Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość messy

maz i On..

Polecane posty

Gość messy
witaj Szczesliwa, fajnie,ze napisalas bo zrobilo sie cichutko troszke tu.. moge sie tylko domyslac jak bardzo sie stesknilas za coreczka i jak ciezko bedzie ci sie rozstac z L... ale kiedys to wszystko sie wkoncu pouklada wierze i bedziesz Szczesliwa przez wielkie S ze wszystkimi ktorymi kochasz u boku. co u mnie?... sama nie wiem... moi rodzice maja problemy powazne ze zdrowiem i finansowe i teraz sie tym przejmuje najbardziej... co do prywatnych spraw to zauwazylam ze coraz czesciej jak nie meza to za nim tesknie...nie ma juz klotni i glupich tekstow i slownych przepychanek i mam tzw swiety spokoj i teraz dopiero sie nak naprawde wyciszylam i mam szanse na spokojnie wszsytko przemyslec. Jaka czesc mnie chce nowego zycia z kims innym, z X lub nie X a druga czesc chce tej stabilizacji ktora byla wczesniej nawet jesli nie byla ona szczesliwa.. Ale wiem,ze nie ma juz opcji na wersje druga bo on juz Polsce i nie zamierza tu wracac a ja z kolei mam tu za duzo do stracenia zeby zostawic moje zycie tu i ryzykowac kolejna szanse z nim ktora pewnie sie okazalaby niewypalem.. tak wiec zycie samo napisalo scenariusz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Wiesz co ci napiszę messy ? Że nie dorosłaś do życia w małżeństwie. Jest to co najmniej dziwne, bo większość kobiet posiada ten dar ogniska domowego. A ty masz gdzieś i małżeństwo i chorobę rodziców. Ważne dla ciebie jest tylko kasa, niezależność i tumiwisiuzm. Inni tak naprawdę cię nie obchodzą. Czasem pojawi się tylko jakiś wyrzut sumienia. Nawet ten topik świadczy o tym, że jednak coś spieprzyłaś w swoim życiu. I jeszcze jedno. Bardzo ważne. Pamiętaj. Nie jesteś pępkiem świata. Słowa krytyki do twojego postępowania potraktuj jako dobrą radę. Nie bierz tego za chamstwo i wulgaryzm. PRAWDZIWA CNOTA KRYTYK SIĘ NIE BOI. Tylko osoby zarozumiałe uważają zdanie innych (odmienne) za obelgę. To tak jak ten co nie z tobą to przeciw tobie, a to nie prawda. Do nico !!! Pomyśl. Stałeś się częścią rozpadu rodziny. Namieszałeś co nie miara. Chcesz osiągnąć tylko swój EGOISTYCZNY cel. Więc twoje postępowanie też jest nieczyste. Wskoczyłeś między wódkę i zakąskę. Ci ludzie powinni sami rozwiązać swoje sprawy. A ty dolewasz tylko oliwy do ognia. Nie ładnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Pallikot, przyjmuje do wiadomosci co napisales ale nie mam pojecia na jakiej podtsawie wnioskujesz ze dla mnie najwazniejsza jest kasa?? nie masz pojecia o pewnych rzeczach jesli chodzi o moja sytuacje finansowa i jak pomagam rodzicom wiec prosze zebys powstrzymal sie z takim rzucaniem osadow na prawo i lewo. Mowisz,ze inni mnie nie obchodza? bardzo ciekawe bo dla mnie zawsze rodzina i przyjaciele byli najwazniejsi. Nie mam problemow z przyjeciam krytyki jesli jest ona sluszna a w twojej wypowiedzi nie widze nic coby sie do mnie odnosilo tak naprawde. ale masz racje ze spieprzylo mi sie zycie, bo nie sadzilam ze bede po 13latach sie rozstawac z kims kogo tak strasznie kochalam. i to,ze caly czas sie motam swiadczy tylko o tym jak on dalej dla mnie jest wazny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
No tak. Masz rację. Dlatego z innym facetem potrafiłaś pogadać tak od serca. To co leży ci na wątrobie. Ale z mężem to jakoś nie doszło do rozmowy. Ach, zapomniałem.. PRÓBOWAŁAŚ. Ale tylko próbowałaś. I na próbach się skończyło. Jak tak dalej pójdzie to popróbujesz jeszcze niejednej gorzkiej pigułki. Kiedyś, dawno temu Hanka Ordonówna śpiewała taką piosenkę.. "Miłość Ci wszystko wybaczy" .................. Bo miłość mój miły to ja........... Ty nie potrafisz wybaczyć mrukliwości mężowi. Ty chciałaś tylko jego adoracji wciąż i wciąż i wciąż.... Ale w miłości to jest tak: Trzeba więcej dawać niż brać. A ty chciałaś tylko brać. Sorry ale w całym tym topiku, we wszystkich twoich postach wybija się tylko jedno. : JA, MNIE, DLA MNIE. MOJE. A w małżeństwie są dwie osoby. Każda z nich ma inne charaktery, inne upodobania, inny styl bycia. I do zakochania jakoś to nie przeszkadza. Aż tu nagle spotyka się kogoś np pana "X" i świat zmienia się nagle. Już zaczyna nam uwierać ten stetryciały i mrukliwy facet. Ile w nim wad, jaki on jest obmierzły. Jak ja mogłam z nim wytrzymać tyle czasu. No nie wiem.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość danonaha
Wszystko upraszczasz palikot a świat nie jest tylko czarnobiały , są różni ludzie różne charaktery i sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Palikot, jak pisze,ze probowalam to mam na mysli probe poprawy naszego naszego zwiazku (rozmowa, listy, maile, to wszystko bylo). Ja nie dlatego sie rozstalam z mezem ze byl mrukliwy ale dlatego,ze nie czulam sie kochana, dlatego ze potrafil mi naublizac i potem przepraszac tylko po to zeby potem robic dokladnie to samo. nie wiem czemu twierdzisz,ze oczekuje ciaglej adoracji. wybacz ale jeden komplement na tydzien na tydzien albo kwiaty raz w roku to nie sa jakies wygorowane fanaberie chyba? dom zawsze pieknie wysprzatany, w sobote i niedziele na sniadanie swieze buleczki upieczone dla meza bo on lubi (ja pieczywa nie jadam), w szafce zawsze jego ulubione czekoladki Milki i chipsy paprykowe dla niego (bo ja nie jadam), ja zawsze zadbana zeby JEMU sie podobac. i co? i male nico w zamian. proponowalam wyjscia - nie, basen - nie, rower - nie. Ile do jasnej cholery czlowiek moze sie prosic o troszke uczucia? i wiesz co z tego wszystkiego wyszlo dobrego, to ze chociaz teraz jak mnie nie ma to on zobaczyl jak dobrze mu bylo i dlatego tak bardzo chcial wrocic, jak to powiedziala moja mama i przyjaciolki ''bo drugiej takiej glupiej nie znajdzie co bedzie tak kolo niego skakala''. Mozesz uwazac sobie na moj temat cokolwiek uznasz za stosowne, nie bede cie przekonywac do zmiany zdania. i masz racje,ze pisze JA, bo pisze o MNIE, o MOICH uczuciach i MOIM zyciu a nie kogos innego. I jesli naprawde uwazasz,ze podjecie decyzji bylo dla mnie latwe zeby zostawic kogos z kim jestem odkad bylismy nastolatkami tylko dlatgo ze sie pojawil ktos inny kto okazal mi troche uczucia i zainteresowania to sie naprawde mylisz.. ale dziekuje za przedstawienie twojego punktu widzenia. dodam do swoich przemyslen..