Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bretttchen

Wspominamy dziecinstwo

Polecane posty

Wiecie co, chciałbym jeszcze wrócić do przedszkola i ogólnie mojej chęci popisywania się. Miałem tam koleżankę, której koniecznie chciałem się przypodobać. Ćwiczyłem dla niej stanie na rękach i często, gęsto lądowałem na glebie a raczej na betonie.Jednak mnie to nie zrażało i trenowałem dalej. W przedszkolu pamiętam nie za bardzo lubiłem krany czytaj umywalki, bo często z nich kapała woda i nie dało się zakręcić. Jaki to był koszmar dla pięcioletniego chłopaka, mimo że starał się być dzielny. W podstawówce szło mi lepiej. Zapisałem się w drugiej klasie podstawówki na karate i ćwiczyłem sobie, żeby rozładować agresję i nadmiar energii. To było ciekawe, jak ćwiczyłem sobie, dzięki temu nigdy nie stałem się ofiarą.Choć prawdę mówiąc w podstawówce byłem outsiderem i miałem nie wielu przyjaciół. Trzymałem się z daleka, gdyż zawsze byłem inny słuchałem mroczniejszej muzyki, miałem długie włosy, znaczy do ramion, dużo czytałem ,rysowałem i czytałem komiksy i ogólnie jakoś nie pasowałem. Potem jeszcze napiszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
FAjnie, ze wrociliscie. Zagladalam pare razy, ale sama bylam zbyt zabiegana, zeby cos dopisywac i widzialam, ze juz sie nikt nie udziela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
Szkolne dyskoteki, hehe....ja nigdy nei umialam tanczyc (tak sobie przynajmniej wmawialam) i w ogole nie umialam sie zachowac na dyskotekach, bo bylam zawsze bardziej typem harcerza. Ale i tka chodzilam-ganialismy po korytarzu i bylo fajnie. A na studniowce z amoich czasow obowiazywaly jeszczcze "szkolne" kolory-bialy, czarny i granatowy. Mialysmy wprawdzie ladne sukienki i buty na obcasach, ale zadnych wystrzalow, wszystko po szkolnemu. Wiszialam w ostatnich latach zdjecia mojej mamy ze studniowek (jest nauczycielka)-no i szok. Rewia mody, dekolty, szeleczki, gole plecy, brokaty i inne cuda:-) Swiat sie bardzo zmienil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
Meg, wracajac jeszcze do polskiego chlebka z blyszczaca skorka-ja mam podobnie, tutaj pieczywo jest zupelnie inne.. Wam zazdoszcze wyboru bulek, buleczek i kanapeczek w normalnych cenach, bo tutaj nie dosc ze dorogo, to wybor bardzo ograniczony. Zawsze jak jezdze na zakupy do Niemiec, to sie zaopatruje w roznosci z piekarni. Ale takiego chlebka jak w Polsce to nie ma....pamietam te przyklejone do skorki papierowe etykietki. Zawsze byly na2-3 kromkach:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karo... W Niemczech tez wypieki nie sa nadzwyczajne... Bulki to wszystko standard, mrozone i potem dopiekiwane. Podobnie z chlebem. Wszystko takie jalowe w smaku.Nie mowiac juz o tym,ze kompletnie nie warte tego co kosztuje. Oczywiscie ze z czasem czlowiek przyzwyczaja sie do wszystkiego, ale jak zna cos lepszego to teskni za tym. Jak pomysle sobie o polskich ciastach z Hortexu, na bitej smietanie z orzechami, chyba o nazwie Orfeusz, albo takie drugie ciasto Dominem zwane, nie wiem czy pamietacie? W kazdym razie sciska mnie w zoladku z apetytu:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A te papierki na chlebku to pamietam:-) Zawsze sue skubalo bo o oderwaniu nie bylo mowy hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
