Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

luska46

Mamusie Grudzień 2012 :)

Polecane posty

Gość Mrufka30
Hej dziewczyny Co z wami? Nam czas zaczyna płynąć coraz szybciej :-) Jak zawsze tak chwale tego mojego karalucha tak od kilku dni mam ochotę wyjść z domu i nie wrócić lub wysłać młodego w kosmos Nic nie mogę zrobić sama, gdy zauważa że się odwracam już do mnie leci i czepia się nogi, buzia mu się nie zamyka, a jak nie powtórzę za nim jakiegoś słowa upewniając go że ma rację to powtarza je w nieskończoność - brrr a mi normalnie żółć pod gardło podchodzi, zasnąć też sam nie chce choć kiedyś nie było z tym problemów - muszę siadać lub kłaść się obok łóżeczka Mam dość - rozumiem jak się czują samotne matki, ale nawet one mają wsparcie w jakiejś babci, siostrze czy koleżance a ja czuję się jak na bezludnej wyspie - dziadek pracuje od rana do nocy więc wnuka widzi tylko w niedzielę a babcia nie czuje się na siłach by zająć się nim choć godzinkę, drzemki ograniczyły się ostatnio do godziny lub w najlepszym wypadku półtorej wiec jak ogarnę pobojowisko i się wykompię, przykładam głowę do poduszki a on budzi się z płaczem Sorry ale dziś po prostu musiałam się wyżalić komuś Dziewczyny odzywajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniolkowa2014
Jak bylam niania mlody tez mial taki czas gadania non stop szczeg o autach. Powtarzal auta ktore poznawal itd. A jak mnie pamietacie to się pochwale dzis zobaczyłam 2kreski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antałek30
czesc Mamusie podzielę się z wami moimi doświadczeniami po nieudanej próbie odpieluchowania Milenki zaczęłam tydzień temu, ściągnęłam majty i latała po polu bez pieluchy 2 dni, lała po nogach, wogóle jej to nie przeszkadzalo, potem chodziła w mokrych majtkach, nie czuła dyskomfortu, na nocnik siadała niechętnie, 3 dzień - posadzona na nocnik, nie uciekała, zabawiana i pojona na maksa żeby sikała co chwilę ;-) kilka razy udało się złapać siku do nocnika, poszła wylać na trawkę ze mną, robiła sisiom PAPA i się cieszyła, dziś siódmy dzień i chyba sobie odpuszczę ;/ Milenka jest doskonale świadoma robienia siku tyle że na maksa zbuntowana, robi wszystko na przekór, to i sikanie na przekór, pytam jej: zrobisz sisi na nocnik a ona mówi NIE, pytam: to gdzie zrobisz sisi? a ona pokazuje że na podłogę ;-) i sika na podłogę ;-) pokazywały jej kuzynki, obiecywałam nowe bajki w nagrodę i różne inne rzeczy, mówiłam że nieładnie robić na podłogę, zakładałam tetrę żeby czuła mokro (nie przeszkadza jej to) , przyzwyczaiła się do majtek i nie chce pieluchy na tyłku, jak jej pytam o ulubione rzeczy to nic nie chce, na niczym jej nie zależy, wczoraj przyszła moja siostra i mówi jej : twoje kuzynki robią sisi do nocniczka a Milenka gdzie robi sisi ? a ona pokazuje na podłogę ;-) wymiękam ;-) ma doskonałą radochę jak posiedzi na nocniku , po czym ucieknie i zleje się w kąt albo na trawę. Doszłam do wniosku że nie jest gotowa. Moja znajoma fizjoterapeutka powiedziała że pewnie musimy przeczekać okres buntu. A jak to jest u was? Któraś z was już odpieluchowała ?? PS IWKA CO U CIEBIE? Odezwij się ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
