Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lea99

Do samotnych - czy pogodzilyscie sie z tym, ze byc moze od konca zycia bedziecie

Polecane posty

Gość gość
moze takie jest przeznaczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość36
Do Belll: wiem, o czym mówisz. Z jednej strony czekamy na tę miłość jak na wybawienie i pokładamy w niej przesadne nadzieje. To znaczy - idealizujemy ten stan, sytuację. Z drugiej - jesteśmy już dojrzali i wiemy, że związek nie okaże się "lekiem na całe zło". Tym, co szczególnie nam ciąży jest karzące oko społeczeństwa (rodzina, znajomi, media). Wpatrzone nas z naganą, wyrzutem, irytacją. Czujemy, że zawiedliśmy, że się nami rozczarowano. Nawet już przestano nas pytać o męża/żonę. Gdyby samotność uznawana była w kulturze za alternatywny, równoprawny sposób życia - to może cierpielibyśmy nieco mniej. Też parokrotnie stawałem przed dylematem - wejść w związek, żeby spłacić daninę normie. Ale wiedząc, że nie pokocham potencjalnej partnerki, rezygnowałem. Pozdrawiam, dobrej niedzieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Magda
Przeznaczeniu trzeba pomóc i wyjść naprzeciwko miłości. Nigdy nie wiecie czy któregoś dnia spotkacie tego jedynego/ jedyną. Ale musicie porzucić wszelkie uprzedzenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość30stka
Wiecie, że jako nastolatka nigdy (nawet w najczarniejszych scenariuszach) nie pomyślałabym, że mając 30 lat będę nadal sama. Pierwszy długoletni związek się rozsypał, drugi musiałam ja sama zakończyć i tak oto będąc 30-latką jestem zupełnie sama, na dzień dzisiejszy bez perspektyw na jakiekolwiek zmiany w tym aspekcie. Wszyscy szkolni koledzy i koleżanki już dawno pozakładali rodziny, mają dzieci a ja nawet nie mam chłopaka, przykre to :( Część rodziny już nawet nie pyta o moje plany wyjścia za mąż, pozostali robią tylko głupie przytyki. Ostatnio coraz częściej miewam myśli, aby złapać pierwszego faceta który się napatoczy i z nim coś pokombinować (pal licho, że nie będę go kochać, marzę tylko aby mieć dziecko), ale wiem że to wyjątkowo głupi pomysł. Ciężko jest pogodzić się z upływającym czasem, a jeszcze gorzej pogodzić się z myślą, że być może już zawsze będę sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belllll
Tez nie wiem, jak sie pogodzic z brakiem bliskiej osoby. Czeka mnie wiele samotnych nudnych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo fajna czterdziestka
widzę, ze moje uwagi nie poszły na marne ;) a jak wam minął krótki długi weekend, samotnicy? bo ja np. byłam tak zawalona pracą papierkową, że nawet go nie zauważyłam choć w czwartek po południu miałam chwile słabości i rozczulana się nad sobą, no ale to nie tylko moja słaba psychika, a wpływ gospodarki hormonalnej kobiety :) pozdrowienia dla wszystkich, szukajcie jasnych stron życia, bo szybko mija - nawet w samotności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie mineło na rozpamiętywaniu danwych lat, straconych szans, na snuciu wizji idealnej majówki z Towarzyszem Życia...snułam się po łąkach niczym Jane Eyre po wrzosowiskach napotykając w co mniej odludnych miejsach zakochane pary i wtedy zderzenie jak z asfaltem:) ale minęło, przetrwałam, jutro znów to samo, tylko czy mam żyć po to by przetrwać czy po to by życie najpełniej przeżyc?:I

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość wyjątkowo nie w Tesco
Dla mnie długi weekend upłynął na szczęście pod znakiem pracy, więc za dużo czasu na rozmyślanie nad swoją dolą nie było ;) Mam pytanie do starszych i bardziej doświadczonych przez los forumowiczów - 1. Czy uważacie, że w normalnym życiu, gdy czlowiek np. jest w związku, ma tą drugą osobę i ma sporo zajęć, to w przypadku wolnego czasu potrafi się po prostu zrelaksować i cieszyć chwilą wytchnienia i lepiej odpocząć, a będąc samemu wolicie ciągle coś robić, żeby zabić czas? 2. Większość z nas ma jakieś hobby, zajęcia poza pracą itp. czy też macie tak, że często swoje hobby realizujecie nie z czystej przyjemności, tylko po to, by się po prostu nie nudzić w tej naszej samotności? Dla mnie nawet spotkania ze znajomymi, których bardzo lubię, są nacechowane bardziej negatywnym odczuciem - "O, umówię się z nimi, przynajmniej nie będę siedzieć w domu i się nudzić" a przecież powinno być zupełnie inaczej, zupełnie inne nastawienie do świata. Tak samo z hobby, pasjami, rozrywkami. 