Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mark09

Jak sprawić żeby wróciła

Polecane posty

mark09 pewnie masz rację, że oni o nas nie myślę. Chociaż strasznie trudno mi uwierzyć, że mąż, z którym tyle przeżyłam, tyle miałam wspólnych marzeń już o mnie nie myśli i tak po prostu przestał kochać. Napisałeś, żeby się nie odzywać, a mnie tak strasznie korci, żeby napisać i zapytać chociaż "co słychać". Ale boję się i chyba to nie jest najlepszy pomysł. Czasami chciałabym napisać i zapytać, czy tęskni, bo mam nadzieję, że się pogubił tylko (głupią nadzieję), ale boję się, że odpisze, że nie tęskni i ma się świetnie :( To wszystko jest takie trudne, a życie bez niego takie beznadziejne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi..
Oczywiscie masz rację Mark. Należy zając się własnym zyciem. Jednak do tego czy myślą czy nie tego nie wiemy. W każdym razie jesli chodzi o mój przypadek jakieś tam znaki są. Ja o tym piszę tutaj jednak to nie znaczy ,że wielce czekam na Pana. Raczej ta sytuacja i te podchody mnie smieszą :D Jeszcze miesiąc temu pewnie biło by mi serducho na każdy sygnał od niego teraz już nie. Już nie czekam na niego co wiecej nawet gdyby zechiał nie wrócę.To moja ostateczna decyzja i zdania nie zmienię. Długo nad tym myślałam i postanowiłam jak wyżej. Mi pozostał tylko sentyment nic wiecej. Także wszystko mi jedno czy wróci czy się odezwie itp. W moim życiu wiele sie zmieniło i nie ma juz dla niego miejsca. Jedyne na co mogę się zdobyc w razie czego to ewentualnie zwykłą kolezeńską rozmowę ot to wszystko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Jest wiele sposobów czekania. Ja np. wierzę, że w przyszłości drogi moje i mojej ex się w jakiś sposób zejdą, tak też jej powiedziałem. Tylko nie zapominajcie, że o miłość trzeba walczyć. Przypomnijcie sobie jaki był Wasz początek. Z pewnością, nie było tak, że np. tylko mężczyzna dzwonił z propozycją wyjścia do kina. Każda z dwóch stron się starała. Chciała jak najlepiej wyglądać, myślała nad tym co powiedzieć w danym momencie itp. Teraz sytuacja jest inna o tyle, że musi walczyć jedna osoba. Czy Wy naprawdę myślicie, że jak dacie całkowicie spokój to będzie to dobre rozwiązanie? To tak jakby przyglądać się, pędzącemu gdzieś obok nas pociągowi, w którym siedzi nasze życie, a my nic nie robimy z tym, aby wsiąść do tego pociągu. Kontakty damsko-męskie nie są łatwe, nigdy takie nie były (no kiedyś może były, ale wolę to co jest teraz, a niżeli traktowanie partnerki życiowej jako gorszej ode mnie) i nigdy nie będą. Należy walczyć! Ja walczę i będę walczył. Proszę Boga aby sił mi starczyło na jak najdłuższą walkę. Wiem, że w pewnym momencie przyjdzie moment zwątpienia, pojawi się nowy obiekt mojego pożądania (może już się pojawił - ja od momentu rozstania byłem byłem na dwóch randkach, a w najbliższy weekend najprawdopodobniej będę na trzeciej) i nie będzie mi już zależało tak jak teraz. Niemniej, wtedy powiem sobie "zrobiłem wszystko co było w mojej mocy, nie udało się, JEJ STRATA". Dobry plan i jego realizacja. Pamiętajcie, nie da się wymazać wspomnień (szczególnie miłych) w mgnieniu oka. Trzeba tylko potrafić (mi chyba to za bardzo jak do tej pory nie wychodzi) zagrać na uczuciach naszych ex. Ja mojej ex chcę pokazać, że mi na niej zależy, ale z pewnością nie będę się przed nią poniżał, nie będę