Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ola1111

Mieszkanie z chłopakiem przed ślubem

Polecane posty

Gość Kasia nie mieszkałam
ja mam dopiero 3 lata małżeństwa i tak jak pisałam pierwszy rok burzliwy i z problemami a teraz wręcz idealnie. Myślę że dużo par przez to przechodzi co my w pierwszym roku, bo trzeba się dotrzeć. Gdybym miała podjąć decyzje o ślubie w tym czasie to prawdopodobnie bym jej nie podjęła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfbsdbhda
no wiesz, to zalezy na kogo sie trafi- to ze przed slubme trak mowi swiadczy tylko o tym ze po slubie nie bedzie wcale lepiej. ja mieszkam 2 lata z facetem, slub planujemy na za pare lat (za 3 najwczesniej) i pomimo, ze studiujemy jeden kierunek w ogole sie soba nie znudzilismy, sprawdzac sie- no coz, generalnie zyujemy bardzo zgodnie, akceptujemy swoje "wady" i wlascicie to my zadnych problemow nie mamy (ani z obowiazakmi domowymi ani ogolnie w zwiazku) a jesli ktos musi miec zabezpieczenie w postaci slubu tzn ze nie jest pewny czy ta druga osoba jest pewna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nie mieszkalam bo
Piwo z sokiem malinowym ja tez czulam sie u narzeczonego jak u siebie w domu zawsze wiedziala co gdzie jest potrzebowalam to sobie zrobilam potem posprzatam pytalam czy ktos czego chce potrzebuje czy w czyms pomoc. wiaodmo nie sprztaalam jak tesciowa byla w domu zeby nie zabierac jej roli ale jak jej nie bylo zawsze porzakdi byly moja sprawa i ona o tmy wiedziala i zawsze chwalila 1.5 roku zwiakzu i ona zaproponowala zbeym mowila do niej mamo on u mnie tez czul sie jak u siebie cos sie zepsulo naprawil chcial cos zjesc szedl do kuchni cos ugotowal wymiela sie koszula priosil o zelazko mylam okna to przyjezzdal wieszac firanki sprzatalam prisl zbey odkurzanie jemu zostawic a nie te randki doroslych ludiz na poziomie wlasnie 15 laktow to co wy robicie na tych randkach ze sie nie znacie i musiscie pomieszkiwac przed slubem zeby sie poznac ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewuszka sratuszka
niektorzy mieszkaja z rodzicami, czesto w malych pokojach w blokach. czasami nie da sie czasu spedzac spokojniew domu. ja przez 2 lata z moim chlopakiem spedzlam czas glownie poza domem. chyba ze u mnie lub u niego chata byla wolna. (ja mialam oropnych wspollokatorow, ktorzy sobie nie zyczyli gosci, on mieszka w 2 pokojach z bratem i rodzicami-niezrecznie, ale czesto i tak do nich przychodzilam, zeby nie bylo) wspolne mieszkanie to w koncu spokojna atmosfera, jak ludzie mozemy ze soba przebywac. i wygoda przede wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia nie mieszkałam
My żeśmy duzo rozmawiali przed ślubem, spotykaliśmy się i na uczelni i byliśmy u siebie na wakacjach. Moim zdaniem rozmowa i dobra komunikacja to podstawa a nie mieszkanie ze sobą i jakies sprawdzanie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nie mieszkalam bo
dziewuszka sratuszka moj narzeczony tez mieszkal na 2 pokocjach z bratem i rodzicami brat tez mial dziewzyne i na zmiane brat z dziewczyna i my zjamowalismy pokoj u nich jak zajete bylo bylismy u mnie jak my zjamowalismy oni byli u dziewczyny brata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja nie mieszkalam bo - no tak dokładnie :) randki dla 16 latków zostawiliśmy w tył nawet to nie było w naszym stylu. Byliśmy ze sobą na trochę przed 20 urodzinami i widocznie tak się dotarliśmy z tym zadomowieniem dość szybko :D a to jest duży ++

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wien co wiem
z mezem nie mieszkalam przed slubem razem. po slubie zamieszkalismy i poki przez bardzo duza ilosc pracy widzielismy sie tylko w godzinach 22-6 rano + wolne niedziele bylo ok. oboje zmienilismy prace i mielismy duzo wiecej czasu dla siebie, wolne weekendy i okazalo sie ze tak bardzo sie roznimy ze nie mamy o czym rozmawiac, nie potrafimy rozmawiac ze soba, nie pasujemy do siebie wogole, meczymy sie swoja obecnoscia, mamy zupelnie inne cele w zyciu.. no cos strasznego, w zyciu bym nie powiedziala ze do tego dojdzie bo bylismy para 5 lat. obecnie czekam na rozwod bo przez 2 lata malzenstwa wykonczylismy sie psychicznie i chociaz rozstanie jest trudne bo nadal czujemy do siebie sympatie to wiem ze nie damy rady ze soba zyc. dlatego teraz wiem ze mieszkanie przed slubem to jest to co powinnam zrobic od razu bo nawet takie dlugie chodzenie ze soba, gdy nie spedza sie duzo czasu ze soba nie da wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szafirek...
