Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość be_or_not_to_be_one

Facet mnie zostawił po 6 latach - potrzebuję wsparcia...ciężko mi :(

Polecane posty

Gość Homarka
Moim zdaniem zemsta jest bez sensu, bo ukierunkowujesz swoja energie na calkiem inny tor, czyli z milosci do nienawisci. Ja go nadal kocham i nie mam zamiaru rezygnowac, choc przez ostatnie dni tak mowilam ale nie bede sie poddawac. Kocham, on mowi ze uczucie sie wypalilo, ale wiem, ze potrafie pracowac nad swoim charakterem. Bo sama tez zawalilam wiele spraw. Pewnie musi miesiac, dwa zeby spojrzec na tp inaczej. Obecnie juz kilka dni milczymy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Wstrętny babsztylu ;) Zemsta sama w sobie raz jedyny przeszła mi tylko przez myśl i jeśli bym ją wykonała to prawdopodobnie zniszczyłabym mu dosłownie życie. Jest jedna rzecz i faktycznie to mój as w rękawie, ale jestem świadoma tego, że jego życie zamieniło by się w piekło... oj byłoby. Nie zrobiłam tego, choć nigdy nie jest za późno, ale... ja nie umiała bym z tym żyć. Zniknęłam z jego życia zachowując jakąś godność, swój honor, a próby zemsty byłyby tylko oznaką mojej własnej słabości. Pokazałabym m u tym, że nadal bez niego żyć nie mogę i się mszczę. A mogę żyć i jakoś ponad 2 miesiące już żyję ;) Staram się obecnie wykorzystywać chwile samotności, brak innego związku i doszłam do tego, że choć kogoś mi brakuje to spieszyła się nie będę. Na wszystko przychodzi czas ;) Homarko- jesteś silną kobietą i dasz radę. Nie na próżno się mawia, że milczenie jest złotem. Pozwala wiele zrozumieć...i może zrozumie co stracił. Z drugiej zaś strony skoro uczucie się wypaliło to nie ty masz w sobie coś zmieniać, bo czego byś nie zrobiła to uczucie może nie wrócić. Ja eksowi dzień przed rozstaniem powiedziałam, że mogę się zmienić, choć dla niego i tak się zmieniłam o 180stopni, a on mi powiedział, że to nie ja powinnam się zmienić, tylko on i jego podejście aktualne, ale on już nie potrafi ;) Oczywiście nie potrafił, bo była inna. Może w waszym przypadku potrzeba po prostu trochę oddechu? Wiem na pewno, że czas pokaże i wszystko się wyklaruje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
Dziękuje Ci za te slowa be or not to be. Bardzo mi pomagają, bo ja chce wierzyc, chce miec nadzieje, ze moze ten czas oczekiwania cos zmieni. Na razie to tylko kilka dni bez kontaktu i jest makabrycznie ciezko, gdzie tam tylko wyslalam znaka na jego profilu ze o nim mysle, ale zadnych smsow i maili, zadnych slow tylko symbole, bo juz wszystko zostalo powiedziane. Masz racje, teraz jego ruch. u mnie tez tak bylo, ze on wzial na siebie, owi ze musi przemyslec swoje zachowanie, dlaczego caly czas gania za innymi kobietami i dlaczego tak szybko wszystko mu sie nudzi. Mija kilka dni a on milczy, bo nie chcaialam kolezenskich kontaktow, ma napisac jak zateskni. On nie zamknal tego doslownietylko mowi ze musi zrozumiec czy to byl dobry wybor po jakims czasie, ze kazdy z nas musi sam stanac na nogi, zdobyc pewnosc siebie. I tu sie z nim zgadzam. Ze mna osattnio wz wiazku nie bylo dobrze- same doly, bo brak pracy, a teraz wrocilam do siebie i dostalam prace. chce zdobywac doswiadczenie a potem byc moze wrocic tamtego miasta, jesli on by przemyslal.....bardzo go kocham i caly czas mysle, ze sie zagubil, ze przechodzi krysys (jak sam mowil) ze chce byc sam- tez tak mowil. pewnie chce poszalec, zobaczyc jak to jest z innymi kobietami, bo o n ma powodzenie....a ze mna -powiedzial- jesli mamy byc ze soba to i tak bedziemy. czas pokaze. I mozecie mi tu pisac ze jestem naiwna, ale serce i intuicja mi mowi, ze bedzie dobrze. JA mu daje czas...bo milosc jest cierpliwa. A ja byc moze jestem naiwna ale nie chce sie narzucac i walczyc, chce lagodnie go potraktowac, niech zobaczy mnie z tej lepszej strony. Moze jgo uczucie wroci, moze przemysli? Chyba sie o to pomodle, generalnie jem, modle sie i kocham:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Witajcie dziewczyny. Jak Wasze samopoczucie w taki piękny dzionek ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joirgi
