Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poprostublanka

mąż ukrywał przede mną mieszkanie

Polecane posty

Rozmawiałam z mężem, zgadza się na rozwód. Stwierdził, że już jest tym wszystkim zmęczony i nie ma siły.Ze zrobił wszystko, żeby mnie przekonac, że sie mylę, że znajduję sztuczne problemy i że nie zmusi mnie przecież, żebym go kochała (nieźle, prawda?) Nie wiem , co ma na myśli, że zrobił wszystko, chyba to, że przeprosił mnie za oszustwo, bo rozmawiac dalej nie chce po 5 minutach rozmowy, bo od razu jest zmęczony i zdenerwowany. Wspomniałam znowu, jako przykład, spanie brata z dziewczyną w naszym łóżku, że seks brata jest dla niego wazniejszy niż moje poczucie intymności, bezpieczeństwa. On stwierdził, że dla niego ich seks w naszym łóżku to nie problem, więc o co mi chodzi. I tak ze wszystkim. Widzę, że wiele rzeczy, które dla mnie (i dla reszty osób, które tu pisały) sa oczywiste, dla niego nie są, natomiast to, co oczywiste dla niego, nie jest takie oczywiste dla mnie. No cóż, prawdziwe nieprzyjemności dopiero przede mną, już widze reakcje rodziców i brata męża, ale juz mi to obojętne, nawet nie mam ochoty tłumaczyć im mojej decyzji, bo nie zrozumieją...Ale jakos postaram się trzymac, chociaz już zaczęły się bóle głowy i wymioty z nerwów. Ale to nic, przeżyję to jakoś, bo chyba rzeczywiście zasługuję na lepsze traktowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wujek Timon
Hej Blanka !!! Po pierwsze chcialem Ci pogratulować decyzji dobrze zrobiłaś nie łatwo bedzie ale dobrze wiesz, że życie to nie bajka... przykro mi, że Ci sie nie ułożyło ale sama widzisz jak twojemu mężowi zależy na tym związku i na Tobie. On uważa, że ty stwarzasz problemy, a prawda jest taka, że Tobie sie takie życie nie podoba i go nie akceptujesz. Dajesz mu sygnał a on ma to w dupie. Dobrze, że przejrzałaś na oczy. Dobrze, że robisz to teraz a nie za lat 5 czy 10. Pocieszać sie można tym, że nie macie dzieci i wszystko można jakoś na nowo poukładać. Widzisz sama, że twoj "kochany" mąż jest tak zmeczony Tobą i tą sytuacją, wiec uciął rozmowe szybko bo nie chce mu sie na ten temat rozmawiać. Ty sie Kochana nie przejmuj tym co bedą gadać tesciowie, brat, czy kto kolwiek, bądz silna w swoim postanowieniu i rób swoje. Nie przejmuj sie tym co mowią inni, bo zobacz doczego Cie to doprowadziło będąc ze swoim mężem. Słuchałaś sie jego i jego opinii to co robił zawsze było słuszne, a jeżeli tobie sie coś nie podobało to od razu było mowione ze sie czepiasz albo Ci sie wydaje. Nie daj sobie wmowić takich głupot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Wujek Timon :) Dzięki za wsparcie, prawde mówiąc, to doszłam do wniosku, że nie mam sie czego wstydzić przed rodziną czy znajomymi, bo w końcu czego? Tego, że kochałam męża, wierzyłam mu? Wstydzic powinni sie oni, ale wiem, że to akutat do nich nie dotrze. Też mówię mężowi, że chyba niespecjalnie mu na mnie zależy, skoro nie chce sie nawet ,,poświęcić" i porozmawiać. Myślę, że gdybyśmy byli z dala od rodziny, tylko we dwoje, byłoby trochę inaczej, tak było przez pierwszy rok, gdy on pracował z dala od swoich stron. To, ze dawałam dużo od siebie było dla mnie dośc