płakał, czy też błagał o jej powrót. To oni muszą chcieć powrotu i wydaje mi się, że to czy go zapragną, w dużej mierze zależy od naszego postępowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Poza tym nie zapominajmy, iż wiara w to, że się uda to połowa sukcesu :) Sam się często zastanawiam, czy to co robię ma jakikolwiek sens. Jednak stoję na stanowisku, że lepiej coś robić, a niżeli nie robić nic. Podejdźcie do całej sytuacji z dystansem, dajcie swoim ex czas, pozwólcie im zatęsknić, pokażcie co stracili, dajcie im do zrozumienia, że wasze życie toczy się nadal bez nich. Oni muszą sami zobaczyć jakimi wartościowymi ludźmi jesteście. Pamiętajcie, że jeżeli sami nie uważamy się za wartościowych, to nie będziemy atrakcyjni dla innych. Pracujcie nad sobą i uświadomcie sobie, że nawet jeżeli się Wam nie uda zejść, to to co wspólnie przeżyliście jest dla Was miłym doświadczeniem, dzięki któremu każde następne będziecie mogli bardziej docenić. Unikajcie pokazywania swoim ex, iż bez nich życie nie ma dla Was sensu. Wmówcie sobie, że teraz, właśnie podjechał na Waszą stację nowy pociąg (nie wiem skąd mi się tyle skojarzeń dzisiaj w głowie bierze :]) do którego Wy wsiadacie jako maszynista. Zatrzymujecie się pomiędzy stacjami (bary, dyskoteki, siłownie, kina) i za każdym razem zabieracie w podróż jakieś osoby. Teraz wyobraźcie sobie, że wasz ex stoi gdzieś z boku na polnej dróżce i widzi jak Wasz pociąg mknie do przodu i z dnia na dzień siedzi w nim coraz więcej ludzi. Jak Wam się wydaje, co wtedy myśli? Dla mnie odpowiedź jest oczywista. CHCE WSIĄŚĆ! Tylko, że to Wy jesteście maszynistami i to Wy zdecydujecie, czy się specjalnie dla nich zatrzymać. Natomiast, jeżeli gdzieś tam w tyle głowy myślicie, że nie będą chcieli wsiąść, to mówicie "a po co mi ona/on, mój pociąg i tak jest już tak rozpędzony i tak napełniony wartościowymi ludźmi, że nowej koleżanki/kolegi nie potrzebuję".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi..
Porzucony i czekający- Prwda w tym co napisałeś. Lecz nie każdy ma mozliwosc pokazania ,ze mu zalezy nadal. Bo jesli np. ja chciałabym pokazac ,że mi zalezy to niby w jaki sposób miałabym to zrobic? Wczesniej pisałam wiadomosci które zostawały bez odpowiedzi z jego strony. Nie mamy wspólnych znajomych mieszkamy dalego od siebie wiec się nbie spotkamy raczej nigdzie. Pozostaje tylko idiotyczne gg gdzie widzimy oboje ze jesteśmy dostępni. Pisać juz nie wypada z mojej strony. Wiec co miałabym robic? Dawać głupie dziecinne opisy? Napisałam to tylko dla przykładu ponieważ ja już podjęłam decyzję ,ze koniec. Ale chciałam przekażać ,ze nie zawsze można pokazać jak nam zalezy i to z przyczyn niezaleznych od nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, jak to pokazać, skoro mój mąż również wyprowadził się daleko, w swoje rodzinne strony i nie widujemy się, a poza tym powiedział, że nie kocha. A jak być może jest jeszcze ktoś trzeci, to nie widzę możliwości walki poza moim myśleniem, że będziemy jeszcze razem. Ile dać mu czasu i się nie odzywać?Dzisiaj mija tydzień, jak on ostatnio się do mnie odzywał, ale w takich bieżących sprawach, jak to w małżeństwie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Do Mark czytam twoje wypowiedzi.. Widzisz, w Twojej sprawie już się coś rusza do przodu. Z głupot możesz się kiedyś zapytać co u niego. Ot, zwykła