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Palliko - pierdolisz jak potłuczony!!! Messy przestan sie tłumaczyc tym cwokom. A poza tym pallikot - dla messy najwazniejsza jest messy! To jest jej zycie i dla niej ma byc ono najlepsze, jak tego nie rozumiesz, to jebnij sie w głupi leb i idz stad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mimo, ze wstalam pozno, bo dopiero teraz, mimo, ze nie jadlam jeszcze sniadania z ciekawosci by tu wejsc - wypowiem sie, bo dla mnie to jest nie do zniesienia czasem... Palikot posluchaj: nie znamy oczywiscie wypowiedzi męża messy no bo jak, ale wystarczy mi opowiesc autorki by wiedziec, ze to on spartolił wszystko co ich łączyło. Mąż gbur z ktorym o swoich problemach ona chciala porozmawiac, zreszta nie tylko o swoich ale o ich problemach, próbowała, chciala, ale on nie chcial - to prosta logika, nie wyssana z palca. Powiedziala nam tutaj o tym, bo jej zle bylo, bo sie pogubila, to fakt, bo chciala wsparcia i nie wiedziala co robic, ale to przeciez nic zlego prawda? dlaczego ją w ten sposob osadzacie? to nie to, ze ona nie dorosla do bycia w malzenstwie, nieprawda!! Oboje zdecydowali sie na taki krok, ale jak widac nie byli sobie pisani (chyba), ktos z nich napewno nie postaral sie do konca by ich zwiazek przetrwal. Przepraszam, ale bede wspominac o sobie, bo mialam podobne doswiadczenia emocjonalne, z tym, ze ja nie bylam z ex w zwiazku malzenskim. To nie bylo tak, ze gdy messy wyszla za niego za maz to zaraz po jakims czasie od niego odeszla... Przeciez mowi ile lat z nim jest, bo to nie wazne ile jest sie ze soba po slubie, chodzi o całokształt, mowi jak sie starala, mowi ile razy probowala z nim rozmawiac, a on wprawdzie nic z siebie nie dal. Co za chore teorie wy obieracie. Co to ma byc, ze w zwiazku trzeba wiecej dawac nic brac? ja nie rozumiem... Dlaczego ktos ma dawac z siebie wszystko, a druga osoba nic? dlaczego mowisz palikocie, ze pomiedzy rozmową, a próbą rozmowy jest wielka roznica? Ty siebie slyszysz w ogole? proba rozmowy to proba rozmowy - podchodzisz do partnera, siadasz obok niego, mowisz co jest grane, o co chodzi i tyle, a wypadaloby tak czy inaczej odwzajemnic ta rozmowe, a skoro maz messy uciekal od tych rozmow, tak jak moj ex wychodzac z pokoju wkurwiony, bo znowu zaczynam albo zawracam mu glowe bzdurami, ze nic sie nie dzieje, to sory, ale dla mnie taki chłop nie ma pojecia w ogole co to jest ROZMOWA ! Chowa glowe w piasek, sam sie miota, nie chce nic wytlumaczyc i uwaza, ze wszystko jest wprzadku. No kurwa ludzie, albo sie chce albo sie nie chce, proste ! Ja tak samo jak messy mimo ze ex nie byl moim mezem - dawalam mu milion szans, z kazdym dniem proba rozmowy z mojej strony, pochody robilam co chwile, a on sie tylko wkurzal, w imie czego sie pytam? skoro chcialam tylko porozmawiac? czy zrobilam cos zle? uwazam, ze nie, wiec palikocie nie wmawiaj nam , ze messy od proby rozmowy do rozmowy miala wielki zasięg, bo w to nie uwierze... Dlaczego kobiety potrafia wysluchac? no powiedz mi... wiec albo sie gburowi znudzilo sluchac jej glosu i wedlug niego glupot i mial dosc albo myslal, ze jej przejdzie i bedzie tak jak zawsze, ale tu sie przeliczyl... Przeliczyl sie jak moj ex i zostal na lodzie, skonczyl z reka w nocniku jak sie w koncu obudzil, ze odchodze i wielki płacz, wielka rozpacz, pijanstwo, bo odeszlam... Trzeba sie bylo zastanowic wczesniej nad swoim zachowaniem, a nie teraz kiedy ja stracilam juz nadzieje, kiedy nie czuje juz nic praktycznie, bo sam skrzywdzil moje serce wbijajac mi kazdego dnia noz w serce coraz głebiej. Faceci otrzasnijcie sie, bo kazdy z was jest taki sam. Robicie te same bledy, poziej majac pretensje do nas... A to przykre jest i zal mi na was patrzec. Mam tylko nadzieje, ze moj mąż zawsze bedze wiedzial jak ma sie o mnie starac i ze zawsze bedzie mnie kochal, bo ja tez sobie nie pozwole na takie traktowanie jak kiedys... Pozdrawiam, ide zjesc sniadanie i sie zaczne pakowac bo jutro rano juz pedze z teściem na lotnisko... Buziaki, odezwe sie jak bede w Poland :) paaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Dawno, dawno temu... Za siedmioma górami... Za siedmioma morzami.... Tak macie rację to jest inna bajka. Dziwię się tylko, wszystkim osobom tu piszącym, które uważają innych ludzi mających odmienne zdanie za degeneratów mających "jebnąć się w łeb" :) Takie podejście do głosu innych stawia was w szeregu tych debili, którzy są na końcu łańcucha pokarmowego. Tolerancja to możliwość zrozumienia czyjegoś zdania. Jeżeli ktoś ma odmienne zdanie od mojego to nie będę go mieszać z błotem. A może on ma i rację ? "messy" Wybacz. Ale cały ten topik jest tylko jednostronnym walenie w twojego męża jak w bęben. Tylko ty się wypowiadasz. Znalazłaś kilku popleczników. A ja mam odmienne zdanie. Czy dlatego uważasz, że to ja błędnie myślę ? Spójrz na to wszystko tak.... Kochałaś faceta przez 13 lat (nomen, omen) Pobraliście się. Ta decyzja na pewno nie była pochopna. Wyszłaś w "Świat" do ludzi o innym profilu, orientacji, kulturze. Popatrzyłaś na to wszystko odmiennym, wzrokiem. I zamiast naprawić - czytaj ZMIENIĆ. - wyrzucasz wszystko do śmieci. Ja to właśnie tak widzę. Mąż dostrzegł to co "stracił" (czytaj - własne wady i błędy) Ty nie uznajesz tego w swoim podejściu. Chcesz radykalnej zmiany. ODCHODZĘ !!!! Brawo.:) To właśnie twoje załatwienie tematu. To, że w pół roku po ślubie trafił się ktoś, kto "zauroczył" panią MESSY.... No tak.To może miało i wpływ, może było istotne. Ale ty nie dostrzegasz tego, że to właśnie TY ZDRADZIŁAŚ i teraz brniesz w to wszystko zwalając winę na męża. Rozumiem to, że masz teraz skalę porównawczą. mąż i On (zachowuję twoją pisownię :) ) Tylko kiedyś mąż też był taki jak On !!! Dlatego został twoim mężem. W trakcie tych kilkunastu lat pewne słowa przestały być powtarzane. Pewne gesty zniknęły. Ale ty zamiast przypomnieć mężowi o "jego obowiązku" przynoszenia drzewa do podsycania ogniska domowego sama zalałaś je wodą. I teraz dupa blada. Podświadomie wiesz doskonale, że 90 % winy jest twojej. Obwiniasz męża za wszystko. Gloryfikujesz jakiegoś "przydupasa" I jesteś zadowolona, gdy ktoś pisze ci, że postępujesz prawidłowo. No tak... Tylko ten Pallikot się wymądrza jakby zjadł wszystkie rozumy. Ja stoję z boku. Nie brałem w twoim życiu żadnego udziału. To nie ja namieszałem. Ja tylko widzę to wszystko tak jak napisałem. A może to właśnie ja mam rację ..... Przecież te wszystkie słowa krytyki w moją stronę piszą osoby, które nie zaznały szczęścia i prawdziwej miłości. Ale może je to kiedyś spotka. Ty miałaś i miłość i szczęście. Dom i rodzinę. Gdzie się to wszystko podziało....... Gdzieś się ktoś pogubił i na siłę szuka nowej drogi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet przegrany