naturalne, ale widocznie zdaniem męża na tym powinnam zakończyć i nie mieć wymagań. Nawet takie głupie wakacje - teściowie pojechali na urlop, brat z dziewczyną też, a ja z mężem w weekend pojechałam kopać ziemniaki do jego babci na wieś. Nie wazne, że źle sie czułam, zjadłam pare tabletek przeciwbólowych i chwyciłam za łopatę. I powinnam sie cieszyć, bo to w końcu wyjazd na świeże powietrze :) cały czas zależy mi na mężu, ale dłużej tak nie mogę, on próbuje szantażować mnie tekstami typu, że jak odejdę, to się rozpije, że to dla niego tragedia itp, ale powtarzam mu, żeby nie zapominał, że w tym wszystkim, to ja jestem ofiarą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blanko-tak trzymaj. Juz zwątpilam. Pamiętaj to jest twoj mąż i słuchaj co Ci dyktuje rozum a potem serce. My tu tylko Ci doradzimy tak jak z postów wnioskujemy, ale to Ty podejmujesz decyzję. O rany...no wykopki dobre, ale...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wujek Timon
No widzisz Kochana tobie cały czas zależy na meżu, ale jemu nie zależy na Tobie. Zawsze liczy się jego dobro, a Twoje jest na koncu. Takie zwalanie odpowiedzialnosci, winy na Ciebie. Ze to niby z Twojej winy jest to ze nie pojechaliscie na wakacje. Jakby mu zalezało to pojechalibyście w terminie Tobie pasujacym. Oczywiscie nie zawsze mąż powinien ulegac twoim zachciankom. Ale to powinno działać na zasadzie ja cos robie dla Ciebie ty cos robisz dla mnie. Owszem mozna tez robic cos bezinteresownie bo sie kogos kochja ale druga osoba tego nie moze naduzywac, a powinna tez sama dac cos od siebie. Napewno bys nie wypominala mezowi ze nie pojechalas na wakacje jakby Cie zabral gdzies w gory albo nad jezioro sami tylko we dwoje spedzili czas w weekend chociaz na 3-4 dni i za tydzien powtorka :) Zawsze są jakies rozwiazania tylko trzeba chciec i sie starac a nie miec wszystko w dupie albo patrzec tylko ze swojego punktu widzenia (tak jak to robi Twoj mężuś). A twoj mąż jest smieszny w tym momencie robi dalej to co robi probuje zwalic wine na Ciebie ze sie rozpije ze tragedia itp i zebys ty czula sie winna i odpowiedzialna. Przeciez jest doroslym facetem wiec wie co robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .)...(.
Dobrze Blanko zrobiłaś. Tego już dalej tego ciągnąć nie było można. Nie można bez ustanku skomleć o zainteresowanie. Trzymaj się, trudne chwile przed Tobą ale dasz radę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magiel - no widzisz, nie jest ze mną az tak żle. Też postanowiłam dac pierwszeństwo rozumowi, bo gdy słuchałam serca to w zamian dostałam kopa w d... :) Ja nie mam nic przeciwko wykopkom, swoim dziadkom tez pomagałam, ale ostatnio każdy weekend jest u babci. Ona mieszka ok 120 km od nas i prawde mówiąc niespecjalnie ja lubię. Ale zawsze musiałam do niej jechać, czy chcę, czy nie.,,bo babcia się obrazi" Jak niedawno powiedziałam mężowi, że juz mnie do niczego nie zmusi, zapytał np do czego? Ja - np do jeżdzenia do twojej babci na to mąż ,,ha ha ha, zmuszałem cię do PODRÓŻOWANIA, rzeczywiście, straszne zmuszanie" czasem az sama sie z tego i podobnych tekstów śmieję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .)...(.
