Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mark09

Jak sprawić żeby wróciła

Polecane posty

Gość LESS
Trzeba się chyba zrobić "na czarno"... Znaczy zalogować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Ech, beznadzieja... Fałszywy alarm w sprawie Marka, podłość męża Morelki... Bez zmian u całej reszty... Ciekawa jestem, jak u Mark czytam twoje wypowiedzi.., bo u niej coś się ruszyło. U mnie póki co sprawy nie posuwają się do przodu. Gdy ponad trzy tygodnie temu wymienilismy ostatni raz maile napisał, że pamięta o obiecanym długim mailu i po raz kolejny obiecuje, że za jakis czas go napisze. Z jednej strony - wszyscy znajomi mówią, że on dalej trwa w jakims stanie totalnej żałoby, schudł, zmarniał, stał się milczący, ucieka przed wszystkimi - siedzi całymi dniami w pracy i bierze wszystkie możliwe wyjazdowe roboty. Od tych kilku miesięcy nikt go nie widział w kawiarni, knajpie, kinie ani nigdzie indziej - a wcześniej to była część jego życia. Więc jest jakis znak, że o mnie myśli. Poza tym - problem, który nas rozdzielił, sprawa, że on faktycznie nie bardzo mógłby się teraz ze mna spotkać (zreszta zakazałam mu tego, mówiąc, że na razie tylko kontakt pośredni, bo sprawa zbyt świeża). I tak i tak teraz nie mogłibysmy za soba być. Kwestia tylko, czy rozstanie było na czas jakiś, aż różne sprawy sie wyprostują, czy na zawsze... Z drugiej strony - milczy... Tak bym chciała dostać jednoznaczny sygnał, wiedzieć, która to z tych trzech możliwości: 1. "nigdy cię nie kochałem albo już cię nie kocham, mam cię gdzieś, nawet mi się pisać nie chce" - w takiej sytuacji mogłabym go znienawidzieć, wykreślić z pamięci, w miarę szybko zacząć nowe życie 2. "kochałem cię, ale nie dość mocno, cos się zepsuło, problemy które wyrosły między nami sa nie do pokonania i wiem, że nigdy nie będziemy razem; wstydze się i mam poczucie winy, nie wiem, jak teraz z toba postępować, żeby dodatkowo nie ranic, nie wiem, co pisac, co dalej robic z naszymi relacjami, bo spotykanie się na koleżeńskiej stopie byłoby dla nas obojga zbyt bolesne" - w takiej sytuacji (najbardziej jednak prawdopodobnej) rozpoczynam żałobę po związku i długie i powolne wychodzenie z tego zakochania, aż ból będzie stopniowo coraz mniejszy a pamięć o nim - coraz bledsza... 3. "kocham cię i staram się przezwycięzyć wielkie problemy, które nas rozdzieliły, jak tylko uporam się z własnym życiem i nasz związek będzie znowu możliwy, zawalczę o ciebie, bądź cierpliwa, nie moge obiecac, że będzie łatwo" - tu mogłabym czekać nawet długo, spokojnie i cierpliwie, bo to typ faceta-zdobywcy, który latami dązy do celu - i w końcu go osiąga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
Oczy z guzików: Wiesz, powiem Ci, że ja ogólnie czasem ludzi nie rozumiem. Albo się z kimś chce być, albo nie. A jeśli są jakieś obiektywne przeszkody, problemy to też można spróbować wszystko poukłądać - tylko trzeba rozmawiać. Ale powinno być jasno powiedziane, że jest tak i tak i bedziemy razem lub nie jeśli... Czy tak trudno jest powiedzieć drugiej osobie, co było nie tak, źle, jaka jest możliwość naprawienia - a nie od razu radykalne kroki, bez próby wyjaśnienia. W twojej sytuacji tez powinnaś posiąść tą wiedzę, na co możesz liczyć i ewentualnie kiedy. Ja wiem, często trudno się zmobilizować do napisania, chociażby tego "Twojego" długiego maila, ale ile można zwodzić drugą osobę. Jeśli się wie, że ktoś kocha, czekać