Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość be_or_not_to_be_one

Facet mnie zostawił po 6 latach - potrzebuję wsparcia...ciężko mi :(

Polecane posty

Gość bu.ha.ha
która raz już zakładasz ten sam temat?bawi Cię,ze ludzie tracą czas czytając i doradzając Ci?jestem na kafe sporadycznie i ten temat widziałam już miesiąc/dwa temu i chyba jeszcze wcześniej ale tego już nie jestem pewna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Przekleję Twoją wypowiedź taka sama... "mój tak bardzo mnie kochał, że wyrwał by sobie serce i mi oddał, bylismy ze soba w trudnych a nawet dramatycznych chwilach, wcale jego celem nie byl sex, byłam dla niego aniołem, którego strach dotnąc, zareczyliśmy się, wyznaczyliśmy datę slubu, wówczas wypadki potoczyły się z taka częstotliwością jak lawina, wszystko było przeciwko nam i do slubu nie doszło. później okazało się, że dramaty, które nas spotkaly zabiły nas, miałam wrazenie, że moja dusza umarła, oddalaliśmy się od siebie, długo by opowiadac.... nie zyczę nikomu.... nasze 6 lat było jak 100, myslę, dzisiaj, że miałam depresję i wtedy pojawiły się mloda, piękna, chetna koleżanka z pracy i on odszedł...przez pierwsze miesiące ani ja ani moi bliscy i znajomi nie mogli w to uwierzyć... nie znam ego człowieka i nie chce znac" Jakbym czytała o sobie, lepiej bym tego nie ujęła. W 100% to samo. Czy oni wszyscy muszą być tacy sami ? To zdanie pasuje idealnie do mojej sytuacji : " nasze 6 lat było jak 100, myslę, dzisiaj, że miałam depresję i wtedy pojawiły się mloda, piękna, chetna klientka z pracy" (zamieniłam koleżankę na klientkę z pracy no i wiem, że miałam depresję, bo nadal się leczę )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bu.ha.ha
o sorry-to temat z przed dwóch m-cy więc się zgadza-zwracam honor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
bu.ha.ha która raz już zakładasz ten sam temat?bawi Cię,ze ludzie tracą czas czytając i doradzając Ci?jestem na kafe sporadycznie i ten temat widziałam już miesiąc/dwa temu i chyba jeszcze wcześniej ale tego już nie jestem pewna... Temat jest tylko jeden i skoro ktoś na niego odpisuje to ukazuje się on w spisie - prawda ? Zajrzyj proszę na datę napisania pierwszego postu. Jest to jedyny wątek na ten temat który ja założyłam, o rozstaniu.Wątek prowadzony jest od 2 miesięcy więc nie rozumiem o co ci chodzi ? Jeśli jest jeszcze jakiś to proszę o linki, których nie będzie bo jest to mój jedyny wątek. Nie ma szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Widzę, że mnie wyprzedziłaś, ale spoko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akszymka
ja mam gorszą historię byłam spokojną i szczęśliwą narzeczoną, miał być ślub, miało być pięknie... byliśmy razem ponad 7 lat, aż nagle oznajmił że odchodzi, do innej... niczego się nie spodziewałam...fakt, trochę dopadła nas już rutyna, ale nie myślałam, że coś może być na rzeczy. Okazało się, że spotykał się z nią już jakiś czas. Praktycznie odszedł z dnia na dzień, przeprowadził się do niej, 300 km do innego miasta...zostawił 7 lat życia jakby nigdy nic... Próbowałam walczyć, nic nie pomogło. Mimo, że minął już ponad rok nie mogę przestać myśleć. Próbowałam rozmawiać z nim, jego siostrą, rodzicami. Jednak winię najbardziej ją... mam wrażenie, że to ona go otumaniła, zwabiła, omamiła...Mam wręcz obsesje na jej punkcie. To rozwódka, śliczna dziewczyna...non stop przeglądam jej profil na facebooku czy NK... Czy to że jest ładniejsza znaczy, że jest lepsza... Nie mogę o nim zapomnieć. Czasem wręcz życzę jej jakiegoś nieszczęścia, może by wrócił... Co mam robić, jak walczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ,.glmhl
ojjj kochana, popełniasz największy zasadniczy błąd, że przeglądając jej profil, wspominając a nawet życząc im źle niepotrzebnie się nakręcasz i zamiast zapomnieć rozpamiętujesz. A co po? No po co?!!! Poszedł i krzyż mu na drogę. Pogódź się z tym, dla dobra samej siebie. Przyzwyczaiłaś się do niego i dlatego tak ciężko ci o nim zapomnieć, uzależniłaś się od myśli o nim. Musisz się uwolnić. Musisz się uwolnić od myśli, od rozpamiętywania, od jego osoby. Ty nie jesteś ani gorsza ani mniej urodziwa od tej panny z którą obecnie jest. Jesteś inna i masz prawo taka być. On poszedł do innej bo może przestałaś być dla tego swojego tajemnicą, stałaś się powszednia - tak też bywa ale nie pozwalaj sobie na myślenie że to błąd, że to jakaś wielka niepowetowana strata. To co się stało daje ci okazje na przeżycie czegoś innego tylko nie zamykaj sie w swoim bólu i cierpieniu. Odetchnij z ulgą, zakop pamięć o byłym i jego ślicznej dziewczynie i zacznij dbać o swoją śliczność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akszymka
