Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niezalogowana_dziewczyna1

Etapy po rozstaniu - jak sobie radziliscie/łyscie w każdym

Polecane posty

Gość kaja765
ja wciąż jestem na drugim etapie mimo że od rozstania minęło prawie 5 miesięcy i nie mamy ze sobą kontaktu:/ a on ma inną:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Quietlikethesnow
Głównie chodziło mi o to, żeby się więcej mną interesował. O to poszło w większości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kaja to dlatego ze wiesz "co u niego" a moze juz tej innej nie ma skad wiesz teraz liczy sie TWOJE zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schoko
kaja765- tzn,ze jest draniem .. nie przejmuj sie :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quietlikethesnow Głównie chodziło mi o to, żeby się więcej mną interesował. O to poszło w większości. u mnie zaczynalo sie od tego samego, pozniej zaczelo sie ostrzej po prostu mu nie zalezy jak facet przestaje sie starac - mowi sie raz i czeka na efekty, pozniej powtarza sie raz jeszcze (bo czasem raz nie wystarczy) jesli reaguje zloscia to mowisz grzecznie"czuje od X czasu ze Ci na mnie nie zalezy" mowilam to i to oczekiwalam ze cos sie zmieni tak sie nie stalo wiec ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona2222- mam trochę inne zdanie na ten temat, które napisałam wcześniej. Takie gadanie to nie egoizm.. on przecież nie mówił jaki to jest biedny, tylko (niby stanowczo), że już nikogo nie pokocha i nie ożeni się z miłości. Poza tym faceci nie lubią pokazywać tego, że sa słabi, żebrać o miłość. Oni myślą inaczej niż my, dziewczyny. Może dla niego ta propozycja wspólnego mieszkania to taki sam wyczyn jak prośba o powrót? Nie wzięłas po uwagę tego, że faceci naprawdę inaczej rozumują od nas. Usłyszał "nie" i dla niego to wystarczyło, aby spasować. Poczuł się źle, usłyszał wyraźny brak ochoty na powrót. Tak mi się wydaje. Ale kto z nas ma rację-nie dowiemy się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schoko
Ona222'jak facet przestaje sie starac - mowi sie raz i czeka na efekty, pozniej powtarza sie raz jeszcze (bo czasem raz nie wystarczy) jesli reaguje zloscia to mowisz grzecznie"czuje od X czasu ze Ci na mnie nie zalezy" mowilam to i to oczekiwalam ze cos sie zmieni tak sie nie stalo wiec ...' Dokladnie tak jak mowisz,czeka sie,az sie facet zmieni.. Ale on juz sie nie zmieni.. ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klementynka masz duzo racji ale sytuacja jest inna tzn otoczka jest inna. Jest jeszcze jedna kobieta i Autorka ma poczucie ze jak spasuje to bedzie z tamta... no co to ma byc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quietlikethesno Ja Ciebie rozumiem bardzo dobrze...wiem jak moze być Ci trudno. Napisz na mojego maila to moze sobie popiszemy. W ogole jak któras chce pogadac na GG, skype to zapraszam. moj mail: maxta@onet.eu lub GG: 25539509

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
widze, ze temat troszke ucichl wiec moze go troche odswieze ;) KlementynkaAH i Ona2222 macie obie rację. Bo jest i tak i tak. Tyle razy probowalismy ratowac ten zwiazek raz ja raz on choc przyznac sie musze ze czesciej on wyciagal pierwszy reke, gdyz nie chcial tracic godzin, dni czy tygodni na obrazanie sie lub "ciche dni". Ja czasem po prostu chcialam, zeby on zrozumial jak to jest beze mnie, zeby sie zmienil skoro inne metody nie pomagaly, slowa nic nie daly.. nigdy nie trwalo to dluzej niz tydzien. poprawialo sie na jakis czas bylo cudownie potem znowu jakis spad i klotnie o byle pierdole. Jak sinusoida wygladal nasz zwiazek. A ja chcialam zeby sie wznosil na