kimczi 0 Napisano Lipiec 3, 2012 To znowu ja! Kurcze to nie zaciekawie. Mam nadzieje, ze ten lek Ci pomoze i do jutra przejdzie. Lepiej idz spac i wszystko przeslij o ile dasz rade. Jak cos Cie niepokoi to dzwon lepiej do lekarza. Jakos szczegolnie duzo nie zjadlas, wiec sie nie przejmuj. Ja tez mialam tak, ze nawet jak jadlam cos slodkiego lub fas-foodowgo i miescilo sie to w granicach dziennego zapotrzebowania kalorii to nie tylam, a nawet chudlam wiec bedzie dobrze. Jesli chodzi o tego chlopaka to sie nie dziwie. Mnie tez denerwuje takie cos jak piszesz do kogos i "nagle" ta osoba robi sie niedostepna lub niewidoczna... Swiadczy to o kulturze, ale z tym tez sie nie da nic zrobic. Do mnie kiedys napisala kolezanka z klasy z ktora przez cale liceum mialam sredni kontakt. Napisala do mnie po 3 latach i o czym?! Normalnie 100 pytan do: a gdzie teraz mieszkam, bo chyba za granica, a jak z praca, a ile sie zarabia, a moze zalatwilabym jej jakas prace... Tak kurcze, bo ja nie mam nic do roboty tylko zalatwiac ludziom, ktorych praktycznie nie znam i nie utrzymuje z nimi kontaktu prace, mieszkanie itd. Mi jakos nikt nie pomagal i sama wszystko ogarnelam sobie. Echh... nie znosze czegos takiego! Ja juz po stepperze. Pochodzilam 40 min, bo na wiecej juz nie mialam sily. Chociaz to i tak dobrze jak na pierwszy dzien. Jutro planuje odpoczynek (bo prawdopodobnie bede musiala zostac dluzej w pracy :/ ), a w czwartek znow stepper i doloze kilka cwiczen. Stwierdzilam, ze lepiej wszystko powoli wprowadzac niz zrobic wszystko jednego dnia, pozniej miec zakwasy przez 3-4 dni i sie zniechecic. Zjadlam jakies 20min temu jogurt i na tym zakoncze dzisiejszy dzien. Trzymaj sie cieplo i trzymam kciuki, zeby sie w koncu poprawilo! do jutra Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 3, 2012 No powiem Ci, że ciężko mi dzisiaj i szczerze wątpię, że do jutra się coś poprawi, prędzej spodziewałabym się jeszcze większej opuchlizny, zadzwonię jutro do lekarza i zapytam, czy to normalne i co robić. W sumie z jednej strony dobrze, że nic nie wyszło z tą pracą, bo nie dałabym jutro rady 15 godzin na nogach z przyklejonym uśmiechem do twarzy jak ja ledwo do łazienki, czy kuchni mogę dojść, poza tym chodzę jak kurczak, albo kobieta co dopiero urodziła :( Ale nie wytrzymam też takiego długiego siedzenia w domu i nic nie robienia (jeszcze bym nie narzekałam jakbym mogła chociaż posprzątać, poćwiczyć, czy coś, a tak tylko łóżko.. już dawno tak nie miałam, chyba tylko przy grypie żołądkowej byłam skazana na taką apatię, nie przypominam sobie nawet, kiedy ostatni raz siedziałam w domu cały dzień). No i z dietą też nie jestem zadowolona, bo niedawno zjadłam jeszcze kromkę chleba z jakąś polędwicą ;/ Poza tym jak sprawdziłam, ile kalorii ma majonez (do tej ilości sałatki, którą zrobiłam dałam prawie cały mały słoik 250ml), to aż się przeraziłam ! 100ml to aż 700kcal, więc już sama nie wiem, ile dziś zjadłam. Niby sałatki zjadłam niewiele, ale mimo wszystko w tej ilości mogłyby się zmieścić 2 łyżki majonezu, a to już 300kcal ;/ W związku z powyższym to co mi zostało rozdzielę już na 2 dni, mimo iż mogłabym zjeść to na raz, bo nie jest tego wiele, ale przeraża mnie ilość kalorii :) Do mnie wczoraj też napisała "koleżanka" z pierwszych studiów, z którą niby najbardziej trzymałam, ale była bardzo fałszywa, a nie szło się od niej uwolnić... Wiesz nie odzywała się odkąd zmieniłam studia, czyli ponad rok już będzie, a tu nagle wczoraj do mnie pisze, wypytuje niby co tam u mnie, aż w końcu pyta się jak to zrobiłam, że tak schudłam, bo widziała mnie ostatnio na uczelni i była w szoku ;/ I co jej miałam powiedzieć, że dieta cud? Gratuluję ćwiczeń na stepperze, jednak jak człowiek nawet krótko poćwiczy to zawsze ma lepsze nastawienie :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 4, 2012 Hejka! Ojjj biedna jestes! Dzwon jutro do tego lekarza, bo to najwazniejsze. Mam nadzieje, ze przemeczysz sie troche i to wszystko w koncu przejdzie. Musi! Jesli chodzi o siedzenie w domu to mam podobnie. Kiedys siedzialam 3 miesiace i po prostu juz czepialam sie wszystkich o wszystko, bo nie moglam wytrzymac. Z jednej strony mowisz sobie, ze mozesz tyle rzeczy zrobic, a z drugiej strony stwierdzac, ze masz czas i generalnie ten czas jest zmarnowany. Przynajmniej ja potrzebuje jakiego trybu dnia, ktory pomoze mi sie ogarnac ze wszystkim Oczywiscie w Twoim przypadku jest inna sytuacja, bo jestes chora, wic to calkowicie zmienia postac rzeczy, ale domyslam sie, ze i tak sie denerwujesz tym stanem :/ Oooo takie kolezanki jak Twoja sa moimi ulubionymi! Nie odzywa sie rok czy jeszcze lepiej i nagle pisze, bo chce coz pozyczyc, dowiedziec sie lub cokolwiek innego. I co to za pytanie w ogole "co robilas, ze tak schudlas"... echh no jadlam 10 czekolad wiecej to schudlam- cisnie mi sie zeby odpowiedziec na takie glupie pytania. Ja pol godziny temu weszlam do domu, bo musialam zostac dluzej w pracy. Wymieniam sie z taka dziewczyna, ze raz ona zostaje raz ja. Tak wiec dzis byla moja kolej, jutro jest jej. Nie wiem jak z piatkiem, ale mam nadzieje, ze skoncze normalnie. Co do jedzenia: sniad- wasa z wedlina i ogorkiem 1sniad- jablko 2sniad- kanapka z wedlina i ogorkiem 3sniad- jogurt obiad- makaron z wczoraj (zjedzony jakies 20 min temu). Na dzis raczej koniec z jedzeniem. Dzis po powrocie chlopak mnie jeszcze poinformowal, ze nasz znajomy chcial sie z nami spotkac w sobote. Tak wiec zastanawiam sie juz jak sie skonczy ta sobota. Mam nadzieje, ze na jakims piwku i koniec. Jedyny plus (oczywiscie jesli chodzi o diete, bo chce sie z nim spotkac) to fakt, ze on przyjedzie do nas wiec moge przygotowac cos dietetycznego np. salatke :) Z tym majonezem to tez ladnie. Wiedzialam, ze jest kalorycznym, ale ze az tak?!?! Ja mam ten plus, ze za majonezem za bardzo nie przepadam, wiec raczej go unikam. Czasami oczywiscie w salatce zjem, ale to przy okazji jakis imprez, bo zazwyczaj w domu robie salatki z sosem salatkowym (ktore oczywiscie nie sa tez jakies super malokaloryczne). Jednak dla mnie to bardziej kwestia smaku. No nic ja uciekam, bo musze jeszcze poodpisywac na maile z mojej wspaniale szkoly, wykapac sie itd. Pewnie wczesniej dzis pojde spac, bo nie moge sie wyspac i chodze jak zombie. Jak ja sie ciesze, ze jutro juz czwartek! Trzymaj sie cieplo i pisz co u Ciebie. Mam nadzieje, ze szybko wrocisz do formy! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 4, 2012 Powiem Ci, że dziś podobnie jak wczoraj (może trochę bardziej piecze, bo skóra zaczęła złazić, ale to chyba dobry objaw), ale jakoś psychicznie jestem lepiej nastawiona i zaczęłam robić okłady, co też troszkę pomaga - i tak siedzę w domu i się nudzę, to mogę myć się co 5 minut i w kółko a to robić okłady, a to smarować wazelinką :) Ale jednak męczę się strasznie nie mogąc nigdzie wyjść, do tego nie wiem jakim cudem zasnęłam na plecach ! Oczywiście sen był przerywany, ale ostatecznie tak źle nie było. Poza tym pytałam w innych wątku dziewczyny, czy też miały takie objawy po stosowaniu tego leku i powiem Ci, że pomijając fakt, że troszkę się dowiedziałam, to stary wątek (sprzed 3 lat chyba) i pisze tam naprawdę dużo dziewczyn, postów jest prawie 400 stron i... jakaś dziwna atmosfera przez to tam panuje - laski się co chwile kłócą, każda ma swoją rację, niby starają się pomóc, ale niektóre lubią przygadywać, co i tak nic nie zmienia. W związku z czym cieszę się, że my tu jesteśmy we dwie, bez pośpiechu i nerwów :) Oczywiście nie miałabym nic przeciwko gdyby ktoś dołączył, ale ktoś kto potrafi wesprzeć, a nie wprowadzać tylko niepotrzebnie napiętą atmosferę, a takich osób niestety na forach nie brakuje ;/ Do lekarza dziś dzwoniłam, ale raczej za wiele mi nie pomógł ;/ Powiedział tylko, że mam jutro zadzwonić i powiedzieć jak sytuacja wygląda, ale stwierdził, że to raczej objawy stosowania tego leku (szczególnie, że dawałam go duże ilości). Oj ja też zawsze muszę gdzieś wyjść, bo inaczej czuję, że dzień jest zmarnowany (no chyba, że faktycznie bym coś zrobiła). Najbardziej korci mnie, by umyć podłogę, ale niestety nie jestem w stanie, bo nawet schylać się nie mogę. Ehh no takich "koleżanek" to ja mam sporo :D Najlepsza jest taka, która odzywa się pytaniem "co tam u Ciebie?", że niby ją to interesuje, a zanim zdążę najogólniej jak tylko mogę odpowiedzieć, już chwali mi się co u niej (najczęściej tylko w tym celu się odzywa, żeby przedstawić mi nowinki ze swojego życia, które jakoś nigdy mnie nie interesowały), zanim jeszcze z grzeczności zapytam ;/ A co do dzisiejszej diety jest ok, ale byłoby cudnie, gdybym miała możliwość spalenia chociaż 200kcal (zwyczajne chodzenie po mieście, czy spacerek do sklepu już by to załatwiło). śniadanie 1 - 2 kromki chleba z salami i metką śniadanie 2 - latte kokosowe, porcja sałatki (z majonezem! :D) Później miałam straszną ochotę na coś słodkiego, ale nie miałam nic takiego w domu, więc dojadłam resztkę precelków i ostatnie 4 krakersy (łącznie to ok. 250kcal, więc jakoś sobie wybaczyłam). Przed chwilą zjadłam jogurt (muszę teraz szczególnie dbać o odporność, z czym różnie bywa, bo a to zatoki, teraz gardło, no i też wskazane są żywe kultury bakterii w jogurcikach) i mam nadzieję, że na tym już koniec, szczególnie, że nie mogłam się powstrzymać i przed chwilą weszłam na wagę (mimo, iż nie było łatwo mi się po nią schylić i ustać na niej wyprostowana), a ta mnie miło zaskoczyła - 67,2kg :)) I uznałam też, że faktycznie najlepiej nie wyznaczać sobie sztywnej godziny, po której już nic nie mogę zjeść, tylko pilnować kalorii, no i nie obżerać się na noc - taki jogurt w zupełności wystarczy. Oczywiście jak będę miała jakiś lepszy dzień to pewnie nie obędzie się bez rygoru, ale to tak sporadycznie, bo w normalnych warunkach jest to nawet trudne do wykonania - przykład: jak jestem w pracy do 18, czy mam coś do załatwienia i nie ma mnie w domu od rana do powiedzmy 19-20, to ciężko przed 17 przygotować i zjeść obiad. Więcej stresu tylko, żeby się wyrobić niż pożytku. Ja w sumie majonezu też często nie jadam, chyba, że w sałatkach lub do jajka, generalnie lubię, ale też bez przesady - samego bym raczej nie zjadła :p Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 5, 2012 Hejka! Jak tam sie czujesz? Mam nadzieje, ze jest juz cos lepiej. Powiem Ci, ze myslalam ostatnio o tym samym jesli chodzi o pisanie na forum. Weszlam sobie kiedys przypadkowo na jakies forum i czasami lapalam sie za glowe. Ja rozumiem, ze nie ze wszystkim mozna sie zgadzac, ale czasem dziewczyny doslownie pluly jadem, obrazaly sie wzajemnie. JA rowniez nie mialabym nic przeciwko temu, zeby bylo nas wiecej, ale z drugiej strony ciesze sie, ze wytrwalysmy we dwie, bo na poczatku bylo nas wiecej, lub ktos dolaczal i nagle znikal. Dzieki temu wytworzyla sie jakas taka "wiez". Zastanawiam sie co tam u Ciebie, jak minal Ci dzien i sprawdzam czy cos odpisalas. Nigdy czegos takiego nie mialam, bo nie udzielalam sie nigdy na forum tak dlugo. Stwierdzilam, ze to super uczucie, praktycznie nie znac kogos, a jednak przez forum o diecie poznac sie i po prostu wymienic doswiadczeniami, myslami na inne tematy itd :) Ja wczoraj zjadlam jeszcze kilka ciastek i dzis to samo. Poza tym dzis zjadlam jeszcze 2 lody, bo bylo mi tak goraco. Jednak postanowilam, ze od jutra zdecydowanie i kategorycznie sie odchudzam. Przede wszystkim zaczynam znow cwiczyc chocby mialo byc 30 st w cieniu. Zwaze sie kontrolnie tego 17go chociaz najchetniej bym date wazenia przelozyla, ale stwierdzilam, ze nie moge tego zrobic, bo wtedy przesune sbie "odchudzanie" od niedzieli lub poniedzialku. Nie wiem co sie ze mna stalo, chyba mam taki okres, ze opuszczaja mnie te wszystkie najgorsze stresy zwiazane z praca, wyjazdem do Polski- jednym jak i drugim, egzaminy itd. Dzis jadlam to samo co wczoraj plus lody i te nieszczesne ciastka. Zjadlam je, bo oczywisnie "lezaly w domu". Najlepsze jest to, ze jak bylam w sklepie mialam ochote na ciastka, ale je odlozylam i kiedy wrocilam przypomnialam sobie o tych napoczetych :/ No nic. Koniec tego dobrego. Nie wiem jak to zrobie, ale 17go chce widziec 47 max 48 kg (o ile mam ponad 48, a wydaje mi sie ze powoli moze sie tyle robic). # kg do porzdu jeszcze zniose, ale 5 juz nie, tak wiec od jutra chocby mnie skrecalo nie jem!!!!!!!!!!!!!!!!!! Trzymaj sie i pisz co u Ciebie! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 5, 2012 Powiem Ci, że niestety gorzej niż wczoraj, bo rany się porobiły jeszcze większe, skóra złazi i teraz to już nawet prysznic biorę z wielkim bólem, no ale grunt, że zmierza to raczej w dobrym kierunku, myślę, że do końca tygodnia się przemęczę i zobaczę poprawę :) Najgorzej to mi się chyba śpi, przez te moje dziwne pozycje (bo na plecach no nie zasnę) coś mi się z nogą stało, kiedyś miałam skręconą i czasem lubi to nawracać ;/ W każdym razie jutro będę musiała iść na pocztę, no jakby było bardzo źle to może ładnie poproszę kogoś z rodziny, ale chciałabym sama się w końcu gdzieś ruszyć, szczególnie, że bardzo ciężko przeżyć mi na 1000kcal dziennie, a jednak jak jest jakikolwiek ruch mogę pozwolić sobie na odrobinkę więcej. Co do forum też nigdy się nie udzielałam, ale zawsze chciałam właśnie tak powymieniać się doświadczeniami, popisać i dobrze trafiłam :p Wyobraź sobie, że wczoraj wieczorem zrobiłam dokładnie to, co Ty :D Przeżyłabym na tym jogurcie, ale przypadkiem zauważyłam resztkę groszku konserwowego, więc zjadłam, "żeby się nie zmarnował" - niby to tylko groszek, ale jednak zjadłam coś na wieczór, poza tym średnio mi smakował, bo stał w lodówce jakieś 2 dni bez tej zalewy już ;/ No i oczywiście zważyłam się dziś ot tak sobie, bo większych przewinień na koncie ostatnio nie miałam - 67,4kg, więc spoko :) Ale tak generalnie to też zważę się 17stego i do tego czasu raczej nie będę się już ważyć, bo mam nadzieję zrobić sobie miłą niespodziankę - jak będzie takowa, to ją ładnie opiję i objem :D Jakiś czas ten kupiłam tego nowego Lecha Shandy i tylko czeka na odpowiednią okazję, poza tym mam w szafce 2 paczki chrupków - oczywiście póki co ich nie ruszam ! Ci powiem, że to siedzenie w domu to chyba nawet mi służy, bo potrafię zachować silną wolę, mimo siedzenia w domu właśnie. Może to przez tą świadomość, że NIC nie spalam. Poza tym plusem jest też to, że nie mam możliwości bycia lub przechodzenia koło sklepu, więc nic nadprogramowego nie jem, ale już siostra mi doniosła, że wyczaiła gdzieś kitkaty z masłem orzechowym, a jakoś dawno nigdzie ich nie widziałam, więc będeęmusiała się w nie zaopatrzyć, bo są pycha ! Wolę już chyba zjeść kitkata niż majonez :p Oj nie masz co się przejmować, bo ja też wielokrotnie mam