Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość upokorzona ona

po raz kolejny umarlam

Polecane posty

Gość upokorzona ona

dzisiaj umarłam po raz kolejny, pierwszy raz 11 grudnia 2007 roku i mam wrażenie że tkwiłam w tej śmierci do dziś gdzie jest Bóg?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalinkakafełe
jest wrzesień 2011. Nie ćpaj tyle, poza tym prowo stare jak kafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzona ona
bardzo bym chciała żeby to było prowo.. żeby koszmar mojego życia się skończył i żeby sie okazało, że to tylko zły sen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę bardzo
A co się stało? Jesteś chora?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzona ona
nasze spotkanie było dla nas cudem, dwoje ludzi po 30 -tce, którzy przestali wierzyć w miłość dostali dar największy. Byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. od pierwszej chwili wiedzieliśmy, że chcemy ze sobą być do końca życia. Mieliśmy siebie, dobra pracę, rodzinę, marzenia i plany. Ale Bóg chciał inaczej.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę bardzo
I Twój ukochany umarł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzona ona
uwierz mi czasem smierc nie jest najgorsza..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzona ona
byliśmy tacy szczęśliwi, mieliśmy siebie, przyjaciół rodzinę, byliśmy zaręczeni, Tego ranka obudziłam się z uśmiechem, ukochany zrobił mi kanapki do pracy i wyściskał, dzień wcześniej byliśmy na bardzo udanym spotkaniu, gdy wychodziłam z domu frunęłam, czułam się tak lekko, beztrosko, niczym niezakłócone szczęście.... obudziłam się wiele godzin później w szpitalu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę bardzo
To co się stało? Zdrada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaj
podobno wpadłam w poślizg i odbijałam sie jak piłeczka od drzewa do drzewa, do dzisiaj tego nie pamiętam... to było po 1.5 roku naszego związku... biegły oświadczył, ze cudem przeżyłam a ja żałuję, że właśnie wtedy nie umarłam... oszczędziłoby mi to tak wiele bólu i rozczarowań ten cud był poczatkiem agonii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę bardzo
to straszne i teraz jesteś na wózku i dostajesz jedzenie przez rurki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzona ona
to był dopiero początek mojego dramatu.... początkowo ten wypadek jeszcze bardziej nas do siebie zbliżył, najważniejsze było to, ze żyję, natomiast pieniądze nie miały znaczenia, potraktowaliśmy to jako lekcje pokory , nie można mieć wszystkiego a my mieliśmy z ranami na ciele i miłością w sercu po jakimś czasie wróciłam do pracy, ku zadowoleniu wszystkich przesiadłam się do starego taniego samochodu, nadal byłam uśmiechnięta, choc czekała mnie długa rehabilitacja zdaliśmy egzamin, on był dobry, czuły i kochany ale jak sie okazało to nie był koniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzona ona
widać Bogu nie podobała się nasza miłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam_współczuję
Wydaje mi się, że dużo przeszłaś. Sam wypadek, cierpienie już są wystarczajaco trudne. Lecz ... piszesz jakimiiś fragmentami ... Nie wiem co ma to na celu : zbierasz się w sobie do napisania kolejnej linijki bo cierpisz czy ... wybacz ... wymyślasz scenariusz?.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzona ona
nie jest łatwo pisać o tym, co tak boli nie jestem scenarzystką, choc bardzo bym chciała, żeby to tylko była fikcja literacka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzona ona
bardzo boli, choć to dopiero początek historii chce sie wygadać, poskarżyć zaraz muszę wyjść ale jeśli ktoś zechce mnie wysłuchać to się odezwę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę bardzo
to się odezwij, ja Ciebie wysłucham, też cierpię, ale nie z miłości,a z chorób, dzień, w dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaaa chcę
ja chcę odezwij się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzona ona
wypadek... obiecałam ze będę dla niego dobra, pierwszy raz wigilię spędziłam poza domem, strasznie płakałam i tęskniłam, ale zw. teściowa starała się być dla mnie miła, choć czułam, że to nie to samo, co ze swoimi. ona nie umiała okazywać emocji, jej ojciec zmarł, kiedy ona była jeszcze w brzuszku, matka harowała, żeby córciom zapewnić byt, a mąż ją opuścił, gdy syn miał 11 lat. zatem z czego tu się cieszyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalszy ciąg jutro nastąpi
telenowela brazylijska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam_współczuję
przestałam rozumieć co cgcesz powiedzieć. Fragmenty ze sobą nie powiązane ... czego szukasz na forum ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marieleine
Zmień nick na NAWIEDZONA ONA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejnaaa walnięta
już nie chcemy cię wysłuchiwać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzona ona
wbrew pozorom wszystko, co pisze łaczy się ze soba i pozwoli zrozumieć dalszy bieg wydarzeń

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiktaki
Więc tak - wielka miłość po 30, potem poważny wypadek z otarciem się o kostuchę. Długa rehabilitacja związana na pewno z bólem jak również pochłaniająca masę pieniędzy. Jednak miłość pomaga przetrwać największe problemy. Powrót do zdrowia i....? Wigilia u teściowej, która miała traumatyczne dzieciństwo i równie mało ciekawe życie. Ok, co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
W tym roku zmarł m.znajomy ,który od urodzenia miał b.słaby wzrok a po nieudanej operacji całkiem go stracił....jak się okazało po latach gdyby tej operacji nie miał organizm by sobie sam poradził i on by normalnie widział....Poza tym cierpiał ostatnio na guza w głowie i miał częściowy niedowład kończyn....Czasem mnie pytał ile jeszcze Bóg go doświadczy....A na dodatek użerał się z alkoholizmem syna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokoryona ona
a teraz w telegraficznym skrócie, na jednym oddechu... to wszystko nas zbliżyło, pomyślałam, ze się nie poddam, ze przeciwności losu mają tylko wzmocnić nasz związek chcieliśmy mieć dziecko, ale lekarze odradzali mi zachodzenie w ciążę,zaraz po takich przeżyciach a czas leciał... ustaliliśmy datę slubu nie mogliśmy się doczekać aż będziemy rodziną, niemal rok później okazało się, że nie możemy mieć dzieci, bardzo rozpaczaliśmy, nie potrafiłam zrozumieć dlaczego Bóg nas tak doświadcza, mieliśmy wszelkie warunki żeby szczęśliwie wychować potomstwo, ten fakt zabijał nas z dnia na dzień, w naszym domu na stałe zagościł smutek: alkohol, depresja, kłótnie wiele bólu i cierpienia... dzisiaj jestem sama, opuszczona przez wszystkich a on mieszka w naszym domu z inna kobietą... czy Bóg tak chciał? wiele razy chciałam popełnić samobójstwo, nie umiem dalej żyć a co więcej nie chcę z woli Boga i ludzi straciłam wszystko, co było dla mnie ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokonałaś złego wyboru
Rozszalałą się powódź. Miasteczko zalane woda sięga pierwszego piętra. Jasio siedzi na dachu swojego domu i modli się, żeby Bóg go uratował. Przypływa łódka: - Jasiu wskakuj uratujemy cię. Na to Jasio: - nie, nie popłynę z wami, Bóg mnie uratuje Jasio siedzi na dachu, przypływa druga łódka. - Jasiu wsiadaj, woda sięga już dachu. Jasio na to: - Nie wsiądę! Wierzę, że Bóg mnie uratuje. Mocno wierzę, na pewno Bóg mnie uratuje. Woda sięga coraz wyżej. Przypływa trzecia łódka. - Jasiu wsiadaj. Od strony rzeki idzie wielka fala, zaraz tu będzie. Nie ma chwili do stracenia. Jasio na to: - Płyńcie sami, ja nie wsiadam, wierzę, że Bóg mnie uratuje. Przypłynęła fala, myła dom Jasia. Jasio utonął i na sądzie ostatecznym żali się Bogu. - Panie Boże tak w ciebie wierzyłem. Modliłem się żebyś mnie uratował a ty mnie zawiodłeś. A pan Bóg na to: - Jasiu! Przysłałem ci 3 łódki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upokorzona ona
do: dokonałaś złego wyboru... tylko, że Bóg nie przysłał po mnie 3 łódek, tylko zostawił na tym dachu, a kiedy sama wymyślałam sposoby, żeby się uratować On patrzył na mnie i się śmiał, śmiał się z Tego jak walczę, a walcząc tracę wszystko łącznie z godnością kilka lat temu miałam wszystko: miłość, rodzinę, przyjaciół, pracę, piękne mieszkanie i co najważniejsze marzenia i nadzieję dzisiaj nie mam pracy, odsunęłam się od ludzi a oni ode mnie, bo nie mogli już patrzeć jak z dnia na dzień staję się cieniem, dziś już się nawet nie uśmiecham, popłakuję wieczorem, tylko co dzień serce mi pęka i niestety nie może pęknąć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ODSUNĘŁAŚ SIĘ BO CHCIAŁAŚ
alkohol się pojawił bo chciałaś smutek się pojawił bo chciałaś Brak dziecka- k...wa nie rośmieszaj mnie- domy dziecka pękają w szwach! wstydziłabyś się tak pisać. inna kobieta to tylko skutek. Niech to będzie dla Ciebie nauczką, że należy się cieszyć każdym dniem a nie jojczyć. Nie Ty jedna cierpisz, miałaś jakiśtam wypadek. Żyjesz ? TO ŻYJ. Dostawałaś wiele różnych wskazówek i znaków, a Ty jęczysz jakby zawalił się świat. Zapewniam, świat się nie zawalił, najwyżej Ciebie zabraknie - nikt płakał nie będzie po Tobie. Więc albo przestaniesz się użalac nad sobą i zaczniesz życ dniem dzisiejszym, albo będziesz zyc w smutku i cierpieniu a następnie umrzesz. Wybór należy do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×