te wyzyny raczej niz spadal gleboko w dol. po prostu przed ostatecznym rozstaniem doszlam do wniosku, ze wykonczymy sie ta niestabilnoscia i cos trzeba z tym zrobic. mimo, iz kochalam i nadal kocham, on wiem ze tez, postanowilam co postanowilam. trzymalam sie tego dlugo prawie rok! on pisal dzwonil nawet listy za wycieraczka zostawial. prosil plakal widzialam nawet jak pod oknami w aucie wystawal. serce mnie bolalo, lzy lecialy jak grochy, ale nie widzialam wtedy innego wyjscia. potem tak sie zlozylo, ze zlamalam noge i spedzilam ponad 4 miesiace w domu. przyszedl mnie wtedy odwiedzic przyniosl miska ogladalismy film tak jak dawniej tak jakbysmy sie nigdy nie rozstali...jednak na jednym spotkaniu sie skonczylo on zmienil prace mial wiecej obowiazkow mniej sie odzywal wydawalo mi sie ze go trace, a moja milosc do niego wcale nie malala po tym jak doszlam do siebie postanowilam sie z nim spotkac. tak tez sie stalo.powiedzialam ze chce sprobowac ze moze zrozumielismy nasze bledy i bedzie inaczej lepiej. bylo inaczej lepiej, ale tez wiecej od siebie wtedy wymagalismy. wszysycy byli sceptycznie nastawieni do zwiazku typu "odgrzewany kotlet" ale ja myslalam ze jakos to bedzie i modlilam sie zeby wyszlo. mielismy plany ze zamieszkamy razem pytal sie mnie czy chce to mowilam, ze jak wszystko bedzie doobrze to czemu nie. potem zaczely sie znow drobne sprzeczki wlasciwie niesistotne az do momentu pewnej imprezy kiedy przesadzil z alkoholem i uzyl wielu niecenzuralnych i raniacych slow w moim kierunku. bylo to jak kubel zimnej wody. na nastepny dzien przepraszal jak zawsze, ale to dla mnie przekreslalo wczesniejsze obietnice i plany. gdy kilka dni pozniej znalazl mieszkanie do wynajecia i spytal sie czy z nim zamieszkam a ja powiedzialam ze jednak nie jestem na to gotowa stwierdzil ze w takim razie jest to jednoznaczne z tym ze nie chce z nim byc. i tak zakonczylo sie po raz drugi. nie wynajal mieszkania wtedy dopiero po jakis 3 miesiacach kiedy to (utrzymujac jeszcze jakis kontakt ze soba) zapytal ponownie czy z nim zamieszkam. ponownie odmowilam nie czujac aby to byla dobra decyzja. i tak mija juz kilka miesiecy od tatego pytania i on pisze mi o perspektywie jaka ma z ta swoja starsza kolezanka ktora jest zdesperowana zeby wyjsc za maz zamieszkac z nim i miec dziec. "bo ze mna nie mial perspektyw" boli mnie to gdyz wiem ze ranilismy sie wzajemnie wiedzac tez ze jedno dla drugiego zrobiloby wszystko! niby roznilismy sie charakterami jednak idealnie sie to uzupelnialo ja jako ta spokojniejsza potrafilam go troche ujarzmic a on dodawal mi skrzydel i energii do dzialania. mielismy tyle marzen, kazde z nas chcialo miec juz dzieci dom, priorytetem byla rodzina. i teraz chyba z wlasnej glupoty jest tak jak jest ze zadna ze stron nie ma juz odwagi pisac probowac czy porozmawiac chociaz. ja licze ze moze w koncu odpisze na moje wiadomosci kilka ich wyslalam przez ostatni miesiac. nie chce tego przekreslac nie interesuja mnie inne "fiutki" z kazdym rokiem jest trudniej znalezc wartosciowego faceta bo nie mam juz 20lat. stoje w miejscu juz od prawie 2 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
