Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość messy

maz i On..

Polecane posty

Oj messy zawiodlas mnie troszke tym co napisalas, ale masz do tego prawo, ja nie jestem kims kogo moglabys sluchac i postepowac wedlug moich narzucen albo innych ludzi. My tylko staramy sie Tobie pomóc rozwiązac jakis problem albo doradzic, bo i tak decyzje podejmujesz sama, lecz widze ze zaczynasz miec wyrzuty sumienia co do podjetej swojej decyzji a to troszke smutne, bo czlowiek w takim przypadku jak masz Ty albo wiele z nas (kobiet) i mezczyzn rowniez nie pamietają co spotkalo nas smutnego, przykrego i złego ze strony partnera ktoremu poswiecilysmy choc kawalek swojego zycia, a ktory odwdzieczyl nam sie w taki sposob, a nie inny... Uwazam, ze jesli nie jest sie czegos pewnym, pewnym swoich uczuc i nie tylko to trzeba podjac jakies kroki na przód. Ja jakis czas temu zanim spotkalam mojego Ł. - spotykalam sie z pewnym chłopakiem, poznalam go na wakacjach, przyjezdzal do mojego miasta, bardzo byl we mnie zakochany, ja z poczatku tez, ale po pewnym czasie cos mi zaczelo nie pasować. Po paru dniach przemyslen doszlam do wniosku, ze to chyba nie jest to, zaczelam zauwazac u niego tyle rzeczy ktore mnie nie interesowaly mimo, ze nie zrobil nic złego. Poprostu nie bylo tej chemii i tego czegos co chcialam miec o czy marzylam bedac juz dorosłą kobietą i matką... Odwazylam sie i powiedzialam mu co czuje do niego, wyjasnilam na spokojnie, a na poczatku poprosilam go o zupelne zrozumienie. Byl smutny, chyba nawet z jego oczu poleciały łzy, przeprosilam, ze go zranilam, ale wolalam to zrobic teraz niz pozniej zalowac, ze sie nie wycofalam i robic sobie i jemu złudne nadzieje... Widzial w moich oczach, ze nie jest on tym na ktorego czekam i zrozumial. Wtedy zostalismy znajomymi... Teraz juz nie mam z nim prawie w ogole kontaktu, ale do czego zmierzam - messy, jesli zalujesz, ze zwiazalas sie z mezem, a mowilas, ze nie podjelas chyba slusznie decyzji ze slubem, jesli spotkaly Cie z nim takie przykre chwile, ktore przyslanialy te dobre i ktore zostają w Twojej glowie to postanów sobie COŚ. Nie mozesz wciaz myslec "co by bylo gdybym mu wybaczyla", bo nie wiesz co by bylo. Idzie sie w jedna strone albo w drugą, skoro napisalas tu na forum co Cie dreczy to widocznie mialas z tym problem i chcialas sie od tego uwolnic, ale nie wiedzialas zabardzo jak wiec dajemy Ci dobrą rade. Fakt jest taki, ze mąż mial wystarczająco duzo czasu by wiedziec czy Cie kocha bądź nie, nie wiesz o tym? Zdecyduj tak bys pozniej nie zalowała. Uwazasz, ze bardziej uszczesliwil by Cie mąż, z ktorymi nie mialas za dobrze, ktory Cie praktycznie nie szanowal, nie zauwazal, traktowal jak przedmiot, ktorego nie interesowalo to co Ciebie i nie smieszylo to co Ciebie smieszy, ktory nie traktowal Cie powaznie na to wychodzi, ktory zawsze mial jakies ale, ktory stale by Ci wypominal, ze bzyknelas sie z jakims innym facetem ------------- czy z tym, ktory pokazal Ci co to szczescie, ktory jest dojrzaly, wie czego chce kobieta, zaspokaja Cie na wiele roznych sposobow, ktory przytuli, powie czułe słowo, w ktorym masz oparcie i z ktorym mozesz w spokoju zjesc rano sniadanie i wyjsc na przyzwoitą kolacje, ktory w Twoje zycie wprowadza tyle szmeru, zamieszania, dobrego nastroju i usmiechu, ze nie chcesz sie z nim rozstawac jadąc do domu, ktory sie troszczy, wyciaga pomocna dłoń, ktory jest jak PRZYJACIEL I KOCHAJĄCY MĘŻCZYZNA w jednym... ? Nikt nie mowi tutaj o tym bys musiala zaraz po rozstaniu z mężem byc juz z Panem X, nie nie o to chodzi, bo w zyciu roznie bywa, byc moze facetem z Twoich marzn nie bedzie Pan X, a dajmy na to Pan K, ale chodzi o fakt by byc szczesliwym, by miec to szczescie w zasiegu swoich dłoni, a nie gdzies z dala jak mialas z mezem... Uwazam, ze po omacku wyciągalas rece przed siebie by usilnie złapac szczescie, ono wciąż umykalo, bo mąz byl taki jaki byl. Przy nim sięgałas po pustke szczescia rozumiesz? bylas zdeterminowana. Bedac z mezem gnałąs ślepo przed siebie omijając tak wiele cennych chwil, ktore zapewne u boku kogos innego by Cie mogly spotkac. Minelo wiele dni smutnych z mezem kiedy to napotkalas na swojej drodze Pana X, minelo wiele dni juz bys mogla pojac, ze Twoje szczescie nie raz trzyma Cie za rękę, śmialo sie z Toba i nadstawiało ramienia bys mogła płakać... Jego kazdy usmiech, spojrzenie, gest, dotyk, slowo, ze to one wlasnie tworza Twoje szczescie. On trwa przy Tobie pomimo Twoich humorow, błędów i niedoskonalosci. Teraz gdy wyciagasz ręce napotykasz juz tylko jego ukochane dłonie, ktore mocno Cię tulą, nie czujesz, ze to wlasnie on jest tym z ktorym moglabys byc szczesliwa? Twoj mąż był taki? uwazam, ze nie, a jesli sie myle bo twierdzisz ze byl tok, ale mogl byc na poczatku. Teraz ie to zmienilo, bo sie rozstajecie na dobre (chyba) wiec swiadczy to o tym, ze zapomnial kim bylas... Messy nie chce zebys zalowala czegos co wedlug mnie i nie tylko jest zlym rozwiazaniem bys do niego wracala. Nie wiem czy to zrobisz, ale wydaje mi sie, ze bys wiele zaryzykowala gdybys znowu chciala z nim byc. Mial czas na to by wiedziec, ze zone nalezy szanowac i kochac jesli sie to czuje, on to zaprzepascil. Kochana szczescie masz na wyciagniecie reki, musisz to dostrzec. Nie mowie i nie narzucam, ze szczesciem jest Pan X ale szczesciem moze byc rowniez uwolnienei sie od meza i od zlych chwil.... Jak myslisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny ...