Ciekawe co tu powypisywano. Właśnie wróciłem do kraju z zagranicy. Mam podobną sytuację. Żona nie chciała powrócić tłumacząc to wieloma powodami. Jednym z nich był niby utracony status społeczny. No bo czym może być w kraju. A właściwie kim.? Drugim powodem miał być rozdźwięk w naszym małżeństwie. Podobno jej nie darzę tym uczuciem, którego ona oczekuje. Podobno to ona poświęca się dla mnie, a ja nic nie robię w celu poprawy stosunków. Tak naprawdę to ona zaczęła się ode mnie oddalać po wyjeździe za granicę. Podejrzewam, że jakiś facet zwrócił jej w głowie. Nie mamy dzieci. A tak bardzo chciałem, byśmy tworzyli rodzinę z prawdziwego zdarzenia. Dziwnym trafem zbieżność detali jest tak łudząco podobna do moich, że aż się zastanawiam czy to nie dziwne zrządzenie losu pokazuje tu moją żonę jak w krzywym zwierciadle jej prawdziwe oblicze ? To fakt. Nie potrafię prowadzić długich rozmów o uczuciach. Dla mnie to jasne.Kocham, muszę zapewnić byt, stworzyć warunki, być niezależnym. Czy dlatego jestem egoistą ? Kochałem i kocham moją żonę. Lecz nie zmienię jej sposobu myślenia. Czy to moja wina, że ktoś potrafił jej zrobić pranie mózgu ? Ja starałem się by zawsze była niezależna. Owszem dochodziło do spięć i kłótni. Ale w którym małżeństwie tego nie ma ? Czy kłótnia to brak okazanego szacunku ? A może ostra wymiana zdań to chęć wykazania swojego despotyzmu ? Nie moi drodzy. W każdym związku czasem gdy strony nie chcą ustąpić dochodzi do wymiany ostrych słów. Ale nie oznacza to, że oni się nie kochają. W/g mnie to świadczy o wielkim uczuciu które między nimi istnieje. Tylko czasem jedna ze stron może się zagubić. Tak jak u mnie. Moja żona zagubiła się. Ktoś ją omotał stwarzając pozory ciepłej atmosfery i przyjaźni. Panowie, czy nie tak wyrywa się mężatki z rodziny ? No tak jeszcze im się podpowiada, aby powróciła do męża i głaszcze się tę bidulkę po skołatanej główce. Całuje się jej ogromne łzy żalu za utraconą harmonią w domu.Jaka to ona biedna. Dobrze, że trafiła na niego. No bo on to wszystko rozumie. I tak zgodne i normalne małżeństwo zostaje pogrzebane. Straciłem nadzieję na powrót swojej żony. Nie przymuszę jej do powrotu. Boli mnie to. Przeżyję. Tylko pozostanie uraz na całe życie. Straciłem wiarę w miłość kobiety. Miłość tak deklarowana przez nie nie istnieje. To mit, który one same tworzą i potem niszczą. Nie będę podawał faktów. Autorka zna je doskonale ze swojego życia. Ale dzięki temu topikowi przekonałem się, że moja żona to ........ Wpiszcie sobie co tylko chcecie. Ale nie jest to kobieta warta by dla nie poświęcać życie. Skoro ona nie dostrzega błędu w swoi rozumowaniu, nie widzi żadnej szansy na naprawę. To tak naprawdę ONA przegrała. Ja tylko straciłem. Ktoś tu wcześniej zauważył. mąż z małej litery. On z dużej. Messy niby wyjaśniała to bardzo zawile. Wiem jedno. W podświadomości popełniamy właśnie takie błędy. Mąż zszedł na daleki plan. On wszedł na piedestał i zaczął być NUMEREM JEDEN. Tak, to prawda to tylko smutna proza życia. A udziwniania i komplikacje messy to tylko wytwór twojej bujnej wyobraźni. Nudziło ci się. Nie miałaś konkretnego zajęcia. Po prostu odbiło ci. Dziwię się. Miałaś wszystko. Mogłaś mieć jeszcze więcej. Teraz pozostanie ci tylko pomarzyć. Pomimo, że użyłem nicku "przegrany" przyznam się że teraz wiem na pewno.To moja żona przegra wszystko. Bo to że przyśle trochę groszy swoim rodzicom, to wcale nie poprawi jej samopoczucia. Powinna być przy nich. Wspierać ich swoją obecnością. Pokazać im swoje serce. Ale ona pokazuje im tak jak mnie jak ich kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
widzisz Palikot, cokolwiek nie napisze ani jakkolwiek nie wytumacze jak bylo iedzy nami to i tak ty i kolega ktory napisal powyzej bedziecie uwazali ze to ja jestem ta zla weic chyba nie ma sensu prowadzenie dlaszej polemiki... tak jak pisalam, to juz sie zaczelo psuc u nas dlugo pzed slubem, i byly prosby, rozmowy itp itd, tydzien bylo ok i potem znowu to samo. nie wiem dlaczego ty i facet przegrany zrobiliscie ze mnie znudzona zyciem panienke ktorej sie zachciialo rozrywki. ja nie bylam wcale zudzona, mam znajomych z ktorymi sie widuje, prace do ktorej chopdze z przyjemnoscia, silownie, basen, lubie czytac i duzo czytam, umiem sie soba zajac i nie oczekuje ze ktos mnie bedzie zabawiac ciagle. jedynego czego zabraklo to wracac do cieplego i szczesliwego domu. I nie winie wcale meza za to wszystko, tak jak pisane bylo wczesniej, kazdy jest inny, inne charktery, oczekiwania, zachowania. ja jego wybuchowosci i krzykow nie umiem zaakceptowac bez wcgledu na to jak bardzo go kocham.nie chce zeby moje dzieci takie sceny kiedys widzialy. nie chce takze zeby widzialy pustke,cisze i obojetnosc miedzy rodzicami. bo nie w takim domu ja sie wychowalam. I powtorze to po raz ostatni, w 2004 roku pierwszy raz pomyslalam o tym ze sie nie dogadujemy i chyba lepiej sie rozstac. Przeciagnelismy ten zwiazek na maxa. Moze ta rozlaka nam obojgu dobrze zrobi, moze kiedys sie zejdziemy jak opadna te wszystkkie emocje, bedziemy inni, moze kiedys zaczniemy od nowa. a moze sie okaze ze warto bylo sie rozstac bo za rogiem czekalo szczescie.. tesknie za nim kazdego dnia i wcale nie jest mi tak latwo i lekko jak ci sie wydaje. Ale nie umiem byc z nim teraz bo juz nigdy nie chce przechodzic przez to co przeszlam w ostatnie mieisace. co do X. nie wiem czemu uwazasz ze go gloryfikuje. to ze napisalam On z duzej bylo niezamierzone absolutnie. widze go jako normalnego czlowieka z jego zaletami i wadami. To co mnie w nim najbardzoej urzeklo to to ze sprawia ze czuje sie kochana,ze sie przy nim smieje, tak szczerze, ze jestem bardziej soba niz bylam przy mezu,. ale nie pcham sie w kolejny zwiazek narazie,powiedzialam ze dopoki nie zalatwie wszystkich spraw prywatnych nie chce zaczynac nic nowego i ze potzrebuje troche czasu zeby to wszsytko poukladac sobie w glowie. I ja nie zareagowalam negatywnie na twoja krytyke, masz prawo do wlasnego zdania, chcialam ci tylko pokazac jak to wyglada z mojej strony. MOze i masz racje,moze to sie okazac bledna decyzja. Ale poprostu nie umiem wrocic to takiego zwiazku w jakim bylam.. gdybym zalozyla watek w zeszlym roku i pisala o tym jak jest w zwiazku wszyscy by mowili pewnie odejdz a teraz jak ppodjelam decyzje zeby odjesc to wychodzi na to,ze ja jestem ta zla i ta co zdradza bo nie dalam kolejnej szansy. a ja sie pytam, ile tych szans ma byc w zyciu? 100?200? kiedy jest ta ostatnia/ a zycie tylko jedno jest i ucieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowaz kafeterii