a Twoje? Jak sobie radzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Ja odpukać radzę sobie całkiem nieźle ;) Zrozumiałam wiele nowych rzeczy, których wcześniej nie chciałam zrozumieć. Generalnie staram się nie zagłębiać w to co się wydarzyło. Kilka dni temu spaliłam jego zdjęcia i powiem Wam, że mi ulżyło ;) Jak stwierdziłam : Puściłam go z dymem :D Póki co nie dopadł mnie dół i mam nadzieję, że ten stan się utrzyma, bo patrząc prawdzie w oczy nie mam za kim tęsknić. Uczucia z mojej strony bardzo...bardzo przygasły. Nawet patrząc na wspólne zdjęcia przed spaleniem nic nie czułam. Wręcz przeciwnie zastanawiałam się co ja w nim widziałam, bo po tym wszystkim wydaje mi się być nieatrakcyjny nawet wizualnie. Śmiałam się wczoraj do mamy, że jak tak dalej pójdzie to jeszcze tej lasce wyślę kwiaty z podziękowaniem, że ten balast wzięła na siebie ;) Z każdym dniem dojrzewam, rozkwitam i staram się nie zatrzymywać w swoich postanowieniach i staraniach. Będzie dobrze... już w sumie jest i dziękuję Bogu za moją zawziętość, bo to pomaga mi wyjść z tej chorej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joirgi
to bardzo się cieszę, ze tak sobie radzisz. Oby tak dalej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
gratuluje to be or not to be ja rozmawialam z moim bylym facetem ponownie, on potwierdzil, ze dobrze mu samemu, ze chce sie zajac soba i praca, ze chcialby miec rozne seksualne przygody i ze uczucie do mnie zniknelo. świetnie...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Wiem kochana Homarko, że nie było miło usłyszeć to co powiedział, ale wiesz na czym stoisz dzięki temu. Wiem jak musi być Ci przykro, bo sama też usłyszałam prawie identyczny tekst - o planowanej zdradzie,romansie itp . Daj sobie czas, nie kontaktuj się, bo to i tak niczego obecnie nie zmieni. Musisz dojść do siebie. Skoncentruj się na sobie i swoich przyjemnościach, wyjdź gdzieś z koleżanką, zrób sobie włoski, idź na zakupy -- cokolwiek byle coś dla siebie na początek. Mnie to uratowało. Wszystko można przeżyć., choć czasem świat wali się dosłownie na głowę. Pisz jak będzie Ci ciężko, zawsze ktoś odpisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
COŚ POCIESZAJĄCEGO - GŁOWA DO GÓRY KOBIETY ! *** Nie dajcie nigdy sobie wmówić, że nie jesteście na tyle piękni, nie jesteście na tyle inteligentni, nie jesteście na tyle utalentowani aby spełnić marzenia i osiągać upragnione cele. Nie dajcie innym przeżywać Waszego życia za Was. Nigdy nie mówcie nigdy i nie oglądajcie się za siebie. Żadnych porażek, same nauczki. Uczcie się na błędach, ale nie załamujcie się po porażkach. Nie dawajcie innym ustalać za Was wartości, którymi kierujecie się w życiu. Weźcie życie w swoje ręce i zacznijcie robić to co naprawdę kochacie. Rodzina i najbliżsi przyjaciele powinni być istotą Waszej egzystencji, ufajcie tylko im i tylko im powierzajcie swoje życie. Dawajcie innym dobro od siebie, a wtedy wróci do Was z podwójną siłą. Szanujcie innych a również będziecie szanowani .... *** Kobieta ma tyle siły, że zadziwia mężczyzn... Dźwiga ciężary losu, rozwiązuje problemy, jest pełna miłości, radości i mądrości. Uśmiecha się gdy chce krzyczeć, śpiewa gdy chce się jej płakać, płacze gdy się cieszy i śmieje gdy się boi. Jej miłość jest potężna. jedyna niesłuszna w Niej rzecz to to, że często zapomina ile jest warta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akszymka