Kupowalismy chleb albo tzw bulke wroclawska, znana w innych regionach jako bulka paryska. To bylo zupelnie co innego niz francuska bagietka, taka dluga pszenna bulka, ktora sie dalo normalnie kroic na kanapki. teraz juz sie tego chyba nie wypieka w Polsce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O jeju... Moj tata czesto kupowal bulke wroclawska ! Cos przepysznego, pamietam jak dzis:-) Nie wiem czy dzisiaj jeszcze jest na rynku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja znowu. W podstawówce lubiłem chemię, biologię, matematykę i fizykę. Natomiast nie bardzo lubiłem polski, bo kiepsko szło pisanie poprawne, znaczy pewnie by to teraz nazywało dysleksja albo dysgrafia. Staram się pisać poprawnie, ale nie za bardzo mi to wychodzi. Pamiętam jak mieliśmy egzaminy do liceum. Najlepiej poszła mi matematyka, bo dostałem maksymalną liczbę punktów a z polskiego miałem nie najlepszą ilość punktów, ale udało się zdać do liceum. Liceum miałem koszmarne i szczerze nienawidziłem liceum. Chyba z powodu niektórych gości, którym się wydawało, że skoro jestem metalem to jestem też ćpunem i alkoholikiem i pewnie tez jestem zły. Nadali mi łatkę, Stereotypizacja, nawet nie zadali sobie trudu, by mnie poznać. Miałem tam dwóch kumpli i dwie kumpelki, a reszta miała mnie gdzieś, lub wręcz przeciwnie starała mi się dowalić.Nie lubiłem szkolnych wycieczek, bo tam wiecznie odbywało się pijaństwo, a ja nie piłem. Teraz zdarza mi się od czasu do czasu coś wypić, ale alkoholu w dużych ilościach nie lubię. A na jednej z wycieczek bodajże w drugiej klasie większość się tak upiła, że wymiotowali następnego dnia.Cóż outsider tak ma. Chociaż ja raczej lubiłem ludzi, ale nie lubiłem jak ktoś mnie szufladkuje i ocenia na podstawie ubrania czy też ilości kolczyków. Jednak byłem wrażliwy i to też chyba nie pomagało mi. Zawsze posiadałem dużą dozę empatii, co nie jest domeną facetów i potrafiłem słuchać. Zauważałem też rzeczy, których nikt inny nie zauważał. na przykład zmiany w zachowaniu, symptomy tych zmian. Zauważałem Je i starałem się dowiedzieć czemu one się dzieją. Wiecie czego najbardziej nie lubiłem? Jak dziewczyny płakały, ale za chiny nie chciały powiedzieć dlaczego, a druga rzecz, jak się bały nie wiedzieć czemu? W drugiej klasie przyszła do naszej klasy nowa dziewczyna, była jakaś ina, lekko wycofana i taki no wiecie kozioł ofiarny, nie umiała się postawić, a ludzie oczywiście to wykorzystywali. A pamiętacie jak na prima aprilis wcielaliśmy się w rolę nauczycieli. Ja raz uczyłem fizyki, co było fajne, bo mogłem pytać nawet nauczyciela i stawiać stopnie, raz też uczyłem muzyki, ale ja po prostu usiadłem na krześle i coś brzdąkałem przez całą lekcję. A pamiętacie jak w pierwszym dzień wiosny był też dniem wagarowicza i wtedy szło się na wagary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A pamietacie jak leczylismy sie tylko polskimi lekarstwami ? Chlorhinaldin albo Akron na bol gardla? Albo Piramidon na zbicie temperatury? Pamietam Witaminke C w takiej slodkiej polewie, kiedys zjadlam cale opakowanie i mialam caly jezyk w pryszczach. Ten kontrast slodkie i kwasne widocznie mi odpowiadal :-) A na pryszcze, oczywiscie tradzikowe wszyscy uzywali Aknosan albo Acnosan... Lub tez masc zynkowa. Czy byliscie tez zmuszani do picia tranu ? A ja wyobrascie sobie tran uwielbialam :-) A kto chcial sie leczyc ziolkami lecial do Herbapolu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
Acnosan, witaj w klubie:-) Pamietam, ze bardzo duzo z nas chodzilo z pryszczami, prawie wszyscy. Chyba nie bylo na to dobrego sposobu-albo nacieranie spirytusem salicylowym, albo wlasnie acnosan. W podstawowce nikt pigulek nie bral, a nawet w liceum to jeszcze nie byla regula, nie chodzilysm tez niestety do kosmetyczki, bo malo kogo bylo na to stac. Troche zazdroszcze dzisiejszym nastolatkom ladnej cery, ja wygladalam fatalnie, blizny mam do dzis, a i sam traszik nie ustapil, tylko chyba juz nie jest "mlodzienczy":-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
