Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mark09

Jak sprawić żeby wróciła

Polecane posty

Hmm, z jednej strony to może i dobre wiadomości. Ale jeszcze o jednej rzeczy muszę napisać, bo być może to też ważne. Mianowicie za niedługo mam szkolenie służbowe spory kawałek od domu, w mieście, którego nie znam i jak kiedyś z mężem rozmawiałam, to tak od słowa do słowa, mu o tym powiedziałam i tak jakoś wyszło, że stwierdziliśmy, że on mnie na to szkolenie zawiezie. Ale po tym, jak ustaliliśmy to telefonicznie przyszedł sms, żebym tego nie traktowała tego jak coś, co miałoby nas zbliżyć do siebie, bo między nami już nic nie ma, a to, że mnie zawiezie traktuje jak pomoc znajomej :( Ja w końcu stwierdziłam, że nie chcę, żeby mnie zawoził, bo to "znajoma" to poniżej pasa :( No i mu napisałam, że jednak dam sobie radę sama. I po tym wszystkim na drugi dzień do mnie dzwonił, rozmawiał normalnie i wtedy był temat tej pomocy finansowej dla niego. Kurcze to skoro ja jestem tylko znajomą, to z jakiej racji mam mu pomagać, może niech mu inna znajoma pomoże. Ja właśnie tak myślałam, że jak razem pojedziemy, to będzie dobra okazja nawet nie do tego, żeby o nas rozmawiać, tylko po prostu spędzić miło czas i może w jakikolwiek sposób się zbliżyć, a on wyraźnie postawił granice. I teraz czy to winka z jego konsekwencji w działaniu, czy prawdziwości stwierdzenia, że mnie nie kocha :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cooooler
Witajcie :) Sporo czasu nic nie skrobałem,ale czytałem regularnie wasze posty:) Widze Mark ze twoje nastawienie ewoluuje coraz bardziej w ta lepsza strone...odczuwa się to wyraznie w twoich postach i jakby cofnac się do poczatku tego topiku,to mozna by stwierdzic,ze wypowiadala sie zupelnie inna osoba....widac,ze jestes duzo spokojniejszy i podchodzisz do tego z coraz wiekszym dystansem,mysle,ze tylko potrzeba ci jeszcze troche czasu,zebys calkowicie "wrocil do gry" ;) Swoja droga tez jestem ciekaw jak przebiegala konfrontacja na urodzinach,takze pisz koniecznie:) Ja mam obrone w srode,takze przez te wszystkie dni,kiedy nic nie pisalem staralem sie jako tako skupic na przygotowaniu,chociaz nie ukrywam,ze jest ciezko,gdzy po powrocie z pracy nie za bardzo sa checi do nauki,a po glowie gdzies tam ciagle kraza mysli o ex:/ Zaluje,ze stalo sie to w takim chujowym okresie,przed zima....zaraz beda swieta,sylwek,ktore to zawsze spedzalismy razem...przyjaciele juz planuja jakis wyjazd,ale w wiekszosci to pary i nie wiem teraz jak sie odnalezc w tym wszystkim:/ Ciemno jak w dupie robi sie juz po 16tej i tylko destrukcyjnie to wplywa na mnie,jak mam swiadomosc,ze trzeba wracac do pustej chaty...mysle,ze gdyby stalo sie to jakos przed wakacjami,to zawsze ciut latwiej byloby to wszystko przejsc...wiadomo slonce,plaza,piwko w ogrodku...zupelnie inaczej czlowiek sie czuje.... Z drugiej jednak strony mam nadzieje,ze jak sie wszyscy zahartujemy teraz i przejdziemy jakos ten ciezki zwałowo-zimowy okres,to latem bedziemy niezniszczalni i tylko bedziemy patrzec zprzymruzeniem oka na to jak sie tutaj nad soba uzalalismy ;) Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekajacy
Też pisałem, że w sytuacji morelki ważną rolę odegrają jej teście. To jest taki łącznik pomiędzy nią, a nim, a każdy łącznik prędzej, czy później zbliża. Tak jak wcześniej pisałem, powinnaś jechać do nich przed świętami i złożyć im życzenia. Choćby jak napisałaś mieszkali 100 km od Ciebie. Na Boga są jakby nie patrzeć spowinowaceni z Tobą i już zawsze będą. To rodzina. Mam taką koleżankę z pracy, która bardzo kocha swojego męża. Mają jedno dziecko - syna 10-11 letniego. Obecnie są po wyroku rozwodowym w I instancji. Rozwód z winy jej męża, alimenty na dziecko i dla niej. Historia straszna. Zdradził ją jakiś