antałek jeezu jakbym o naszych problemch z nocnikiem czytala:) to samo. najpierw 2 dni sikania na podloge...3 dnia zalapal i zrobil 5 razy siosiu do nocnika! mysle sobie..no to teraz bedzie z górki...akurat. znudzilo mu sie to i dalej na podloge bo spodobalo mu sie ze za kazdym razem sprzatam mopem lub scierka wiec robil to samo.... tez wiem ze on wie o co chodzi i po tygodniu zbastowalam. tzn on chodzi ze 2 godziny dziennie bez pieluszki..nawet siada na nocnik po to by wstac i powiedziec "nie ma" i zlac sie przy oknie i "wytrzeć to raczkami... mrufka30 patryk tez zaczyna mowic jedno slowo tak dlugo aż powtórze je za nim ( a nieraz trudno zrozumiec o co mu chodzi:) ) aniolkowa dbaj o siebie i dzidziusia w brzuszku:))) iwka? to ja-silie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antałek30
silie - to samo ;-) radocha z lania na podłogę bo mama się angażuje i ściera , no i młoda jest w centrum uwagi a nie młodszy brat ;-) chyba odczekam jakiś czas i zacznę od nowa, może ją przekonam. Szczerze to mam dość przewijania osranej Milenki nawet po 4 razy dziennie plus Michałek ze 6 razy dziennie ;-) Jak będzie ciepło to będzie latała po polu w majtkach, a póki co w domu w pampersie bo już i tak zasiurała salon. P.S. w Biedronce są teraz fajne kosze z giętkiego plastiku z uchwytami, po 15 zeta, super na zabawki albo klocki i bajeczki dla malucha z naklejkami po 2,50 ;-) zrobiłam zapasy ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
antalek pociesze cie-ja zajmuje sie 3 dzieci i w sumie kazde robi kupe w pieluszke. wiec w ciagu dnia troche tych "przyjemnosci"mam:) a jeszcze chce zalozyc kilubik wiec bedzie wiecej. z tymn ze zalozenie klubiku nie jest takie proste...ehhh silie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwka78
Hej Dziewczyny :) Ja się nie odzywam, bo po prostu nie mam kiedy. Padam na ryjek po prostu. Gdyby nie niania, która przychodzi na kilka godzin, to by mnie już łopatą przyklepali jak nic. Doskonale rozumiem samotne matki... silie, ja nie wiem jak ty pociągnęłaś... M cały czas pracuje, non stop właściwie. Więc w ciągu dnia w tygodniu przez kilka godzin jest niania, która zajmuje się Anią, a ja Olą i coś tam staram się ogarnąć w domu. W weekend jestem z dwójką sama, M czasem trochę pomoże (tj. na góra 30 minut) i Anię kąpiemy razem. Przez dwa dni weekendu mam taki armagedon w chałupie, że sprzątam kolejne 2-3 dni w tygodniu. Nie jestem przy nich w stanie zrobić kompletnie nic, a nawet ogarnięcie dwójki bywa momentami niemożliwe. Zazwyczaj wyje albo jedna albo druga. Oli kolki prawie minęły, ostatecznie pomógł Bobotic forte i Debridat jak już jest mocno kiepsko. Gorzej jest, jak się jej nie odbije i bulgocze w brzuchu, a odbić nie może. Niestety konsekwencja noszenia na rękach podczas kolek jest taka, że teraz Olka właściwie z rąk nie schodzi. Poleży sama może 5 minut i wrzask. Do tego trzeba ją bujać w takiej dziwnej pozycji: jedna ręka pod głową, druga pod pupą i na wprost siebie, albo trzymać w pionie na ramieniu i wówczas chodzić. Innych pozycji nie toleruje. Smoczka nie chce właściwie w ogóle. Jest może nieco mniej absorbująca niż Ania w jej wieku (np. poleży te 5 minut - Ania nie leżała sama w ogóle, jak jest zmęczona to zaśnie sama w łóżeczku - Ania tylko i wyłącznie na rękach do roku czasu). Lepiej też jest z posiłkami, bo w dzień co prawda nadal butla co 1-1,5 godz., ale noc nieco bardziej unormowana - 24, 3, 5.30. Idzie spać około 21ej, wcześniej nie ma szans ją uśpić. Przysypia na rękach, odkładana za chwilkę się budzi. Generalnie u mnie nie sprawdziła się zasada, że jedno