minął już ponad rok, w sobotę był ślub jego siostry i nie mogłam się pohamować, poszłam pod kościól, chciałam z klasą podejść i złożyć życzenia jak też przywitać się z nim, ale jak zobaczyłam ich to mnie .... obezwładniło. Jest ładniejsza niż na zdjęciach, poza tym co było gorsze widziałam jego z czułością gładzącego jej WYSTAJĄCY brzuszek. Miałam gdzieś nadzieję, że po tym czasie im się nie udało. A oni byli tak szczęśliwi i do tego ona jest w ciąży, a on tylko na nią patrzył. Nie miałam siły podejść ani odwagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ,.glmhl
A czemu się tym zadręczasz? Życz im szczęścia i pozwól mu odejść na zawsze. Wiem że cierpisz i że cię to boli jak cholera ale nawet lepiej że odszedł. Z czasem zrozumiesz dlaczego. Nie zadręczaj się tak bo szkoda twojego życia, szkoda twoich łez, twojej złości. Wypłacz sie, wyżyj a jutro zaplanuj sobie miły dzień i zrób sobie dobrze. W życiu nic nie jest dane raz na zawsze, kto wie czy szczęście twojego byłego bedzie trwalsze niż wasze. Tego nikt nie wie ale szkoda czasu na dywagacje. Zacznij żyć swoim zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama głupia jak wy
akszymka bardzo Ci wspólczuje, to musialo byc dla Ciebie upokarzajace, nie wyobrazam sobie co bym czuła na Twoim miejscu. na szczęscie życie nie kończy się jutro, czas pokaże, kto na tym wygrał, tylko się nie zadreczaj, tak miało być, weź się za siebie i zacznij żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
,.glmhl - pięknie piszesz i jest to bardzo podnoszące. Niestety czasem tak bardzo ciężko to zastosować. Ja raz jestem na wozie, a raz pod nim. akszymka- ja również bardzo współczuję i powiem szczerze, że tego widoku też się boję. Tęsknię, boli czasem, dopadają mnie doły, ale właśnie uświadomiłam sobie, że jestem na wygranej pozycji, bo on mnie już skrzywdzić nie może i nie uwierzę, że mnie zostawił dla innej, a tej innej kiedyś nie zostawi ? Z resztą wszystko wraca do ludzi i w to wierzę. Taka -sama- masz rację,życie nie kończy się jutro, choć sama dobrze wiesz, że czasem tak myślimy. Czasem nic nie można poradzić, tak jak ja np. od wczoraj do dziś zadręczałam się swoją urażoną dumą, bo to mnie najbardziej bolało. Żyję nadal i mam nadzieję, że przestanie boleć. A postępy i tak zrobiłam wielkie, wszyscy mi mówią, że jestem weselsza, szczęśliwsza, że można ze mną bardziej pogadać niż wtedy gdy z nim byłam - on mnie przytłaczał w ostatnim stadium związku i to prawda. On mnie dosłownie zniewolił, a ja jak nigdy na to pozwoliłam. Po operacjach przybrało mi się parę kilo, właśnie to zrzucam i jestem na dobrej drodze. Mam doły i wiszą nade mną czarne chmury, ale czasem też wychodzi słoneczko. Dzięki, że jesteście dziewczyny, razem łatwiej jak ktoś wyleje czasem kubeł zimnej wody na głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocniczey duszek
przeczytałam twój każdy post..jestes niezła babka..u mnie nie jest źle chociaż jakiśczas temu miał byc rozwód tylko dlatego że mężuś postanowił poszaleć z kolegami..piwko-wanie wolne życie.wszędzie wypady beze mnie a ja sama w domu z 2 małych dzieci 3,5 rku i 8 miesięcy. codzienne kłótnie o jego wypady..wiesz już było tak źle bo ok 2 miesiące robił co chciał ale m siępodobało o zaczął balować więej ize przez 2 tyg ja go nie widziałam tylko spał i jadł w domu i nie wytrzymałam ..powiedziałam że ma się wyprowadzić i że chcę się rozejść..miałam dosyc i nie chciałam życia z nim (może tego ze jak go widziałam to cierpiałam) on mnie olewał czułam się nie kochana i odrzucona a on sam mnie odepchnął bo kiedy ja próboałam rozmów on, mówił ze ma dosyć wszystkiego i nie chce ze mną przebywać i w domu bo chcę odpocząć ...a on siębawił a ja tyrałam i do tego sama w domu z dziećmi ..boało mnie ze nawet wtedy o mnie nie poyślał jak się czułam że nie spędzał czasu z dzięcmi góra pół godz dziennie.. ale teraz jest dobrze,....jest grzeczny i widzęjak się stara i teraz czuję jak bardzomnie kocha...wiedział że mnie straci i nie pozwolę na takie traktowanie..ja mu powiedziałam że 2 takiej jak ja nigdy nie znajdzie i tego szcześcia jakie ja mu dałam i 2 synów...nie jestem zawistna ..bo choćmy nie wiem jakby było między nami..nigdy nie chciałabym przerwac kontaktu ojca z dziećmi..i on to wiedział bo mówiłam mu że mnie kochać nie musisz ale dzici maszi je kochaj:-) na szczęście nie był zdrad i tego jestem pewna na 10000000%%%% i teraz to wiem jak to jest byc kochanym i wiedzieć ze jest się dla kimś wyjątkowym. dodam ze po ślubie jesteśmy ponad 4 lata a razem ponad 8 lat. u nas nastał kryzys ale wyszliśmy z tego ..z tym że razem!! tobie autorko zycze szczęsci w życiu prywatnym...i daj nam tu linka na zdjęcie tej panny:-) a mieszkam niedaleko torunia jakieś 20km:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocniczey duszek
