Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutnamegi

Straciłam moją miłość

Polecane posty

Tufino zgadzam się z tą kobiecą złośliwością. Życzyłam mu aby znalazł sobie fajną dziewczynę aby z pracą mu się udało itd. choć w rzeczywistości czułam coś innego :P Ale tak to już jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tristan_345
Po co ściemniać? Dlaczego osoba porzucona czy nawet zdradzona i porzucona ma ukrywać, że ma nadzieję, że temu czy tamtej następny związek się sypnie? Za wyrządzoną krzywdę powinna być kara a nie nagroda. W rzeczywistości, gdyby to od decyzji osoby porzuconej jakimś cudem zależało czy "im" wyjdzie czy nie - to jestem przekonanym że tylko część z pełną werwą by ten "cyngiel -uda się, nie uda się im" nacisneło. Ale w zdecydowanej większości serc osób porzuconych i odrzuconych takie myśli są. I to wcale nie jest głupia rzecz, tylko zdrowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tristan_345
"Mnie takie upokorzenie spotkało pierwszy raz co prawda ale pewnie i ono nie będzie ostatnie" A dlaczego, z góry zakładasz, że nie będzie ostatnie?? Właśnie powinno być ostatnie. Kryzys jest po to dany by przemyśleć gdzie leżał błąd następnym razem wybrać odpowiednio. Bo takie życie będzie miała kobieta w jakich ramionach wyląduje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tristan założyłam tak, ponieważ uważam, że jestem młoda i pewnie jeszcze nie jedno przede mną. Z resztą nie wiem co będzie kiedyś, na dzień dzisiejszy dążę do tego, aby było mi samej ze sobą dobrze. Moje życie to był mój facet, czego żałuję. Skopałam dużo rzeczy w naszym związku ale wiem, że gdyby chciał wraz ze mną naprawiać nasz związek to by się udało. Jestem zdania, że nie można na drugiej osobie opierać swojego świata, szczęścia, bo to bez sensu. Na szczęście na bardzo słabą osobę nie trafiło- jestem w miarę silną osobą, która sobie poradzi. Najgorszy był ten pierwszy okres, czyli 2 tygodnie po rozstaniu. Nie mogłam sobie miejsca znaleźć, taka malutka depresja. Teraz odżywam i czuję się coraz lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Tristan_345 Hej uważaj, bo dostaniesz bana za propagowanie haseł z Hitlerjugend :D:D:D Wyzłośliwię się teraz: może zapytaj tych swoich byłych kawalerów, których odstawiłaś na zieloną trawkę, jak sobie radzili z rozstaniem i odrzuceniem. Powiem Ci, że dosyć często nad tym dumałam. Każdy przeżywa swój daramat na swój indywidualny sposób, bo sam go sobie stwarzaw swoim umyśle. Ja wiem, że to jak się teraz czuję jest tylko i wyłacznie moją winą, ale nie w sensie, że obwiniam się za rozpad swiązku. Po prostu sama nie potrafię jeszcze do końca odpuścić, wyzbyć się uczucia pustki i bólu. Czy czuję się winna w sprawie moich byłych kawalerów z zielonej trawki? Nie. Czy mam żal i pretensje do ex? Jeszcze mam. Minie trochę czasu nim i te uczucia miną, już mijają, bo wiem, że jest wolnym człowiekiem i nic mi nie jest winien, po prostu wybrał inną dróżkę. To piękne uczucie wyzbywać się żalu do osoby z którą przeżyło się tyle pięknych chwil. Ile z kobiet przechodziło takie sytuacje 2, 3 i więcej razy w życiu. Rozumiem osoby, na które to przyszło pierwszy raz i współczuje im. A Tym na które przyszło po raz kolejny? Nie spółczujesz. Bo takie życie będzie miała kobieta w jakich ramionach wyląduje. To brzmi przerażająco, na szczęście to nieprawda :) Tufinka Cóż może życie jest piękne, hm w sumie jestem o tym przekonana, ale nie teraz i nie dla mnie. Tak, teraz i dla Ciebie! Pomyśl o tym tak, do czasu rozmowy można powiedzieć, że dreptałaś trochę w miejscu, a teraz gdy już wiesz to czego się obawiałaś ale nie byłaś pewna, to możesz już tylko zrobić krok na przód ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tristan_345