Argument "bo babcia się obrazi" jest, jakby nie patrzeć formą szantażu. On wszelkie Twoje uwagi i pretensje będzie dyskredytować, starać z Ciebie robić idiotkę a z siebie niewinna ofiarę. Bądź na to przygotowana, bo w sądzie też to usłyszysz. a przed rodziną będzie starał się robić z Ciebie czarną owcą a nie z siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magiel - pytałaś mnie wcześniej o wykształcenie i stwierdziłaś, że rodzina męża to takie ,,wykształciuchy" Owszem, wszyscy skończyli studia, ale z taką ogólna wiedzą to różnie bywa. Kiedyś brat męża stwierdził, że należy do intelektualnej elity, bo potrzfi wymienić 4 główne japońskie wyspy :) Jak zobaczył, że ja tez potrafię, to nie krył zdumienia Kiedyś mąż oglądał jakąś stronę ze skanami różnych zagranicznych gazet, Był też Playboy, wiadomo, na okładce nie do końca ubrana kobieta i obok niej różne tytuły artykułów, miedzy innyni dużymi literami było napisane Andy Warhol. Mój mąż był przekonany, że to imie i nazwisko tej ładnej pani :) Nie, że obgaduję męża, jest naprawde inteligentny, to tak , żeby zrobiło się tu troche śmieszniej, nie tak smutno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .)...(.
"Kiedyś brat męża stwierdził, że należy do intelektualnej elity, bo potrzfi wymienić 4 główne japońskie wyspy" :D haha pośmiałam się :D dobre to było, nie ma to jak miec o sobie wygórowane mniemanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.)...(. - może nie będzie tak źle, a czarną owcę zrobi ze mnie prędzej jego brat, w tym może też w oczach męża. Ja chciałabym rozstać sie, na ile to możliwe w przyjaźni, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. W końcu zrobię skazę na ,,nieskazitelnym" wizerunku rodziny, w której wszystko jest takie idealne. no cóz, ktoś musi byc pierwszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.)...( - bo brat mojego męża - usłyszałam kiedyś - jest z urodzenia dyrektorem. Sam też jest o tym przekonany, a że z karierą mu na razie nie wychodzi (to oczywiście wina tego, że teraz do pracy potrzebuja samych głupków, a on jest za dobrze wykształcony), więc realizuje swoje powołanie na gruncie rodziny. Do tego stopnia, że decyduje, co u kogo wisi na ścianach. Kiedyś przyniósł nam nasze zdięcie w bardzo dużym powiekszeniu, od razu oprawione w ramki, powiedziałam, że za bardzo mi sie nie podoba, więc zabrał i powiesił u babci. Ale ten wzrok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blanko- wykształciuch, miałam na mysli w negatywnym słowa zanczeniu...Prawnicy i taaakie zachowanie. ja też mam wyższe wykszt. ale nie wygłupiam się. Moja rodzina także, to też zawody tzw. prestiżowe jak i prawnicy, a jednak są skromnymi ludźmi i szanują innych.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .)...(.
U mnie podobnie jak u Was. Rodzina też mnie wykształciła, zawsze kładła nacisk na wykształcenie. Ale to do czego dochodzi u rodziny autorki to przechodzi ludzkie pojęcie. Tu się Zapolska kłania. Jest takie powiedzenie" cham ze wsi wyjdzie, wieś z chama nigdy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .)...(.
Braciszek to taki rodzinny "królewicz" wszyscy mu tyłka wchodzą, co więcej w przeświadczeniu wielkości inie przeciętności go tylko utwierdzają. Przy mnie by tak dobrze nie miał, szybko bym go sprowadziła do "parteru" a gdybym słyszała takie teksty jak te o elicie i wyspach, to chyba bym się poskładała ze śmiechu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadza się, ja, będąc jednak trochę z boku widze to wyraźnie, reszta rodziny jest zapatrzona jak w obrazek. Na mnie pierwsze wrażenie też zrobił bardzo pozytywne, i długo trwałam w takim przekonaniu. Ale z czasem zauważałam coraz wiecej, mojemu mężowi nie dało sie jednak tego przetłumaczyć, a próbowałam to robić zawsze bardzo delikatnie, taktownie. Nic z tego, po prostu zdaniem męża jestem negatywnie nastawiona. Mąż uważa oprócz tego, że to doskonała partia, że wszystkie znajome kobiety chciałyby z nim być, koleżanki są zakochane itp. Sam brat chwalił się, że np na naszym slubie moja koleżanka próbowała go podrywać, bo widział to w jej oczach:) A to akurat bardzo fajna dziewczyna, kochajaca swojego męża. Wogóle chyba uważaja kobiety za jakiś gorszy gatunek, i to wszystkie, nawet są pewni, że Kate Middleton nie wyszła za Williama z miłości tylko dla władzy i pieniędzy, to też wyczytali z jej oczu i usmiechu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .)...(.