przepraszam ze błędy, literówki ale pisałam tak szybko a klawiatura czasem mi nie załapie literek:-) mam nadzieję że doczytacie posta:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Witaj Duszku. Powiem szczerze, że ucieszyłam się gdy przeczytałam twój post. U mnie co prawda się nie udało, ale dajesz nadzieję na to, że jednak można naprawiać dopóki związek istnieje. Druga rzecz jaka mnie cieszy to fakt, że mieszkasz niedaleko. W końcu trafiła się jakaś osóbka z okolic i bardzo mnie to cieszy. Mój eks i ja związaliśmy się za szybko, on był młody, przyjechał ze wsi i nie zdążył się wyszaleć. Zaimponowali mu koledzy, wychodzenie z domu, brak zakazów no i w końcu tak się w tym zatracił, w pracy poznał ją i poszło z górki. Szczerze linka bym chętnie podała, ale wszyscy wiemy, że to niemożliwe :O bo jeszcze potem będą mnie ścigali za udostępnianie czyichś zdjęć bez zgody ;) A w necie nikt aż tak anonimowy nie jest...kurczę ale się cieszę, że w końcu ktoś z okolic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
Pomocniczy duszku- ciesze sie ze kryzys minal, i jest juz dobrze, jednak moze cos dalej trwac. U mnie choc mialam i nadal mam optymistyczne mysli odbyla sie niedawno ostatnia i powazna rozmowa miedzy nami. Zdecydowalam, ze po tym jak mnie zostawil, bo juz nie czuje, bo byla rutyna, boa pojawila sie moze inna kobieta, bo byla mala zdrada, bo bylam od niego uzalezniona (jak on stwoerdzil) ja juz nie moge utrzymywac z nim cieplych serdecznych kolezenskich relacji. ALBO COFA SWA DECYZJE, ALBO nie i sie rozchodzimy na zawsze. Odpowiedzial, ze jesli to mi ulatwi sprawe to ok, ale on nie wykasuje mojego numeru i bedzie chcial sie za jakis czas odezwac, bo bedzie ciekawy co u mnie. Powiedzial, ze przyszlosc pokaze czy ta decyzja jego byla bledem, czy np. nadal teskni i jeszcze w nim tli sie uczucie. Musi sie o tym przekonac. JA NATOMIAST POWIEDZIALAM, ZE OK, ALE NIGDY NIE PRZEJDE Z NIM NA ZWYKLE KOLEZENSKIE RELACJE, ze to mozliwe gdy ludzie rozchodza sie za obopolna zgoda, i co najwyzej moge wyobrazic sobie powrot do bycia razem, byc moze ale nie do kumplowania sie. On mowi aby zyc swoim zyciem i zobaczyc co nam pokaze los, przyszlosc. Uszanowal to i mam tak naprawde pierwszy dzien bez odzywania sie i gadania o glupotach, jak zateskni to zadzwoni, jak bedzie chcial cos to napisze, ale nie chce sie kolegowac. Wytlumaczylismy sobie wiele.... on powiedzial ze nigdy o nic nie walczyl, nie mowil o oczekiwaniach w naszym zwiazku, a ja tego chcialam....On na wszystko sie godzil, jakby nie mial wlasnego zdania a potem odszedl bo co mu sie we mnie nie podobalo, a nigdy mi o tym nie powiedzial.... przyznal ze zrobil blad i ze jeszcze moze kiedys zobacze jak on potrafi mowic o tym czego chce, jak chce i jak potrafi walczyc... Powiedzielismy sobie dobranoc. I cisza. Nie wiem jak dalej bedzie.Juz nie chce myslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akszymka
pomocny duszek - bardzo się cieszę, że CI się ułożyło i że się udało...jestem w stanie zrozumieć, że w związku pojawia się kryzys, jest nawet myśl o rozstaniu. Trzymam kciuki, że teraz jest ok i będzie tylko lepiej. glmhl - mądrze piszesz, ale ja nie potrafię inaczej, nie umiem się oderwać, nie potrafię już inaczej żyć, nie mam 19 lat. be or not to be one - też Ci bardzo współczuję i nie wiem jak żyć dalej, tak wiem że on już mnie nie skrzywdzi, ale też nie mogę przeżyć, że na mnie nigdy nie patrzył tak jak na nią. I może jestem podłym człowiekiem, ale miałam nadzieję, że im się nie uda, że on się wyszumi i wróci po rozum do głowy, że to chwilowa fascynacja. Miałam nadzieję, że to już nie istnieje, a jak ich zobaczyłam,.... szok. Mam też żal do jego rodziny, do wszystkich znajomych, że po 7 latach tak o mnie zapomnieli i są oczarowani tą rudą czarownicą. Wiem, że to nie do końca tak, ale całą winą obarczam tę kobietę, bo jakby się nie pojawiła pewnie byłabym teraz ja na jej miejscu, a tak jestem wciąż sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
Akszymko- to bardzo trudne, nie wiem co ja bym czuła, tez po 7 latach u mnie wszystko walneło, ale zdaje sobie sprawę z tego, że kazdy z nas moze sobie juz niebawem ulozyc życie z kims innym. Ja dopiero teraz przytomnieje i to sobie uświadamiam, ze moze byc roznie, i mój facet moze juz nigdy do mnie nie wrocic mając ulozozne zycie z kims innym. Trudno sie z tym pogodzic, wiem o tym. Jednak nie bedziemy całe życie same i na pewno znajdziemy te swoją połówkę:) Wierzycie w to dziewczyny? Bo ja wierze. Chyba, ze zdarza sie niespodziewane powroty, ale to musialby stac sie chyba cud- w moim przypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocniczy duszek
