Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pawłowa Mama

Autyzm

Polecane posty

Syrop z cebuli, flegaminę w tabletkach, deflegmin w kroplach. My ostatnio tego używamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
inhalacje odpadają bo on nie pozwala, a syropu z cebuli nie przełknie :/ a deflegmin chyba mam, on nie ma duzego kaszlu ale Przemek jest chory i boje się że u Tadka się to rozwinie skoro kaszle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
kafe nie puszcza linka ale jak wpiszesz sobie tadeuszek blog to na pewno trafisz na naszą stronę, linka wrzuce na fb bo tu nie mam sil probowalam spacje usuwac i tez dupa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny kiedys gdzieś obiło mi się o uszy że na kaszel dobrze jest obłożyć klatkę piersiową na noc cebulą tylko nie znam dokładnie szczegółów musiały byście poszukać coś na necie. Mój mały dostawał hederesal jest z bluszczu ale nie wiem czym słodzony jest na suchy kaszel. A może spróbuj inhalacji z mucosolvanu u nas się sprawdza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogryzku masz ślczne dzieci :-) wogóle zauwazyłyście że dzieci autystyczne są bardzo urodziwe :-) nie wiem jaki to ma związek pewnie żadnego ale mają coś w sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
dzięki agazgaga :) mój starszy to często jest jakimś dzieckiem okładkowym, to w tv, to na www przedszkola itp.. kiedyś nawet na sali zabaw były jakieś castingi i mnie naciągli ale nie poszłam, kilka dni temu wybrali jego zdj w fundacji do plakatu, wiadomo ze dla matki to zawsze własne dzieci są naj, ale faktycznie coś w tym jest ze te autystyczne mają w sobie coś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiki  86
Podpisuje się pod tym w 100% :D :D :D Ja mam wręcz "znajome" które nie chcą juz nawet zatrzymać się na ulicy jak je mijamy bo ludzie zawsze prawią o moim małym a im nie odpowiada, żeby ktoś przyćmiewał ich dziecko. Smutne ale prawdziwe :/ Tak jakby tylko to się w życiu liczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kika mialam jeszcze napisac o lustrze. nam zlecili cwiczenia przy lustrze.czesci ciala pokazujemy na sobie i na dziecku.rozne miny i dzweki a synek po nas powtarza.wazna jest praca jezyka.my wypinamy go i rozne "figury"nim robimy a D z checia cwiczy w ten sposob.przed lustrem rowniez wykonujemy cwiczenka zalecone przez p.Magde(si) o moim D tez mowia ze jest sliczny.kilka razy zdarzylo sie uskyszec,ze ma takie madre oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ogryzku,gratuluje medialnego synka:-) u nas w rodzinie tylko ja bylam w tv i w gazecie.pamietam jak bronilam sie przed tym.w koncu zlitowalam sie jak przyszedl do mnie kamerzysta i powiedzial,zebym sie zkitowala bo on ma jeszcze inna robote.a jak ja tak uparta to on do drugiej pracy nie zdazy i jego dzieci nie beda mialy co jesc!szkoda ki sie go zrobilo i wystapilam! rezysera i swojego szefa nie sluchalam w tej kwestii.tym bardziej ze nic z tego nie mialam w kwestii materialnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiki  86
Kajsad- nam jeszcze daleko do powtarzania min przed lustrem czy w jakikolwiek inny sposób, ale nie załamuje się, bo wierze że małymi kroczkami dojdziemy daleko. Każdego dnia zaskakuje mnie czymś nowym i wiem że muszę być cierpliwa. Jeszcze miesiąc temu nie marzyłam o odkładaniu rzeczy na półkę, budowaniu ze mną choc przez chwilkę, czy przynoszeniu i podaniu czegoś do ręki a teraz to juz normalne rzeczy :) Dziś rozbroił mnie na placu zabaw jak sam poleciał na zjeżdżalnie, wszedł, złapał się barierki, usiadł jak mu kazałam, odepchnął się i zjechał :) To był jego czwarty raz na placu zabaw i wcześniej nie chodził na zjeżdżalnie wiec sam musiał zaobserwować jak to się robi. Ciesze się ze póki co mamy spokój z ta okropna opryszczką (tfu tfu), która go nękała 6 miesięcy, jak dermatolog czuła zdjecia z pierwszych wysypów jakie miał, to powiedziała że to był okropny ból jaki musiał przejść. No i 6 miesiecy izolacji też mu nie zrobiło dobrze, bo on i tak biedny jesli chodzi o jakieś kontakty z ludźmi. Nie mamy tu rodziny, znajomi to tak przelotnie na mieście, grupka przyjaciół z pracy ale wiadomo, każdy ma swoje życie, wiec poza ludźmi ze spacerów czy kilkoma krótkimi wizytami babci i cioci, mały nie miał opcji być dużo pośród ludzi :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiki  86