w 100% podpisuje sie potym co napisalas szczesliwa :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bron Cie Panie Boze - messy - ja nie chce sie tu wywyzszac swoimi wypowiedziami, hej dziewczyny nie pomyl tak samo, ale poprostu napisalam to co czuje, to co wiem z doswiadczenia mimo ze jestem mloda i cos tam swojego przezylam, a przezylam bo wciaz szukalam szczescia. Znalazlam sie z ojcem dziecka w takiej samej sytuacji jakiej sie znalazlam i doszlam do wniosku ze to nie jest to szczescie ktorego szukalam. Tu glownie chodzi o uczucia, a co ze szczesciem? no wlasnie, wszystko sie ze soba wiąże jakby niebylo. Nie bedzie chemii pomiedzy dwojgiem ludzi, szacunku, zaufania, zrozumienia i milosci to nie bedzie szczescia... Boze gdybym tylko mogla byc juz z corka przy narzeczonym to uwierzcie mi, ze nic by mi juz nie brakowalo do zycia i szczescia. Mialabym swoje dwa szczescia, ktore kocham ponad zycie. Corka piekna, mądra, słodka i cudowna, a przyszly mąż - to facet ktory z charakteru przypomina mi samą siebie, energiczny, wesoly, zabawany, usmiechniety, stanowczy, optymista, kochany, wrazliwy, czuly, jest jak magnes, przyciaga mnie do siebie chocby nie wiem co, wygląd, szczerze? moj ideal, wymarzony jak z bajki, przede wszystkim czarne wlosy jak kruk i wielkie brązowe a wrecz czarne rowniez oczy, namietne spojrzenie... To jest to co szukalam i przyznam sie ze najpierw na mnie wielkie wrazenie zrobil charakter, a dopiero wyglkad, bo z moim Ł. spotkalam sie raz kiedy to pierwszy raz spotkalismy sie po latach, ale nie zamienilismy ze soba ani slowa, zreszta nie przyjzalam mu sie az tak dobrze. a dopiero pozniej jak zadzwonil i dzwonil juz caly czas to nasze rozmowy byly takie inne. Zawsze mnie rozsmieszyl, uwielbialam sluchac jak sie smieje, jego glos działał na mnie jak jakis gaz rozweselający i jak narkotyk od ktorego bylam uzalezniona... Potrafil byc czuly chociaz facetom rzadko sie to zdarza, byl troskliwy, interesowal sie bardzo moim dzieckiem, czulam ze to jest to i nie mylilam sie, to nie przez wyglad (jak wiekszosc osob) sie w nim zakochalam, ale przez jego osobowosc, takze messy chce ci powiedziec, ze maz wlasnie nie ejst Ci przeznaczony i podtrzymuje swoja opinie, ze nie przeciwienstwa sie przyciagają. Trzeba byc do siebie podobnym by siebie zrozumiec....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
witajcie i przepraszam za przerwe w pisaniu, naprawde mam tle roboty w pracy ze nie mam chwili wejsc na neta.. skandal ;) Przykro mo,ze w jakis sposob rozczarowalo cie to co napisalam Szczesliwa..Przeczytalam twoja wypowiedz 2 razy. Mowisz to samo co mowia moje przyjaciolki, Mama... ze wkoncu zrobilam krok do przodu i zebym sie nie cofala tylko sprobowla zycia. Ze mam dopiero 32 lata i cale zycie jesczze przee mna. I ze nawet jesli to byla zla decyzja zeby sie odejsc to nie bede wiedziala poki nie zobacze. A moze sie okaze ze byla to najlepsza i dla mnie i dla niego.. widzisz, jak czytam jak opiszujesz siebie i twojeogo L to jabym czytala o sobie i X (jesli chodzi o charaktery)- wesoly, zawsze rozesmiane oczy, cieply, towarzyski, wrazliwy na krzywdy ludzkie i zawsze chetny do pomocy, lojalny przyajciel ktory zawsze pomoze, optymista. Jeden z tych ludzi z ktorymi zawsze chce sie przebywac. Inteligentny ale nei wywyzszajacy sie i lubiacy pobawic. Ja tez taka jestem, ale do tego tez strasznie emocjonalna (czasem sie rozklejam jak widze starsze malzenstwo trzymajace sie za reke w parku..) i dlatego moze mi tak ciezko odejsc do meza.. Wiem,ze jak on wroci do Polski to bedzie juz taki jeden wielki koniec, ze nie bede mogla do niego zadzwonic jakby cos sie stalo i strace jakies poczucie bezpeiczenstwa.. Mimo,ze nie bylo to dobre malzenstwo to jestem przyzwyczajona do tego ze moge napisac czasem albo zadzwonic i tego ze on poprostu jest. Wczoraj zapisalam na kartce wszystkie plusy i minusy o ktorych moglam pomyslec, wiecej bylo tych minusow. I rozsadek mi podpowiada tez ze powiennam odejsc dla siebie i dla niego i sprobowac czegos innego, odpoczac psychicznie, naladowac baterie.. jakbym miala z nim byc to nie wyjechalabym tutaj i nie zaczela nowego zycia gdyby to byl ten jedyny przeciez.. Tak sobie to tlumacze,ze rzeczywiscie nie powinnam dawac kolejnej szansy bo za duzo przykrych rzeczy sie spotkalo i w sumie to dlaczego mialabym dawac mu kolejne szanse... tych 13 lat mi szkoda i tego ze, tak jak piszesz, przypominaja mi sie fajne moemmenty i mile chwile a zapoinam o tych zlych.. Mam powiedzial mi wczoraj,ze skoro mialam tyle lat watpliwosci zawsze i nie bylo dobrze i nie dostawalam czego chcialam to powiennam wkoncu wziasc sie w garsc, przestac plakac i zaczac zyc od nowa. On wroci do Polski ale moja rodzina, przyjaciele, wszsycy tu zostana i zycie bedzie sie toczyc dalej. Ze moze sie okazac za 2 miesiace ze to byla swietna decyzja, a jesli sie kiedys okaze ze nie to bede wiedziala ze sprobowalam. I wtedy bedzie mozna myslec czy da sie to jakos odkrecic. Ale ze nie powiennam teraz stchorzyc. tak wiec przestane teraz o tym myslec, pisac i dzwonic i skupie sie na innych rzeczach zeby odzyskac troche spokoju wewnetrznego bo jestem klebkiem nerwow.. dziekuje raz jesczze wam za pomocna dlon xxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj messy, zamiast isc do przodu to mi sie wydaje, ze stoisz troszke w miejscu. Niby sie cos dzieje wokól ciebie, rozstanie z mezem, sprzedaz domu, ukladanie sobie zycia z dnia na dzien, ale mam wrazenie, ze jeszcze nie do konca zdajesz sobie z tego wszystkiego sprawe, ze to JUŻ... A powoli musisz sie do tego przyzwyczajac i zaczac odrywac sie od zycia poprzedniego, bo mąż juz powoli zanika w Twoim zyciu. Taka jest kolej rzeczy, bez powodu to sie nie stalo... Ja mam swoje wnioski i przemyslenia na temat ogolnie zwiazku i malzenstwa. Ja tez biore niedlugo slub, fakt, ze cywilny, za pare lat chcielibysmy koscielny, ale wiadomo, ze slub to slub i bedzie on wazny od dnia jego zawarcia. Wiadomo, ze najpierw ludzie sa ze soba zeby sie poznac blizej, wy tez z mezem byliscie blisko siebie, potem wzieliscie slub i zaczelo sie wasze wspolne zycie juz na dobre. Trwalo i trwalo, az w koncu sie cos popsulo, moze z jego winy, moze z Twojej, a moze z waszej wspolnej, ale TY wiesz o tym z mezem najlepiej kto zawinił i zawiodl na calej linii, my mozemy sie tylko domyslac, ze to mąż wszystko schrzanił. Wynika to z Twojego sposobu wypowiadania sie, z tego jak to opisalas, co opisalas i jak jest Ci z tym ciezko... Gdyby nie bylo w nim zadnej winy to zapewne nie staralby sie o Ciebie i nie mowil, ze przeprasza, ale na przeprosiny za pono droga messy... Uwazam, ze dowje ludzi skoro decyduje sie na slub to powinni o tym najpierw pomyslec czy sie kochają, czy kochają sie tak by poswiecic dla siebie siebie samych i cale swoje zycie, marzenia, uczucia itd itd. Ja od dawana chce miec męża, chce miec rodzine, ale kochającą sie rodzine, a nie tylko kochającą sie z pozoru... Ja tez oczekuje od partnera, ze wciaz bedzie sie o mnie troszczyl, tak samo przytulal jak kiedys, tak samo milo sie odzywal, dbal o mnie, ze bedzie na mnie spogladal tak jak za pierwszym razem kiedys sie poznalismy. Wiem, ze z czasem wkrada sie w zwiazek rutyna i monotonnia, ale nie oznacza, ze malzenstwo czy zwiazek ma byc nudny. Wazne zeby ta milosc miedzy dwojgiem ludzmi wisiala wciaz w powietrzu i zeby dowje ludzi to czulo. To dziala w dwie strony, ja rowniez chce męża wciaz przytulac, calowac, mowic czule slowa, dbac o niego, troszczyc sie, przytulac by nie czul sie samotny, byl czul sie kochany, robic mu obiady chociaz on jest swietnym kucharzem a ja nie, witac go sniadaniem z lozka i dawac buzi na dobranoc. Jesli jedna i druga strona nie bedzie o to dbala bo komus sie znudzi to znaczy, ze nie kocha tak naprawde. Przeciez chcac byc kochanym i dawac milosc drugiej osobie to chyba zadna filozofia prawda? U was nie bylo zdrady, ale za to pojawil sie brak zainteresowania sobą, mąż zapomnial kim powinnas byc i kim jestes dla niego. Żeniąc sie z Toba chyba wiedzial co to oznacza? najwidoczniej nie docenil tego kogos kogo ma u boku, kto chcial byc zauwazonym i