Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mark09

Jak sprawić żeby wróciła

Polecane posty

Gość Mark czytam twoje wypowiedzi..
Ok to zakładaj sobie maila i możemy popisać:) Razem może coś wymyslimy:P Z tego co pamiętam miałyśmy podobną sytuację i podobny czas zarówno zwiazków jak i rozstań. A do tego równiez jestem "starą baba" przed 30 tką wiec nie jestes sama:P A do pozostałych forumowiczów szczególnie do Panów tu piszacych może wy spojrzycie męskim okiem na moją sytuację i coś napiszecie?Byłoby miło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Do Westa Jeżdzicie na nartach? W sumie to nie ma znaczenia. Porwij ją. Pojedź do niej i powiedz, że ma się pakować. Zabierasz ją na weekend w góry. Tam możecie oboje pójść do szkółki narciarckiej (w sumie nie wiem, czy wyciągi już działają). Chodzi o to abyś zrobił coś szalonego, co ją zaskoczy. Wy wciąż jesteście razem i być może ona własnie daje Ci do zrozumienia, że masz się o nią postarać, że masz jej pokazać, że Ci na niej zależy, że nadal chcesz ją zdobywać każdego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO Mark czytam twoje wypowiedzi.. ! Przeczytałem Twoje wszystkie posty i powiem Ci że ten Twój to dziwny typ. Jak tak można po prostu nagle zerwać kontakt i nie powiedzieć dlaczego o co chodzi itd. Ja mam teraz bliźniaczą sytuacje ale jak jak się odezwę to ona mi odpisuje i ze mną rozmawia. Ja w ogóle nie rozumię jak można komuś pisać piękne rzeczy tak jak Ty i pokazywać ze zależy i przede wszystkim pytać o co chodzi a ta osoba milczy. Wybacz ale ten typ jest albo mało poważny albo jakiś dziecinny. Naprawdę mega dziwna sytuacja jak dla mnie. A jakieś czarowanie się opisami na gg. Cóż sama sobie odpowiedz czy to poważne chociaż wiem co czujesz bo sam jestem w podobnym amoku i co chwilę patrze na gg i na tel i marze żeby ona sie odezwała do mnie jak dawniej. Ja bym tak nie potrafił. W ogóle nie potrafił bym żyć ze świadomością ze kogoś ranię bo bym nie wytrzymał sam ze sobą i jak najszybciej bym po prostu powiedział jak rzecz wygląda. Przez ten cały czas od zamilknięcia/zerwania? nikt wokół Ciebie się nie zakręcił, nic się nie działo czy Ty po prostu czekasz na Niego i nie chcesz nikogo innego ? Dalej jest tak jak pisałaś ze nawet jakby błagał to i tak do Niego nie wrócisz ? Trochę mnie to przeraża ja mam nadzieje że u mnie sytuacja potoczy się szybciej, ze pojawi się ktoś nowy tymbardziej że od stycznia zmieniam środowisko i poznam nowych ludzi. A tak swoja droga gdzie są kobiety którym tak zależy ? Wybacz ze w tym co napisałem często odnosiłem się do mojej sytuacji ale myślę że jest kilka rzeczy które możemy porównać, a chętnie też przeczytam coś na temat mojej nieszczęśliwej historii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzucony i czekający... Nie napewno tak nie jest ona tego nie oczekuje zresztą nawet nie miałaby kiedy, na nartach nie jeździ itd... Ja się starałem naprawde robiłem wiele rzeczy żeby jej pokazać jak bardzo mi zależy i ona ma tego świadomość bo nieraz mi to mówiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Tlko west zrozum jedną rzecz, to Ty masz kierować tym związkiem. No chyba, że chcesz aby ona nim kierowała. Zobacz oddałeś jej stery i jak to teraz wygląda. Nie bez przyczyny mówi sie, że kobieta ma być towarzyszką mężczyzny, a nie na odwrót. Ty masz swoje życie i ona ma chcieć żyć u twojego boku. Oczywiście, ty widząc, że ona chce żyć u twego boku, żyjesz tak aby sprawiać jej niespodzianki, czynisz to co ona lubi, jednak to ty masz o tym decydować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi..
