Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niwiemcomyslecjuzniewiem

czy on ma prawo tego ode mnie ŻĄDAĆ? - ROSZCZENIA I JAZDY

Polecane posty

Gość niwiemcomyslecjuzniewiem

spotykamy sie od 3 miesiecy. palę papierosy i mój facet o tym wiedział, znamy się łącznie od lat paru. wiem, że tego nigdy nie pochwalał, ale nic nie mówił. jak się związaliśmy zaczął delikatnie kręcić nosem na moje fajki aż do wczoraj, gdzie tak naprawdę to ZAŻĄDAŁ ode mnie, żebym przestała palić. na moje sugestie, że przecież wiedział, że palę i takie stawianie sprawy równa się dla mnie z brakiem akceptacji, że może o to prosić, obiecywać pomoc, mówić o tym, jak i dlaczego go to denerwuje i uświadamiać mi nieracjonalność postępowania jakim jest palenie stwierdził, że to ja nie akceptuję jego i jego potrzeb i uczuć i on nie zamierza się do mnie dostosowywać. dodam, że nigdy nie palę np w mieszkaniu, nie dmucham na niego dymem itd. chodzi tylko o to, że fajki śmierdzą. czy ma prawo ode mnie wymagać rzucenia palenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haha, pajace
nie. ma prawo wymagać wyłącznie od siebie. daj sobie spokój, to jakiś beznadziejny dominator :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dekoldcsx
tez bym nie chcial calowac popielniczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andzia z parku
To ciężki temat. Moim zdaniem - nie ma prawa tego żądać od Ciebie, zwłaszcza, że przy nim nie palisz. No i po takim marudzeniu i jazdach, z przekory nie rzucisz tych fajek ;) Tak więc nie tędy droga. Mój mąż palił i to dużo. Jak się poznaliśmy, to palił, więc widziały gały .... ;) w domu nie palił, musiał wychodzić na balkon ;) , kupiłam mu książeczkę o rzucaniu palenia, czasem coś napomknęłam i przyszedł moment, kiedy on sam postanowił rzucić i od ponad roku już nie pali :D Rzucił od razu :) i myślę, że już do tego nie wróci. A ja się cieszę, bo zupełnie inaczej pachnie, no i finansowo też do przodu. Może spróbuj wyjaśnić swojemu chłopakowi, że takim postępowaniem to on nic nie wskóra i już. Bo człowiek to istota przekorna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niwiemcomyslecjuzniewiem
ja mu to mowilam.... ze tak szczerze to sama myslalam, ze tak nie moze byc, ale swoim zachowaniem teraz robi wszystko, zeby nie dostac tego, czego chce. dla mnie najwiekszym kosmosem jest to, ze on uwaza, ze to, ze on nie chce, zebym palila jest tak samo wazne jak to, ze ja chce palic... nie ma znaczenia, ze to jest moje cialo, moje wybory itd. dla niego to, ze pale rowna sie olewaniu jego potrzeb i lekcewazeniu go jako bliskiego mi czlowieka. moich tekstow, ze nie ma ode mnie prawa niczego takiego wymagac w ogole nie rozumie. troche mnie to przeraza. on na co dzien potrafi byc dosc roszczeniowy. mysle, co bedzie dalej i mam watpliwosci co do tego zwiazku. jak powinnam sie w tym momencie zachowac? palic jakby nigdy nic i znosic zwiazane z tym awantury?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czemu pytasz nas na ile Ty się zgadzasz? Po drugie - to wasz pierwszy konflikt interesów. Jeśli teraz się jakoś dogadacie, to jest dla nadzieja dla was. Jeśli się przez to rozstaniecie - to oznacza że nie pasujecie do siebie na tyle aby zawrzeć kompromis. To jest test ... albo jako para oblejecie albo zdacie i pójdziecie dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niwiemcomyslecjuzniewiem