A ja współczuję jego przyszłej żonie, która będzie żyć z takim narcyzem i kłamczuchem. Lekko mieć nie będzie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok, decyzja podjęta, teraz trzeba sie jej trzymać mam pare rzeczy do zrobienia, więc żegnam się, na pewno jeszcze napiszę, może mąż sie rozmysli i cofnie zgodę, trochę mi dziwnie, że tak łatwo chche mnie odpuścić... Boję sie powrotu teściów i szwagra z wakacji, ale jakos będę musiała dać sobie radę Do jutra, mam nadzieję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obserwuję ten topic od samego
początku. I im dalej czytam (czytam tylko wypowiedzi autorki od strony 3) tym bardziej mam wrażenie, że jest to dobrze zrobiona, przemyślana, ale ciągle prowokacja. Przecież - i to już zauważyłam czytając stronę 3-ciąi była to pierwsza rzecz, która przyszła mi na myśl po przeczytaniu kilku postów autorki; jeśli rodzina męża autorki, on sam oraz jego brat są osobami, które bardzo nie lubią się dzielić majątkiem podejrzewam, że wypracowanym przez pokolenie rodziców męża autorki; to dlaczego przed ślubem nie podpisano intercyzy? Przecież to jest jedyne, najrozsądniejsze, całkowicie uzasadnione w tym przypadku (mówię o przypadku manii pieniężno - oszustowej tej rodziny) wyjście. Bo przecież, skoro ludzie są tak nieuczciwi i nie można nikomu wierzyć - to dlaczego małżonek wierzy święcie swym rodzicom oraz swemu bratu i wykłada pieniądze na rzeczy, względem których nie ma, ani nie będzie mieć prawa własności nigdy? To wygląda jak obrazek z życia rodzinnego sycylijskiej mafii albo czeski film. Jeden wielki absurd. Można również zaryzykować stwierdzenie, że Pan tak kombinuje, bo chciał wydębić we wspólny majątek spadek autorki; gdyby go miała spieniężyć. Jednym słowem liczył na zarobek dzięki wspólnocie majątkowej. ALe żeniąc się z nią nie miał gwarancji ani pewności, że autorka niedługo spadek otrzyma - a wątpię szczerze, że byłby tak dalekosiężny w swych planach, by liczyć nań za jakieś 40 lat. Bez sensu. Druga rzecz, jaka zwróciła mą uwagę: wczoraj wieczorem autorka miała oglądać z mężem film i chętnie nań biegła; a dziś już mąż zgadza się na rozwód... Topic trwa jakieś 3 czy 4 dni i w tym czasie autorka podjęła decyzję o rozwodzie i poinformowała o tym męża.... Dla mnie to naprawdę za szybko... Ja chcąc się rozejść z byłym narzeczonym, który przejawiał zachowania w wielu przypadkach podobne do męża autorki, zastanawiałam się dobre kilka miesięcy, a od czasu nim podjęłam decyzję, do czasu, gdy o tym go poinformowałam, minął miesiąc... A rozejście się z mężem i decyzja o rozwodzie jest bądź co bądź bardziej znacząca i musi być bardziej przemyślana. Takie jest moje zdanie. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam. Dla mnie ta sytuacja jest po prostu z pogranicza absurdu, i im bardziej się w nią zagłębiam, tym bardziej myślę, że to nie rzeczywistość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obserwuję ten topic od samego
poprawka - pierwsze dwie strony przeczytałam całe, od strony trzeciej skupiałam się na wpisach autorki. Zdanie dość pokrętnie napisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobiie jaaa
A ja tez obserwuje topik od poczatku i uwazam, ze to nie jest prowokacja. Roznie sie ludziom zycie uklada i pisze najdziwniejsze scenariusze. Zreszta wiedzialam, ze w kocu musi sie pojawic jakis osobnik weszacy prowokacje. Ja wierze autorce i zycze jej powodzenia w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