messy tak naprawdę to zdradziłaś najpierw męża, a dopiero później starałaś się wytłumaczyć, że odeszłaś.:) Nie rozśmieszaj mnie i innych. >>>>> do przegranego. A dlaczego na wyjeździe nastąpił tak szybko rozpad ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet przegrany
Nie ma o czym pisać. W zatrudnieniu w różnych firmach i w innych miejscowościach nasze spotkania ograniczały się do sporadycznych odwiedzin w soboty i niedzielę. Zamiast pieszczot i radości, same wymówki, pretensje i tłumaczenie jaki to ja jestem i że to ja nie rozumiem sytuacji, nie staram się, itd. Wiem, że poznała tam różnych ludzi. Omamił ją blask "światowego życia, odmienny od tego którym żyliśmy dotychczas. Tak na wyspach panują inne zwyczaje i obyczaje. Jednak rdzenni Brytyjczycy stoją na stanowisku obrony własnej rodziny. Nas Polaków postrzegają jako wytwór nie z tego świata. Dobrzy pracownicy, sumienni itp, ale nie angole. Ja pozostałem Polakiem. Mojej żonie widać to nie odpowiada. Gdyby mnie kochała, może by i wróciła ze mną. Wszystko można zmienić.Jeżeli tylko się chce. Ja chciałem, ale mojej żonie już się nie chciało.Stwierdziła, że dawała mi tyle szans, a teraz jest już za późno. Podobno to moja wina, że nasze małżeństwo się rozpadło. Ja jej nigdy nie zdradziłem. Nigdy nie podniosłem ręki na nią. Czasem w gniewie krzyknąłem ostre słowo. Ona nie pozostawała mi dłużna. Na spokojną rozmowę zabrakło czasu. Zresztą te jej próby rozmów zaczynały się od pretensji i wymówek. A który facet wytrzyma spokojnie ciągłe wyrzuty ? Tak messy masz rację to wina twojego męża. Ty jesteś niepokalaną dziewicą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowaz kafeterii
Może kilka cytatów ludzi światłych. .... """Miłość - cytaty "W miłości pragniesz, by ci wierzono; w przyjaźni, by cię rozumiano." Marcel Achard "Kochać i być kochanym to tak, jakby z obu stron grzało nas słońce." Dr Davis Viscott "Miłość jest pragnieniem, by komuś coś dawać - a nie otrzymywać." Bertold Brecht "Łatwiej zakochać się, nie kochając, niż odkochać, kiedy się kocha." Francois de la Rochefoucauld "Miłość jest znalezieniem siebie zewnątrz siebie." J. Kremer Miłość jest spełnieniem snu aniołów. "Każdy zakochany jest poetą." Platon "Jeśli trzymasz miłość zbyt słabo, odleci; jeśli ją ściśniesz za mocno, umrze. Oto jedna z zagadek." Tom T. Hall "Nikt nie wydaje się bardziej obcy niż ktoś, kogo się kiedyś kochało" Erich Maria Remarque "Nic łatwiejszego niż zmienić kobietę przeciętną w wyjątkową. Wystarczy ją pokochać." Sauvajon "Mówi się, że kobiety kochają tych, którzy je kochają. To nieprawda. Ulegają one temu, kto im mówi, że ulegną." Lew Tołstoj "Kto wierzy w wolność woli, ten nigdy nie kochał i nigdy nie nienawidził." Marie Von Ebner-Eschenbach "W miłości wszystkie środki są dobre, prócz tych, które prowadzą prosto do celu." Tadeusz Breza "Miłość może żywić się najmniejszą odrobiną nadziei, ale zupełnie bez niej istnieć nie zdoła." Walter Scott "Nieśmiałość jest wielkim grzechem przeciw miłości." Anatol France "Miłość przemija. Tak, ale woda chrztu wysycha także. Czy mamy wobec tego lekceważyć świętość chrztu?" Johan Wolfgang Goethe "Miłość prawdziwa zaczyna się wówczas, gdy niczego w zamian nie oczekujesz." Antoine de Saint-Exupry "Mężczyźni pragną zawsze być pierwszą miłością kobiety. Kobiety zawsze pragną być ostatnim romansem mężczyzny." Oskar Wilde "Miłość jest skrzydłem, które ten dał człowiekowi, aby ten mógł wzlecieć do Niego." Michał Anioł "Kobieta wybaczy Ci wszystko, oprócz jednego: ze jej nie kochasz." A. Musset "Miłość bez wzajemności zawsze jest najsilniejsza." Stefan Kisielewski "Miłość jest wtedy wielka, kiedy gra nie na jednej, ale na wszystkich strunach serca." Aleksander Świętochowski "W miłości dwie wolności łączą się w jedną słodką niewolę." Iason Evangelu "Kobieta jest najsłabsza, gdy kocha, a najsilniejsza, gdy jest kochana." Erich Osterfield "Kochająca kobieta jest w znacznej mierze dziełem kochanka, a im wybitniejszy kochanek, tym i ona jest wartościowsza: bo największym szczęściem mężczyzny jest odnajdować się w ukochanej." Paul Ernst "Trzeba być choć trochę podobnym, aby się rozumieć, ale przynajmniej odrobinę innym, aby się kochać." "Miłość wybiera sobie małe miejsce, które rozjaśnia; wszystko pozostałe jest w jej cieniu." Johann Heinrich Pestalozzi "Pytają czy trzeba kochać. Oto nie należy pytać, to trzeba czuć." Blaise Pascal "Miłość wchodzi mężczyźnie przez oczy a kobiecie przez uszy." Ludwika Godlewska "Tylko ten, kto kocha, widzi, co jest prawdziwe w człowieku." Karl Jaspers "Pożądanie sprawia, że mężczyzna jest nader śmiały, ale miłości towarzyszy zawsze onieśmielenie." [przysłowie francuskie] "Udane małżeństwo zależy od dwóch rzeczy: od znalezienia właściwej osoby i od bycia właściwą osobą." H. Jackson Brown "Kochająca osoba popełnia prawie zawsze ten błąd, że nie czuje, kiedy druga strona przestaje kochać." Franois de La Rochefoucauld "Prawdziwie kochasz wtedy, kiedy nie wiesz, dlaczego." Lew Tołstoj "Niedojrzała miłość mówi: 'Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję'. Dojrzała miłość mówi: 'Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham'." Erich Fromm "Kobieta może się niekiedy oprzeć miłości, którą czuje, ale nie oprze się miłości, jaką wzbudza." Sophie Gay "Im dłużej pozwala się kobiecie tęsknić, tym bardziej rośnie miłość." Ernest Raupach "Kocha się tylko te kobiety, które się uszczęśliwia." Marcel Achard "Co to jest prawdziwa miłość, wiedzą tylko kobiety brzydkie, piękne - umieją zaledwie uwodzić" Audrey Hepburn "Wierność oznacza, że nic nie zrobię, nic nie powiem i niczego nie zaplanuję nie myśląc o moim małżonku; wiadomo, że zawsze wszystko robimy, omawiamy i planujemy razem." Theodor Bovet "W małżeństwie powinno się walczyć bezustannie przeciw potworowi, który pożera wszystko: przyzwyczajeniu." Honore de Balzac"""" .......................................... messy a jaka jest twoja miłość i "wierność" tej miłości ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowaz kafeterii
No i tak sobie pomyślałam, że messy nigdy nie kochała :( Ona jako typowa egoistka tylko chciała, chce i będzie chcieć być kochana. No bo jak to ona ma kochać i być wierną aż do śmieci. W zdrowiu i chorobie. No jeszcze jak jest młody, ale jak będzie stary../. No nie. Niefortunne porównanie. Ona właśnie starucha wybrała zamiast męża. No ale może jego kasa jest warta miłości......... Zaraz, zaraz..... Miłość za pieniądze to chyba prostytucja..... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