docenionym. Mial w nosie to jak wasze malzenstwo wyglada, byc moze wedlug niego wszystko bylo ok, ale dlaczego tak uwazal, no dlatego, ze martwil sie o samego siebie i wszystko co robil mu odpowiadalo, gdzie bylas w tym wszystkim Ty? On poprostu nie wrocil na Ciebie uwagi, nie pomyslal nad tym, ze byc moze chcesz by on Ciebie przytulił, poprostu zwyczajnie objął, dal buziaka w policzek, powiedzial KOCHAM CIĘ... Pewnie dawno tego nie slyszalas, dopoki teraz sie to wszystko nie rozwalilo. To nie chodzi o to by po podjeciu zlej i nieslusznej decyzji plaszczyc sie przed nim i wracac. Nie messy, tu chodzi o to by wyjsc z duma i honorem ze zwiazku, ktory nie dal Ci satysfakcji tak jak chcialas i o tym marzylas. Byc moze jak nie bedziesz kiedys z Panem X to los Ciebie i męża jeszcze ze soba polączy, bo nie wiesz czy mąż bedzie na Ciebie czekał wiecznie... Zycie płata rozne figle, majac wiecej lat na karku i wiecej doswiadczenia zdajemy sobie sprawe z tego czego tak naprawde bysmy chcieli. Teraz jest teraz, za 20 lat bedzie za 20 lat i wtedy sie nad tym zastanowisz, ale teraz zaczynaj ukladac sobie wszystko od nowa i nie czekaj na nic. Musisz ruszyc z kopyta by stanac na nogi, nie uginac sie przed mężem, bo Ci go szkoda, a uwazasz, ze jemu bylo szkoda jak zaczal sie od Ciebie odsuwac i Ty od niego? nie pomyslal wtedy o Tobie, jego czubek nosa byl na tyle zadarty ze nic poza nim nie widzial... Teraz kiedy mial na to tyle lat nagle zaczal dostrzegac, ze mial u boku piekna, mądrą i kochaną kobiete. Teraz to juz jego problem jak on bedzie sobie żył, wiem, ze to mąż, ale Ty bylas i nadal "jestes" jego zoną i jakos go to nie interesowalo. Doceniamy wtedy stracimy wiesz przeciez o tym. Ale dlaczego nie mogl docenisz Ciebie wtedy kiedy mial Cie u boku? bez kitu nie kumam. Gdybym byla na Twoim miejscu, a rowniez jestem wrazliwa i mialabym juz meza i moj Ł bylby taki jak Twoj mąż to uwierz mi, ze napewno bym odeszla. Nie patrzylabym na nic. Taki czlowieka za wiele szczescia juz Ci nie da. Mial swoja szanse, a ile razy mozna wybaczac? Ja zrobilam taki błąd, dobrze, ze to zakonczylam, ale wiem, ze gdyby Ł byl taki jak moj ex to nie dalabym mu zadnej szansy poza tą jedną kiedy ma mnie tu i teraz i tą szanse musi i moze wykorzystac tylko raz. Na wiecej sie nie zgodze. Kiedys bylam naiwna, mialam nadzieje, ze ex sie zmieni, ale wciaz bylo to samo. Nadzieja matką głupich, ale kochalam wiec ogłupialam z milosci, ktora mnie do ex zaslepila, a naiwność jest cechą ludzi dobrych. Nie oznacza to ze jest sie super, ale wiadomo przynajmniej wtedy, ze ma sie dobre serce. Twoj mąż moze i je ma, ale nie dla Ciebie..... Przepraszam, że znowu tak długo, ale lubie rozmawiac, zreszta nie mam z kim tak gadac z kolezanek bo zostaje mi ich u mnie w miescie coraz mniej i jak mam czas to z checia sluze pomocą. Messy dasz rade, ja dalam to Ty tez dasz, jestem pewna :) usmiech, pierś do przodu i przed siebie... :D buziaki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
dzien dobry Szczesliwa, chyba sobie wydrukuje twoja wypowiedz i powiesze nad lozkiem w razie jakby kiedykolwiek ogarnely mnie watpliwosci :) powiem tak,mailas i wszystkie wy tutaj mialyscie racje.. a ja glupia, naiwna... wczoraj zadzwonil maz porozmawiac o sprawach finansowych i rzeczach ktore on chcialby wziasc. Powiem tak, ja na tym za dobrze nie wyjde ai przedstawilam mu swoj punkt widzenia i powiedzialam ze troszke niesprrawiedliswie to tak i ze ja naprawde jestem w stanie pojsc na kompromis i nie chce sie klocic o pieniadze ale troche sie czuje pokrzywdzona. No i sie zaczelo.. ...najpierw smsy ze ja tylko o kasie mysle, ze zamiast ratowac zwiazek i dac jeszcze jedna szanse to ja finanse omawiam i ze mu spie....ilam zycie, mam zabierac swoje rzeczy z jego zycia i wypie.... z tym lysym chu.... (ma X na mysli). Potem jeszcze pare smsow poszo ale ja grzeznie i kultularnie i ani razu mu nie ublizylam ani nic. Po godzinie czy dwoch zadzwonil znowu,nie odebralam,zostawil wiadomosci ze tak strasznie przeprasza,ze stracil panowanie i sie na mnie wyzyl a nie chcial itp. I sms w nocy z przeprosinami jeszcze. Nie odpisalam i nie zamierzam. I wiecie co? mam go juz teraz w d...!! tyle lez co ja wylalam, tyle rozterek,myslenia ze sie zmienil i moze jesczze dac temu szanse itp itd. Jestem naiwna i tyle. Chcialam wierzyc,ze on nie znika tak do konca z mojego zycia. Ale widzie,ze lepiej zeby znikl, im szybciej tym lepiej. Tak strasznie mnie wczoraj zawiodl.. Masz racje Szczesliwa, powiennam odejs z podniesiona glowa i z godnoscia. NIe bedzie mnie nikt tak traktowal jak smiecia. chce dokladni e takiego zwiazku i milosci jaka opisalas powyzej. Tu jej niedostane. Trzeba spojrzec prawdzie w oczy.. sciskam mocno i dziekuej za twoje madre i prawdziwe slowa.xx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"tyle lez co ja wylalam, tyle rozterek,myslenia ze sie zmienil i moze jesczze dac temu szanse itp itd. Jestem naiwna i tyle." Jak bym slyszalam siebie kiedy zalilam sie do przyjaciolki, rodzicow, siostry gdy bylam z ex i tez mialam nadzieje, ze on sie zmieni... Jednak z kazdym dniem mnie zawodzil... Traktowanie mnie jak powietrze to jedna sprawa, a druga to taka, ze przy kazdej mozliwej okazji do klotni zaczal mi wypominac wszystko, jak zachowywalam sie wtedy kiedy z nim nie bylam, ze pewnie go sama zdradzalam i klamalam prosto w oczy, obwinial mnie nie majac pojecia co mowi, a to wynikalo z tego, ze kompletnie mi nie ufał, wiec jak mozna zyc z takim czlowiekiem co za kazdym razem bedzie Cie oskarzal za nic... Ja skonczylam zycie z nim, zniknal jak banka mydlana i uwierz mi messy, ze jestem bardzo szczesliwa, ze juz nie mam z nim nic wspolnego oprocz dziecka. Zauwazylam juz wczesniej, ze Twoj maz zachowuje sie jak moj ex kiedys. Wystarczy, ze cos pojdzie nie po jego mysli, bo Ty juz rozmawiasz o finansach zwiazanych z domem, bo chcesz pociagnac zycie na przód, a on czuje nad soba presje i zaczyna sie denerwowac, po czym robi Ci wywyody na tematy jemu nie znane tak naprawde. Gdyby nie spierdolil waszego zwiazku to teraz napewno nie musialby patrzec i wyobrazac sobie Twojego szczescia u boku innego faceta. Jestem przekonana, ze zawsz bedzie Ci wypominal Pana X, nie dawaj mu szansy bo zaryzykujesz to szczescie ktore jest teraz obok Ciebie, a to zbyt wiele by dawac szanse czlowiekowi, ktory jak widzisz nie okazuje sie byc przykladnym mezem. Skoro tak bardzo Cie kocha to czemu sie od ciebie kiedys odsunal? skoro tak cie kocha to dlaczego sie rozstaliscie? skoro tak bardzo cie kocha to dlaczego ze zlosci sprawia ci przykrosc wypominajac chocby Pana X? to nie jest milosc z jego strony, to brak szacunku moim zdaniem, jest glupkiem, wiec Ty teraz pokaz mu szkole i klase. Bardzo dobrze, ze na jego smsy, maile i w ogole odpisujesz grzecznie, nie masz wtedy sobie nic do zarzucenia, napewno w ogole nie spowiadaj sie mu z Pana X, bo on wykorzysta to przy rozwodzie w sadzie kiedys napewno, zajmij sie z mezem tylko tymi sprawami ktore was dotycza, mieszkanie, itp. Gdyby mial do Ciebie odrobine szacunku to nie mowilby ze dla ciebie tylko pieniadze sa najwazniejsze, owszem sa wazne, Tobie przeciez tez sie cos nalezy, ale slowa jakie kieruje w Twoja strone sa az obrzydliwe. Najwiekszy gul skacze mu wtedy gdy pomysli, ze mialas doczynienia z innym mezczyzna tak to juz jest, zreszta dziala to w dwie strony, kobiety tez tak reagują, ale w glowie maja troszke wiecej rozumu. Faceci zaraz besztają nas z błotem, nazywaja szmatami i kurwami, a wydaje mi sie, ze predzej czy pozniej Twoj maz tez by Tobie tak powiedzial, ze zachowalas sie jak zwykla dziwka... Przepraszam za te konkrety, ale taka jest prawda, ja to uslyszalam nie raz :( wiec powiedzialam DOSYĆ :) I tak wlasnie jestem szczesliwa z innym, nie sprawil mi jeszcze chyba zadnej przykrosci... Tobie nalezy sie szczescie kochanie wiec nie zastanawiaj sie nad niczym. Sama masz dowod na to, ze mąż sie nie zmieni, chyba wyciagasz juz jakies wnioski prawda? musisz znac poczucie wlasnej wartosci, wtedy nie pozwolisz sobie na takie traktowanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka smaa.........
