Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zmeczony

jak zakończyć niechciany związek?!?!

Polecane posty

Gość zmeczony

Witam, w skrócie sprawa wygląda tak: jesteśmy ze sobą od 7 lat, niestety od ponad 2 zaczęło się psuć, a od kilku miesięcy to już jest "tragedia" ( przynajmniej dla mnie ). Była już jedna "poważna rozmowa" na ten temat i sam jej powiedziałem, że się wypaliłem ( to też nie jest tak, że jestem gruboskórny, tylko za dużo czynników już na to wpłynęło ) i nie potrafię nawet powiedzieć, że ją kocham tak jak kiedyś. Po tej rozmowie był płacz i prośby żeby to naprawić, problem jest w tym, że ja już nie mam na to ani siły ani ochoty. Kilka razy już mówiłem żeby sobie kogoś znalazła albo żeby zaczęła kogoś szukać, ale mam wrażenie, że odbiera to jako formę żartu. Mieszkamy sami ( u mnie ), ona jest z innego miasta i tuta sobie ułożyła życie, oprócz mnie praca i znajomi... Nie chcę jej ot tak wyrzucać z domu, chyba za bardzo mi zależy, w końcu to ponad 7lat. Wiem, że jak bym to zrobił to by musiała wrócić do siebie, do rodziców i szukać pracy na nowo, a z doświadczenia mogę powiedzieć, że ciężko jest się dostosować do nowego miejsca pracy, chociaż może nie tyle ciężko, co to zawsze jakiś stres... Z drugiej jednak strony, chciałbym już zostać sam w domu i powoli układać sobie przyszłość na nowo, zacząć od początku. Nie mówię tu o nowym związku tylko żeby trochę zająć się tylko sobą... Ogólnie to tak w skrócie wygląda, jak coś to mogę trochę doopowiedzieć... Liczyłbym na jakieś konkretne wypowiedzi czy spostrzeżenia, chociaż pewnie ciężko po kilku zdaniach coś wywnioskować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestes ogarniety z tego co czytam powinienes porozmawiac z nia na powaznie i byc nie ugiety zeby nie brala niczego w formie zartu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucy in the skayy
pomoz jej, masz pewnie duzo znajomych bo to twoje miasto, zalatw jakies lokum, pracy przeciez nie musi zmieniac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczony
Co najlepsze to po jednej z kłótni sama zaczęła szukać mieszkania ( o czym sama mi powiedziała ) i propozycji od znajomych dostała dużo. lokum proponowała koleżanka z jej pracy, ale jak ona twierdzi to nie chce się komuś zwalać na głowę, a niestety finansowo za bardzo nie może nic wynająć dla siebie, a samego pokoju u kogoś nie chce wynajmować. W sumie to już mógłby być nie mój problem. Ogólnie to nie wiem na czym to stoi i jak to dalej będzie wyglądać. Wiem, że raczej nie problemem byłoby być stanowczym i powiedzieć żeby się wyprowadziła, czy nawet użyć do tego jakiś mocniejszych argumentów, niestety (stety?) jestem taki, że nie mógłbym zrobić takiej "świni"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spokojna poważna rozmowa i prośba, żeby zastanowiła się czy jednak nie skorzystać z oferty koleżanki z pracy. Nie wiem jak teraz zachowujecie się wobec siebie, ale jeśli ostatecznie zerwiesz i będziecie musieli traktować się jako zwykli współlokatorzy, to ona raczej sama długo takiej sytuacji nie wytrzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczony
W tej chwili patrząc z perspektywy osoby trzeciej to jestem (jak by to ładnie ująć) - oziębły - praktycznie żadnych czułości, nie mówię, że ją kocham, udaję, że nie pamiętam o "miesięcznicy" ( zawsze kupowałem jakiś kwiatek z tej okazji ), buzi tylko przy wyjściu i powrocie z pracy ( i to też żadne czułe )... Także z mojej strony żadne sygnały nie wychodzą ( jeśli można to tak nazwać ), a z kolei mam wrażenie, że ona ma ciągle nadzieję, że się to jakoś odbuduje i będzie jak dawniej. Uogólniając to już się męczę w tym związku, nie wiem dlaczego, ale czasami mnie irytuje po prostu swoją osobą, będąc gdzieś obok w pokoju czy się odzywając... nie dlatego, że jest jakaś zła czy upierdliwa, wydaję mi się, że to wychodzi po prostu z tego iż chciałbym być już sam w domu i sobie