dziecko spokojne, drugie nie. Obie są bardzo absorbujące. No nic. Trudne dzieci mają ponoć silne charaktery ;) Ja zaliczyłam depresję poporodową, na razie biorę antydepresanty i jakoś daję radę. Ale było bardzo kiepsko, dzieci byłyby półsierotami, niewiele brakowało. Generalnie u nas wygląda to tak, że jak zajmuję się Olą, to Ania robi rozpierdziuchę w domu. Wywala wszystko z szafek, rzuca zabawkami itp. Niestety zaczęła przejawiać również zachowania agresywne wobec Oli. Potrafi ją uderzyć. Zazdrość na maksa. Jak karmię Olę, albo ją wezmę na ręce, to Ania koniecznie czegoś chce ode mnie w tym momencie, najczęściej do jedzenia. Jak jej nie daję, bo nie mam wolnej ręki, to wyje, zalewa się łzami, rzuca przedmiotami. Jak odkładam Olę i daję Ani śniadanie, albo pomagam w czymś, to Olka zanosi się dzikim krzykiem. Już nawet sąsiadka się zainteresowała, że te moje dzieci ciągle płaczą. Próbowałam zajmować Anię zajęciami, które mogę z nią robić trzymając Olkę, ale już się nie daje na to nabrać. Zresztą ile można czytać książeczki... Ola tak jak Ania śpi mało. W ciągu dnia jakieś 4 godziny z przerwą na jedzenie i w nocy 8 godzin. Jak na niespełna dwumiesięczne dziecko to słaby wynik. Pozostały czas wymaga non stop uwagi. Ania zasypia koło 20tej i wstaje między 5 a 6 rano. W ciągu dnia śpi około 1,5 godziny. Próbowaliśmy kłaść ją później, ale wstawała tak samo rano, tylko w dzień spała dłużej i marudziła rano do czasu drzemki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Generalnie o ugotowaniu czegoś, ba! nawet zjedzeniu nie ma mowy. Często moje śniadanie to sucha kajzerka gryziona w przelocie między godziną 9 a 12tą. Obiad? A co to takiego??? Gotuję tylko Ani, w tygodniu, jak jest niania i Ola śpi. W weekend rozmrażam tylko jakieś danie i do mikrofali w akompaniamencie wrzasku Oli. Na szczęście Ania je już właściwie sama. Zupę tylko jej daję łyżeczką, bo rozlewa. Resztę zjada widelcem albo łyżką sama. Jak zaczyna się bawić jedzeniem, to trochę ją "dopycham" żeby zjadła więcej. Pije też ze zwykłego kubeczka i się nie zalewa właściwie. Z ciekawostek - przytyłam w ciąży 12 kg i 6 kg mi zostało. Ekstra. Z osiągnięć rozwojowych: Ania ruchowo bardzo dobrze, ciężko opisać, ale radzi sobie dużo lepiej na placu zabaw niż rówieśnicy, manualnie też super. Rozumie chyba wszystko. Czytam jej na dobranoc bajkę od jakiegoś czasu. Z mową lipa ogromna i chyba skończy się logopedą. Czasem jej się wymsnie coś i mam wrażenie, że ona potrafiła by mówić, tylko z jakiegoś powodu nie chce. Powie jakieś słowo np. siedem, albo duży, ale jak ją chcę sprowokować, żeby używała tego słowa, to nie chce. Pokazuje dużo na migi. Na słońce np. zasłania jedno oko, jedzenie pokazuje palcem usta, picie pokazuje na usta i dźwięk taki jak konik jedzie, nie wiem jak to inaczej nazwać, paluszki słone wyciąga palec i pokazuje szafkę gdzie stoją, ślimak pukanie palcem wskazującym w otwartą dłoń, nie słychać to pokazanie ucha i słówko "ne" itp. Słów takich o jakich pisze Mrufka, dźwiękonaśladowczych również naliczyłam na prędce jedynie 22. Może 30 jak weźmiemy pod uwagę różnice w intonacji (ba ba w zależności od akcentu to albo pies, albo kaczka albo babka w piaskownicy albo babcia). Tak więc nie jest dobrze. Pokazuje w książeczkach wszystkie elementy (nie tylko zwierzątka, ma taką o domu i mieszkaniu, pokazuje wszystkie elementy wyposażenia domu, nawet narzędzia