słabsze dni, a szczególnie w sytuacjach stresowych, ważne, że się nie obżerasz - myślę, że z wagą wszystko będzie ok, jeszcze się miło zaskoczysz, bo przecież dodatkowo czasem ćwiczysz, no praca pewnie też woje spala :) Co do mojego dzisiejszego jedzenia: śniadanie 1 - miseczka płatków czekoladowych z mlekiem śniadanie 2 - resztka tej nieszczęsnej, bo kalorycznej sałatki przekąska - chipsy jabłkowe obiad (?) - kromka chleba orkiszowego z masłem, miseczka jagód Więcej chyba nic nie pamiętam, ale już miałam dziś w ręce opakowanie z budyniem, bo zrobiłam się głodna, no ale skończyło się na tym chlebie i owocach, więc stwierdziłam, że budyń będzie jutro. W sumie się niezbyt najadłam i teraz jestem już bardzo głodna, ale teraz to już wytrwam ! Coś mi się mało wydaje tego, co zjadłam, ale nic więcej sobie jakoś nie przypominam, może myli mi się przez to, że rano i wieczorem piłam jakieś musujące witaminy. W każdym razie jak siedzę cały dzień w domu, to z nudów liczę sobie dokładnie kalorie, wpisując w kalkulator od razu jak coś zjem i wyszło mi ok. 1200kcal, ale pranie dziś zrobiłam, więc co nieco spaliłam :D Tak sobie teraz pomyślałam, że każda z nas walczy z 5 z przodu na wadze, tyle, że ty wolałabyś jej nie zobaczyć, a ja o niej marzę :D Z tego co pamiętam ostatni raz 5 z przodu miałam chyba w gimnazjum, jak nie w podstawówce :O Aaaa i jeszcze jedno... Wczoraj już miałam napisać, ale podłapałam lekką dolinkę, bo wyobraź sobie, że ten facet, co ostatnio uciekł z fb bez odpisania napisał do mnie wczoraj wiadomość, ze nie o to chodzi, że nie chce się do mnie odzywać, czy coś, ale jego "pani czyta jego wiadomości. No żenujące ! Ja nie wiem po co on w ogóle mi to pisał, już lepiej dla mnie jakby nie odpisał, bo i tak na to samo wyjdzie, tzn. że kontakt urwany, bo ktoś tu jest za bardzo zazdrosny. W sumie się jej nie dziwie po tym, co mi pisał... Ale z drugiej strony musi być zdesperowana skoro po tym wszystkim nadal z nim jest, a i jego nie znałam nigdy z takiej uległej strony, dziwi mnie to, bo nie wydaje mi się, żeby jakoś specjalnie mu na niej zależało. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 6, 2012 Hejka! Jak tam samopoczucie? Goja sie juz powoli te rany czy nadal wszystko piecze i boli? Mam nadzieje, ze to swiadczy o tym, ze dzieje sie "cos co powinno" i wszystko wraca do normy, bo juz sie tyle biedna meczysz... Jeszcze przy takiej pogodzie... Wiesz jesli chodzi o ta 5 z przodu to ja mam tak, ze po mnie po prosu "duzo widac". Mam 152cm, wiec juz 3 kg to ogromna roznica- wieksze uda, brzuch i boczki. Czasem jest tak, ze po niektorych dziewczynach nie widac nawet 5 kg wiecej. Ja niestety nie mam tego szczescia i musze sie bardziej pilnowac :/ Co za gosc! To nie moze sobie pogadac normalnie z kolezanka? Przeciez nie umawiacie sie na nie wiadomo co... Dziwne, ze mu nie przeszkadza, ze jego dziewczyna go tak kontroluje. Ja nie czytam i nie sprawdzam wiadomosci mojego chlopaka, on moich tez nie. Nawet jak bylam w Polsce spotkalam sie kilka razy z moim bylym chlopakiem z ktorym tez troche bylam i moj chlopak o tym wiedzial. Powiedzialam mu, ze po prostu lubie z tamtym sie spotkac, pogadac, wypic piwko i tyle. Moze nie byl do konca zachwycony, ale mi ufa i wie, ze skoro mowie, ze ide z nim na piwo to tak jest i taktuje go po prostu jako kumpla. Jednak kazdy ma inaczej, rozumiem to i staram sie nie oceniac. Dla kogos moze byc przegieciem to, ze raz do roku spotkam sie wlasnie z bylym chlopakiem... Ja dzis zwolnilam sie z pracy, bo bylo mi tak nie dobrze :/ Od rana bolal mnie brzuch, ale jakos tak dziwnie. Jakby mnie palilo i rozrywalo w srodku. Poszlam do szefa powiedziec, ze ide do domu i pozniej jeszcze poszlam popracowac na pol godzinki, bo musial po mnie kierowca przyjechac. Juz praktycznie wychodze, a kolezanka sie mnie pyta gdzie ja ide, ja mowie, ze do domu, bo sie zle czuje, a ona "no wiesz Ty to jestes, chyba przeadzasz". I powiedziala to z takim usmiechem na twarzy i ironia, ze mialam ochote ja strzelic!!!! Co ja to obchodzi! Jak ona ma ochote sie meczyc 5 h z bolacym brzuchem i zoladkiem w gardle to prosze bardzo. Nie wiem tylko czy bylaby taka zachwycona gdybym na nia zwymiotowala!!!! Ale mi podniosla cisnienie na sam koniec! Nikt nie mial zadnego ale, zaden szef ani nikt, a ta znawczyni czyjegos bolu wyglasza swoje uwagi... wrrr... Co do jedzenia to bylo tak sobie. Rano- sniadanie wasa z wedlina Pozniej dlugo dlugo nic i teraz zjadlam obiad- rybe, ziemniaki i surowke. Najgorsze jest to, ze moj chlopak poszedl dzisiaj do sklepu i stwierdzil, ze ma ochote na zelki. Mamy obok taki sklep z zelkami na wage i kupic dla siebie i dla mnie w dodatku moje ulubione (lubimy rozne smaki, wiec dlatego pisze "dla mnie, dla siebie :) ). Pisz co tam u Ciebie :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 7, 2012 Hej ! No muszę przyznać, że jakaś poprawa jest, opuchlizna chyba się coraz bardziej zmniejsza, no ale rany wciąż są i coraz bardziej dają się we znaki, w każdym razie wyszłam dziś z domu!! Dotarłam na tą pocztę, ledwo, bo ledwo, szłam pół godziny w jedną stronę, a normalnie zajmuje mi to max. 10 minut, ale grunt, że dałam radę, chociaż w tym upale ze mnie ciekło!!! Ludzie dziwnie się tylko na mnie patrzyli, bo trochę "krzywo" szłam, no ale bez przesady - niech się lepiej zajmą swoim życiem. A przy takiej pogodzie, to lepiej nie ruszać się z domu, bo rozpuścić się można! Ja to w sumie nie wiem, czy po mnie widać kilka kg w tą czy tamtą, generalnie jak schudłam te już teraz 13kg no to sama malutką różnicę zauważam, ale jak np. schudnę powiedzmy teraz 2 kg raczej nikt różnicy nie zauważy ;/ Jestem ciekawa jak będę wyglądała z 5 z przodu, bo jeśli bez różnicy, to motywacja mi spada :( A już dziś mi wzrosła do maksimum, bo WESZŁAM NA WAGĘ - wiem, nie powinnam, szczególnie, że to w ciągu dnia było, a nie rano, ale jak zobaczyłam równiutkie 67kg to byłam w szoku i w każdym kalkulatorze BMI po raz pierwszy zobaczyłam "Twoja waga jest w normie" :O A to bezcenne :) Ale fakt w przypadku niskich dziewczyn zapewne każdy kg widać - miałam w podstawówce koleżankę też coś może koło Twojego wzrostu, z tym, że ona zawsze miała nadwagę, a z czasem roztyła się jeszcze bardziej, co zdecydowanie bardziej rzuca się w oczy niż w przypadku kobiet wysokich (taka co ma powyżej 170cm to może nawet ważyć 90kg i wygląda w miarę ok). Ja na szczęście jestem po środku, bo mam 165cm wzrostu nie mniej jednak zdecydowanie lepiej wyglądam odchudzona :) Eee daj spokój on zawsze był "inny", sam o sobie mówił "zimny drań i "ja na miejscu Twojego ojca nie pozwoliłbym Ci się spotykać z takim skurwysynem jak ja" albo "jak będę miał taką ładną córkę jak Ty, to będę ją pilnował i bronił przed takimi jak ja" :) Poza tym wiesz chodzi pewnie o to, że ona przeczytała te wiadomości pisane do mnie, no a po tekstach, że ze mną było mu lepiej w łóżku niż z nią, czy że chce się ze mną spotkać i innych takie pikantnych kawałkach, to ja się dziwię, ze nadal z nim jest :D Ale fakt, taka kontrola w związku nie daje mu szans na przyszłość. Ale swoją drogą nie może zabraniać mu pisania ze mną (może tylko liczyć na jego wierność i uczciwość), a spotykać my się nie spotykamy już od czasów, kiedy on był jeszcze wolny, co więcej on sam odnowił nasz kontakt, będąc z nią już trochę w związku i raczej się nie