czas temu i mu wybaczyła. Wyszło na to, że wybaczyła mu zbyt łatwo. Po dwóch latach znowu ją zaczął zdradzać, aż w końcu się wyprowadził. Płakała, błagała, czekała, aż w końcu za złożyła pozew rozwodowy. Początkowo na rozprawach był dumny, pewny siebie. Ale ostatnio mu się trochę życie przysłowiowo sypie. Miał operację (lekką, ale leżał w szpitalu), jego kochanka juz go pewnie tak nie podnieca jak na początku i po jego zachowaniu widać, że chciałby wrócić. Oczywiście on złożył apelację od wyroku sądu I instancji. Ona mówi, że juz by go nie przyjęła (oczywiście kieruje się opinią zewnętrzną co by ludzie pomyśleli). Ja wiem że go kocha. On ją też, tylko męska duma nie pozwala mu się do tego przyznać. Jej duma nie pozwala się do niego odezwać. I co? Oboje dumni, „szczęśliwi, unoszący się honorem ludzie. Krótko, marnują swoje życie. Napisałem to po to aby Ci pokazać, że prawdziwa miłość trwa wiecznie. Jej wygląd jest dziwaczny, z męskiego punktu widzenia wygląda inaczej i z kobiecego także, jednak to zawsze jest to proste pragnienie bycia z kimś na starość. On prędzej czy później zatęskni. Zobaczysz. Arnolt chętnie poznamy Twoją historię. Może ona nas czegoś nauczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekajacy
Też pisałem, że w sytuacji morelki ważną rolę odegrają jej teście. To jest taki łącznik pomiędzy nią, a nim, a każdy łącznik prędzej, czy później zbliża. Tak jak wcześniej pisałem, powinnaś jechać do nich przed świętami i złożyć im życzenia. Choćby jak napisałaś mieszkali 100 km od Ciebie. Na Boga są jakby nie patrzeć spowinowaceni z Tobą i już zawsze będą. To rodzina. Mam taką koleżankę z pracy, która bardzo kocha swojego męża. Mają jedno dziecko - syna 10-11 letniego. Obecnie są po wyroku rozwodowym w I instancji. Rozwód z winy jej męża, alimenty na dziecko i dla niej. Historia straszna. Zdradził ją jakiś czas temu i mu wybaczyła. Wyszło na to, że wybaczyła mu zbyt łatwo. Po dwóch latach znowu ją zaczął zdradzać, aż w końcu się wyprowadził. Płakała, błagała, czekała, aż w końcu za złożyła pozew rozwodowy. Początkowo na rozprawach był dumny, pewny siebie. Ale ostatnio mu się trochę życie przysłowiowo sypie. Miał operację (lekką, ale leżał w szpitalu), jego kochanka juz go pewnie tak nie podnieca jak na początku i po jego zachowaniu widać, że chciałby wrócić. Oczywiście on złożył apelację od wyroku sądu I instancji. Ona mówi, że juz by go nie przyjęła (oczywiście kieruje się opinią zewnętrzną co by ludzie pomyśleli). Ja wiem że go kocha. On ją też, tylko męska duma nie pozwala mu się do tego przyznać. Jej duma nie pozwala się do niego odezwać. I co? Oboje dumni, „szczęśliwi, unoszący się honorem ludzie. Krótko, marnują swoje życie. Napisałem to po to aby Ci pokazać, że prawdziwa miłość trwa wiecznie. Jej wygląd jest dziwaczny, z męskiego punktu widzenia wygląda inaczej i z kobiecego także, jednak to zawsze jest to proste pragnienie bycia z kimś na starość. On prędzej czy później zatęskni. Zobaczysz. Arnolt chętnie poznamy Twoją historię. Może ona nas czegoś nauczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arnolt boczek
Hahaha :-) Sorry, to nie z Ciebie, ale z tej całej sytuacji z autem. A co on miał Ci powiedzieć? On teraz chyba za wszelką cenę stara się przecież zachować chociaż resztki honoru. Słabo mu to wychodzi, fakt, ale zauważ: - chyłkiem wraca do rodziców na weekendy, - wspomina o trudnościach finansowych ("oj jaki jestem biedny, pożałować... Pokarało mnie już wystarczająco, więc chociaż Ty bądź wyrozumiała), - "pojedziemy jako znajomi, na nic nie licz": gówno prawda Morelko! Znajomej nie podwozi się na szkolenie autem. Ubierz się tak jak poradził Ci swego czasu Porzucony i czekający, roztocz wokół siebie otoczkę osoby jadącej na szkolenie i gotowej na podryw (ale z klasą, z klasą, nie tak prosto z mostu, wyciągnij jakiś gadżet z torebki jadąc tam z nim, wspomnij o czymś, cokolwiek - tutaj najlepszy jest Porzucony i czekający, zapytaj go jak chcesz) i czekaj na jego reakcję. Wg mnie on tą podróżą chce Ci pokazać kilka rzeczy. Że nadal mu na Tobie zależy, że wciąż rości sobie do Ciebie pewne prawa (stąd może być niezbędny ten myk z wywołaniem u niego poczucia zagrożenia tym Twoim szkoleniem z być może przystojnymi facetami) i na bank, mimo że twierdzi "na nic nie licz", on chce z Tobą pogadać i wybadać grunt pod (być może) powrót. Nie skupiaj się na finansach i tych jego durnych prośbach o pomoc. Zobacz na ile on jest z Tobą szczery, wybadaj go. Nie podwozi się obojętnych osób. Gdyby powiedział Ci - "chcę z Tobą porozmawiać po drodze, błagam, porozmawiaj ze mną, mam teraz tyle problemów..." to przecież od razu ustawiłby się w pozycji proszalnej. U win! On wie, że nie dając Ci nadziei (bo to Ty głupia - sorry, czekasz i wybaczyłabyś mu największą podłość), ale odpowiednio rozgrywając całą partię ma jeszcze szansę na powrót z częścią twarzy. W tym aucie może sie więc zdarzyć totalnie wszystko. Jedź z nim, jeśli zależy Ci na powrocie, bo kolejnej tak dobrej okazji sam na sam możesz szybko nie mieć. Nie wiem co myślą o tym pozostali forumowicze, ale moim zdaniem ewidentnie zmiękła mu rura. A jeśli tak, nie pozwól sobie teraz narzucić jego warunków. Teraz to Ty decydujesz, a on musi się dostosowywać. Nie zapominaj o tym Morelko. Jeśli do siebie wrócicie, on już nie będzie mógł kozaczyć ani podskakiwać jak dawniej. Ale będzie tak robił i to szybciej niż sądzisz, jeśli znów będziesz miękka i dasz sobie wejść na głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale teraz jak już mu napisałam, że sama sobie dam radę i żeby nie jechał ze mną, to wyjdę na idiotkę, jak zmienię zdanie. Wiem, że może głupio zrobiłam, że mu to od razu napisałam, ale jak on mi wyskoczyła z ta "znajomą", to szlag mnie trafił i sobie pomyślałam, że jak jestem tylko znajomą, to sama sobie dam radę. Bo kurcze nawet jak się ludzie rozwiodą, to mówi się "moja była żona", a nie jakaś tam znajoma :( Co do spotkania to jeszcze być może będzie okazja, bo w końcu mamy te wspólnotę majątkową i w końcu przyjdzie czas, aż jakoś te sprawy będzie trzeba uregulować, a nie jest to rozmowa przez telefon. A jeszcze wtedy jak miał mnie zawieźć, to mówił, że do domu po mnie nie przyjedzie (bo mu się moi rodzice nie podobają), tylko na mieście żebyśmy się spotkali. A na drugi dzień przez tel mi mówi, że kiedyś przyjedzie bo ma tu swoje opony letnie. To wszystko jest tak niespójne i ja choć wydawałoby mi się w miarę madą osoba, nie jestem w stanie tego pojąć i zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekajacy
Też stoję na stanowisku, iż znajomej się nie odwozi. Wydaje mi się, że chodzi własnie o to, że boi się, iż poznasz na szkoleniu jakiś nowych mężczyzn. Nie jestem natomiast tak pewien, czy rzeczywiście dobrym pomysłem jest ta wspólna podróż. Chodzi o to, że gdy Ty teraz się do niego odezwiesz i powiesz mu, że jednak chcesz aby Cię odwiózł, to będziesz już z założenia na przegranej pozycji. Lepiej będzie, gdy to on jeszcze raz Ci to zaproponuje i gdy Ty wtedy się zgodzisz, ale raczej z obojętnością, a niżeli z zachwytem. Co do ubioru to arnolt ma rację. Gdy już pojedziecie razem, to musisz podkreślić swe kobiece wdzięki, musi z Ciebie emanowac siła i pewność siebie. Musisz pokazać, że cieszysz się na to szkolenie, podkreslić, że wieczorem jest jakiś bankiecik (nawet gdyby go nie było). On musi odczuć, że tak się ubralaś dla nowych mężczyzn którzy będą na bankiecie, a nie dla niego. To zadziała. Tylko tak jak mówię, ta wspólna jazda musi być ponownie zaproponowana przez niego, a nie przez Ciebie. Też uważam, że zaczyna tęsknić i chce się do Ciebie zbliżyć. Pamiętaj pozwalaj mu ale z dystansem. On musi powalczyć, gdyż tak naprawdę doceniamy to o co musimy walczyć, a nie to co mamy na wyciągnięcie ręki. Jak coś to pytaj się i my Ci postaramy się poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekajacy
Też stoję na stanowisku, iż znajomej się nie odwozi. Wydaje mi się, że chodzi własnie o to, że boi się, iż poznasz na szkoleniu jakiś nowych mężczyzn. Nie jestem natomiast tak pewien, czy rzeczywiście dobrym pomysłem jest ta wspólna podróż. Chodzi o to, że gdy Ty teraz się do niego odezwiesz i powiesz mu, że jednak chcesz aby Cię odwiózł, to będziesz już z założenia na przegranej pozycji. Lepiej będzie, gdy to on jeszcze raz Ci to zaproponuje i gdy Ty wtedy się zgodzisz, ale raczej z obojętnością, a niżeli z zachwytem. Co do ubioru to arnolt ma rację. Gdy już pojedziecie razem, to musisz podkreślić swe kobiece wdzięki, musi z Ciebie emanowac siła i pewność siebie. Musisz pokazać, że cieszysz się na to szkolenie, podkreslić, że wieczorem jest jakiś bankiecik (nawet gdyby go nie było). On musi odczuć, że tak się ubralaś dla nowych mężczyzn którzy będą na bankiecie, a nie dla niego. To zadziała. Tylko tak jak mówię, ta wspólna jazda musi być ponownie zaproponowana przez niego, a nie przez Ciebie. Też uważam, że zaczyna tęsknić i chce się do Ciebie zbliżyć. Pamiętaj pozwalaj mu ale z dystansem. On musi powalczyć, gdyż tak naprawdę doceniamy to o co musimy walczyć, a nie to co mamy na wyciągnięcie ręki. Jak coś to pytaj się i my Ci postaramy się poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wracając jeszcze do jego rodziców (w domu jest teraz tylko tata, mama za granicą), to fajnie by było, jakby chociaż ze sobą rozmawiali, a teściu jest zdania, że on się o nic nie będzie pytał, żeby potem nie było, że jest wścibski :( I nie wiem czy taka postawa w jakikolwiek sposób pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arnolt boczek
Morelka ;-) Napisałabyś po kolei całą historię z tym autem to byśmy wiedzieli jak Ci mniej więcej odpowiedzieć, a tak co post to jakaś zmiana i trzeba dostosowywac strategię. No dobra. Oczywiście nie przychodz do niego do miasta nigdzie. Jeśli chce Cię podwiezc, ma przyjechać pod Ciebie pod dom - nie musi wchodzić - wystarczy, że da Ci sygnał telefonem. Nie lubi Twoich rodziców? - kiepsko. Jeśliby chciał naprawdę wrócić, nigdy czegoś takiego by Ci nie powiedział. Zamiast tego padłby na kolanach z kwiatami przed Twoją Mamą i błagał ją o wybaczenie zaraz po tym, jak zrobiłby tak z Toba. Także nigdzie nie idz, bo wyjdziesz na słabą i gotową na każde jego skinienie. Co do reszty to faktycznie masz do czynienia z niespójnym, niestabilnym umysłowo typem, rzucającym się od ściany do ściany. Jak Ty to wszystko wytrzymujesz swoją drogą? Ustal sobie jeden plan na ten wyjazd i po prostu się go trzymaj. I nie zmieniaj go bez ważnego powodu (czytaj zmiany jego zachowania). Cooler: trzymam kciuki za Twoją obronę w środę :-) Piszesz o Marku, że się zmienił na korzysć na przestrzeni tych kilku miesięcy, ale Ty też jestes dojrzalszy. Sam zobacz na Twoje pierwsze posty tutaj. Nadal jesteś smutny, ale gołym okiem widać, że to już kolejny etap. Porzucony: opowiem jak będę miał doła :-) Mimo tego, że minęło już dobrych kilka miesięcy od tego jak zostałem porzucony, od czasu do czasu pojawia się dół, głęboki jak rów mariański. Wtedy pewnie wypłaczę się Wam w mankiet na forum...