Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CallMeBlondiee

FOBIA SPOŁECZNA, NIEŚMIAŁOŚĆ. Są chętni na spotkanie??

Polecane posty

Jeszcze jedno story z moich podbojów towarzyskich, które mi się teraz przypomniało: Byłam z chłopakiem na weselu u znajomych. Oczywiście miałam obawy, nikogo prawie tam nie znałam, ale poszłam z nim, bo czułam że to mój obowiązek wobec niego. Wesele jakoś się kręciło, było niby ok. Ale już godzinę przed oczepinami siedziałam jak na szpilkach, bo się bałam, że jako jedna z panien będę musiała wyjść na środek i łapać welon i brać udział w innych zabawach, które reszta stu-osobowej sali będzie oglądała. Wpadłam na głupi pomysł, że nie przyznam się że jestem panną i po prostu nie wyjdę. Niestety, ktoś "doniósł" i zaczęto mnie wywoływać przez mikrofon. Wszystkie 100 par oczu zwrócone w moją stronę, a ja - nogi sztywne, gula w gardle, burak na twarzy, wszystko w środku mi drży, nie byłam w stanie nawet wstać z krzesła, a co dopiero wyjść na środek. Z sali padł komentarz że "niektórzy (w sensie ja) się nie chcą bawić, więc po co przyszli". Chłopak się na mnie wściekł, wyszedł i przez godzinę go nie było. A ja siedziałam przez ten czas sama w koszmarnym stanie psychicznym. Ktoś może powiedzieć, że wyolbrzymiam sprawę, ale po tym incydencie długo nie mogłam dojść do siebie, a i teraz często sobie to przypominam. I nie wiem do kogo mam większy żal, do siebie - że taka jestem, czy do chłopaka, czy do tych ludzi którzy nic nie rozumieją... A może po prostu to niczyja wina. Przecież nikt nie jest winien temu że dotykają go przypadłości takie jak fobie i nieśmiałości. Ja chcę to pokonać, ale to nie takie proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ugaaa Bugaaa
Mala suu -- Moze nie do konca okropna, ona jest bardzo pewna siebie i zarozumiala. Moze bylo w tym troche racji. Zawsze nie umialam sobie z niczym poradzic a ona zamiast mi pomoc albo chociaz podtrzymac na duchu zawsze mnie wdeptywala w ziemie. Szkoda tylko, ze przypadalo to na okres mojego dorastania, w ktorym potrzebowalam tego wsparcia. Na dzien dzisiejszy wlasnie przez to staram sie unikac blizszych kontaktow rodzinnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CallMeBlondiee akurat tym weselem nie powinnaś się przejmować. Wiadomo poczułaś się fatalnie. Ale znam wiele ludzi, którzy mimo, że nie mają problemu z nieśmiałością nie biorą udziału w zabawach weselnych, bo to ich nie bawi. Oczepiny nie są priorytetem na weselach i nie po to przychodzimy by brać w nich udział. Niektórzy ludzie po prostu tego nie lubią. A wyciąganie na siłę i komentowanie w tak chamski sposób to juz w ogóle szczyt. Nie ważne czy w tym momencie nie zrobiłaś tego poprzez nieśmiałość czy dlatego, ze nie chciałaś i cie to nie bawiło. Nikt nie powinien na Ciebie z tego powodu wskakiwać z wyrzutami. A chłopak nie zachował sie fer, bo kto jak kto ale on wie jaka jesteś. A zresztą nawet jeśli bylabys towarzyska to jak można sie obrazić na kogos o takie cos,. Sytuacje okropna i na pewno tez bym czula sie fatalnie, ale nie rozumiem czasem ludzi którymi kieruje taka złośliwość. Ktos nie chce brac udzialu w oczepinach i juz.. wyciąganie na sile i komentarze tego typu sa durne i nie na miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ugaaa Bugaaa
CallMeBlondiee Nieciekawa sytuacja i wyobrazam sobie jak sie musialas wtedy czuc. Nikt nie ma prawa zmuszac kogos do czegos, czego nie ma ochoty robic. Tym bardziej na weselu, to przeciez ma byc zabawa a nie narzucanie komus swojej woli. Nie chce to nie tancze i koniec kropka. Ja bylam tylko na jednym weselu w zyciu ale szybko sie upilam i wstyd przepadl jak reka odjal. Moze troche to zalosne ale wcale sie tym nie przejmuje. Najlepsze w tym wszystkim, ze zlapalam nawet podwiazke panny mlodej. :) Jedyne co mnie dobijalo to kamerzysta, ktorego staralam sie unikac jak ognia. Minalo juz sporo czasu od tego wesela a ja nawet nie mam odwagi obejrzec nagrania czy chocby zdjec. Sama tez nie wiele pamietam. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa..
