Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kaia mama synka i ...

Poród w Legnicy-kto rodził?

Polecane posty

Wiecie co,to jak ja mam mieć drugie większe od pierwszego, to wypisuję się z porodu ;) Skoro pierwsze miało na start 4350, to nie chcę sobie wyobrażać ile może zaważyć drugie ;) Lu, Ty poczekaj na mnie, razem raźniej,a ja też jestem w 35 tygodniu. Umówmy się na poród w tym samym dniu ;) pasuje Ci np. 4 marzec? Podobno dzieci rodzone w niedzielę mają w życiu fart. Poród porodem, personel personelem...Ale zeby tego wszystkiego było mało, to jeszcze ten okropny zaduch na sali. Moja córeczka z nadmiaru gorąca sapki dostała w szpitalu i strasznie mi chrapała.Polecam zapakować do torby disnemar,albo chociaż zwykłą sól fizjologiczną dla maluszka.Nam się bardzo przydało. Dziewczyny, a czy Wasze dzieci przechodziły żółtaczkę? Moje pierwsze nie miało i ciekawa jestem czy u drugiego się pojawi, bo na to chyba nie ma reguły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiinga nie ma reguły chyba u mnie np mój drugi synek urodził sie mniejszy niż pierwszy mniej też przytyłam patrząc na godziny to szybciej urodziłam drugiego ale byłam bardziej porozrywana dziwne mniejszy a takie "szkody" ale taki mały kruszek wszystko późnej wynagradza i szybko zapomina się ból jak już jest z nami. Lu masz racje z porodem rodzinnym ja osobiście każdemu polecam żeby ktoś bliski był co prawda w moim przypadku akurat mąż zwrócił uwage położnej i to troszkę się później odbiło na mnie ale sam komfort psychiczny no i ma kto podać wodę. Zobaczycie szybko minie i dołączycie do grona szczęśliwych mamuś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie mój też nie miał żółtaczki i wolałabym aby mała też nie miała bo siedzenie w szpitalu dłużej to mi się nie podoba. Szybciejsza akcja porodowa druga to mi pasuje :) ale większe pęknięcia i nacinania to już nie chcę mam dość po pierwszym razie :) No nic co będzie to będzie byle maleństwo było całe i zdrowe. Jest jak jest, ale bardziej dbają o dziecko na sali porodowej i w zasadzie dobrze, chociaż lepiej by było jakby o matki też troszkę dbali :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja córka miała żółtaczke :( . Przez co w szpitalu spędziłąm tydzień czasu. Leżała w inkubatorze bo była naświetlana i tu mam niemiłe wspomnienia, bo musiałam przez dwie doby pilnować jej żeby nie ściągnela opaski z oczu(jak oczka się naświetlą to potem mogą być rózne powikłania), siedziałam na krzesełku drewnianym w niewygodnej pozycji dwie noce, a po nacięciu i porodzie to pomyślcie sobie co można czuć. Płakać mi się chciało z bólu. Normalnie to pielęgniarki biora do siebie dziecko i one pilnuja, ale bylo tyle wczesniakow i cesarek wtedy , że moja małą nie miał się kto zająć. W sali za mało miejsca było i niestety nie mogłam prosić o podłączenie inkubatora na sali (a tak też można). Z drugiej strony kto jak nie matka najlepiej przypilnuje swoje dziecko. W dzien podczas odwiedzin mój mąż siedział przy małej a ja odpoczywałam i odsypiałam. LU i inne dziewczyny nie możecie się nastawiać , że będzie tak źle, bo zawału dostaniecie przed porodem. Będzie dobrze! wszystko będzie ok! Ja pierwszy raz nie chciałam porodu rodzinnego a teraz właśnie się nad tym zastanawiam, tylko dlatego, żeby w razie czego mój mąż mógł położnej zwrócić uwagę jeśli będzie trzeba. Pamiętajcie, że to one są dla nas a nie my dla nich. Jestem zdania ,że jeśli będzie coś nie tak w ich zachowaniu to trzeba opieprzyć je i nastraszyć skargą , albo że się opisze ich zachowanie do gazety czy w TVN24 . Nie jesteśmy bezsilne! A one niech wiedzą, że jeśli wybrały taki zawód to mają nam pomagać i wspierać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodzwoniam się wreszcie na porodówkę i poród rodzinny kosztuje 20zł +Vat, nie można opłacić sobie położnej na czas porodu. Szkoła rodzenia kosztuje 170zł i odbywa się dwa razy w tyg. od 17-19 i trwa miesiąc. W szkole rodzenia pracują położne ze szpitala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lu..
