Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CallMeBlondiee

FOBIA SPOŁECZNA, NIEŚMIAŁOŚĆ. Są chętni na spotkanie??

Polecane posty

Witajcie! Niezmiernie się ucieszyłam, gdy spostrzegłam tu nowe "twarze". Widzę, że nie tak dawnej nocy wątek trochę odżył. Szkoda tylko, że na tak krótko. Ostnica, LionInTheJar - odezwijcie się jeszcze. Mała Suu - tak, nadal mam zamiar podjąć terapię, aczkolwiek Wrocław wydaje mi się jednak miastem zbyt odległym na tak częste dojeżdżanie. Poza tym potrzebuję pomocy osoby trzeciej, która mi taką terapię "nagra" (mam na myśli mamuśkę ;) ), bo sama się nie odważę. Wiem - obciach. Czy u Was również jest dziś taka piękna pogoda? :) Osobom zainteresowanym wiosennym spotkaniem podaję moje wolne od zajęć weekendy: 2-3.04; 23-24.04 (ale to chyba święta); 30-01.05; 14-15.05. W te dni jestem w stanie się gdzieś wyrwać, ewentualnie w jakieś dni powszednie. Czerwiec zaś to dla mnie jak narazie wielka niewiadoma. Pozdrawiam Wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LionInTheJar
Hej! :)) Ja tu nadal zagladam. :D To gdzie mialoby byc te spotkanko, jakies propozycje? :> Ja tez chodze do psychologa, wlasnie wrocilam z sesyjki. ;) Aczkolwiek jestem troche zniesmaczona :D Niepotrzebnie poruszylam temat "szkolny" ;) A mianowicie wygłaszałam prasówke tydzien temu na ktora byłam dobrze przygotowana ale niesamowicie zestresowana. Nauczycielka oceniła mnie "tak srednio" i dala mi 3. ;) Wiem ze to nie jest jakas zla ocena ale poruszyla mnie ta cholerna niesprawiedliwosc. Ktos kto nie ma nic w głowie ale wygadana jadaczke moze zbierac piateczki, a jak ktos sie stara ale ma problem z nawijaniem na forum klasy to juz jest "przecietny".. ;) No wiec terapeutka zasugerowlala ze mam zglosic sie z nowa prasowka i probowac jeszcze raz itd - a ja mysle ze nie mam najmniejszej ochoty drugi raz konfronotwac sie z tym babsztylem.. ;] Heh u mnie bylo podobnie tez moja mama dzwonila do poradni i skladala za mnie wniosek o przyjecie. ;) (Bo chodze do publicznej poradni). :) No ok to jak macie jakies propozycje to piszczie ja zawsze znajde czas. ;) Pozdrawiam! :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LionInTheJar
Aha, widze ze planujecie takie spotkania dwu dniowe. :) Ja mam psa i mieszkam sama wiec byl by to dla mnie troche problem. Ale moze cos sie wymysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Kilknę sobie. Widzę - nie po raz pierwszy - że niektórych "niepokoi" fakt, iż spotkanie miałoby być dwudniowe. Pomijając, że jeszcze nic nie jest ustalone, to nie widzę żadnego problemu. Część osób, które będą mieć możliwość i ochotę zostaną dzień dłużej, a pozostali wrócą do domu.:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 dobrze gada ;) To że wypad będzie (a może i nie będzie) z założenia dwudniowy, nie oznacza przecież obowiązku zostawania aż tyle czasu, jest to jedynie propozycja i ułatwienie dla tych, którym np. zwieje ostatni autobus ;) Lub też dla tych, którzy po prostu zechcą dłużej zostać. Nawet jeśli uda się komuś dotrzeć chociażby na godzinkę, to będę wielce uradowana. LionInTheJar - super, że nadal tu zaglądasz :) No właśnie jeszcze nie mamy sprecyzowanego miejsca spotkania, chcemy aby pasowało ono większości. Z jakich okolic jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LionInTheJar