3. Czy obawiacie się tego, że strasznie długa samotność odciśnie piętno na Was i partnera, gdy już nie będziecie sami? Czy perspektywa straconych lat nie będzie zbyt bolesna? Mam dopiero 25 lat ale już te ze 4 lata samemu za dobrze na mnie nie wpłynęły i boję się, że minie dużo czasu z partnerką (Boże, żebym ją tylko znalazł - może być nawet jutro ;( ) zanim to raczej przykre doświadczenie przestanie siedzieć w głowie. Oczywiście mówię to z perspektywy kogoś, kto zupełnie nigdy nie miał żadnej nawet lepszej znajomej. Sporo tu ludzi, którzy jednak kogoś kiedyś mieli, więc pewnie też inaczej na to patrzą. 4. Czy nie boicie się tego, że gdy w końcu trafi się jakaś wolna osoba płci przeciwnej w dodatku zainteresowana Wami, to czy nie będzie tak, że albo w przypływie entuzjazmu "zalejecie" sobą drugą osobę, czy raczej będzie to coś w stylu "a nie będę się narzucać, może niech ona/on o mnie powalczy a ja będę czekać, żeby poczuć jak to jest być adorowanym i zdobywanym"? Boję się, że spotykając życzliwą dziewczynę będę z obiektywnego punktu widzenia tak nachalny, że ona poczuje się nieswojo i przestanie się ze mną kontaktować. Pytania może głupie, ale niie jestem w stanie sam udzielić sobie na nie odpowiedzi, bo nawet dzieciaki 11-12 letnie mają większe doświadczenie z płcią przeciwną, niż ja. W tym aspekcie czuję się inwalidą i wiele bym dał, żeby cofnąć czas o jakieś 5 lat i odmienić swoje życie na polu damsko-męskim. Pewne rzeczy muszą być "odfajkowane" w odpowiednim wieku, nawet niech to będzie pierwszy pocałunek, pierwsze spacery za rękę itp. - mając 25 lat a nie doświadczając jeszcze tego czuję, że może być potem naprawdę ciężko wrócić do "normalności". Nie mówiąc już o zwykłej zazdrości, czy chęci w końcu doświadczenia tego wszystkiego samemu. Wiele w życiu osiągnąłem, może nawet więcej niż spora część rówieśników i osób trochę starszych, ale bez grama miłości można zwariować wiedząc, że została jeszcze tak "banalna" sprawa do poznania, która nie jest już zależna tylko od nas i naszej wiedzy, wytrwałości czy ciężkiej pracy. Brakuje mi nawet zwykłego dotyku dziewczyn, nawet zapozowania do zdjęć, gdzie można się przytulić czy potrzymać za ręce, jestem zazdrosny o to nawet widząc fotografie koleżanek jeszcze niezameżnych albo nie będących w związkach - dla mnie nawet takie pozowanie do zdjęć, gdzie jest jakiś kontakt "fizyczny" jak np. położenie ręki na ramieniu urasta niemalże do rangi seksu i zazdrości o to, czy dziewczyna miała X partnerów a ja nawet nie miałem jak poczuć dłoni kobiety. To chore, wiem, ale dosłownie tylko dziewczyny mi brakuje do tego, by stwierdzić - "zrobiłem wszystko, co planowałem, poznałem i doświadczyłem wszystkiego, co chciałem a teraz mogę wyznaczać nowe cele i podbijać świat mając nowe podstawy i zrzucając z siebie przeklęte jarzmo !". Gdyby tylko dało się w jakiś sposób pozbyć swojego pragnienia miłości i kontaktu z płcią przeciwną, to byłbym chyba szczęśliwy - mógłbym się skupić w końcu na normalnej egzystencji a nie na ciągłym mysleniu o tym, że jestem sam. Nie mając żadnego bagażu doświadczeń z dziewczynami chcę a) trafić od razu na bratnią duszę i się ożenić - fajnie gdyby ona też była dziewicą i nasza sytuacja wyklarowałaby się b) chcę być w kilku związkach i zaliczyć kilka dziewczyn, żeby nie mieć poczucia niesprawiedliwości w sytuacji, gdy moja żona będzie miała na koncie kilku facetów w łóżku c) mogę trwać w swojej totalnej samotności gdyby tylko udało się wyłączyć swoje pragnienia i chęć doświadczenia tego, co tak mnie ciągle omija, żeby w końcu nie być smutnym, zazdrosnym i mieć w tyłku to, ile zakochanych par jest w parku, w mieście, w autobusie - żeby mieć na to wszystko wylane, to mogę być i sam do końca świata, ale w obecnej sytuacji, gdy tak rozpaczliwie chciałbym w końcu mieć dziewczynę, to ta samotność to koszmar. Może nawet tracąc swoje cholerne prawictwo w jakimś szybkim numerku albo przygodzie na jedną noc udałoby mi się jakoś "odblokować" i przestać się tak przejmować, ale póki co to strasznie mi smutno, że omija mnie tak ważna sfera życia ;( Przepraszam za przydługawego posta i życzę miłego tygodnia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