Witajcie Jowita masz racje ,nie powinnam sie nastawiac,że będzie aż tak źle ale czasami te mysli same przychodzą i juz ,nieda sie nic na to poradzic zwłaszcza jak termin tuż tuż. A zwrócenie uwagi położnej lub nastraszenie to nie mam odwagi ,boje się ,że może później zrobic cos pozłosci ,wiadomo,że one wiedza,że my jestesmy pod względem medycznym od nich zależne i dlatego może na takie traktowanie sobie pozwalają. Kiinga to mamy bardzo blisko terminy porodu ja na 29 lutego,ale kto wie moze sie spotkamy na porodówce,Ja z chęcia umówiłabym się z toba na wspólny termin porodu byłoby raźniej .heee ale to dzidzie decydują kiedy na nie pora.heee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma co się bać położnych, jak poczujesz się źle traktowana, to walcz o swoje prawa! Kobiety powinny rodzic z godnością, a nie w poniżeniu. Na pewne zachowania nie można sobie pozwolić. Lu, a Ty masz termin wyznaczony na 39/40 tydzień czy 40/41? Masz już wszystko przygotowane? Ja już generalnie wszystko zgromadziłam tylko muszę się jeszcze zorganizować w jakąś torbę. A jak już ją spakuję to będzie mi nieustannie przypominać o tym co nieuchronne, więc nie mogę się zmobilizować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lu..
Witam Ja już jestem przygotowana ,torę do szpitala od dawna mam juz spakowaną ,najpierw naszykowałam torbę i co jakis czas wkładałam do niej to co mi sie przyda w szpitalu ,zrobiłam sobie listę by niczego nie zapomniec,naszykowałam też rzeczy w pewnym miejscu w domu i pokazałam mężowi gdzie szukac gdyby miał mi cos dowiesc do szpitala i żeby nie panikował albo nie przywiózł mi to czego nie chciałam,ciuszki i posciel mam juz wyprane i wyprasowane i zabezpieczone przed ewentualnym zakurzeniem. wolałam sobie naszykowac wszystko to mnie uspokoiło bo miałam wrażenie ,ze to jest zorganizowane i nad tym panuje ,bo na reszte czyli poród już raczej nie mam wpływu. 29 luty to mój 40 tdzien ciąży.Wracając do torby postanowiłam ją spakowac wczeniej bo już na początku ciązy byłam na patologi ciąży w szpitalu ,potem o mały włos znowu nie wylądowałam tam ze względu na przepuchline ,tak wiec wolałam ją już miec spakowaną wszesniej by była w pogotowiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak właśnie czytam ile kosztuje szkoła rodzenia i się zastanawiam bo płacimy za wszystko jak chodzimy prywatnie do lekarza to jest to koszt ok 120 zł miesiecznie plus oczywiście badania później szkoła rodzenia a na końcu każą nam zapłacić za poród niby rodzinny. Paranoja bo tak naprawde to nie wiem jak jest po szkole rodzenia bo nie korzystałam ale chodziłam prywatnie do lekarza i zostaje się zupełnie samą podczas tej najważniejszej chwili czyli porodu. Więc teraz z perspektywy czasu myślę, że to nie ma sensu bo jak ma sie szczęscie to trafi się na miłe życzliwe osoby które pomogą bo liczyć na swojego lekarza to raczej nie można przynajmniej na moja pania doktor. Ale niestety wiem że każda z nas się łudzi, że będzie odrobine lepiej i płacimy nie mała kasę tak chyba dla spokoju psychicznego bo nic po za tym z tego nam nie przychodzi i tak trzeba odcierpieć swoje nawet w tych czasach. Oj dość narzekania trzymam kciuki za dziewczyny przed którymi poród i życzę szczęśliwego rozwiązania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodzimy prywatnie, bo na kasę chorych to ciężko w naszym państwie przeprowadzić ciążę.w niektórych gabinetach nie ma nawet USG. Ja akurat przy pierwszym porodzie mogłam liczyć na lekarza, do którego chodzę, więc pod tym względem nie narzekam. Tyle że to faktycznie daje po kieszeni.Same badania dużo kosztują, toksoplazmoza, Hbs, Hcv, krzywa cukrowa i cała