West19_21- wiesz co po przeczytaniu Twojej wypowiedzi zebrało mi się na płacz:) Szczególnie słowa "Ja bym tak nie potrafił. W ogóle nie potrafił bym żyć ze świadomością ze kogoś ranię bo bym nie wytrzymał sam ze sobą i jak najszybciej bym po prostu powiedział jak rzecz wygląda" mnie wzruszyły. Wiesz mój Ex zdobywał mnie przez przyjaźń która trwała rok czasu potem niesmiałe wyznania z jego strony i cała ta machina miłosna ruszyła...Wszystko było ok ale on chciał wiecej, a ja nie mogłam podjąc pewnych kroków z powodów osobistych. Nie wytrzymał...zosawił mnie raz w ten sam sposób ale pojechałam przycisnęłam go powiedział ,ze koniec Nas. Jednak po kilku dniach wócił...wybaczyłam dziękował mi nazywał sam siebie idiotą...trwało wszystko misiąc ale znowu nalegał, a ja potrzebowałam czasu..I zostawił bez słowa wyjasnienia. Ja rozumiem ,że miał prawo nie wytrzymac i odejść ale dlaczego w taki własnie spsób.Przeciez do konca byłam dla niego podobno ta jedyną idealną..Chociaz w imię tego mógł odejsc z klasą i szacunkiem do mnie. Potem ja pisałam wyjasniałam przepraszałam ale miał to gdzieś. Myślę ,ze chciał mnie ukarać za to ,ze nie zrobiłam tak jak chciał on. Teraz te gierki z jego strony...powiem ci ,ze nie wierzę ,ze on to robi znałam go 2 lata i zawsze był uczciwym cudownym dobrym człowiekiem. A może tylko udawał? Nie wiem i pewnie sie tego nie dowiem już nigdy.Nie wiem czego on chce/a może nie chce już nic... Przez czas zerwania (niedługo minie 5 misięcy) może inaczej przez 2 cierpiałam w trzecim miesiącu sie zdystansowałam i zaczełam godzić się z sytuacją...taka metoda "wyparcia" ale zauważyłam jego dziwne zachowania własnie te opisy itp. Nie działało to na mnie myslałam ,ze jestem juz "wyleczona" Aż nadeszła ta zimowa aura zbliżają się świeta i wspomnienia wracjaą.Bo wlasnie wtedy wszystko ruszyło....tyle sobie obiecalismy,ze nigdy żadne nie skrzywdzi itp. Czy chciałabym żeby wrócił? Powiem tak...mam go nadal w sercu....ale za duzo czasu minęło za bardzo mnie skrzywdził tym zachowaniem "po zerwaniu"...I myślę,że nasz powrót byłby raczej niemozliwy zaszłam już tak daleko...Jedyne co chiałabym usłyszeć to zwykłe "przepraszam ,że cię zawiodłem" Smieszne to ale oboje jesteśmy po przejsciach i taki cyrk. Co do twojej sytuacji musze ja przeanalizowac na spokojnie to co napisałeś wtedy będe mogła wczuć się w sytuację i moze nieco doradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi..