umiera świat na brak miłości :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czemu ? czemu mnie to spotkało,czemu nie dane mi jest być z kimś :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rbm
Nie wiem czemu ciebie to spotkało, ale w moim przypadku sprawa jest banalnie prosta - jestem brzydki i biedny. Nie pozostało mi nic innego jak pogodzić się z faktem, że zawsze będę sam, co też uczyniłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przykro mi :-( ja również jestem biedna, ładna ale biedna. i samotna od lat . uwierz więc że uroda nie daje żadnej gwarancji że szczęście i miłość zagości w Twoim życiu :-( u mnie doprowadziło do tego wiele błędnych decyzji :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobieta może być biedna, a facetowi to nie przeszkadza, w drugą stronę to nie działa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzę ze nie tylko ja mam taki problem choć jestem facetem mam 30 lat i od dawna jestem sam chyba już do tego przywykłem nawet morze czasami brakuje mi bliskiej osoby ...ale cuż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość36
uroda daje duże szanse na szczęście pod warunkiem, że na przeszkodzie nie staną inne czynniki; podobnie jak koleżanka (ładna i biedna) nie mogę narzekać na własny wygląd i dzięki temu - do pewnego momentu wszystko układało mi się super; pojawił się jednak czynnik nieprzewidziany - neuroza, która odizolowała mnie na lata od ludzi i to zaważyło na mojej sytuacji; a bieda u dziewczyn, jak już ktoś tu wspomniał, nie ma dla facetów żadnego znaczenia; status materialny kobiety jest sprawą nieistotną; liczy się bycie 3 w 1: "kochanką, matką i muzą" - że zacytuję poetę:) oczywiście piszę to pół-żartem, różne są preferencje i kryteria, a każde uproszczenie bardziej oddala od prawdy, niż nas do niej przybliża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety nie wszyscy są tacy,że brak kasy u kobiety nie ma dla nich znaczenia. kiedyś spotykałam się z chłopakiem, było cudownie dopóki nie przyjechał do mojego domu i nie zobaczył w jakich warunkach żyję ( wtedy się uczyłam w L.O. więc nie miałam możliwości by pomóc mamie ) dopóki nie zobaczył że jestem córką alkoholika i że ledwo wiążemy koniec z końcem. z dnia na dzień przestał pisać,dzwonić,oczywiście więcej też nie przyjechał. na szczęście więcej tak nie zostałam już potraktowana. ale wspomnienie tego czasu i dni boli do dziś .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli ktos czuje się samotny i chciałby popisać, to czekam, doradze, wysłucham, nigdzie nie ma miodu. Pozdrawiam i główka do góry, my kobiety jestesmy w stanie znieść wszystko:-* czarnakawa@spoko.pl 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam widze tu duzo wypowiedzi a temat samotosci zapytam wiec co mozna zrobic by to zmienic.? Ja sm jestem kawalerem szukam swego szczescia.Moze ktoras z Pan napisze do mnie.Kilka slow o mnie mily sympatyczny szczery wrazliwy romantyczna dusza.Jesli chcesz wiedziec wiecej napisz.Dla ulatwienia kontaktu podaje gg 4565909.Nawet gdy niedostepny napisz odpisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem już od lat samotna,zamknęłam się w sobie zupełnie...... nie mam pojęcia co ze mną będzie . straciłam już wiarę i nadzieję na szczęście i miłość :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czemu nikt już tu nie pisze ? :-( jestem taka samotna....było mi lżej gdy mogłam was chociaż poczytać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem jak czytanie o czyjeś samotności może sprawić, że będzie lżej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może dlatego że na takim Forum samotnych osób czasem można kogoś ciekawego poznac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawe czy jest tu ktoś kto poznał na forum swoja drugą połówkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niby jakim cudem ktoś miałby poznać? Prawdopodobieństwo, że dwoje ludzi na forum jest z tego samego miejsca nie jest zbyt duże. Chyba, że Warszawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sie pogodzilem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 19;58 a ile masz lat ? od dawna samotny ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba się pogodzić z tym.Czekanie i łudzenie się może być drogą do depresji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×