można długo- najgorsza niewiedza i domysły. Nie wiem, może idealistom jestem, ale wkurzają mnie te wszystkie kombinacje, które ludzie sobie fundują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, u reszty chyba bez zmian albo po prostu nie dają znaku życia. Ciekawe jak poszła obrona Collera w środę? :) U mnie z nowości pojawił się jakiś taki smutek. Chyba znów włączyła mi się tęsknota za byłą... Chyba to silniejsze niż możnaby przypuszczać. Muszę uważać, żeby nie sprawić przykrości "nowemu obiektowi westchnień"... Nie zasłużył sobie przecież niczym :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
arnoltboczek: plus jest taki, że jest nowy obiekt. Fakt, nie jest niczmu winny. Mnie też tęsknota ogarnęła i siedzę na Kafe w towarzystwie butelki i papierosa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Wam. Skąd się biorą takie barany ,jak ten podszyw stronę wcześniej, hmm ? :O oczy z guzików- wydaje mi się, że i Ty i Twój "ex" .. że pozwalacie , aby szczęśliwe życie przeszło Wam koło nosa... Jest jakaś tam przeszkoda (o której nikt z nas nie wie, cięzko więc obiektywnie ocenić, ale rozumiem, że to sprawy prywatne..), ale czy nie jest tak, że dla miłości można wszystko przezwycięzyć..? A jeśli jest już naprawdę przeszkoda nie do pokonania to może spotkajcie się i porozmawiajcie. A co,jeśli on Cię kocha, tęskni,ale nie wie, co z jego życiem będzie dalej, jak ta "przeszkoda" wpłynie na niego , na "was" ? I też się boi odezwać, zadeklarować coś? Pewnie znowu piszę jak niepoprawna romantyczka.. no ale wierzę, że miłość zwycięża wszystko. A w Waszym przypadku żadnej zdrady, zranienia nie było- rozstaliście się z powodu zdarzeń losowych? Czy nie warto spróbować jeszcze raz, nawet wyjechać, nie wiem co jeszcze..aby tę przeszkodę pokonać? "jego wybór jest pomiędzy mną kosztem pewnych ogromnych zmian w życiu i pokonania ogromnych przeszkód oraz życiem tak jak dawniej, pod wieloma względami lepszym, ale beze mnie. Gdy się rozstawalismy stwierdził, że bardzo mnie kocha, ale jednak nie potrafi zaryzykować wszystkiego i wie, że niektórych przeszkód nie da rady pokonać" - tu wyjaśniasz dużo. Jednak moim zdaniem LEPSZE życie choćby pod względem kariery, pieniędzy etc,ale bez ukochanej osoby byłoby niczym. Jeśli więc się kochacie, spotkajcie się(zadzwoń i zaproponuj-nikt tu przecież nikogo nie zranił,abyś miała unosić się honorem), wyjaśnijcie wszystko. Zrób tak,abyś za kilkanaście /kilkadziesiąt lat nie żałowała, że czegoś nie zrobiłaś.. :) Mark-co u Ciebie? Jak samopoczucie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Dziękuję, Less. Tak, to czekanie jest potworne, ale obiecałam sobie, że tym razem nie zepsuję wszystkiego, tylko pozwolę jemu, żeby sie pierwszy odezwał, nie będę ani powracać do kwestii naszego rozstania (bo wtedy on się zamyka), ani odzywac się pod zawodowym pretekstem (bo wtedy naturalnie on pisze o zawodowych sprawach). Podczas rozstania mówił, że kocha, potem jeszcze ze dwa razy ja w rozpaczy mu napisałam, ze pewnie nigdy mu tak naprawdę na mnie nie zależało - on wtedy odpowiadał bardzo smutno, że to nieprawda, że nie mam tak myśleć, że zależało mu, zależy i zależeć będzie, ale zycie to niestety równanie z wieloma zmiennymi i czasami miłość wchodzi w kolizję z całą resztą... Ja znam oczywiście powód (poważny niestety), dla którego się rozstaliśmy. Mam nieomal stuprocentową pewność, że nie ma innych powodów: innej kobiety, jakis