Jacku, pytam się, bo pomyślałam sobie, że może jako osoba paląca jakoś inaczej patrzę na tą sprawę, nie rozumiem perspektywy niepalących. Że może, nie wiem, istnieje jakaś niepisana zasada, że jak jedna osoba pali a druga nie, to ta musi skończyć :). Co ciekawe, on ode mnie nie oczekuje, żebym rzuciła w ogóle. Mam tylko nie palić przy nim. Mogę palić np w pracy. Na moje stwierdzenie, że to, że nie wychodzę z moimi współpracownikami na fajkę za fajką, jak oni mają w zwyczaju (w pracy nie palę) uchroniło mnie póki co przed bardzo poważnym nałogiem wzrusza tylko ramionami. Moje zdrowie jest ogólnie nieważne. Liczy się to, że papieros mnie od niego odgradza, bo nie może się ze mną całować, kiedy ma ochotę. I on tego akceptować nie będzie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haha, pajace
najpierw żąda rzucenia fajek, potem zażąda zerwania kontaktów ze znajomymi, a na koniec zostaniesz samotna, zahukana i z wypranym przez psychola mózgiem. odpuść go sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niwiemcomyslecjuzniewiem
Jacku, pytam się, bo pomyślałam sobie, że może jako osoba paląca jakoś inaczej patrzę na tą sprawę, nie rozumiem perspektywy niepalących. Że może, nie wiem, istnieje jakaś niepisana zasada, że jak jedna osoba pali a druga nie, to ta musi skończyć :). Co ciekawe, on ode mnie nie oczekuje, żebym rzuciła w ogóle. Mam tylko nie palić przy nim. Mogę palić np w pracy. Na moje stwierdzenie, że to, że nie wychodzę z moimi współpracownikami na fajkę za fajką, jak oni mają w zwyczaju (w pracy nie palę) uchroniło mnie póki co przed bardzo poważnym nałogiem wzrusza tylko ramionami. Moje zdrowie jest ogólnie nieważne. Liczy się to, że papieros mnie od niego odgradza, bo nie może się ze mną całować, kiedy ma ochotę. I on tego akceptować nie będzie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem jak to jest mieć palącą dziewczynę - nie miałem takiej. Jedyne co wiem - jako niepalący dym BARDZO Ci przeszkadza. Drapie w gardle, śmierdzi. To jest dokładnie jak z serami pleśniowymi - jeden wącha i się uśmiecha, drugiemu wywraca się żołądek. Macie odmienne podejścia i uczycie się zawierać kompromis. Kompromis to (przypominam) taka umowa że każda ze stron zachowała godność i ma jakieś prawa, lub zabezpieczył jakieś swoje interesy. Ja nie widzę, żadnej konkretnej rady - tylko musicie sami zawrzeć układ, umowę. I jeszcze dodatkowo - takich umów będziecie mieli wiele, warto więc poćwiczyć negocjacje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak żyć?
Kurcze, dziewczyno, Ty po prostu śmierdzisz papierosami. Wyobraź sobie, że Twój facet miesiącami nie myje zębów. Chciałabyś się z nim całować? Co to w ogóle za pytanie "czy ona ma prawo" żądać? Jakie prawo? Materialne? Moralne? Facet nie chce znosić dłużej Twojego smrodu. Twój wybór: albo wybierasz fajki, albo jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aska kraska
Nie wnikam w sens palenia itp nie ma prawa od ciebie zadac nic, twoje zycie twoje decyzje. Albo akceptuje albo nie jego wybor.. Nie jest twoim rodzicem a ty nie jestes nastolatka zeby ktos ci cos narzucal. Dbaj o swoja wolnosc i zdanie. jak chcesz zerwij z papierosami ale dla siebie nie dla niego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak żyć?