dzięki kochane wam za miłe słowa otuchy...ja wiem że nie tylko wina jest po jednej stronie. i zdaję sobie sprawę że i ja w czymś zawiniłam, wiem że stałam się oschła i czepiałam się wszystkiego. ale ten kto ma dzieci małe i sę nimi sam zajmuję i domem to wie co to rutyna i wie jak się mozna czuć... zawiniliśmy razem i raem naprawiamy, choc tu mąz musiał pierwszy podać rękę... pamiętam jak mu powiedziała że chce rozwodu i chcę byc szczęśliwa i moze w przyszłości tego szczęścia doznam ..bo on mi je dać nie może..powiedziałam mu to w chcwili złości. kiedy emocje mi opadły powiedziałam mu że rozwodu nadal chce ale go kocham i jeżeli poczuję że i on mnie kocha i mu zalezy to możemy stworzyc wszystko od nowa.dodałam jeszcze mu że ja mu ręki pierwsza nie podam, ale jeżeli on to zrobi ja mu ją dam. żyliśmy w milczeniu po tym 4 dni az w końcu mąż zaczał się o mnie ubiegac rozmawiać przepraszać i tłumaczyć. na to wszystko wziął urlop, spedzaliśmy razem czas wspólne spacery z dziećmi wyjazdy w weekendy i tak się czułam jak nastka na pierwszych randkach- coś wspaniałego. jesteśmy młodym małżeństwem które musi się dotrzeć,ale wiem że jeżeli coś się psuję nie można iśc na łatwiznęi odejść trzeba powalczyc. umnie mąz nie poszedł w długą i do innej nie poszedł na skróty,u was kochane faceci okazali się tatalnymi dzićmi po poszukali sobie świeżego towaru który czym prędzej i tak się ulotni a wspomnienia i żal po was im pozostanie:-) jeszcze powiem tak że trzeba się umieć kłócić i wyjśc z kryzysu z podniesioną jak głową lecz nie unosićsię dumą. może to i głupie co napiszę ale czasem takie kryzysy odbudowują więci i uczucia... naprawdę życzę wam kochane co najlepsze!!!!!!!!!!!! i jestem tu cały czas z wami i będę zaglądać, bo fajne z was kobietki..nie dajcie się...!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Homarka - jakbym slyszala mojego bylego. oni wszyscy wala tymi samymi podlymi tekstami. i nigdy nie wracaja. a nam glupim zostaje ta iskierka nadziei i tak trwamy jak frajerki i czekamy na cos, co nigdy sie nie zdarzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Duszku dobrze napisałaś, że takie sytuacje też mogą umacniać i faktycznie tak jest, alle tylko wtedy gdy o związek chce walczyć dwoje ludzi. Sama jedna osoba nic nie wskóra, a w naszych przypadkach niestety tak było. W Twoim było inaczej i cieszę się razem z Tobą, bo to napawa optymizmem, że w dzisiejszych czasach nie wszystko stracone :) I oby u Was już tak zostało. Droga Homarko tak jak napisała Pani Von Teese oni wszyscy mają takie śpiewki. I tak jak czytam niektóre wypowiedzi tak widzę, że moje łudzenie się jest w normie : wyszaleje się i wróci, albo wróci bo przecież dał to do zrozumienia. Tak samo myślałam jeszcze kilka dni wstecz choć usilnie starałam się być twarda. Dziś i mam nadzieję, że już na zawsze przestałam się łudzić. Dni słabości będą, ale zrobię wszystko by nie takie jak ostatnio, bo trochę łez poszło. Wiem, że każdy przeżywa wszystko inaczej, każdy ma swój czas dochodzenia do siebie, tylko mam nadzieję, że ten stan nie będzie trwał dłużej niż kolejne 2 miesiące, bo takich zmian swojego nastawienia chyba nie zniosę :O Mam dosyć tego, że jednego dnia jest mi obojętny, czasem całe tygodnie, a za chwilę wszystko wraca. I na to wszystko zamienił mnie na gówniarę z męską twarzą i figurą kłody. Czasem się zastanawiam czemu to musi tak boleć ? Jak oni to robią, że przestają kochać i nagle nie czują żadnych innych więzi, albo te więzi im nie wystarczają ? I dlaczego wielu facetów tak po prostu potrafi odejść choć mieli wszystko ? Może mieli za dużo ? Bo nic innego do głowy mi nie przychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akszymka
be or not to be one - mój nigdy nie dał mi do zrozumienia, że wróci od początku postawił sprawę jasno, że to koniec, że on odchodzi, że już mnie nie kocha, że ma kogoś. Owszem, może dopadła nas rutyna, może nie byłam wystarczająco czujna, ale też nie chce słyszeć, że winne są obie strony, bo co złego mu zrobiłam, że znalazł inną?? W czym była lepsza? Ładniejsza, lepsza w łóżku? No chyba nie tylko, skoro są razem dalej. Czyli nie była to tylko kwestia wyszumienia się. Starałam się walczyć jeszcze po jakimś czasie, próbowałam zachować się z klasą, mówiłam że możemy zostać przyjaciółmi, nawet próbowałam zadzwonić, raz poprosiłam go o pomoc - ale za każdym razem bardzo uprzejmie i bardzo zimno kończył rozmowę, że nie. Paskudnie mi też jest, że jak czasem przyjeżdża do naszego miasta i spotyka się z naszymi wspólnymi znajomymi. Wszyscy poznali już rudą i też każdy