Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Polecane posty

więc piszę. Mój Wiktorek ma się ogólnie dobrze. Przeszedł szmat badań. Nacierpiał się na tyle, że boi się robić siusiu, boi się też zmiany pieluszki. Bierze leki. Jeszcze przed nim dużo badań, w marcu mamy wizytę w centrum zdrowia dziecka. A w środę badanie moczu. Nie jest łatwo, ale dajemy radę. Poród miałam ciężki, szycie na żywca, potem rana zaczęła się babrać. Ale warto, dla niego.... W szpitalu spędziliśmy prawie 2 tygodnie. Dopadła mnie depresja, płacz. Pomału dochodzę do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do badań, miał cystoureografię mikcyjną. nie pozwolili mi być przy nim, wiedzieli, że nie zniosę tego widoku. Na badania zabrała go karetka do innego oddziału. Poza tym miał 3 razy usg, co chwilę pobierali mu krew, przez co ma rączki i główkę w śladach po igłach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do abigailii i 10 luty
Abigailii i 10 luty ja tylko podczytuje forum (tez urodzilam w lutym) i chcialam Wam powiedziec jak bardzo trzymam kciuki za Wasze dzieciaczki. Wiem ze musi Wam byc trudno, ale badzicie dobrej mysli, tak jak pisze kijevna dobra mysl i wiara moze duzo zdzialac. Trzymajcie sie cieplo. Pozdrawiam Was goraco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość halllo 10 luty
10 LUTY - trzymam kciuki za twoje Maleństwo - wierzę, że będzie dobrze, szkoda że taki Maluszek musi się tyle nacierpieć. Życzę wszystkiego dobrego dla Ciebie i dla Wiktorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hallo 10 luty, do abigalli ii 10 luty---bardzo dziękuję za słowa otuchy i wsparcia. To dla mnie bardzo ważne. I miłe... Czekam na wyniki badań, mam nadzieję, że będzie ok.. ABI---3mam mocno kciuki za Twoją maleńką córeczkę.... Modlę się za Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 luty jestes strasznie dzielna ,naprawde podziwiam cie i zycze wszystkiego co najlepsze dla Twojego Wiktorka ,mój synek tez ma tak na imie:) Tobie zycze sily i wytrwalosci w tych ciezkich chwilach. Abi co kochana u Was???równiez wierze ze bedzie dobrze i zycze tego samego co 10 luty zdrowia i wytrwalosci buuuuuuuziakiiiii dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 luty i abi trzymam kciuki za Wasze Maleństwa, są pod dobrą opieką, więc na pewno wszystko będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dziewczyny!!! 16 lutego o godz.22.22 urodziłam moją śliczną córeczkę.Miałam cc i powoli do siebie dochodzę na szczęście od dzisiaj już w domku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Izulka GRATULUJE!!!!!!!!!!!!! A co tutaj tak pusto??? Kobitki piszcie bo nam forum obumiera:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abigailii
bardzo Wam dziękuję za to wsparcie i modlitwę. 10luty, ściskam mocno.. moja córeńka też ma całe rączki i nóżki w śladach po igłach.. na rączkach siniaki bo żyłki popękały.. ach straszne to jest. Miałam napisać w pt po powrocie z Krakowa ale nie byłam w stanie, byłam taka rozbita że.. w najlepszym wypadku córeńka będzie tam jeszcze 3-4tyg.. a potem szpital w mojej miejscowości, albo do domu jak będzie na tyle dobrze. W lewym płacie mózgu ma duży krwiak, który stanowi wysokie ryzyko dla Jej rozwoju.. ale jak będzie nikt nie przewidzi.. na razie trzeba czekać czy pojawi się odruch ssania i połykania.. ale ja najgorzej zniosłam nie te wszystkie diagnozy tylko to jak musiałam się z nią pożegnać i wyjść, wracać tyle km do domu i zostawić ją tam samą.. to takie strasznie przykre, myślałam że mi serce tam pęknie.. choć teraz cały czas śpi, gdy się przebudza chyba ją boli bo od razu płacze, robi takie miny jakby ją bardzo bolało, bo rusza nóżkami a wtedy rana po cieciu brzuszka pewnie ją boli. Dziś pierwszy raz widziałam jak otworzyła oczka.. a ma już 9dni. A gdy będzie już z nią kontakt, gdy będzie leżeć sobie obudzona to ani tyle nie wyobrażam sobie jak dam rade się z nią zegnać i zostawiać tam.. Nie chcę tu Wam dużo pisać o takich smutnych rzeczach.. przesyłam jeszcze tylko link do zdjęcia Juleńki.. ma jeszcze trochę tych rurek, ale dużo mniej niż kilka dni temu. http://img545.imageshack.us/img545/6074/3w1s.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abigailii