spotkamy, ale to już musi mu ufać, a jak widać nie ma podstaw, więc moim zdaniem związek bez sensu, ale nie mieszam się. Prawda jest taka, że normalny, poważny związek nie może tak wyglądać, musi być zaufanie i teraz właśnie tylko takie związki mnie interesują, a nie taki chory związek jaki miałam poprzednio - pomimo mega wierności wiecznie byłam kontrolowana i podejrzewana o zdradę (nawet ze zwykłym kumplem z uczelni, z którym nawet nie byłam w grupie). Ja też byłam zazdrosna w zamian, ale wiem, że to nie jest dojrzałe i nie chcę tego powtarzać, poza tym ja widocznie za mało go "pilnowałam", bo mnie zdradził, a na końcu rzucił dla jakiegoś małoletniego paszczura. A wiesz co Ci było? Może jakieś zatrucie? Albo przez to, że długo nic nie jadłaś... Mam nadzieję, że już jest lepiej. A ta "koleżanka"... no masakra, co ją w ogóle to obchodzi, skoro nie jest szefową ! Aaa co do mojego dzisiejszego menu: śniadanie - 3 kromki chleba (2 orkiszowy, 1 jakiś z płatkami owsianymi) z metką, jakimś pasztetem (może nawet to wątrobianka była) i ketchupem, wędzonką, latte waniliowe, ale jakieś z paczki, więc chyba mniej kaloryczne, bo robi się to tylko z wodą "śniadanie 2" - 2 kokosanki, 4 ciasteczka z marmoladą (kupiłam 4 kokosanki i 6 ciasteczek (resztę zostawiłam na jutro i jeszcze jedno ciasteczko prawie całe spadło mi na podłogę i się pokruszyło, więc tak jakbym 3 zjadła :p ale jestem z siebie dumna, że się pohamowałam i tak samo lodów nie zjadłam, które dziś kupiłam) obiad - makaron z sosem pieczarkowym (jadłam ok. 17 i do tamtej pory nic, ale jednak makaron na długo mnie nasycił) Poza tym powiem Ci, że łatwiej mi nie jeść na wieczór jak nie mam tej świadomości, że jedząc coś będzie to mój ostatni posiłek i od tamtej pory mam "zakaz" jedzenia, jednak dużą rolę odgrywa tu psychika :) A tak właściwe piszemy już dość długo, a żadna z nas nie wie, jak druga ma na imię? Może by to zmienić? ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 7, 2012 Hejka! Ladny mialas wczoraj dzien :) Ciesze sie, ze dalas rade wyjsc z domu. Wiem, ze na pewno nie bylo to komfortowe i wymagalo sporo wysilku, ale dzieki temu na pewno poprawilo Ci sie samopoczucie. No wlasnie ja mam tak, ze u mnie nawet te 2 kg widac. Moze nie jakos bardzo, ale jednak od razu zaokrala mi sie brzuch i uda. Jednak powiem Ci, ze juz tak przyzwyczailam sie do mojej figury, ze teraz nie zamienilabym jej na zadna inna. A pamietam doskonale ten czas kiedy chcialam miec plaski tylek, a nie wystajacy, dluzsze nogi itd. W koncu zaakceptowalam siebie i mysle nad tym co tu poprawic dla siebie dieta i cwiczeniami, a nie marze o tym, zeby miec 170 i dluuugie nogi :) Echhh jesli chodzi o tego chlopaka to wiem na wlasnej skorze jak to jest. W sumie mialam takie 2 dluzsze zwiazki (oprocz obecnego). Pierwszy chlopak rowniez mowil o sobie "zimny dran" z czego byl najwidoczniej bardzo dumny, a ja latalam za nim jak glupia (ale poznalam go jak mialam 16 lat, wiec wiadomo, ze wtedy w glowie ma sie nie za wiele). Wszystko sie ciagnelo, ciagnelo, ja wielu rzeczy "nie widzialam", przy okazji zrobilam bardzo duzo glupich rzeczy i w koncu po tym co on zrobil przejrzalam na oczy. Teraz czasem sie spotykamy (to jest wlasnie ten chlopak z ktorym widzialam sie w Polsce). Jednak jest to relacja czysto kolezenska, spotkac sie raz na rok i tyle. Natomiast moj drugi chlopak caly czas mnie kontrolowal. To juz graniczylo z paranoja, a moze nawet ja bylo. Oczywisnie po kilku akcjach, nie zaprzatalam sobie tym dalej glowy, na wiele rzeczy nie zwracalam uwagi i je olewalam, az w koncu miarka sie przebrala. Z jednej strony zastanawiam sie co za pierwszym i drugim razem mna kierowalo, a z drugiej ciesze sie, ze mam juz wszystkie te doswiadczenia za soba, bo wiem juz jakiego zwiazku potrzebuje itd. Tak to z nami kobietami juz jest, czasem trzeba sie kilka razy sparzyc, zeby zobaczyc co sie dzieje na prawde. JEsli chodzi o moj brzuch to juz wszystko ok. Wydaje mi sie, ze to bylo po prostu lekkie zatrucie, ktore po paru godzinach przeszlo :) Masz racje jesli chodzi o nie myslenie o "zakazie jedzenia od...". Ja tez mam tak, ze czasami jestem w domu o 18 i nie wyobrazam sobie po calym dniu nic nie jest lub zjesc salatke albo jogurt. Czytalam kiedys artykul, ze nawet jesli wracamy wieczorem do domu to powinno zjesc sie cieply posilek- czyli obiad. JEsli nie je sie niezdrowych przekasek w miedzy czasie to taki obiad jest niezbedny i nie powoduje tycia. No tak! My nie znamy swoich imion!!!!!! Jasne, ze to zmieniamy i to juz, natychmiast :) Jestem Magda. A Ty? Ja poki co uciekam, bo wpadlam tu tak po prostu. Sprawozdanie z calego dnia bedzie pozniej :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 7, 2012 Dziś niestety zaliczam gorszy dzień, bo nie wyszłam z domu , nawet nie znalazłam w sobie jeszcze mobilizacji do umycia podłogi, tylko trochę odkurzyłam no i cały czas jem! Ale po kolei... U mnie brzuch to zawsze jest zaokrąglony i nie wiem, czy doczekam dnia, w którym będzie płaski :( A co do ud... może to moje złudzenie, ale dziś zauważyłam, że jakby przytyły przez to, że nie biegam ;/ Jeśli chodzi o moją figurę generalnie też ją akceptuję, szczególnie teraz, bo moim zdaniem kobiece kształty to najbardziej kobieca figura - byleby były proporcje i wcięcie w talii xD Poza tym zawsze uważałam, że zarówno skóra i kości jak i nadmierna otyłość nie są "apetyczne", więc dążę do czegoś po środku ;) Z jednej strony powiem Ci, że nieraz widzę na ulicy jakąś wysoką, chudą kobietę i zazdroszczę jej myśląc "no tak na mnie nigdy te ciuchy by tak zajebiście nie leżały", ale z drugiej strony nieraz założę coś (dopasowane oczywiście do mojej figury - podkreślające zalety i ukrywające mankamenty urody) i uśmiecham się przed lustrem, myśląc "gdybym jednak była takim wieszakiem to te ciuchy tak zajebiście by na mnie nie leżały", a niestety nie da się być kobietą, na której wszystko równie dobrze leży, zawsze będzie się do czegoś "za chudym" lub "za grubym". A fajnie by tak było jednego dnia być wysoką chudziutką modelką, a jak się znudzi znów kobiecą sobą :D Co do tyłka - u mnie to chyba jedyny element (no może poza włosami i oczami), którego nigdy nie chciałam zmieniać, a i tak zauważyłam, że trochę mi schudł :( Ten facet to chyba akurat dumny z siebie nie jest, ale z tego co wiem zmienił się tak przez kobietę, w której zakochał się "od pierwszego wejrzenia" ponoć, zresztą opowiadał mi o niej, ale to było na jej wieczorze panieńskim (podobno brała ślub z tamtym facetem bardziej z litości, bo dużo się nią swego czasu opiekował,jej koleżanki mówiły, ze niby była przekonana), później wzięła ślub, a on zaczął się bawić dziewczynami ;/ Prawda jest taka, że chyba każdy musi mieć w życiu taki przełomowy moment, po którym dojrzewa i wszystko się zmienia. U mnie np. była to ta choroba, ale jeszcze przed nią ten właśnie facet, nie mniej jednak choroba zdecydowanie zakończyła mój najgorszy okres w życiu, w którym popełniłam więcej błędów niż kiedykolwiek indziej. To super, że już się dobrze czujesz :) W sumie też gdzieś o tym słyszałam, że powinno się zjeść ten ciepły posiłek, niezależnie od pory dnia, a ja niestety bardzo często mam dni "bezobiadowe" ;/ Pewnie stąd te moje mdłości i zasłabnięcia, ale niekiedy wolę sobie nie nabijać ilości kalorii obiadem, skoro wcześniej dużo zjadłam