Ja nigdy nie podchodzilam do tematu mieszkania jak do jakiegos testu czy proby. Jestesmy dorosli, pracujemy, chcemy byc razem, stac nas zeby samodzielnie mieszkac wiec nie widze powodu, zeby mieszkac ciagle z rodzicami i umawiac sie na jakis tam smieszne randki. Czlowiek po pracy jest zmeczony, chce przyjsc do domu, wskoczyc w wygodne lumpy a potem cos poogladac czy poczytac i po prostu razem pobyc. Mamy swoj swiat, swoja prywatnosc i dzieki temu nasz zwiazek jest taki silny i bez zadnych watpliwosci bedziemy slubowac za kilka miesiecy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szafirek...
A nawet jakby sie okazalo, ze do siebie nie pasujemy to nigdy bym nie zalowala ze zamieszkalismy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izaoooo
Mieszkanie z facetem przed ślubem daje nam większą szansę na nie popełnienie życiowego błędu. Zamieszkałam z facetem po 3 latach znajomości miałam 19 lat byłam na 1 rok on na trzecim. Obecnie nadal mieszkamy razem za miesiąc ślub. Jesteśmy ze sobą 7 lat zakochani jak dawniej. Dzięki temu , że zamieszkaliśmy razem jesteśmy w 100% pewni , że chcemy spędzić ze sobą resztę życia. Nauczyliśmy się dzięki temu kompromisów tolerancji wad, wypracowania naszych wspólnych reguł. Za rok wprowadzamy się do naszego nowego mieszkania. Gdybym miała jeszcze raz podjąć decyzję o zamieszkaniu nie wahałabym się ani chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też
Mieszkałam z mężem przez półtora roku przed ślubem, tzn. on wprowadził się do mnie. Mieliśmy po 32 lata i pracę oraz mieszkania w tak odległych od siebie lokalizacjach, że gdyby nie wspólne mieszkanie, widywalibyśmy się tylko w weekendy. Myślę, że decyzja o ślubie przyszła by wtedy po 3 latach takich randek... a tak została podjęta po 9 miesiącach znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia nie mieszkałam
Nie należy uogólniać, jednym wyjdzie na dobre innym na złe, ale wkurza mnie gadanie jak tu niektórzy pisali że jak nie zamieszkam to jestem nie odpowiedzialna i się na pewno rozwiodę. Równie dobrze mozna zamieszkać przed ślubem i trafić na kilka lat sielanki w związku i podjąć decyzje o ślubie a potem przyjdzie kryzys, a równie dobrze można trafić na czas kryzysu i nie wziąć slubu z osoba z która potem bylibyśmy szczęśliwi. Nikt tego nie wie co będzie potem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewuszka sratuszka
to zalezy od charakteru. ja chce mieszkac przed slubem. tfu, nie oznacza to dla mnie slubu. jeszcze czego. jestem mloda. inaczej postrzegam mieszkanie ze soba niz np moi rodzice. dla mnie to nic takiego, zaden wielki krok. troche wygoda i tyle. i to moje zycie, moja decyzja, niczego nie zaluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość huncwotek kocotek
straszne jest jak piszą niektóre dziewczyny (chyba Kasia), ze po slubie pierwszy rok był straszny i gdyby ze sobą mieszkali przed slubem to do slubu by nie doszło To znaczy, ze jestescie ze soba z powodu slubu??? Baliście sie rozwodu? kosztów tego? dla mnie ekstra by było gdyby ten ciezki rok był w trakcie mieszkania bez slubu i gdybyscie wtedy wyszli z tego zwycięsko to można mówić o zajebistym zwiazku - wtedy przeciez formalnie nic was nie trzyma, a skoro jestescie ze soba to znaczy, ze sie naprawde kochacie My mieszkalismy razem przed slubem, teraz jestesmy przed slubem i ciezkie chwile przeszlismy wlasnie jako para bez slubu - ale kochamy sie naprawde i przetrwalismy wszystko BEZ PAPIERKA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia nie mieszkałam