obserwuję ten topic od samego - nie było intercyzy, myslę dlatego, że po pierwsze jak juz pisałam wszystko co mamy, nie należy formalnie do męża - ani mieszkanie, ani samochód, więc i bez intezcyzy przecież nie zabiorę ani samochodu bratu, ani mieszkania dziadkowi. Poza tym, myślę, że opcja z rozwodem nie była brana pod uwage przez nikogo, że coś takiego przyjdzie mi do głowy, przecież oni sa idealni, jak można samemu chcieć opuścić taką rodzinę. Oprócz tego, pomijając to wszystko, to raczej ja sama niewiele zwojowałabym przeciwko rodzinie prawników, mnie nie byłoby stać na dobrego prawnika, żeby cos im tam wyrwał. No i chyba jak już mnie przyjęli do rodziny, to oznaczało, że uznali, że nie jestem jednak łasa na pieniądze. Tak mi sie wydaje. Poza tym mąż mnie naprawde kochał, może obiektywnie patrząc jakąś dziwna miłością, ale jednak, dla niego była prawdziwa. Decyzji o rozwodzie nie podjęłam w ciągu 3 dni, czy nawet tygodnia. Myślałam o tym od dłuższego czasu, założyłam ten topic, żeby upewnic się, że moja decyzja jest słuszna, że to nie ja jestem jakaś nienormalna, że nie ja wyszukuję sztuczne problemy, żeby czepać sie męża. Ze taka miłość do brata nie jest prawidłowa. Że ja też mam prawo miec jakieś oczekiwania. Bo naprawdę zaczełam myśleć, że może to nic złego, że ukrywa mieszkanie, sponsoruje brata, nie może bez niego wyjechać na wakacje, mówi do mnie tyle nieprzyjemnych słów, które potem tłumaczy tym, że nic złego nie miał na myśli, że to normalne, że szwagier próbuje mnie wychowywać, że może każdy facet potrzebuje godzinami grać w strzelanki. Ludzie uświadomili mi nawet więcej, niz ja sama zauważałam, i najgorsze jest to, że pewnie maja rację. Ja wspominałam mężowi o rozwodzie już wcześniej, ale on traktował to chyba jako moje fanaberie. Od dwóch tygodni zaczęlam mówić o tym bardziej stanowczo, ale cały czas miałam nadzieję, że mąż zaproponuje rozmowę, obieca przemyślec to, co do niego mówię, dojdziemy do jakiś konstruktywnych wniosków. A tu nic- przychodzi z pracy, zjada albo i nie, włącza komputer i strzela. Gdy zapyta czy naprawdę chcę się rozwieść, a ja mówię, że tak, on mówi, że wolałby sie nie rozwodzić I to wszystko z jego strony. Wczoraj mi powiedział, że więcej juz zrobić nie może, żeby mnie zatrzymać, jego zdaniem słowa ,,nie rozwódź się ze mną" to szczyt jego starań, żebym została. A ja cały czas miałam nadzieję, że jakoś zawalczy o mnie... To chyba nie takie dziwne, że poszłam oglądac z nim film, zależy mi jeszcze na nim(w sercu, bo rozum mówi co innego), a może to juz ostatnie takie wspólne chwile

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja86sia
Przykro mi, ale skoro on nawet nie próbuje z Tobą rozmawiać o rozwodzie i z tego co widać to go to w ogóle nie obchodzi to niestety on Cię nie kocha... Ja bym się rozwiodła, bo nie chciałabym być z kimś kto mnie nie kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Droga Autorko! ty nawet nie
masz pojęcia jak powinien wyglądać normalny związek,błądzisz po omacku i ciągle usprawiedliwiasz męża,wiesz co to przypomina? relacje w rodzinie alkoholika albo innej rodziny z uzależnieniami,jest problem-alkoholizm,narkomania,zaburzenie osobowości i co robią inni członkowie-chronią taką osobę próbują widzieć to czego nie ma i wiecznie odbierają baty czy psychiczne czy fizyczne,myślę,że masz przede wszystkim problem ze samą sobą-niedowartościowanie,brak umiejętności realnej oceny innych i ciągły strach że ktoś ci da klapsa jak małemu dziecku,odgrywasz wiecznie rolę skrzywdzonej dziewczynki bo być może tak cię kiedyś