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do arnolt boczek Właśnie ja tego nie wytrzymuję i dlatego tak desperacko szukam jakiejkolwiek nadziei, choć od z każdej strony mi tą nadzieję zabiera. Czuję, że z dnia na dzień jestem w coraz większym dole. Z tym zawiezieniem mnie nie będę zmieniać swojego stanowiska, skoro mu napisałam, że dam sobie radę, to trudno, tak musi zostać i prosić go o to, żeby mnie jednak zawiózł nie będę. Co do ogólnej strategii postępowania to nie mam pojęcia, jaka ona powinna być, bo jak sam zauważyłeś postępowanie mojego męża jest nie spójne i jak tu ułożyć jakąkolwiek strategię? Gdyby wyraźnie chciał coś naprawić, to człowiek by wiedział że jest szansa i ku temu się kierował. A teraz to co?? Chyba musiałabym się trzymać strategii, że on mnie jednak nie kocha, nie chce ze mną być i odpuścić to wszystko. A tak nie potrafię :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morelka kobito opanuj
się.Zapomnij,szanuj siebie,czy ty naprawde nie widzisz,że on ma cię dosyc i niemasz rzadnych szans u niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Witam wszystkich - no wiec jestem juz po, ponizej obszerna relacja bo troche sie wydarzylo. No wiec przyjechalem 40 minut spozniony razem z ta para sasiadow, o ktorych kiedys pisalem (wspolni znajomi). Nie powiem, bylem na maksa zestresowany wizyta w tym miejscu, ale szybko sie oswoilem, moze dlatego ze prawie nic sie nie zmienilo w jej mieszkaniu. Z nia tylko sie przywitalem, przez pol minuty bylismy sami w pokoju, gdzie dalem jej pieniadze na prezent i podpisalem sie na kartce. Wymienilismy kilka grzecznosciowych zdan i wrocilismy do salonu. Tam juz siedzialem i rozmawialem w roznymi znajomymi, wychodzilem na balkon na papierosa, ogolnie bylo grzecznie i spokojnie. Po niecalych dwoch godzinach wszyscy wyszlismy stamtad i poszlismy do klubu. Ja sie w pewnym momencie odlaczylem, powiedzialem kumplowi ze dojde pozniej i poszedlem do restauracji na spotkanie z takim kolega z pracy, jego dziewczyna i ta kolezanka, z ktora bylem na tych weselach. Zjedlismy kolacje, posiedzielismy, posmialismy i sie ruszylismy po 2 godzinach do tego klubu w czworke. Zaraz po przyjsciu natknalem sie na ex przy toalecie, zamienilismy kilka zdan, spytalem sie co u niej i jak sie czuje. Ona powiedziala, ze ok, ale ze ma troche problemow rodzinnych znowu. Powiedzialem jej, ze jakby chciala pogadac przy kawie to zeby zadzwonila w tygodniu to sie umowimy. Przytaknela na to, ale byla troche pijana wiec nie wiem czy to pamietala. Na imprezie bawilem sie dobrze, bardzo duzo tanczylem z ta kolezanka z pracy, wygladalismy jak dwojka ludzi ktora bardzo dobrze sie bawi. Moja ex w tym czasie siedziala obok przy stoliku i rozmawiala ze znajomymi wiec musiala nas widziec. Nie robilem tego specjalnie, po prostu mialem dobry humor i chcialo mi sie tanczyc, nie chcialem robic specjalnie zagrywek w stylu wzbudzanie zazdrosci. W przerwach miedzy tancami rozmawialem troche z jej znajomymi, troche z tymi moimi, ogolnie sprawialem wrazenie osoby ktora bardzo dobrze sie bawi, sadze ze bawilem sie lepiej niz ona. O 3 poszedlem odprowadzic moja kolezanke z pracy do taksowki i wrocilem do klubu. Usiadlem na wolnym miejscu niedaleko ex i ona sie mnie spytala "gdzie moja partnerka". Ja jej odpowiedzialem, ze pojechala do domu. To bylo z przekasem, bo przeciez one bardzo dobrze sie znaja, znaly sie zanim ja ja poznalem. Po 5 minutach resztka osob ktora zostala (moja ex, jej siostra, chlopak siostry i taki wspolny kolega) zaczela sie zbierac do domu. Wyszedlem razem z nimi z klubu i poszedlem z nimi w strone taksowki. Wtedy moja ex sie zapytala czy jade z nimi. Powiedzialem ze tak i pojechalismy w piatke z powrotem do jej mieszkania. Tam jeszcze wypilismy po piwie, zjedlismy cos, pogadalismy i zaczelismy sie szykowac do spania - siostra z chlopakiem w jednym pokoju, ex w drugim, a ja z tym kumplem na sofie w salonie. Kumpel odpadl od razu i zaczal strasznie chrapac, ja po paru minutach wstalem, zapukalem do eks i spytalem sie czy moge sie polozyc