reszta...Ale co ciekawe,są kobiety, które w ogóle się pracą nie hańbią, zachodząc w ciążę nie mają nawet ubezpieczenia i one maja badania za darmo. A idąc rodzić mają największe wymagania co do porodu i opieki. A to wszystko na nasz koszt. Przecież my nie korzystamy z naszych składek zdrowotnych, bo mamy prywatną opiekę medyczną. I to jest paranoja naszej służby zdrowia. Lu, ja w pierwszej ciąży leżałam raz na ginekologii i cztery razy na patologii ciąży. A druga ciąża przebiega książkowo. Nawet wyniki mam do teraz w normie. A mi termin wyznaczył na 41 tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mia_latinka
z tymi terminami nie ma właściwej drogi ja miałam wyznaczony niby na 39 tydzień a urodziłam w 42 więc jak ma być tak będzie.. poza tym na sali przedporodowej w tych bólach nawet nie było w toalecie na 3 łózka papieru toaletowego, jedna z kobiet zwróciła uwagę to położna jej powiedziała że za 2h będzie sprzątaczka to uzupełni hehe super nie.. dużo tam jest paradoksów, jednak jak już się leży na tej malutkiej sali z dzidziusiem swoim to zupełnie wszystko ma się gdzieś, a z tymi inkubatorami to ja też uważam że pielęgniarka powinna siedzieć a nie mama dziecka która powinna odpoczywać..ale to w każdym szpitalu inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ja rodziłam w grudniu 2009 to matki same zajmowały się maluszkami w inkubatorach. Masakra cały czas te maleństwa płakały a ty chcesz je przytulić a za długo nie wolno bo ma leżeć pod lampami. Pielęgniarki niestety mało się maleństwami interesowały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia legnica
co do inkubatorów. Byłam 2 doby po cesarce, przecież to jest operacja i też musiałam siedzieć półtora doby. masakra jakaś . moim zdaniem powinny to robić wykwalifikowane osoby a nie my które nie dość że zmęczone porodami czy cesarkami. a jak mi dziecko pól nocy płakało to z łaski je wzięły do siebie. i jeszcze mnie opierdzieliły ze nie umiem się własnym dzieckiem zając . co do sali przedporodowej, ty masz bóle a one chodzą i karty uzupełniają, nie można słowa wypowiedzieć. mi właśnie dr. cz-s pomogła a nie była lekarzem prowadzącym. oni kazali rodzić ja nie mogłam. zleciła cesarkę bo dziecko duże a ja mam wąska miednice, gdyby nie ona to by było ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lu..
Witajcie Ciekawa jestem czym lekarze sie kieruja wyznaczając tak różne terminy porodu ,bo nie tylko chyba miesiączką skoro to jest raz 39 tydzien raz 40 a nawet 42 tydzien,może budowa ciała, Mam pytanie czy przy rodzinnym porodzie tata musi miec jakis specjalny strój jak to wygląda ,czy wystarczy taki zielony fartuch?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli chodzi o strój dla taty , to jak ja rodziłam, to było 2-częściowe wdzianko, koszt to ok 20 zł, więc cena znośna i do tego szpitalne ochraniacze. ja na sali przedporodowej mogłam korzystać z piłek, materaca itp.Położna pokazała mi co mam robić gdy zbliża się skurcz, a już po porodzie, gdy leżałam już na sali z dzidziusiem , położne które były przy mnie jak rodziłam przyszły na koniec swojej zmiany sprawdzić jak się czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeszcze się zapytam gdzie i kiedy trzeba zapłacić za ten poród rodzinny? Czy to wcześniej się płaci a to ubranko to dają przy porodzie jak się przyjedzie? Buty trzeba samemu kupić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój mąż zapłacił w dzień porodu, z kwitkiem przyszedł na sale przedporodową i tam dostał.ochraniacze kupił w automacie sam,ale jak w między czasie mu się porwały to dostał od położnej nowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lu..