Tak oczywiście, nie można facetowi okazać, że ma na kobietę jakikolwiek wpływ. Jeszcze by sobie pomyślał, że kobiecie na nim zależy. A do tego nie można dopuścić! Związek z kobietą to przywilej, a właściwie zaszczyt. Kto nie potrafi docenić tego zaszczytu, niech wraca na drzewo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ave Cesar
Tak się zastanawiam czy gdyby chłopak nosił śmierdzące skarpetki to miała byś prawo zażądać żeby zaczął je prać? Chyba nie. Jeśli to by bardzo przeszkadzało to... no niestety rozstanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwaga techniczna - słowo "żądać" jest szantażem. Kiedy mówimy "Żądam od Ciebie" to groźba jakiejś kary. To jest język przemocy i działa negatywnie. Jeśli was coś męczy w partnerze - proponuję "Chciał(a)bym prosić" lub "Przeszkadza mi to i chciał(a)bym jakoś z Tobą się dogadać". Żądania mają terroryści i porywacze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ave Cesar
No niekoniecznie terroryści. Policja może zażądać dokumentów a kontroler okazania ważnego biletu. Kasjerka w sklepie żąda zapłaty za towar, a nauczyciel w szkole żąda usprawiedliwienia godzin nieobecnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żądanie zachodzi wyłą
czeni w sytuacji niesymetrycznej relacji, czyli takiej, w której jedna strona jest z jakichś względów uprzywilejowana. w partnerstwie nie ma na to miejsca i kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niwiemcomyslecjuzniewiem
wiecie, ja rozumiem, ze jemu to przeszkadza. jesli to jednak dla niego jest takie wazne, to dlaczego nie wzial sobie niepalacej dziewczyny? albo dlaczego na poczatku naszego zwiazku nie powiedzial mi, ze nie akceptuje mojego palenia i nie zwiaze sie ze mna jesli bede palic. to by bylo przynajmniej uczciwe. a on to rozegral bardzo wygodnie. byl ze mna przez 3 miesiace, doprowadzil do tego, ze sie zaangazowalam, a teraz stara sie na mnie wymusic zmiane w moim zachowaniu odwolujac sie do szanowania jego potrzeb. a co ze mna i z moja potrzeba palenia sie pytam? :) dodam, ze nie pale nigdy w domu. w ogole nie pale przez caly czas w ciagu dnia, nachodzi mnie ochota wieczorem, szczegolnie przy alkoholu. jesli pale na balkonie, to zaraz ide byc zeby, rece, uzywam plynu do plukania ust, bo wiem, ze jemu to przeszkadza. jesli pale w miescie zawsze mam w torebce bardzo mocne mietowe cukierki. pale tylko na dworze, wiec moje ciuchy az tak nie smierdza. to mu nie wystarcza. on chce zebym przy nim nie palila W OGOLE. to, ze pale tylko w czasie wolnym a z nim spedzam caly ten czas wolny nie ma znaczenia. mam nie palic i tyle bo to rani jego uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak żyć_
jacek j Słowo "żądam" nie jest szantażem, tylko najbardziej bezpośrednio sformułowaniem swoich oczekiwań wobec kogoś. Zasadność tych żądań to odrębny temat. Z tym jezykiem przemocy to przesada, tak samo jak z ulubionym obecnie określeniem "mowa nienawiści". Autorka wątku ma problem ze sowim ego uważając, że żądanie to kwestia jakiegoś nieokreślonego "prawa". Gdy moja żona czegoś ode mnie żąda, to ja się zastanawiam, czy chcę spełnić jej żądanie, czy nie, a nie czy "ma prawo" czegokolwiek ode mnie żądać. Przecież gdyby jej facet powiedział: "bardzo proszę Cię o to, żebyś nie śmierdziała papierosami w mojej obecności. Jeśli tego nie potrafisz, zakończmy nasz związek", to takie sformułowanie byłoby z jednej strony próbą rozsądnego rozwiązania sytuacji bez stawiania "żądań", tylko prosząc, a z drugiej zwykłym szantażem. A ponoć szantażują terroryści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Palo1985
Zadaj sobie jedno pytanie. Czy on ma prawo żądać czegokolwiek od Ciebie?? To czy palisz czy nie to Twoja a nie jego sprawa i albo on to zaakceptuje albo nie. Wkońcu kogoś kocha się za to jaki jest MIMO wszystkich wad i nawyków jakie partner/partnerka posiada. Pomyśl teraz tak fajki to dopiero początek później zaczną się inne żądania, na tym jednym się nie skończy więc jak zastosujesz się do jego żądania teraz to później on będzie chciał coraz bardziej na siłę Ciebie zmienić poprzez coraz to nowe żądania. Po pewnym czasie zaczną się zakazy typu masz nie chodzić do koleżanek tylko spędzać ze mną cały czas. Facet na siłę próbujący zmienić Ciebie nie jest Ciebie wart wkońcu w związku chodzi o to żeby dwie osoby tak się dopasowały żeby nie przeszkadzały im nałogi wady i fanaberie partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ave Cesar