tez mielismy takie zamienianie sie rolami na prima aprilis i obowiazkowe wagary na pierwszy dzien wiosny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stivie... Uwazam, ze Twojej pisowni nie mozna nic zarzucic. niestety, co mozna o naszej polskiej mentalnosci powiedziec, to jest ogolny brak tolerancji. Nie lubia nic innego, zawsze byli szara masa plynaca sobie po prostu przed siebie i ktos, kto sie czyms wyroznial byl zly, bo wlasnie-byl inny. A wielu przeciez nawet chcialo byc innym , moze wlasnie soba, zyc wedle swoich zasad i nie dawac sobie nic narzucic. Wtedy byl wyobcowany, ne darzony szacunkiem juz nie mowiac o zaufaniu. Dlatego mlodziez w naszych czasach protestowala, wrecz prowokowala swoim wygladem, zeby wywalczyc sobie prawo do bycia takim, jakim sie ma ochote byc... Nie wiem jak jest dzisiaj w Polsce. Ale kiedys ludzie potrafili byc okrutni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karo Pamietam ze spirytus salicylowy tak mi wysuszal skore, ze schodzila warstwami :-( Mialam dosyc duzo wypryskow, mam cere mieszana, tluste partie maja tendecje do wypryskow. Od lat jem sobie drozdze piwne, polecam Tobie :-) kieds sie robilo maseczki, ale kuracja powinna byc przeprowadzona od wewnatrz. Od kiedy regularnie polykam sobie drozdze mam bardzo rzadko problem z cera. Jak kiedys bedziesz w Niemczech, pomysl o Bierhefe Tabletten firmy Biolabor :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
A ja trochejestem zaskoczona tym, co napisal Stivie, o braku tolerancji dla jego stylu bycia i wygladu. W okresie, gdy bylismy w szkole, metal byl bardzo popularny i mnowstwo mlodych ludzi nosilo glany, dlugie wlosy, wytarte dzinsowe katany z emblematami ulubionych zespolow. W naszej szkole byla po prostu masa metali, ja sama ubieralam sie w taki sposob, ze mozna mnie bylo do tej grupy zaliczyc-wytapirowane czerwone wlosy, dluga czarna spodnica albo waskie dzinsy (sama zwezalam dzinsy z lumpeksu, rurek jeszcze wtedy nie bylo, a ja juz je uwielbialam) ciezkie buty i czarna bluza z kapturem. I nikt sie tego nigdy nie czepial, tak samo jak i tych "prawdziwych" metali. Do markowych ciuchow malo kto mial dostep, nie mowiac juz o pieniadzach, mozna sie bylo wiec ubierac w jakies nijakie ciuchy z bazarku, nieco drozsze z lokalnych sklepow, albo wlasnei cos sobie takiego wykreowac i utozsamiac sie z grupa. Nie pamietam, zeby ktokolwiek mial z tego tytulu problemy... Metal byl znacznie bardziej popularny niz teraz, mielismy tez w szkole kapele metalowa i w sumie to bylo takie bardzo normalne. Ciekawe, ze u Ciebie byly problemy spowodowane takim wygladem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
Wlasnie zobaczylam, co napisalas... naprawde pomogly? u mnei problemy sa glownie hormonalne, a pigulek, ktore idealnie na to dzialaja, nie moge brac, bo moj organizm ich nie toleruje. Kleje sie wszystkimi mozliwymi preparatami, maseczki , peelingi, cuda-wianki i nic.... Wlasnie wczoraj bylam w Niemczech na oczyszczaniu, jezdze czasem do pobliskich kurortow na zabiegi,bo taniej niz u nas. Ale krotko mowiac-pryszcze jak byly, tak sa. Wieczna mlodosc jednym slowem:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak wlasnie pomyslalam po wyslaniu, ze podloze moze byc hormonalne... Ale w naszym wieku to chyba tylko na przyczyna wejdzie w gre, u mnie pryszcze pojawialy sie zawsze krotko przed miesiaczka, czyli- hormony. Od kiedy lykam drozdze, a wrecz nie moge bez nich juz zyc :-) polepszyla