A zapomniałam odpowiedziec na Twoje pytanie WEST .Przez czas po rozstaniu poznałąm kilka fajnych osób....ale ja nie chce się już z nikim nawet przyjaźnić. Mam w sercu mojego exa i chyba narazie tak zostanie.....I jego miejsca nie zastąpi nikt.Mimo,ze sobie na to nie zasłużył:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Less
Czuję tak samo - brak chęci do czegoś nowego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzucony i czekający - ja taki właśnie jestem. Ambitny i jak coś robię to na 100 %. Zawsze starałem się ją zaskakiwać i robić wiele rzeczy ale jeżeli druga osoba nie ma dla Ciebie czasu i tego prawie nie odwzajemnia a jak powiesz że Ty co robisz i też byś coś chciał to ona kwituje to stwierdzeniem ze ciągle wypominam no to co zrobić... ? Na moje ostatnie starania kiedy było już źle dostałem odpowiedzi "wypaliłam się, nie czuję się jak kiedyś, nie potrafię być taka jak kiedyś, nie da się zniszczyć czegoś co prawie przestało istnieć". Dzięki temu nauczyłem się ze to właśnie osoba, która mniej się stara kontroluje związek. Ja mam prostą zasadę - nigdy nie wymagam od drugiej strony czegoś czego sam nie mogę jej dać. Proste. Mark czytam twoje wypowiedzi.. - dla ułatwienia zapoznania się z moja sytuacją informuję, iż moje wypowiedzi w tym temacie zaczynają się od podstrony nr 36. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
Może wsztstkich zasypało ... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczka hipp
Ja sie malo wypowiadam, ale caly czas Was czytam. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale cisza... U mnie bez zmian nic sie nie wydarzyło. W weekend musiałem obejrzeć filmy z dwóch wesel, na których byłem z nią i naprawde ciężko było na to patrzeć. Cały weekend (jak poprzednie) piłem ale to nie pomaga. Powole godzę się z tym że w zasadzie jestem już sam. Jest ciężko :/. Tak jakos czarno widzę swoją przyszłość że nie znajde nikogo kto odwzajemni moje uczucia. Wokół wszyscy zajęcia albo małżeństwa. Trzeba jakoś żyć i iść do przodu i wierzyć że będzie dobrze !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
Zbliza sie ciezki czas... Swieta i Sylwester... Taka mysl mnie naszla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Olac to - nie chca nas - ich strata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może niech te święta będą dla wielu czymś w rodzaju katharsis. Nikogo nie można zmuszać do miłości, jeśli ktoś kocha, wróci sam. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak kocha to nie odchodzi
prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niekoniecznie. Różne są sytuacje, różne etapy w życiu i różne błędy. Ważne, by w porę (!) zorientować się, że osoba, od której odeszliśmy jest dla nas najważniejsza (często ktoś musi odejść, by zrozumieć.. )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Święte słowa Klementynko. Ludzie, którzy odchodzą bez większego powodu (alkohol, przemoc itd.), bardzo często chcą wrócić. Jednak, bardzo często jest też tak, że osoba od której odeszli, ma już swoje życie i nie chce już się nim dzielić z tym, który/a tak go zraniła. Poza tym, często już ma kogoś innego i rozumie, że ten były/a nie był taki wyjątkowy/a jak o nim myślał. Błędem osób, które odchodzą jest to, iż robią to bez walki. Przed odejściem należy zawalczyć o związek, dać coś od siebie, a nie tylko brać. Są różne sposoby ratowania związków, a odchodzący, często myślą, "nie chcę z nim/nią być, już go/jej nie kocham" Mija jakiś czas i życie im pokazuje, że stracili osobę, na której mogli polegać w każdej sytuacji i która dla nich zrobiłaby dosłownie wszystko. Mam nadzieję, że moja się opamięta w odpowiednim czasie i będę ją jeszcze kochał, gdy zrozumie, że