dawno nie pisałam, cieszę się że sobie radzicie... podziwiam was, mi ostatnio koleżanka poradziła żeby iść do psychologa... ale jakoś nie wiem co powiedzieć, po ludzku się wstydzę tego co czuję... że nadal czuję coś do faceta, który mnie zostawił, jest teraz szcześliwy i jeszcze lada chwila zostanie ojcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
akszymko kochana miło, że napisałaś. Nie wstydź się iść do psychologa, to nie wstyd kochać bez wzajemności. Psycholog pozwoli Ci spojrzeć na to jasniej i z innej perspektywy. Ja gdy w końcu przyznałam się przed sobą, rodziną i przyjaciółmi, że faktycznie coś jeszcze czuję to spadł mi kamień z serca - dosłownie. I z dnia na dzień poczułam się o niebo lepiej, że nie próbuję być twarda na siłę. Fakt na początku pomogło mi się to nie załamać, ale teraz chcę się wyleczyć i jestem na dobrej drodze. W piątek mam psychiatrę i zamierzam go poprosić o skierowanie na sesję u psychologa. I choć jestem w połowie drogi to wiem, że te sesje pozwolą mi w 100% wrócić do życia i może przywrócą trochę ufności. Idź i się nie oglądaj, to ci wiele pomoże :) P.s. Wczoraj mielibyśmy 6-tą rocznicę i przeżyłam bez odrobinki smutku i zastanawiania się - jestem z siebie dumna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akszymka
be_or_not_to_be_one dziękuję za miłe słowa, tylko nie poczuj się przypadkiem urażona, ale wydaje mi się że jesteś jeszcze młoda, i jeszcze dużo przed Tobą. Ja jestem nie oszukujmy się już starą panną po 30 tce i nie wyobrażam sobie nawet jak ten psycholog mógłby mi pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Kochana ja się nie obrażę...urażę itp ;) Ja niedługo mam 29 urodziny i taka najmłodsza to ja też nie jestem :P Nie wiem czy to cię pocieszy, ale do psychologa z takimi problemami chodzą kobiet 40+ i te 50+. Moja mama chodziła mając 45 lat i będąc po rozwodzie, po 13 latach małżeństwa, a 16 latach bycia razem. Naprawdę wiele Ci pomoże, bo psycholog zadaje specyficzne pytania pomagając ci tym samym dojść samodzielnie do pewnych rzeczy. Idź i zobacz, a może ci się spodoba. Spróbuj chociaż, bo uwierz mi, że możesz tylko zyskać, a gra jest warta świeczki. Dla psychologa nie jest ważny wiek, stan cywilny itp to są Twoje własne zahamowania i schematy, które były kiedyś, a którymi jak widać sama się kierujesz, albo raczej są swojego rodzaju pretekstem - nawet podświadomym. Teraz stan cywilny nie ma nic do rzeczy, mamy czasy jakie mamy i konkubinaty są na porządku dziennym, więc ... do psychologa marsz ;) Chociaż spróbuj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
P.s. Nie raz czekając u lekarza poznawałam mnóstwo starszych ode mnie kobiet właśnie po takich przeżyciach. Terapie plus lekkie antydepresanty zdziałały cuda w śród wielu z nich. Niejednokrotnie kobiet te były na skraju załamania nerwowego, myśli samobójczych i to przez eks partnera. Teraz siedzą w kolejce po leki uśmiechnięte, zadowolone, pracują zawodowo i układają sobie życie na nowo. Wierzę w Ciebie, dasz radę, ale skorzystaj z pomocy, bo to jest tego warte !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