Witaj, przeczytałam Autorko Twoją wypowiedź i doskonale Cię rozumiem Miałam identyczną sytuację. Zdaję sobie sprawę co przeżywasz i uwierz mi że nikt tego nie zrozumie, jeśli sam tego nie przeżył. Najgorsze uczucie w życiu to właśnie nie wiedzieć czego się chce... Ja miałam podobnie, mam męża, z którym praktycznie łączy mnie niewiele ale wciąż go kocham w głębi serca... i też poznałam facea (paradoksalnie też starszego o 13 lat:)) tylko że on miał żonę... zakochaliśmy sie w sobie bez pamięci... znów odżyłam, poczułam się atrakcyjna, poczułam że chce mi się żyć.... długo nie umiałam podjąć decyzji...z jednej strony mąż, z ktorym nie umiałam się dogadać, ale ciągle maiłam w głowie że to Jego wybrałam. Łączyło nas wiele pięknych wspomnień, cudownych chwil. z drugiej strony cudowny kochanek, facet, któy sprawił że uwierzyłam w siebie. Dziś podjęłam decyzję... Zostałam z mężem, chcąc ratować malżeństwo... Czy będę zalaować? nie wiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny ...
messy - cisnie mi sie na usta, a raczej na klawiature '' a nie mowilam''... dobrze, ze pokazal tak szybko swoja druga twarz. A Ty sie nie daj i walcz o swoje, nie odpuszczaj i bierz to co Ci sie nalezy!! Nie daj sie oszukac! I nie daj na siebie zwalic winy za rozpad Waszego malzenstwa oraz sobie wmowic, ze jemu sie nalezy wiecej w ramach zadoscuczynienia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
wiem wiem, mozecie teraz powiedziec mi - a nie mowilam!! i bedziecie mialy racje.. niestety albo i stety.. Wlasnie dzwonil, nie odebralam, zostawil wiadomosc ze przeprasza mimo,ze wie ze to nic nie znaczy, ze mu tak chodze po glowie i mu przykro i ze przeciez ja wiem ze on naprawde taki nie jest tylko byl sfrustrowany i sie na mnie wyladowal.. bez komentarza... szczesliwa - nigdy nie mowilam mu o X nic oprocz tego ze jestesmy przyjaciolmi takze nic na mnie nie ma. A co do tego,ze uslysze ze jestem szmata itp to uz slyszalam pare razy zanim sie nawet X pojawil i nie robi to na mnie wrazenia. Tak samo jak mi powie spie...and wypier... to i tak mnie to nie rusza.. az przykro,ze pozwolilam sobie na to zeby do mnie tak mowiono i to tolerowalam... taka sama - Mamy bardzo podobna sytuacje i jesli po przeczytaniu tego watku wybralas meza to mam nadzieje ze jest to dobry wybor i przemyslana decyzja i pozostaje mi tylko zyczyc ci powodzenia. jade sie spotkac z X dzis. mam ochote go zobaczyc. postanowielam tez nie rozmawiac juz z rodzina i przyjaciolkami na ten temat bo decyzje podjelam i nie chce juz tego roztrzasac zeby nie bylo mi trudniej. starsznie strasznie sie na nim zawiodlam, to bylo paskudne wczoraj..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny ...
to bylo bardzo paskudne, ale przynajmniej wiesz na czym stoisz... on oczywiscie bedzie teraz sie kajal i przepraszal i zwalal wszystko na frustracje i zdenerwowanie, srutututu smiac mi sie chce jakie to glupie wytlumaczenia Ci na uszy nawija; jak dobrze pojdzie to jeszcze Ciebie bedzie obwinial, ze tak do Ciebie powiedzial, bo go zdenerwowalas albo co :D jakie to wszystko znajome i jakie... zalosne (z jego strony oczywiscie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak wlasnie jest messy, teraz wiesz na czym stoisz, wiesz jaki on jest i pierdoli glupoty za przeproszeniem kiedy pisze Ci maile ze Ty wiesz, ze on naprawde taki nie jest. A co ma niby powiedziec? hehe no wlasnie wiec mowi to co Ty pewnie chcialbys uslyszec... Gdyby nie byl taki naprawde to nie robilby wywodow, nie wspomnialby slowa o Panu X, a jednak... Byl sfrustrowany i nie mial sie na kim wyładowac? a to dobre, rzeczywiscie, Ty jestes najlepszym "obiektem" na jego zle humory wiec posluzyl sobie Ciebie jako "coś" na "czym" moze wyladowac swoje emocje. To byl jego kolejny błąd, ze znow Cie tak potraktowal, sam sobie kopie dołek i wpada w niego jak sliwka w kompot wiec to wszystko to juz jego problem, a Ty go olej tak jak on olał Ciebie kiedys. Nie martw sie w ogole niczym, on jest jedną wielka bzdurą ktora pojawila sie w Twoim zyciu, nie bylas go pewna od samego poczatku, tzn malzenstwa, ale dalas wam szanse, niestety nie udalo sie... Trzeba isc do przodu :) dasz sobie rade i wiem, ze kiedys napewno zajrzymy wszystkie na ten topik i przeczytamy, ze jestes juz szczesliwą kobietą z kims i masz swoja rodzine :) i powiesz nam, ze odejscie od meza bylo najlepsza decyzja w Twoim zyciu jaka kiedykolwiek podjęłaś !!! Powodzenia, czekam na newsy :) buzka i milej nocy zycze.... Ja juz tylko zyje dniem kiedy przyjedzie moj Ł., zaproszenia juz wszystkie rozdane, teraz tylko trzeba kupic wszystko na przyjecie i odebrac obraczki, fryzjer, makijaz, pedicure, garnitur dla przyszlego męża i trzeba wychodzisz za mąż..... Z MIŁOOOOOOOŚCIIIIIII :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej laseczki :) jak dzionek mija? ja od rana musialam pare spraw zalatwic, a teraz mam juz spokoj. Pogoda u mnie nie zaciekawa, od rana burza, ale juz odeszla gdzies indziej, deszcz lał okropnie