popełniła swój największy błąd w życiu. Tak, tak to jest największy błąd w życiu, gdyż w momencie gdy odchodzący zrozumie, co zrobił, to już do końca życia będzie żałował swej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. Nie było mnie tu kilka dni. Z mężem nadal mamy te rozmowy takie normalne, pisaliśmy trochę sms-ów do siebie. Wczoraj pisaliśmy trochę o nas, napisał na końcu "pomału, ale do przodu" - to się ma do nas odnosić. Czy to ma mi dać nadzieję, że jednak może coś zaczęło do niego docierać? A jeśli tak, to dlaczego tak powoli? Ja już w środku wariuję, bo nie umiem sobie poradzić z tęsknotą za nim. Jakiś czas temu teść do mnie dzwonił, miał niedawno swoje święto i mówił, że mój mąż do niego dzwonił z życzeniami, a on mu odpowiedział, że chciałby tylko, żebyśmy byli razem, a mój mąż mu odpowiedział, że wszystko jest na dobrej drodze. Tylko jak nie ma żadnego działania, to co to za dobra droga :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Morelko będzie dobrze! Powtarzaj to sobie każdego dnia. Rano wstajesz i mówisz "Jaki to będzie wspaniały dzień". Tutaj do rozbawienia całego towarzystwa :) http://www.youtube.com/watch?v=a-h38myClLk http://www.youtube.com/watch?v=KWeLKH5JY9M Gdy będziecie mieli słaby dzień, wracajcie do tych filmików i humor sam Wam się poprawi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morelko żenada, jak
możesz czekac na jego powrót,żebrac o miłośc? Tak to wygląda miłośc, szczęście-współczuje!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za współczucie, ale ktoś kto nie był w takiej sytuacji nigdy tego nie zrozumie. Najlepiej wszystko przekreślić, grać twardziela i samego siebie okłamywać, jak mi to dobrze. A ja mimo wszystko, jeśli tylko będę miała możliwość, to o nasze małżeństwo będę walczyć. Może to być dla kogoś śmieszne lub żenujące i tym osobom życzę, aby były super szczęśliwe w życiu i nigdy nie musiały cierpieć z powodu miłości!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
porzucony i czekający- racja, często ludzie odchodzą i myślą, że tak będzie lepiej..a potem okazuje się, że osoba, bez której nie potrafią żyć jest już na innym etapie w swoim życiu i / lub w związku z inną osobą. Przykre to, ale prawdziwe. Człowiek nie jest idealny. Gdyby każdy potrafił w 100% przewidywać konsekwencje swoich decyzji to świat byłby naprawdę zakręcony :) Same świętoszki by chodziły, podejrzewam. Spójrzcie.. tyle historii nam znanych, tyle przykładów wśród naszych znajomych/przyjaciół..a i tak człowiek powtarza błędy innych, niby wie, co jest ok , a co nie, ale i tak postępuje czasem inaczej, mimo iż wcześniej zarzekał się, że on na pewno nie postąpi tak jak X. Jest tak chyba dlatego, że zawsze pierwsze skrzypce gra serce i jeśli chodzi o miłość to uczucia, emocje biorą często górę nad rozsądkiem... west- :) oj chciałabym być taka najjaśniejsza hehe:) morelka- widać, że Twój mąż już wymięka.. i "szajba" mu przechodzi powoli.. i zaczyna wracać do normalnych.. A poważnie to skoro tak mówił swojemu ojcu to znaczy, że wszystko idzie ku dobremu.. ALE(!!!) nie możesz pokazać teraz, że jesteś miękka, że tęsknisz i kochasz bezgranicznie.. Jeśli on wie, że furtka jest zawsze otwarta to będzie tak przeciągał, odpoczywał od Ciebie (wiem, głupio brzmi) i w końcu jaśnie pan raczy wrócić do domu. Musisz pokazać już teraz, że jesteś twarda, nie rozczulaj się podczas rozmów telefonicznych, przestań pytać o WAS, pokaż mu, że powoli przywykasz do stanu, w jakim teraz jesteś (bez niego). Jeśli on wyczuje, że nie masz w ogóle dumy, by pokazać mu, że to, co robi nie pozostanie bez jakichs konsekwencji to on za rok, dwa zrobi to samo. Dopadnie go jakiś gorszy okres, chandra i pójdzie znowu "odpocząć". Dlatego zostaw emocje na boku i pokaż mu, że nie użalasz się nad tym wszystkim, nie płaczesz i nie tęsknisz. Traktuj go bez większych emocji, po prostu. Będzie ok :) Za wszystkich pozostałych oczywiście trzymam kciuki, mam nadzieję, że wszystko się Wam ułoży! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PodobnieUmnie