nauczono ,może nawet w dzieciństwie i to paradoksalnie wydaje ci się bezpieczne bo znane,ale uwierz na dłuższą metę wyniszcza psychikę,nie nauczyłaś się stawiać granice ludziom ,tolerujesz każdą niegodziwość,bo nie jesteś pewna jednak czy twoje zdanie jest coś warte,takie osoby to łakomy kąsek dla skrzywionych emocjonalnie typów-twego męża i reszty,coś jak relacja napastnik -ofiara-świetnie odgrywacie te role,to jakaś czarna komedia ,zauważ że twoje zachowanie też wywołuje agresję u innych na tym topiku-bo dajesz robić z siebie szmatę mentalną i jest ci z tym jakby dobrze nie potrafisz skutecznie protestować,radzę wizytę u psychologa,bo takie osobowości jak ty mogą przyciągać takie typy jak twój mąż,terapia pomoże ci wgłębić się we własną psychikę i nauczyć żyć asertywnie bo tego na pewno nie potrafisz! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja doskonale wiem, że mam problem z asertywnością i prawdę mówiąc tez myślałam o psychologu. Dzisiaj zdarzyło sie coś, co po raz kolejny mnie dobiło. Kiedyś przez przypadek mąż skasował wszystko, co miałam zapisane w swoim komputerze. Zdięcia przepisałam sobie z komputera męża, ale nie miał tam zdięć z jednego wyjazdu do Anglii. Wiedziałam, że u brata na pewno będą. Poszliśmy dzis do jego mieszkania (jest na wakacjach), mąż właczył jego komputer i powiedział, żebym poszukała. I co się okazało - że w komputerze brata męża sa zdięcia z mojej komórki, niby to żadne nadzwyczajne zdięcia, nic waznego, sle sam fakt - co zdięcia z mojego telefonu (przepisywałam je na swój komputer) robią w jego komputerze? Ale to jeszcze nic - okazało się, że sa jeszcze ciekawsze fotki - kiedyś opalałam się nad wodą i tak wyszło, że z góry od bikini wymsknęła się jedna pierś. Koleżanka robiła mi zdięcia, i zanim zauwazyła co sie stało i mi powiedziała zdążyła zrobic kilka. I takie zdięcia, z jedna nagą w całości piersią też są w komputerze brata męża. Jak spytałam męża co te zdięcia tu robią, to stwierdził,że o nich zapomniał..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wujek Timon
Widzisz blanko życie składa sie ze szczegółów sama sie zaczynasz przekonywac, ze Twój mąż Ciebie nie kocha i nie szanuje jest z Toba, bo mu wygodnie. Teraz otwieraja Ci sie oczy i sama widzisz jak on postepuje jezeli mu cos zarzucasz on od razu mowi ze zapomnial, ze nie chcacy, ze Ci sie wydaje. Wyprał Ci mozg i zawsze go usprawiedliwasz wiem dlaczego tak jest bo jestes w nim zakochana i go kochasz z tym ze on traktuje Cie nie tak jak powinien facet ktory kocha swoja kobietę. Traktuje cie jak osobe gorszej kategorii, jak sprzataczke, darmowa pomoc domowa i kochanke. Facet powinien dbac o swoja kobiete, zapewnic jej duzo ciepla i milosci a przede wszystkim ją szanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Wujek :) Masz całkowita rację. Za te zdięcia nawet nie miałam siły robić jakiejś awantury, bo mąż zdążył wypić pół teqili i piwo, więc wiele by nie dotarło. Dzisiaj przyznał mi się (nie wiem, czy to prawda), że to on wymyślił tę politykę ukrywania mieszkan itp. Powtarzam mu, że ma jakąś manię, i że jemu tez przydałby sie psycholog, ale twierdzi, że tak źle to z nim nie jest.Ale np żeby policzyć pieniądze idzie do łazienki, w której nie ma okien. Nie chodzi o to, że ukrywa sie przede mną, po prostu myśli, że ktoś zobaczy przez okno. Ale mieszkamy dość wysoko i z nikim okno w okno. NIe wiem, może myśli, że w nasze okno sa wycelowane kamery sputnika, czy coś w tym stylu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×