babciu klozetowa - dzieki za cytaty, madre i prawdziwe. czytales czy tylko Copy - Paste? bo jakbys przeczytal ze zrozumieniem to bys takich glupot nie pisal. kochalam meza, i tez go nienawidzilam. i nigdy nie zdradzilam jak bylismy razem. Gdybym go nie kochala to nie bylabym z nim tyle lat i nie wyszla za maz. A to co sugerujesz ze sie spotykam z kims bo ma kase (nie wiem skad wiesz jaka on ma ta kase bo nawet ja nie wiem) jest zenujacem chwytem ponizej pasa. NIe wiedzialam tez,ze wartosc czlowieka ocenia sie po wieku ale w twoim swiecie chyba tak. i wogole to rozwody powinny zostac zakazane i ludzie powinni sie ze soba meczyc do konca zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowaz kafeterii
......"""""""kochalam meza, i tez go nienawidzilam. i nigdy nie zdradzilam jak bylismy razem."""""""......... ......................................................... A jak odeszłam to w jaki sposób ? Rozwodu niema, separację sobie ubzdurałaś. Zrobiłaś sobie przerwę. To tak jak w zabawę w chowanego. "ZAMAWIAM" czyli robię sobie przerwę, bo mnie znudziło być żoną i nie kręci mnie już małżeństwo. Nie rozśmieszaj mnie i innych. Żenada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Babciu może i masz trochę racji. Ty podchodzisz do małżeństwa jak matka Polka. Messy wyjechała. Mąż oddalony, brak rodziny, nowe kontakty, nowi znajomi. Czas samotnie kiepsko spędzać. Więc nie dziw się, że po poznaniu innych ludzi wkręciła się w ten tryb. Mąż i kontakt z nim odszedł trochę w cień. Tu leży pies pogrzebany. Messy nawet sama nie zorientowała się jak jej to wszystko umknęło. Straciła po prostu kontrolę. W podświadomości dotarło do niej że coś się zesrało. Nie wiedziała jeszcze co. Nawet teraz do niej nie dociera, że tu leży pies pogrzebany. Mąż podobnie jak i ona sama pogubił się w tych rozjazdach. Tylko z tego widać, że mąż chce jeszcze o coś zawalczyć, Messy opuściła ręce i czeka na trzęsienie ziemi. Ja patrząc na to wszystko z boku widzę wszystko inaczej. Messy siedząc w środku odbiera to jako zejście lawiny i nie wie w którą stronę uciec. Mota się w tym swoim światku. A tu parę osób chwali ją za to co zrobiła, inne jadą po niej jak na łysej kobyle. Wiadomo. Ten kto ją pogłaszcze sprawi jej przyjemność i staje się bliższy duchem. Niby ją rozumie i wspiera. Inni co ją krytykują i wytykają jej wady są dla niej przykrzy do zniesienia. Ciężko strawić krytykę. Szczególnie gdy tkwi w tym ziarenko prawdy. Messy się pogubiła. T

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Messy się pogubiła. Tylko ani my, ani X jej nie pomoże znaleźć wyjścia z tego labiryntu. Messy musi usiąść sobie cichutko w kąciku, napisać na kartce wszystkie swoje plusy i minusy. Plusy i minusy męża, Plusy i minusy ich związku przed i po ślubie. Popatrzeć na związek z panem X. Jak to się potoczyło. Jednak masz Babciu rację. "X" był tą kroplą która zniszczyła coś. Coś co można było zacząć od początku. Jeżeli taka była wola obojga. Ale wtedy gdy do męża dotarło zagrożenie. Może nabrało to dla niego realnego kształtu, to Messy już się odechciało. Właśnie ze względu na wspaniałe otoczenie. Tych nie skomplikowanych i poukładanych ludzi. Takich miłych w obejściu. Jak oni wspaniale się bawią :) Z mężem też można by było się wspaniale bawić. Ale widać czas założyć nową kreację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Palikot i Babciu, ja naprawde potrafie przyjac krytyke o ile jest ina konstruktywna i wyrazona w kulturalny sposob, wyzwiska i przezwiska sa dla mnie nie do przyjecia. to swiadczy tylko o malosci i niskim poziomie kultury i inteligencji wyzywajacego. jesli chodzi o separacje to taka decyzje podjeclismy oboje z mezem 1go stycznia i to dlatego ja sie wyprowadzilam. byla to nasz wspolna, zaznaczam wspolna decyzja. przedtem do niczego miedzy mna a X nie doszlo, przyjaciele i tylko przyjaciele. niewiem tez czemu uwazcie ze sie nagle zachlysnelam wiekkim swiatem, zyje od 9 lat zagranica i nie jestem nagle jak pies spuszczony z lancucha. zawsze mailam znajomych i zawsze lubilam sie z nimi spotykac wiec nie wiem ja to sie ma do tego,ze nagle i sie maz znudzil. Tak jaj pisalam problemy pojawily sie duzo wczesniej zanim pojawil sie X i mimo tego,ze staralam sie naprawde zeby sie miedzy nami ulozylo to wkoncu powiedzialam dosc. Maie racje, znudzilo mi sie wieczne staranie,zeby bylo dobrze, jak jedna strona chce a druga nie tak sie nie da zwiazku budowac przeciez prawda? Macie pewnie tez racje,ze X byl ta kropla, impulsem do zrobienia czego z moim zyciem. Nie sadzilam ze nagle jak wyjade to po uplywie jakiegos czasu maz bedzie jesczze o cokolwiek zabiegal. Zawsze mi mowil jak chcialam porozmawiac o problemach ze '' jak ci sie nie podoba to sie wynies, nikt cie na ilse tu nie trzyma'' , no to wkoncu wzielam i sie wynioslam. Palikot - nie zakladam zadnej nowej kreacji, tu nie chodzi o zmiane rekawiczek, duzo mysle o tym wszystkim i mysle o wadach i zaletach meza, o tym czego mi brakuje jak go nie ma i jak mi jest samej. Bo poki c nie jestem w zwiazku z X i mimo,ze jestesmy blisko nie chce sie w to narazie angazowac na 100% dopoki nie poradze sobie z przeszloscia i swoimi uczuciami. Nie odeszlam od meza do X, poprostu odeszlam od meza bo zobaczylam,ze moze nawet jesli to nie bedzie X to moze gdzies tam jest ten ktos z kim bede szczesliwsza. nie mozna chyba ludzi winic za to ze szukaja szczescia?... i masz racje,ze sie pogubilam z tym wszsytkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Właśnie dostałem powiadomienie na poczcie, a akurat muszę wyjechać i to na trochę dłużej. Napiszę jeszcze tylko jak ja widzę temat. Nie spiesz się z niczym. Zawsze człowiek zdąży coś zepsuć. Zrób sobie taki uczciwy rachunek sumienia. Wszystko na za i wszystko na przeciw. Nie twierdzę, że z mężem mogłoby być idealnie czy też na odwrót. Nie twierdzę, że z "X" czy z innym facetem byłoby cudownie czy też prawdziwe piekło. Po jakimś czasie są sobą trochę znudzeni, lubią swoje przyzwyczajenia i nie chcą ich zmieniać. Każdy człowiek pragnie dla siebie samego szczęścia. Masz rację. Zawsze jest jakieś wyjście. Nie wiadomo czy na lepsze czy na gorsze. NIKT TEGO NIE WIE. Mając to co się ma, można zawsze zmienić lub zamienić. Stare ściany w domu można zawsze załatać i będą