rozmowa. Z pewnością, Cię nie ubędzie. Natomiast, jeżeli już postanowiłaś, to najwidoczniej Twój pociąg już tak pędzi, że nie potrzebujesz go na swoim pokładzie. Do morelka00 Czy Twój mąż nie ma rodziców? Za niedługo święta. Jako synowa możesz do nich jechać, z piernikami i życzeniami. Mówisz, ot tak przejeżdżałam w pobliżu i pomyślałam, że złożę świąteczne życzenia. Będę zdziwiony, gdy Cię nie przyjmą, powiem więcej, wydaje mi się, że dzięki takiemu zagraniu zyskasz ich przychylność. Po prostu co u Was mamo i tato. Nie zapominaj. Przez fakt stania się ich synową, jesteś członkiem ich rodziny. Nie uwierzę, że jego rodzice zaakceptowali jego nowa partnerkę, a jeżeli to dobrze rozegrasz, to z góry ją przekreślą. Pamiętaj, że starsi ludzie mają wyższy poziom moralności i wiele osób starszych nie akceptuje czegoś takiego, jak rozwód, zdrada itp., a tych którzy się tego dopuszczają skreślają. To jest ich syn - więc go nie skreślą, ale tą jego partnerkę? Odpowiedz sobie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do porzucony i czekający Chodzi o to, że ja z jego rodzicami mam kontakt cały czas, co prawda teściowa jest za granicą, ale kontakt utrzymujemy. Oni nie zaakceptowali wyboru mojego męża i nie pozwolili mu mieszkać u nich, on sobie chyba coś wynajął, ale jest na nich obrażony za to i powiedział, że oni go olali, to on ich też olewa. Teściu mu powiedział, że chyba mu się coś w głowę stało i że jak kogoś ma, to żeby się im przyznał, ale on się wypiera, że nie ma. Między moim mężem i jego tatą zawsze był dobry kontakt, a tu teraz widzisz, co się porobiło. Co do świąt, to jeśli teściowa wróci na nie, to może do nich pojadę, aczkolwiek myślę, że mojego męża tam nie będzie, bo on zerwał kontakt ze swoją rodziną i do nikogo się nie odzywa. Na pewno nie będzie to udawane, że przyjechałam tam przypadkiem, bo mieszkamy prawie 100 km od siebie, więc trudno komuś wmawiać, że tak przypadkiem przejeżdżałam kolo ich domu. :( Nikt z nas nie wie gdzie mój mąż mieszka, jak sobie radzi ani nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi..
Swietnie napisałeś o ty pociągu. Piszesz ,ze u mnie sytuacja ruszyła do przodu. No coś tam ruszyło zwracając uwagę na ten jego opis można było wnioskowac ,ze on chce podjąc rozmowe. Tyle ,ze szedł na łatwiznę dając tylko mały sygnał ,a to ja miałam przejąc inicjatywę. A skoro piszemy o pociagu no to nasuwa mi się jedna myśl w mojej sytuacji. Skoro to ja jestem maszynistą to chyba nie ja powinnam pytać czy On chce wsiąść lecz on sam powinien to pokazać i i wsiąsc bez specjalnego zaproszenia skoro mu zależy:D Dokładnie mówiąc on sam musi się teraz odezwać.Jesli nie zrobi tego wyłącznie ze strachu przed odrzuceniem trudno jego sprawa. Ja idę dalej nie ogladam się za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
To ja krótko odniosę się do różnych watków dyskusji, bo jestem między rozjazdami (i chwała Bogu) Mark, ja przyjęłam do wiadomości że nas jako pary już nie ma i raczej nie będzie. W związku z czym wszystko robię tak, jakby mój eks dla mnie umarł. Między innymi wyjeżdżam za granicę wiosną, w czasie, gdy on będzie miał urodziny. Itp. Dlatego czuje sie teraz lepiej i spokojniej, choc nadal zdarzają mi się płacze :-( Wiem, że cała sprawa go bardzo przejęła i nie pędzi teraz radosnego życia singla z odzysku ani lokalnego Casanovy - wręcz