zachwycony. Przez znajomych też czuję się zdradzona, przez jego rodzinę, która mnie w 100% akceptowała. A teraz ta bardzo konserwatywna katolicka rodzina pieje z zachwytu nad rozwódką. A ja nie mam już 19 lat żeby ułożyć wszystko na nowo i nie umiem się pogodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akszymka no własnie... najbardziej przeraza w tym wszystkim fakt, że straciliśmy kilka lat na facetów, którzy nas ostatecznie olali. i teraz rozpoczęcie wszystkiego od nowa jest sporym problemem. skończyłam w tym roku 33 lata i widzę po sobie, że nie mam szansy na znalezienie porządnego faceta, który nie będzie po przejściach. krąży jakiś stereotyp, że jeśli facet ma ponad 35 lat i jest sam to coś z nim musi być nie w porządku, a jeśli kobieta jest sama też po 30tce to z nią również jest coś źle, więc naprawdę już się powoli godzę z tym, że będę teraz sama, bo oglądanie się za młodszymi facetami kompletnie mnie nie kreci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be_or_not_to_be_one
Aksyzmko mój eks też powiedział mi w oczy identycznie co Tobie, więc to nie pozostawiło złudzeń, ale jego rozmowy z moim szwagrem o wiele więcej pozostawiły do życzenia. On żałował jakiś czas temu, że dowiedziałam się o innej - ciekawe dlaczego? Bo wtedy bym go przyjęła, ale dobrze wie, że po innej go nie wezmę. Po za tym nawet mimo tych słów które wypowiedział to człowiek i tak często sam się łudzi w sobie, że pewnie chciał poszaleć...a tak naprawdę oszukujemy same siebie, bo prawda jest inna. sama nie wiem co- to największa z prawd jaką napisałaś. Wiem, że niby jestem młodsza, bo mam 28 lat, niedługo 29, ale już teraz jest ciężko o porządnego faceta...ja naprawdę jestem świadoma, że te wszystkie lata na niego po prostu zmarnowałam. Też myślałam, że to może ze mną coś nie tak, ale teraz widzę, że to faceci nie potrafią po prostu usiedzieć z doopą w jednym miejscu na dłużej. Z drugiej strony dobrze, że się tak stało i się rozeszliśmy, bo skoro naprawdę nie kochał to żyłabym w jakimś toksycznym związku, może przymykałabym na coś oczy byle z nim być, a za parę lat pewnie i tak by mnie zostawił. Takie życie do niczego nie prowadzi. Straciliśmy te lata to fakt, ale na miłość zawsze mamy szansę choć nie będzie łatwo. Kochana nie będziesz sama, po prostu musisz trafić na tego "swojego". Ja już na to nie czekam, nie szukam i wiem, że jak przyjdzie czas to sam się znajdzie - mam nadzieję, choć nie zawsze wielką to jednak coś się tli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
dziewczyny- bardzo jestescie kochane, ze dzielicie sie tutaj swoimi myslami, uczuciami itp. MYSLE, że warto bysmy sie tym wzmacniały. Tylko cały czas piszemy, ze nie- nie ma szansy, koniec, ciezko jest- wiem. Ja jedna nie umiem sie z tym pogodzic bo do konca mysle by moze napisac do jego bliskich, rodziny z ktorymi bylam bardzo zwiazana, ze go nadal kocham... nie chce pisac do niego bezposrednio, ale moze rodzina mu co s wspomni. Natomiast nie chce z nim kontaktowac sie po kolezeńsku- bo po co robic sobie nadzieje. Jednak zastanawiam sie dziewczyny, jak on to moze znosic i rozumiec, bo jednak chcial miec mozliwosc zadzwonienia i zapytania- co u Ciebie, ja odmowilam. Ciekawi mnie jak sie z tym czuje? A zadzwnoic moze wtedy gdy zateskni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Homarka pewnie już o Tobie nie myśli i się nie zastanawia. zamknął ten etap w swoim życiu więc po co ma do tego wracać? może kiedyś przypadkiem zatęskni ale zgniecie to w sobie, bo w końcu jest facetem a nie jakim mięczakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
be_or_not_to_be_one niestety dowiaduję się coraz więcej i przykra jest świadomość, że przez 10 lat żyłam w jednym wielkim oszustwie, bo wyszło na jaw, ze mój ex tak naprawdę nigdy nic do mnie nie czuł. to po kiego licha był ze mną przez tyle lat? zmarnował ten czas sobie i mi. przyznał mi się, że przez lata udawał, że jest wszystko dobrze i że tworzymy fajny związek. nie, kur**! to mnie przerasta. nie chce do tego wracać. było - minęło, koniec, kropka, życie trwa dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akszymka
Też mam już 33 lata i nie wyobrażam sobie jak żyć dalej, jak szukać, skoro raz zostałam tak oszukana. Homarka, ja próbowałam dzwonić do rodziców i do siostry. Rodzice wydawało mi się, że są bardzo ze mną zwiazani, a byli uprzejmi, ale chłodni. Siostra - spotykałam się z nią, ale raczej unikała tematu, nie chciała się wypowiadać. Mówiłam jej, że mi zależy nadal, że go kocham, ale nie chciała mi pomóc. A ostatnio mi powiedziała, że sorry ale owszem mnie bardzo lubi i szanuje, ale ją tez bardzo polubiła i bardzo ja szanuje i nie bedzie nic zlego na nią mówić.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