wyglądać jak nowe. Łatę na spodniach też można naszyć, że będą wyglądały bardzo fantazyjnie. Ale w życiu to nie jak z klockami lego. Tu masz hazard większy niż w ruletce. Tu stawiasz na szali nie pieniądze, a te jak wiadomo rzecz nabyta. W realu stawiasz na szali własne życie. Wiem jeszcze jedno i to na pewno. Czasem małymi kroczkami osiąga się więcej niż dużymi skokami. Ty koniecznie chciałaś zrobić ogromny skok. Spostrzegłaś nagle, że pod tobą jest przepaść. Wiem, to przeraża każdego. Masz całe mnóstwo wątpliwości, czy to akurat jest najlepsze wyjście. Rozumiem to doskonale. Ale tak z mojego "męskiego" punktu widzenia... Sam podrywałem kobiety na współczucie :) Podobne z sytuacji tak jak ty. Wiem, że byłem jak ta hiena. Wykorzystywałem je, opowiadałem im jakie są cudowne. Że mają rację walcząc o swoją niezależność i szczęście. Stawałem się ich najbliższym "przyjacielem". :P Resztę już znasz. Wiem jak to się kończy. Tylko później nie miały już powrotu. Tam w domu i u męża byłą zamknięta brama i zamki zmienione. I dopiero wtedy był prawdziwy dramat dla nich. One obwiniały mnie o swoje nieszczęście. A ja .. No cóż. Ja po prostu korzystałem z karty z otwartym kredytem bez limitu. Nie pochwalam się za to. Ale dziś mam żonę którą kocham. I wiem, że ostatnie chwilę które spędzę, chciałbym spędzić z nią u boku. Bo warto. Ona jest tego warta. Jest po prostu kochana. Pozdrawiam. Cokolwiek zrobisz, zrobisz to na własny rachunek. Z własnej nieprzymuszonej woli. Nie obwiniaj o to nikogo. Możesz mieć pretensję do samej siebie, że pojawiła się jakaś szansa, cień nadziei, a ty nie skorzystałaś z niej. Nieważne czy to było zostawić męża, czy wrócić do niego. Wszystko zależy od ciebie. Tylko czy jesteś na to gotowa i dasz radę to zrobić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Babcia klozetowa pjechala po calosci i facet przegrany rowniez nie majac pewnie pojecia tak do konca o czym mowia. Czy wyscie na glowe upadli? Ja naprawde nie rozumiem... Messy pwiedziala wam wszystko jak bylo miedzy nimi, raz dobrze a raz naprawde zle i az przykro tego sluchac. Mowi ze sie starala, a ja jej wierze i nie to, ze wyjechala za granice 9 lat temu i teraz ten wielki swiat nagle uderzyl jej do glowy, niby dlaczego mialo byc tak byc? wiem, ze malzenstwo to powazna sprawa, sama jestem mezatka, wprawdzie od niedawna i wiem, ze gdyby moj maz p tylu latach nagle sie mna znudzil, bo ja uwazam, ze to on znudzil sie nią skoro nie umial jej nawet przytulic ani pwiedziec dobrego slowa, to sama pomimo miliona szans jakie bym mu dawala w przeszlosci odeszlabym od niego, bo ile mozna do jasnej cholery? sama swojemu ex nie dalam ostatniej szansy i wiecie co? helooooł wlasnie jestem szczesliwa z tym ktory okazal mi wsparcie kiedy juz sie trzasnelam po ex, kiedy zaczynalam ukladac sobie zycie na nowo, rozsmieszal mnie i rozsmiesza nadal jak nikt przedtem, sprawial, ze czulam i czuje sie nadal kochana i kocha mnie bardzo, teraz ten ktos okazal sie byc moim mezem, czego bym nigdy wczesniej nie przypuszczala, a jednak mozna? mzna tez o ile sie chce uwolnic od tych krzywd co zostaly nam wyrzadzone podczas nieudaneg zwiazku, zwiazku w ktorym to ta osba co odeszla a staral sie najwiecej, tak ja uwazam. Bez pwodu nic sie nie dzieje, od tak ludzie od siebie nie odchodza. Mąż jej nie docenial, a tak naprawde jak ona mowi - nie akceptowala tego ze zwracal sie do niej jak do kolezanki, zreszta do kolezanek on sam pewnie odzywa sie ładniej... Swja zone potraktowal jak kogo? jak taka c nic dla niego nie znaczy, bo jak mogla znaczyc cokolwiek skoro on tak ja traktowal? odeszla od niego i tyle, nie ma co rozgrzebywac, miala powod, on sie nie postaral i chwale ja za to, ze pomimo tez ze go kocha, a kocha go napewno, bo coraz bardziej mnie w tym przekonuje to jest silna i dzielna ze potrafila odejsc mimo, ze on nie byl dla niej wystarczajaco dobry... Byc moze wroca d siebie kiedys, ale niech jedn i drugie dorosnie, niech przemysla sobie obydwoje, a szczesgolnie jej mąż ktory teraz sie dopiero obudzil, ze ma żone..... Pozdrawiam messy, napisze jutro jak bede miala czas... Dzisiaj pojechalam po corke, bylo tak jak sobie marzylam - corka zobaczyla mnie z daleka na podworku, wyciagnela raczki na boki i biegla do mnie z usmiechem od ucha do ucha, krzyczac MAMUSIA !! MAMUSIA !!! Gdy to zobaczylam zaczelam tez do niej biec, a w biegu łzy lecialy mi jak grochy, nie moglam uwierzyc, nie zapomne tego widoku juz do konca zycia, kiedy poraz pierwszy corka w taki sposob mnie przywitala, cos pieknego, nie do pisania, bylo cudownie. Poza tym jest taka mądra jak na dwulatke, mowi juz pelnymi zdaniami, przytula sie, daje mi buzi, chce byc caly czas ze mna... Boze jakie to bylo wzruszające, az naprawde jak d niej bieglam to szlochalam z placzu ze szczescia, az jak teraz tym pisze to lecą mi łzy... Tak bardzo ją kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Palikot - tak tez wlasnie czynie, siedze sobie i mysle o wszystkim.. Troche mnie zaskoczylo to co napisales powiem ci. Wytakasz mi moje wady i krytykujesz od paczatku jak zaczales sie udzielac na tym watku, jaka to ja jestem zla, wyrzucilam meza z mojego zycia bo bylam znudzona i sfochowana, oceniasz i oskrazasz. I co sie okazuje? ze najdalej i najmocniej rzucaja kamieniami ci ktorzy maja najwiecej za uszami... Ty w peryfidny sposob i z premedytacja wykorzystywales kobiety nieszczesliwe w zwiazkach dajac im zludne poczucie milosci, rozbijales rodziny i z tego co piszesz wnioskuje,ze fajnie sie wtedy bawiles. Co daje ci prawo do oceny mnie i mowieniu mi mojej moralnosci? gdzie byla twoja? Piszesz,ze masz teraz zone ktora kochasz i szanujesz, super, ciesze sie ze cie ulozylo zycie ale cisnie mi sie na usta ''po trupach do celu''. Zastanawiam sie czy czasem myslisz o tym jak wykorzystales te kobiety i jak bardzo zniszczyles zycie innym ludziom.. Nie chce na ciebie najezdzac i nie odbierz tego jako atak na twoja osobe ale pomysl czasem o swojej przeszlosci i zachowaniu zanim kogos zaczniesz krytykowac.. tych cieni nadzieji o kotrych piszesz mialam wiele, i okazaly sie tylko cieniami. Moze teraz bylob inaczej bo pojawilo sie realne zagrozenie w postaci innego faceta, moze.. a moze nie.. moze wrocilabym i za miesiac, dwa ,osiem wszystkoe wrociloby do punktu wyjscia. I tak jak pisze Szczesliwa, dalej kocham i czesc mnie chcialby dac jeszcze jedna szanse, ale druga czesc juz sie za bardzo sparzyla i boi sie cierpiec znowu. Poza tym nie umialabym chyba