rzeczy, które by mu we mnie nie odpowiadały i tak dalej. Mogę się też domyślać powodów, dla których on teraz nie pisze. Więc wracając do tych trzech wariantów, które wymieniłam: Pierwszy wariant jest mało prawdopodobny - przez cały czas jego starania sie o mnie i naszego krótkiego bycia razem miałam sporo dobitnych dowodów, że mu bardzo na mnie zalezy (nie słodkich słów - czynów, czasami naprawdę dużej wagi). Drugi wariant jest niestety bardzo prawdopodobny - jeśli on jest przekonany, że nasza relacja jest bez szans, postąpił słusznie i nigdy nie będziemy razem, nie chce mi dawać nadziei i bawic się w nibyprzyjaźnie (tym bardziej, jesli faktycznie dalej cos do mnie czuje i próbuje do końca zabic to uczucie, byc twardzielem, a nie sentymentalnym twardzielem, jak do tej pory). Z drugiej strony, znając go, to jest tak, że on nie będzie mi zdawał sprawy ze swoich wahań (wrócić-nie wrócić) i podejmowanych prób poradzenia sobie z trudną sytuacją, tylko dałby mi znać jeżeli faktycznie zaszłyby jakies powazne zmiany w sytuacji czy jego nastawieniu. I to jest moja jedyna nadzieja - ja piszę i mówię impulsywnie, co mi ślina na język przyniesie, a on nie rzuca słów - ani maili - na wiatr. Do każdej ważnej wiadomosci i każdego kroku w naszej relacji musiał dojrzewać (bądź co bądź calutki długi rok mnie podrywał bardzo delikatnie, zanim przystapił do akcji! A nie jest nastolatkiem...) Ale oczywiście bardzo bym chciała jak naprędzej wiedzieć... Ale byc może on będzie milczał konsekwentnie aż do Świąt. Wtedy na pewno coś napisze, i na pewno będzie to coś bardzo ważnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Klemetynko, teraz doczytałam Twoją wypowiedź. Bardzo dziekuję. Znowu Was przepraszam, że nie piszę o co chodzi, ale to bardziej skomplikowane i dosyć intymne. Nie bardzo mogę wywierać nacisk na jego decyzję, niestety, w obecnej sytuacji mogłabym mu zrobic straszną krzywdę - większą niż on mnie rozstając się. Ale może uda mi się wykorzystać Twoją poradę odpowiednio przystosowując ją do mojej sytuacji - ale tym razem to naprawdę on powinien pierwszy dać znac życia. Tak czy inaczej po Nowym Roku będzie zreszta prawdopodobnie okazja... Nawiasem mówiąc, to myślę, że jak on się wreszie zbierze na odwagę i napisze tego maila, to faktycznie wydusi z siebie coś, co będzie decydujące: czy tęskni, kocha i widzi jakąs przyszłośc dla nas jako pary, albo tez przypieczętuje ta decyzję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczy z guzików- rozumiem.. wobec tego mam nadzieję, że w czasie Świąt (czy tak jak napisałaś po Sylwestrze) coś się ruszy, napisze tego maila albo (jeszcze lepiej) porozmawiacie ze sobą. Naprawdę byłoby szkoda, gdybyście świadomie (wybierając "lepsze" życie) odrzucili miłość. Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Dziękuję Klementynko :-) Zobaczymy... Dobranoc wszystkim :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