A co jak poród jest w nocy to kasy sa zamknięte ,to jak pokazac ten kwitek na 20 zł by wydali przyszłemu tacie ubranko do porodu jak to wtedy sie odbywa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak rodziłam pierwsze dziecko to była niedziela i też kasy były zamknięte i wtedy mój mąż miał zapłacić następnego dnia i donieść kwit. ale wiem że moja koleżanka jak rodziła i też bała się że będzie niedziela zapłaciła dwa dni przed terminem porodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dziewczynki czy to prawda, że jak rodzi więcej kobiet w tym samym czasie to wszystkie muszą wyrazić zgodę na przebywanie męża innej? Wczoraj tak się nasprzątałam całe mieszkanie odkurzyłam, kibel, łazienka, kuchnia masakra. I chyba przesadziłam nie mogłam później się ruszyć z miejsca. Jak wstawałam to taki ból w krzyżu, że na kolana padałam bo nogi odmawiały posłuszeństwa. A brzuch mnie tak bolał, że musiałam nospę zjeść bo cały twardy był. Jeszcze dwa miesiące z hakiem mi zostały a ja już nie mam na nic siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lu..
Mam nadzieję ,że inne rodzace nie robia problemu ,żeby przyszły tata był obecny przy rodzącej,on tak tylko jest zajęty swoja żona która rodzi ,na inne nie zaglada ,onsam jest nieżle zestresowany napewno,a pozatym tam chyba powiny byc jakies parawany ,to nie jest chyba tak ,że jedna rodząca widzi drugą?Jeśli tak jest to troche kiepsko z tym komfortem porodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy ja rodziłam było 9 porodów. Rodzące były wszędzie , na stołach operacyjnych, na sali porodowej, na przedporodowej i na korytarzu. I wierz mi Lu, nie było ani jednego parawanu. Albo ja go nie zauważyłam, co teoretycznie jest możliwe,bo byłam w stresie ;) mnie też już wszystko boli, stopy mi puchną, rwie mnie w podbrzuszu, a do terminu jeszcze miesiąc. I niestety nie mam taryfy ulgowej u córki. Tyle spokoju,kiedy idzie spać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lu..
Teraz Kiinga jak będziemy rodzic to moze nie będzię tak tłocznie,ja tez miewam bóle brzucha i wieczorem mam skórcze co jakis czas ,ale nospa pomaga, ja staram się nie przemęczac bo potem żle się czuje i muszę leżec cały dzien,choc przyznam ,że jednego dnia mam tyle energii ,że szok a następnego jestem strasznie zmęczona,spiąca. Słyszałam,ze najwecej kobiet rodzi w nocy albo z samego rana ,Mąż zaplanowa(żartobliwie) ,że mam rodzic w weekend ,on wtedy ma wolne od pracy i jest w domu i napewno bedzie ze mna w szpitalu.Gorzej jak mu dzidzia zrobi psikusa i nici z jego "idealnego planu".heee heeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj dobrze by było żeby nie było tłoku. Poprzednio i tak mi się fajnie trafiło bo leżałam na sali dwuosobowej pomimo przepełnienia na położniczym, więc miałyśmy z dzidzią spokój. A teraz to znów jedna wielka niewiadoma. Na pewno zabieram swoje mleko, czajnik i butelkę żeby mi dziecko nie głodowało, bo Olę mi strasznie głodzili. Wyłączając sam stres związany z porodem to psychicznie jestem przygotowana na przyjście dzidziusia. Tylko żeby tak ktoś za mnie urodził. No właśnie dziewczyny, nie wiem jak Wy, ale ja codziennie czuję takie gwałtowne bóle w podbrzuszu. Poboli chwilę i przechodzi. Powtarzają się kilka razy i mam spokój aż do następnego dnia.Wydaje mi się że maleństwo już się obróciło główką w dół i troszkę za mocno napiera.A poza tym to już 36 tydzień, więc i te przepowiadające mogą się pojawiać. Też staram się oszczędzać, ale przy dwulatce to nie tak do końca się da.Choć generalnie mam przypływ energii i czuję się jak na ten miesiąc ciąży całkiem dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ja rodziłam to też było bardzo dużo porodów,a to była jeszcze niedziela i jeden dzień po świętach. Zastanawiałam się później jak moja torba się znalazła w tym całym