrezygnuje i znajdzie sobie inną do terroryzowania, a to tylko Ci pokaże jak miał Cię gdzieś. do Turkusek Wcześniej skupiałam całą energię na to aby zrobić coś, żeby było dobrze między nami, a teraz tą energię skupiam na myśleniu o tym, że będzie dobrze, że nie jedna miała tak źle i wyszła z tego , poznała fajnego faceta. Wiem, że ja za niedługo też tak będę miała. Trzeba się troszkę pomęczyć żeby potem było lepiej :) Co do pisania na forum to mi to pomaga w jakiś sposób:) Choćby takie bezsensowne paplanie - zresztą można zauważyć, że mnie tu pełno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AAGAAA To nie syndrom Otella , on wogóle nie pije ........ma niska samoocene i dowartosciowuje sie ponizajac mnie i cieszy sie jak mam poczucie winy mowi ze bardzo kocha i chce od nowa zaczac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poczytaj sobie http://quantumfuture.net/pl/psychopath_2.html Ja czytając ten tekst tylko umocniłam się w przekonaniu, że oni się nie zmieniają, ale wiadomo że może zdarzyć się wyjątek który potwierdza regułę :) Uciekaj póki nie zaszło za daleko. Nie macie na szczęście dzieci, wspólnego domu , rzeczy. Im dłużej to będzie trwać to dzieje się coraz gorzej. Mój M. po 5 latach nawet już mnie nie przeprasza i już nie mówi żebym nie odchodziła , tylko teksty że jak chcę iść to droga wolna. Stają się coraz bardziej chamscy i coraz bardziej pozwalają sobie na wszystko bo myślą, że nie odejdziemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
POMOZCIeeee... nie trzeba pic, zeby cierpiec na chorobliwa zazdrosc. Jezeli go tlumaczysz i wybielasz i tak bardzo chcesz z nim byc to przeciez Twoje zycie i Twoje wybory. Jezeli oczekujesz, ze ktos Ci napisze jak go zmienic albo ze on sie zmieni, to niestety nie dostaniesz na to recepty. Przynajmniej nie ode mnie, bo takiej nie ma. Nawet jak taka osoba pojdzie na terapie. To tam uczy sie panowac nad swoimi emocjami. Ale to nie znaczy, ze sie zmienia w osobe zdrowa. Po prostu jest jak bomba zegarowa. Nie wiadomo kiedy wybuchnie. Bo nie wiadomo w ktorym momencie nie uda jej sie zapanowac nad soba. To sa zmiany w mozgu, na ktore niestety osoba chora nie ma wplywu. Od osob agresywnych po prostu sie odchodzi. A co do bardzo niskiej samooceny i obnizonej wlasnej wartosci, to raczej Ty masz z tym problem, skoro przyciagasz do siebie takie toksyczne osoby i jeszcze sie zastanawiasz, nie widzac racjonalnie, ze takie zwiazki trzeba konczyc. Niestety poczatki znajomosci z takimi toksycznymi osobami sa rewelacyjne. Gdy juz wpadnie sie po uszy w taka "piekna" milosc zaczyna sie pieklo. Ofiara nie umie racjonalnie wytlumaczyc sobie, ze partner az tak mogl sie zmienic i czeka az wszystko wroci do normalnego zachowania. Ale niestety.... potem kobiety latami wybaczaja, oczekuja zmian i zyja maltretowane, bite, wyzywane....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam drogie Panie :) Ja nadal sama w domku M. nie wrócił jeszcze od piątku wieczorem ;) Czuje się spokojna. Widzę, że Mała troszkę smutna, ale snułyśmy sobie plany na przyszłość i wypytała mnie o różne rzeczy. Ja przed nią nic nie ukrywam i mówię jej wszystko jak jest. Nie wiem czy dobrze robię? Ale nie chce żeby żyła iluzjami jak ja. Rozmawiałam wczoraj z partnerem mojej mamy na temat alimentów. On też doradzał mi żebym sobie je załatwiła i że