i nic tylko w taka pogode siedziec z ukochana osoba w fotelu, pic ciepłą herbatke i byc ze soba i blisko siebie... Wracając do wczorajszego tematu jesli chodzi o mnie to przedwczorajszego wieczoru troszeczke posprzeczalam sie ze swoim Ł, nic wielkiego, jakos tak sie nie zrozumielismy, juz jest wszystko dobrze, ale o co mi chodzi. Widzisz messy po zwiazku nieudanym z ojcem mojego dziecka wyciagnelam wiele wnioskow. Wiem napewno, że w swoim kolejnym partnerze musze miec zrozumienie i oparcie. Z ex czy to na poczatku zwiazku czy w srodku naszej podrozy albo na koncu kiedy sie posprzeczalismy on nigdy nie umial rozmawiac, a tym bardziej przeprosic, o jeny zeby on pierwszy przeprosil kobiete, dziewczyne to musial byc cud naprawde, a moj narzeczony? jest zupelnie inny, jest taki jak ja, to on do mnie pasuje, a nie ex, z nim zawsze moge poruszyc dowolny temat, jakikolwiek, a jesli juz jest jakaś niesnaska miedzy nami to odrazu staramy sie sobie to wyjasnic. Przedwczorajsza sprzeczka byla z naszej wspolnej winy, ja zrozumialam go inaczej i on mnie, pozniej napisalam mu ze nie chce byc raniona w taki glupi sposob ani w zaden inny, napisalam co czuje, on to zrozumial, na nastepny dzien czyli wczoraj w ogole sie nie odezwal, gdy dopiero zadzwonil na wieczor odrazu sobie wszystko wyjasnilismy, przeprosilam go, ale nie dlatego, ze czulam sie winna z powodu z ktorego zaczela sie sprzeczka, przeprosilam go dlatego, ze napisalam chyba w sumie cos czego nie powinnam byla napisac. Moze to nie bylo nic strasznego, ale poprostu wyrazilam swoje zdanie i byc moze go to zabolało wiec nie chcialam go ranic, bo jest dla mnie najwazniejszy w zyciu jak nikt inny (oprócz córki) wiec czulam sie z tym wszystkim źle, bo wiem jak to jest kiedy druga osoba Cie rani, sama bylam krzywdzona emocjonalnie przez ex faceta i nie chce teraz sprawiac przykrosci osobie, ktora widze, ze mnie strasznie kocha, dla ktorej tez jestem wszystkim... Dlatego mowie, ze Twoj mąż gdyby tak kochal to nie ranilby Ciebie ani troszke, mi np zalezy na tym by partner przy mnie czul sie rowniez jak książe tak samo jak on chce bym ja czula sie wyjątkowo. Nie mozna myslec o samym sobie, bo tak to druga osoba zostaje w tyle i jest odepchnięta. Nie chce znow narzucac jaki to Twoj mąż jest czy nie jest, byl, nie byl, ale opisujac swoje zycie jako zraniona kiedys przez ex, teraz szczesliwa z innym chce Ci przekazac bys nie zaprzątala sobie glowy mężem bez serca i ze mozna jeszcze byc szczesliwym u boku kogos innego badz samemu ale na sowim wlasnych zasadach życiowych :) Pozdrawiam Was dziewuszki i zycze milego dnia, odezwijcie sie, napiszcie cos, buzka :* pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
dzien dobry laleczki, jakiz piekny i spokojny wieczor mialam z X...poszlismy do pubu, usiedlismy w sloneczku,zimne Peroni w rece i tak 2h gadalismy i gadalismy..o wszystkim i niczym.. i tak lubie jak on mnie trzyma za reke i sie bawi moimi palcami.. Potem wrocilismy do domu, nalal wina do kieliszkow i kazal usiasc przy stole i poszedl wstawic obiad ktory wczesniej dla mnie zrobil..kurczak w sosie pomidorowym z pieczonymi warzywami...pycha.. i tak posiedzielismy do 10 jedzac i rozmawiajac,smiejac sie..piekne takie chwile sa..czemu tyle trzeba bylo na nie czekac,czemu maz nigdy mnie tak nie traktowal... a najwazniejsza jest ta rozmowa,ze zawze mamy tematy, ze zartujemy, przekomarzamy sie,smiejemy..i to jest taki prawdziwy,spontaniczny smiech.. od meza nie slyszalam od wczoraj popludnia i nie odebralam jak dzwonil. Boje si etego wszsytkiego co teraz bedzie, podzialu majatku, bolu, lez.. ale wiem ze musze przez to przejsc..mam nadzieje,ze z pomoca rodziny i przyjaciol dam rade.. szczesliwa, ja to naprawde bym chciala byc choc w polowie tak szczesliwa jak ty :) ciesze sie bardzo twoim szczesciem lubie jak sie ludziom uklada w zyciu. jestes bardzo dojrzala jak na swoj wiek o czym swiadcza ton i sposob twoich wypowiedzi i mimo mlodego wieku masz swoje priorytety jasno okreslone co mi sie badzo w tobie podoba. wlasnie zadzwonili z agenji czy chcialabym na interview przyjsc za tydzien..hmm chyba sie skusze, czemu nie? nie szukac pracy nowej ale moze to jakis znak, kolejna zmiana w zyciu?..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
witajcie, cisza tu dzis, sama mam zalatany dzien.. chcialam tylko napisac,ze maz napisal mi dzis pozegnalnego maila i zostawil na poczcie zaplakana pozegnalna wiadomosc.. Pisze,ze blaga zebym pamietala tez te dobre chwile a nie tylko zle, ze zawsze bede jego ukochana i jedyna. I ze przeprasza mnie za wszystko i ze sie staral.. I ze zyczy mi wszsytkiego co w zyciu najlepsze i ze napewno spotkam mezczyzne ktory bedzie dla mnie lepszy niz on..ze jestem piekna,inteligentna i kochana. I ze ma nadzieje,ze zobaczy moje zdjecia kiedys z dzieckiem i szczesliwa rodzina i ze zaboli go to jak cholera ale bedzie sie cieszyl moim szczesciem.. sie tak poplakalam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny ...