nie, nie jesteśmy ze sobą tylko z powodu slubu, jesteśmy ze sobą bo sie kochamy. Po prostu ten okres docierania sie to był bardzo trudny i myśle że wiele par przez to przechodzi ale niektórym po prostu nie jest dane dotrwać do końca. Można ciężkie chwile przechodzić bez ślubu ale czy to znaczy że jak przechodzę je po slubie to mój związek jest mniej zajebisty jak to określiłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość huncwotek kocotek
nie wiem Ale gdybym byla na Twoim miejscu i mialabym takie odczucia - to mocno zwątpiłabym w związek i z moim charakterem - związek straciłby sens. Czy mniej zaj... ;) to nie wiem Ja tylko piszę o swoim odczuciu Nie oceniam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale wiecie to naprawde zależy. z moim pierwszym powaznym facetem zanim zamieszkalismy razem dwa lata tez randkowalismy, tak powazniej, ze wspolnym spedzaniem weekendów, wieczorów, nocowaniem u siebie itd. bylismy juz dorosłymi ludzmi wiec randki w stylu "do kina, na piwo" dawno byly za nami. i wydawał sie dla mnie kwintesencją ideału :) razem z nim mieszkalam dwa lata i ze spokojem sumienia mogę powiedziec, ze to byla najlepsza decyzja w moim życiu. gdyby nie to bylabym rozwódką. i to nie przez brudne skarpetki, okruchy chleba na blacie w kuchni czy "zaaaaraz" na każdą prośbę, ale przez kłamstwa, krętactwa i wredotę ktorej bez tego bym nei zauwazyła. i to nie byl test, to nie byla proba - chcielismy byc razem to razem zamieszkalismy. mogliśmy oczywiscie zamieszkac razem po ślubie - ale ślub by tego zwiazku nie uratował. wspolne zamieszkanie przed nim oszczedzilo mi mnostwa malo przyjemnych doznan zyciowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia nie mieszkałam
ok, ok. Ja po prostu uważam inaczej, uważam że ślub nas trzymał w tym trudnym czasie i odczuwam to jako pozytyw tego sakramentu. Coraz częściej widzę jak ludzie po prostu rezygnują jak cos idzie nie po ich myśli. O związek trzeba walczyć zeby był udany nie ważne w jakiej sytuacji, nic samo nie przychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My zamieszkaliśmy ze sobą, zanim jeszcze słowo "ślub" przeszło nam przez myśl i nie chodzi tutaj o żadne docieranie się, ale właśnie o chęć bycia razem ze sobą przez cały czas, a spotykanie się ze sobą kilka razy w tyg nam tej szansy nie dawało. Nie każdy po roku, czy nawet dwóch latach związku jest gotowy na małżeństwo, a mieszkanie ze sobą w niczym nie przeszkadza, a nieraz wręcz przyspiesza decyzję o małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My przed ślubem mieszkaliśmy ze sobą ponad 1,5 roku. Nie żałuję i cieszę się, że tak postąpiliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mieszkaliśmy razem przed ślubem, on przeprowadził się do mojego miasta po studiach, więc nie wyobrażałam sobie po 5 latach rozłąki żeby jeszcze szukał osobno mieszkania. Nigdy nie rozumiem tych wypowiedzi w stylu, że facetowi jest wygodnie i ślubu nie będzie, że ktoś się testuje. Dla mnie to była potrzeba bliskości, spotęgowana faktem, że oboje zaczynaliśmy swoje życie zawodowe, więc praca po 10-12 godzin na porządku dziennym. Często tyle co rano daliśmy sobie po buziaku w łóżku, potem spotykaliśmy się wieczorem, a każde swoje robiło. Oboje mamy taką pracę, ze dużo w domu jeszcze musimy nad nią siedzieć. I to było fajne, każde na kanapie ze swoimi sprawami, ale można na siebie spojrzeć, uśmiechnąć się. Obowiązki podzieliliśmy wg upodobań, sprawiedliwie. Nie byłam, nie jestem, niczyją gosposią i smutne, że kobiety tak postrzegają związki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzieci na weselu-tak!