z tego co wie to nie musi mieć praw do dziecka żeby płacić, że to są dwie różne sprawy, a w razie co gdyby zachciało mu się praw do dziecka to mogę go spławić samą prawdą o nim i jego rodzinie i ich wpływie na dziecko. Wszystko i tak się wypytam fachowca, ale jeśli jest tak jak mówił to złoże papiery o alimenty. Koleś się zdziwi jak po 7 latach dostanie pozew o alimenty:) Pewnie się tego nie spodziewał :) Powiedzcie mi kobietki doświadczone ile mogę dostać alimentów. Myślę, że on z te 2000zł napewno zarabia. Ja mam na umowie zlecenie ponad 700zł zarobku, a za niedługo będę bezrobotna:) Ile czeka się na taką sprawę? Czy można starać się o jakieś alimenty za lata wstecz choć częściowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie moge sie powstrzymac od - zlosci wrecz - gdy czytam teksty typu: moze znajde jakiegos fajnego faceta itp. Jeszcze dobrze z jednego gowna nie wyszlas a juz marzy Ci sie wpakowanie w drugie? Najpierw trzeba nauczyc sie zyc samej, polegac na sobie, pobyc ze soba i miec wlasciwy punkt odniesienia a nie trzymac sie spodni kurczowo (niechby pil, niechby bil, byle byl). Co Wam z tymi facetami odbilo? OK, moze i macie racje, jestescie mlode i macie wiecej do stracenia bo czas na Wasza korzysc dziala. Mozecie zmarnowac jeszcze pare lat na jakis bezsensowny zwiazek. Mowie to z punktu widzenia osoby w wieku Waszych mam. MNie szkoda czasu na byle gowno, na jakies chybione uklady i wolalabym byc sama. Nie jestem zdesperowana - a bylam i to przez wiele lat, nie wyobrazalam sobie siebie jako "niezwiazanej" bo wydawalo mi sie, ze nie bede nic znaczyc bez partnera. I pakowalam sie w kolejne nieudane zwiazki, mowiac sobie na poczatku z hurraoptymizmem ze wszystko jakos sie ulozy, jakos to bedzie i postaram sie zrobic wszystko zeby bylo. I potem tylko frustracja, poczucie pustki, osamotnienia... Mnie juz na erzac nie stac - albo bede miala to na co zasluguje i com mnie usatysfakcjonuje, albo bede sama i tez zadowolona bo nikt mi nie truje za uszami. W zwiazku ludzie maja sie wspierac a nie podkladac klody pod nogi. Co zas sie tyczy zachowan psychopatycznych - ja bym spierd*lala jak najdalej a nie zastanawiala sie czy to sie da leczyc, naprawic itp. Jesli da sie leczyc to niech on sie sam leczy, niech pokaze ze cos robi w kierunku poprawy. Ty za niego zycia nie przezyjesz ani na terapie nie pojdziesz (tzn mozesz sie tam znalezc jako ofiara jego psychopatycznych zagrywek), mysl o sobie bo z nim moze byc tylko gorzej z czasem. Jesli nic z tym nie zrobi sam. Kochajaca - musisz pogadac z radca prawnym odnosnie alimentow itp, kiedys przy kazdym MOPSie byl takowy za darmo, dowiedz sie. Alimenty naleza sie dziecku jak psu buda i nie rezygnuj z nich "honorowo" bo to zwykla glupota. Wiem bo sama takowa popelnilam ale tlumaczy mnie inna zgola sytuacja (nie bylabym w stanie zasadzic alimentow ot, tak - to sie wiazalo z kosztami i czasem a na to nie bylo mnie stac) a potem jak juz moglam wystapic o alimenty minelo tak duzo czasu ze machnelam reka. Teraz to juz nieaktualne, poradzilam sobie sama tylko jakim kosztem - a na pewno byloby mi choc troche latwiej. A ojciec dziecka bujal sie przez te wszystkie lata i zero odpowiedzialnosci: zrobil i poszedl w p*zdu. Mozesz tez ojcu ograniczyc prawa rodzicielskie. Ja sie na tym nie znam ale prawnik rodzinny wszystko Ci