Magiczne 2 tygodnie. Pamiętam. W ciągu 2 pierwszych tygodni nie było sekundy bym nie myślał o niej i o tym wszystkim. Myśli były natrętne i zatruwały mi pracę. Kompletny brak apetytu i brak uczucia głodu. Zajęcia wykonywane z obowiązku i rozpędu. I wtedy pamiętam jak dziś w jeden piątek, równo 2 tygodnie po, oglądałem film na laptopie. I w pewnym momencie złapałem się, że ja o tym nie myśle. Póżniej myśli wróciły znowu i sny. Ale już wiedziałem - zaczeło się zdrowienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Nie trudno było się domyślić, iż kolega też na odwyku ...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Megi dokładnie, właśnie chciałam to napisać we wcześniejszym moim poście :) Tristan a mogę wiedzieć ile masz lat ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tristan_345
Juz po odwyku. Obeszło się bez ludzkich specjalistów. Ale samemu trudno sobie poradzić. Jednak z pamięci tych wydarzeń się nie usunie. Zostają. Ale to naturalne, a lobotomii sobie nikt nie będzie fundował. Paradoksalnie teraz już wiem, że człowiek, który kochał tą drugą osobę, cierpi, ale wie co będzie, potrafi sobie wyobrazic przyszłośc, bo ona istnieje. Człowiek, który był tylko zakochany - wariuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tristan_345
Niedawno 30. A tamto wydarzenie, to już 2 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli się pozbierałeś i jest dobrze rozumiem ? 30 lat to nie tak dużo :) Megi jest w podobnym wieku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tristan_345
Tak, rzeczywiście to prawda, że można ozdrowieć i to się dzieje. Natomiast nie wybaczył bym sobie gdybym ten okres zmarnował, tzn tylko starał się zapomniec i pozbyć negatywnych uczuć. Na szczęście można zrobić więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Tristan_235 Wooow 2 lata...Się musiało dziać... Mam wrażenie, że nie do końca się z tym pogodziłeś. Ja czuję, że mój okres żałoby nie potrwa długo, oby. Mój ból powolutku słabnie, już tak mocno nie boli gdy go widzę, czasem reaguje niemalże obojętnie (z naciskiem na czasem;)). Ale oczyma dalej za nim wodzę, wypatruję go przez okno itd, wysłuchuję jego głosu, robię to automatycznie. Nie mniej jednak, chyba mnie "puszcza". Tak jak mówiłam, po nocy musi wzejść słońce, prawo równowagi działa w przyrodzie;) Lola Dzień dzisiejszy dążę do tego, aby było mi samej ze sobą dobrze. I tak trzymaj, jest to punkt wyjścia do wychodzenia z wszelkich życiowych traum. Jestem zdania, że nie można na drugiej osobie opierać swojego świata, szczęścia, bo to bez sensu. I tutaj Twój ex miał 100% racji ...dla niektórych stety, dla niektórych niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Tzn Ty miałaś 100% racji, co ja bredzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tristan_345
Hehehe, 2 lata to mineło od tamtych zdarzeń. Ale zdrowienie przyszło szybciej. Natomiast nadal się pamięta. Tylko że to juz nie wywołuje przeważnie żadnych emocji. Ani negatywnych, ani pozytywnych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe wiecie co, miło tak sobie tutaj porozmawiać :) Sympatyczni z was ludzie, niby młodsza jestem ale jak równy z równym, kulturalnie, bez zbędnych wulgaryzmów :) Megi wydaje mi się, że to, że się widujecie to w jakimś sensie Cię hartuje. Uodpornisz się na niego aż w końcu Ci zobojętnieje całkowicie. Ja czasami myślę, jakby to było gdybym go spotkała. Czy wszystko by wróciło czy miałabym to głęboko w poważaniu. Ty przynajmniej wiesz jak on na dzień dzisiejszy działa na Ciebie jak go widzisz, ja niestety albo stety tego nie doświadczyłam i raczej nie doświadczę. Sama nie wiem co lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Witajcie ;) Poranek słoneczny i rześki, a ja tymczasem próbuję nie złapać doła na wstępie... Życie płynie, 6ty tydzień bez mojego chłopa, jakoś tak mozolnie, powoli i nic się konkretnego nie dzieje. Tzn. pewnie i się dzieje natomiast ja tego nie widzę, ani nie czuję. Prysznic, ogarnę się i do pracy... Ostatnie słoneczne i ciepłe dni tego roku...endżoj! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Moj ex dzisian przyniosl kolezankom z pracy kwiaty, piekne herbaciane roze dla kazdej po jednej. Nie wiem z jakiej to okazji, glupio bylo pytac. Zrobilo mi sie troszke smutno a. Nie ma bolu brzuch i klocia, to znak, ze chyba powoli zdrowieje. Jest jak jest i im mniejszy stawiam opor przeciw temu co jest tym mniej cierpie. Sprawy zwiazane z nim nie dotycza juz mnie, tak sobie tlumacze. Ale...troche smutno mi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tristan_345