jak czytam te posty to zauwazylam ze jestescie juz blizej fazy pogodzenia sie z sytuacja niz bycw sytuacji. ja sie nie poddaje, ostatnio rozmawialismy przez telefon, powiedzial ze moge do niego zadzwonic kiedy chce, a on moze ze mna porozmawiac, potwierdzil ze nie chce mnie oszukiwac, ze milosc wygasla. ale sluchajcie dowiedziałam sie ze jest jakas kobieta z ktora sie umawai na randki, czyli do mnie wygaslo a od razu zajaralo do innej. To nazywa sie PRZENIESIENIE wg zasad psychologii. On juz o mnie nie mysli tylko o niej! mial zadzwonic do mnie wieczorem dokonczyc rozmowe ale zapomnial, dla mnie to byla oznaka braku szacunku, napisalam mu to a on ze nie mogl rozmawiac. Postanowilam sie nie wukrzac, tylko na drugi dzien napisalam mu smsy o tym, ze w naszym zwiazku mozna byloby duzo zmienic, ze bylam bardzo nsatawiona na wprowadzenie tych zmian, ze mielismy kiedys fajny seks i chcialabym tego sprobowac jeszcze raz, tesknie za tym. i tak kilka smsow, on nie odpisal. potem wyslalam mu smsy, ze odchodze, ale mam go w sercu i i mam nadzieje, ze moje uczucie kiedys doleci do niego i sie wszystko zmieni. Tez nie odpisal..... chyba nie chce mi robic nadziei, albo...zastanawia sie. ale raczej to pierwsze. powiedzielam mu ze nie wierze ze tak nagle uczucie wygaslo, a on nic. to przez to laske....a ja nic juz nie moge zrobic tylko byc cicho i probowac juz nie pisac do niego...sama nie wiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Koniecznie i pod żadnym pozorem nie pisz do niego. Ja do mojego napisałam też kilka smsów pomiędzy rozstaniem, a tym jak się dowiedziałam o innej ( czyli w pierwszym tygodniu). Napisałam co czuję, ewentualne przemyślenia i zmiany - to samo. Też nic nie odpisywał, aż zadzwoniłam 3 dni później- co prawda w innej sprawie (przyszedł list z banku), ale rozmowa choć trwała może z 15 minut zeszła na temat i wtedy też dowiedziałam się o innej. Pamiętaj kochana kiedy im "wygasa" to zawsze jest inna, bo oni są tchórzami i w innym przypadku nie potrafią odejść - dopiero jak mają zaplecze. Zacznij żyć, wychodź, rób coś dla siebie !!! I masz rację - jesteśmy bliżej pogodzenia się z tym. Właściwie to już się pogodziłam i jest mi z tym dobrze, bo przestałam udawać choćby przed sobą. Było lepiej i gorzej, ale z kimś innym też może tak być. Pisałam ja i inne dziewczyny wcześniej, że podtrzymywanie kontaktu nie jest dobrą sprawą, bo on już nie należy i prawdopodobnie już nigdy nie będzie należał do Ciebie. Nie będzie już miał czasu na rozmowy z Tobą, bo jego "aktualnej" może się to po prostu nie podobać. Przykre, brutalne, ale niestety prawdziwe. Czas się z tym oswajać i wziąć się w garść kochana, bo inaczej krótka droga do załamania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
jasne. trzeba z tym skonczyc. jesli z nim nie skoncze to tak jakby skoncze sama ze soba, bo sie pograze w depresji i w zludnej nadziei. To be or not to be. Jestes Wielka. Trzeba miec nadzieje na lepsze jutro a nie na powrot do niego. co bedzie to bedzie. Moze to sie zdarzy ale nie z mojej inicjatywy. Wykasowuje jego numer....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Wierzę w Ciebie kochana i wiem, że dasz radę. Wyjdziesz z tego jak i miliony innych kobiet, bo nie pozostało nam nic innego jak iść przed siebie. Przytrafiło nam się to co przytrafiło, nie widziałyśmy sygnałów, może widziałyśmy ale nie reagowałyśmy, a może i tak nie miałybyśmy na nic wpływu... teraz to już nie ważne. Nasze życie jest tylko w naszych rękach i nasza przyszłość zależy tylko od tego jaką drogę obierzemy. Nie raz jeszcze będą chwile słabości, bo jesteśmy tylko ludźmi, ale pokonujmy je i uczmy się na naszych słabościach. Nie kontaktuj się za żadne skarby. Ja też usunęłam numer, choć i tak znam go na pamięć, ale nie mam go w telefonie i dzięki temu mniej korciło na początku - przynajmniej mnie. Teraz nawet gdyby on zadzwonił w jakiejkolwiek sprawie to nie umiałabym z nim wcale gadać ;) Dobrze jest jak jest, i pociesza mnie właśnie to, że zawsze mogło być gorzej. Ja wierzę, że wraca do ludzi zło wyrządzone i to wystarczy w ramach mojej "zemsty" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