rozporządzać czasem po swojemu, a nie na dwie osoby. Z jednej strony mógłbym powiedzieć "sorry, ale musisz się już spakować i musimy się pożegnać", a z drugiej nie mam serca ot tak wyrzucić kogoś kogo darzyłem uczuciem przez 7lat. @bo_taka_jestem "nic na siłę" - zgadzam się w 100%, w tym momencie z mojej strony to jest już na siłę :/ @nogogłaszczka jak w takiej sytuacji może zachować się "zwykły współlokator"?! mamy zacząć wydzielać sobie np jedzenie albo osobno jadać obiady?! takie coś to moim zdaniem nie zmieni nic.. ostatnio po szczerej rozmowie i jej pytaniu "czy chcę z nią jeszcze być" oraz "czy mnie jeszcze kochasz" odpowiedziałem, że już nie chcę i nie kocham.. zaczął się płacz z jej strony i potem, że nie chce mnie stracić. Niestety ja już jestem pewien swoich uczuć i naprawdę mam dość. Czasami jeździ na weekendy do rodziców ( raz, czasami 2x na miesiąc ) i jest mi z tym dobrze, nie ma czegoś takiego, że tęsknię czy chciałbym żeby nie jechała, jest wręcz przeciwnie. Nie dzwonię i nie pytam co robi etc i denerwuje mnie dzień kiedy ma wrócić ( zwykle jest to niedziela )... Temat dość ciężki i chyba bez ostrego podejścia do tematu nic nie zdziałam. No, chyba, że się jakiś cud zdarzy i kogoś pozna ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczony
poza tym widzę, że się stara i jest dla mnie za dobra, gdzie przez to głupio mi jeszcze bardziej z tego powodu. jakieś obiady po pracy, kanapki do pracy i parę innych pierdół. Dobra dziewczyna, no ale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wchodząc do domu i wychodząc nie dawaj buziaka. Wręcz uchyl się z twarzą, gdy ona podbiegnie. Zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zazdroszczę - ani Tobie, ani jej :( Znasz jej znajomych? Koleżanki? Może porozmawiaj z kimś z jej otoczenia. Albo zdobądź się na naprawdę szczerą rozmowę i daj jej czas na znalezienie sobie nowego lokum. Inaczej się zamęczycie - i Ty i ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ONA10101
Nic już w niej nie widzisz? I nie ma w niej już nic co zawsze się Tobie podobało??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczony
@Damascenka Wątpię, żeby rozmowa z jej znajomymi coś dała. Ta koleżanka, która jej proponowała miejsce do spania mówiła, że nawet nie musiałaby płacić przez jakiś czas, a mieszka sama. Niestety duma nie pozwala na przyjęcie takiej oferty pomocy. @ONA10101 Seksu już nie uprawiamy, nie pamiętam nawet jak długo. Czasami słyszę "mógłbyś się ze mną pokochać" to odpowiadam, że nie mam ochoty albo milczę ( chociaż nie powiem, że mi się nie chcę... ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TORKA 8
Dziwna jest ta twoja sytuacja . Przechodzony zwiazek , wiesz ze w okolicach 7 lat , kazdy zwiazek przechodzi kryzys . Probowales dac Wam szanse , ona sie stara , a Ty wyglada na to , ze nie chcesz , moze nie skreslaj tak szybko waszego zwiazku . Mozesz potem zalowac , ze zbyt szybko skresliles to co was laczylo .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech sie cos stanie
pobierzcie sie, albo zrobcie sobie dziecko , nuda zapadla przez 7 lat nic ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczony
@TORKA 8 Uwierz, próbowałem już nie raz w ciągu tego gorszego okresu dać szansę temu związkowi, ale dalej nic już nie czuję. Nie skreślam tego ta szybko, po prostu to już trwa dłuższy okres. Kiedyś miałem wątpliwości po różnych kłótniach, chyba jak każdy, ale teraz czy jest dobrze czy jest źle to w sumie mi już na tym nie zależy. Czasami mi głupio, że tak się stara i nie zasługuję na takie traktowanie z jej strony, nie wiem jak mam reagować w takich momentach. Jestem świadomy, że w przyszłości mogę tego rozpadu żałować, nie wykluczam takiej sytuacji, ale trzeba iść do przodu i żyć dalej. @niech sie cos stanie akurat te dwa pomysły są ostatnimi jakich bym chciał w tym momencie. Nie wierzę w takie rzeczy, żeby zrobić (DUŻY) krok do przodu i może jakoś