a ja nie rozumiem ska przekonanie, że gdyby nie ślub to nie bylibyście razem. Dziwne! Ja mieszkałam i mieszkam z moim chłopakiem. Nie w celu testowania tylko, jak juz ktoś wcześniej pisał, z potrzeby bliskości. Chcemy być razem to mieszkamy razem. Ślubu na razie nie planujemy, mamy fajne dzieci- czekamy, żeby urosły na tyle, żebyśmy je mogli ochrzcić razem z naszym ślubem. Tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja i mój mąż
mieszkaliśmy razem sporo czasu przed ślubem. tzn. zamieszkaliśmy razem po pół roku związku, z jego rodzicami (zaproponowali mi to zamiast akademika, on mieszkał w miecie w którym ja studiowałam). mieszkaliśmy w jego pokoju, ja oczywiście pomagałam przy gotowaniu, sprzątaniu itd z własnej inicjatywy chociaż tego ode mnie nie oczekiwali, jego mama nawet mówiła, że nie powinnam nic sprzątać ;) potem skończyliśmy studia, nie było pracy, wyjechaliśmy za granicę. wyjeżdżając byliśmy razem 2 lata a mieszkaliśmy razem prawie półtora. zamieszkaliśmy z inną para, którą wcześniej znaliśmy z Polski, na wynajmowanym mieszkaniu. bylo ok, ale tu dopiero zaczęło się prawdziwe życie (tzn. praca, odpowiedzialnośc a nie tylko nauka i imprezy, jak to było wcześniej). docieraliśmy się, aż czasem iskry szły :P On nauczył się prać, gotować, sprzątać, jak pojechaliśmy do Polski na urlop, to bardzo zaskoczył tym rodziców, że im zrobił smaczny obiad i posprzątał mieszkanie na błysk :) Oboje pracowaliśmy na cały etat, szybko okazało się, ze mieszkanie razem było dobre. Chociaż był okres takiego kryzysu, gdy ja straciłam pracę i nie mogłam znaleźć nowej, byłam nerwowa, wybuchowa, czepiałam się go o każdy drobiazg, ech ciężkie 2 miesiące... ale wyszliśmy z tego bez szwanku. oświadczył mi się po 1,5 roku od wyjazdu. ślub był W Wielkiej Brytanii wiosną 2008. JESTEM ZA MIESZKANIEM RAZEM PRZED ŚLUBEM PRZEZ MINIMUM ROK-DWA LATA :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja i mój mąż
Nadal mieszkamy w Wielkiej Brytanii, mamy małe dziecko. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaja2486
Obecnie jestesmy ze soba 5 lat. pierwsze dwa lata to był zwiazek na odlegolosc (ok.300 km) widzielismy sie tylko w weekendy i to tez nie zawsze. Po tych dwoch latach meczarni, bo inaczej tego nie mozan nazwac, zdecydowalismy-albo woz albo przewoz. Przeniosl sie do miasta gdzie studiuje, zostawil wszystko-rodzine, rzyjaciol prace i przyjechal w nieznane. Znalazl prace znalezlismy najpierw pokoj potem mieszkanie i tak juz od trzech lat. pamietam poczatki mieszkani razem- troche klotni, weicej smiechu - to bylo cudowne. teraz tez jest super, mialam okazje poznac i zaakceptowac jego wady, a on moje. nie wyobrazamy sobie juz zycia osobno. za rok bierzemy slub i ciesze sie ze ominie nas etap docierania sie czyli po prostu POZNAWANIA SIE OD PODSZEWKI. i powiem to zupelnie szczecze ze podziwiam osoby ktore decyduja sie zamieszkac razem dopiero po slubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ile z was jest po slubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DDDDDDD.
Jeśli ludzie są gotowi, to nie musza się sprawdzać przed ślubem. I to wszystko na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie mieszkam z moim narzeczonym, ale znamy się 4 lata prawie i wiem, jaki On jest, jakie ma przyzwyczajenia. Razem spedzamy weekendy i ogólnie dużo czasu. Znamy siebie bardzo dobrze. I nie wiem, co miałoby się zmienić po wspólnym zamieszkaniu, aż tak, żeby się związek rozpadł. Pewnie fajnie jest mieszkać razem, z jednej strony już bym chciała... Ale mamy dużo spraw na głowie, a nasze mieszkanie wymaga małego remontu i chcemy to robić tak, żeby się wyrobić akurat tak, żeby po ślubie zamieszkać od razu tam. Więc nie ma sensu czegoś wynajmować, albo spieszyć się z remontem byle tam zamieszkać przed ślubem. To, że ktoś nie mieszka razem przed ślubem, nie oznacza że potem, po wspólnym zamieszkaniu dozna jakiegoś szoku względem drugiej osoby do tego stopnia, że związek się rozwali. Pewnie może tak być... Jednak to nie jest regułą. U nas , nie sądzę, żeby to coś zmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla mnie też jest dziwne
to gadanie, że gdyby nie papierek to byśmy nie byli razem po kryzysie. A miłość ? Myślisz, że gdybyście mięli takie ciężkie dni ale byście się kochali, to doszłoby do rozstania, bo nie ma ślubu ? ! Co ty za głupoty opowiadasz, kobito :O Słyszałam takie ględzenie z ust moich starych ciotek co to twierdzą, że jak jest ślub to ludzie się bardziej o związek starają i nie rozchodzą. Dla mnie to jakaś piramidalna bzdura, bo pomija najważniejszy element związku, jego spoiwo czyli UCZUCIA. Z papierem czy bez, jak jest prawdziwa miłość, to nikt od nikogo nie ma ochoty odchodzić, a próbuje sklejać to co sie rozpada w imię milości właśnie. I cały sekret.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×