no to chyba faktycznie glupi pomysl zeby kontaktować sie z jego rodzina, bo to on mnie zostawil, mowiac ze mnie zdradzi i i interesuja go inne kobiety, a ja na tym ucierpialam, wiec po co mam jeszcze mowic jego rodzicom ze go kocham? Moze chcialam zeby znali cala prawde o swoim synku, bo on wszystkim mowi ze sie rozstalismy wspolnie, a to nieprawda, niech moze rodzice dowiedza sie co naprawde sie stalo, ze nasza milosc wygasla bo on juz dawno interesowal sie innymi laskami. Ciekawe co by rodzice sobie o nim pomysleli. Ale tez ciekawe co by pomysleli o mnie. chcialam dodad w tym mailu, ze ja go kocham i wierze ze ten kryzys kiedys minie. Ale tak naprawde chyba chce sie tym ratowac, bo juz nie mam innych krokow do wykonania;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akszymka
bo wydaje mi się, że i tak będą po stronie swojego syna, brata...ale spodziewałam się mimo wszystko, że mi jakoś pomogą... a ta wiedźma przekabaciła ich wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homarka
kochane co wam wkleję, przeczytajacie:) 100 zasad jak byc atrakcyjna dla faceta:) Bosskie;) ZASADA NR 1: To, za czym się ktoś ugania, ucieka mu sprzed nosa. ZASADA NR 2: Kobiety, za którymi mężczyźni szaleją, nie zawsze są wyjatkowe. One po prostu nie dają po sobie poznać, że im na facetach zalezy. ZASADA NR 3: Kobieta intryguję mężczyznę w takim stopniu, w jakim on czuje, że nie ma jej na sto procent w garści. ZASADA NR 4: Czasami mężczyzna specjalnie nie dzwoni, żeby sprawdzić jak zareagujesz. ZASADA NR 5: Jeśli zaczynasz od postawy "dla ciebie wszystko", jego to zraża. Ale jeśli jest coś, czego nie może dostać, zdobycie tego staje się dla niego wyzwaniem. ZASADA NR 6: Twój stosunek do samej siebie decyduje o tym, jak widzi cię mężczyzna. ZASADA NR 7: Ceń się wysoko, a uwierzy, że jesteś jego wygraną na loterii. ZASADA NR 8: Zołzę od kobiety zbyt miłej różni najbardziej strach. Zołza pokazuje, że nie boi się żyć bez mężczyzny. ZASADA NR 9: Jeśli zołza musi wybierać między własną godnościa a utrzymaniem związku, na pierwszym miejscu stawia swoją godność. ZASADA NR 10: Kiedy kobieta się opiera i nie sprawia wrażenia uległej, zdobycie jej staje się bardziej ekscytujące. ZASADA NR 11: Gdy jest się o krok od zdobycia czegoś, rodzi się pragnienie, które musi zostać zaspokojone. ZASADA NR 12: Mężczyzna wie, która kobieta będzie na każde zawołanie. ZASADA NR 13: Stawianie warunków lub ich brak świadczy o twoich możliwościach. Niemal natychmiast przedstawisz się jako popychadło albo superbabka. ZASADA NR 14: Jeżeli będziesz go tłamsiła, przyjmie postawę obronną i poszuka drogi odwrotu, żeby bronić swojej wolności. ZASADA NR 15: Kobieta zraża do siebie mężczyznę, wymagając od nich zbyt wiele. Pozwól, żeby dawał tyle, ile sam chce dawać. I wyciągnij wnioski. ZASADA NR 16: Zołza daje mężczyźnie mnóstwo swobody po to, aby się nie bał, że zamknie go w klatce. A potem... on się przymierza, żeby zamknąć ją w swojej. ZASADA NR 17: Jeśli mu powiesz, że nie zamierzasz zbytnio się angażować, on zrobi wszystko żebyś zmieniła zdanie. ZASADA NR 18: Zawsze stwarzaj wrażenie, że on ma mnóstwo swobody. To zmyli jego czujność. ZASADA NR 19: Mężczyznę interesuje przede wszystkim to, czy nie będziesz od niego zbyt uzalezniona emocjonalnie. ZASADA NR 20: On musi czuć, że jesteś z nim z wyboru, a nie dlatego, że go potrzebujesz. Tylko wtedy będzie cię uważał za równorzędną partnerkę. ZASADA NR 21: Jeżeli mężczyzna musi poczekać na pójście z kobietą do łóżka, nie tylko docenia bardziej jej urodę, ale też zyskuje czas na to, żeby docenić, kim ona jest. ZASADA NR 22: Seks i magiczna iskra to nie jedno i to samo. ZASADA NR 23: Przed seksem mężczyzna nie myśli jasno, a kobieta tak. Po seksie sytuacja się odwraca. Męzczyzna myśli jasno, a kobieta nie. ZASADA NR 24: Każdy mężczyzna chce najpierw seksu, dopiero póxniej zastanawia się, czy chce, żebyś została jego dziewczyną. Nie zaspokajając od razu jego pragnień, stajesz się jego dziewczyną, zanim się spostrzeże. ZASADA NR 25: Mężczyzna intuicyjnie wyczuwa, czy seksualność bierze się z poczucia bezpieczeństwa, czy z desperacji. Wie, kiedy kobieta idzie z nim do łóżka, żeby go zadowolić. ZASADA NR 26: Złe nawyki kształtują się łatwiej niż dobre, bo dobre nawyki wymagają świadomego wysiłku. Czekanie zachęca do takiego wysiłku. ZASADA NR 27: Jesli wykręcasz się od seksu w ostatniej chwili, on uzna cię za podpuszczalską. ZASADA NR 28: Jeżeli czujesz się przy nim niepewnie, kieruj się uczuciem niepewności. ZASADA NR 29: Facetowi z klasą marzy się kobieta, która autentycznie kocha seks. ZASADA NR 30: Za każdym razem, kiedy