Witam..czytam Was od pewnego czasu.. Generalnie piszecie cała prawdę. Tak już jest, że jeżeli ktoś postanawia zakończyć związek bez poważnego powodu to później zaczynaja go dopadać demony przeszłości. Ten ktoś jest sam albo wchodzi w nowy związek. I to normalne, że zaczyna mu brakować pewnych rzeczy, które wydawały sie powszednie. Albo nowemu partnerowi brakuje pewnych cech poprzedniego, albo samotność zaczyna doskwierać i wtedy automatycznie zaczyna doceniać, że "wtedy" zawsze mogł liczyc na swojego partnera.. Człowiek to bardzo prosta istota, często działająca bez głębswzefo zastanowienia przez co robi to irracjonalnie. Nie ma ludzi idealnych, po okresie pierwszego zauroczenia zakochania przychodzi nam zmierzyć się z szarościa dnia codziennego. Niestety niektórzy słabo sobie z tym radzą i kilka, czy nawet jedna niefajna cecha u partnera potrafi zatrzeć wszystkie jego zalety. Wtedy taka osoba potrafi sama się nakręcić, a kochający partner najczęściej zaczyna wtedy walczyć o związek. I bardzo dobrze, że to robi. Tylko musi wyczuć granicę, najczęściej czasową, której przekroczenie czyni tą walkę żałosną w oczach partnera. Psychika człowieka wcale nie jest złożona. Jeśli popełniliście błedy nie blagajcie o przebaczenie, bo tylko pogarszacie sytuację. Najlepsze co możecie zrobić to przyznać się do tego błędu, wyrazić skruchę i od zaraz udowadniać swoimi czynami, że czegoś dobrego się nauczyliście. Dalsze kroki należą do partnera - oczywiście on mimo wszystko może Wam już więcej nie zaufać i ma do tego pełne prawo. Ale takie działanie pozwoli Wam właśnie, jeśli nie ocalić związek, to zachować twarz i zapisać się w pamięci drugiej osoby jako ktoś wartościowy... Inna jest sytuacja jeśli jakieś Wasze cechy zaczęły drażnić partnera. I nie mówie tu o poważnych wadach. Człowiek potrzebuje swojej przestrzeni, która dla każdego jest inna. Praktycznie nie ma dwojga identycznych dusz. Będąc dłuższy czas w związku z drugim człowiekiem mimowolnie zaczyna on naryszać tą Waszą przestrzeń, podobnie jak Wy jego. Praktycznie zawsze zauważamy to dopiero wtedy kiedy pojawia się cecha, która Wam przeszkadza. Jeśli to Wy stajecie się intruzem w pewnych sferach tej przestrzeni partnera, to albo on sobie sam z tym poradzi, albo właśnie zacznie uciekać poszukując spokoju.. Najczęściej własnie wtedy osoba porzucona nie jest w stanie zrozumieć "dlaczego". Związek się rozpada, Wy walczycie, a partnera po pewnym czasie zaczyna ta walka irytować i wtedy następuje koniec... Podstawa to zachować twarz i dać byłemu ten spokój, którego szukał odchodząc od Was.. On musi wyciszyć emocje i to jedyna sensowna droga do tego. Jeśli odzyska swój spokój i dystans do tych wydarzeń to albo zrozumie, że rozstanie to był błąd i być może będzie starał się to naprawić, albo też uzna że to, to i to go denerwowało i mio wszystkich zalet drugiego człowieka nie potrafilby sobie z tym poradzić. Niestety, tak to już jest.. Ja obecnie jestem w podobnej sytuacji do Was. zostałem odrzucony, powielkich deklaracjach do samego końca. Tylko, że to partnerka nie poradziła sobie z chorobliwą zazdrością. I też teraz cierpie, ale coż. Nie jestem w stanie tego zmienić. Mogę się tylko nastawić na RESET uczuć, który prędzej czy później nadejdzie. A ona być może coś zrozumie i będzie chiała mnie odzyskać...piłka po jej stronie. Ja pokazałem, że kocham, że walcze o związek do końca