Oczy z guzików: Myślę, że wszystko Ci się poukłada - nowy rok już nie długo. Tyle czasu czekałaś, ten miesiąc jeszcze wytrzynsz i wszystko będzie dobrze - tak mysle :-) - ktoś w końcu musi byc szczesliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałam prawie identyczną sytuację .. dlatego rozumiem.. zostawił mnie nie byslimy razem 3 miesiace.. myslalam ze zwariuje z tesknoty.. pisalam jak głupia dzwonilam a on mial mnie dosc.. samo to powinno dac mi do zrozumienia ze [powinnam odpuscic.. i co? zmadrzalam. i sie przekonalam w drugim miesiacu po strasznej klotni o to ze by skasowal wspolne zdjecia na nk.. powiedzielismy sobie wszystko co o sobie myslimy .. i skonczylismy.. tak od tej chwili cos zrozumialam oczywiscie nie sama z pomoca znajomej ale zrozumialam.. ze za duzo mnie bylo wokół.. narzucałam się nie dałam mu się stesknic.. a wiec przestalam pisac dzwonic.. nie jezdzilam za nim po imprezach(wczesniej to robilam) .. i jak 2 tyg sie w ogole nie odzywalismy.. zadzownilam raz i powiedzialam - moze sie spotkamy uslyszlalam odpowiedz - nie... ok kolejne dni sie nie odzywalam az napisalam mu czy ma ochote na przyjacielska kolacje:) w koncu odpisal ze mozemy sie spotkac.. zrobilam kolacje przy swiecach wchodzac troche go zagięło.. zaczal wybrzydzac.. ale bylam mila nie słodka nie powazna ale miła.. - trzeba uwazac zeby nie przesłodzic udawac obojetna osobe, a wtedy ona by sobie pomyslala- cholera cos z nim nie tak . nie mozesz jej pytac o wasz zwiazek zadawac trudne pytania bo dziewczyna bedzie sie w tym dusic ona na sama mysl o zwiazku widzisz jak reaguje.. udawaj obojetnosc.. a wiec dokoncze- zaprosilam go do stolu rozmawialismy o jego kursach o mojej szkole i powiedzialam ze mam niespodzianke:) stwierdzil- jade do domu nie chce mi sie czekac na niespodzianke tym wymusil na mnie reakcje przygotowalam wieczorek :) zaczelsimy sie smiac wyglupiac i nasze usta się połączyły.. pocałunki dotyki.. przytulił mocno.. prawie uronił łzy.. i powiedział- moja malutka dziewczynko tak mi ciebie brakowało jestes taka piękna... i jestesmy nadal razem bardziej szczesliwi :D moja rad ajest taka zebys dal jej spokoj na kilka tygodni.. a pozniej ja gdzies zaprosil ale nie wspominajac nic o zwiazku to bez sensu odepchniesz ja znow.. udawaj przyjaciela a w glebi siebie snuj tan plan gwarantuje ci ze cisza zdobedziesz wiecej niz potokow slow. wiem latwo mi teraz mowic.. ale uwierz jak mnie zostawil... lykalam najsilniejsze tabletki jakie sa, dzownilam do jego rodzicow z placzem.. a pozniej sie ogarnęłam :D zycze duzo siły i wytrwalosci wierze ze ci sie uda:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Greta Garbooo
kinimini Ja tam nie uwazam ze bedizecie razem. Macie mało lat, bo przeciez jak mogą swiadczyc o koncu zwiazku-usunięcie zdjęc na NK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Pewnie, że inaczej przezywa się pewne historie w wieku lat nastu czy dwudziestu a inaczej dekade później, a i powody zerwania całkiem odmienne... Ale strategia milczenia chyba istotnie bywa przydatna w każdej sytuacji. Także miło z Twojej strony, Kinimini, że dołaczyłas do chóru pocieszaczy :-) Niech Ci się tam dobrze wiedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie nadal tak sobie, znów śni mi się była i wahadło odchyliło się w kiepską stronę... Do tego, z nowości, moja była w środę chce oddać mi ostatnie przedmioty, które w jakiś sposób nas jeszcze łączyły. Gdyby wiedziała jak bardzo cierpię i jak mocno mi jej brakuje... Chociaż nie, ona o tym doskonale wie. Tylko, że nie chce już ze mną być i dla niej to koniec. Najwidoczniej udało jej się łatwo przekreślić te wszystkie wspólnie spędzone lata :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Ech, Arnolt, wiem co czujesz... Żeby tak móc jak niedźwiedź zasnąc i obudzić się wiosną... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
Oczy z guzików: Teoretycznie człowiek "dekade" później powinien chłodniejszym okiem patrzeć na rozstania, bo wieksze doświadczenie, itp. Ale niestety czasem jest jeszcze gorzej, bo uplywajacy czas i brak stabilizacji tego nie ułatwia. I sie człowiek zastanawia czy zdazy jeszcze byc szczesliwym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
:-( Dokładnie... Wszyscy dookoła żenią się, wychodza za mąż, zakładają rodziny, a mnie znowu nie wyszło... Nie uważam wieku około trzydziestki za zgrzybiałą starość, ale tym bardziej mi żal, że teraz, kiedy najwięcej moge dac drugiej osobie, nie mam ku temu możliwości :-( Czasami czuję się jakby życie już się skończyło :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
"Czasami czuję się jakby życie już się skończyło" - jak ja Cie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekajacy
Hej, kilka dni mnie nie było, a tutaj w temacie wrze. Gdy przeczytałem wiadomość tej osoby, która podszyła się pod marka to stwierdziłem „wiedziałem. Przeczytajcie sobie moją wypowiedź z 24-11-2010 roku godz. 19:39 (strona 33). Taki scenariusz występuje w 95% relacji. Niewiadomą jest jedynie czas, po którym porzucający tęskni i chce wrócić oraz to, czy odważy się przed nami do tego przyznać. Mark ja jestem pewien, że dziewczyna się do Ciebie odezwie prędzej, niż Ci się wydaje. Tylko tak jak pisałem Ty nie czynisz pierwszego ruchu i nie napalaj się od razu na powrót. Żyj swoim życiem Najlepiej byłoby, gdybyś ponownie pokazał się gdzieś z tą dziewczyną z którą się wtedy bawiłeś. Tak aby ta widomość do niej dotarła. Arnolt jak chcesz sobie zostawić coś w zapasie, to najzwyczajniej gdy przyjdzie po rzeczy, powiedz, iż czegoś tam nie umiałeś znaleźć i jak tylko znajdziesz to dasz jej znać. Kimini jedyny minus to to, że za szybko go przyjęłaś z powrotem. Wiek tu nie gra roli. Miłość to miłość o ile jest miłością. Dlaczego stoję na stanowisku, że za szybko? Otóż człowiek naprawdę docenia tylko to co stracił i to o co musi ciężko walczyć. Niemniej życzę Wam szczęścia i chcę się w tym co napisałem mylić. Do wszystkich nie piszcie niczego na święta. Chcecie ich powrotu to mają zatęsknić, a zatęsknią gdy w święta zobaczą, że Was nie ma! Z drugiej natomiast strony, gdy Wy nie napiszecie i oni nie napiszą, to może łatwiej będzie się pogodzić z tym, iż nie są warci naszej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Nie pisalem kilka dni, bo wlasciwie nie bylo o czym. W weekend bylem na dwoch imprezach troche sie rozerwac, w czwartek w kinie - takie tam normalne rzeczy. Co do ex to po tym jej zagadnieniu mnie na fb w tygodniu pomyslalem sobie, ze to mile z jej strony, moze rzeczywiscie powinienem docenic to, ze mamy normalny kontakt i zostawic wszystko tak jak jest, nie skupiajac sie na tym co do niej czuje. Na kanwie tego, a wlasciwie czwartkowego wyjscia do kina (poszedlem z ta swoja kolezanka i jej znajomymi), napisalem jej rano w piatek smsa, ze widzialem film, ktorego wczesniejsze 3 czesci obejrzelismy w zeszle Swieta w nocy pod rzad i ze pomyslalem o niej i ze po prostu chcialem napisac cos pozytywnego i zyczylem jej milego dnia. Zadzwonila po poludniu do mnie, ze dziekuje, ze to bylo mile, pogadalismy troche i tyle. Nie obchodzi mnie czy spadnie tu na mnie fala krytyki, bo wlasciwie nie chodzilo mi o nic, pomyslalem o niej i chcialem sie tym z nia podzielic, z sentymentu a nie jakiejs desperackiej proby odzyskania jej. Ona pewnie to wyczula, bo inaczej by nie zadzwonila tylko