call me blondie-- no wlasnie moj chlopak tez wyczuwa, ze jestem bardzo niesmiala, ale nie ma pojecia o pewnych rzeczach to, ze np kiedy dzwoni telefon ja uciekam, kiedy ktos przychodzi w goscinę ja chowam się we wlasnym pokoju. chociaz i tak muszę powiedziec, ze jest duzo lepiej, staram się przelamywac i jesli ktos przyjdzie na silę jestem obecna, ale mam dni kiedy nie mam ochoty siedziec z sąsiadka i siedze w swoim pokoju. mam jeszcze duzo dziwnych zachowac. jedno wiem, nie poddam się mimo, ze poki co stosuję uniki. dominikak--> jejku bardzo ci wspolczuje, to musialo byc straszne ugaaa bugaaa-- ja tez mam taka siostrę, jest przemądrzala, sprytna, ale i intelignentna, przy niej gorzej sie czuję wiec unikam kontaktu z nia. wiem glupie ale niestety tak jest. a twoja siostra jest starsza od ciebie? call me blondie-- tobie tez wspolczuje tego incydentu na weselu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ugaaa Bugaaa - domyślam się, że Twoja siostra gdyby wiedziała, jaką krzywdę Ci wyrządza, napewno zachowywałaby się inaczej. Ludzie często nie zdają sobie sprawy jak swoim zachowaniem, mogą wpłynąć na samopoczucie, a nawet życie innych osób, zwłaszcza tych wrażliwych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aa.. fajnie, że do nas dołączyłaś. Ja też mam problemy z odbieraniem telefonu, i też uciekam do swojego pokoju, gdy przyjdzie sąsiadka, czy przyjedzie ciocia. Ale wstyd mi się do tego przyznać ludziom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mala su - doskonale rozumiem Twój stres przed referatem. U mnie na studiach ostatnio wykładowcy jakby się zmówili, i na większości przedmiotów każą nam robić referaty. Ja już na dzień dzisiejszy wiem, że nie zrobię i zdaję sobie sprawę że będę mieć problemy przez to. Ostatnio się odważyłam aby zaprezentować publicznie jeden temat i ledwo dałam radę. Najgorszy był drżący głos i walące serce, z trudnością dobrnęłam do końca. Na szczęście pani profesor zrozumiała moje zdenerwowanie i dostałam nawet 5. Ale kolejnego razu sobie nie wyobrażam. Wolę zdać 10 egzaminów pisemnych niż wygłosić jeden referat. Tzn. gdyby na sali były maksymalnie 3 osoby, to ok, ale jak jest więcej, to masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ugaaa Bugaaa
aa.. Moja siostra jest starsze ode mnie o 11 lat wiec moze to tez wpylnelo na jej zachowanie w moim kierunku. Podobnie jak Twoja, moja siostra tez jest cholernie madra, ambitna, wyksztalcona, mieszka za granica, ma mase znajomych i bujne zycie towarzyskie. Zreszta ja zawsze probowalam sobie wmawiac, ze nie jestem wcale gorsza od niej. Pewnie nawet nie wie o tej mojej fobii. Do tego wszystkiego doszla calkowicie sama swoja ciezka praca i mozliwe, ze mna tez chciala pokierowac, tylko robila to w niewlasciwy sposob. CallMeBlondiee Wiesz, teraz to sie staram juz nie zwaracac uwagi na jej docinki. Mam swoje zycie, faceta, synka. Jestem niezalezna. Ona zreszta tez troche zmiekla bo niedawno zostala matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najbardziej nie lubię gdy ktoś przychodzi wita się i pyta co słychać.. Żadne konkretne pytanie trzeba zdać się na siebie. Zawsze mówię nic takiego i się zmywam.. Ludzie zazwyczaj tak zaczynają rozmowę, potem się rozgadują, a ja najprostszego pytania się boję. Cud, że w ogóle mam faceta. Jestem o tyle w lepszej sytuacji aa, że akurat chłopak wie o wszystkim, stara się rozumieć chociaż czasami nie potrafi pojąć niektórych kwestii, ale się nie dziwię mu. I tak jest przy mnie ale przed nim nie mam oporów przed niczym i jak jesteśmy sami czuję się wspaniale nawet jak idziemy razem na imprezę i w pobliżu nie czai się żaden podsłuchiwacz to potrafię się nawet dobrze bawić i wyluzować. Jak miałam 17 lat myślałam, że popadnę w alkoholizm. Wtedy dopiero go poznawałam i przed każdą randką piłam po 2-3 piwa na odwagę. Na pewno to widział, bo momentami byłam zbyt żywiołowa i zbyt plątałam się w tym co mówię. Kiedyś poszliśmy do knajpy i wypiłam z nim piwo to było już moje któreś z kolei tego dnia, ale on o tym nie wiedział. Oczywiście się spiłam i narobiłam