gdyby się nie chciał link otworzyć to trzeba skopiować do paska na górze i usunąć spację bo widzę, że raz się otwiera a raz nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam dziewczyny, wreszcie mam chwilke czasu zeby napisac wam co sie nam przydarzyło! Ale na początek Abi przesliczna dziewczynka z twojej córci, uwierz mi dasz rady i wszystko dla niej zniesiesz a te rurki i aparaty trzeba polubic bo dzieki nim Julenka ma sie lepiej:) 10 luty Ty tez dasz rady, zobaczycie dziewczyny wszystko bedzie dobrze, zostanie tylko złe wspomnienie...... Nie pisałam wczesniej o naszych problemach, nie miałaam siły i nie chciałam was dziewczyny stresowac, nasz koszmar zaczął sie 14 grudnia, 32 tydzien ciazy długo wyczekiwana wizyta u gin i usg a tam niestety przykra niespodzianka u Oli w brzuszku cos nie spodobalo sie pani dr kazała przyjsc w pon do szpitala, cały weekend w nerwach i nadszedł poniedzialek, diagnoza cysta jamy brzusznej prawdopodobnie na jajniku lewym! Szok nerwy stres i dlaczego ona???? sama cysta nie byłaby taka straszna gdyby nie fakt ze ciagle rosła około 1 cm srednicy na tydzien! wyladowałam na oddziale patologii ciazy spedziłam tam tydzien, potem wrociłam do domu i zanowy tydzien na patologii i tak az do porodu, na ostatnim usg prazed rozwiazaniem cysta miała juz 8,5 cm srednicy!!!1 lekarze upierali sie ze poród ma byc nauralny i koniec, ze nic sie nie stanie córci ze cysta nie peknie bo takie rzeczy nie pekaja i zebym nie panikowała!!!! jak tu nie panikowac???? wyobrazacie sobie kule o srednicy 8,5 cm w takim malym brzuszku?????!!!!! nie pozostało mi nic innego jak czekac na poród po którym ola miała miec zaraz operacje usuniecia cysty. 26 stycznia 39 tydz ciazy lekarz przebił mi pecherz płodowy, odeszly wody i tu zaczął sie koszmar porodu.... 12 godzin, 12 godzin nasza mala wychodzila na ten swiat, ból przeogromny zreszta same wiecie jak to jest, ale opłaciło sie o 19.30 zobaczyłam nasz skarb, slicznosci:):) niestety zabrali ja na badania i słuch o niej zaginał. prosiłam, wołałam, nikt nic nie wiedział w koncu pojawił sie u mnie pediatra z intensywnej terapii i przedstawił mi diagnoze która zwaliła mnie z nóg WODOBRZUSZE, CAŁKOWITA NIEDROZNOSC PRZEWODU POKARMOWEGO, WRODZONY BRAK JELIT!!!!! przez 3 dni odwiedzałam mała na intensywnej terapii, cała w rurkach, kroplówkach, karmiona pozajelitowo, serce pekało, łzy same sie lały. z dnia na dzien czestowali mnie coraz gorszymi wiadomosciami łacznie z ta ze mała nigdy nie bedzie jesc, wiecie jaki ogromny zal i ból poczułam jak pomyslałam ze moje dziecko nigdy nie zje cukierka!!!!! nadszedł dzien planowanej operacji mieli wycinac jelita ale nie wiedzieli ile iczy wogóle da sie połaczyc te któe zostana siedzimy z mezem i czekamy na ostateczna decyzje, przychodzi drugi lekarz i mowi ze wszystko oki, operacji nie bedzie, mała zdrowa!!!!!!!! okazało sie ze ogromna cysta pekła w trakcie porodu i zalała małej cały brzuszek zmieniajac obraz usg tak ze lekarze nie wiedzieli co widza! Na szcxzesice cysta była wypełnona jałowym płynem który sam sie wchłonal, gdyby była unaczyniona ola wykrwawila by sie.... wspomne jeszcze o tym ze całe to nie porozumienie jak pozniej okreslali ta sytuacje lekarze wyniklo z braku przeplywu informacji pomiedzy oddziałami szpitalnymi:/:/:/:/ paranoja, burdel w tym szpitalu i tyle!!!!! zreszta to juz nie wazne, mamy zdrowa córke, na ostatniej kontroli okazalo sie nawet ze zachował sie lewy jajnik takze jest 100% mała kobieta:) z czego cieszymy sie przeogromnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka84, współczuję tych przejść :( ale najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło. Maleńka jest zdrowa :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba zostałam jedyna nierozpakowana, bo taka tu cisza... :(:(:( Dziewczyny lekarz wypisał mi skierowanie do szpitala na