sie i cera, i wlosy. Moze to placebo :-) Sprobowac warto i trzeba wierzyc ze pomoze :-) sa w kazdej niemieckiej drogerii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóż mam powiedzieć, może trafiłem na takie środowisko, gdzie każda inność tępiona. Może dlatego,że małe miasteczko, a może dlatego że u Nas większość słuchała czego innego, najczęściej disco polo albo innych takich. Nie byłem i nie jestem złym człowiekiem, ale nie pasowałem do tej bandy. U nas było sporo bogatych dzieciaków.Fakt metal był wtedy bardziej popularny, szczególnie na Nowej Fali Brytyjskiego Heavy Metalu, ale nie w każdym miejscu było się tolerowanym, wiem brzmi to niedorzecznie, ale wyobraźcie sobie dzieciaki wtedy i teraz są okrutne. Jeśli nie pasujesz do schematu z góry jesteś skazany na porażkę. Wiesz dzieciaki mogą Cię skreślić za to, że nosisz okulary, masz inne włosy, lub też masz inne zainteresowania. Nie chciałem się tutaj żalić, ale to też wspomnienia. Nie wiem być może to, że byłem metalem nie pasowało do mojego stylu bycia, bo mimo że metal powinien być twardy to przecież ja raczej byłem wrażliwy i to chyba powodowało niechęć. Zresztą trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć dlaczego tak było. Może dlatego, że ich gadki miałem tam, gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę i to powodowało ogólną niechęć, lub może to, że nie chciałem z nimi pić i generalnie trzymałem się z daleka, nie należałem do żadnej z grupek. Fajnie, że byłaś metalówą, czego wtedy słuchałaś? ja włosy zawsze miałem w tym samym kolorze - ciemnobrązowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
ja wlasciwie nie bylam metalowa, po prostu nosilam takie ciuchy, jakie nosili metale, bo takie mi sie podobaly i byl to tez sposob na kompletny brak kasy. Ale mialam kolegow metali i do nich pasowalam wygladem, nawet dostawalam w prezencie "badziejki", pamietasz? chyba ze to sie u was inaczej nazywalo. U mnie takie ciuchy wywodzily sie bardziej z hacersko-turystycznego sposobu bycia. Ale sluchalam niewiele: metallica, Scorpions, AC/DC, Guns&Roses, Led Zeppelin (choc to nie metal, ale tez mi sie przypomnial w tych klimatach) i jeszcze duzo rocka, ale o tym ju zpisalismy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widać, miałem napisać tępiona była, a zjadłem... Ech... Fajnie było z Wami pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja do tego dorzucam Thin Lizzy, Deep Purple i takie tam. A badziejki nie znam być może u nas inaczej się to nazywało. Ja w prezencie dostałem kolczyka z trupią czachą i rzemyk.Fajne czasy. Ja to o muzyce mógłbym gadać i gadać. Guns&Roses też słuchałem, bo bardzo imponował mi Slash w tym czasie, zresztą jego solówka w November rain to klasyk i cudownie jest tego słuchać. Przypomina mi najlepsze moje lata. Jak jeszcze coś przyjdzie mi do głowy to napiszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
no wlasnie, deep puple, king crimson.. a badziejka u nas mowilo sie na taki metalowy znaczek z symbolem zespolu albo z nazwa. Metale nosili to po kilka na katanach. ja nosilam solidarnie metallice, wlasnie te co dostalam w pprezencie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A pamietacie ja bylo modne moro? Te wojskowe kurtki, albo spodnie... Mialam kurtke, byla pare numerow za duza, nawez nie pamietam skad ja zdobylam, ale nosilam z duma nazywana szpanem hihi Pamietacie ten termin ,, szpanowanie,, ? Jak ktos cos posiadal, czego inni nie mieli to zaraz szpanowal :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