na litosc Cie bierze!! milego weekendu dziewczyny!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Messy prawda jest taka i zadajmy sobie pytanie : Kto kto kocha swoja drugą polowke i ta druga polowka odchodzi z naszej winy to czy bedziemy sie cieszyc kiedykolwiek szczesciem tej drugiej osoby? sory ale gdyby mnie ktos zostawil kogo kocham to za huja bladego nie cieszylabym sie jego szczesciem, bo by mnie to cholernie bolalo, ze to szczescie bedzie wykorzystywac sam/sama lub z kims, a nie ze mna.... wiec bierze Cie na litosc, mysli, ze te slowa jeszcze dadzą Ci cos do myslenia, ja wiem, ze to jest przykre, bo konczycie cos co trwalo 13 lat, ale to nie zmienia faktu, ze ZRANIL TWOJE SERCE... Koniec, kropka. Zranił i zranił i wiesz co? zranił jeszcze raz..... Przyzwyczaj sie do tego, najlepiej nie odpisuj mu nic, wtedy on da sobie po jakims czasie spokoj i powiem Ci cos szczerze, ze taki kontakt z nim jako kolezenski tez nie bedzie wskazany, bo on bedzie chcial byc wtedy jak najblizej Ciebie, a Ty bron Boze nie pozwalaj mu na to. Bądź dla niego teraz mila ze wzgledu na dom, na finanse, na to co macie zalatwic i koniec. Zostaw pozniej swoje poprzednie zycie daleko w tyle, bo jesli tego nie zrobisz po zakonczeniu wszystkiego z mężem to wciaz przeszlosc bedzie Cie gonila... No ja dzisiaj ogolnie od rana zajeta, robilam paszteciki z mamcią do czerwonego barszczu na przyjecie, menu mam ustalone wlasne, kuchareczki same zrobią jedzonko, ale paszteciki robie ja z mamusią, bo wiadomo wlasnej roboty niz kupione w sklepie sa o niebo lepsze i musze przyznac, ze wyszly smaczne, kilka z nich sie troszke przypiekło, ale co tam ;p kazdy zje napewno :) juz wszystkie zaproszenia mam rozdane, dziwnie bo calej rodzinie mojej i jego musialam rozdac sama skoro on jest daleko, ale dalam rade, poznalam wszystkich, nie wstydzilam sie no bo czego skoro to nasz slub wiec bede w rodzinie a rodzine ma super... wszyscy zyczliwi, wujkowie zaraz mnie wycałowali, mowia ze jestem taka piękna, że Łukaszek ma wielkie szczescie hehehe wiec odrazu humor mi sie polepszyl i banan na twarzy od 4 czterech godzin ;p teraz bylam na zakupach, ide cos zjesc i zasiadam wygodnie w fotelu, wlacze jakis film z laptopa no chyba ze cos ciekawego bedzie w tv i zero obowiązkow do konca dnia, odpoczywam........................... nie ma mnie, ale na kafe jeszcze zajrze pozniej :) pozdrawiam Was gorąco, bo u mnie w miescie dzisiaj dosyc cieplutko i do poczytania. Buzka, pa :* Messy - żadnych łez !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
dzien dobry szczesliwa i ktokolwiek podczytuje :) wiesz co, ja od wczorajna diecie a przeczytalam teraz o twoich pasztecikach z barszczem i mi normalnie slina podeszla od razu :) uwielbiem... wogole to ja tesknie za polskim jedzeniem, pieczywem, warzywami i owocami ktore maja smak.. Odpoczelas sobie na weekend? ja baaaardzo! mialam najspokojniejszy od miesiecy... w piatek pojechalismy z X do mojej rodzinki na grilla, nie pilam bo zaoferowalam sie prowadzic takze bez alko dla mnie. Bylo bardzo fajnie i ciesze sie,ze on sie dogaduje a nimi super i ze oni go bardzo polubili. Wrocilismy byla po 23 i powiedzial,ze chce na drinka jeszcze isc bo ja prowadzilam, jest piatek i mi sie tez nalezy. poszlismy, wypilam buteleczke Peroni i to wszystko. W sobote od wyjchal z kumplami na weekend a ja pojechalam do rodzinki z prowrotem i spedzilam tam sobote i niedziele. Tak milo bylo...zabralam moja 8letnia chrzesniaczke na basen i do Mac'a w sobote i znowu na basen w niedziele. w sobote wieczorem pooladalam film z kuzynka i pogadalysmy sobeie takk od serca przez pare godzin. 9 godzin snu w sobote i ponad 8 wczoraj, czuje sie taka wypoczeta... co do meza i X... z X wszystko fajnie, byl taki fajny w piatek jak bylismy u mojej rodzinki. Czesto mnie przytulal, sadzal sobie za kolana, obejmowal.. tak widac ze mu zalezy i nawet sie nie krepowal przy mojej rodzinie ani nic. Milo bardzo.. ale potem jak siedzilismy w tej knajpce jak wrocilismy to mi maz zaczal chodzi po glowie..pierwszy raz odkad jestem z X myslalam o mezu w tym samym czasie..dziwne bo jak jestem z nim to nigdy nie mysle bo tak mi z nim dobrze a w piatek bylo mi tak jakos smutno.. i on zauwazyl i pytal czy ok wszsytko, powiezialam ze tak tylko zmeczona jestem.. w sobote maz rano napisal zebym raz jeszcze przemyslala i jak sie spotkamy w PL to podjemiemy decyzje co dalej,ze on napisal tego pozegnalnego maila zeby juz to zakonczyc i nas nie krzywdzic ale naprawde to on chce mnie tak bardzo i za mna na koniec swiata by poszedl... Moze przez te jego maile i esy taka smutna bylam w piatek.. niewiem.. i caly weekend mi sie przypoinaly nasze fajne chwile sprzed lat.. moze lepiej rzeczywiscie bedzie kiedy on wroci do PL i nie bedziemy w kontakcie.. latwiej.. tymczasem jest kolejny poniedzialek, paskudny,deszczowy dzien...ale mimo to jakos mi tak lekko dzis na sercu i dobrze sie czuje,moze dlatego ze wypoczelam. siedze w moim nowoczesnym biurowcu, biurko przy oknie wiec swietny widok na rzeke, city... mimo,ze wszysko zasnute angielska mgla i zadeszczone ma to jakis swoj urok.. pojde po kawusie i zabiore sie za prace. milego tygodnia zycze i czekam na jakies posty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie moje kochanie :* Moj weekend minal dosyc spokojnie, zadnego szału nie bylo ;p czekam tylko na srode kiedy pojade po mojego narzeczonego na lotnisko, no i oczywiscie czekam tez do piątku bo jade po malutką zeby ja odebrac od taty, takze 2 skarby juz za pare dni bede miala w komplecie przy sobie :) chociaz znow na chwile.... i to mnie smuci, ale zyje nadzieją i wiem, ze kiedys bedzie dobrze :) Messy te uczucia mieszane na dlugo Cie pewnie nie opuszcza, fakt to dziwne, ze podczas pobytu z X myslalas o mezu, ale czasem tak bywa, sa chwile kiedy wszystko wraca, nawet teraz gdy ja nie jestem z pierwsza miloscia ktora pojawila sie w moim zyciu w wieku 15 lat to zdarza mi sie o tym kims pomyslec... ale to dawne czasy, stare przede wszystkim wiec Twoje z mezem tez takie beda, a nim sie obejrzysz i bedziesz szczesliwa u boku kogos innego... Wiesz, ze na takie rzeczy potrzeba czasu... Im blzej do rzeczy, ktore nas przerażają tym bardziej o tym myslimy i sie zadręczamy, ale musisz sobie mowic, ze to minie i kiedys bedzie po wszystkim. Ludzie maja gorsze problemy w zyciu, Ty zas masz problem emocjonalny i wydaje Ci sie, ze to "koniec swiata", a wiadomo, ze tak nie jest i nie bedzie... Ja tez taka jestem, ze jak cos mnie dreczy to myslec, ze swiat sie na tym konczy i nie ma wyjscia z takiej sytuacji, ale to totalna bzdura. Musi minac jakis czas bysmy o tym albo zapomnieli albo sie przyzwyczaili do tego co nas spotkalo. Takze glowa do gory :) Fajnie i ciesze sie, ze z Panem X spedzilas tak mile chwile, ze on sie krepowal i Ty rowniez przy Twojej rodzinie i ze oni go zaakceptowali... Pewnie dawno nie widzieli Cie takiej szczesliwej, usmiechnietej i uradowanej. A na dodatek powiem, ze oprocz pasztecikow - jutro robie kluseczki śląskie ;p do karkóweczki mojej mamy :) pyyyyyyyyyyychaaaaa ;p Tymczasem wlasnie jak mowisz, kolejny poniedzialek, kolejny tydzien minie i znowu tak w kloko, dni lecą, czas tez, a my stajemy sie z dnia na dzien coraz starsi, mądrzejsi i uczymy sie na błędach wyciagając wnioski, zbierając doświadczenia.... Milego dnia, zajrze tu pozniej :) pozdrawiam laski :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poprawka : "ze on sie NIE krepowal i Ty rowniez przy Twojej rodzinie i ze oni go zaakceptowali..." ;P;P;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