poród. Na skierowaniu napisał, że jest wskazanie do cc (Mała jest duża), ale kazał zgłosić się w dniu planowanego porodu, tj. 27.02 (nd). Aczkolwiek gin zaznaczył, że jeśli waga się potwierdzi w szpitalu to zrobią cesarkę. Jestem drobnej postury a moja Córeczka już teraz waży 4300g. Czy nie jest tak, że jak ma być cesarskie cięcie to wykonuje się je przed terminem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abi, 10luty - trzymam za was kciuki - musi być dobrze z waszymi maluszkami, innej opcji nie ma :) Dzielne z was dziewczyny a dzieciaczki tym bardziej. Mam pytanie do dziewczyn które karmią/dokarmiają butelką. Moja Ania musi być niestety głównie na butelce bo mam za mało pokarmu (choć mam nadzieje że może się to jeszcze zmieni...) poza tym zanim nie zaczęłam próby z odciąganiem i karmiłam małą, strasznie mi popękały brodawki pomimo tego, że mała dobrze się zasysała (opinia pani od laktacji ze szpitala). Muszę odciągać pokarm (co bardzo opornie idzie, jakiś badziewny ręczny laktator i tyle czasu to zajmuje że szok :o) i max z obu piersi uciagnę 40-50ml narazie, dlatego zostaje butelka. Ile ml jedzą (jadły) wasze maluszki w poszczególnych dobach życia i co ile??? Staram się co 3-3,5 godz dawać małej jeść ale nie jestem pewna co do ilości i wogóle jestem zielona w temacie sztucznego karmienia, pomijając fakt że jest to ostatnia rzecz którą chciałam bo nie było tego w planach wogóle :( Chciałam karmić małą tylko piersią a tu dupa jasiu :( .Na początku przygody z butlą w domu jadła 40ml, potem 60ml a od dziś zwiększyłam jej jeszcze trochę porcje - tzn. robię mleko wg "recepty" na 90ml żeby samemu nie zmieniać proporcji a chciałabym z tych 60ml co zjadała aby jadła 70ml. Pierwsze karmienie dzisiaj - 75ml zjedzone, drugie 60ml. Co wy na to? Jutro będzie tydzień jak mała się urodziła, nie wiem czy dobrze ją karmie czy nie....W internecie/książkach ile ludzi tyle opinii pozatym podobno każda firma/marka mleka inaczej zaleca ile dzieciaczki powinny jeść. Położna dopiero ma się zjawić, najwcześniej w środe o ile dobrze pójdzie a nie mam się kogo poradzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
abi - córeczka prześliczna:) a rurki tak jak napisała któraśz dziewczyn - trzeba polubić, bo pomagają:) życzę zdrówka dla tej Waszej małej istotki i mocno trzymam kciuki!!! 10 luty - będzie dobrze kochana, głowa do góry, trzeba być dobrej myśli!!!!!!!! anulka - co za historia!! jak z koszmaru!! ale najważniejsze, że już wszystko ok, ale co się namartwiliście to Wasze - skandal normalnie!! Kasiula - gdy Mała miała 7 dni położna kazała Jej robić 60ml wody i 2 miarki, ale ja systematycznie zwiększałam tą porcję - tzn jeśli widziałam, że była głodna, potem zaczęłam robić 75, potem 90, a teraz spokojnie wypija 105, musisz sama Ją wyczuć i dopajać między karmieniami - ja daję herb rumiankową albo koperkową hippa - są od 1 tyg. poza tym jeśli chcesz rozkręcić laktację to niestety musisz jak najczęściej przystawiac do piersi - i tutaj jest zasada - najpierw pierś, potem butelka. na brodawki polecam kapturki silikonowe avent. przepraszam za chaos, ale tzrymam Julię;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam mamusie:) Anulka to co przeszlas to az za glowe sie chwycilam jak to przeczytalam naprawde koszmar ,musieliscie z mezem tyle nerwów zjesc zeby sie dowiedziec ze wszystko ok naprawde wstyd dla naszej sluzby zdrowia. Kasiula ja tez sie martwilam ze mój maluszek nie je za wiele ze nie mam pokarmu jednak polozna w szpitalu pokazala mi ze mam i to sporo nawet nie wiem jak ona to zrobila bo ja jak naciskalam to nic nie lecialo a ona tak umiejetnie to zrobila ze az sie zdziwilam. Powiedziala ze laktacja przychodzi do trzech dni i ze potrzeba czasu i wysilku musisz ciagle maluszka przystawiac do piersi choc to uciazliwe wiem po sobie a teraz mam tyle pokarmu ze musze odciagac i wylewac bo juz nie wyrabiaja moje piersi;) Abi i 10 luty nadal trzymam kciuki kochane bedzie dobrze :):):):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czym to zwalczyć?