napisalam mu, ze jesli bedzie taki obojetny wobec mnie to moje uczucie wygasnie calkowicie, jesli on tak to zostawi jak jest. To był moj oststani sms do niego. Będzie ciezko ale najpierw zakładam ze nie napisze przez tydzień a potem mam nadzieje z górki:) tez juz teraz sie zastanawiam czy on mnie pociaga, ale chyba juz średnio. tak naprawde mam chyba inny wizualny typ mezczyzny. ....zaczelam sie nad tym zastanawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
No i szok- przyjaciel mi się oświadczył Poważnie zrobił to i jestem w szoku, najpierw wzięłam to na żart, a potem okazało się, że to na poważnie. Chce bym była szczęśliwa, że tylko ja, że ślub, a potem będziemy myśleć co dalej. Z jednej strony racja, bo długie chodzenie nie zdaje egzaminu jak widzę, ale jestem kompletnie rozbita i nie wiem co z tym zrobić. Ślub tylko dlatego żeby nie być samą, a latka lecą to chyba nie to. Chłopak jest wart i wiem, że uszanował by mnie, pewnie wręcz na rękach nosił. Momentami mam ochotę to zrobić, spontanicznie, ale za chwilę tchórzę. Jest 2 lata starszy niż ja, ma 30 lat. Z wyglądu przeciętny, normalny chłopak, dba o siebie, ale przede wszystkim dobrze się przy nim czuję, jest mi bliski... Homarko obyś się nie kontaktowała już -dasz radę- zobaczysz. Ja wierzę, że to mija, bo u mnie w bardzo dużym stopniu minęło. Pogodziłam się z tym w 99% , a procent zawsze zostanie ;) Straciliśmy się na zawsze, on nigdy nie wróci i ja do niego nie wrócę i tak już zostanie. Do wszystkiego człowiek dojrzewa, nawet do pogodzenia się z czymś co na początku wydawało nam się tragedią. Nic nie dzieje się bez przyczyny i dzięki temu co się stało mam w końcu szansę przebywać z normalnymi ludźmi i otaczać się kimś kto nie jest toksyczny. On tym co zrobił dał mi szansę na szczęście i za to jestem mu wręcz wdzięczna. Teraz mam inną rozterkę jak widać powyżej ;) Ta piosenka, a raczej melodia filmowa mnie rozczula i wzrusza - kompletnie nie wiem dlaczego. Z dedykacją dla marzycielek i dla Wszystkich kobietek ze zranionym serduszkiem ;) http://www.youtube.com/watch?v=72HsHfhxiUg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pestka w śliwce
ale numer:) niczego nie podejrzewałaś? pytam o przyjaciela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Wiedziałam, że mu zależy na mnie , ale nie myślałam, że aż tak bardzo jak mi to wyznał. Stwierdził, że ktoś kiedyś i tak będzie się chciał ze mną ożenić, więc dlaczego to nie ma być on ? Powiedział, że chce mnie złapać w tych 5-cio minutówkach, czyli jedynych i bardzo rzadkich chwilach w których mogłabym się zgodzić na ślub ;) Bo generalnie w tej kwestii od dłuższego czasu jestem zblokowana, choć z eksem plany były, ale jednak do niczego nie dążyłam, sama to czasem odsuwałam i zawsze się tego bałam - jak typowy facet ;) Dobrze się rozumiemy i czujemy mając siebie obok, ale nie jest jakoś bardzo w moim typie i tego się boję. Nie odbierzcie mnie za pustą, ale prawda jest taka, że wygląd powinien przyciągnąć, charakter zaś zatrzymać. W kwestii charakteru nie mam życzeń, to bardzo wartościowa osoba... Dlatego mam dylemat, bo nie umiem do końca przestać patrzeć na wygląd, choć i tak patrzę mniej niż wcześniej. Byłam próżna i patrząc na wygląd wyszłam na tym tak jak widać... Oj co za dylemat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