i że może na mnie liczyć. Teraz daję jej odejść i zajmuję się własnym życiem. Jeśli ona zrozumie w porę to, że to ona miała problem a nie ja i będzie chciała to naprawić to super. Jeśli tego nie zrozumie, bądź nie starczy jej determinacji, żeby probować to naprawić, to ja i tak będę już w innym miejscu niż jestem teraz. Tak powinniście do tego podejść. Mniej przyjemną opcją, ale chyba najczęściej występującą jest fakt, że czasami uczucia w ludziach się wypalają.. I nawet jeśli taki partner po czasie zatęskni za Wami, to powodem ewentualnegoi kontaktu z jego strony będzie tylko sentyment do Waszej osoby, chęć podtrzymania kontaktu z Wami, bo jesteście w jego oczach wartościowymi ludźmi..ale będzie to kontakt tylko na stopie koleżeńskiej. Daltego też drodzy cierpiący nie rzucajcie wszystkiego co osiągnieliście przez czas, ktory upłynął od rozstania. Nie burzcie swojego spokoju tylko dlatego, że ta Wasza wielka miłość nawiązuje kontatk, bo to może być fałszywy alarm, a Wy niepotrzebnie rozdrapiecie rany.. Życie..ale życzę Wam i sobie wszystkiego najlepszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Do PodobnieUmnie "NIE JESTEM W STANIE TEGO ZMIENIĆ. Mogę się tylko nastawić na reset uczuć, który prędzej czy później nadejdzie. A ona być może coś zrozumie i będzie chciała mnie odzyskać...piłka po jej stronie. Ja pokazałem, że kocham, że walczę o związek do końca i że może na mnie liczyć. Teraz DAJĘ JEJ ODEJŚĆ i ZAJMUJĘ SIĘ WŁASNYM ŻYCIEM. Jeśli ona ZROZUMIE W PORĘ to, że to ona miała problem a nie ja i BĘDZIE CHCIAŁA TO NAPRAWIĆ, TO SUPER. JEŚELI TEGO NIE ZROZUMIE, bądź nie starczy jej determinacji, żeby próbować to naprawić, TO I JA I TAK BĘDĘ JUŻ W INNYM MIEJSCU NIŻ JESTEM TERAZ." To właśnie cały czas próbuję tutaj przekazać i powtarzam to sobie jak mantrę. Te najważniejsze elementy postępowania wytłuściłem. Mam identyczne podejście do tego. Po zerwaniu się starałem, wysłałem kwiaty pocztą kwiatową, kilka razy dzwoniłem, wysłałem kilka smsów, jednak rozłożyłem to w czasie. Nie narzucałem się, chociaż ona to pewnie tak odbierała. Ostatecznie jej napisałem, że szanuję jej decyzję i nie będę nakłaniał do jej zmiany, podkreślając, że wierzę, że kiedyś się spotkamy i nie będzie wtedy za późno. Trzeba zawalczyć, ale z głową. Nie można jęczeć, przekonywać, płakać, błagać i lamentować. Należy pokazać w delikatny, ale zdecydowany sposób, że nam zależy i że kochamy. W wielu przypadkach to nic nie daje, ale trzeba. Dlaczego? Otóż, chodzi o to, aby pokazać byłemu partnerowi, że chcemy z nim być, że jest on dla nas najważniejszą osobą na świecie. Następnie trzeba uszanować jego decyzję (choćby nie wiem jak to bolało) i usunąć się w bok. Ja wyznaczyłem sobie cezurę czasową dwumiesięczną. Niedawno nastąpił ten moment i czekam. Jednak coraz częściej nachodzą mnie myśli, że należy zacząć kolejny etap. Walczę z samym sobą, czy go rozpocząć (nie chcę, ale niestety będę do tego chyba zmuszony) i prędzej czy później zacznie się sam realizować - zabicie uczucia w sobie. Tak, w pewnym momencie należy to uczynić. Dlaczego? Otóż życie toczy się dalej i przez to, że rozpamiętuje się przeszłość, można ominąć teraźniejszość i zniszczyć sobie przyszłość. Wierzę, że ona wróci przed momentem, gdy ja tą miłość całkowicie w sobie zabije. Sentyment zawsze pozostanie, ale bez miłości, nie będę potrafił zbudować z nią trwałego związku, a tylko takiego z nią chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
no i wróciła do mnie huuuuuuuuuura

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mark09 gratuluję! Fajnie, że chociaż jednej osobie z nas się udało. Oby więcej takich szczęśliwych wiadomości było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×