aGuśka - no mnie też wysyłają do szpitala, ale nie mam zapowiedzianej cesarki. Mam nadzieję, że do końca tygodnia się jednak sama rozpakuję, choć nic na to nie wskazuje :D Także Kochana nie jesteś sama. Mi skierowania lekarz nie dał, mam poprostu wziąć książeczkę ciążową i tobołki :) i się tam pojawić :) Niektóre Dziewczyny z forum są styczniówkami, mam nadzieję, że my przed marcem się wyrobimy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czym to zwalczyć?
A w ogóle na ile przed porodem puchną tak kostki, że nie można ich wyczuć? Jest jakaś zależność?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abigailii
anulka84 w Twoim wypadku to chyba można by pozwać szpital za to co przeżyłaś przez ich zaniedbania. Bo co przeżyłaś to dobrze wiem..moja Juleńka dalej jest w stanie ciężkim i zagrożenie dla Jej życia i zdrowia jest.. a Ci lekarze niektórzy to.. no jak mogą dziać się takie rzeczy.. pozytywną rzeczą jest to że wszystko okazało się jednym wielkim nieporozumieniem i córeczka Twoja jest zdrowa, i całe szczęście, że tak to się skończyło. Swoją drogą straszne to jest, na tym forum jest nas tylko kilka, może kilkanaście i u trojga z naszych dzieciaczków wykryto jakieś wady, jak ta cysta, czy problemy z nerkami u synka 10luty, problemy z serduszkiem, potem operacja jelita i zmiany w mózgu u mojej córeczki.. skąd to się bierze.. całą ciążę bardzo na siebie uważałam, dbałam, Wy wszystkie na pewno tak samo.. i skąd takie nieszczęście? nie potrafię tego zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abi dlugo sie nad tym zastanawiałam tzn nad tym dlaczego takie rzeczy sie dzieja, miałam spore pretensje do Pana Boga chociaz teraz sama przed soba sie tego wstydze bo wszystko jednak jest oki!!! tez na siebie uwazalam, zdrowo sie odzywiałam, uwazałam zeby sie nie przeziebic, nie piłam alkoholu nie paliłam no uwazałam na siebie jak na jajko a tu takie nieszczescie, nie ma sprawiedliwosci na tym swiecie chociaz co ja pisze w ogóle nawet jakbym na siebie nie uwazała to dziecko nie powinno za to płacić!!!! Takie niewinne istotki, bezbronne i takie piekne i juz od małego cierpia..... smutnestrasznie.... co do szpitala i lekarzy nie mam strasznych pretensji, zal jest ale wole zajac sie tylko i wyłacznie olenka i cieszyc sie nia a nie ganiac za lekarzami i próbowac wymierzyc sprawiedliwosc. Ładnie przeprosili, było im wstyd i głupio przed nami sam ordynator sie tłumaczył;) aaaa wogole nie chce juz o tym myslec nawet, było minelo 3majcie sie dziewczyny, musicie byc silne bo wasze dzieciaczki tego potrzebuja najbardziej!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Jedna o siebie nie dba, pije alkohol, pali papierosy przez całą ciążę i rodzi zdrowe dziecko, a ta co hucha, dmucha to... Szczególnie w rodzinach patologicznych :/ Szkoda, że cierpią na tym właśnie dzieciaczki, które nie są niczemu winne :( Jeszcze inna sprawa, że ta co bardzo chce mieć dziecko, nie może, a ta co nie-jest "wiatropylna" :/. Nic na to nie poradzimy i to jest najgorsze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mało aktywna lutówka
Abi, 10 luty - kochane trzymam kciuki za wasze Maluszki kochane. Anulka - włos się na głowie jeży, dobrze że wszystko już w porządku! Dziewczynki ja nie wiem jak to jest - patrząc na tabelkę każda z Was urodziła przed terminem, ja miałam termin na 15 luty i nic się u mnie nadal nie dzieje:(:(:( ciężko mi i chciałabym już być po

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam mamuski:) Malo aktywna lutówka ja tez urodzilam po terminie 5 dni tak ze bez obaw natura sama da o sobie znac:)zycze powodzenia i szybkiego porodu bo ja rodzilam 22 godziny;) Co tam u Was kochane ,ja troszke nie wyspana bo Wiktorek wiecznie glodny ale daje rade:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam kochane jak sie to wszystko czyta co piszecie,az zal serce sciska.... jest to niewyobrazalne, trudne do pojecia..... Nie wiem nawet co napisac by to bylo adekwatne do tego co mozecie czuc... ale jedno moge napisac- jestem z Wami kochane i wierze,oraz modle sie kazdego dnia za wasze skarby zeby wszystko było dobrze...... Nie ma co sie zastanawiac nad sparwiedliwoscia tego swiata....kazdy ma swoj los zapisany w górze.... moja babcia (góralka z krwi i kosci) powiedziala mi ze u nich w Nowym Saczu jest takie powiedzenie- ze jak Pan Bóg kogos kocha- to mu krzyze daje...... moze to kiepskie pocieszenie,ale moje kochane dziewczyny na pewno tam w górze czuwa Bozia nad wami i waszymi skrabkami:):):):) Ja sama jak mialam 14 lat zachorowałam na nowotwór złosliwy - 3 dłuugie lata leczenia chemia, potem radioterapia...masakra- tego sie nie da opisac,ale jedno było pewne-chciałam ZYC!!!! i wygrałam ta walke.... i tak samo wasze skarby pokonaja wszystko-bo maja dla kogo, maja komu rozdawac te piekne usmiechy, wyciagac raczki, stroic minki, gaworzyc, to dla was mamuski:):):):):):) Jest tu nas tyle na tym forum i na pewno wspolnie pokonamy wszystko:):):):) chodzby tylko wesprzec was dobrym i ciepłym słowem;):):):) Jestem z Wami:):):):) i modle sie o zdrowie waszych pociech:):):) SCISKAM:****

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
abi masz racje co do lekarzy... ja z synkiem lezalam w szpitalu prawie dwa tygodnie bo zaden pediatra tak na powaznie nie zajal sie wiktorem. kazde usg mowilo co innego. niby juz wszystko ok bylo, mialam do domu wyjsc. wtedy przypadkiem wiktora zajal sie pewien mlody lekarz. poprosil, zebym jwszcze zostala jeden dzien w szpitalu, to on zalatwi specjalistyczne badania, bo inaczej dlugo bede na miejsce czekala. oplacilo sie, dzieki temu wiem, ze moj synek ymaga badan, kontroli co miesiac... i czekamy z mezem na werdykt.mamy nadzieje, ze to nic groznego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Mamuśki :) Melduję się, oczywiście nadal 2 w 1. Nadal spokój, nic się nie dzieje. W dodatku na nic nie mam siły :( Miłego dzionka!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, czy po karmieniu wasze dzieciaszki ulewają? (jak tak to ile?) Mojej małej się niestety zdarza, pare razy nawet konkretnie, podejrzewam że wszystko co zjadła. Poza tym po prawie każdym karmieniu ma czkawkę, nawet jeśli nie ulewa i ładnie jej się odbije i nie jest to związane z łapczywym jedzeniem, bo jak je spokojnie to też tak jest - nie wiem dlaczego :( Martwi mnie też że baaardzo dużo czasu mija (i siły mojej) zanim mała uśnie po karmieniu - nawet 1,5godz - a wtedy zostaje jej tylko pół godz na sen bo trzeba budzić na karmienie co 3godz jak karmie butelką i aż żal mi jej budzić :( Nie wiem czy po takim krótkim śnie jednak ją wybudzać? Jak tak robię to jest nerwowa, kiepsko je i sie złości. Ręce już mi opadają.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiula czkawka i ulewanie to norma ,mój Wiktor ma czkawke podobnie jak u ciebie kilka razy dziennie i np jaK mu sie uleje.Polozna kazala sie tym nie martwic i to nie prawda ze maluszek ulewa caly pokarm co ma zjesc to zje ,ma poprostu malenki zoladeczek i jak zje za duzo to zwraca a poza tym jego uklad trawienny potrzebuje czasu zeby sie odpowiednio rozwinal i przystosowal do pokarmu bo jakby nie bylo wczesniej przez 9 miesiecy zywil sie inaczej:) Nie ma sie czym martwic polozna mnie poinstruowala bo ja tez myslalam ze to nie jest normalne a maly mimo ulewania przybiera na wadze wiem bo dzisiaj byl wazony :):):) Buziaki i glowa do góry minie troche czasu zanim zaczna nasze maluszki jesc normalnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×