i jestem najedzona. Dziś znów mam taki dzień - niby coś obiadowego zjadłam, ale poza tym nic przyzwoitego. śniadanie 1 - 2 kromki chleba kukurydzianego (wędzonka+sałata+pomidor, twarożek+pomidor), 2 kiełbaski jakieś podsuszane z ketchupem "śniadanie 2" - 2 kokosanki, 3 ciastka kruche z marmoladą (z wczoraj), ale do tego dość duży kawałek bloku czekoladowego (a wiadomo, że to bomba kaloryczna!) i później znów te ciastka (mama pytała, czy mi kupić jakąś drożdżówkę, bo idzie do cukierni - powiedziałam, że nie, bo mam słodkie, po czym ją zawołałam i poprosiłam, żeby mi kupiła 10dag tych ciastek, miały być na jutro...) obiad - zraz wieprzowy, porcja gotowanej kapusty kwaszonej I przed chwilą zjadłam jeszcze loda, a ciągnie mnie, żeby zjeść kolejnego ;/ Postaram się jednak już dziś nic nie jeść, może nie będzie tak źle wtedy na wadze, chociaż nie ważę się do 17stego DEFINITYWNIE ! Co do imienia - Beata jestem :p Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 7, 2012 Hejka! Mam identycznie jak Ty jesli chodzi o ciuchy. Czasami widze jakas super wysoka i zgrabna dziewczyne i mysle sobie kurcze, ale ma fajna sukienke niestety nie dla mnie :/ Jednak kiedy widze siebie w ciuchach dopasowanych do mojej figury tez sie czasami zachwycam. Wiadomo wszystko zalezy od naszego nastroju :) Tez sie ciesze, ze nie jestem jakas super chuda, bo lubie swoje kraglosci :) Ja teraz tez swoj tylek lubie i nie zamienilabym go na zaden inny :) Wiesz jesli chodzi o tego chlopaka to ten moj "pierwszy byly" tez tak mial. Byl z dziewczyna, ktora byla dla niego bardzo wazna, ale go zostawila i wtedy zaczela sie zabawa innymi. Kiedys rozmawialismy nawet, ze on juz tak nie chce. Teraz jest w zwiazku i to juz sporo czasu, wiec zycze mu jak najlepiej i mam nadzieje, ze znalazl ta jedyna. Ojjj chyba kazda z nas miala w zyciu "okres bledow". Jedna wiekszych druga mniejszych, ale zawsze taki sie zdarza. JEsli chodzi o moj dzien to tez szalu nie bylo. Rano okazalo sie, ze zapomnialam kupic chleba i zjadlam dopiero crossanta przed sklepem. Nastepnie 2 kanapki- z serkiem i pasta z makreli. Obiadu jako takiego nie bylo, bo pojechalismy w koncu do tych znajomych. Ten chlopak zadzwonil, ze idzie jutro do pracy, bo on pracuje na zmiany i wieczorem nie moze wpasc, ale zaprasza nas do siebie. Tak wiec pojechalismy ok. 18 i przed chwila wrocilismy. Wypilam troche martini do tego oczywisnie zjadlam ciasto, ktore upiekla jego dziewczyna, jakies tam ciastka itp. Dzis juz nie planuje nic jesc, ale wiadomo jak to moze wyjsc. Tym bardziej, ze bedziemy ogladac Zielona Mile (w koncu zobacze ten film, bo zbieram sie juz kilka lat i zawsze kiedy mysle nad jakims filmem ten wylatywal mi z glowy). :) Jutro mam dosc luzny dzien tzn. nigdzie sie nie wybieram, z nikim nie jestem umowiona, temperatura jest troszke nizsza wiec musze zaszalec na stepperze. Milo, ze w koncu poznalysmy nasze imiona :) Na prawde bardzo sie ciesze, ze wytrwalysmy w tym topiku. Nawet moj chlopak sie pytal kiedys co ja tak wypisuje na tym forum caly czas, ale kiedy dowiedzial sie, ze to temat "diet" zrezygnowal z dalszej czesci pytan- i dobrze :) Trzymaj sie, nie zalamuj dniem dzisiejszym, bo to sobota :) i do jutra! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 7, 2012 Szkoda tylko, że ja musiałam być jedną z tych, którymi się bawił ;/ Ale widocznie musiało tak być, żebym dostrzegła jakiego związku tak naprawdę chcę. No ale prawda jest taka, że jakoś nie mam szczęścia do facetów. Jak znajdzie się jakiś, którego głównym celem nie jest mnie tylko "zaliczyć", to albo żonaty (jesteśmy dobrymi znajomymi - na nic więcej nie możemy sobie pozwolić), albo w związku, albo jakiś totalny nieudacznik, albo po prostu natręt, który nawet nie jest w moim typie ;/ Z jedzeniem to ja dziś przegięłam... Po moim ostatnim wpisie zjadłam troszkę borówek, a później 2 bułki, z czego tą drugą przed chwilą ! Dodam, że były one z serem żółtym, jakimś wędzonym filetem z kurczaka i serkiem grani ze szczypiorkiem, do tego zjadłam kilka kawałków sera camembert. No ale generalnie nie miałam jakiegoś większego napadu obżarstwa, mimo że sporo kalorii mi dziś wpadło. Ale dzisiaj ta zaklęta sobota, w związku z czym zapominam o tym i jutro postaram się wrócić na właściwą drogą (nie wiem jak będzie, bo bardzo możliwe, że będę robiła tortille ;/). A ja jestem ciekawa kiedy w końcu będę mogła biegać... Na razie to i tak byłoby niemożliwe przez te upały, ale mam nadzieję, ze jak tylko trochę ustąpią to i ze mną będzie na tyle dobrze, żeby do tego wrócić :) Haha no tak faceci zazwyczaj tak właśnie reagują na hasło "dieta" ehh pamiętam jakie miałam z tym problemy jak byłam w związku. Staram się jeść mniej, wszystko niby ok, a tu wystarczyło, że pojechałam do niego, a jego mama nakłada mi jakąś mega porcję obiadu na talerz, on oczywiście nic nie powiedział - zupełnie nie szanował mojego wysiłku, a przecież nie robiłam tego dla niego, tylko dla siebie, swojego zdrowie i lepszego samopoczucia. Później jak spotykałam się z tym facetem "zimnym draniem" to akurat byłam w trakcie głodówki, no a ten cukiernik to mnie ciągle czymś kusił i pamiętam, że chyba uległam, w każdym razie i tak ok. 10 dni bez jedzenia wytrwałam i do dziś zastanawiam się jak ja to zrobiłam :o Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 8, 2012 Hejka! Wczoraj jeszcze troche poleglam. Dzis dreczona wyrzutami sumienia weszla na wage i pokazala mi...48kg! Bylam baaardzo milo zaskoczona, bo najmniej wazylam 46 kg, wiec to tylko 2 kg! Mam nadzieje, ze 17go bedzie 47 i do tego czasu juz na 100% sie nie waze. Obiecuje! Dzis mam jakis dziwny dzien. Pogoda jest jakas dziwna. Przed chwila padal deszcz bylo szaro, a teraz swieci slonce. Mam dzis maksymalnego lenia. Moze troche za dlugo spalam, juz sama nie wiem. Poki co na sniadanie zjadlam 2 kanapki z ciemnego chleba (1 z wedlina, pomidorem i rzodkiewka, a 2 z mozarella i pomidorem) + zielona herbata. Tak to jest z facetami. Ja tez bylam ta "zabawka", jednak najlepsze jest to, ze troche inna. Mianowinie nie bylo tak, ze spotykalam sie z tym chlopakiem i po paru miesiacach wszystko sie skonczylo tylko to trwalo bardzo dlugo. Niby mial byc koniec, a jednak cos nas do siebie ciagnelo. Poza faktem, ze uwazam, ze nie mialam wtedy mozgu :) stwierdzam, ze na dobre mi to wyszlo. Teraz wiem jakiego zwiazku potrzebuje, na co sie zgadzam itd. A trafic na kogos normalnego jest niestety ciezko :/ Po prostu nie mozna robic nic na sile. Ja poki co uciekam, bede na pewno wieczorem. Nie wiem jak ten dzien sie zakonczy, bo niestety moje nastawienie psychiczne, dzisiejsze lenistwo i nawet jakas taka fizyczna niemoc oraz fakt, ze mam do zrzucenia tylko 2 kg moze sie przyczynic do jakiegos "grzeszku". Dobre jest to, ze zabralam sie za sprawdzanie literowek w mojej pracy, zeby juz ja oprawic, wiec to jest zdecydowany plus. Do pozniej! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 8, 2012 Hejka :) Ja dzisiaj zaczęłam zwyczajnie. Na śniadanie kajzerka z serem żółtym i ketchupem i tym filetem, co wczoraj, do tego wypiłam sobie kakao jak za starych dobrych czasów :D Od tamtej pory aż do obiadu nic nie jadłam poza 1 ciasteczkiem owsianym, bo mama tak zachwalała, a ja byłam dopiero na początku przygotowywania obiadu. Obiad zjadłam przed chwilą no i były tortille, zjadłam aż 2 (w sumie jedna w zupełności by mi wystarczyła, bo drugiej nie mogłam już dojeść), do tego jeszcze prawie jednego placka od tortilli tak bez niczego. Wiem, że kalorycznie to na pewno jest więcej niż 1000 kcal, ale dziś ostatni dzień "rozpusty" z radości, że czuję się coraz lepiej i w sumie już mogę normalnie chodzić, w związku z czym przeszłam się po zakupy (jakby nie było zawsze coś spaliłam). No i nie wiem, czy dziś już nic nie zjem, ale byłoby fajnie, jednak nie nastawiam się na to :) Cieszę się, że z Twoją wagą wszystko w porządku, miejmy nadzieję, że i moja drastycznie nie wzrośnie po tym weekedzie, ale do 17stego się nie ważę. A z tym facetem to ja od początku miałam jasną sytuację, ale się łudziłam, że może jednak jak mnie lepiej pozna, to się zmieni ;/ Generalnie spotykaliśmy się tylko miesiąc, więc było kilka spotkań, jakiś jeden krótki wyjazd i tyle, ale to była dość intensywna znajomość i wydarzyło się tyle, że tylko "zimnego drania" nie jest to w stanie ruszyć ;/ No ale dziwne, że po naszym ostatnim spotkaniu na początku października zdaje się aż do teraz mieliśmy kontakt, jednak nie do końca o mnie zapomniał... Bardzo zależało mu na spotkaniu, ale nie wiem po co sobie wmawiam, że to coś znaczy, wszak teraz już kontaktu nie mamy, a o spotkaniu mogę zapomnieć i super, byleby mi o sobie nie przypominał, bo przez ten cały czas jak udało mi się zapomnieć on niespodziewanie się odzywał, albo przyjeżdżał. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 8, 2012 Hej! A wiesz, ze ja mialam podobnie z tym moim ex facetem. Kiedys z kolezanka kiedy analizowalysmy jego zachowanie juz calkowicie po naszym rozstaniu stwierdzilysmy, ze ja bylam dla niego bardzo wazna. Nawet ostatnio kiedy sie widzielismy i dolaczyl sie do nas kolega wieczorem zapytal mnie czy spotkam sie z nim sama. Spotkalam sie z nim kilka dni pozniej i pogadalismy sobie tak od serca, o jego problemach itd. Wydaje mi sie, ze ja bylam/jestem dla niego kobieta z ktora moze sobie o wszystkim pogadac jak z przyjaciolka i jest swiadomy, ze zycze mu jak najlepiej i powiem mu jesli zachwouje sie jak palant w stosunku do swojej dziewczyny. On wie, ze jesli zrobilby jakikolwiek krok na ktory ja bym sie na pewno nie zgodzila zepsulby to wszystko. Mam nadzieje, ze w koncu dorosl i ciesze sie, ze jest tak jak jest, bo bardzo lubie z nim rozmawiac i posiedziec jak "za starych czasow" :) I mialam tez identycznie jesli chodzi o odzywanie sie tamtego. Miesiac ciszy, ja juz zapomnialam itd. i nagle telefon o spotkanie...i wiadomo jak to wszystko sie konczylo. Nie jestem w stanie doradzic nic w tej kwestii, bo wiem co sama robilam i ile to wszystko trwalo. Dopiero kiedy nastapilo maksymalne przegiecie i jeden z wiekszych bledow mojego zycia wszystko sie skonczylo. Zanim zlapalismy znow normalny kontakt jaki jest teraz (czyli czysto kumpelski i to tez niezbyt czesto) nie widzielismy sie 2 lata. Co do mojego jedzenia. Na obiad zjadlam zapiekanke ziemniaczana. Nie zjadlam jej zbyt duzo wiec ok. Jednak w ramach podwieczorku zjadlam kilka herbatnikow w czekoladzie. Nie wiem ile to wszystko mialo kalorii. Wydaje mi sie, ze 2000 nie przekroczylam, ale chce wrocic do mojego wczesniejszego odzywiania gdzie bylo wiecej warzyw i owocow, a slodycze jadlam raz na jakis czas. W takim razie zaczynamy jutro, tak? Co Ty na to, zeby zwazyc sie 17go, a pozniej dopiero za 2 tyg czyli 31go lipca? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 8, 2012 Właśnie przed chwilą siostra podejrzanie się uśmiechała, po czym pokazała mi jakieś moje stare zdjęcie, na którym byłam strasznie gruba!! Zawsze lepiej się człowiekowi odchudza jak sam dostrzega efekty swoich starań i w sumie tylko po zdjęciach widzę różnicę, ale niewątpliwie jest to motywujące i dlatego od jutra tym bardziej będę się pilnować, żeby nigdy nie wracać do tego co było i nie zaprzepaścić tych wyrzeczeń, których musiałam się podjąć, by dojść do etapu, w którym obecnie jestem, a że nie jest to jeszcze mój cel, to muszę ostro do niego teraz dążyć - jedno zdjęcie, a jakie refleksje :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 8, 2012 Hmm no ja sobie marzę, żeby to jednak skończyło się zupełnie inaczej, ale wiem, że tak nie będzie i nawet kumplami nie zostaniemy, a to dlatego, że nas tak naprawdę nie ciągnie do siebie nic poza wzajemnym pożądaniem. Nigdy nie rozmawialiśmy nawet tak po prostu szczerze o naszym życiu, problemach... Może były jakieś takie momenty, ale jednego nigdy nie brakowało, co stało się motywem przewodnim naszych spotkań i to był mój błąd. Teraz bym go nie popełniła, ale wtedy byłam w zupełnie innej sytuacji. No to na dobre zaczynamy od jutra i możemy zważyć się 17stego, a później 31 lipca - postaram się jakoś wytrwać :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 8, 2012 Ech tak to niestety jest, ze czasami nie da sie po prostu kumplowac i nie da sie tez byc z ta osoba w zwiazku. Wiem na prawde jak ciezko jest zapomniec. Czasami nawet brak kontaktu nie jest wystarczajacy, zeby sie z tym wszystkim uporac. Gratuluje motywacji :) Ja wlasnie tez sobie wszystko przemyslalam i nie zamierzam nadal tyle jesc. Chyba tez sobie poszukam zdjecia na ktorym wazylam 15kg wiecej, zeby sie do konca zmotywowac :) To zaczynamy, bo za 9 dni wazenie hehehe :) Miejmy nadzieje, ze zobaczymy 1-1,5 kg mniej :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 9, 2012 Hej! Nie mam się dziś czym chwalić, począwszy od dzisiejszej nocy... Przez ten upał i latającego nad uchem komara nie mogłam zasnąć, poza tym jakoś źle się czułam psychicznie, biłam się z myślami i o mały włos nie napisałam do tego "zimnego drania" ehh nie byłam jakoś na maksa głodna, w normalnych warunkach bym wytrwała, mimo że po tych tortillach nic nie jadłam, ale musiałam coś zrobić, byleby tylko przestać myśleć i zasnąć (szczególnie, że wisiała nade mną wizja pobudki o 6). W związku z czym sięgnęłam po precelki z cukrem z ciasta francuskiego. Początkowo zjadłam 1, 2, 3, 6, 10, a później całą 1 część, więc nawet nie wiem ile to było sztuk, ale za to wiem, że dużo kalorii, skoro 3szt. mają ponad 100kcal :( I było to grubo po 1 w nocy, więc tak jakby już dzisiaj. Oczywiście z góry mój dzisiejszy dzień był przegrany, ale mimo to postanowiłam go nie schrzanić, a wręcz naprawić ten nocny błąd, a wyszło jak zwykle... Śniadanie tylko latte, później koktajl truskawkowy, 2 zraziki łososiowe i dopiero jak wróciłam do domu był obiad, ale w trakcie gotowania zauważyłam w szafce draże kokosowe i trochę zjadłam (to "trochę" prawdopodobnie miało ok. 200kcal). Na obiad miałam ziemniaki (ugotowałam 3, ale zjadłam najwyżej 2) ze szpinakiem, dorzuciłam do tego prażoną cebulkę, ale i tak do końca nie zjadłam (cieszyło mnie to dopóki nie poległam dalej). Na tym miał być koniec, ale wpadła siostra i chcąc nie chcąc zajadałam się biszkoptami, później wypiłam soczek jakiś taki dla dzieci, ale kaloryczny normalnie no i jeszcze mnie korci, by zjeść coś słonego (szczególnie jak widzę mój wielki brzuch). Generalnie dzisiejszy "pierwszy dzień odchudzania" zaliczam do mega nieudanych. I pomyśleć, że jeszcze wczoraj wieczorem miałam taką motywację, że nawet chciałam tu napisać o moim postanowieniu ćwiczeń i ostrej diety (a to za sprawą "Rozmów w toku" - oglądałam wczoraj jakiś odcinek o ludziach, który dużo schudli... widać to