kobieta rywalizuje z inną kobietą, poniża samą siebie. ZASADA NR 31: Kiedy jest ta niezaprzeczalna iskra, nie ma mowy o konkurencji. ZASADA NR 32: Pozwól mu wierzyć, że jest panem sytuacji. On mimowolnie zacznie robić to, czego oczekujesz, bo zawsze będzie chciał być w twoich oczach królem. ZASADA NR 33: Kiedy delikatnie podbudowujesz jego ego, on nie próbuje zdobyć władzy w agresywny sposób. ZASADA NR 34: Wydając się delikatniejsza i bardziej kobieca, odwołujesz się do jego instynktu opiekuńczego. Wydając się bardziej agresywna, odwołujesz się do jego instynktu rywalizacji. ZASADA NR 35: Na kilku pierwszych randkach mężczyzna pozwoli zapłacić za kolację kobiecie, którą traktuje jako popychadło, ale nigdy nie postąpi w ten sposób wobec superbabki. ZASADA NR 36: Symboliczna dominacja jest na pokaz. Prawdziwa dominacja przejawia się w okolicznościach prywatnych. I tylko ta się liczy. ZASADA NR 37: Jesli dasz mu poczucie władzy, będzie chciał cię chronić i będzie chciał ofiarować ci cały świat. ZASADA NR 38: Kobieta, sprawiając wrażenie, że radzi sobie ze wszystkim, wpuszcza sie w maliny, czyli robienie wszystkiego. ZASADA NR 39: Mężczyźni nie reagują na słowa. Reagują na brak kontaktu. ZASADA NR 40: Rozmawianie zbyt dużo o związku pozbawia go elementu niewiadomej i tym samym odziera z tajemnicy. ZASADA NR 41: Mężczyźni szanują kobiety, które wyrażają się zwięźle, bo takim językiem mężczyźni porozumiewają się między sobą. ZASADA NR 42: kiedy jesteś zawsze zadowolona, a on ma wolną rękę, czuje się szczęściarzem. ZASADA NR 43: Jeśli zakłócasz własny rytm życia, tworzysz w min pustkę. Potem, żeby ją wypełnić, zaczynasz oczekiwać i wymagać coraz więcej od swojego partnera. ZASADA NR 44: Wiekszość kobiet oczekuje od mężczyzn tego, co powinny dac sobie same. ZASADA NR 45: Kobieta wydaje się mężczyźnie bardziej pewna siebie, kiedy on nie może jej odciągnąć od jej własnego życia, bo ona jest ze swojego życia zadowolona. ZASADA NR 46: W chwili, gdy kobieta wysila się ponad miarę, żeby przypodobać się mężczyźnie, obniża standard ich związku. ZASADA NR 47: Popełniasz grzech nadgorliwości za każdym razem, kiedy okazujesz wyraźnie, że dajesz z siebie wszystko. ZASADA NR 48: Musisz się pilnować, żeby nie tracić gruntu pod nogami. Kiedy przestajesz być panią siebie, wasz związek jest skazany na niepowodzenie. ZASADA NR 49: Nadgorliwość w zabieganiu o względy partnera czesto ma negatywny skutek: mężczyzna widzi szanse na to, żeby zjeśc ciastko i mieć ciastko. Ale jeśli utrzymasz go na dystans, będzie się zachowywał wzorowo. ZASADA NR 50: Miła dziewczyna daje z siebie za dużo, kiedy regularne zadowolenie mężczyzny staje się ważniejsze od jej własnych potrzeb. ZASADA NR 51: Związek, w którym się nadmiernie starasz, prawdopodobnie jest do niczego. Kiedy coś jest dobre, wydaje się łatwe i nie czujesz się tym umęczona. ZASADA NR 52: Kiedy zrzędzisz, on się wyłącza. Ale kiedy przemawiasz swoimi czynami, koncentruje na tobie uwagę. ZASADA NR 53: Kiedy mężczyzna zaniedbuje kobietę, wciąż szuka zapewnienia, że ona jest nadal w jego zasięgu. ZASADA NR 54: Jeśli życie codzienne staje się rutyną, mężczyzna jest bardziej skłonny dać ci ten sam rodzaj miłości, jaką darzył swoją matkę- i wzrasta prawdopodobieństwo tego, że będzie cię zaniedbywał. ZASADA NR 55: Negatywne zainteresowanie jest dalej zainteresowaniem. Pokazuje mężczyźnie, że jesteś w jego zasięgu, tam, gdzie chce, żebyś była. ZASADA NR 56: Kiedy traktujesz partnera zwyczajnie, jak przyjaciela, wyjdzie ci naprzeciw. To dlatego, że on chce, aby było romantycznie, ale jednocześnie chce być zdobywcą. ZASADA NR 57: Trochę dystansu połączonego z samokontrolą budzi w nim nerwową obawę, że może cię stracić. ZASADA NR 58: Mężczyzna wykorzystuje kobietę, którą ma na każde skinienie, w dogodny dla siebie sposób, ale nie będzie się dla niej wysilał. ZASADA NR 59: Kiedy zrzędzisz, ty stajesz się problemem i on go rozwiązuje, wyłączając cię. Ale kiedy nie zrzędzisz, to on ma problem. ZASADA NR 60: Jesli zwolnisz go z prac domowych i pochwalisz kogoś, kto go wyręcza, on sam zechce odzyskać swoje obowiązki. ZASADA NR 61: Kiedy zrzędzisz, wyczuwa w tobie słabość. ZASADA NR 62: Kobieta o emocjonalnej naturze ma dla niego więcej z popychadła. ZASADA NR 63: Podobnie jak poufność rodzi lekceważenie, powściągliwa postawa często przywraca szacunek mężczyzny. ZASADA NR 64: Mężczyzna zapomni, co dla niego znaczysz, jeżeli mu o tym nie przypomnisz. ZASADA NR 65: Wiele kobiet za dużo mówi ze zdenerwowania, co mężczyźni postrzegają jako poczucie niepewności. ZASADA NR 66: Rozmawianie o uczuciach jest dla mężczyzny czymś takim jak praca. Kiedy jest z kobietą, chce traktować to