na podlodze u niej bo tamten tak chrapie ze nie mozna wytrzymac. Ona sie zgodzila, ja sobie przygotowalem poduche, wszystko i poszedlem spac. Chwile porozmawialismy jeszcze o niczym i zasnelismy, ona na materacu w sypialni, ja na podlodze obok. Rano wstalismy wszyscy i ona zaproponowala ze odwiezie mnie i tego kolege do domu. Odwiozla najpierw mnie, po drodze pytala sie o ta nasza kolezanka,czy sie z kims spotyka. Myslalem ze tylko mnie wysadzi, ale ona zgasila silnik i wyszla na zewnatrz bo chciala zobaczyc kota, ktorego dostalem od niej kiedys w prezencie. Ten kumpel co jechal z nami sie zle poczul i powiedzial ze idzie sie przejsc, wiec my zostalismy i porozmawialismy - o pracy, o tych weselach na ktorych bylem (pytala sie czy bylem wlasnie z ta kolezanka z pracy), ogolnie taka standardowa gadka, ale sympatyczna. Pytala sie mnie jak sie spalo itp itd. Kumpel w koncu wrocil ze spaceru, pozegnalem sie z nimi i pojechali. Po pol godzinie napisalem do niej smsa ze dziekuje za nocleg i ze tak jak mowielm w klubie jakby chciala pogadac to niech zadzwoni w tygodniu i zyczylem milego dnia. To wszystko. Any comments?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ma mnie dosyć, to po co się do mnie w ogóle odzywa w jakiejkolwiek sprawie. Ja do niego się nie odzywam wcale. Ktoś kiedyś napisał "w miłości nie ma godności", może to prawda, skoro ja o sobie w tym wszystkim nie potrafię myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Mark, myślę, że bardzo dobrze to rozegrałeś, pokazałeś że jestes silny i masz klasę - dzielny chłopak :-) Morelko, bardzo to wszystko dziwne, nie wiem, co ja bym na Twoim miejscu zobiła... Pewnie bym pojechała, ale ja po prostu mam potrzebę rozmowy, boli mnie, że tylu rzeczy nie wiem (choć akurat główny powód naszego rozstania znam), że pewne sprawy sa dla mnie niezrozumiałe, zarzucałammojego eksa tysiacami pytań... Ale ja mam takie typowo kobiece podejście, że o uczuciach się mówi, problemy dyskutuje i tak dalej. On - wręcz przeciwnie, najlepiej milczałby jak grób, nawet komplementy niemal zawsze przesyłał mi esemesem po spotkaniu, bo gdy je wypowiadał, to strasznie się wstydził - tylko w bardziej intymnych sytuacjach, mocno się przytulał i szeptał mi na ucho, że pięknie wyglądam albo pachnę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do oczy z guzików Ja mam tak samo jak Ty z tą potrzebą rozmowy, chyba my kobiety po prostu tak mamy. Ale zdaję sobie sprawę, że jeszcze jest za wcześnie na rozmowy o nas, a jeśli byłaby jakakolwiek szansa na normalną rozmowę to dopiero wtedy, jak on coś by zrozumiał. A teraz jak on ma takie stanowisko jakie ma, to by to tylko odebrał, że znowu się czepiam i nie wiadomo co od niego chcę. Wiesz o co mi chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arnolt boczek
Morelka Jesteś tak rozedrgana (w sumie Ci się nie dziwię, jako jedyna z nas tkwisz było nie było w malżeństwie, więc stawka jest wysoka), że trudno Ci doradzać w kwestii strategii. Ty i tak albo coś zepsujesz, albo zrobisz po swojemu. Zauważyłem, ze kiedy jesteś w jego obecności wylączają Ci się trochę szare komórki - bez urazy ;-) Na tą chwilę najlepszą taktyką (bo cel strategiczny już masz: "skłonienie go do powrotu") będzie po prostu adekwatne reagowanie na jego ruchy. Co to znaczy adekwatne? Tzn. takie, żeby dyskretnie zbliżać go do Ciebie ale robić tak jak pisal Ci Porzucony i czekający: on nie może myśleć, że ma Cię na tacy. Musisz być dla niego wyzwaniem. Rozumiesz? Mark No to miałeś z nią w miarę długi kontakt, czyli udało się coś o co tak długo walczyłeś od założenia tego topicu. Pytasz o nasze komentarze. Jaki jest Twój? Co teraz czujesz? Czy to jest to o co Ci chodzi? Lepiej Ci? Pytam, bo może uświadomiłeś sobie, że taka "kumpelska" relacja z byłą