be or not to be. zdaloby sie rzec: fratuluje! i to w takim momencie gdy stwierdzilas ze tamten facet jest juz puszczony w eter twojej pamieci. Ja siebie nie wyobrazam w takiej sytuacji teraz wiec mi trudno cokolwiek doradzic. Powiem tylko, ze emocjonalnie twkie jeszcze w tamtym zwiazku i gdzies tam tli sie iskierka nadziei, e ona zadzwnoi i bedzie zalowac, ale ja pierwsza nie napisze. Modle sie by wszystko sie wyjaśniło, by to byl tylko jakis jego kryzys uczuciowy, by sie otrząsnął, a ja bym mogla do niego wrocic i naprawić błędy przeszłości, ktore razem sobie uświadomiliśmy. Wierze ze sie otrzasnie, ale jesli mina 2 tygodnie i nic sie nie wydarzy z jego strony to juz kompletnie sie poddam. Acha, sluchajcie dziewczyny, wierzcie w znaki, zauwazcie co sie wokol Was dzieje, bierzcie je pod uwage, bo kazda sytuacja nawet przyjra dzieje sie po cos. ..czasem by calkowicie zmienic zycie, a innym razem by zatrzymac sie na chwile i spojrzec na wszystko z dystansu uswiadomic sobie swoje potrzeby, wartosci i oczekiwania, i byc moze wrocic tam skad sie wyszlo z kryzysem. czasem powroty sie zdarzaja, czasem zmiany sa juz na zawsze. Jestem ciekawa ilu z nas udadza sie pomyslne powroty do partner ów, a moze juz sie udały? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zerwalam z chlopakiem 3 tyg temu z jego winy..pisalam do niego esy przez 4 dni a on nic a na gg byl a jak mu napisalam ma gg nie odp ..5 dnia napisal do mnie "hey co tam porabiasz." jak gdyby nic sie nie stalo wiec mu napisalam ze tak dalej byc nie moge ze mnie olewal ze pisalam do niego a on nie odp napisalam mu ze dalam Ci druga szanse a Ty ja zmarnowales i ze spotkajmy sie ze musimy porozmawiac a on odpisal " nie chce mi sie " wiec mu napisalam " moja odpowiedz na to czy bd razem - nie chce mi sie " i zerwalam z nim bo to nie mialo jzu sensu dla mnie a on do mnie ze jestem dziecinna ze raptem nie odzywal sie 4 dni a ja juz zerwalam..a to nie bylo pierwszy raz ze sie nie odzywal do mnie..i obarcza mnie ciagle wina ze to moja wina ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
Myszko, co tam z tym chłopakiem, zachowuje się jakby był jakims mlokosem, bo mu sie nie chce, co to w ogole ma znaczyc, jakbys byla dnla nie wazna to by mu sie zachciało!! A propo mojej sytuacji - przestalam pisac i juz od kilku dni milczymy, zdazylam zauwazyc na roznych forach wyznania typu - czas na milosc, i to juz dla mnie wstarczajacy znak ze on sie zakochal w innej. Coz na to poradze, nie mamy mozliwosci sie spotkac, mieszkamy juzw innych miastach, a ja nadal kocham, tesknie i mam nadzieje, ze z tamta to tylko romans. Ze mu przejdzie. Pierwsza nie napisze, bo juzmu wszytsko napisalam wczesniej, a on przestal w koncu odpisywac, zlal mnie, chcial dac do zrozumienia ze podjal decyzje i juz wszystko sobie wyjasnilismy. Przykre. pisalam, ze go kocha, niech sobie przypomni jak kiedys sie kochalismy, jak i fajny byl nasz seks, ze te problemy wynikaly z mojego braku pracy, marudzeia, spadku samooceny, i przestalam w koncu byc dla niego atrakcyjna, postrezgana jako wyzwanie. Potem on stwierdzil ze juz dawal wiele szans i gdybym ja nie walczyla o n juz tez by onas nie walczyl, a teraz juz nie chce dac szansy. Natomiast mowi ze teraz to koniec, ale nie wiaodmo jak potoczy sie nasza przyszłość, ze moze zateskni, moze to uczucie sie wnim odnowi, musi minac duzo czasu, zebysmy mogli na to spojrzec z dystansu. Juz sama nie wiem. Bo dla mnie tto pozostawia nutke nadziei, choc mowil ze nie chce dawac mi nadziei, zeby kazdy zyl własnym zyciem. A ja wciaz wierze ze bedzie dobrze i Bog da mi szanse pokazac jaka jestem dobra osoba w zwiazku, bo ja ten zwiazek tez zaniedbywałam:( B or not be- przjelas oswiadczyny?