dzien dobry szczesliwa, wierze,ze juz sie nie mozesz doczekac zeby miec rodzinke w komplecie :) juz prawie!! jasne,ze masz racje, ze nasz problem zawsze wydaje sie nam najwazniejszy i najgorszy... ja wiem,ze ludzie traca swoich bliskich, sa smiertelnie chorzy albo sa kalekami i to dopiero sa prawdziwe problemy.. I czasem jak ide przez miasto i widze ludzi w wozkach inwalidzkich albo schorowanych a dalej sie usmiechajacych to mi wstyd ze ja tu sie przejmuje swoim zlamanym sercem lub tym czy byc czy nie byc z kims w zwiazku.. I wiem,ze teraz co 3cie malzenstwo sie rozwodzi i ze ja wcale nie jestem to jedyna na swiecie ktorej sie to przytrafia i nie ja jedna mam zlamane serce i placze po nocach.. Ale czlowiek glupi i czasem ma te swoje klapki na oczach i nie widzi tego co sie dzieje dookola.. I moze i ja powiennam czesciej wyciagnac glowe z d*** i popatrzec co sie dzieje wokol mnie zamiast zamykac w moim wlasnym swiecie i myslec tylko o jednym.. kluseczki slaskie powiedasz? ... eh mow mi jesczez :) wczoraj wrocilam z pracy przed 5 i tak sie zastanawialam co z soba zrobic i zachcialo mi sie strasznie isc do kina, na Harrego Pottera. Uwielbiam. I poszlam na 5.30, super file,najlepszy ze wszystkich do tej pory ,nie byl na maxa rozciagniety, sceny bitwy super i ogolnie to bylo to czego chcialam. Przeniesc sie do tego zmyslonego nierealistycznego swiata naprawde ozwolilo mi przez 2h zapomniec o wszystkim innym i zelaksowac. Potem kapeil z peelingami, maseczkami i 8h snu i czuje sie dzis wspaniale i wygladam tak...swiezo :) X jest dzis w biurze, smignal mi gdzies w oddali, wieczorem po pracy idzienmy do kina na Braidsmaids. jakos tak dziwnie od tego weekendu miedzy nami...on zestresowany praca i ma duzo na glowie a ja sie czuje taka przez to zapomniana i na drugim planie..no ale nic to..takie zycie. raz lepiej raz gorzej. milego dnia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No witam drogie Panie :) Ja wlasnie na chwilke wrocilam do domku bo od rana jestem zabiegana, zajeta... Wstalam, zjadlam tylko sniadanie i zaczelam na błysk sprzatac mieszkanko bo skoro moj książe ma jutro przyjechac to musi byc schludnie, zreszta ja nie lubie miec bałaganu, sprzatam w sumie co drugi dzien jak jakas maniaczka, jestem pedantką straszną poza tym ;p. 4 godziny doprowadzalam mieszkanie do ładu, pozniej obiadek, potem kulanie kluseczek śląskich, a wyszly ladnie i są przesmaczne wraz z tymi pasztecikami messy o ktorych Ci wpsominalam :D:D:D hehehhe niech jeszcze raz Ci slinka pocieknie, zreszta Ty tez mi ostatnio ochoty narobiłas na grila, bo wspominalas ze bylas na weekend.... a ja uwielbiam kielbaske i piers z kurczaka na ruszcie i jeszcze jak są dobrze przyprawione, ale nie ostre :) Teraz na chwilke odpoczywam, bo zaraz bede szla robic reszte zakupow, wroce, wykapie sie, poogladam cos w tv, rano umowilam sie z kolezanka na dopelnienie paznokci i pozniej tylko bede czekac zeby jechac do Łodzi po mojego skarba :D:D:D ahhhh tak dawno w sumie sie z nim nie widzialam.... Najbardziej marze o tym by zasnac w jego ramionach i obudzic sie przy nim, to jest to na co wciaz czekam z utesknieniem. Wtedy czuje sie przy nim taka bezpieczna, kochana, doceniona... Na dodatek jego powalający wzrok i usmiech od ucha do ucha, ktory sprawia ze i ja sie smieje przez caly dzien.... Jego ciepło i cała troska jaką na mnie przelewa dają mi znać jak wiele dla niego z córką znaczymy. Ja odwdzięczam się tym samym by wiedzial, ze kocham go równie mocno... Jest moim przeznaczeniem, wiem to :) tyle lat na niego czekałam :D Boże jak sie rozmarzyłam, ale przyjemnie jest pomarzyc - tego nikt nie jest nam w stanie zabronić na szczescie.... Jutro odpoczniemy, nacieszymy sie sobą, a w czwartek po obrączki i po garnitur dla przyszlego mojego męża ;p Dzisiaj bylam zamowic sobie bukiet slubny, mam nadzieje, ze bedzie piekny... Cena mnie troszke przerazila, bo ogolnie bedzie nie za wielki, ale w tym same goździki w kształcie kuli, pofarbowane na mocny różowy kolor z bialymi wstawkami, a na tym 2 biale storczyki z rózowym pąkiem w śroku. Goździki sa dosyc drogie, ale nie wiedzialam, ze az tak ;p bukiet wyniesie mnie chyba 120 zl. Dla mnie to duzo, bo uwazam, ze za takie male gowienko to troche sporo, no ale slub to slub i nie bede sobie zalowac wiec nawet niech bukiecik bedzie przyzwoity :) Juz nie moge doczekac sie naszego dnia !!! ;p A co u was? Messy masz racje, ludzie choruja, sa inwalidami, maja gorsze problemy, a Ty masz zlamane serce, ale to nie zmienia faktu, ze i Ty cierpisz, tylko ze w inny sposob poprostu... Napewno dasz sobie rade, powtarzam to wciaz i bede powtarzac, bo wiem, ze jestes silna i z dnia na dzien bedzie coraz lepiej... Zobaczysz !!!! I tak juz jestes dzielna skoro zdecydowalas sie na taki krok w sowim zyciu :) Buziaki śle :*:*:* Odzywajcie sie, czekam.... zajrze jeszcze poznym wieczorkiem, pa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
ahhh jak czytam te twoje wypowiedzi i az mi sie cieplo robi na sercu... tez bym tak chciala.. lubie czasem popichcic w domu, zrobic fajna kolacje albo jakies smaczne przekaski. wlaszcza w soboty mi sie chcialo takiego gotowania. I tez jestem pedantka, taka Minka z Przyjaciol, kazdy kubek i gazeta na swoim miejscu :) ciesze sie,ze przygotowania ida pelna para i poki co wszystko idzie zgodnie z planem. Ja pamietam ze jakos tak nie mialam przed moim slubem bo mieszkalismy zagranica a bralismy slub w polsce i wszystko rodznka zalatwiala.. ja tylko miejsce, suknie i obraczki wybralam. i kwiaty. ale bylo pieknie.. wczoraj bylismy z X w kinie na Pannach mlodych, prawie plakalam ze smiechu, taki fajny smieszny film. Duzo lepszy niz Hangover :) X w lepszym nastroju juz troche, trzymal mnie w kinie za reke ciagle, bawil moimi palcami.. tak mi bylo fajnie.. potem poszlismy na drinka jednego i pojechal.. Jutro jade do niego, piatek mamy wolny i jade z nim do szkocji gdzie jest moj dom zeby zabrac wszystko co chce i to bedzie ostatni raz jak tam jestem... X mial i tak tam jechac w interesachwiec pomyslalam,ze sie zabiore z nim bo przynajmniej nie musze wydawac kupe kasy na paliwo. Wyrzcui mnie w piatek pod domem i zgarnie ze wszystkim w niedziele rano. meza nie bedzie przez weekend wiecnie wpadna na siebie.. boje sie tego wyjazdu, bedzie duzo placzu... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pafel