A no fakt 33 madrze prawi. :D Ja jestem ze slaska - konkretniej Czestochowa. ;) A tak przy okazji w jakim wieku jestescie? Ja mam 23 lata. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem :) Wciągnęło mnie w taki program to zarabiania dolców na klikaniu w reklamy i teraz siedzę po nocach i wyklikuję :) (ale rosnące stawki mobilizują ;) ) Lion wstępne plany to koniec kwietnia -Góry Stołowe, jasne, że możesz przyjechać na 1 dzień :) CallMe widzę, że od maja nasze zjazdy mogą się przeplatać, więc wtedy nie umówimy się na wolny dla jednej i drugiej; dlatego proponuję weekend 30IV/1V na spotkanie, komu pasuje? komu nie pasuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LionInTheJar
Hmm, no niestety ale ta data mi nie za bardzo.. w tym czasie mam maturki ;] Czyli jak dla mnie koniec kwietnia - poczatek maja odpada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:( A kiedy te matury? jak zaraz po weekendzie, to się miło odstresujesz z nami ;) Potem chcielibyśmy się spotkać latem bliżej Krakowa/Zakopanego... Tylko ostatnio się zastanawiam, czy to nie tylko ja jedna tego chcę, bo reszta forumowiczów dziwnie milczy na temat konkretów naszych spotkań :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Polać mu!... tzn. mi za mądre i dobre gadanie.;) Milczę nt. konkretów, bo na dzień dzisiejszy wciąż nie jestem w stanie przyjechać, ale u mnie wszystko może zmienić się w każdej chwili... i na to liczę.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostnica
Nie mam czasu na pisanie, wertykuluję:( Majowy weekend zwykle rezerwuję dla mamy, która 3 maja obchodzi urodziny. Przez to, że długi, może być problem z zebraniem ekipy, to sezon wyjazdów rodzinnych/półwakacyjnych. Chociaż co ustalicie - będzie, a ja się dostosuję (lub przynajmniej spróbuję). Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostnica - super, że Ty też tu jeszcze jesteś. Przyznam, że nie wiem co oznacza słowo "wertykulować", ma to jakiś związek z trawą? ;) Od razu przepraszam za głupie pytanie :) Mała Suu - Ja jak najbardziej nadal chcę się z Wami spotkać. Pasują mi zarówno Góry Stołowe, jak i inne lokalizacje. Jestem jednak daleka od narzucania komuś czegokolwiek, dlatego ciągle czekam na propozycje pozostałych osób. Może faktycznie nie każdemu się uśmiecha jechać na 2 dni w góry, a chciałabym spotkać się też z tymi, których jeszcze nie miałam okazji poznać. To samo tyczy się terminu. 30.04-01.05 mi odpowiada, mimo że mój facet może znów strzelić focha. Po prostu zależy mi na tej "wycieczce" z Wami. Jeśli jednak komuś nie bardzo te dni pasują, to dawajcie swoje propozycje, może będzie łatwiej osiągnąć kompromis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Wcale nie takie głupie to pytanie.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Dziś mogło być spotkanie. Byłoby słodko.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostnica
Grabię trawnik na ostro, aż siano leci! Matias - z Twoimi dolegliwościami w sumie wszystko możliwe... słyszałam o różnych dziwnych objawach na tle nerwowym: dziewczyna na terapii puchła, ciągła senność była też częsta, nagminne przeziębienia i choroby gardła czy inne pokładające infekcje, choroby dróg moczowych, stawów... Mała Suu - Wspaniale, że robisz takie postępy w kontaktach z ludźmi. Jak się nastawiasz, nastrajasz, co sobie mówisz, gdy wychodzisz do ludzi? Moja terapia odbywała się w grupie otwartej niecałe 3 miesiące http://www.dczp.wroclaw.pl/nerwice . Kierownik był głównym prowadzącym, kładł nacisk na rozwiązania, nie badanie przyczyn, bo jest terapeutą ericksonowskim. Nie byłam wtedy na to gotowa i głównie leciałam grzebaniem w przeszłości, wykorzystując