"smutnamegi": Tak parę ciągów logicznych dla rozrywki (a co tam). Jak można było przeczytać, pracujesz z tym swoim ex kawalerem. Można się też nietrudno domyśleć, ze i w pracy się poznaliście. Z twoim opisów co on robi teraz, a jak Ty się czujesz można też założyć, że to ty za nim latałaś bardziej niż on za Tobą. Całkiem możliwe, że to i Ty zainicjowałaś tą całą znajomość (otwarcie albo małymi fortelikami). Twoje posty jak się czyta, mówią, że jesteś kobietą posługującą się sprawnie poprawną polszczyzną (to zakłada oczytanie - zawodowe, czy hobbistczne - nie ma znaczenia) oraz z racji Twojego zawodu, otaczasz się ludźmi wykształconymi (oczywiście niekoniecznie znaczy to dobrymi). Tak więc chcąc, nie chcąc znalazłaś się w pewnej grupie osób, klasie społecznej nawet. Ludzie po rozstaniach cierpią nie tylko z powodu rany serca, straty kogoś kogo kochali (lub myśleli, że kochali), ale także z powodu lęku o przyszłość. U kobiet taki lęk o przyszłość zwykle umywa się do lęku o to czy "ktoś mi się trafi", czy ktogos jeszcze "tak pokocham". Oczywiscie bez ceregieli chodzi tu o to, czy spotkam kogoś, kogo sobie wyplanowałam. Czy spotkam kogoś co będzie miał to i to i był tym i tym, takim a takim. Ze środowiskiem lekarskim (sporo małżeństw lekarzy jest), czy np naukowym itp., jest taki problem, że ludzie po posmakowaniu ci.pek i fi.utków ze swoich klas społecznych, bardzo niechętnie nastawiają się na stałą (i rodzinną czasami przecież) penetrację, czy bycie penetrowaną przez osobniki z klas innych niż nasze (downgrade). Chyba, że penetrator (w przypadku kobiet np), bedzie z klasy wyższej od nich (upgrade). Dlatego umysł kobiety porzuconej przez mężczyznę w jej mniemaniu (może słusznym, może nie) jest skłonny do tym bardziej do tęsknot i rozpaczania, im mniejsze jest środowisko (łowisko) w którym może ona działać i aktywnie się prezentować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tristan_345
Mitem zupełnym jest, że lekarz da szczęście laborantce, szklarz kucharce, dójka traktorzyście a kierowca tira kelnerce. Przecież to brzmi komicznie jakby to zdolność sortowania listów na poczcie, albo serotypowania gronkowca złocistego przekładało się na szczęście rodzinne. Mezalians był pojęciem realnym w Polsce szlacheckiej i nadal w takich właśnie rodzinach jest unikany. Ale najważniejszą cechą, którą warto szukać u partnera (nie lubie tego słowa) jest to czy potrafi on kochać. Inne tez są ważne, ale bez tej jedynej żadna relacja romatyczna przetrwać nie może, bo z egoistą czy egoistką (choćby zamożnym czy wykształconą) to nie żadna miłość, tylko upodlenie i wykorzystywanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Tristanie :) Ciekawe teorie tutaj nam przedstawiles, jednak teraz byc moze Cie zaskocze :) Otoz zgadza sie, poznalismy sie w pracy. I na tym koniec zgodnosci poniewaz: on ma skonczone studia licencjackie z administracji, zarabia prawie najnizsza krajowa, nie jest ani oczytany ani osluchany (ksiazek nie trawi, muzyka rozrywkowa/disco). Jest prostym, nieskomplikowanym czlowiekiem, potrafiacym cieszyc sie z tego co ma. Nie jest typem przystojniaka. Twierdzi, ze zwrocil na mnie uwage od razu poniewaz jestem bardzo atrakcyjna kobieta (faceci zaczepiaja mnie na ulicy ciaaaaaagle) wiecznie slysze, ze jestem sliczna (mile, aczkolwiek dla mnie bez znaczenia). On sie zakochal pierwszy, on za mna biegal, on przysylal kwiaty, on wyczekiwal pod moim mieszkaniem! Twierdzil, ze jestem jego pierwsza miloscia. Twierdzi, ze na poczatku nawet nie zamarzyl ze bedzie mial u boku taka kobiete jak ja. I mija 1.5 roku i wszstko sie zmienia. To on jest wygranym. I nie chodzi tutaj o dume i fakt ze mnie zostawil. Chodzi o to ze mial na tyle szacunku do samego siebie aby wyjsc z tego toksycznego ukladu. Gierek prowadzonych przez niego aktualnie nie rozumiem, ale....moze i to lepiej. Ja znowu z telefonu jak analfabetka, wybaczcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Tristanie :) Ciekawe teorie tutaj nam przedstawiles, jednak teraz byc moze Cie zaskocze :) Otoz zgadza sie, poznalismy sie w pracy. I na tym koniec zgodnosci poniewaz: on ma skonczone studia licencjackie z administracji, zarabia prawie najnizsza krajowa, nie jest ani oczytany ani osluchany (ksiazek nie trawi, muzyka rozrywkowa/disco). Jest prostym, nieskomplikowanym czlowiekiem, potrafiacym cieszyc sie z tego co ma. Nie jest typem przystojniaka. Twierdzi, ze zwrocil na mnie uwage od razu poniewaz jestem bardzo atrakcyjna kobieta (faceci zaczepiaja mnie na ulicy ciaaaaaagle) wiecznie slysze, ze jestem sliczna (mile, aczkolwiek dla mnie bez znaczenia). On sie zakochal pierwszy, on za mna biegal, on przysylal kwiaty, on wyczekiwal pod moim mieszkaniem! Twierdzil, ze jestem jego pierwsza miloscia. Twierdzi, ze na poczatku nawet nie zamarzyl ze bedzie mial u boku taka kobiete jak ja. I mija 1.5 roku i wszstko sie zmienia. To on jest wygranym. I nie chodzi tutaj o dume i fakt ze mnie zostawil. Chodzi o to ze mial na tyle szacunku do samego siebie aby wyjsc z tego toksycznego ukladu. Gierek prowadzonych przez niego aktualnie nie rozumiem, ale....moze i to lepiej. Ja znowu z telefonu jak analfabetka, wybaczcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
megi gdybyś była taka śliczna to by Cię nie zostawił...więc bądź tak dobra i daruj sobie te przechwałki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tristan_345
Zabawa ze "skutkiem i przyczyną" była na ślepo, więc liczyłem się że mogłem się pomylić. Ale to tylko Was nie dotyczy. No to skoro taka piękna jesteś jak piszesz, to znaczy, ze on młodszy niedoświadczony (ty starsza, przed 30) zrobił w myśl znanej chłopskiej zasady. Napiszę w orginale, więc będzie brutalnie: "Na starej pi.cy młody ch.u.j się ćwicy". Oczywiście np dla mnie, nie jesteś już "dziewczyną" ale napewno nadal młodą kobietą. No cóż, widzisz prócz hormonów i motylków młode kobiey też powinny myśleć w doborze mężczyzn. Jeśli oczywiście myslą o czymś poważnym a nie tylko zakochać, dać, zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
brooki :) Nie przechwalam sie, stwierdzam fakty tylko :) Skoro myslisz, ze sliczne dziewczyny nie sa zostawiane przez facetow to pomysl raz jeszcze...Nie jestem osoba ktora wartosciuje ludzi na podstawie ich morologii, w przeciwnym razie pewnie bym na mojego ex wiekszej uwagi nie zwrocila. A teraz zarabialabym pieniadze buzia albo dupa jak kto woli. Tristanie Moze dla niektorych zabrzmi to banalnie i naiwnie, ale nie mysle o moim bylym zwiazku jako o cwiczeniach wiadomo czegona wiadomo czym. Kochalismy sie bardzo,wiem to. Uczucia mijaja i to, ze jego uczucie przeminelo, tak bywa...Kochal, przestal i odszedl. Mial prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkdsgfksfg
smutnamegi No bo zaraz padne trupem chyba, dostałam właśnie smsa od mojego ex, litościwego suchara mającego zaspokoić jego nie wiem co, wyrzuty sumienia pewnie "cześć, jak się czujesz, mogę jakoś pomóc" Co odpisalaś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powiesz mi
megi, czy miłość jeśli skończyła to w ogóle była miłość? bo mnie też to ciekawi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
No właśnie nie zgadzam się z powszechnie panującym przekonaniem, iż jeśli kochankowie nie zostaną ze sobą do grobowej deski, ktoś kogoś porzuci, to zawsze znajdzie się wytłumaczenie w postaci "to nie była miłość". Ja byłam zakochana strasznie, to było piękne uczucie. Jak wspomniałam, nikt w pracy o nas nie wie, nikt, przynajmniej oficjalnie...Być może domyślają się tylko 2 najbliższe koleżanki, z naciskiem na domyślają się... To było uczucie które pojawiło się po prostu tak nagle, ani ja ani on nikogo, że tak powiem, nie szukaliśmy...Pamiętam jak ciągle słyszałam od wszystkich, że dosłownie promienieje i pewnie się zakochałam:) A na smsa odpisałam "nie dzięki" czy coś w tym stylu... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutnamegi Mam rozumieć,że byliście razem przez 1,5 r. i nikt w pracy się nie zorientował? Jak Wam się to udało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×