przeciwnie. Sęk w tym, że ja zupełnie nie wiem, co on tak do końca myśli, nigdy nie był mocny ani chętny w rozmowach o uczuciach, a na nasze rozstanie miały wpływ przede wszystkim ważne czynniki zewnętrzne. Rozstając się i pisząc do mnie maile powiedział i napisał dużo bardzo zagadkowych rzeczy, między innnymi o tym, ak bardzo jestem dla niego ważna... Nie mam pojęcia, w jakim kierunku od tamtej pory mogły pójśc jego uczucia, nie wiem, w jakim kierunku ida sprawy, które nas rodzieliły, wiele decydujących tu kwestii jest dla mnie tajemnicą - więc moge się podziewać absolutnie wszystkiego... Mimo to bardzo sie tego maila boję. Porzucony i czekający: ja zrobiłam wzystko, co w mojej mocy, by dac mu znać, że mi zalezy, że tęsknię, że dalej go bardzo kocham. I strategicznie tez działałam. Dużo mnie sprytu kosztowało, żeby po histerycznych mailach w których nieomal popełniałam samobójstwo (na które on w pewnym momencie przestał odpisywać) przywrócić spokojny kontakt z nim - bez wyrzutów, pretensji, szantazu emocjonalnego,pogłebiania jego poczucia winy. Poczułam duża ulgę, gdy moglismy wymienić po prostu jakieś zawodowe maile, grzeczne i miłe, bez wyrzutów z mojej strony i tłumaczenia się z jego, jakbysmy cofnęli się w czasie do poczatków naszej znajomości i wymazali to, co potem... Teraz jego obiecany ruch, ja juz nie mogę go przyciskać. I jeżeli to miałaby być wiadomośc na zasadzie rozgrzebywania znowu tamtej sprawy, jego tłumacznia się i przepraszania - to wolę nie, wolę, żebyśmy mieli taki kontakt, jakbyśmy się cofnęli do czasów koleżeńskich, jakbyśmy nigdy nie byli parą... Gdyby zdarzył się cud i kiedyś do mnie wrócił? Chciałabym, bardzo. Ale byłoby trudno. Bardzo trudno: znowu zaufać,znowu czuć się przy nim bezpiecznie i radośnie, bez lęku, że porzucenie się powtórzy... Mimo, że jak pisałam, on nic mi złego nie zrobił, nie zdradził, nie obraził, i nie powiedział złego słowa. Jego odejście niestety miało konkretne i poważne powody. jedyne, o co moge mieć żal, to to, że nie zawalczył mimo wszystko. Ale nie wiem wielu rzeczy decydujących w tej drazliwej sprawie, więc tez nie mogę do końca powiedzieć, na ile mu na mnie zależało, na ile sprawa jest beznadziejna... Same niewiadome. To męczy. Zakładam najgorsze, i dlatego wreszcie nie mam ciśnienia, żeby do niego pisac czy SMS-ować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Czas, czas i jeszcze raz czas! To nie jest przecież tak, że po tygodniu, miesiącu od rozstania, nasz ex nagle dostanie olśnienia i stwierdzi "co ja zrobiłam/em". Strategia ma polegać na tym, że jakby się sytuacja nie zakończyła, to Wy i tak jesteście szczęśliwi! Ja wiem, każdy z nas ma chwile zwątpienia, to naormalne. Każdy z nas mówi, mam już dość, drugiego - muszę uszanować jej wybór, a trzeciego - oj ja jeszcze mogę dużo znieść :). (U mnie dzisiaj jest ten trzeci) TO JEST NORMALNE! Zacznijcie wychodzić do ludzi, początkowo nie będzie Wam łatwo, ale po jakimś czasie wszystko się zmieni. Ludzie ja dla mojej ex zrezygnowałem ze swojej pasji, którą jest siłownia (nie jestem karkiem, ot lubię się wymęczyć), a teraz gdy nie jesteśmy razem to zaczałem znowu na nią chodzić. Dla ex zrezygnowałem z wielu znajomych (gdy pisali, dzwonili, to mówiłem, że jestem zmęczony, nie mam czas, aż w końcu przestali), a teraz praktycznie trzy dni w tygodniu z kimś wychodzę. Poznaję