do tego drugą terapeutkę. Terapia była dość ostra, tzn. terapeuta momentami obcesowy, stawiane mocno granice, dyscyplina (chociaż na grupie zamkniętej jest dużo gorzej), ale stawiałam mocny opór i zaczęłam się buntować (pewna aspołeczność, która jest u podstaw lub skutkiem mojej fobii?), więc potem całkiem zmienili styl, dyskusja sama się moderowała, większe zaufanie do pacjentów, większa przestrzeń. I z mojej obserwacji wynika, że skuteczność terapii zależy prawie wyłącznie od nastawienia uczestnika. Zamknięty i uparty niewiele wyniesie, terapia daje dobre efekty, gdy jest w momencie zmiany, przy dużej gotowości na nowe, otwartości, daje rozpęd (np. przy największym kryzysie czy wychodzeniu z depresji). Myślę, że może ją powtórzę, gdy skończy się sezon w ogrodzie, bo mimo pozytywnych zmian napotykam na duże przeszkody, im więcej czasu mija, tym wyraźniej widzę swój opór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostnica
Taka ciekawostka - terapia wywołuje kryzys, bo bez niego nie ma napędu do zmian (a to konieczne - zastąpić dotychczasowe nieskuteczne metody funkcjonowania nowymi) i w ogóle słowo "zmiana" jest kluczowe. Zachodzi emocjonalna chuśtawka, nasilenie objawów, myśli o rezygnacji, doły i rozchwianie, jazda bez trzymanki, ale tak musi być i to można przeżyć, a wychodzi na dobre. Samo ukończenie terapii grupowej jest sukcesem - ludzie z fobią społ. zwłaszcza wyraźnie odczują poprawę w kontaktach (przecież startują z poziomu 0 lub niewiele lepszego - może być tylko lepiej). ZawszeNowy - szkoda tych wiadomości, których nie wysłałeś. Jeśli faktycznie czujesz się tak strasznie, to pomyśl, że dno jest po to, żeby się od niego odbić:] Dosłownie. Myśl, która przyniosła Ci ulgę, że nie ma po co żyć, u mnie zaowocowała następnymi: nikt mnie nie potrzebuje, nikogo nie obchodzi, co robię ze swoim życiem, nikomu nic nie jestem winna,-> to MOJE życie i mogę z nim zrobić dokładnie to, co chcę. Żyć dla siebie, żyć sobą, być swoim celem i drogą:) "Jestem wolna". To było dla mnie kluczowe odkrycie, najbardziej widoczne na przykładzie innych ludzików na terapii, którzy na ołtarzu rodziny, małżeństwa, bycia dobrym dzieckiem, kariery, składali ofiary, których nikt nie chciał, nikomu nie służyły, szkodziły wszystkim, dającemu i biorącemu. Poświęcenie wpychane na siłę lub wyobrażenie, że coś muszę. G**no muszę. Bez terapii nawet to, że rozumiem te słowa, nie dałoby rezultatów, bo musiałam je poczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostnica - dziekuję za tę wypowiedź. Jestem coraz bardziej przekonana, że tego typu terapia by mi pomogła. Terapia grupowa, bo do psychologa zniechęcałam się już po pierwszej wizycie. Ale po prostu dwa razy trafiłam do nieodpowiednich specjalistów. Po drodze poruszyłaś ciekawy aspekt: fobia społecznia, a aspołeczność. Zastanawiałam się kiedyś co z czego wynika. Na swoim przykładzie wiem, że jedno nie jest równoznaczne z drugim. Mam fobię, ale aspołeczna nigdy nie byłam. Potrzebowałam i potrzebuję ludzi, choć z czasem jakby coraz mniej... Im dłużej tkwię w sidłach fobii, tym bardziej czuję się krzywdzona ludzkimi zachowaniami, zaczynam dostrzegać ludzkie wady, w szczególności egoizm, brak wrażliwości, nietolerancję, płytkość. Jestem tym przerażona i nawet samotność przestała mi już tak przeszkadzać jak kiedyś. Czasem wręcz wolę ją od poczucia irytacji, tudzież lęku w jakimś rozkrzyczanym towarzystwie. I niepokoi mnie ta moja niechęć, czyżbym zaczynała być aspołeczna? Wracając do terapii, też jestem zdania, że negatywne nastawienie powoduje, że nic dobrego z niej nie wyniknie. Ciężko osiągnąć pożądany rezultat, jeśli pacjent jest uparcie na "nie". Tak, słyszałam o metodzie wywoływania sztucznych kryzysów w przypadku, gdy inne sposoby są nieskuteczne. Taki bolesny bodziec, czyli fundowanie podopiecznym wirtualnego piekiełka stosowane jest również w Monarze. Wytrzymuje około 25% osób i jednocześnie jest to ośrodek o najwyższym wskaźniku "wyleczeń", co jest potwierdzeniem skuteczności tej metody. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam tym porównaniem. Chodzi mi o to, że (tak jak napisała Ostnica) nie wystarczy sama świadomość i rozumienie absurdalności swoich zachowań. Czasem potrzebny jest tzw. wstrząs, aby ruszyć dupsko zamiast siedzieć i biadolić, że przegraliśmy życie. 33 - nic nie stoi na przeszkodzie, aby w dniu naszego spotkania też najeść się pączków. I będzie słodko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Ale ciekawostki! Cholera, może ja naprawdę bagatelizuję niektóre sygnały, a mam problem? Senność, zapalenia gardła... często tego doświadczam. Jeśli jeszcze dodam, że kilka dni temu dostałem skierowanie na USG jamy brzusznej, aby przebadać pęcherz moczowy... Więcej nic nie napiszę, bo zaczynam czuć się jak hipochondryk.;) "Żyć dla siebie, żyć sobą..." Zgadzam się. Problem pojawia się, gdy nie widzimy sensu; nie potrafimy określić życiowych celów. ZawszeNowy kiedyś napisał coś o życiu "zdroworozsądkowym". W pewnym stopniu taki mechanizm się sprawdza. Osiągamy nakreślone cele, ale strasznie się przy tym męczymy, bo nie mamy poczucia, że tego właśnie chcemy, a życie bez radości i pasji jest... (sami sobie dopiszcie zakończenie). Czy w takiej sytuacji jakikolwiek wstrząs może pomóc? Dość biadolenia. Pięknie świeci słońce.;) P.S. W momencie, gdy chciałem wysłać wypowiedź w mojej głowie rozpoczęła się dyskusja. Pewnie za chwilę całkowicie przeredagowałbym powyższy tekst... Znikam!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostnica
CallMeBlondie - aspołeczność przybiera pozytywne postaci, kiedy człowiek szuka innej drogi niż tłum, jako jedyny buntuje się w obliczu niesprawiedliwości, z resztą to chyba nie tak rzadkie, a na pewno nie negatywne samo w sobie, tylko utrudnia życie w grupie. Ja to tak rozumiem. I to faktycznie wygląda raczej na skutek fobii. Jak w tym wywiadzie o facecie, który nie tylko boi się ćwikły, ale też latać, więc przekonał siebie, że nie warto, bo "Stany są nadętym krajem rozpasanego konsumpcjonizmu, zużywającym najwięcej światowych zasobów energii i nie ma tam nic godnego uwagi". 33 - wstrząs mi pomógł:) Też mam problem z celami, mało mnie cieszy, pytam się o sens... A teraz właśnie się trzęsę z nerwów, bo idę na wielki spęd ludzki:) Ale działanie pomaga. A o kop do działania chodzi, jak CallMe napisała. Przerwanie zaklętego kręgu bezradności. Bo wtedy okazuje się, że konkretne zachowanie daje pożądany rezultat, i jest to zachęcające, więc podejmuje się następne działania i zdobywa coraz więcej "nagród" za swój trud, cierpliwość, konsekwencję, podniesienie po upadku, nauczkę na błędach. Czasem warto się zmusić. Stopniowo wracają przyjemności, pojawia się satysfakcja i to wszystko napędza do dalszego doświadczania, sprawdzania, a przez to chyba odkrywa się swoje upodobania, więc ostatecznie i cele. Szukając info o terapiach trafiłam na 3 elementy, które mają być kluczowe dla życia pacjenta, by zaspokajał swoje potrzeby (!!!): 1. aktywność + 2. wyrażanie swoich uczuć + 3. podejmowanie nowych (innych) rozwiązań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z okazji Dnia Kobiet życzę wszystkim kobietkom (w tym sobie ;) ) wszystkiego najlepszego :) Bądźcie silne dziewczyny! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Mną chyba nie można wstrząsnąć; zmieszać - tak, ale chyba nic więcej. Jestem niespotykanie spokojnym człowiekiem.:) Punkt 2. Wyrażanie swoich uczuć. Macie z tym problemy? Wszystkiego najlepszego!🌻 Czuję się trochę zmieszany.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 - dzięki, dzięki :) Skąd to zmieszanie? Faktycznie, z tego co zauważyłam, to oaza spokoju z Ciebie. Jakbyś co najmniej medytował, lub ćwiczył jogę :) Może jednak czasem warto dać się ponieść emocjom, aby życie nabrało koloru... Jeśli chodzi o te 3 punkty, które wymieniła Ostnica, to ja mam problem ze wszystkimi, a w szczególności z 1 i 2. I pomyśleć, że kiedyś byłam najbardziej aktywną osobą w klasie (czasy podstawówki) i prowodyrką większości akcji. Słowne wyrażenie uczuć (przynajmniej tych niektórych) to dla mnie jak wejście na Kilimandżaro. Nie potrafię być wylewna. Jestem za to niezwykle łatwopalna i niewiele potrzeba, aby mnie wyprowadzić z rownowagi (mimo, iż sprawiam zupełnie odwrotne wrażenie). Zawszenowy, Matias, Mała Suu, Ugaa i w ogóle wszyscy - gdzie Wy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was! :) Jestem tutaj, choć pisemnie dawno mnie nie było. Gdzieś tam się jednak zawsze skrycie zakradam. Wszystko w życiu mi się wywróciło do góry nogami, trzeba teraz trochę posprzątać. CallMe Dziękuje w imieniu wszystkich kobitek! :) "Może jednak czasem warto dać się ponieść emocjom, aby życie nabrało koloru..." -- właśnie to zrobiłam! Moje emocje tak mną zakręciły, ze do tej pory się nie zatrzymałam. 33 -- tez dziękować! :) Witam tez nowych forumowiczów 🖐️. Ostnica dobrze prawisz, widać ze masz doświadczenie i walczysz. Co do artykułu o facecie bojącym się ćwikły powiem krotko: gościu pomimo swoich wielu lęków i dziwactw stara się normalnie żyć i to mi się najbardziej podoba w tym wszystkim. Jest tego świadomy w każdym razie. Pozdrawiam wszystkich. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
CallMe Zmieszanie potraktuj z przymrużeniem oka, aczkolwiek nie przepadam składać i przyjmować życzeń.:) Co Ty tam mogłaś zauważyć?! Byłem bardzo zmęczony, ot co!:P Inna sprawa, że raczej nie daję się ponieść emocjom. Wartość ulegania emocjom raczej tego nie zmieni, bo taki po prostu jestem.:) Jeśli już ponoszą mnie emocje, to tylko wewnętrznie. Wyrażanie emocji, uczuć - dla Ciebie to Kilimandżaro, a ja sobie pomyślałem o Himalajach.:D Próbowałem ćwiczyć jogę. Czy Wy wiecie, jak to boli?:D Nie jestem gibki.:) Pozostałe wymienione punkty nie stanowiłyby chyba takiego problemu, gdyby nie poczucie bezcelowości. CallMe - łatwopalna. Ugaaa - zakręcona. Dziękuję za informację dziewczyny. Będę mieć się na baczności.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak tam kolejny dzień pokutowania za nie swoje grzechy ? Pamiętajcie każdy dzień zbliża nas do końca . He He.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
A może trochę bardziej optymistycznie? Każdy dzień może być początkiem... ... i bynajmniej nie mam na myśli początku końca.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CZESC I CZOLEM
Matias to Ciebie można spytać czy żyjesz w ogóle tu nie zaglądasz ostatnio:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×