Ciekawe jak związek z Panem X wyglądał by za 13 lat , czy w dalszym ciągu byłoby tak pięknie i uroczo , w pewnym momencie nadejdzie życia proza której kolejny raz będzie trzeba w jakiś sposób sprostać ... i co wtedy , kolejny zawód ? kolejny rozwód ? to nie jest wyjście ,ale każdy jest Panem własnego życia i postępuje wedle tego co serce i rozum podpowiada. Zapewne początki związku z twoim mężem również były pełne wzajemnej fascynacji , zapewne brakowało tej całej przepięknej otoczki w postaci lampki wina przy świecach czy weekendowych wypadów do spa bo poznaliście się dość młodo , ale na pewno były to chwile równie urocze jak te które teraz przeżywasz.Zauroczenie mija jak nie z jednej to z drugiej strony a wtedy będzie trzeba zmierzyć się z szarą codzienną rzeczywistością. Ja uważam że jeżeli ludzie rzeczywiście darzą się prawdziwą i szczerą miłością to po pierwsze potrafią ze sobą rozmawiać i dochodzić wspólnie do jakiegoś sensownego konsensusu po drugie potrafią stawić czoła prawdziwym życiowym kryzysom. Aha ,i proszę nie pierdzielić głupot że facet nie potrafi się zmienić bo jest to teoria uklepana na wyjątkowych jednostkach. W niektórych przypadkach faktycznie potrzeba drastycznych metod aby facet się zmienił ale każdy człowiek w obliczu samotności wcześniej lub później dojdzie do wniosku że trzeba coś zmienić w swoim postępowaniu.I liczę że będzie też tak w przypadku twojego męża ,że będzie na tyle rozumnym gościem że wyciągnie pewne wnioski na lepszy przyszły związek z inną kobietą. Osobiście życzę wszystkiego dobrego. Pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pafel - masz racje, wiem, ze nie obwiniasz tutaj autorki, ale jest w tym co napisalas/les cos takiego co mowi, ze jednak messy zle robi, nie wiem moze sie myle, ale tak to odebralam. Byc moze nikogo tutaj nie bronisz tylko wyrazasz swoja opinie, ale jedno mi sie nie spodobalo, tzn nie tyle co nie spodobalo, ale nie zgadzam sie z tym do konca. Mowisz, ze predzej czy pozniej czlowiek zda sobie sprawe z tego ze zle postepuje w zyciu i potrafi sie zmienic, tak to fakt, ale jak mowi przyslowie "mądry Polak po szkodzie" czy jakos tak, ale dlaczego czekac tyle czasu na łaskawą zmiane ze strony drugiej osoby? nie mozna od samego poczatku dawac z siebie wszystkiego? skoro czlowiek kocha, bierze slub to powinien sie starac, nawet wtedy gdy w zwiazek wkrada sie monotonnia i rutyna, bo nie ma zwiazkow bez tego, ludzie zyja z dnia na dzien, zasypani swoimi problemami, ale zapominają kochac swoja bliską osobę. Jak to mozliwe? dlaczego tak sie dzieje.... Niektorzy z nas i tak sa wystarczająco cierpliwi, tkwia w takich nieudanych zwiazkach bardzo dlugo, a potem zaluja, ze nie odeszli... Byc moze w ramionach innego mezczyzny badz kobiety czuliby sie lepiej, a jednak nadal daj szanse na ich wspolne ze soba przetrwanie... Sama mowie tez o sobie, bo zbyt wiele razy wybaczalam ex facetowi, czekalam nieustannie na jego zmiane, niekoniecznie robilam cos derastycznego wobec niego, poprostu czekalam, nie chcialam wymuszac, a jednak zawiodlam sie. Odeszlam, nie odrazu do innego, dalam sobie na to czas, ale odeszlam myslac i wierzac w to, ze nawet sama dam sobie rade, bez niego, bez tych nieprzyjemnych i przykrych wspomnien... Udalo mi sie i tego czasu nie zamienilabym na nic innego, bo w koncu ktos mnie pokochal calym swoim sercem. Messy tez powinna sprobowac, bo z tego co pisala na samym poczatku uwazam, ze zbyt wiele razy wybaczala męzowi i czekala na jego zmiane jak na zbawienie... Nie doczekala sie rowniez, wiec co moze czlowiek robic w takiej sytuacji? to jasne, ze szuka wyjscia z tego wszystkiego gdzie indziej... Ale poki co jest troche racji w tym co piszesz pafel....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Pafel, nie wiem czy przeczytalas caly watek ale jak pisalam juz od lat sie nie ukladalo i jeszcze w ndiu slubu mialam watpliwosci.. gdybym nie wierzyla ze ludzie sie potrafia zmienic to juz bym odeszla lata temu ale tego nie zrobilam. Masz racje,ze jak mielismy po 17-18 lat to bylo zauroczenie i mile chwile,ale bylismy mlodzi i inne sie ma wtedy oczekiwania i co innego w glowie. Gdyby bylo mi tak latwo rzucic meza i zapomniec to nie pisalabym na tym forum szukajac porady. I nawet jak mnie zwyzywal w zeszlym tygodniu to dalej chcialam dac mu szanse. I pytanie sie pojawia - kiedy jest ta ostatnia szansa? kiedy powiedziec sobie stop? nie jestem juz naiwna nastolatka ktora szuka wielkie milosci, kwiatow, wyjazdow spa i ksiecia na bialym koniu.Szukam rozmowy, szacunku, bycia z soba a nie obok siebie. Nie dostawalam tego tyle lat ze moze rzeczywiscie rzucialm sie w ramiona pierwszego faceta ktory daje mi wszystko to czego tak brakowalo i przez lata. Moze nie wiesz jak to jest czuc sie samotnym siedzec obok kogos kogo kochasz, moze tabie latwo przechodzi jak ktos toba pomiata i wyzywa. Mi z tym ciezko bylo dlatego sie stalo jak sie stalo. I wiesz? nie zaluje i nigdy nie bede bo po pierwsze od lat nie czulam sie tak jak przez ostatnie miesiace, kochana, doceniona, ladna, usmiechnieta, kochana. I po drugie - bo moze rzeczywiscie przez to az sie zminil i docenil to co mial. I po trzecie, bo jesli zgine jutro w wypadku to umre wiedzac ze ostatnie chwile mojego zycia byly szczesliwe. I masz racje,ze kazdy zwiazek wymaga pracy, i ja wiem ze za 13 lat nie bedzie pieknie, kolorowo i cudownie. Ale moze bedzie poprotu fajnie? nie mowie,ze bede z X, nie zarzekam sie tez ze nigdy nie zejdziemy sie z mezem, nie wiem co mnie czeka w zyciu. Ale odbilam sie od dna w ktorym bylam, zobaczylam jak to moze byc w zwiazku . I nie jestem zauroczona ani zakochana. za dlugo juz X znam. Ja go poprostu kocham jako czlowieka, za to jaki jest dla mnie i innych i za to ze dzieki niemu sie usmiecham i smieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pafel
Szczęśliwa ... zgadzam się z tobą w pełni i też mam podobne przemyślenia. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć że też potrzebowałem silnego bodźca od swojej kobiety w postaci "odchodzę" aby głębiej zastanowić się nad pewnymi wzorcami postępowania z kobietami :D.Tylko czasami te przemyślenia przychodzą zbyt późno dlatego bardzo ważną rzeczą w związku jest otwarta rozmowa i umiejętność przyjęcia krytyki. Moja kobieta zostawiła mnie po 9 latach wytykając mi jednocześnie szereg moich wad.To ja byłem tym złym a ona tą idealną ( bo jak że może być inaczej). Było mi bardzo przykro robiłem podobne rzeczy jak mąż koleżanki messy aż w końcu otrzeźwiałem i stwierdziłem że zawsze byłem w stosunku do niej lojalny , nie latałem za dupami byłem zawsze kiedy mnie potrzebowała.A to że nie kupowałem kwiatów co miesiąc czy nie chodziłem 2 razy w tygodniu do kina to jest jakaś kompletna głupota i nie jest to żaden argument aby stawiać związek na pieńku tylko usilne szukanie dziury w całym. Moja kobieta po 6 miesiącach wróciła z płaczem i mówiła jaka jest głupia.I tak sobie żyjemy dalej razem w nowym lepszym związku. Co mnie najbardziej irytuje w postępowaniu koleżanki messy: - to że zdecydowała się dopiero na ten krok jak znalazła sobie innego adoratora.Arogancja , hipokryzja ? - to że pisała że jej mąż nie był jej w stanie zagwarantować pewnych rzeczy ,a co ona była mu w stanie zagwarantować jeżeli nie bawią go rzeczy typu wyjście do kina czy do pub'u na browar ,to wszystko działa w dwie strony. No offence :) Pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pafel
messy, Podstawowa sprawa , dlaczego w takim razie ty za niego wyszłaś jeżeli ten człowiek nie darzy Cię należytym szacunkiem ?nagle po ślubie stał się takim oprychem ? Czekałaś aż 8 lat aby stwierdzić że facet się nie zmienił? Proszę Cię ,ja w to nie wieżę.Po prostu jest tak jak pisałaś na samym początku ,bałaś się zostać sama a jak na horyzoncie pojawiła się inna opcja to najzwyczajniej z niej skorzystałaś.Czy dobrze zrobiłaś to się okaże za jakiś czas. Ja życzę Ci jak najlepiej poważnie :) i może trochę zbyt pesymistycznie podchodzę do tematu , ale wiesz że ten czar chwili obecnej równie szybko może prysnąć ? I co w tedy , dalej będziesz twierdzić że były to najlepsze chwile twego życia ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×