sobie przy nim wstydu. Po tym incydencie się mu do wszystkiego przyznałam i potem już na trzeźwo się spotykałam z nim. I wszystkie opory odeszły jak ręką odjął. Rozumieliśmy się niesamowicie i moją nieśmiałość diabli wzięły. Ale tylko w stosunku do niego, bo miał dużą cierpliwość do mnie. Ehh.. wiecie co ja nawet robiłam by przełamać się w liceum i wreszcie z kimś pogadać? brałam sobie napój i rozrabiałam go w 1/2 z wódką i popijałam. Teraz już zrozumiałam, że nie tędy droga do odwagi. Ale głupia byłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominika - uff, całe szczęście że w porę to zrozumiałaś. Jeszcze tylko alkoholizmu brakuje do tego wszystkiego i byłaby totalna katastrofa. Ja też po piwku i kieliszku czuję się trochę luźniej, ale to zbyt krótkotrwały efekt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ugaaa Bugaaa
Dominko Doskonale Cie rozumiem. Ja jeszcze niedawno robilam tak samo. Przed kazdym wyjsciem musialam porzadnie sie znieczulic, zeby w ogole byc w stanie wyjsc do ludzi. Nie jest to wcale takie fajne, powiedzialabym raczej, ze zalosne. Mozna bardzo latwo wpasc w pulapke uzaleznienia. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ugaaa Bugaaa
Z drugiej strony jak inaczej postapic? Szokiem dla mnie jest przebywanie na dyskotece czy w barze gdzie mam wrazenie, ze kazdy moj najmniejszy ruch jest sledzony i poddawany ocenie. Alkohol pomagal mi sie wyluzowac i przelamac. Tylko,ze to chwilowy srodek lagodzacy dolegliwosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do chłopaka - ja ze swoim też potrafię rozmawiać bez skrępowania, jestem wyluzowana, chodzę z nim normalnie po mieście, do kina, nawet potańczyć i jest ok. Przy ludziach dla których jestem ważna, czuję się doceniona i jednocześnie moja pewność siebie wzrasta, co pozwala mi być "normalną". Gorzej jak pojawiają się dodatkowe osoby, których albo nie znam, albo widzę że są pewne siebie i przebojowe. Wtedy się blokuję, spinam i zacinam. Boję się że oceniają mnie w rozmowie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa..
jak ja chcialabym moc powiedziec o moim problemie mojemu narzeczonemu .... pewnie mialby wieksza wyrozumialosc. ogolnie to kochany facet, a ja jestem przewrazliwiona na swoim punkcie. nie mozna mi nic powiedziec bo biorę do siebie ale i tak zaczynam to kontrolowac i to mnie cieszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa ???
aa skad jestes i ile masz latkoff?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aa.. ja wpadłam na pomysł, żeby po prostu pokazać mojemu facetowi, to forum, aby poczytał, i może by zrozumiał. Ale jakoś nie mam odwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, czytam Wasz topik od samego początku, gdyż dotyka mnie ten sam problem- fobia społeczna. Walcze z tym od dawna, maskuję, ukrywam, ale dopiero dzisiaj postanowiłam przyłączyć się do tego topiku. Wiem, dzisiaj przegięłam. Dzisiaj nie poszłam na angielski, na który przyjechałam 80 km, bo nie było mojej koleżanki (a właściwie nie wiem, czy ją tak można nazwać, po prostu dziewczyna którą znam) tylko sami obcy. Byłam dobrze przygotowana, ale uciekłam...ale jestem zła na siebie. Poza tym mam dość tego, że niektórzy wykorzystują moją nieśmiałość i to, że nie potrafię otworzyć buzi i wykłócić się o swoje i naciągają mnie np finansowo itp... Chciałabym skończyć już z tym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CallMeBlondiee ja mojemu powiedziałam o tym, że dołączyłam do takiego forum. A, że on wie, że przesiaduję na kafetrii to jakby chciał to bez problemu by znalazł. Chociaż pokazywać nie zamierzam i wolałabym by tu nie trafił. To co mu powiem powinno mu wystarczyć i tak dużo wie a aż tak mocno nie chce się odkrywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kicia-Starowicz - Witaj :) Ja też kilka razy popełniłam podobną głupotę i ze strachu nie poszłam na zajęcia, mimo że przejechałam kawał drogi. Dominika - chyba masz rację, faktycznie pokazanie tego wszystkiego facetowi, to mogłoby być za dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do facetów: wspominałam kiedyś mężowi o swoich problemach, ale on twierdzi, ze sobie to wymyśliłam i wmówiłam i np. to, że jak jedziemy do znajomych, a ja powiem podczas całej wizyty tylko kilka słów to znaczy, że ich nie lubie, albo mam humory...:(ehh.... Słyszałam, że są dobre leki na fobie społeczna, ale działają doraźnie, choć bardzo skutecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agatazzzzzz