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam i nie oczom nie wierzę. jeszcze kilka tygodni temu sama się tak oszukiwałam, tak samo jak wy myślałam. teraz wiem, że z niego dupek a ja naiwnie go kochałam. oni zawsze zostawiają tą iskierkę nadziei, to ma być dla nich furtka w razie, gdyby im nie wyszło z nową doopą. ale oni nie wracają. homarka, bardzo ci współczuję, jakbym czytała swoje własne myśli i wypowiedzi sprzed niedawna. to przechodzi. skupiaj się na jego wadach, na wszystkich najgorszych rzeczach jakie ci zrobił i powiedział. to nie pomaga od razu, ale ulga z czasem przychodzi do każdego. ja czasem coś o nim pomyślę, ale nauczyłam się odganiać te natrętne myśli. najważniejsze to brak kontaktu z nim. tak naprawdę miłość nie istnieje, to reakcje chemiczne w mózgu. odstawienie każdego narkotyku boli, szczególnie jeśli jest nim uczucie, które było z nami przez wiele lat. ja już odnalazłam swój spokój. mam nadzieję, że ty też go w końcu poczujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
Pani von Ties dziekuje za słowa szczereale prwadziwe, wiem tylko ze moglo byc lepiej, ze mozna tyle zmienic, moze on musi dojrzec do tej decyzji, ale fakt, zrobil tak po chamsku, przez telefon,:( nie wiem czy mu wybacze ale jeszcze go kocham, on o tym wie. Ile Ty czekalas, tzn ile minelo odkad nie macie kontaktu? moze nie rezygnuj juz, moze mui minac miesiac, 2 albo pol roku zeby on zrozuial, czasem ludzie do siebie wracaja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ile mineło? od maja mamy spodaryczny kontakt, od kilku tygodni żaden. ja nie odpowiedziałam po prostu na ostatnią wiadomość, jemu już nie zależało. nie chcę się męczyć, jestem już tym zmęczona. chcę być szczęśliwa na tyle, na ile jest to możliwe. mam swoje życie, powoli buduję wszystko od początku, znalazłam drugą pracę, aby wieczorami nie być sama, staram się mieć zajęte weekendy, nie myśleć o tym co było. wydaje mi się, że przechodzę przez te same fazy, co on, tylko trochę później. on też był obojętny tak jak ja się teraz staram być i nie szukał kontaktu. prawda jest taka, że dopuki on jest z kimś, doputy nie wróci. ja się na ten powrót nie nastawiam, układam sobie w głowie inny scenariusz. i nie spieszę się, aby kogoś poznać innego. chciałabym, bo takie życie w celibacie nie jest dla mnie, ale może potrzebuję tego czasu, gdy jestem tylko ja. to od ciebie zależy, czy zaczniesz wychodzić z tego koszmaru. jak się teraz czujesz przez niego? jak długo chcesz się tak czuć? ja po prostu byłam tym zmęczona, chciałam przespać całą noc i nie czuć bólu. już nie analizuję dlaczego tak wyszło. gdy przychodzi mi na myśl przed zaśnięciem - otwieram oczy. nie chcę się czuć, nie chcę wspominać tego, czego już nie ma i nie będzie. on nie wróci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
Pani vonTiese- masz bardzo zdrowe podejscie, skreslajac go calkowicie wzmacniasz sie, rosniesz w sile, ale pamietaj, że nie wiesz co sie wydarzy za kolejne kilka tygodni...moze on jednak bedzie chcial wrocic, nigdy nie wiadomo, i ja tu nie jestem zadna wrozka, ale powroty sie zdarzaja, natomiast w tej sytuacji gdy on sie wcale nie odzywa to moze czas jakis na przemyslenia Twoje i jego...a jesli ma inna, tpo czas pokaze.... jesli natomiast potrafisz byc taka stanowcza to naucz mnie tego, ja juz tydzien nie mam kontaktu, potem bedzie 2 i 3 tydzien i jesli ma inna to bedzie porownywal do naszego zwiazku, ale nasz zwiazek kojarzyl mu sie z jednym duzym probleme. NIe ma co sie oszukiwac, musze przyznac ze go kocham ,ale walczyc nie bede bo to jakby walka z wiatrakami, zrobilam juz wszystko. moge sie tylko modlic, by byla kolejna sznasa, by musie wglowie nastawilo....itd. mi pomagaja takie mysli o lepszym jutro, bo nadzieja umiera ostatnia, jeszcze nie umarła.... a u niego jest jeszcze kilka moich rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×