🖐️ trochę się wczoraj rozpisałam ;) Ona2222- przeczytałam Twój esej. Jesteś cholernie silną kobietą! zaimponowałaś mi niesamowicie! to co Tobie się przydarzyło jest chyba koszmarem każdej dziewczyny! a Ty wybrnęłaś z tego obronną ręką i w jakim stylu! pięknie! mam nadzieję, że skończy się Happy Endem ;)trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niech mnie drzwi scisna- fajnie, że opisałaś wszystko po kolei , teraz mamy lepszy obraz wszystkiego. Wiesz.. u Was faktycznie to wszystko jest strasznie skomplikowane.. obydwoje widać nie macie odwagi, żeby spotkać się i wykrzyczec "kocham cie". On stwarza pozory "silnego,zranionego" faceta, który weźmie ślub bez miłości, sprawi sobie gromadkę dzieci, bo w miłości mu nie wyszło,więc tej miłości wg niego pewnie nie ma. Powiedz...tzn.napisz.. nie masz obaw, że nie zrobisz czegoś w pore ? że będzie za późno na cokolwiek? że weźmie ten ślub albo ,co gorsza, zrobi jej dziecko? To raczej zamknęłoby wszystkie furtki do waszego ewentualnego zejścia się... Nie wiem,co masz zrobić. Ale wiem jedno- ktoś z Was powinien pójść na kompromis..i biorą pod uwage to,co napisałaś..powinnaś TY pójść do niego i szczerze porozmawiać.. Bo wy się kochacie.. Tylko jeden bardziej zawzięty od drugiego..:P Założę się, że ta propozycja wspólnego zamieszkania to było dla niego: Spróbujemy jeszcze raz? Ty odpowiadając "nie"..dałaś mu do zrozumienia, że ma spasować i układać sobie życie inaczej. Faceci tacy są, dla nich nie wszystko jest takie jasne i klarowne jak dla nas. Oni myślą "prosto", nie rozwodzą się nad wszystkim. A jeszcze napisz, co Ty w tych smsach napisałaś do niego? A wiadomosci były dostarczone ? Może zmienił numer?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
KlementynkaAH- wiadomosci dostawal bo mialam raporty na niektore odpisywal, ze nie ma czasu na spotkania i nie widzi sensu, ale wczoraj napisalam mu zyczenia z okazji dnia chlopaka i poprosilam o spotkanie w celu szczerej rozmowy. Odpisal, ze chyba nie do niego ten sms bo to dzien CHLOPAKA, ale zgodzil sie na spotkanie dzisiaj wieczorem. U nas problemem jest jeszcze to, ze moja rodzina troche probuje mnie chronic przed nim ze wzgledu na to, ze widzieli wiele razy jak wracalam zaplakana od niego czy tez moja przyjaciolka od dziecinstwa rozmawiala z moja siostra o tym z czego jej sie zwierzalam a ona czasami mowila cos rodzicom jak my sie klocimy i o co.Z czystej troski o mnie, o nas. Moja rodzina i znajomi wczesniej go bardzo lubili, ale teraz nie mam raczej w nikim wsparcia jezeli chodzi o ten zwiazek. Nie mam nawet za bardzo z kim porozmawiac, bo wszyscy maja juz dosc sluchania o tym, ze znow chce do niego wrocic itp. istne szalenstwo. A najwieksze szalenstwo to jest w mojej glowie, gdy nie wiem tak naprawde co robic, zeby za 10 lat nie zalowac takiej czy innej decyzji. Dziekuje KlementynkaAH za zainteresowanie moim problemem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niech mnie drzwi scisna - moja sytuacja byla zupelnie inna niz Twoja ale ciesze sie ze Ci sie spodobalo opowiadanie:) Dopiero po tym jak dokladniej opisalas swoja przeszlosc widze gdzie tkwil blad i niestety moja droga nasuwa mi sie jedno - popelnilas mase bledow i jak na moje oko to juz pozamiatane. Facet po prostu dostal kopa w dupe i to dwukrotnie. To z Toba chcial dzielic zycie a Ty dalas mu do zrozumienia ze nie jestes gotowa ponowiliscie rozmowe i wciaz nie bylas gotowa. Na jego miejscu dalabym sobie spokoj. A jesli chcesz to ratowac musisz dac mu konkrety (jesli bedziesz w ogole miala okazje). Spotkac sie z nim i powiedziec, ze bylas glupia ale ze bardzo go kochasz, ze chcesz z nim dzielic zycie i zrobisz wszystko zeby tak bylo. Jednoczesnie powiedziec mu co Cie zabolalo, jakie byly powody tego ze mu 2 razy odmowilas! on przede wszystkim musi poczuc ze Tobie naprawde zalezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuguarth
Witaj Ona2222, przeczytałam Twoje porady, są bardzo mądre i rzeczowe i chciałam się coś podpytać. Jestem po rozstaniu z mężem, po rozwodzie już dwa lata, z jego inicjatywy. To był dla mnie szok, bo zostałam z malutkim rocznym synkiem sama, w trakcie studiów ale ze wszystkim sobie jako tako poradziłam. Natomiast emocjonalnie nie radzę sobie. Mój były mąż często odwiedza naszego synka co mnie cieszy ale przy każdej wizycie ubliża mi, czepia się wszystkiego, czasem dochodzi między nami do spięć i sprzeczek. W zasadzie bez przerwy od 3 lat jak go widzę szlag mnie trafia ale mamy wspólnie dziecko i tej sytuacji tych wspólnych spotkań nie można uniknąć. Ja emocjonalnie nie mogę sobie poradzić z tą sytuacją. Czy mogłabyś mi z pozycji osoby z zewnątrz coś poradzić. Czy to źle o mnie świadczy jako matce, że do tej pory nie uporałam się z emocjonalnym rozstaniem z mężem? Ja nie chcę do niego wrócić, żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie dzwonię do niego, o nic nie proszę ale boli mnie to, że on ciągle się o coś mnie czepia, reaguję na jego obecność czasem agresywnie. On mnie nachodzi ale zawsze się tłumaczy, że przychodzi do dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
Ona2222- dzisiaj wieczorem mamy sie spotkac. wiem ze za 3 miesiace konczy mu sie wynajem mieszkania i chce mu zaproponowac, zebysmy zamieszkali w koncu razem przekonali sie ze nie umiemy bez siebie zyc lub tez, czego bardzo nie chce i bede starala sie do tego nie doprowadzic, po prostu obydwoje zrozumiemy ze to nie to i z dniem zakonczenia wynajmu mieszkania, albo przedluzymy to razem, albo pozwole mu odejsc i zamieszkac z tamta. to jest ostatnia deska ratunku. wiem tylko jedno - nie pozwole mu siebie nie szanowac czy to w klotniach czy po alkoholu jak mu sie czesto zdarzalo i przez to glownie sie rozstawalismy. Mam nadzieje, ze sie zgodzi i zrozumie, co mnie tak bardzo ranilo i po prostu nie bedzie tego robil. a ja zmienie te rzeczy, ktore mu nie pasowaly. Oczywiscie wszystko z poszanowaniem wlasnej godnosci i wartosci. nie wiem co z tego wyjdzie. nie wiem jak mam sie nastawic. wiem ze tamata druga z ktora sie spotyka i pracuje w jednej firmie miala na niego ochote od bardzo dawna. nawet jak bylismy razem to wychodzilismy razem z nia na piwo czy spotykalismy sie na imprezach firmowych. widzialam jak na niego patrzy i jak probuje szukac u niego pocieszenia po kolejnych porazkach w zwiazku. raz odpuscila gdy 2 razy wrocilismy do siebie nie wiem jak bedzie teraz, czy nie zmienila mu toku myslenia, nie zrobila jakiegos swoistego prania mozgu! ta kobieta to podstepny bluszcz! boje sie co wyjdzie z dzisiejszego spotkania, bo albo bedzie dobrze, albo skonczy sie juz na zawsze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozwiązań jest conajmniej kilka: 1. Czy dziecko nie mogloby spotykac sie z Nim w innym miejscu? np u Niego? moglabys kontrolowac wizyty, jedynie przekazac mu dziecko i wrocic po nie albo kazac mu je odwiezc. 2. Jesli musicie z jakiegos powodu koniecznie spotykac sie u siebie i on zaczyna cos tam gadac musisz po prostu musisz zaznaczyc swoje granice. "Nie zycze sobie rozmow z Toba, skoncz" "nie chce Cie sluchac" i wychodzisz albo "nie bede rozmawiac w ten sposob" i wychodzisz jesli idzie za Toba powtarzasz "nie bede rozmawiac w ten sposob" 3. Jesli juz puszcza Ci nerwy kaz mu wyjsc i wrocic innego dnia, zaznaczajac ze najwyrazniej to nie jest dobry dzien na wizyte i jak nauczy sie rozmawiac te wizyty beda przyjemniejsze 4. Pokaz mu Jego role jesli sam jej nie widzi mowiac "jestes dla mnie tylko ojcem mojego dziecka w zwiazku z tym jedynym Twoim zadaniem jest obcowanie z malym a nie ze mna"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