olala. Moze warto zostawic sprawy tak jak sa, kontaktowac sie co jakis czas, milo porozmawiac i zobaczyc co los przyniesie w przyszlosci, nawet nie apropos niej tylko ogolnie. A tutaj link dla tych wszystkich, ktorzy czuja sie niedowartosciowani i boja sie, ze nie wiedza w jakim kierunku zmierza ich zycie: http://viralvideochart.unrulymedia.com/youtube/LOOK_AT_YOURSELF_AFTER_WATCHING_THIS.mp4?id=Gc4HGQHgeFE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Porzucony i czekający, masz świętą rację z tym czekaniem i okresem świątecznym. Ja się teraz nie odezwę choćby mnie kroili... Święta i Sylwester rok temu były dla mojej relacji kamieniami milowymi, to był piękny czas, czas jego zdecydowanych (po długim kluczeniu) kroków i pierwszych, przepięknych choć oszczędnych wyznań... Nie ma sposobu, żeby sobie nie przypomniał o tym w te Święta. Zresztą tak to już jest że Wigilia czy Nowy Rok to jest najlepszy w roku moment na zmiany, podejmowanie ważnych decyzji, rozmowy o uczuciach, życzenia od serca, wyjawianie tajemnic i tak dalej. Więc jeżeli on ma zamiar napisać mi coś ważnego - obojętne, przeprosić, prosić o wybaczenie i życzyć mi szczęścia z kimś innym, czy może zaproponować, by spróbować raz jeszcze, teraz lub w przyszłości - to będzie to idealny moment. Mam pewność, że napisze, na tyle go znam... Zwłaszcza że ze względów zawodowych późną wiosną (a może też i w styczniu) "grożą" nam spotkania oko w oko, więc nie da się wiecznie udawać, że druga osoba zniknęła z powierzchni ziemi, choć to pewnie najmniej bolesne :-( Pytanie, co napisze :-( Mark, nie wiem, czy dobrze zrobiłeś, bo ja też tak robiłam... Zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jako ze są andrzejki proponuję eksperyment.Proszę o wypowiedź wszystkich dziewczyn/chlopakow z którymi zerwał chłopak/dziewczyna mówiąc ze nie kocha a które wciąż go kochają i nie wyobrażają życia bez niego. Istnieje taka wróżba z obrączką zawieszoną na włosie bądź nitce z której można się dowiedzieć jak będzie miał na imię nasz przyszły mąż. Proponuję żeby każda z tych osób zrobiła tę wróżbę. wiadomo, że nie do każdej chłopak wróci ale chce sprawdzić czy wróżba pokazuje to co byśmy chcieli czy naprawdę imię tego przyszłego męża/żony. przygotowujemy szklankę z wodą i obrączkę zawieszoną na nitce Wróżba na ilość partnerów i imie wybranka serca wkładasz obrączke do wody i zadajesz pytanie : ilu partnerów będę miała w swoim życiu wyjmujesz i liczysz ilość uderzeń obrączi o ścianki szklanki gdy obrączka zatrzyma się już na dobre wkładasz ja spowrotem do szklanki i zadajesz pytanie jak będzie miał na imie ten jedyn hehe i liczysz abc..pyrzypuśćmy że liczysz abc.. i obrączka wystukała k ona na chwilke zatrzyma się wkładamy znów do wody wyjmujemy i liczymy dalej ABC ... aż wjdzie nam całe imie i obrączka już się nie poruszy zaznaczę ze ze mną też zerwał chłopak po 5 latach. Minęły 3 tygodnie, a obrączka pokazuje mi jego imię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Less
Do Nat 9: Mamy 21 wiek - a takie wróżby to proponuje w przedszkolu propagować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