się ułoży... Potem może być jeszcze gorzej, a i trudniej takie coś odwrócić (ślub), bo dziecko to już do końca życia. Głównie chodzi mi o jej podejście i zachowanie. Czasami mam wrażenie, że nie dociera do niej nasza rozmowa i moje zachowanie w stosunku do niej, dalej się stara i szkoda mi jej z tego powodu. Druga sprawa to kwestia wyprowadzki, rozumiem, że ktoś się może przyzwyczaić po 7latach do mieszkania w innym mieście, poznać nowych znajomych i ułożyć sobie jako tako życie, ale nie wierzę, żeby sobie nie dała rady jakby coś ją zmusiło do tego. Przykładowo mógłbym stracić mieszkanie i co wtedy?! ciężko...jest ciężko i dosłownie duszę się tym wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozstawajcie się
pomyślcie raczej o ślubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiesz 7 lat to duzo
i przeszło Tobie to uczucie? Dziwie się, że jesteś z kobietą 7 lat aż.... i nic..... Zero zaręczyn nawet? Czy Ty o niej w ogóle myślałeś poważnie?? Czy był to związek jesteśmy ze sobą bo jest tak dobrze boję się samotności. Ona Cię bardzo kocha 7 lat bez żadnych zobowiązań podziwiam ją, inna już dawno zostawiłaby Ciebie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loricifera
życie jest tylko jedno i kazdy ma prawo do poukładania go sobie tak jak chce i czasami trzeba być egoistą dla własnego dobra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sensitive23
A mi sie jednak wydaje ze jestes malo konkretnym facetem niestety.... jesli zwiazek sie wypalil i nie widzisz zadnych szans ratowania tego co was laczylo przez te 7 lat to na litosc boska dlaczego nadal robisz tej dziewczynie nadzieje,pozwalasz na to by sie starala.Ja jednak uwazam ze powinienes usiasc z nia i konkretnie porozmawiac SLUCHAJ JEST TAK I TAK MASZ CZAS DO....NA ZNALEZIENIE SOBIE NOWEGO MIESZKANIA dziekuje za te wszystkie lata ale dalej zwyczajnie byc razem nie mozemy.I przestan z caluskami na powitanie i pozegnanie bo to nie fer wedlug tej dziewczyny.W takich sytuacjach nie ma litosci bo ja bardziej krzywdzisz tylko. A swoja droga to smutne zabrales dziewczynie tyle lat a teraz co.....wypaliles sie ehhh tacy sa wlasnie mezczyzni ( nie szyscy oczywiscie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie kobietka i tyle
A ja Ci powiem facet, że to, co robisz, to dla mnie jest świństwo i tyle. Mów sobie co chcesz, jak to nie chcesz jej ranić, jak to nie chcesz jej "świni" podłożyć i tak dalej... Myślisz, że to, co teraz robisz, jest dla niej lepsze? Niby twierdzisz, że nie dajesz jej nadziei, nie mówisz, że kochasz, ale jednocześnie jesteś z nią, mieszkasz z nią, dajesz jej buzi (nieważne, czy jakoś bardzo czule, czy nie). Dajesz jej nadzieję, pozwalasz się łudzić, że może jeszcze się ułoży, a z drugiej strony wywnętrzasz się na forum, jak to Ci źle... Weź to przetnij raz a konkretnie, powiedz jej, że to koniec. Niech dziewczyna ma szansę na to, żeby sobie ułożyć życie bez Ciebie. Im dłużej będziesz ją zwodził, tym gorzej dla niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie kobietka i tyle
sensitive23 - widzę, że myślimy podobnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden pan przed 30
Pomyśl sobie że panna jak się znudzi to niema skrupułów zostawić faceta. Więc postaw sprawę jasno i klarownie ,a potem po prostu wychodź sobie gdzieś sam i jej nie mów nie odbieraj telefonow ,,wyjedź gdzieś na tydzień ,dwa ..oddalaj się sam od niej ..a może sam się przeprowadź ...najlepiej to by zrobiła Ci/wam rozłąka wtedy też byś poczuł czego naprawdę chcesz bo może byś zatęsknił jednak za nią po miesiącu bycia samemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden pan przed 30
"A swoja droga to smutne zabrales dziewczynie tyle lat a teraz co.....wypaliles sie ehhh tacy sa wlasnie mezczyzn_ " bo tak bo kobiety facetów wcale nie zostawiają po latach oj nie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sensitive23
Dokladnie tak... taka sobie kobietka i tyle:))) JAk mozna zwodzic dziewczyne jednoczesnie dajac jej cien nadziei na poprawe i zmiane postanowienia .Jestem zniesmaczona tym w jaki glupi sposob traktuje ta dziewczyne i uczucie ktorym go dazy. Autorze gdzie sie podzial facet z przed 7 lat????????nie wierze ze od tak mozna sie odkochac i jednoczesnie nie wierze ze mozna byc przez conajmniej 2 lata jak pisales z kobieta do ktorej sie nic nie czuje.To zwykle swinstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczony
@ Wiesz 7 lat to duzo /i przeszło Tobie to uczucie? Dziwie się, że jesteś z kobietą 7 lat aż.... i nic...../ nie przeszło mi z dnia na dzień, po prostu z czasem po wielu sytuacjach myślałem o tym i do tego doszedłem /Zero zaręczyn nawet? Czy Ty o niej w ogóle myślałeś poważnie?? Czy był to związek jesteśmy ze sobą bo jest tak dobrze boję się samotności./ Myślałem o tym poważnie i już wstępnie rozmawialiśmy na ten temat. Niestety nie pamiętam już nawet dlaczego to ucichło... @ loricifera /życie jest tylko jedno i kazdy ma prawo do poukładania go sobie tak jak chce i czasami trzeba być egoistą dla własnego dobra :)/ czasami tak ;) @ sensitive23 /A mi sie jednak wydaje ze jestes malo konkretnym facetem niestety.... jesli zwiazek sie wypalil i nie widzisz zadnych szans ratowania tego co was laczylo przez te 7 lat to na litosc boska dlaczego nadal robisz tej dziewczynie nadzieje,pozwalasz na to by sie starala./ Nie tyle, że pozwalam, co po prostu taka już jest. Prosiłem nie raz żeby nic dla mnie nie robiła, dostałem odpowiedź, że nie potrafi taka być. /Ja jednak uwazam ze powinienes usiasc z nia i konkretnie porozmawiac SLUCHAJ JEST TAK I TAK MASZ CZAS DO....NA ZNALEZIENIE SOBIE NOWEGO MIESZKANIA dziekuje za te wszystkie lata ale dalej zwyczajnie byc razem nie mozemy./ To jest wydaję mi się, że jedyne rozsądne rozwiązanie. /I przestan z caluskami na powitanie i pozegnanie bo to nie fer wedlug tej dziewczyny.W takich sytuacjach nie ma litosci bo ja bardziej krzywdzisz tylko./ przestałem... /A swoja droga to smutne zabrales dziewczynie tyle lat a teraz co.....wypaliles sie ehhh tacy sa wlasnie mezczyzni ( nie szyscy oczywiscie)/ to działa w obie strony. Nie wypaliłem się, po prostu nie chcę być z kimś z kim nie jest mi dobrze... Tutaj muszę dodać trochę informacji na swoją obronę. Otóż, miałem mały problem z pracą, a co za tym idzie, z mieszkaniem. "Dół" straszny, ciężko było coś znaleźć przez dłuższy okres, a rachunków z miesiąca na miesiąc przybywało. Doszło do tego, że dostałem wypowiedzenie umowy najmu mieszkania, w sumie nie wiedziałem co robić i skąd brać pomoc. Ona pracowała i w sumie do dziś nie wiem czemu były (dla niej) ważniejsze wydatki od mieszkania ( w końcu tylko tu mieszka ). Ostro się pokłóciliśmy przez to, jak i przez resztę ciągnących się za tym rzeczy - długi itp. Z jej strony skończyło się na mailu do znajomych z prośbą o pomoc w znalezieniu lokum o czym mi powiedziała dzień po tej kłótni, bo sobie powiedzieliśmy parę słów, gdzie wyszło ode mnie ( już nawet nie pamiętam dokładnie dlaczego ) żeby się wyprowadziła. Jakoś w tym samym czasie, spotkałem się z moją rodziną, gdzie zaoferowali mi pomoc w spłaceniu mieszkania aby nikt mnie z niego nie wyrzucił. Tak się też stało, rodzina mnie wspomogła, a moją kochająca druga połowa jak gdyby nigdy nic przestała sobie szukać czegokolwiek i tak jest po dziś dzień. W skrócie: straciłem pracę->ona pracowała i nie płaciła za mieszkanie->kłótnia->szukanie przez nią mieszkania dla siebie->rozmowa i pomoc od mojej rodziny->jak ręką odjął - po temacie To była jedna (ale nie jedyna) z poważniejszych kłótni i wszystko zaczęło po kolei się walić. Dość mocno zabolało mnie takie "wsparcie" z jej strony. Wiem, że powiedziałem żeby się wyniosła, ale z tego jak mi rozum podpowiada to powinno się wspierać kogoś bliskiego mimo trudnej sytuacji, a nawet takiej sytuacji stworzonej przez tą osobę... w tym wypadku mnie. @ taka sobie kobietka i tyle /A ja Ci powiem facet, że to, co robisz, to dla mnie jest świństwo i tyle. Mów sobie co chcesz, jak to nie chcesz jej ranić, jak to nie chcesz jej "świni" podłożyć i tak dalej... Myślisz, że to, co teraz robisz, jest dla niej lepsze?/ wiem, że nie jest lepsze. Po prostu nie wiem jak to zakończyć tak aby ją za bardzo nie dotknęło. /Niby twierdzisz, że nie dajesz jej nadziei, nie mówisz, że kochasz, ale jednocześnie jesteś z nią, mieszkasz z nią, dajesz jej buzi (nieważne, czy jakoś bardzo czule, czy nie). Dajesz jej nadzieję, pozwalasz się łudzić, że może jeszcze się ułoży, a z drugiej strony wywnętrzasz się na forum, jak to Ci źle.../ nie daję jej nadziei ( przynajmniej tak mi się wydaje ), nie mówię, że kocham, przestałem dawać buzi, jedynie rozmawiamy "jak minął dzień", "co słychać" tyle... /Weź to przetnij raz a konkretnie, powiedz jej, że to koniec. Niech dziewczyna ma szansę na to, żeby sobie ułożyć życie bez Ciebie. Im dłużej będziesz ją zwodził, tym gorzej dla niej./ bardzo bym chciał aby sobie ułożyła życie i była szczęśliwa, po prostu ciężko mi jej powiedzieć "sorry, ale już cię nie kocham i musisz się wyprowadzić" @ sensitive23 /Dokladnie tak... taka sobie kobietka i tyle JAk mozna zwodzic dziewczyne jednoczesnie dajac jej cien nadziei na poprawe i zmiane postanowienia .Jestem zniesmaczona tym w jaki glupi sposob traktuje ta dziewczyne i uczucie ktorym go dazy./ nie zwodzę jej, nie daję żadnych znaków, nie wysyłam sygnałów, że może coś jednak... /Autorze gdzie sie podzial facet z przed 7 lat????????nie wierze ze od tak mozna sie odkochac i jednoczesnie nie wierze ze mozna byc przez conajmniej 2 lata jak pisales z kobieta do ktorej sie nic nie czuje.To zwykle swinstwo./ nie odkochałem się "od tak", po prostu nazbierało się i widać jak można na kogoś liczyć w czasie kryzysu, bo taki może każdego spotkać... a z dwoma latami może trochę przesadziłem, a na pewno od dwóch lat nie czuję tego co wcześniej... Reasumując Wasze wypowiedzi, cieszę się, że jest tyle spostrzeżeń z Waszej strony, dobrze jest dowiedzieć się patrząc z perspektywy osoby trzeciej. Może przytoczyłem trochę za mało historii z mojego i jej życia, stąd te niedomówienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basiabbbbzy
A ile macie lat? Faktycznie, jakbys podał więcej powodów, dlaczego sie odkochałeś, to lepiej bysmy cie tu zrozumieli i pochopnie nie oceniali.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość virescens
zmeczony - jesteś ciepłe kluchy a nie zmęczony ! Zapewniam Cię że Ona się z Ciebie w myślach śmieje jakim frajerem jesteś ! Gwarantuję Ci na 1000% że Ona w analogicznej sytuacji spakowałaby Cię jednego popołudnia a resztę rzeczy wyrzuciła przez okno i na wszelki wypadek zmieniła zamki w drzwiach. Zrób tak jak robi to kobieta, spakuj ją , wystaw rzeczy na korytarz i jak będzie sie dobijac do drzwi zadzwoń na policję !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybka jedna
"najlepiej to by zrobiła Ci/wam rozłąka wtedy też byś poczuł czego naprawdę chcesz bo może byś zatęsknił jednak za nią po miesiącu bycia samemu." To chyba byłoby dobre wyjście. Może zaproponuj jej, aby na jakiś czas wyprowadziła się od Ciebie bo chcesz "odpocząć" i zastanowić się nad Waszym związkiem. Czy kiedykolwiek mieliście taką "przerwę"? Rozstawałeś się już z nią? Bo faktycznie 7 lat to kawał czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobrze_mi
Wyprowadzka to jedyne, rozsądne rozwiazanie. I nie wierzę w to, że nie może sobie znaleźć mieszkania. To zwykłe przeciągnie - ma nadzieję, że może "jakoś to będzie", jeśli zostanie. Tymczasem będzie tylko gorzej - i dla niej, i dla Ciebie. Swoja drogą - gdzie ona ma dumę? Ja na jej miejscy wyprowadziłabym się natychmiast po slowach "nie kocham Cię i nie chcę być z Tobą". Co nie znaczy, ze mi jej nie żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×