Kuguarth - pewnie szlag go trafia, ze sobie tak swietnie bez niego radzisz. Czepia sie zeby Cie sprowokowac. nie masz mozliwosci zawozic mu dziecka wtedy, kiedy ma ustalone widzenie (bo chyba ma tak?) do jego mieszkania, zeby sam z nim spedzal czas a Ciebie zostawil w pokoju? lub tez, gdy wiesz, ze ma przyjechac poprosic siostre, przyjaciolke czy mame aby to one byly wtedy z nim i z dzieckiem a Ty mozesz skoczyc sobie na zakupy czy do kina? po prostu skoro reagujesz na niego agresja to ogranicz mozliwosc widzenia sie z nim do minimum. wiem, ze to moze nie byc tak latwe jak pisze, ale tak mi sie wydaje,ze to moze cos pomoc, ale moge sie mylic. W kazdym razie trzymaj sie dzielnie! pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niech mnie drzwi scisna: daj znac jak poszlo. A z tym alkoholem to rzeczywiscie problem, musisz mu konkretnie i stanowczo powiedziec, ze to jest glowny problem i sobie nie zyczysz zeby tak do Ciebie mowil albo...zeby nie pil przy Tobie skoro pozniej tak reaguje. Kolejna rzecz - ja bym zarzadala zerwania kontaktow z ta kobieta, w przeciwnym razie nie ruszylabym z miejsca i odeszla na zawsze. Nie mozesz pozwolic sobie na to by byl ktos drugi bo jak sie kiedys poklociccie to ona juz bedzie czyhac, bedziesz sie zawsze jej obawiala!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuguarth
ja to wszystko robię o czym mówisz ale wtedy on angażuje w całą sytuację policję i uwierz mi ich nie interesuje moje zdanie. Interwencji policji było u mnie więcej niż możesz sobie wyobrazić z naprawdę błahych powodów. On wie, że od momentu rozwodu jest dla mnie tylko ojcem mojego dziecka ale z tego też robi mi zarzut, że to ja go wykorzystałam. Nie wiem jak z tej sytuacji wybrnąć bo mi psychika siada, myślałam że czas zrobi swoje i czekałam ale tak nie jest. Staram się nie wchodzić z nim w dyskusje ale już mam wyryte w pamięci te zdarzenia, te słowa, wystarczy jego spojrzenie i wiem co chce mi powiedzieć. Jak się z tego uwolnić? Bo na dłuższą mete to jest bardzo niezdrowe i przerzucam te relacje na inne osoby które mi dobrze życzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuguarth
kiedy zabiera nasze dziecko do siebie też jestem złą matką bo się na to godzę. Ehhh... nie chodzi mi o niego, chciałabym wierzyć, że pewnego dnia zobojętniej na niego i te sytuacje w sumie one najbardziej szkodzą dziecku, póki jest małe tego nie rozumie ale jak dorośnie to jaki to dla niego przykład...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
interwencja policji? to chyba wtedy jak juz dobra awantura jest. Musisz zrobic wszystko by wyszedl na debila. Przede wszystkim zachowaj spokoj, nie kloc sie ale tez nie lekcewaz go bo bedzie Ci "pierdolil" nad uchet. Krotkie jasne komunikaty - asertywne - od tego policja nie przyjedzie. Dalej nie rozumiem dlaczego musicie spotykac sie u Ciebie i dlaczego musisz byc obecna podczas tych wizyt. Nie moze ktos Cie zastapic? Po prostu sie nie dogadacie wiec klotnia niczego tutaj nie zmieni on musi to zrozumiec. Wiem ze latwo sie mowi jak dupek brzeczy nad uchem, to Cie cholera bierze i najchetniej bys go zabila. Znajdz w sobie sile by metodą zdartej plyty mu powtarzac "nie" - nie mam ochoty, nie chce Cie sluchac, nie mow do mnie albo inaczej "ja Cien ie slucham. Do kogo mowisz?" "dopoki bedziesz krzyczal to nie bede sluchac, nie bede rozmawiac"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mnie drzwi scisna