nowych ludzi, śmieję się, opowiadam głupoty - po prostu buduję swoje życie na nowo. Moje zachowanie nie przeszkadza mi w myśleniu o ex, tak samo jak myślenie nie przeszkadza mi w moim zachowniu. Napiszę nawet więcej, to moja ex poprzez zerwanie zmotywowała mnie do działania (ja rzeczywiście ostatnimi miesiącami się rozleniwiłem). Jesteśmy młodzi, weseli, mądrzy i piękni - cieszmy się tym co mamy, a nie zamartwiajmy tym czego nie mamy :) Dzisiaj - jak pewnie zuważyliście; ja wysyłam Wam cały dzień pozytywne myślenie. Gdy ja będę miał doła to Wy to róbcie dla mnie. I piosenka dla Was: http://www.youtube.com/watch?v=-X5_q4a9HQs nie wsłuchujcie się w słowa, a w muzykę, która ma odzwierciedlać Wasze pozytywne nastawienie do przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszyscy macie tu dużo racji. Gdyby tak z każdej wypowiedzi wziąć po jednej mądrej radzie mielibyśmy pokaźny poradnik dla porzuconych..:) Każdy przypadek jest inny, każdy związek jest inny , inne są oczekiwania i inne granice.. Jednak we wszystkich przypadkach o miłość nie można żebrać. Jeśli ktoś kocha- zrozumie i wróci. A aby zrozumiał-musi mieć na to czas, musi nie czuć żadnego nacisku, musi zatęsknić. Jeśli nie wróci-nigdy nie był "nasz". Trzeba czerpać z życia jak najwięcej, nawet jeśli wydaje się, że bez tej "połówki" nie można. Można. Bo nie warto tkwić w depresji , bo ktoś(kto okazał się kimś innym niż myśleliśmy) zdecydował, że chce żyć bez nas. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczka hipp
Porzucony i czekajacy, podziwiam Twoj optymizm... :) Ja wlasnie poplakalam sie... nadal nie odzywam sie do tego goscia, obrazilam sie bo mial mi wyswiadczyc pewna przysluge, a tego nie zrobil... i tak od kilku dni nie mamy ze soba kontaktu... w sobote byl na FB ale ja sie ukrywalam (ukrywam sie odkad sie na niego obrazilam)... dzis wieczorem nie ukrywalam sie, a jego nie widzialam...boje sie czy kogos nie poznal... Piszesz, ze powinnismy dzialac... a ja uwazam, ze w pewnych sytuacjach milczac zachowujemy swoj honor... Mnie strasznie kusi, zeby sie do niego odezwac, tym bardziej ze jestem pewna ze odpowiedzialby mi, a gdybym zaproponowala spotkanie, z checia by sie ze mna spotkal... Problem w tym, ze to od NIEGO ma wyjsc chec spotkania....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczka hipp
* Od niego ma wyjsc nie tyle chec spotkania, co propozycja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Takie mam przemyślenia od rana. Ona mi ani razu nie powiedziała, że mam przestać do niej dzwonić (no ale od rozstania ja w sumie zadzwoniłem cztery razy), czy tez pisać (napisałem trzy smsy). Takie dziwne to dla mnie jest. Wydaje mi się, że się trochę pogubiła. Może chce abym o nią zawalczył? Ona w sumie jest osobą, która nigdy przez ponad trzy lata związku nie przyznała się do błędu, a przeprosiła mnie dwa razy i to wtedy gdy ja jej uświadomiłem, że źle zrobiła. Tylko widzicie, ja chcę walczyć, a z drugiej strony nie chcę się jej narzucać. powiedzcie, w jakim momencie będę się już narzucał, a w jakim jeszcze nie? Jeżeli ani razu nie powiedziała, że mam przestać dzwonić, to chyba się jej nie narzucam? Jak Wam się wydaje? Chodzi o to, że jak to tak analizuje, to ja nie zrobiłem z rozstania jakiejś ogromnej tragedii. Były trzy rozmowy ale raczej sprowadzające się do tego, czy ona jest pewna i