do której nadal coś jeszcze czujesz i musisz się hamować, żeby nie wymięknąć, jest obciążona wielkim wysiłkiem, pytanie - czy warto je podejmować? A co, jeśli któregoś dnia zobaczysz ją z jakimś jej stalym facetem? Wytrzymasz? Czy rzucisz się na niego z pięściami i doznasz jakiegoś poważnego załamania nerwowego? Ona nie jest tą sama osobą, którą byla kiedyś Mark. Tą, którą pokochałeś. Jest już kimś innym. Zmienił ją jakiś czynnik wewnętrzny, prawdopodobnie te wszystkie zawirowania rodzinno/zawodowe o których wcześniej pisałeś, a do tego po prostu nie doceniała Cię, a wierz mi, piszę to jako facet w Twoim wieku lub trochę starszy - takich ze świecą szukać. Tak, bywasz nadwrażliwy i monotematyczny, ale sporo kobiet daloby się pokroić za kogoś, kto okazuje im uczucie tak jak Ty. Co sądzę o urodzinach siostry Twojej byłej? Nic poza to, że daleś elegancko radę. Brawo! Myślę, że moglibyście być udaną parą z tą dziewczyną od ślubów, z któą tańczyłeś w nocy. Tak, wiem, to tylko dobra kumpela i nic was nie łączy, ale mam takie przeczucie, że gdybyś chcial, to miałbyś otwartą drogę. Jeśli nadal poważnie myślisz o powrocie do niej (a szczerze Ci to odradzam, ale mniejsza z tym), to prawdopodobnie zdajesz sobie sprawę, że piłka jest ciągle po jej stronie. Pokazałeś jej, że jeśli chcesz, umiesz zdzierżyć porazkę i dobrze się bawić z innymi w jej towarzystwie, ale to chyba wszystko co możesz w tym momencie już zrobic. Jeśli jej się odwidzi i nagle odzyska ostrość widzenia a ta cała aplikacja, high life oraz nowy tatuś okażą się efemerydami, to pewnie zatęskni za Tobą wcześniej niż myślisz. Ale raczej będzie tak, że stopniowo wygasisz bolesne wspomnienia i chcac nie chcąc zakochasz się w kimś wartościowym, kto doceni szczerość Twojego uczucia i zobaczy w Tobie kogoś wyjątkowego. Bo jesteś wyjątowy, w tych popieprzonych czasach, widać to czytając choćby Twoje posty. To tyle. Masz moją piątkę - dałeś radę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do arnolt boczek Rozumiem, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Co do tych moich komórek, to nie obrażam się, bo chyba masz rację. Jak on zadzwoni albo napisze, to na mojej twarzy pojawia się uśmiech, jakby nie wiadomo co się stało. A to przecież może nic nie znaczyć. Ale jestem już tym wszystkim taka skołowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spokojnie Morelko. Miałem to samo co Ty. Nauczysz się z czasem nad sobą panować. Skoro mi się udało to dlaczego nie Tobie? P.S. Założyłem stałe konto jakby co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
arnoltboczek dziękuję Ci bardzo za słowa otuchy. Oby tylko jeszcze ten czas szybciej mijał, a nie tak strasznie się ciągnął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokształcaj się, idź na jakiś kurs językowy, który może kiedyś chciałaś opanować ale zawsze powstrzymywał Cię legendarny "brak czasu". Biegaj, pływaj, ćwicz w domu lub zapisz się do klubu fitness (regularnie, 5-6x w tyogdniu. Zyskasz nową sylwetkę, zdrowie i pewność siebie). Spotykaj się ze znajomymi, szydelkuj, zwiedzaj - rob cokolwiek co sprawia Ci radość. Nie od święta, ale codziennie, metodycznie. Nawet na siłę. Staraj się to jeszcze bardziej polubić i być w tym dobra. W ten sposób uwolnisz swój umysł od natrętnych pytań, nie będziesz patrzyła na zegarek i kalendarz (chyba, że po to, aby się gdzieś nie spóźnić, ale już bez związku z nim) i masz szansę poznać choćby tylko jedną ciekawą osobę robiącą/lubiącą to co Ty. Nie masz dzieci ani innych wielkich zobowiązań. To truizm, ale ludzie z forum dobrze Ci mówią nawet jeśli trochę po Tobie jadą. Ogarnij się. Nie myśl o nim tyle. Łatwo się mówi, fakt, ale u mnie zadziałało. 3maj się :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kurza twarz!!!!!!!!!!!
Mark wymyslasz historyjki niczym z jakiejś komedii bo coś mi sie nie chce wierzyć ,że ta jest prawdziwa:) A nawet gdyby ta była prawdziwa to znowu pokazałeś jaki jesteś ŻAŁOSNY. CO ???? poszłeś do byłej spac na podłoge bo niby kolega chrapał???No ja pierdole....!!!!! Albo potem zaraz jak cię odwiozła napisałeś smaa ze dziekujesz za noceg...Taaaak bo wczesniej nie miałeś okazji podziekować:D Niech zgadnę! Znowu cię olała i nie odpisała??? Kurwa mać gdzie twój honor gdzie godnośc? Musiałes wsadzić swoją żałosną dupe na te urodziny? Nie masz innych znajomych? Dziewczyna kopnęła cię w dupe i miała rację.Zresztą to już nie pierwsza prawda? A ty pół roku smarkasz w poduszkę. Weź skończ już pisać bo takiej żenuły nigdy nie czytałem.... Coś mi się nie chce wierzyć ,że ty masz 28 lat...najwyżej 15 scie. NIE CIESZ SIĘ ZE SWOJEJ POSTAWY NA TEJ IMPREZIE.Cieszyć mógłbyś się gdyby cie tam wcale nie było olałbyś ją i jej siostrę i ogólnie gdybyś odwalił się od tego towarzystwa!!!!!!!!! DEBIL Z CIEBIE NIC WIECEJ! I TAKA JEST SZCZERA PRAWDA! Ty nie powinieneś mieć żadnej baby bo jesteś toksyczny...i za hojj od ciebie sie uwplnić nie można!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kurza twarz!!!!!!!!!!!
zanim zaatakujecie mnie drogie Panie wypowiadajace sie w tym temacie broniac Marka...niech kazda z was pomysli przez chwile ze rzuciła faceta z powodu braku miłosci a ten koles nie daje wam spokoju od poł roku. Naprawdę byscie chciały takiej miłosci od niego gdybyście to Wy zostawiły?? Jestem na 100% pewien ze nie!!! Takiej miłosci się chce gdy to was ktoś zostawi a nie odwrotnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Wydaje mi się, że niepotrzebnie napisałeś tego ostatniego smsa. Widzisz sama się dopytywała kilkukrotnie o tą dziewczynę z którą się bawiłeś. Zazdrość. Nawet jeżeli wie, że to Twoja koleżanka, to jednak to inna kobieta = wróg, który może odebrać mi mojego adoratora. Pisałeś, że nie chciałeś w niej wzbudzac zazdrości, ale własnie dzięki swojemu postepowaniu to uczniłeś. BRAWO!!! Zagrywaka z wyjściem w trakcie i powróceniem z grupą znajomych - majstersztyk :) Lepiej się rozegrac tego nie dało. BRAWO,BRAWO,BRAWO. Tylko teraz nie świruj i nie pisz do niej, nie dzwoń i nie wypytuj się o nią. Teraz poznasz czy jej zależy (zadzwoni), czy nie. Dystans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kurza twarz!!!!!!!!!!!
Przeciez jej nie zalezy od 6 miesiecy już? Kumasz? czy masz za daleko do łba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kurza twarz!!!!!!!!!!!
Porzucony a ty każesz mu rozgdywać coś..tyle ,ze on ewidentnie gra sam ze sobą :D Tej kobiety juz dawno nie ma w tej grze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Kurz twarz
wreszcię mądry głos na kafe, ja pierdole takich debili jak mark, co za załosna ciota;/;;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kurza twarz!!!!!!!!!!!
Mark jak pozna nową laske lepiej niech ją uprzedzi z góry ,że skoro zacznie być jego dziewczyna to już nie bedzie odwrotu:D Nie bedzie mogła odejsc w spokoju jak im nie wyjdzie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Po pierwsze: ja jej nie daje miilosci, ktorej ona nie chce. To co czuje to moja prywatna sprawa i nie daje jej tego bezposrednio do zrozumienia. Po drugie: juz od jakiegos czasu nie laze za nia, nie pisze, nie odzywam sie - nie ma mnie. Po trzecie: zostalem zaproszony a nie dopraszalem sie o przyjscie na te urodziny. Gdyby mnie tam nie chciala to siositra nie zaprosilaby mnie. Po czwarte: nikt jej nie kazal zapraszac mnie do siebie wieczorem. Ciota, zalosny - nazywajcie to jak chcecie, swiadczy to zreszta o waszym poziomie Ja nie zmienie swojego postepowania, bo nie zachowuje sie tak zeby ja odzyskac. Wiem, ze tego sie nie da osiagnac. Zalezy mi na niej i chce miec z nia kontakt, dopoki ona nie powie, ze tego nie chce to zostanie tak jak jest.A nie ma zadnego wielkiego kontaktu wiec nikomu to nie przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mark - nie karm trolla. Każdy potrzebuje indywidualną ilość czasu po rozstaniu, żeby dojść do siebie. Jeden po dwóch dniach wyrywa laski/facetów na dyskotece i głośno śmieje się z byłej/bylego, drugi z rozpaczy popełnia samobójstwo. Ty jesteś gdzieś po środku :) Po prostu poczekaj na jej ewentualne dalsze proby kontaktu bez spinania się teraz i liczenia na cokolwiek. Zrobileś bardzo dużo, żeby wywrzeć na niej odpowiednie wrażenie i nie odciąć się jednocześnie od również przecież Twoich znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×