wytlumaczy co i jak. Sama sie przekonasz ze wiedza daje pewnosc siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill Ja to nawet w tej chwili nie chce mieć nic wspólnego z facetami. Już sobie nigdy nie pozwolę na takie traktowanie. Już drugi raz sobie pozwoliłam na to, ale więcej tak nie będzie. Żadnych manipulacji mną, zmieniania mnie, zakazów itp Wolę być sama niż z jakimś idiotą! Ale wierzę w to że kiedyś spotkam kogoś wartościowego. Po pierwszym związku nie byłam świadoma tego co teraz i może dlatego pozwoliłam sobie na takie traktowanie. Z taką wiedzą jaką mam teraz i doświadczeniem mam nadzieję, że więcej się nie wpakuje w toksyczny związek - a choćbym trafiła na toksyka to po pierwszych tego oznakach kopnę w dupę. Teraz wiem, że muszę tak żyć żeby mi było dobrze :) Czuje w sobie siłę, której do tej pory było mi brak :) Chcę się nacieszyć wolnością, spokojem i wszystkim tym co on mi zabrał. Będę robić wszystko to czego nie mogłam;) A kiedy zaspokoję wszystkie swoje potrzeby i braki to dopiero zacznę myśleć o jakim kolwiek mężczyźnie. Na razie mam ich dość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co sie tyczy wspolczucia (tak mi go zal, on taki nieszczesliwy, biedny) - no coz, jestesmy osobami wrazliwymi. Ale wspolczujmy tym osobom na zasadzie takiej, jak wspolczujemy np chorym, cierpiacym, biednym. Wspolczucie to dobra emocja, mowi nam o naszej empatii - ale nie pozwolmy by nami rzadzilo! Toksyczni ludzie wlasnie to wykorzystuja, zdolnosc drugiej osoby do wspolczucia i jada na tym wozku a potem to juz jest za pozno by sie opamietac bo zlapal w sidla i trzyma kurczowo. Moj eksio tez sobie zle radzi sam, tez mi go jest zal ale wlasnie na takiej zasadzie jak opisalam. Nie pomoge mu bo sam sobie na ow los zapracowal - owszem, moge mu jakas przysluge wyswiadczyc (co zreszta robie czasami) ale na tym koniec. Mysli o sprzedazy domu i laki i pewnie to rozsadne bo nie ogarnia tego wszystkiego a jest za leniwy by cos samemu wymyslic. Tam jest ogromny potencjal i jakby sie tylko chcialo to bez wielkich nakladow finansowych spokojnie i dostatnio by sobie zyl. Ale pewnie lepiej i wygodniej bedzie mu w mniejszym miejscu, to zreszta jego wybor. W tamtym domu jest bardzo duzo do zrobienia, wlasciwie to taki maly remont by sie przydal... A on tylko mowi ze zrobi a nie robi nic. Samo sie nie zrobi. Zreszta - to juz nie moj problem. Moze nie mam tej przestrzeni i takiej prywatnosci jak tam, bo mieszkam na osiedlu - ale za to mam spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
"tak mi go zal, on taki nieszczesliwy, biedny" i jeszcze płacze i mówi, że kocha... Zgadzam sie z oneill - omijać takich z daleka. To trudne przypadki i pomóc im może jedynie wyszkolony terapeuta. I to też jedynie wtedy, gdy uznają, że potrzebują pomocy i sami nie dają rady. A to MOŻE się zdarzyć dopiero, gdy stracą w zyciu bardzo, bardzo wiele, że zaczną sobie zadawać pytania. Wcześniej pasożytują na innych. Dlatego zanim któras zakochana kobieta postanowi swoją wielką miłościa uratować takiego delikwenta - niech odpowie sobie na pytanie- - jaką mam wiedzę w tym temacie i jakie znam skuteczne metody ? - czy jestem specjalistą, który potrafi sobie radzic z tak trudnymi przypadkami ? (bo jeżeli on sam nie radzi sobie z sobą to wy dacie radę ??? ) W przeciwnym razie położycie na szali - swoją miłość, uczciwość, chęć pomocy.... będziecie znosić rozczarowania, upokorzenia i będziecie tracić siły i karleć... bo to będzie walka z silniejszym i nieznanym... które rządzi nim a zacznie też rządzić wami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale tu dzisiaj cicho:) Właśnie przez przypadek dowiedziałam się gdzie jest M. Żona kolegi wysłała mi smsa czy odzywał się do mnie M. bo ona dzwoni do swojego męża i do mojego M. i żaden nie odbiera telefonu ( to norma już ). Ja jej odpisałam, że nic o nich nie wiem bo widziałam M. w piątek wieczorem ostatni raz. Koleżanka odpisała mi że M. razem z jej mężem pojechali do kuzynów tego kolegi. Tak myślę sobie, że po takim potraktowaniu mnie ( tzn. zniknięcie na cały weekend bez powiedzenia gdzie będzie i kiedy wróci ) powiem mu pierwszy raz chyba żeby sam sobie kanapki do pracy zrobił i przygotował sobie ciuchy robocze:) Będę spać z Małą dzisiaj - chyba że okazałoby się że nie wróci do domu w co wątpie bo ma tu rzeczy niezbędne do pracy. Właśnie do mnie smsa napisał czy przyjadę po niego. Napisałam mu że nie jestem na każde jego zawołanie i że już przejrzałam na oczy i zrozumiałam ze nie chce ze mną być. Nie wiem czy dobrze, ale to jakiś krok na przód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kochajacej
twoja corka jest jeszcze malym dzieckiem, trzeba bardzo uwazac jak dzielic sie z nia prawda o trudnej sytuacji rodzinnej. nie powinnas stresowac jej wiecej niz to jest konieczne. co bedzie jesli pogodzisz sie z M ? zaburzysz jej zaufanie do ciebie i zabierzesz jej poczucie bezpieczenstwa jakie daje rodzina. powinna dac rodzina :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm ja już nie widzę szansy żeby być z kimś kto mówi, że nie kocha. Może faktycznie muszę bardziej uważać co mówię dziecku. Na mojego smsa odpisał tylko '' ok'' - u mnie nie będzie czegoś takiego jak proszenie się o szansę bo to nie w jego stylu. Zresztą jemu duma na to nie pozwoli i myślę, że on nawet się nie łudzi że mnie kocha. Zobaczymy jak to będzie. Ja nadal coś do niego czuje ale nie mam wyjścia muszę odejść bo oni się nie zmieniają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusek Ciężko nie myśleć o nim i o tym co będzie. Nie wiem na czym stoję. Muszę z nim pogadać i jakoś dogadać się jak to wszystko załatwić bo tak to nic nie wiem , a najgorsza ta niewiedza. Ogólnie staram zająć się sobą- tak fizycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Medytacje na wyciszenie
To chyba w tym samym numerze, Turkusku. Polecam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusek Jest mi bardzo ciężko i cały czas walczę ze sobą. Staram się kierować rozumem czego dotąd nie robiłam - dlatego to takie trochę na siłę. Napewno chcę zmienić swoje życie bo jestem nieszczęśliwa i czytając was, książki itp otworzyłam oczy i dochodze do wniosku że tacy ludzie się nie zmieniają. Napewno wiem, że nie chcę żeby kto kolwiek tak mnie traktował i wiem że jeśli zacznę '' nie pozwalać sobie'' to on odejdzie bo to tylko ja trzymam jeszcze ten związek. Nie wyobrażam sobie innej opcji, na tyle co go znam to nie wierzę w to że on mógłby prosić o szansę czy coś tego typu - tym bardziej, że sam mówi że nie chce ze mną być. Nie mam narazie pomysłu na siebie, nie wiem co będę robić, ale napewno nie dam sobą pomiatać. Chcę znaleźć nową