jako przyjemność. ZASADA NR 67: Zmuszając go bez przerwy do rozmowy o uczuciach, nie tylko wydasz mu się kobietą zdesperowaną, ale w końcu sprawisz, że straci do ciebie szacunek. A bez szacunku jeszcze mniej uwagi będzie poświęcał twoim uczuciom. ZASADA NR 68: Na początku wystarczy, że zwracasz uwagę, czy facet nadal się koło ciebie kręci, bo na tym etapie on potrafi tylko powściągać albo ukrywać emocje. ZASADA NR 69: Mężczyźni traktują kobiety tak, jak traktują innych mężczyzn. Grają twardzieli, bo nie chcą uchodzić za słabeuszy ani desperatów. ZASADA NR 70: Dla mężczyzn ekscytujący jest element zaskoczenia, zarówno w sypialni, jak i poza nią. ZASADA NR 71: Nie rób w sypialni ciągle tego samego. Zdobądź się na urozmaicenie, żeby seks nie stał się rutyną. ZASADA NR 72: Większość mężczyzn ma skłonność do lekceważenia kobiet, które wydają się zbyt uległe. ZASADA NR 73: Nie bój się bronić swego i mówić, co myślisz. To nie tylko będzie budziło w nim szacunek, ale czasem go nawet podnieci. ZASADA NR 74: Mężczyźni często automatycznie zakładają, że zołza będzie spontaniczna w łóżku, a miła dziewczyna będzie bardziej nieśmiała. ZASADA NR 75: Kiedy mężczyzna się zakocha, nagle wychodzi z siebie i zrobi dla tej kobiety to, czego nie zrobiłby dla nikogo innego. ZASADA NR 76: Mężczyzna nigdy nie będzie cię szanował jako równorzędnej partnerki, jeśli finansowo nie będziesz stała na własnych nogach. ZASADA NR 77: Musisz pokazać, że nie będziesz tolerowała złego traktowania. Wtedy nie stracisz jego szacunku. ZASADA NR 78: Zachowujesz prawo własności do siebie, kiedy potrafisz stać na własnych nogach- z nim albo bez niego. Mężczyzna nigdy nie powinien czuć, że jesteś na jego łasce. ZASADA NR 79: Kiedy mężczyzna traktuję kobietę jak małą dziewczynkę albo siostrę, którą musi się opiekować, namiętność wygasa. On nie chce się kochać ze swoją siostrą. ZASADA NR 80: Umiejętność decydowania, jak chcesz żyć, i umiejętność decydowania, jak chcesz być traktowana, to dwie rzeczy, które dają więcej władzy niż jakiekolwiek dobra materialne. ZASADA NR 81: W każdym związku, jeśli jedna osoba nie przynosi niczego na wspólny stół, druga osoba zaczyna ją lekceważyć. ZASADA NR 82: Uzależnienie finansowe nie różni się od uzaleznienia emocjonalnego. W obu przypadkach mężczyzna może uznać, że ma cię na sto procent w garści. ZASADA NR 83: Bez względu na to, jak piękna jest kobieta, sama uroda nie gwarantuje jej szacunku partnera. Wyglądem może go oczarować, ale to jej niezależność sprawi, że iskra nie zgaśnie. ZASADA NR 84: Kiedy mężczyzna bardzo pilnuje, żeby kobieta go nie wykorzystała, to znak, że jest naciągaczem. ZASADA NR 85: O tym, że człowiek ma szacunek dla samego siebie, świadczy już sam fakt, że chce stać na własnych nogach. ZASADA NR 86: Im bardziej będziesz od niego niezależna, tym bardziej będzie tobą zainteresowany. ZASADA NR 87: Jesli dajesz jasno do zrozumienia, że strasznie ci na czymś zależy, niektórych ludzi będzie kusiło, żeby zrobić zyg-zyg marchewka. ZASADA NR 88: Kiedy odchodzisz od rutyny, twoja nieobecność tam, gdzie zawsze byłaś, sprawia, że on przytomnieje. Mężczyźni nie reagują na słowa. Reagują natomiast na brak kontaktu. ZASADA NR 89: Nie nagradzaj złego zachowania. ZASADA NR 90: Mężczyzna nie będzie szanował kobiety, która automatycznie ustawi się na najwyższe obroty, żeby mu dogodzić. ZASADA NR 91: Jeśli on nie podaje ci dokładnej godziny, randka jest nieaktualna. ZASADA NR 92: Często najlepszym sposobem rozwiązania problemu jest nieuświadamianie mężczyźnie, że zajmujesz się jego rozwiązywaniem. Jeśli zrywając z rutyną, staniesz się mniej dostępna i mniej przewidywalna, to go przywoła do porządku. ZASADA NR 93: Kiedy zaczynasz się śmiać, zaczynasz zdrowieć. ZASADA NR 94: Możesz sobie pozwolić na powiedzenie o wiele więcej z humorem, niż gdybyś to robiła z kamienną twarzą. ZASADA NR 95: Mężczyzna czuje, że zdobył kobietę albo nią zawładnął, gdy ona je mu z ręki. Wtedy zaczyna być znudzony. ZASADA NR 96: Napięcie, jakie stwarza lekko zołzowata kobieta, daje mężczyźnie delikatne poczucie zagrożenia. Czuje się trochę niepewny, bo nigdy nie ma jej w garści. ZASADA NR 97: Kobieta uległa, która daje za dużo, sprawia wrażenie, jakby bardziej wierzyła w mężczyznę niż w samą siebie. Mezczyźni widzą w tym słabość, a nie wdzięk. ZASADA NR 98: Myśl zawsze samodzielnie i ignoruj każdego, kto spróbuje cię ograniczać i narzucać swoje zdanie. ZASADA NR 99: Naprawdę silni ludzie nie tłumaczą, dlaczego wymagają szacunku. Po prostu nie zadają się z kimś, kto im szacunku nie okazuje. ZASADA NR 100: Najatrakcyjniejszym przymiotem człowieka jest godność. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×