Jak nie myśleć...? To strasznie boli Ale nic innego nie pozostaje, pozostają choć wspomnienia Ehh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Nie pisałam kilka dni, ale sytuacja u mnie się raczej nie zmieniła. Tkwię nadal w zawieszeniu. Mąż dzwonił do mnie w sobotę, rozmawialiśmy znowu tak po prostu normalnie. Przewinął się też temat o nas, a mianowicie mąż mi powiedział, że teraz będzie mieszkał już sam, bo kolega się wyprowadza. Powiedział, że nie będzie szukał współlokatora no i że on już nie wróci do mojego domu. Zapytałam, czy skoro tak sobie ułożył życie to czy mam się już tego rozwodu spodziewać, bo nic się już nie da naprawić, a on mi odpowiedział "nie, dlaczego". Wczoraj pisała do mnie jego mama i chyba ma jednak z nim kontakt, bo mi napisała, że cały czas ma nadzieję i modli się o to, żebyśmy byli razem, ale jej napisał, tak jak mnie powiedział, że do mojego domu nie wróci na pewno. Ale żadnych innych gestów od mojego męża nie ma. Nie wiem już jak to wszystko rozumieć. Z jednej strony chciałam się jakoś zdystansować, zacząć myśleć bardziej negatywnie niż pozytywnie o tym związku, ale jak on się do mnie odzywa, to wszystko do mnie wraca i jak mamy takie normalne rozmowy, to tym bardziej mi trudno. No i jeszcze dochodzi to, że on daje jakąś nadzieję, bo nie mówi że nie będziemy razem, że nie ma już szansy itd. A teraz jak już się wyprowadził że tak powiem usamodzielnił, to chyba mógłby tak po prostu powiedzieć, jeśli tak by myślał i byłby spokój. Aha zapomniałam dodać, że teściowa wraca na święta i mąż powiedział, że święta spędzi u swoich rodziców :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Morelka-dziwny jest ten Twoj maz, naprawde. Zmienia zdanie co chwile, naprawde nie wie czego chce. Wiem, ze racjonalnie patrzac powinnas kopnac go w dupe, ale z drugiej strony zdaje sobie sprawe z tego, jak Ci ciezko i jest to wytlumaczenie na to, ze nie mozesz tego skonczyc raz na zawsze. Poza tym malzenstwo to powazna sprawa, cos wiecej niz zwykly zwiazek damsko-meski. Przestan moze sie z nim kontaktowac na jakis czas i zobacz jak to wszystko sie potoczy. Zrob kilka malych krokow i wtedy przekonasz sie jaki bedzie rozwoj sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja się z nim nie kontaktuję wcale, tylko to on do mnie dzwoni. Wiem, że to wszystko dziwnie wygląda dla ludzi z boku i każdy myśli, "jaka ona głupia". Ale tak jak piszesz małżeństwo to nie taki związek, który od tak, bo mi się odwidziało można zakończyć. Boję się tego wszystkiego, boję się że nadzieja się będzie wzmagać, a on wtedy mi wbije nóż w serce. Nie wiem też dlaczego tak zmienia zdanie i tak faktycznie to ani nie mówi, że to kategorycznie koniec, ani nie robi żadnych kroków ku temu, żebyśmy się zeszli. No bo skoro ma sam mieszkać, to jak by mu zależało, to by powiedział, żebym się do niego przeprowadziła czy coś. A z jego strony żadne takie pytania nie padają. I również obawiam się, że on może nadal tkwi w tym swoim drugim związku i mi tylko tak marchewkę na kiju wystawia, wiecie o co chodzi :( No i w ogóle ile tak można czekać nie wiadomo na co i żyć w takiej pustej przestrzeni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morelko, wiem, że teściowa
będzie stała po jego stronie i raczej będzie go kryła ale może spytaj się jej czy on z kimś mieszka? albo jakoś ją podejdź? bo ona pewnie wie co i jak u niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jego rodzice nawet nie wiedzą gdzie on mieszka, a co tu dopiero mówić z kim. Ale chyba jakby jego mama wiedziała, że mieszka z inną, to by mi nie pisała, że się modli i ma nadzieję, że będziemy razem. Chyba by sobie takie słowa odpuściła wydaje mi się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×