Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutnamegi

Straciłam moją miłość

Polecane posty

Gość szz
dzieki za słowa otuchy. Zastanawia mnie,skąd to sie u was wzięło? U mnie zaczeło sie po pół roku związku. Zawsze wiedzialam ze przede mną mój chłopak miał wiele dziewczyn, zdazalo mu sie zdradzać. Nie przejmowałam sie tym bo te zwiazki nie trwały dluzej niz miesiac, a nam spokojnie mijały kolejne tygodnie. Jestem jego pierwszą partnerką seksualną i to pierwszy taki powazny związek w jego życiu. Pewnego razu dowiedziałam sie ze w internecie zagaduje go dziewczyna z mojej klasy,która chciala go poderwac zeby zrobic mi na złosc. Byłam zła ze nie wyczuł u niej takich zamiarow i nie powiedzial mi ze ją poznał. Przepraszał i czuł sie winny a ja zakazałam mu jakichkolwiek kontaktów z nią. Dostosował się. Za jakis czas znowu spodobał sie kolejenej dziewczynie. Wtedy kazałam mu usunąć konta na portalach społecznosciowych, zgodził sie. Od tego czasu wszystko nabrało tempa, najpierw kontrolowałam jego kontakty z kolezankami, potem doszlo do tego ze nie mógł znac sie i kumplowac z żadna dziewczyna. Nie stawiał oporu. Do tej zazdrosci doszlo jeszcze to,ze zaczelam wybierac mu kumpli, częsc z nich faktycznie oszukiwała go i przyznał mi racje, ale niektorych nie umiem zaakceptowac bez konkretnego powodu...czuje ze nie pasują do idealnej wizji naszego małego swiata która chciałabym spełnic. Wstyd mi to pisac, ale teraz kontroluje go nawet smsami pytając czy jest w domu i jest sam. On ma naprawde duzo cierpliwosci do moich jazd, ale też nie wziely sie one z niczego (epizod z narkotykami, złym towarzystwem,głupota za ktora mało nie przypłacił zyciem, tamta dziewczyna). Przez cały czas boje sie, ze teraz kiedy szuka pracy, pozna w niej kogoś i mnie zostawi bo zatęskni za beztroskim związkiem. Od roku jestesmy zaręczeni, mamy wspolnego psa. Za rok chcielibyśmy razem zamieszkac. Mimo tych planów, codziennie boje sie ze mnie zostawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szz wbrew pozorom mężczyźni też są wini do doprowadzenia do takich sytuacji, zawiódł Cię stąd też Twoja kontrola go, co prawda ta kontrola zaszła już za daleko i musisz coś z tym zrobić, ale ważne jest także uświadomienie sobie, że to nie tylko Twoja wina. Porozmawiaj może z nim o tym szczerze, że jego wcześniejsze zachowanie pozostawiło u Ciebie takie poczucie lęku, niepewności co do jego uczuć. I że chociaż teraz on zachowuje się w porządku wobec Ciebie to nie potrafisz się wyzbyć tego strachu. Wydaje mi się, że będzie Ci łatwiej zapanować nad swoją zaborczością jeśli on dostrzeże, że jego wcześniejsze zachowanie wpłynęło na Twoje aktualne postępowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Jeśli chodzi o moje występki, to po ostatnim naszym rozstaniu panowałam nad sobą, mógł wychodzić gdzie chce i z kim chce. Wychodził ze swoimi znajomymi z grilla czy gdzie indziej, ja nie dzwoniłam wtedy i nie pisałam, sama dziwiłam się sobie, że nie reaguje na to automatycznie zazdrością i jazdą jak poprzednio. Cieszyłam się z tych moich małych sukcesów i miał naprawdę przestrzeń. Potem wystarczyła głupota, dosłownie głupota z mojej strony aby spojrzał na wszystko przez pryzmat moich starzych, uwarunkowanych zachowań. Mój ex jest typem faceta wiecznego optymisty, zawsze uśmiechnięty i wesoły, u niego szklanka jest zawsze do połowy pełna. Ja jestem przed 30, on po 20 i jest to jego 1rwszy związek. Ot co. Czuję ogromne wyrzuty sumienia, że spaczyłam mu wizję związku, chociaż wiem, że to nie tylko moja wina, powiedzmy 40/60...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szkoda, że jedno głupie zachowanie przekreśliło Twoje starania... hmm co Ci mogę jeszcze napisać, raczej nie spaczyłaś mu wizji związku, bo związek to nie tylko motylki w brzuchu, ale także kłótnie, problemy i dochodzenie do porozumienia, wybaczenie, szacunek itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szz
Ciężko jest sie zmienić kiedy ma sie ze sobą takie problemy. Ja będe próbować bo bardzo mi zalezy. Widze jak bardzo sie zmienilam, porównuje siebie z czasów kiedy mnie poznał i teraz, to dwie różne osoby. Autorko, mam nadzieje że los sie jeszcze do ciebie uśmiechnie. Moze zatęskni i wróci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
tufinko dziękuję Ci, za słowa otuchy szz wiem jak się czujesz i jest mi cholernie przykro, bo wiem jak to bardzo boli. Ludzie zaborczy najbardziej ranią samych siebie, jest to zabijanie i tłamszenie samego siebie w bardzo...powiedziałabym subtelny sposób. Mam przeczucie, że tym razem to już definitywny koniec. Czasem przechodzi mi przez głowę myśl, że może teraz zastanowi się nad tym wszystkim. Ponieważ po moim fochu nie rozmawialiśmy ani słowem, zero, nul przez 3 tyg:(:(:( Więc nie można było nic wyjaśnić...a to wiele zmienia, bo w tym czasie zarówno on jak i ja roiliśmy wizje w głowie, a nasza urażona duma (on) i ego ( zdecydowanie ja) nie pozwoliły nam się odezwać do siebie. On jest uparty i jak sobie coś wkręci to koniec, tak samo jak ja. Jeśli proces wychodzenia z takich zachowań jest stopniowy to ilu facetów to przetrwa? Będzie wyrozumiałych przez bardzo, bardzo długo...? Mój ukochany jest w grupie 1,5 rocznej wyrozumiałości. Czy ja jestem w stanie wytrzymać sama ze sobą kolejny powrót, kolejne zbliżanie się do siebie i potem kolejna jazda? Tego nie wiem. Dlatego llogiczne podstawy do tego aby nie wracać do siebie są... Z mojej strony mogę Ci polecić książkę "Ścieżka miłości" Don Miguel Ruiz-a jeśli nie czytałaś, bo przedstawia ona w prosty sposób mechanizmy jakim podlegamy w naszych autodestrukcyjnych zachowaniach. Mi osobiście ta oraz kilka innych książek przywróciła świadomość w wielu kwestiach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szz
dzięki za polecenie książki, przeczytam ją jak najszybciej. Ja w swoim zachowaniu zabrnęłam juz tak daleko że przy jakichkolwiek próbach zmiany mam wrażenie ze sie w ten sposób unieszczęśliwie, bo związek idealny to dla mnie spokój, własny mały światek w którym nie ma innych ludzi, którzy moją tylko wprowadzić zamieszanie. Chorobliwie chciałam nas odizolować od innych. Teraz przeżywam koszmar, bo pojawiło sie nowe zagrożenie, moj chłopak szuka nowej pracy. Wyobraźnia podsuwa mi dziewczyny w jego typie które go uwiodą i mężczyźni którzy swoimi opowieściami o imprezowym stylu życia skuszą go do nagłego 'zerwania sie' z tego łańcucha. Taka nagła zmiana pewnie zakończyłaby sie rozstaniem, bo nie umialabym tego zaakceptować odrazu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
My nie zamykaliśmy się w naszym małym światku, może na początku, kiedy to poznaliśmy się i nasz związek był od pierwszego dnia bardzo burzliwy i namiętny ;] Nie potrafiliśmy żyć bez siebie, sielanka i byłam najszczęśliwsza pod słońcem. Miałam go dla siebie! :) Potem było trochę jazd ostrych, rozstania, powroty, bo on chciał poluzowania smyszy, na co ja reagowałam wiadomo jak. Ale zrozumiałam, nauczona własnymi błędami i cierpieniem, poluzowałam sama siebie i na początku było ciężko ale potem czułam się z tym jak najbardziej ok, że on ma też kawałek swojego życia tak samo jak ja i to jest zdrowe, normalne i pozwala na utrzymanie związku w dobrej kondycji i sama się o tym przekonałam. No a resztę historii znacie:(:(:(:(:(:(:( Takie wizje jak Ty szz snułam zawsze odkąd pamiętam, zawsze negatywne w swoim scenariuszu, zawsze dotyczące tego, że poświęca uwagę innym kobietom...tzn przeważnie takie. Z czasem nauczyłam się bardzo szybko reagować sama na takie myśli w samym ich zalążku, uświadamiając sobie jednocześnie ich absurdalność i śmieszność! Dzięki czemu mogłam w pewien sposób to kontrolować aby nie snuć takich unieszczęśliwiających mnie myśli. Tak się składa, że gdy umysł wyobraża sobie jakąś sytuację to ciało reaguje tak jak gdyby to się naprawdę działa, uwalniają się hormony, następuje zaburzenie oddechu, momentalnie oddech się skraca, są trudności z wydechem, a więc nie można się rozluźnić, ciało się napina. Ja sama nie zdawałam sobie z tego sprawy, chociaż to takie oczywiste, tak można zatracić się w tym gównie:( Teraz mając to na uwadze jest mi dużo łatwiej i czuję, że wychodzę z tego bagna. Tamtego pechowego dnia 3 tyg temu czułam się koszmarnie, zmęczona i miałam pms, byłam wściekła no i wybuchłam... Prawda jest taka, że ludzim takim jak ja czy szz nie pomoże żaden psycholog, książki, rozrywki itd, trzeba samemgo sobie uświadomić jak się postępuje i zmieniać to, chociaż to brzmi banalnie taka jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Chociaż książki i ludzie są bardzo pomocni dlatego m.in pisze tutaj o tym i sterczę przy tym kompie od dłuższgo czasu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szz
dziękuje za to co piszesz, dobrze mi zrobiło wygadanie sie, zwłaszcza że do tej pory ukrywałam tą swoją słabość przed innymi, wstydze się tego zachowania bo większość napewno napisałaby 'jak on z tobą wytrzymuje?!' a to dodatkowa przykrość. Napewno skorzystam z twoich rad, bo widze że przechodze ten etap który ty masz już za sobą. Życze ci ulgi w tym co teraz przeżywasz i dużo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
To nie jest tak, że człowiek się zmienia jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki...To jest proces trwający cały czas i czasem są porażki, ale powoli można się z cierpienia wyzwolić, co staram się robić i Tobie tego życzę szz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
No bo zaraz padne trupem chyba, dostałam właśnie smsa od mojego ex, litościwego suchara mającego zaspokoić jego nie wiem co, wyrzuty sumienia pewnie "cześć, jak się czujesz, mogę jakoś pomóc" :(:(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marylciak
moze jednak wrocicie do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
up :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj ja tez sie rozstałam z facetem przez moje zachowanie i nie widze szansy na powrót

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zostawiłam faceta bo mnei zdradzał...a że była to moja 1 miłsoćm i po 3 latach ja nikogo ne pokochałam , wieć sentyment został....wczoraj sie owidziałam, ze ta laska jest w ciąży...a kiedyś gadał ze chce tylko z emną......ale życie ejst okrutne...nie potrafie tego znieść, wiem ze on jest kobieciarzem i pwoinnam sie cieszyć, z nie ejstem z nim ale kto to zrozumie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Współczuję Wam dziwczyny, jak to przechodzicie? Ja się dzisiaj obudziłam tradycyjnie o 6 z bólem brzucha, nie mogę jeść od paru dni :( Wiem, że nie mogę tak robić, właśnie wmuszam w siebie jakieś śniadanie. Muszę się pozbierać jak najszybciej, po prostu muszę... On nie był chodzącym ideałem, miał wady jak każdy, nie mogę go tak idealizować, jemu też pewnie nie jest łatwo. Czy zmuszanie się do jakiejś aktywności, robienie czegoś na siłę aby tylko robić i nie myśleć ma sens? :( Jutro go zobaczę w pracy :(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość msna
a ja bylam na miejscu twojego faceta ...potrafil sie obrazac na pare dni chociaz mieszkalismy razem, po 3 latach nie wytrzymalam i odeszlam chociaz bardzo go kochalam...(mieszkalismy w uk) wrocialm do polski , mielismy kontakt ze soba ib zalowalismy ale on tam ja tu, po roku przyjechal prosic o wybaczenie , wybaczylam ale nie wrocilam,,,,teraz minelo 3 lata od roztania mam meza i on wrocil do polski mamy kontak, jestesmy swiadomi ze stracilismy cos pieknego, ale trzeba zyc dalej i uczyc sie na bledach, ja sie nauczylam nie dawac sie i nie pozwalac partnerowi na dominacji a ex potrafi sluchac i wie kiedy rani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
msna to musiała być bardzo trudna decyzja dla Ciebie o odejściu, podziwiam Twoją odwagę i siłę... Jak tutuaj czytam, że ludzie do siebie tęsknią po 3 latach to mi się słabo robi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość msna
chodz mam meza, szanuje go, dogadujemy sie, rozumiemy to i tak wiem ze moj ex byl najwieksza miloscia....moze zycie kiedys nam da szanse znowu ale napewno nie teraz .... za duzo zla bylo i rozczarowania....a i co najgorsze ex ciagle pisze ze mam meza i napewno jakos sobie uloze zycie a zaraz poo tym ze jestem najwieksza miloscia jego zycia, ze zaluje co robil i zawsze bedzie mnie pamietal............ moj maz walczyl o mnie rok czasu bo wiedzial ze nie potrafie zyc bez ex ale walczyl i to mnie do niego przyciagnelo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Takie jest niezmienne prawo natury, że gdy chcesz się od czegoś na siłę uwolnić, uciec, przeciwstawić się czemuś, to zawsze to coś będzie za tobą podążało jak cień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
A Twoja sprawa jest świeża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona_
Dobrze wiem co czujesz. Kilka dni temu zostawił mnie facet, z którym byłam ponad 5 lat! Także przez moje fochy i kaprysy. Gdy rozmawialiśmy ze sobą był zimny jak głaz, ledwo chciał na mnie spojrzeć. Potem mi wyznał w sms, że w ten sposób chciał ukryć swój ból. Ale wrócić nie chce. Rozstaliśmy się we wtorek, a on już twierdzi, że się z tym pogodził ;/ Nie pojmuję jak można tak szybko się z tym pogodzić ;/ Czyżby już mnie nie kochał? Czyżby aż tak bardzo źle było mu ze mną? Boże, nie wyobrażam sobie życia bez niego ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Wiesz, ja próbuję też tak sobie tłumaczyć, że ten chłód to motyw obronny i tak pewnie jest...Próbuję go zrozumieć, nie potrafię czuć teraz wrogości do niego. Niby nie jesteśmy razem od prawie miesiąca bo nie rozmawialiśmy nic, zero, ale dopiero wczoraj po tej rozmowie mnie sparaliżowało, Boże gdzie ja byłam przez ten miesiąc, co ja sobie myślałam i co wyobrażałam :(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona_
On sam mi powiedział, że był chłodny, bo chciał ukryć to co czuje, więc to nie tak, że sobie wymyślam usprawiedliwienia. Nie potrafię jednak pojąć jak w tak krótkim czasie mógł się z tym wszystkim pogodzić. Tak jakby te 5 lat już nic dla niego nie znaczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dzisiaj też odszedł
na zawsze. Tylko , ze u nas to jest bardzo zagmatwane. Ja chorobliwie zazdrosna ale pozwalałam mu chodzić zkolegami i panowałam nad soba. Wczoraj nie wytrzymałam , zabrnoiłam , trzymałam , teraz mam podbite oko. Od rana 3 godziny chodziłam po parku i płakałam i dupa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona_
Jeśli to stało się dopiero dzisiaj to może jeszcze wróci do Ciebie. O ile tego chcesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×