była chwilowa motywacja). Do tego weszłam na wagę, zarówno w nocy po tych ciastkach (67,4kg więc bez tragedii) jak i przed chwilą (68,4kg) i jestem załamana, ale gdzieś tam jeszcze mam odrobinkę chęci walki, bo przecież jak nie dziś to jutro - wiem, że potrafię, bo sama sobie już to udowodniłam. Tak więc zaraz pójdę na taras się dotlenić i wszystko sobie przemyśleć, spiszę mniej więcej co zjem w najbliższym tygodniu (bez planu dnia, nawet takiego w głowie pozwalam sobie na zbyt wiele) no i od jutra definitywnie zaczynam ćwiczenia - brzuszki, 6 Weidera może jeszcze nie, bo nie chcę zbyt szybo się zniechęcić i zobaczymy co będę jeszcze w stanie zrobić, biegi na razie wątpię, ale może step, czy dłuższy spacer. A teraz mimo najedzenia skocze jeszcze do kuchni po coś na zmianę smaku i zakończę mój nieudany dzień. A ciekawe jak tam u Ciebie? :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 10, 2012 Hejka! Wczoraj niestety nie dalam rady juz wejsc. Zalatany dzien juz od poczatu tygodnia. Moja dieta rowniez wczoraj nie wyszla, a skonczyla sie wrecz tragicznie. Myslalam, ze starczy zapiekanki na obiad z niedzieli dla nas dwojga. Niestety okazalo sie, ze nie... Stwierdzilam, ze zjem w takim razie cos innego i zjadlam pizze :/ Pozniej skoro "juz zjadlam ta pizze" zjadlam kilka herbatnikow w czekoladzie i ciasteczek oreo. Ja tez weszla dzis rano na wage i zobaczylam 49,3!!! Stwierdzilam, ze nie moge dopuscic do 5 z przodu. 3-4 kg musza zleciec i to bezapelacyjnie! Zastanawialam sie rowniez nad 6 Weidera, ale stwierdzilam, ze poki co nie dam rady wykonywac tych cwiczen dzien po dniu tak jak trzeba. Najpierw musze zabrac sie za stepper i inne cwiczenia i moze po 2 tygodniach zabralabym sie za 6tke. Dzisiaj caaaaly dzien myslalam o tym, ze nie moge sie zlamac, bo wtedy nie dosc, ze przytyje jeszcze wiecej to coraz ciezej bedzie mi sie zabrac za odchudzanie. Poza tym skonczy sie to codziennym jedzeniem paczki herbatnikow, bo bede sobie wmawiac, ze "od jutra koniec". Postanowilam znow jesc normalnie. Moje menu: sniad- musli z jogurtem z czarnej porzeczki 0% 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z wedlina, ogorkiem, rzodkiewka + zielona herbata obiad- potrawka z kurczaka z fasola czerwona, kukurydza z ryzem (mala porcja). NA kolacje planuje jeszcze jogurt. Dzis cwiczen nie bedzie, bo przychodzi do nas na 19ta kobitka z jezyka. Z tamtej niestety zrezygnowalam, bo bylismy umowieni i czekalismy czekalismy w koncu po 40 min dzwonie do niej i pytam gdzie ona jest, a ona "krazylam 30min i nie znalazlam adresu i wracam do domu". Myslalam, ze mi rece opadna... Kazdy normalny czlowiek zadzwonilby i powiedzial, ze jest tu i tu, jak ma dojsc... echhh.. W ogole wkurzylam sie na nia, bo przekladala te lekcje chyba ze 4 razy i ten jej "przyjazd" juz mnie zniechecil do reszty. Mam nadzieje, ze ta babka okaze sie w porzadku. Dobra poki co uciekam, bo musze jeszcze ogarnac w domu itd. Trzymaj sie i pisz co u Ciebie! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 10, 2012 Hej! Jakoś przebolałam wczorajszy dzień. Dziś póki co poprawnie. śniadanie - płatki czekoladowe z mlekiem obiad - pizzerka z szynką Wieczorem planuję zjeść jeszcze deser jogurtowy o smaku kiwi ;) Nie ważyłam się, na razie nie ćwiczyłam, ale powoli biorę się za mycie podłogi w pokoju, a później brzuszki, więc trzymaj kciuki, żeby mi się nie odechciało :p Aha i dzisiaj sporo chodziłam, ale nawet nie przeliczałam tego na ilość spalonych kalorii, bo póki co jestem zadowolona z dnia :) A co do tego chłopaka... Przemyślałam sobie wszystko i nie chcę zostawiać tego tak jak jest, ani nie chcę też mieszkać się w jego związek i biegać za nim, stwierdziłam, że pod koniec tygodnia napiszę do niego sma, poproszę o spotkanie z zaznaczeniem, ze chodzi mi tylko o rozmowę i jeśli uzna, że dla jego związku tak będzie lepiej później urwiemy kontakt, ale wiadomo tak oficjalnie, a nie tak jak jest teraz - taka masa niedomówień strasznie mnie męczy. Jeśli nie odpisze nic to dla mnie wszystko jasne - koniec znajomości, ale z jego strony nieładnym stylu. A jeśli zgodzi się na spotkanie mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnimy i może chociaż normalnymi znajomymi zostaniemy. Tak, czy siak czuję, że potrzebuję tego spotkania, jakiekolwiek negatywne skutki miałoby dla mnie. Pisz co u Ciebie! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 10, 2012 Widocznie obydwie wczoraj miałyśmy "falstart" :) Ale od dziś mam nadzieję, że zmierzamy w dobrym kierunku ! A tak swoją drogą wczoraj wieczorem zjadłam jeszcze toffinka, a to małe cholerstwo ma prawie 300kcal, ale nie mogłam się oprzeć :( Na szczęście nie wchodziłam dziś już na wagę, więc łatwiej było mi dziś zabrać się za siebie. Co do 6 Weidera ja ciągle nie mogę się jakoś zmobilizować, więc może weźmiemy się za to razem jak już będziesz mogła? Kiedyś to ćwiczyłam, dotrwałam do połowy, no ale później zaczęła się sesja i szlag to trafił, a naprawdę widziałam efekty... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 10, 2012 Hejka! Teraz ruszamy pelna para, bo przede wszystkim chcemy, a nie musimy :) Ojj nie wiedzialam, ze toffifi ma tyle kalorii!!!!! Jesli chodzi o tego chlopaka to masz racje. Najlepiej spotkac sie, pogadac, wszystko wyjasnic itd. Jezeli nie bedzie chcial sie spotkac lub nie odpisze- jego strata, ale Ty nie bedziesz sobie rozmyslac na rozne tematy. A jesli istieje mozliwosc kumpelstwa to czemu nie. Fajnie byloby spotkac sie i isc gdzies na piwko i po prostu normalnie pogadac. Ja czytalam duzo opinii o 6tce, ale nigdy sie za to nie zabralam. W takim razie co Ty na to, aby zaczac do tego 31lipca od steppera i cwiczen, zeby przyzwyczaic cialo i sie nie zniechecic po kilku dniach? We dwie na pewno bedzie nam razniej i bedzie wieksza motywacja. Wlasnie poszla od nas dziewczyna od holenderskiego. W koncu jestesmy zadowoleni. Dziewczyna niewiele starsza od nas, ale przede wszystkim wysluchala czego oczekujemy, jakiej formy zajec, zaproponowala cos swojego i po tych 2 h jestem na prawde zadowolona. Zrobilismy wiecej niz na kilku lekcjach kursu na ktory kiedy chodzilismy. W koncu jakis pozytyw!! :) Do jutra! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 11, 2012 Nie toffifi (chociaż to zapewne też ma sporo), ale toffinek - taki okrągły wafelek przekładany karmelem :) Jestem jak najbardziej za, szczególnie, że wciąż nie mogę ruszyć z ćwiczeniami - dziś oczywiście z brzuszków nici, ale za to trochę sprzątałam tu i tam, no i umyłam w końcu podłogę w pokoju - a to jednak jakaś aktywność fizyczna, ale za to teraz jestem wykończona i marzę tylko o pójściu spać !! No ale wpadłam jeszcze na chwilkę, żeby podzielić się z Tobą końcówką mojego dnia. Tak więc jogurtu nie zjadłam, bo skusiłam się na 3 te precelki z ciasta francuskiego (ale 3, a nie 14 jak ostatnio w nocy - dziś obliczyłam, ile sztuk w takiej jednej przegródce się mieści), później jeszcze brzoskwinia. Aha i jeszcze przed ciasteczkami zrobiłam sobie kawę mrożoną z odrobiną lodów, bo strasznie pić mi się cały czas chciało. Kalorycznie dzień nie jest chyba najgorszy, a nie czułam się jakoś mega głodna jeszcze do niedawna :) No to fajnie, że w końcu dobrze trafiliście z tą dziewczyną od języka ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 11, 2012 Hejka! Mam chwilkę, więc napiszę małe "sprawozdanie" z dnia dzisiejszego. Oczywiście nie było już tak pięknie jakbym chciała, ale też nie tragicznie :) Generalnie to się cieszę, że widzę znaczną poprawę w kwestii mojej "dolegliwości", mam nadzieję, że już niedługo ten koszmar się skończy na dobre ! A co do jedzenia: śniadanie 1 - latte waniliowe, 2 kromki chleba (jeden zwykły, drugi z dynią) z jakimiś pasztetami i ketchupem, ogórek małosolny śniadanie 2 - bułka z dynią też z pasztetem i jakąś szynką, kromka chleba żytniego z masłem, 2 kromki chleba z makiem z wędzonką i pasztetem :( przekąska - ciastko muszelka, jeszcze gdzieś tam po śniadaniu zjadłam 1 małe ciasteczko z marmoladą Jak widzisz dzisiejszy dzień upływa pod hasłem "PASZTET". Pieczywa zjadłam zdecydowanie za dużo, ale kupiłam świeże chleby i każdego chciałam spróbować. Może nie zjadłabym tak dużo, gdybym nie wróciła wygłodniała do domu. Oczywiście zrezygnowałam już z obiadu, dzisiaj może jeszcze tylko na jogurt się skuszę i brzoskwinię, bo lepsze to niż głodowanie do późnego wieczora (a wiadomo, że bez obiadu, a tylko i wyłącznie na pieczywie za długo się nie ujedzie - kaloryczne to a średnio sycące) i nocne opychanie się ciastkami. Planuję dziś zabrać się za te brzuszki, bo poza tym aktywności fizycznej brak, biegać jeszcze nie mogę, ale zobaczymy jak wyjdzie. I pisz co u Ciebie :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 11, 2012 Hej! Ja tez wlasnie wpadlam na chwile napisac co u mnie. Mialam pytac jak Twoje samopoczucie. Fajnie, ze w koncu wszystko wraca do normy. Lepiej zaczekaj, zeby wszystko sie zagoilo i wtedy mozemy cwiczyc ile damy rade :) Haha usmielam sie z "jak widzisz dzisiejszy dzien uplywa pod haslem PASZTET" :) W sumie sama zjadlabym sobie jakis dobry pasztet :) Powiem Ci, ze tak dzis myslalam i myslalam o tej swojej diecie i nie jestem zadowolona z tego myslenia. Caly czas mysle o tym, ze w sobote i tak i tak nie bede trzymac diety, bo wpadaja do nas znajomi na moje urodziny, wiec wiadomo jak to sie zakonczy. Ja wiem, ze takie myslenie jest bez sensu, ale chyba wiekszosc kobiet tak ma. Postanowilam wiec, ze do soboty bede jesc normalnie, czyli bez napychania sie itp. Pozniej zrobie sobie "detoks slodyczowy" do tego 31 lipca i przez pierwsze kilka dni (wyliczylam 4) bede jesc na obiad warzywa/rybe/kurczaka gotowane na parze. Zawsze zaczynalam od takiego obiadu i po pierwsze oczyszczalo mi to orgaznim po drugie czulam sie lzejsza i bardziej zmotywowana. Zaczelam juz o tym myslec, zeby wszystko sobie poukladac, zaplanowac i nastawic sie psychicznie :) Teraz siedze na roznych stronkach i czytam o stepperze oraz o tym z jakimis cwiczeniami je polaczyc. Chcialabym wyszczuplis sobie lydki, uda i pupe, wiec zaglebiam sie w ten temat. Z 6 na pewno tez ruszymy. Znalazlam na youtube taki filmik: http://www.youtube.com/watch?v=vkKCVCZe474 i zastanawiam sie czy nie zaczac od tych cwiczen. Nie mowie, ze od wszystkich, ale np. od 3-4, zeby przygotowac sie do Weidera. Tak sobie mysle, ze moze pomyslimy razem nad jakimis cwiczeniami? Moze znajdziemy jakies wspolne, ktore nas interesuja i zawsze fajniej bedzie sie tego trzymac wiedzac, ze druga z nas poci sie tak samo. Co Ty na to? Jesli interesuja nas inne cwiczenia to i tak mozemy sie razem skonsultowac i tez zapisywac tutaj dokladnie ile czego zrobilysmy. Moze latwiej bedzie nam motywowac sie widzac dziennik diety i treningowy w jednym poscie. Czekam na odp :) Co do mojego menu. Tak jak mowilam- postanowilam jesc normalnie, zeby waga nie skoczyla w gore, ale to wszystko nie jest jeszcze tak poukladane jak chce. sniadanie- musli z jogurtem 0% 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z wedlina, ogorkiem i rzodkiewka przekaska- twix (niestety bylam tak glodna, ze nie moglam wytrzymac) obiad- kurczak z wczoraj. Poki co jestem najedzona wiec nie wiem czy bede jesc cos jeszcze- zalezy o ktorej pojde spac :) Trzymaj sie cieplo i wracaj mi tu do zdrowia szybko!!!!!!!!! :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 11, 2012 To znow ja! Mialam jeszcze napisac, ze w niedziele dokladnie i na spokojnie zmierze swoje obwody centymetrem. Miesnie waza wiecej niz tluszcz, wiec jesli sie juz ich "dorobie" to nie chcialabym wpadac w panike, ze waze 2kg wiecej mimo, ze tego nie widac. Dzieki temu bede miala czarno na bialym czy obwody sie zmniejszaja czy tez nie :) Poza tym dzis w pracy myslalam o jutrzejszym obiedzie i musze zrobic jutro kotlety mielone! Tak dawno ich nie jadlam, ze po prostu musze. Mam tez salatke z ogorkow w sloiku od mamy i na nia tez mam ochote (normalnie jak kobieta w ciazy- az dzis znajoma mi powiedziala, ze moze udziela mi sie od innej kolezanki, ktora jest juz prawie w 8miesiacu ciazy:) ). Echh normalnie nie moge sie doczekc jutra- nie wiem skad u mnie taki tok myslenia, ale wbil mi sie ten obiad do glowy tak bardzo, ze dzis kupilam juz wszystko, zeby jutro nie bylo wyjscia i zeby przypadkiem mi sie nie odechcialo :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 11, 2012 No zaszalałam dziś z tym pasztetem, ale mama kupiła 3 różne, a poza tym nie miałam ochoty na nic z tego co było - oczywiście sera żółtego nie było, więc pozostał pasztet :p Nie no w urodziny to musisz sobie odpuścić ! Ja też w przyszłym tygodniu dzień lub dwa odpuszczę, bo muszę w końcu wyjść gdzieś z kumpelkami na imprezę, bo przez to choróbsko dawno nigdzie nie byłam i opić powrót do zdrowia oraz zapić "smutki" związane z brakiem faceta (w sumie na razie mi nie brakuje takowego, dlatego smutki w cudzysłowie). Tak mniej więcej obejrzałam ten filmik - generalnie większość tych ćwiczeń to nic trudnego, sama je wykonywałam jak mi się chciało ćwiczyć :D No ale możemy powiedzmy od przyszłego tygodnia oficjalnie zacząć ćwiczyć, a może i w tym nam się uda z czymś ruszyć. Ja jeszcze brzuszków dziś nie robiłam, ale jak tylko Ci odpiszę zabieram się za to i chociaż 30 muszę zrobić! Ja po tej muszelce jeszcze nic nie jadłam, ale zaraz zjem brzoskwinkę, bo już zaczynam mieć na coś chęć :) U mnie z tymi obwodami to coś nie teges albo źle mierzę, albo się nic nie zmienia. Kiedyś zapisałam sobie swoje wymiary i ostatnio ponownie się zmierzyłam, a tam żadnych zmian ;/ Ja często mam jakieś "ciążowe" zachcianki, więc doskonale Cię rozumiem, a akurat kotlety mielone uwielbiam i nawet też o nich myślałam w najbliższym czasie, ale zobaczymy, bo to jednak smażone ;/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Lipiec 11, 2012 No! 30 brzuszków zrobione + 15min hula hopa - jestem z siebie dumna, aż nabrałam ochoty na więcej ćwiczeń... ale to jutro ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Lipiec 11, 2012 Uuu gratuluje brzuzkow i hula-hopa. Wlasnie zastanawiam sie tez nad zainwestowaniem w hula hop. Co prawda nie mam duzo miejsca w domu, ale mysle, ze jak pare rzeczy sie odsunie to jakos sie zmieszcze :) Jednak poki co musze zaczac korzystac z maty i steppera, bo idzie to srednio. Dopiero wtedy pomysle nad hula-hopem, bo to jednak dobra rzecz. Jasne! Idz na imprezke i zaszalej. Opic mozna wszystko: powrot do zdrowia, za spotkanie, za to, ze faceci sa... (mozna wstawic co sie chce :)) itd. Z reszta od czasu do czasu cos nam sie od zycia nalezy :) Ja poki co na nic sie nie skusilam i planuje wytrwac juz bez jedzenia. Do jutra! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach