Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pytajca000

Czy pozwolilybscie sowjemu facetowi miec przyjaciolke/ki?

Polecane posty

Gość nie wyobrazam sobie
mam faceta, mieszkamy razem, i praktycznie caly czas wolny spedzamy razem, poza momentami kiedy on idzie sie spotkac z kumplami a wtedy ja wychodze z kolezankami. Ale i tak nie potrafimy wytrzymac bez siebie dluzej niz 3, 4 godziny....nie wyobrazam sobie wiec, zeby w jego zyciu byla jakas "przyjaciolka". Po prostu on nie ma na to czasu, bo caly czas wolny chce spedzac ze mna. I moze ze mna robic to samo co ie robi z przyjaciolka i jeszcze troche. Ja nie wierze w przyjazn damsko - meska, szczegolnie jesli przynajmniej jedno z nich jest w zwiazku. Jesli facet ma potrzebe posiadania przyjaciolki, to zawsze znaczy, ze w zwiazku zaczyna sie dziac cos niedobrego, choc niekoniecznie oznacza to ze zaraz bedzie mial wlasnie z ta przyjaciolka romans. Ale zawsze to jest znak, ze potrzeba mu kobiety do czegos, czego nie dostaje od swojej wlasnej. Chyba zadna z nas nie chcialaby byc w zwiazku, w ktorym jest dla swojego partnera wszystkim ale nie przyjaciolka.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wyobrażam sobie - był czas, że oboje byliśmy w związkach i był i jest czas, że jedno z nas pozostaje w związku, przy czym żadne z nas nie rezygnuje ze swojego towarzystwa, bo potrzebujemy oddychać też innymi relacjami i osobami niż nasz partner/ka. Tym bardziej, że znamy się kilka lat. Dla mnie potrzeba spotkania z przyjacielem, nie jest oznaką problemów w związku. Czasem ktoś potrzebuje dystansu do spraw i ich obiektywnego rozpatrzenia. Partnerzy sami muszą chcieć być dla siebie przyjaciółmi i tak się traktować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiger_lilly
Niestety, ja mam słabe doświadczenia jeśli chodzi o przyjaciółki (szczególnie ex) facetów. Tamta ewidentnie przygotowywała sobie grunt pod coś więcej no i w końcu dopięła swego. A ja zostałam bez faceta. Jeszcze się temu przyglądałam i totalnie nic z tym nie robiłam:/ Powinnam była postawić ultimatum, ale nie chciałam bo dałabym sobie rękę uciąć, że nic a nic nie naodpierdala. Teraz byłabym bez ręki. Ja się kumpluję z jednym swoim exem i świetnie się dogadujemy, ale w życiu bym nie próbowałam go uwieźć, odbić itp. Nie zaprosiłabym go na imprezę bez jego dziewczyny, nie próbowałabym spotykać się z nim za jej plecami. Nie i już. Nauczona doświadczeniem będę bardziej czujna, bo zasada ograniczonego zaufania w takim wypadku sprawdza się bardziej niż bezgraniczna wiara w to że facet będzie lojalny i postąpi właściwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wyobrazam sobie
"żadne z nas nie rezygnuje ze swojego towarzystwa, bo potrzebujemy oddychać też innymi relacjami i osobami niż nasz partner/ka. " byc moze tylko tak niefortunnie sformulowalas swoja wypowiedz, ale napisalas, ze to wy potrzebujecie oddychac tez innymi relacjami. Zabrzmialo to troche tak ( a nawet bardzo), jakbyscie to ciagle byli WY, no a poza soba potrzebujecie jeszcze kogos, i stad jego zwiazek. Kazdy ma inaczej, ale pomysl o tym przez chwile: co takiego czujesz, ze sprawia to, ze chcesz sie z tym bylym przyjaznic, czy czujesz sie przy nim dobrze (zakladam ze tak, skoro dobrowolnie i chetnie podtrzymujesz ta relacje), czy jest on juz dla ciebie zupelnie nieatrakcyjny fizycznie. No i wreszcie, byliscie kiedys kochankami (jak mysle), wiec oprocz tego, jest miedzy wami pewna intymnosc, nawet jesli juz nie praktykujecie :). A teraz zastanow sie, jakbys sie czula, bedac na miejscu jego kobiety. Kobiety, ktorej facet spotyka sie ze swoja eks, bo to wlasnie wszystko przy niej czuje, a ona czuje to przy nim. Nie odpowiadaj. Zastanow sie (ale nie 12 sekund) i samej sobie szczerze odpowiedz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajca000
macie racje. po prostu powiem, ze chcialabym ja poznac, zaproponuje spotkanie we czworke, z jej mezem. zobacze jak zareaguje i moj i ona. i zobacze tez jak to spotkanie przebiegnie. i jak trzeba to z nim wtedy otwarcie porozmawiam. i jak powie mi ze robie sceny zazdrosci to wyjasnie mu tylko spokojnie ze przeciwko przyjazni czy kawie od czasu do czasu nic nie mam, ale jej zachowanie swiadczy o czyms innym i ze napewno sam to zauwazyl. i mi zle z taka sytuacja. ehh..mam tylko nadzieje ze nie bedzie klotni... ja naprawde umiem byc tolerancyjna, gdyby on tylko umial wyznaczac jasne granice w tych znajomosciach. on dobrze wie kiedy sie kobieta zaczyna narzucac, i dobrze wie ze mi to odbiera spokoj, a udaje ze niby nic nie widzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pytajacej000
jezeli on wie kiedy kobieta sie narzuca a mimo tego udaje ze tego nie widzi, to znaczy, ze czerpie z tego narzucania sie jakies osobiste benefity. Jesli komus ktos sie narzuca, a ta osoba nie ma na to ochoty, czyli nie jest ta narzucajaca sie osoba w zaden, najmniejszy nawet sposob zainteresowana, to takie narzucanie sie jest klopotliwe i uciazliwe i wtedy taka osobe sie splawia a nie udaje sie ze nic sie nie dzieje, a szczegolnie wiedzac, ze to moze sprawic przykrosc osobie z ktora sie jest w zwiazku. Jezeli wiec twoj facet nie widzi problemu, i jakis sposob to jej narzucanie sie jest dla niego przyjemne, to chyba nie ludzisz sie, ze po tym jak z nim porozmawiasz, w jakikolwiek sposob zmieni sie jego stosunek do tej kobiety. To sie moze skonczyc tak, ze skoro w jakis sposob mu zalezy na kontaktach z nia, on sie zbuntuje na wiesc o tym, ze chcesz go tego pozbawic. Ja mam taka rozmowe z facetem za soba, i uzylam dokladnie takich samych argumentow jakich ty zamierzasz uzyc. I co? Nic nie dotarlo. Ja wyszlam na szalejaca zazdrosnice, ze sobie wkrecam i nie mam pojecia jak to jest naprawde a wymyslam. Jezeli twierdzisz ze on potrafi zweszyc narzucajaca sie babke, to znaczy, ze jesli ona sie narzuca i przekracza pewne granice, to on sobie z tego zdaje sprawe. Jednak mimo tego w tym trwa. Pytanie tylko dlaczego. I o tym wlasnie powinnas z nim porozmawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
świetnie Cię rozumiem - myślę że ona jest za nachalna i obawiam się że to nie są dla niej takie tylko spotkanka - pewnie się pindrzy i perfumuje. My kobiety mamy w sobie taką chęć podobania się nawet nie żeby z nim być dla samego tylko faktu. To może pójść w nieoczekiwanym,nawet przez Twojego męża kierunku. On zdaje się nie mieć złych intencji, moze po prostu miło z nią spędza czas i lubi te spotkania. Ale to tym gorzej. ja mam podobny problem. Tylko to mój mąż usilnie próbuje zawrzeć bliższą znajomość z dziewczyną z którą łączyły nas relacje 'zawodowe. ale ja jej osobiście nie znam, bo on wszyskto z nią załatwiał - rozliczenie raz w miesiącu. I tak to nic nie mówił, a jak się ta współpraca skończyła to nagle oznajmił że ona jest fajna, i że on chciałby żeby została jego koleżanką, bo dobrze mu sie z nią rozmawia. Nawet chciał jej jakoś finansowo iść na rękę co było dla nas niekorzystne, ale się zgodziłam bo dziewczyna chyba jest uczciwa, miała jakieś problemy finansowe. Mąż kiedyś miał koleżankę ale się pokłócili no i teraz chciałby mieć znowu (nie wiem dlaczego akurat płeć ma znaczenie). No i wygląda to tak że on do niej wydzwaniał żeby się spotkali. Jak miała jeszcze jakieś dokumenty nam do oddania to się umówiła, ale też po długim ustalaniu bo ciągle nie miała czasu. Poszli na kawę, podczas której fajnie było i on oczywiście już zaproponował że będą na 'ty' i na koniec ona się uparła że zapłaci. To go dotknęło bo uznał że uważa go za dupka który ma żonę i dziecko a tu się umawia z innymi i dlatego nie chce mieć w stosunku do niego żadnych zobowiązań i się teatralnie na nią 'obraził'. Zadzwonił do niej potem i powiedział ze znowu są na Pan Pani oraz że ma wybór albo odda jeszcze pozostały dokument pocztą albo się znowu spotkają. ona wybrała spotkanie (sądzę że ją wrobił w wyrzuty sumienia). No ale nie doszło do spotkania bo nie miała czasu - zostawiła kwity w umówionym miejscu i on odebrał. On od czasu do czasu próbuje do niej dzwonić, ona zwykle nie odbiera. w zeszłym tygodniu rozmawiali we wtorek i umówili się na piątek że się spotkają (już bez żadnego pretekstu). No a w piątek on do niej dzwonił 3 razy a ona nie odebrała. Jak mu mówiłam że to wygląda jakby na nią leciał i że dziewczyna się przestraszyła i żeby dał jej spokój, to on uważa że to są damskie wymigiwania które nic nie znaczą. Bo mnie przecież też musiał przekonywać pół roku - Co za porównanie!!! Cieszę sie że ona chyba nie jest nim zainteresowana - mam taką nadzieję. Sądzę że to uczciwa fajna dziewczyna i że jest po prostu miła ale potem go unika,a on się narzuca. Ale jego zachowanie bardzo mnie boli. Jak wiem że mają sie spoktac to nie mogę o niczym innym myśleć, ani spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś wyżej mnie źle zrozumiał, jeżeli to chodziło o mnie. My nigdy nie byliśmy parą, nie tworzyliśmy związku ze sobą, przyjaźniliśmy się i przyjaźnimy nadal, mimo zawieranych związków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×