pracę żeby mieć swoje pieniądze, jeśli rozstaniemy się to chcę zostać w naszym mieszkaniu( myślę że nie będzie protestował ) w najgorszym wypadku to ja się wyprowadzę. Nie wiem co mam myśleć ale wiem jedno że on i tak nie chce ze mną być, więc jeśli ja go nie zostawię to on mnie. Rozmowa jest konieczna aby dogadać się co do podziału rzeczy, co zrobimy z interesem, mieszkaniem itp Tu nie ma już co gadać o jakiś naprawach związku i zmianach. Tylko o tym jak się kulturalnie rozstać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusek dobranoc A ja tu jeszcze zajrzę później poczytać stare wpisy:) Jakoś mi źle po tym smsie co wysłałam. I zbywającej odpowiedzi - ''ok'' Dopóki telefon milczał przez ostatnie dni to było dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gagaga
jakbym czytala o moim zwiazku.... masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kochającej
Tak myślę sobie, że po takim potraktowaniu mnie ( tzn. zniknięcie na cały weekend bez powiedzenia gdzie będzie i kiedy wróci ) powiem mu pierwszy raz chyba żeby sam sobie kanapki do pracy zrobił i przygotował sobie ciuchy robocze CHYBA ? Ty to piszesz poważnie? Boisz się go ? Jesteś jego służącą? On nie ma rąk ? sam nie umie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gagaga
chce sie dolaczyc do watku. wczoraj rozstalam sie z facetem, bylismy ze soba rok czasu. Nie wiem co mi dalo taka sile, ze poprosilam zeby sie spakowal i wyprowadzil. Ogolnie byl to dobry chlopak, ale jak go cos naszlo to byla wojna na calego. przez ostatnie 3 dni ciagle slyszalam oszczerstwa, ponizanie. nocne stanie przy oknie i plakanie .... chyba cos w koncu we mnie peklo..... postawilam sie, na odchodne uslyszalam ze takiego dobrego jak on juz nie znajde!!! Ze jak wychodzi to juz nie wraca!!!! Tesknie, wiem , ze to glupie i zalosne, ale z drugiej strony ludzie traktuja lepiej zwierzeta niz on mnie... skad sie biora tacy mezczyzni??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do '' do kochającej '' Wiem, że to śmieszne :) Teraz to widzę jak bardzo byłam zniewolona. Wcześniej nie pracowałam i on ode mnie tego wymagał i tak zostało niestety. Poprzeczka wzrasta. Wcześniej bałam się panicznie , że odejdzie i robiłam wszystko bo on uważał, że każda kobieta tak powinna. Chore - wiem ;) Bałam się też, że zostanę bez pieniędzy na lodzie. Ja się bardzo często buntowałam w temacie obowiązków domowych i z tego wynikały też nasze kłótnie i dlatego robiłam ze złością wszystko co niby ''musiałam'' dla świętego spokoju. Teraz wiem, że jest ze mną z wygody i nigdy nawet nie docenił tego co robię tylko przeciwnie. Żaden już tak ze mną nie będzie miał już nie będę nigdy służącą :) Teraz już się tego nie boję. Choć mam jeszcze takie blokady póki nie mam pracy nowej. ( teraz pracuję u niego ). M. wrócił sobie dzisiaj gdzieś o 3 rano - trochę wstawiony. Nie rozmawiałam z nim, ale znając go będzie zachowywał się jakby nic się nie stało. Przecież jemu wszystko wolno więc o co ja bym miała mieć problem :) A ja mam to wszystko gdzieś. Witaj gagaga ;) Bardzo dobrze zrobiłaś. Podziwiam za odwagę :) Mój też mi powtarzał, że takiego drugiego nie znajdę i że żadna inna nie będzie miała tak dobrze jak ja. Oni uważają się za ideały bez wad i jeśli ktos myśli inaczej niż oni to myśli źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×