Ona2222 - dalam mu kiedys ultimatum: albo ja albo wodka. odpowiedzial ze i to i to i mnie pocalowal smiejac sie szyderczo. wiele naszych klotni spowodowane bylo tym, ze upill sie na jakiejs imprezie, gdzie bylismy razem i potem sie wstydzilam za jego zachowanie, bo bynajmniej nie upija sie na wesolo tylk raczej odzywa sie w nim kozak i macho, ze moze wszystkim pokazac jaki to on jest super. wtedy tez nie znosi krytyki wiec jak tylko cos mowie czesto reaguje zdenerwowaniem i przykrymi slowami. z czasem przestalam na to reagowac wiec przynajmniej mi sie nie obrywalo. nie zdarza sie to czesto, zeby nie bylo, ze go oskarzam o alkoholizm w calym naszym 3letnim zwiazku takich imprez bylo moze z 6, ale klotni na trzezwo z podobnymi tekstami bylo juz sporo. to sa te dwie sprawy, ktore nie potrafilam tolerowac. gdy bylismy razem po raz drugi duzo rzadziej zdarzaly sie takie sytuacje, ale zdarzaly dlatego tez jak wczesniej opisalam nie potrafilam tego zaakceptowac i znow sie rozstalismy. a z ta druga kobieta to ja naprawde nie wiem jak on moze nawet rozwazac jakis zwiazek. jest od niego 6 lat starsza, pracoholiczka, plotkara, desperatka i w dodatku strasznie lzawe babsko. o walorach estetycznych nie bede mowic bo to kwestia gustu i jeszcze by wyszlo na to, ze mam jakies kompleksy. Sama nie jestem 8 cudem swiata i ona na pewno tez nie. Problem w tym, ze skoro razem pracuja, a on kocha to co robi, dostal awans ostatnio, ma swietny dojazd do pracy i perspektywy na rozwoj kariery to nie mam serca go zmuszac do zmiany pracy przez nia. najchetniej ja bym wykopala z tej firmy. tym bardziej ze znalezc dobra prace nie jest latwo, a on sie nie zadowoli byle czym. kiedys mi obiecal ze ograniczy z nia kontakty jak bylismy jeszcze razem. faktycznie dzwonila czasami po pracy to ja odrzucal czy nie odpisywal na smsy.musze znalezc jakies inne rozwiazanie na ograniczenie jej obecnosci w naszym (jezeli wyjdzie) wspolnym zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedy zabiera nasze dziecko do siebie też jestem złą matką bo się na to godzę ze slucham??? i Ty sobie pozwalasz wmawiac te brednie:) odpowiadasz wtedy "pozwol ze ja bede odpowiadala za to jaka ja jestem matka" a ty odpowiadaj za to jakim ty jestes ojcem, niech kazdy odpowiada za siebie ok?" nie tlumacz nie podejmuj dyskusji, nie zadawacj pytan tylko go zbywaj, zbywaj. KROTKIE KOMUNIKATY!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niech mnie drzwi scisna: niczego mu nie zabraniaj! nie kaz mu wybierac miedzy Toba a %% bo to glupie. Powiedz raczej "nie chce bys przy mnie pil, bo to i tamto..."i wyegzekwuj to. Za kazdym razem gdy siegnie po kieliszek przy Tobie mowisz "uprzedzalam czego chce" jezu to takie proste:) A co do tej kobiety to nie widze problemu - moga sobie razem pracowac ale nie musza miec ze soba kontaktu poza praca i to egzekwuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Autorki od dziecka: od 2ch lat nie poznalas nikogo, dobrze rozumiem? to by wiele zmienilo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuguarth
policja jest za nim bo on jest mundurowym, jakkolwiek bym się nie zachowała, mam wrażenie, że moje zdanie jest nieistotne. Przyjeżdzają w 3 minuty hehe. Wizyty nie muszą być u mnie i w mojej obecności ale na to on nalega. Chciałam to zmienić to w sądzie zaczął płakać, że on tęskni za dzieckiem i prosi by sąd tego nie zmieniał. Jak nie chciałam się zgodzić to mi zarzucono, że nie dbam o emocjonalne potrzeby dziecka. Chciałabym być asertywna ale już nie ma pomysłów. Nie chcę go widywać, bynajmniej nie tak często (kilka razy w tygodniu) czuję, że moje potrzeby, moje samopoczucie nikogo nie obchodzą co wywołuje we mnie przerażającą frustrację. Może kiedyś mi to minie ale na razie stoję w miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuguarth
poznaję mężczyzn ale nie mam ochoty na bliższe relacje z nimi - tak szczerze, na razie nie chcę, nie jestem gotowa, boję się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×