meg, ja mialam spodnie moro! glownie w gory i na wyjazdy, fajne , takei funkcjonalne i w ogole radocha wielka, bo to bylo cos innego, no i mislismy z kolegami jednakowe. A termin szpan-to teraz lansik, nie? ;-) Lansowalysmy sie... w moro i przerabianych ciuchach ze szmateksu, hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem jak sie dzisiaj nazywa, ale lansik to pocieszne slowko:-) Mialam tez dzinsowa katane, na ktorej wykaligrafowalam starannie dlugopisem Maanam. Cala noc nad tym siedzialam a potem mialam niezla aferke od taty, za rzekome zniszczenie kurtki:-) Nie mial przeciez biedak pojecia jak kurtka przybrala w ciagu tych paru godzin na wartosci hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To bylo super, ze czlowiek byl zmuszony byc kreatywnym. Ze starych rzeczy powstawaly nowe, modne ciuchy. Kiedys przerobilam sztruksowa spodnice, ktora dostalam w spadku po mamie. Mama byla zdania, ze teraz ja mozna wyrzucic. Ale jak mozna bylo to zrobic, jak ja chetnie nosilam :-)) roczice nie mieli kompletnie pojecia o modzie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolinna
ja tez lubie slowo lansik, zabawne jest. w ogole po to zaczelam zagladac na kafe, bo tu sie codzienny jezyk odzwierciedla no i na biezaco wiem, co i jak sie w Polsce mowi. na przyklad poznalam w ostatnich dniahc okreslenie "sprzedac komus liscia" w sensie uderzyc kogos w twarz. tez mnie to troche rozbawilo. Do popisanej dlugopisem kurtki dorzucam pociete(lub uciete) dzinsy. EWt. z naszytymi latami-tez z dzinsow, ale w innym kolorze, albo ze skory, jeli ktos mial

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem o co chodzi nosiłem dwa takie znaczki, ale jak one się nazywały u nas nie pamiętam. Spodnie moro miałem jedne na wycieczki i od taty dostałem kiedyś taki fajny nóż myśliwski do przecinania na przykład gałęzi w lesie, tudzież rozwalania wnyków. Nosiłem Go czasem na wycieczki. Miałem tez poręczny scyzoryk z różnymi rzeczami przydatnymi na biwakach. W liceum na każdą wycieczkę brałem scyzoryk, nóż myśliwski rzadko, bo był większy i mniej poręczny. Zabieraliśmy Go z tatą na ryby. Ja uwielbiałem łowić ryby, jak byłem młody. Wstawałem o piątej rano, zbierałem robaki i nakładałem na haczyk. Raz haczyk wbił mi się w rękę, a raz złapałem na wędkę koleżankę, miałem wtedy może ze sześć lat. Jak wyplątywałem Jej haczyk z włosów, to płakała, bo bała się, że wbiję Jej ten haczyk w głowę. Jednak z pomocą taty udało mi się wyplątać haczyk. Dostałem wtedy mały ochrzan, że mogłem uszkodzić Jej oko. Później starałem się być ostrożny. W wieku pięciu lat nauczyłem się pływać, w wieku sześciu jeździć na łyżwach, potem jeździłem na wrotkach, ale to jak byłem starszy. Miałem też szpanerów, bo mieliśmy w klasie dziewczynę, której rodzice byli gdzieś na placówce, a ona została u Babci, więc ciuchy miała fantastyczne, to znaczy modne i z metkami, natomiast była pustą lalą. Mieliśmy też drugą dziewczynę także bogatą, ale ona miała klasę i była normalną dziewczyną, z którą można pogadać. Natomiast ta pierwsza miała wianuszek znajomych i obgadywali i dokuczali innym, którzy nie mieli ciuchów z metkami... A teraz dobranoc, bo jutro robota czeka. Miłej nocy i miłych snów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedendwatrzy123
Pierwszy dzień wiosny.Za moich czasów nie obchodzono dnia wagarowicza,no może w szkole średniej tak pod koniec.Z kąt to się wzięło?Opowiecie coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a pamietacie topienie Marzanny ? Marzanna byly symbolem zimy, topilo sie ja w jeziorze zeby zime przegonic i zrobic miejsce wiosnie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×