A przecież powszechnie wiadomo że żądać zmian swoich nawyków i zachowań mogą jedynie KOBIETY. Facet ma słuchać i wykonywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś na pomarańczowo
jestem palaczką i też nie rozumiem takich facetów. skoro nie pasuje mu moje palenie, to po kiego chuja za przeproszeniem mi dupę zawracał w ogóle swoją osobą? ja rozumiem niepalących, że im to przeszkadza, śmierdzi itd. ale teraz jest moda na niepalenie i bez problemu znalazłby sobie jeden z drugim kobietę bez tego nałogu. moim zdaniem tacy faceci są skrzywieni i rzeczywiście mają jakąś potrzebę dominacji, narzucania swojego widzimisię innym. normalny niepalący i do przesady wrażliwy na tym punkcie nawet na palaczkę nie spojrzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niwiemcomyslecjuzniewiem
mnie w nim denerwuje tez wiele jego przywar i cech. ale albo staram sie zachowywac tak, zeby on sam zaczal chciec je zmieniac (np mowiac, ze czuje sie bardzo niefajnie kiedy sie spoznia i robi mi sie wtedy smutno) albo stwierdzajac, ze to nie moja sprawa i nie ma co sie w to pakowac (i no tym samym ignorujac wg mnie jego bardzo nietwarzowe i ogolnie niepasujace ciuchy - jego cialo, jego gust, jego wybory, nic mi do tego). on takiej zasady nie stosuje. jesli ON czegos chce, to ja przez sam fakt bycia z nim w zwiazku powinnam sie do tego dostosowac. martwi mnie to. on uwaza, ze sie czepiam jego tonu i jestem przewrazliwiona. dla mnie komunikaty pt "wymagam", "żądam", "oczekuję" są nie do zaakceptowania. czy mamy szansę się dogadać - zarówno w sprawie papierosów, jak i innych? jakie są wasze doświadczenia jeśli chodzi o różnice tego typu w patrzeniu na związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli ktoś od Ciebie czegoś żąda a sam się zmienić nie potrafi mimo aluzji to wątpię szczerze żeby coś z tego wyszło bo to Ty będziesz sie starać zmienić dla niego a on Twoje prośby o zmianę jego nawyków czy czegokolwiek będzie olewał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli ktoś od Ciebie czegoś żąda a sam się zmienić nie potrafi mimo aluzji to wątpię szczerze żeby coś z tego wyszło bo to Ty będziesz sie starać zmienić dla niego a on Twoje prośby o zmianę jego nawyków czy czegokolwiek będzie olewał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ave Cesar
KObieta która sama z własnej woli zmieniła się dla faceta. WOW. Pokażcie mi taką!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niwiemcomyslecjuzniewiem
ja jestem gotowa ograniczyc te papierosy i myslalam o tym juz wczesniej, jak widzialam, jak reaguje na moje palenie. ale po wczorajszej rozmowie wlacza sie we mnie po prostu przekora i od rana mysle glownie o paleniu - o tym, jakie jest fajne, przyjemne i w ogole :). wiec efekt jest wybitnie odwrotny do zamierzonego. czy da sie jakos zalagodzic ta roszczeniowosc? czy tez to jest jego natura i bedac z nim musze sie liczyc z tym, ze bede "tresowana"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcesz to załagodzić?? Skończ prosić jeo o zmianę tego czy tamtego i zacznij jak on żądać i nie mięknij póki on nie zacznie niech zobaczy jak to fajnie jak ktoś żąda od niego czegoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooooooonnnnnnnn
żądać nie ma prawa, wiedział co brał. ale ma prawo rzucić :-) Nooo, bardzo dobrze piszesz żelku!!! Ale jeśli on ja rzuci, to na kafe pokaże się temat: mój facet to dupek, bo rzucił mnie z powodu fajek! I stado dziewic oraz niedopchniętych singielek rzuci się na pomoc koleżance wspierając ją w przekonaniu, że facet to dupek. Bo rzucił. I temat kto ma do czego prawo, nie będzie już poruszony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×