A na koncentrację, ćwiczenie motoryki (jeśli któryś maluch ma też z tym problem) i ogolnie świetne ćwiczenie na wszystko to puszczanie baniek mydlanych. Mój jest nimi zachwycony i bardzo skupia się na ich łapaniu. Jak wszystkie pękną to przybiega, patrzy na zbiorniczek i macha rękami z radości (dodam tu tylko że mój nie macha "autystycznie" na tzw ptaszka tylko jakby bił brawo i tylko wtedy jak się cieszy). Właśnie tak uczę go prosić w języku migowym. Jak przybiega i chce żebym zrobiła więcej to pytam po angielsku i każe pokazac ze chce wiecej składając mu rączki. Dzis załapał juz troche i sam ręce złożył dwa razy. U nas też ciężko bo mały rozdarty miedzy dwa języki i to też mu mętlik w główce robi... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KIKI my też zaczynaliśmy od baniek! Wprowadź piktogramy. Zobaczysz po czasie jakie są rewelacyjne. My na wszelkie rzeczy w domu przyklejaliśmy obrazek z podpisem, żeby za każdym razem określać daną rzecz w ten sam sposób. Jak miałam mu dać np. jeść to dostawał najpierw miskę z łyżką a na rzepach były przyczepione obrazki łżeczki i miseczki. To samo na szafie, zabawkach,w toalecie, telewizorze, lodówce, owocach, drzwiach....To działa! Jak mały zbliżał się do drzwi to mu pokazywałam obrazek i powtarzałam nazwę. Mówik jest super! Dziś, zostały nam w domu porozklejane obrazki, bo mały już mówi ale często do nich wraca :) Musisz tylko określić język dominujący, wiem jak trudno u dzieci dwujęzycznych wywołać mowę...Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Plamiasty u mnie mały jest fanem karteczek zaraz odrywa ogląda bawi się itd a jak zaczepie wysoko to mam taką histerię że nie ogarniam :-(. W którym miejscu dokładnie na blogu u ogryzka znalazłaś te rękawiczki? szukam szukam i nie mam czasu :-) Bańki są super mój mały uwielbia i próbuje dmuchać :-) nawlekanie koralików tez jest dobre. ... Pokłóciłam się z mężem bo powiedziałam że będziemy chodzić do tej babki co powiedziała że z małym źle ona jest od wwr a ta co powiedziała że jest dobrze jest od SI (zajmuje się dziećmi z SI). Mąż też uważa że jest dobrze a tamta przesadza i już wszędzie widzi autyzm, ale chyba lepiej przesadzić niż zbagatelizować sama nie wiem zobaczę jak będzie przebiegać następna wizyta. Liczę na to że jak mały pójdzie od września do przedszkola to będę mogła się starać o zajęcia z WWR u nas tylko dzieciom szkolnym i przedszkolnym przyznają :-( i też nie wiem jakie warunki trzeba spełniać. A do października tak daleko :-( Kurcze mam takie mieszane uczucia bo jak mi mówią że jest źle to nie do końca się zgadzam a jak mówią że dobrze to boję się w to uwierzyć żeby czegoś nie zepsuć. Też tak miałyście przed diagnozą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiki  86
Agazgaga- ciesz się ze kłócisz się z mężem o takie rzeczy... Ja jestem z moim dzień w dzień pokłócona bo jest mi ciezko samej robic wszystko z małym, zwłaszcza ze on 5 sekund w miejscu nie ucierzi i wszystko bierze do buzi i gryzie. Psie zabawki, patelnie kable, co znajdzie wiec nie mozna go spuścić z oczu. A mąż wraca z pracy, siada na tablet, potem czyta książkę, obstawia jakies durne zakłady, później idzie ćwiczyć, znów tablet i koniec dnia. Że nie ma w jego zyciu miejsca dla mnie to juz przywyklam ale nie moge znieść ze nawet nie pomoże a juz tym bardziej ze sam z siebie nie zajmie się pol godziny dzieckiem. A przed ludźmi to taaaaaaaaaaaaaak go kocha.Mi jako matce jest na to tak ciezko patrzeć ze nawet sobie nie wyobrażacie :( Nieraz weźmie go na minutę jak idę małemu robić mleko i ledwo wyjdę z pokoju juz słyszę jak "widzisz jak się matka ze wszystkim wlecze" i duzo gorszych :'( Nigdy nie chodzi z nami na spacer czy gdziekolwiek, nawet jak prosze, tłumacze ile to by znaczyło też dla małego, ile więcej moglibyśmy zrobić razem...I wtedy słyszę że znow jadaczka mi się otworzyła i dopuki nie wyjdzie to się nie zamknę. Mówię wam jestem załamana, bo on jest jedyna moja rodziną i zamiast wsparcia wysłuchuje że to przeze mnie jest takie dziecko bo jestem gównianą matką. Nigdy nie mogę się doprosić żeby do lekarza z nami jechał, musialam go okłamać jak mały miał diagnozę autyzmu i powiedzieć ze dzwonił lekarz i kazał przyjechać nam obojgu, bo za żadne skarby nie chciał słuchać. Nie trzeba być w zyciu samym, żeby być samotnym :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga to wygoogluj sobie -sensoryczne rękawiczki. Ogryzek wrzucił linka na fb. Też miałam takie odczucia jak Ty, nikt mnie nie potrafił uspokoić. Czekałam na diagnozę jak na wyrocznię, naczytałam się, naoglądałam i miałam mętlik w głowie. Kiki współczuję, nie wiem nawet co Ci napisać. Człowiek potrzebuje wsparcia drugiej osoby. Mój mąż to takie ciepłe kluchy, on o niczym w sprawie małego sam nie zadecyduje. Sam mówi, że on tego nie ogarnia, tych wszystkich wizyt, terapii, suplementów, diety, terminów... Też wszystko jest na mojej głowie. Jednak potrafi zająć się małym, wyjść z nim na spacer, pobawić się z nim a nawet poćwiczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sobie nie wyobrażam być z wszystkim sama. Mój mąż jak trzeba to siedzi z Kubą i ćwiczy, jeździ na terapię jesli ja nie mogę, to on w sumie naciskał na wprowadzenie diety, dziś od rana kisił kapuchę dla Kuby:) Nie wiem jak dałabym sobie radę bez jego pomocy, tym bardziej,że jestem nerwowa, ciągle się czymś przejmuje. Ciężko by było. Dziś Dzień Kobiet. Wszystkiego dobrego dziewczynki:) Ja o 17 idę do knajpy na babski wieczór:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiki  86
Zazdroszczę wam dziewczyny. Mój naje się i położy talerz z nożem i widelcem na ziemi żeby pies wylizał ale ze obok dziecko to juz nieważne. Wrzeszczy o wszystko i na wszystko. Zostawia ciężarki tak poukładane na korytarzu ze maly wczoraj spuścił sobie prawie 10 kilo na noge, w ostatniej chwili go złapałam, daje małemu bawic się tabletkami które bez problemu wydusza, a rzeczy jak grzebanie w psim jedzeniu, grynienie butów z błotem, gryzienie kabli czy dłubanie w ubikacji to juz norma. Wczoraj zostawił otwarta paczkę płatków śniadaniowych czekoladowych pod stołem :/ A na święta maly zjadł caly brokat z wielkiej bombki choinkowej jak byłam w pracy i gdybym nie znalazła jej przypadkiem w śmieciach to nawet by się nie przyznał. Maly cierpiał kilka dni :( Dlatego ja nie mialam wyjścia, musialam odpuścić pracę bo z malym bylo tylko coraz gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiki ja też musiałam zrezygnować z pracy,ale ze względu na rodziców. Kubusia ciągle trzeba pilnować, kilka ms temu całymi dniami stymulował się wzrokowo, słuchowo całkowicie zatracając się w swoim świecie. My dostaliśmy zalecenia,żeby odciągać go od tych zabaw bo ciężko Nam będzie potem złapać z nim kontakt, a z kolei moi rodzice byli wtedy na etapie zaprzeczania, pozwalali mu na wszystko, nie zwracali uwagi na jego zachowanie i to było błędne koło bo my po powrocie do domu pracowaliśmy z Kubą a oni rano robili zupełnie odwrotnie. Tak więc musiałam się zwolnić.Ciężko mi było,ale nie żałuję, widzę jak Kuba się rozwinął odkąd w domu jestem, mam czas żeby z nim się bawić, ćwiczyć, być z nim poprostu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo Kubulka wiem o czym mówisz mam tak samo z teściową cały czas mówi u siebie rób jak chcesz u nas my robimy po swojemu eh nie przetłumaczysz nawet takie rzeczy jak dieta masakra mówię że nie może jeść truskawek bo mi się dusi w nocy bo treśc podchodzi do góry boli go brzuc itd a ona ale dziecko chciało. Walka z wiatrakami tyle że ja nie mogę zrezygnować z pracy dopiero do niej wróciłam liczę na przedszkole od września także mały u babci pobędzie kilka miesięcy cały czas walczymy by jednak nas słuchała bo to dla jego dobra :-( Tyle dobrze że chociaż niektóre rzeczy z nią ćwiczy i mały naśladuję już wszystko i próbuje mówić gorzej właśnie jest z oglądaniem bajek i tv on może siedzieć godzinami i oglądać bilarda na eurosporcie a ona się cieszy bo takie grzeczne dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bilarda też przerabialiśmy i też była radocha bo Kubuś siedział jak zaczarowany. Oby im przeszło nastawienie tak jak moim rodzicom, na dzień dzisiejszy to się pytają co może a czego nie. Wydaje mi się,ze dużo zmieniło się kiedy zobaczyli ile wysiłku nas kosztuje praca nad nim no i zmiana zachowania na lepsze. Na tym sami skorzystali bo przedtem tata nie mógł spokojnie tv obejrzeć bo Kuba na pełnym biegu wpadał do jego pokoju i mu wyłączał, za nim dziadek usiadł było to samo, albo firanki im pozrywał, wbiegał mamie do kuchni i zrzucał z blatu co było po ręką, kiedyś wziął kwiatka i przeciągnął go przez cały dom, także ścieżka z ziemi została na dywanach... Dał im popalić nieziemsko:) Potem kiedy wprowadziliśmy tą dietę, najpierw łapali się za głowy, że jak to dziecko bez mleka, bez owoców itd a potem szybko zobaczyli poprawę i mama sama chodzi i pilnuje,żeby czasem prababcia nie dała Kubie czegoś niedozwolonego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazdroszczę wam kobitki, ja ani wsparcia w mężu ani w rodzinie nie mam. Wszystko, ze wszystkim i wszędzie sama :/ Dziś znów małemu wylazła nieszczęsną opryszczka, nie wiem juz który raz, musiałam ubłagac panie w przychodni by wcisneły mnie do lekarza tłumacząc że potrzebujemy ma szybko recepty bo tak mam w liście od specjalisty (po tym jak zobaczył jacy "dobrzy" lekarze go leczyli, i jak pogorszyli jego stan dali mi upoważnienie więc moge więcej popychać sama a nie polegać na tej bandzie konowałów). Do tego przeziębienie i katar go dopadły jak na złość :-( Jutro mamy pobieranie krwi do badan i martwie się jak to zniesie.... Ale mam też coś pozytywnego do podzielenia się z Wami. Mój maly zaczął juz na dobre dawać rzeczy do ręki a czasem nawet przynosić co jest dla nas OLBRZYMIM sukcesem :D A wczoraj i dzis pokazywał słonika paluszkiem w książeczce. Najpierw dużego a potem małego na stronie obok, a w przychodni pokazał na ryby w akwarium i obrócił się sprawdzić czy patrzę. Niby niewiele...a tak wiele :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
kiki nie łam się ja mam tak samo, rodziny nie mam, a ta którą mam tylko mi pieniadze wisi i doprosić się nei mogę o zwrot, mąż tylko po mnie krzyczy, zrezygnowałam z terapii żeby mieć święty spokój.. ogólnie mam załamkę ostatnio ale nie mam wyjścia żyć trzeba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kika-czytam o twoim mezu i jest mi strasznie przykro ze tak sie zachowuje.wazna jest akceptacja dziecka.tak wiec szanowny malzonek swoim zachowaniem robi wiecej szkody niz porzytku.nie rozumiem dlaczego wine za autyzm dziecka zrzuca na ciebie:-( my od jutra zaczynamy zajecia z ruchu rozwijajacego.a od kwietnia przedszkole.jestem w trakcie zalatwiania papierow.dzisiaj bylismy na zajeciach grupowych i D bardzo ladnie zachowywal sie.chetnie powtarzal cwiczenia i wykonywal polecenia.inne autusie tez milo go przyjely:-)oby tylko nam nie chorowal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My teraz borykamy się z nieszczęsną opryszczką, juz nie wiem który raz (jeszcze raz mu wyjdzie i będzie przez 3 miesiące ciągiem na lekach przeciwwirusowych i moze wtedy się tego paskudztwa pozbędziemy), na cale szczęście wczoraj w szpitalu wzieli też próbki z pęcherzyków jak prosiłam i oznaczą dokładne wirusy. Pobieranie krwi było okropne, płakałam z nim jak bóbr. Godzinę wcześniej znieczulili mu 4 miejsca na obu rękach, ale jak przyszło do ściągania krwi to tak się wyrywał że dopiero za drugim razem jak zawołali 3 osoby a ze mną 4 to daliśmy radę go utrzymać. Nie mogli uwierzyć jaki jest silny. Ściąganie krwi trwało kilka minut ale przez jego płacz i krzyk trwało wieczność jak dla mnie. Mieliśmy szczęście do bardzo miłych pań na oddziale dziecięcym, jedna z nich po rozmowie ze mną obdzwoniła kilka miejsc i 25 będziemy mieli wizytę pani która czuwa nad dziećmi ze wczesnym podejrzeniem autyzmu. Pozytywnie na koniec... Mój syneczek mimo złego samopoczucia i tony lekarstw robi postępy. Dużo się patrzy, ładnie podaje rzeczy do ręki poproszony, czasem nawet sam coś przyniesie. W ciagu ostatnich dni pokazał też na kilka rzeczy palcem więc naprawdę mam nadzieję że idziemy w dobrym kierunku. Dużo gaworzy i nawet słychać juz sylaby "ma, ba, bam, itp). A dziś jak mu dałam pisaczki do zabawy to sam poleciał po zeszyt i podawał co raz po jednym żeby mu rysować kolorowe kreseczki :) :) :) Cudne uczucie mieć z nim kontakt...Poniekąd to wasza zasługa bowiem od ponad tygodnia TV jest zupełnie wyłączony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A My dziś byliśmy w poradni genetycznej na pobraniu krwi. Masakra. Kuba od 5 na nogach, krew pobrali mu dopiero przed 10, chyba z 1,5h chodził i płakał,ze chce jeść i pić:( I poraz kolejny przekonałam się,że kobieta mimo,że matki ma mniej wyrozumiałości niż facet. Nie dość ,ze franca wryła mi się w kolejkę jak na moment poszłam do Kuby, a jak jej zwróciłam uwagę,że teraz jesteśmy My, to wyskoczyła z mordą,że jej dziecko też czeka. Jasne czekało, chłopak 15letni a mój mały jej koło nóg chodził i płakał. Co za krowa! Wyniki mają być za kilka tygodni. Przed chwilą też wróciłam z Kubą z zajęć organizacyjnych z nowej fundacji. I znów ma szczęście bo terapeutka jest po szkole krakowskiej, jej wykładowcą była Cieszyńska, także cieszę się bardzo , bo będzie z nim spędzać sporo czasu i dobrze,ze poprowadzi go tą samą metodą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wy to macie super, u nas nie ma żadnych fundacji, stowarzyszeń... czy innych organizacji, wspierających. Ogólnie to u nas w mieście w kwestii autyzmu nie ma nic, wszystko w Warszawie :( Ale za to odezwała się do nas logopedka metody krakowskiej i mimo, że do końca czerwca nie ma wolnych miejsc postanowiła się z nami spotkać i zobaczyć Filipka. Docelowo ma nam polecić swoją praktykantkę, która zajmie się naszym synkiem pod jej kierunkiem. Dobre i to! Godzina u niej 100 zł, a u praktykantki 70zł. :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas to już zupełnie nic nie ma :( Tu nawet nikt nie słyszał o jakimś wczesnym wspomaganiu rozwoju, dietach czy zatruciu metalami ciężkimi, juz nawet nie wspomnę o czymś takim jak PANDAS bo to już dla nich historia z palca wyssana... Prywatnie też nie ma tu lekarzy czy logopedów mimo że duże miasto. Zostaje mi walczyć samej i marzyć o powtórce historii Pawłowej Mamy.... Póki co cieszę się okropnie że synek robi postępy i brnie do przodu. Dziś juz kilka razy użył paluszka by coś pokazać. Przynosi mi też zeszyt w którym mu rysuje i podaje pisaczki jeden po drugim (oczywiscie każdym muszę coś narysować). Ogólnie więcej rozumie i bardzo dużo gada po swojemu. Widzę ogromną zmianę odkąd zaczęłam mu podawać specjalne witaminy i minerały i tran Kirkmana. Probiotyko dostaje od miesiecy, teraz jeszcze doszedł wyciąg z pestek grejfruta i raz w tygodniu wywar z gotowanej skórki granatu...mowie wam dziewczyny cuda działa, jest świetny na wybicie grzyba, bakterii i wirusów i ładnie przywraca równowagę w jelitkach. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×