juz byc soba przy nim, zawsze bym sie pilnowala co robie, mowie, z kim rozmawiam, pisze, i dostawala zimnych potow na kazdego esemesa ktorego dostaje.. No i jest jeszcze X, ktory gleboko wierze nie okaze sie kims takim jak ty ktoremu tylko zalezy na tym zeby mnie wykorzystac, ufam ze jest to z jego strony szczere i ze naprawde jemu na mnie zalezy. Poznalam jego znajomych, rodzine, wierze ze by mnie nie skrzywdzil. Nie moge zakladac ze kazdy facet ktorego poznam bedzie mial nieszczere zamiary bo w taki sposob nigdy zycia sobie nie uloze. Jasne,ze byloby lepiej gdyby byl bardziej w moim wieku. ale nie jest, i ma swoja przeszlosc, i to go uczynilo takim czlowiekiem jakim jest teraz. przykro jak sie czyta wypowiedzi,ze polecialam na starucha z kasa jak to Babcia pisal. nie wiedzialam ze teraz juz 40latkow sie pakuje do trumien albo oddaje do domu starcow. A komentarz z kasa jest juz wogole nieadekwatny. Zreszta tak naprawde smiac mi sie zachcialo z tego komentarza bo rozumiem,ze jakby byl mlodszy i bez kasy to wtedy wrzystko w porzasiu i messy nie robi nic zlego? Wartosci czlowieka nie ocenia sie po zasobnosci portfela ani wieku, przynajmniej moim skromnym zdaniem. decyzja zstala podjeta i na chwile obecna nie jestm w stanie jej zmienic nawet jakbym chciala. Bo ja juz nie jestem ta sama osoba i nie wroce do takiego zwiazku jaki mialam. Nie twierdze ze za miesiac, dwa cos sie nie zmieni. Narazie mam swiety spokoj, wracam do cichego, spokojnego domu, jestem w nim sama, jest mi z tym zle, ale lepiej niz wracac do cichego domu w ktorym atmosfere mozna nozem kroic. Szczesliwa - ciesze sie,ze wrocilas cala i zdrowa. az sie wzruszylam jak napisalas o powitaniu z corka. Mam nadzije,ze bedzie mi dane kiedys tego doswiadczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej messy :* co u Ciebie? dawno tu nie zglądalam. Pale wlasnie papierosa i postanowilam na chwile zajrzec. U mnie po staremu, czas jakos leci, dosyc wolno bez meza u boku, ale jakos musze to wytrzymac :) wiem, ze bedzie dobrze, a bedzie napewno bo mąż sprawil mi ogromna niespodzianke :D postanwil, ze jeszcze poltora roku badz rok pobędzie za granica i wraca na stale :D:D:D strasznie sie ciesze. Rodzina jest najwazniejsza... Mala rosnie, jest czasem łobuz, ale przynajmniej mi sie nie nudzi. Zasypiam z nia zeby czuc chociaz jej cieplo czuc przy sobie gdy maz daleko i tak mijaja dni... Jest pocieszna. Rozmawia ze mna, smiejemy sie, bawimy, spacery kazdego dnia, tylko smutno, ze same, a nie w trojke, ale juz niedlugo i znow zobacze mojego Ł. Kochanego wariata... :) A jak u Ciebie w miłości? Pozdrawiam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
hej Szczesliwa, zostalysmy same na watku poki co.. Szkoda,ze Nico zniknal, jestem ciekawa co u niego i jakie podjal decyzje... Nie on jedyny zreszta, przewinelo sie kilka dziewczy ktore byly w podobnej sytuacji jak moja i rozdarte emocjonalnie, mam nadzieje,ze jeszcze sie odezwa. pytasz co u mnie. Jakos powoli sie zycie toczy...musi przeciez... 3 dni bylam w domu bo sie strasznie przeziebilam i nie bylam w stanie isc do pracy i od poniedzialku do srody w sumie tylko spalam.. Maz sie odezwal wczoraj bo potrzebowal zebym mu z czyms pomogla, pomoglam i od tego czasu sie nie odezwal.. Jutro sie zobacze z X i bardzo sie ciesze bo juz troche go nie widzialam. Pisalismy i rozmawialismy ale byl zagranica i nie widzielismy sie. tyle u mnie, nic ciekawego w sumie. za 3 tyg babskie wakacje na ktore sie strasznie ciesze. moge sie tylko domyslac jak bardzo ci brakuje L i was calej rodziny w komplecie, musi ci byc bardzo ciezko.. na szczescie jest skype :) pozdrawiam cie cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowaz kafeterii
No tak.... Wszystkim się wydaje, że są wyjątkiem. Była taka jedna historia. Pani miała męża, troszeczkę się pogubiła, spotkała pana X, zauroczyła się. On był taki wyrozumiały. Kochany. Opiekuńczy. Chodzące szczęście. Aż nagle jak grom z jasnego nieba walnęła w panią wiadomość. Potem to już było tylko czołganie się po podłodze, sufit walił się na nią. Nie potrafiła doczołgać się do łazienki. Psychotropy pomagały zasnąć, ale maszkary senne budziły ją w środku nocy. Trwało to wszystko około roku. Warto było ? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4519297&start=0 Poczytaj Messy. To prawie jak o tobie. Żadnej nie śni się taka przyszłość. Każda pragnie być szczęśliwa. Ale zapomina o rzeczywistości. Podpowiem odnośnie tej historii. Pani przez przypadek spotkała swojego męża. Oboje przeszli coś niepotrzebnego. Są teraz na próbę razem. On ze świadomością, że to jednak ona go zdradziła. Ona ze świadomością, że zmarnowała swoją szansę i wie ile wysiłku ją to jeszcze musi kosztować, by naprawić i odbudować to co właściwie zburzyła przez własną głupotę i zaślepienie. Z marzeniami nie zawsze nam do twarzy. A "piekło domowe z mężem" często są naszym udziałem. Mamy w tym własny wkład. Dlaczego nie winisz samej siebie, tylko winy doszukujesz się w cudzym postępowaniu. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Werka81
Witam was dziewczyniny:-) Dawno tutaj nie pisałam ale zaglądam często co się tutaj dzieje i powiem wam, że nazbierało się tutaj kilka nowych osób ale nie koniecznie potrzebnych!!! Mam wrażenie że niektórzy nie przeczytali dokładnie tego topiku i tego co napisała tu Messy.A widzę, że ostro dyskutują i jada po Messy po całości. Do babci klozetowej - zastanawiam się dziewczyno dlaczego od początku najeżdżasz na Messy, nie znasz jej i chyba nie umiesz czytać, bo gdybyś przeczytała dokładnie to wiedziałabyś dlaczego ona tutaj się znalazła. Zastanawiam się czym ty jesteś skażona, że każdemu wmawiasz że co by się nie stało w związku to trzeba siebie za to obwiniać.Może i ty istniejesz w takim chorym związku i wbijasz sobie że to ty jesteś winna, ale nie myślę żeby to było dobre.W związku wina zawsze leży po obu stronach!!!!Ja przeszłam przez długi związek z mężczyzną, który był dla mnie całym światem.Nie byłam idealna ale starałam się, poświęciłam się tej miłości.A teraz kiedy tego już nie ma, zrobiłam rozrachunek życiowy i co wyszło...?Ze wina leżała po obu stronach ale z przewaga dużą partnera.I tez nie pomagało "wołanie o pomoc", rozmowy i ratowanie tego. Bo każdy z nas ma jakieś swoje granice wytrzymałości. I mimo tego że dzisiaj nie umiem przestać go kochać, nie jesteśmy i nie będziemy razem. Rozumiem Messy bardzo dobrze i wiem że ratowała to jak mogla, była z nim tyle ile mogła wytrzymać, a to że ktoś stanął na jej drodze, ktoś kto pokazał jak można naprawdę stworzyć coś fajnego to chyba nie jest nic złego. Wiem, że Messy nadal się miota w sobie i też wiem że nadal kocha męża mimo rozstania, ale to że dzisiaj już nie są razem to przecież z czegoś wynikło. I na pewno nie z tego, że jej się zachciało innego tylko z tego że jej mąż to dupek skończony i nie umiał jej zatrzymać przy sobie. Myślał, że jak jest jej mężem to już można sobie odpuścić??