Ja jestem osobą śmiałą z natury, ale życie ułożyło się tak, że nie jestem zadowolona ze swojego wyglądu, mam nieładny nos, w dodatku czerwony, brzydko wyglądam w czapce i dlatego tak go przemroziłam zimą. Mam takie same "akcje" jak wy a fobia społeczna u mnie spowodowana jest nieakceptacją swojej fizyczności. Gdybym spojrzała w lustro i zobaczyła w nim ładną siebie, lęki uszłyby w zapomnienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kicia-Starowicz też zauważyłam, że ludzie często mylnie interpretują zachowanie osoby nieśmiałej, i myślą że jeśli się nie odzywa, to dlatego że np. kogoś nie lubi. Mój facet chyba myśli podobnie. Co do leków, to nie mam pojęcia, ale myślę że skoro są skuteczne to warto, przynajmniej na początek. Bo one w przeciwieństwie do alkoholu, mają z założenia ludziom pomagać. Tyle, że one zapewne są na receptę, poza tym nie chciałabym brać czegoś w ciemno, a to się wiąże z pójściem do psychiatry. I w sumie - dlaczego nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agatazzzzzz
Czy ktoś też tak ma jak ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja brałam leki. Spędziłam dwa lata w szpitalu psychiatrycznym. Leki mnie omotały i owszem nie czułam po nich lęku, ale byłam senna i i tak nic mi się nie chciało robić. Byłam zrezygnowana i obojętna na wszystko. A terapia z psychiatrą i psychologiem to nie to co mnie było potrzeba.. mnie nikt taki nie pomoże. Ani lekarz, ani leki ani szpital. Sama muszę to zwalczać i budować pewność siebie. Agatazz ja też mam niską samoocenę i to też wpływa na mój brak pewności siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agatazzzz - Kochana, chyba każdy z nas ma jakieś kompleksy, które również miały znaczący wpływ na rozwój naszej nieśmiałości. Nie chcę mówić za wszystkich, ale tak mi się wydaje. Ja np. w szkole czułam się gorsza, bo nie miałam fajnych i modnych ubrań, wyglądałam jak sierotka i miałam wrażenie że rówieśnicy uważają mnie za osobę mało atrakcyjną. To pociągnęło za sobą lawinę, bo zaczęłam się obawiać tego że wszyscy na mnie patrzą i mnie oceniają. Mimo że później wielokrotnie spotykałam się z komplementami że ładnie wyglądam, że nie jestem brzydką dziewczyną, jakoś ta wcześniejsza zadra we mnie została i do tej pory przejmuję się wyglądem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie podobno leki pomagają tylko doraźnie, a niezbędna jest zmiana nastawienia i psychoterapia. Ja brałam tylko deprim i valerin forte, ale nie dały efektu. Czytałam na innym forum dot. fobii społ., że bardzo pomagają medytacje, ale sama nigdy nie próbowałam tego. Kiedyś kupiłam nawet książkę A.Łamek: Nieśmiałość i tam są różne ćwiczenia itp., ale też specjalnie mi to nie pomogło. Zauważyłam, że nawet po alko jestem małomówna...:( Najlepiej czuje się w czterech ścianach. Tutaj jestem pewna siebie i najszczęśliwsza na świecie. A jak tylko wyjdę do ludzi czuje się jak mała zbłąkana kicia pośród ogromnego tłumu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CallMeBlondiee miałam to samo- brzydkie ubrania w szkole, brak modnych gadżetów, które posiadała "prawie" cała klasa... Chyba tutaj jest początek naszych problemów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację Dominika, same leki na pewno nas nie wyleczą. One mogą być jedynie właśnie doraźną pomocą. Ja kiedyś brałam lekarstwo na depresję (coś z prozakiem w składzie). Ale to też nie było chyba trafione, bo jakichś konkretnych zmian nie zauważyłam, a jedynie byłam troszkę jakby bardziej obojętna na wszystko. Poza tym mam nie tyle depresję, co właśnie tę fobię. Ale ciągle mam nadzieję, że jakoś uda mi się wyjść z tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×