dlaczego tak się stało. Powiedział, że uczucie się w niej wypaliło i że nie ma o co już walczyć. Później, że mam się z tym pogodzić. Na pytanie zaś, czy jest szansa odpowiedziała, stanowczo że nie ma szansy. Tylko teraz tak. Czy ktoś kto kochał, może w ciągu tygodnia tak nagle zmienić zdanie? Chodzi o to, że tydzień przed tygodniem się na nią zdenerwowałem, i cały tydzień nie wykonałem do niej ani jednego telefonu, ona wykonała ich z 40 (po 5-7 dziennie), ja oczywiście każdy odbierałem, ale traktowałem ją podczas rozmowy chłodno. I coś musiało w niej pęknąć, tylko wciąż stoję na stanowisku, że powinienem walczyć. Pokazać, że mi na niej zależy. Wiem, już pokazałem, ale to jest za krótki moment od rozstania. Czy nie uważacie, że gdyby miała mnie tak naprawdę dość, to powiedziałaby - nie dzwoń do mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiutek456
Podaj dzien i miesiac urodzenia Twoje i jej. sprawdze. Zalecam wejsc na ezoforum.pl, gdzie otrzymasz profesjonalna rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi..
Porzucony i czekający-widzisz mój M tez ani razu nie powiedział żebym przestała pisać. Zawsze uważałam ,ze gdyby nie chciał ma milion mozliwosci bym nie mogła do niego dotrzeć. Jedną z nich nawet jesmu zaproponowałam zablokowanie mnie np. na gg. To miałbyc również swego rodzaju sygnał dla mnie ,ze on naprawdę już mnie nie chce. Nie zrobił tego. On nie zostawił mnie dlatego ,ze mnie nie kochał lecz dlatego ,ze pojawił się miedzy nami problem który mogę rozwiazać tylko ja. On długo na to czekał ja nie zrobiłam nic.Wiec się wycofał. Jednak wiem ,że nie był przekonany o słusznosci swojej decyzji.A to odwrócenie się ode mnie miało być pewnego rodzaju karą. Czasem na podjecie przeze mnie ostatecznych decyzji. Słowem chciał wreszcie usłyszeć coś na co tak długo czekał. Myslę ,ze w Twoim przypadku może być podobnie. Ona może równiez chce zebyś zawalczył. Moze podobnie jak u mnie nie dostała czegoś na co czekała. Bo jesli ktoś faktycznie odchodzi nie chce już z nami być nie zostawia nam otwartych furtek żebyśmy mogli pisać itp. Pytasz w jakim momencie bedziesz się narzucał? Myślę ,że na te pytania odpowiedziałeś sobie sam we wczesniejszych postach. Narzucanie się to pisanie nagminnie wiadomosci proszenie o miłosc itp. Więc tego nie rób. Jedyne co możesz to pokazywac jej ,że nadal o niej pamiętasz wysyłając ciepłe pozdrowienia czy np czyczenia swiąteczne. Mozesz czasem zapytać co u niej. Jesli natomiast ona nie bedzie odpowiadać na takie wiadomosci musisz odpuscić bo wtedy i wtym wypadku bedzie już narzucanie się. Zresztą ty doskonale to wiesz:) A i jeszcze jedno. Napisałeś ,że wychodzisz 3 razy w tygodniu,ze chodzisz na randki itp. Powiem tak uważaj z tym bądz ostrożny poniewaz na nią może zadziałać to nieco inaczej...zamiast zazdrosci poczuje złosc. Także ciesz się zyciem ale musi to być naturalne a nie na pokaz.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzucony Czytam to co piszesz i podziwiam Cię za tą siłę spokoju. Nie mogę uwierzyć w to, że masz tyle siły, by brać wszystko z takim spokojem i dystansem. Myślę, że jesteś bardzo wartościowym człowiekiem. Fajnie, że potrafisz doradzać innym - to co piszesz jest naprawdę logiczne i prawdopodobnie ma szanse, by zadziałać. :) Ale potrzeba metody małych kroczków, uporu i konsekwencji. A przede wszystkim wiary w powodzenie. Szkoda tylko, że samemu sobie tak trudno jest pomóc.... Ja sobie też nie potafię. Ale to długa historia...... Zastanawiam się tylko jak to wszystko znosisz? Nie masz momentów załamania, utraty wiary we wszystko, momentów kiedy płaczesz i nic ci się nie chce???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzucony Czytam to co piszesz i podziwiam Cię za tą siłę spokoju. Nie mogę uwierzyć w to, że masz tyle siły, by brać wszystko z takim spokojem i dystansem. Myślę, że jesteś bardzo wartościowym człowiekiem. Fajnie, że potrafisz doradzać innym - to co piszesz jest naprawdę logiczne i prawdopodobnie ma szanse, by zadziałać. :) Ale potrzeba metody małych kroczków, uporu i konsekwencji. A przede wszystkim wiary w powodzenie. Szkoda tylko, że samemu sobie tak trudno jest pomóc.... Ja sobie też nie potafię. Ale to długa historia...... Zastanawiam się tylko jak to wszystko znosisz? Nie masz momentów załamania, utraty wiary we wszystko, momentów kiedy płaczesz i nic ci się nie chce???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Porzucony i czekajacy - dokladnie, badz gdzies przy niej, nie na wyciagniecie reki, ale napisz czasami co slychac, badz zawsze mily i wesoly, traktuj ja z szacunkiem. Jelsi bedzie Cie ignorowala albo ebdzie chlodna, miej klase zeby zawsze przynajmniej zlozyc jej zyczenia i powiedziec "czesc". I daj czas, nie naciskaj na sile, nie walcz bez glowy, tylko z dystansu urabiaj ja swoim pozytywnym podejsciem do niej. Kobiety bardzo lubia byc szanowane, a nie naciskane albo pdorywane w ordynarny sposob.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Siostra mojej ex zaprosila mnie dzisiaj przez fb na swoje urodziny, ktore wyprawia w klubie w Sopocie w sobote.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Do Mark Czyżby jakaś zmiana w Twojej sytuaji? Oczywiście powinieneś się przygotować na to, że Twoja ex przyjdzie z innym facetem. Jeżeli jednak będzie sama, to wydaje mi się, że coś zaczyna się w niej dziać. Pamiętaj dystns i opanowanie. Zero rozmowy o Was i zero o Twoich uczuciach. Jesteś mężczyzną! Do Mark czytam twoje wypowiedzi.. Tylko to nie są randki dla niej, a dla mnie. Tak jak pisałem wcześniej, ja bardzo bym chciał aby ona wróciła i zrobiłbym wiele aby znowu była przy mnie. Jednak, nie zapominajmy. Do Mała Fiki Miki Pewnie, że mam momenty zwątpienia. O tym pisałem w porpzednim poście. Jeden dzień jest taki, a drugi inny. Jak to znoszę? Zapycham sobie każda wolną chwilę i staram się myśleć pozytywnie - wszystko będzie dobrze, tylko daj jej trochę czasu. Może opowiedz nam swoją historię? Może poczujesz się dzięki temu lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
To nie zmiana w sytuacji - po prostu bylem w dobrych stosunkach z nia wiec zaprosila mnie pewnie ze wzgledu na to. Watpie zeby to konsultowala z ex, skoro ona byla/jest wyjechana. Nie podjalem jeszcze decyzji czy bede szedl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko czym tu konkretnie wypełniać ten czas? Właśnie na to nie mam pomysłu. Nic mi się nie chce. Nie mam żadnej wewnętrznej siły do działania. Taka stagnacja, czekanie na to, co przyniesie los. Może napiszesz czym wypełniasz sobie czas, co ciekawego robisz, ile pracujesz? Porzucony, jeśli chcesz, mogę napisać Ci maila, może coś i mi poradzisz. :) Współczuję wszystkim, którzy przeżywają teraz trudne chwile. Nie pozostaje chyba nic innego, jak czekać i mieć nadzieję, że będzie dobrze, że wszystko się ułoży. Tabletka zapomnienia nie istnieje i ciężko nie myśleć o kim, komu podarowało się kawałek siebie. Z nikim już tak nie będzie - ale może być lepiej. :) Mimo wszystko trzeba wierzyć, a nawet być tego pewnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
No to czekam. Mail: porzuconyiczekajacy@o2.pl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mark- to fajnie, że Cię siostra ex zaprosiła- miło z jej strony. To znaczy, że wasze sprawy nie wypłynęły na jej stosunek do Ciebie. Nie wierzę, że nie skonsultowała tego ze swoją siostrą- jeśli mają dobre stosunki, na 100% najpierw z nią porozmawiała , na pewno na pierwszym miejscu stawia swoją siostrę (Twoją ex), więc gdyby jej nie było na rękę zaproszenie Ciebie-nie robiłaby tego. Pytanie tylko, czy Twoja ex jest na wyjeździe i czy będzie na tych urodzinach. Bo jeśli do urodzin nie wróci to znaczy, że jej siostra z sympatii zaprosiła też Ciebie, a ex nie ma z tym nic wspólnego (co innego jak by była na tych urodzinach, to znaczy, że chciala/bylo jej obojętne żebyś na tych urodzinach był. Co zdecydujesz zależy od Ciebie, ale moim zdaniem powinieneś iść, musisz odciąć grubą krechą to, co było i żyć normalnie. Jeśli nie pójdziesz będzie to dla wszystkich (łącznie z Twoją ex) sygnał, że coś się dzieje, że cierpisz, że nie chcesz jej widzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
W 100% zgadzam się z Klementynką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Do oliweczki I co Ci po tym honorze? Za dziesięć lat nadal będziesz mówiła - jest dobrze, byłam honorowa? Może mi jest nieco łatwiej, bo coś mi tam zwisa między nogami (całkiem fajne coś, jeżeli wiecie o czym mówię :d) i jako tako twardo stąpam po ziemi - wiem czego chce od życia! Tak jak pisałem Ci w jednej z pierwszych odpowiedzi - zadaj sobie pytanie, czego Ty chcesz! I pamiętaj, to jest Twoja decyzja, czy to zrealizujesz, czy nie. Tylko nie zasłaniaj się honorem/dumą i innymi frazesami wymyślonymi przez pisarzy, gdyż to w dłuższej perspektywie nic Ci nie da. Konkretne pytanie i konkretna odpowiedź. Ja wiem, kobiecie jest trudniej, gdyż wy poza czarnym i białym, widzicie jeszcze odcienie szarości. Jeżeli jednak mimo wszystko masz problem z odpowiedzią, to weź sobie kartkę papieru, przedziel ją pionową kreską na pół, w jednej kolumnie wpisując "+", a w drugiej "-". Następnie wyznacz sobie jakąś cezurę czasową (10 dni, 15 dni, 20 dni) i każdego dnia wpisuj jedno przemyślenie, - które w zależności od tego, czy jest na plus, czy też na minus; w odpowiedni słupek. Dlaczego tak? Otóż, dzięki czemuś takiemu jesteś w stanie bardziej obiektywnie, ocenić to czego chcesz. Oczywiście plusy albo minusy nie mogą się powtarzać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiutek456
Jesteś niepoprawny i uparty. Zawziąłeś na jakąś tam które Cię olewa i w dupie ma. Zaproponawałem Ci skuteczny natychmiastowy zabieg na odkochanie. Pytałem się o daty urodenia; brak odpowiedzi. Skoro taką drogą wybrałeś, to musisz cierpić. A ja na Twiom miejscu rozglądał bym się za inną i lepszą. Każdy jest kowalem swego losu i tu więcej nie zajrzę. To człowiek który na gwałt chce być ofiarą, jak cielak który rwie się do rzeżnika!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×