Żenujące... "Każdy jest kowalem swojego losu" i tak jak postępuje tak układa swoje życie.A życie ma się tylko jedno i trzeba z niego skorzystać tak żeby nam samym było najlepiej, a nie użalać sie nad sobą i myśleć co ja zrobiłam źle!!!!!W ten sposób myślą tylko ludzie którzy maja problemy natury psychicznej i niska samoocenę:-( AAAAAAAAAA i jeszcze jedno - twoim ulubionym hasłem jest "Nie rozśmieszaj mnie i innych" - wiesz co nie wypowiadaj się może za innych ?!Jak narazie to tylko ciebie to bawi.... Messy trzymaj się i nie przejmuj się zbędnymi komentarzami bo robią ci tylko młyn w głowie. Ja i tak wiem że dasz radę!!!!1 Pozdrawiam wszystkich :-***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowaz kafeterii
Co to za miłość, która pozwala zamiast połączyć, rozdziela. Messy nie potrafi poradzić sobie ze sobą. A jak nie ma winnego to najlepiej winić chłopa. No bo jakby chociaż bił, albo przepijał wszystko. Ale tu niema tego. No to co by tu wymyślić. Najlepiej zrobić z siebie męczennicę psychola. Bo to tak fajowo brzmi. "Duszę się w tym związku" cytat messy z pierwszego postu "(mam przyjaciol i rodzine ale oni nie zrozumieja..) meza pozanlam jak mailam 17 lat, razem jestesmy od 13, 2.5 po slubie. psuc zaczelo sie 8 lat temu ale tak to ciagnelismy i ciagnelismy i 2.5 roku tem slub. On nigdy nie byl rozmowny ale zrobil sie mrukiem,nie poswiecal mi czasu,nie bylo rozmow, wyjsc, kwiatow (nawet na urodziny)nigdy nie robilismy nic razem bo on nie chcial i wolal w domu posiedziec. zaczelismy sie oddalac od siebie. ja jestem bardzo towarzysko, lubie ludzi, wychodzic do kina, pubu, podrozowac,pozanwac noew miejsca,ciekawa swiata. Przeciwienstwo niego. Potem przy klotniach zaczal byc niemily, wrecz chamski, wyzywac itp. mowic jaka to jastem zalosna i beznadziejna. nawet w dniu slubu mialam watpliwosci. tylek razy chcialam to skonczyc alen ie mailam odwag bo sie panicznie boje byc sama,nigdy nie bylam sama.zawsze byl On. wkoncu na jakiejs firmowej imprezie poznalam jego.nazwijmy go Panem X. starszy ode mnie o 13 lat, inteligentny,wesoly,towarzyski. tak zaczela sie przyjazn,romzowy po nocahc przez tel i smsy (nie widywalismy sie czesto bo mieszka w innym miescie), nie bylo sexu. Ale z czasem coraz bardziej zaczelo nam na sobie zalezec..Im bardzij sie idsuwalismy z mezem tym bardziej mi zalezalo. No i pierwszy raz od 14 lat sie zakochalam..wiem ze on tez mnie kocha ale wiem tez tez boje sie roznicy wieku i ze nie wiem czy tak naprawde chce sie wiazac na stale z kim innym.On tez nie wie. Nigdy nie byl zonaty i ma awersje do stalych zwiazkow. Z mezem jestem wseparacji, pwoeidzialam dosc, tupnelam noga. ie po raz pierwszy w zyciu ale powiedzialam sobie ze ostatni. I teraz jest problem...bo maz zaczal dzwonic, pisac czule maile i esmsy, mowic ze tak starsznie mnie kocha, ze byl durniem i ze dopiero to zrozoumial jak mnie stracil, blaga kolejna szanse... a mi serce peka jak go takiego widze.. a ja glupia rozdarta teraz miedzy jednym a drugim.. nie chce wracac do meza i miec takiego zycia jak wczesniej bo od tego uciakalam ale mysle co jak on naprawde sie zmienil?... dostal setki szans wczesniej wiec kiedy daje sie te ostatnia?...jestem coraz starsza,chce miec dzieci i rodzine normalne,nie mam czasu na marnowanie czasu..dlaej go kocham i jakas czesc mnie chce sprobowac.. a zdrugiej stron jest Pan X. Ktos dzieki ktoremu od 2 lat sie usmiecham i latam w chmurach, chce mi si e msiac,zyc i spiewac. ubarac ladnie i uslyszec komplememnt. Dostac kwiaty bez okazji. Poznalam jego rodzicow,znajomych, sopedzamy duzo czasu razem. nie sadzilam ze z mezem jeszcze cokolwiek wyjdzie,zaangazaowalam sie uczuciowo gdzie indziej i teraz mam jeden wielki balagan w glowie.. Pan X che i maz chce. a ja nie wiem czego chce...." I co tu dalej czytać. W pierwszych słowach napisała co tak naprawdę jest grane. Ona chce się bawić, łazić po pubach, tańczyć, bawić się. Ale też chce mieć dzieci ? Ale to obowiązek. Dziecko już nie pozwoli na tańce i zabawy. Oj jaka ona biedna i rozdarta pomiędzy tym miłym panem i tym mrukiem mężem, którego też niby kocha, ale inaczej. Ona teraz jest dojrzałą kobietą i tylko zabawa w miłym towarzystwie ją potrafi zadowolić. Mąż to tylko obiecuje i pisze słodkie sms-y. A jak przestanie pisać to dopiero się narobi. Poszuka sobie domatorki co nie będzie się chciała ciągle bawić i pomyśli o domu i rodzinie. A messy, no cóż oleje ją i kwita. Ile się można starać i walczyć o MIŁOŚĆ. Tak o miłość a nie o miłostki. Gówniana ta twoja miłość do męża. Bałaś się tylko by nie być sama. Teraz znalazł się jakiś don Juan, a ty pędem zadzierasz kieckę i lecisz. no bo już może nie będziesz sama. Mąż to taki facet co chce mieć wszystko w domu poukładane. Chce mieć kochaną i kochającą żonę. Pewnie też chciał dzieci. Tylko żonka chciała się bawić więc jeździła mu po głowie, no to facet powiedział jej parę razy,że jest żałosna i beznadziejna. BO TO PRAWDA. ŻAŁOSNA I BEZNADZIEJNA. Jeżeli dla takich powodów rozpada się małżeństwo, to faktycznie panienka z odzysku zasługuje na nazwę PUSTAKA. To właśnie jest chore podejście do sprawy. Jak kobieta ma na głowie codzienny problem powiązania końca z końcem. Jak podzielić kasę by wystarczyło na wszystko, by długów nie było. Z czego zrezygnować aby dziecku kupić nową krtkę na zimę. Albo jak wykombinować parę groszy bo trzeba kupić lekarstwo dla siebie. A taka pani Messy żali się, że mąż nie był rozrywkowy i od dzieciuchów jej wymyślał. Jak ja jestem głupia to tego typu myślenie jest poniżej podłogi. Ludzie idźcie się leczyć. Bo na rozum to u was już za późno. Jak kibel kiblem to takiego szamba już dawno nie widziałam. To jest miłość ? Chyba tylko do siebie. Nie twierdzę, że kobieta ma być służącą. Ale jakieś poczucie godności powinna mieć. A takie postępowanie świadczy o NIEDOROSŁOŚCI NIBY KOBIETY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Przyjemnej niedzieli.🌻 Ale elaboraty tutaj produkujecie.Czyta was ktoś??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×