natłoku osób. Nie było żadnej osoby towarzyszącej bo cały szpital był zamknięty na odwiedziny w związku ze świńska grypą. Z jednej strony spoko, ale z drugiej to zawsze jest jakiś komfort jak chcesz iść pod prysznić to ktoś z rodziny dzieckiem się zajmie a tak to trzeba było prosić inne matki które same ledwo dawały radę. Więc wszystko na szybko. Jejku dziewczyny to Wy w zasadzie lada dzień możecie rodzić. Ja się tylko modlę abym nie trafiła na kolejne święta bo tym razem wielkanoc mam po drodze, a za pierwszym razem 9 dni przed terminem urodziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny jak ja wam zazdroszczę , że macie terminy praktycznie na już. Ja mam termin na koniec czerwca , ja będę się męczyć, a wy dziewczyny będziecie już po porodach z maleństwami w domu. Moje najpiekniejsze chwile to były jak zobaczyłam swoją zdrową córcie a potem jak już wiedziałam że wychodzę do domu, do swojego łóżka, swojego prysznica, do swojego kochanego domu! (leżałam w szpitalu tydzień bo niunia miała żółtaczkę). Jak dzwoniłam do męża że wychodzimy to łzy mi popłynely ze szczęścia że wreszcie będę w domu. Dziewczyny nie dzwigajcie za dużo, bo moja znajoma, 3tyg przed terminem przesuneła pralkę i odeszły jej wody zamiast rodzić w polowie stycznia urodzila w grudniu. Lepiej się oszczędzajcie kochane mamusie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak teraz poczytałam ten fragment o pralce, która stała się powodem szybszego porodu to przypomniała mi się śmieszna ( w sumie dla mnie była wtedy tragiczna) historia. Tydzień przed terminem porodu, a to był piątek, pan doktor skierowal mnie na patologię ciąży z podejrzeniem zatrucia ciążowego. Wiecie, białko w moczu, straszna opuchlizna, ciśnienie 155/95 i te sprawy ;) jadąc do szpitala byłam pewna, że już wrócę do domu z małą.Położyli mnie, obserwowali i w niedzielę rano oznajmili, że nie mam zatrucia i w tygodniu wypuszczą mnie do domu. A że ja już byłam strasznie zdesperowana, obolała i nastawiona na poród, to postanowiłam wypróbować którejś z naturalnych metod wywołujących skurcze. Koleżanka podpowiedziała mi, że kiwi wywołują poród. a ja głupia uwierzyłam!!! Zjadłam 6 obrzydliwie kwaśnych, piekących w usta kiwi, po których dostałam tylko...zgagi. W poniedziałek wypuścili mnie do domu, a w środę wróciłam rodzić. Kasiek, kiedy Ty rodziłaś to ja leżałam na patologii i też mnie trafiało, że jest zakaz odwiedzin. Rodzina podjeżdżała pod szpital żeby mi podać jakieś rzeczy z domu, a ja łaziłam do głównego wejścia przez cały szpital.Bądź dobrej myśli, może uda Ci się urodzić przed świętami. Jowita,ale Ty masz za to fajny termin, bo kiedy urodzisz na dworze będzie już cieplutko, a jednocześnie nie będziesz chodzić z brzuchem w największe upały. My za to turlamy się teraz w niewygodnych płaszczach zimowych, a każda zamarznięta kałuża, to potencjalny zamachowiec. Ja wczoraj zaliczyłam taki poślizg. Dobrze, że mała siedziała w wózku, to w sumie jej wózek mnie przytrzymał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hihihi, dobre z tym kiwi :) Najlepszy sposób na wywołanie porodu to seks, tak nam mówili w szkole rodzenia i tak piszą w książkach czy gazetach. A dokładniej sperma. Tak więc KIINGA teraz jak będziesz chciała szybciej urodzić to masz lepszy sposób niż kwaśne kiwi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki, dzięki. Też o tym słyszałam. Tylko, że podczas pobytu w szpitalu ciężko było akurat o tą metodę ;) Chociaż powiem Ci, że jak się dziecko uprze to nie pomaga ani seks, ani masowanie sutków, ani herbatki, a już na pewno nie KIWI. A jeśli chodzi o szybszy poród, to chyba tylko w pierwszej ciąży byłam taka niecierpliwa, teraz mi się nie dłuży do porodu. Już wiem co mnie czeka, więc nie ma się do czego spieszyć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×