rozróżnia, śrubokręt, młotek itp.), potrafi pokazać wszystkie części ciała (palce stóp, rąk, dłonie, nogi, kolana, ramiona, głowę, włosy, nawet pępek, pupę itd. miejsce gdzie ma żołądek nawet ;) ). Zęby myje sama i to całkiem przyzwoicie. Potrafi się uczesać również przyzwoicie. Rozbiera się sama do kąpieli, ubieranie gorzej. Kalosze potrafi sama włożyć, czapkę i zapiąć bluzę na suwak (ale tylko jedną, bo łatwo wchodzi "piesek"). Sandały próbuje zakładać. Zakłada lalce pieluchę również przyzwoicie. Bazgra kredkami i rozpoznaje podstawowe kolory, chociaż nie zawsze da się wciągnąć w zabawę z kolorami i chce pokazywać. Potrafi dobrać odpowiedni kolor do kolorowanki np. miś brązowy, chmurka niebieska, zielony liść itp. Bardzo dużo gada po swojemu. Bardzo dużo. Bardzo. Non stop właściwie. Również rozpoznaje samogłoski a, u, o, e. Również napisane słowo mama i tata. Imienia swojego jakoś nie rozpoznaje. Przesypia noce, chociaż ostatnio jakieś pobudki mieliśmy, nie wiadomo czym spowodowane, najbardziej do głowy przychodzą mi koszmary senne. Budziła się z płaczem, krzyczała "nie, nie, nie" i próbowała coś opowiadać po swojemu ze łzami w oczach. Bywało, że nie chciała zasnąć potem. Z nocnikiem lipa również. Kupsko parę razy w nocnik, ale zazwyczaj chce siadać, jak już zrobi. Generalnie z kupą łatwiej, bo są jakieś "zwiastuny" i można próbować sadzać. Siku pokazuje, że właśnie robi... Chodziła jeden dzień po ogródku bez pieluchy. Sikanie zwróciło jej uwagę i tyle. Po tym dniu wie, kiedy robi i pokazuje ten moment. Zgubienie za sobą kupy nie zrobiło na niej najmniejszego wrażenia. Siku zrobiła na nocnik może ze 2 razy. Antałek, świetnie cię rozumiem z tym ciągłym przewijaniem. Do tego ze śmietnika wali mi że hej, bo wywóz śmieci mam co 2 tygodnie, a nie ukrywajmy tego, teraz to już regularna kupa w pieluchę ląduje, która śmierdzi dorosłą kupą i tyle. Jak wyjmę od razu z pieluchy, to wywalam do ubikacji, ale jak już zdąży z tym usiąść, to nie ma mowy o obdrapywaniu paskudztwa. Do tego Olka przesrywa się na wylot, bo robi 1-2 kupy dziennie. Niestety, podobno dzieci które mają młodsze rodzeństwo są trudne do odpieluchowania... :-/ U nas jest problem z odstawieniem butelki na przykład. Nie chce za bardzo pić mleka z kubka-niekapka, ze zwykłego też. Zabiera butelkę Oli. Ładuje się również do jej leżaczka i fotelika samochodowego. Mamy bunt dwulatka w pełnym rozkwicie. Słówko "nie" na porządku dziennym. Musi sama wybrać czapkę na dwór, buty, czasem bluzkę również. Co będzie jadła też sama wybiera. Nie negocjuję z nią tylko kaszki rano i obiadu. Tyle, że czasem nie zjada w ramach protestu. W ogóle je mniej przez te upały. Głównie czyści krzaczki poziomek u sąsiadki. Hitem ostatnim są musy w tubkach z biedronki i serki w tubkach. Lubi też pulpety domowe w sosie koperkowym albo pomidorowym i kaszę. Ryżu w ogóle nie chce, ale pewnie dlatego, że nie jadła długo przez zaparcia. Na szczęście zaczęła jeść więcej surowych warzyw - ogórek i pomidor to ulubione. Lubi też ryby, ale wnerwia mnie dziubanie z ościami prawdę mówiąc. Chyba tylko filet z łososia jest prawdziwym filetem. Byliśmy na szczepieniu w ubiegłym tygodniu, ostatnim już. Nic się nie działo ani u jednej ani u drugiej. Ola miała trochę stan podgorączkowy. O dziwo, Ania tylko trochę się skrzywiła po szczepieniu. Wcześniej obiecałam jej, że pójdziemy na lody, więc od razu powiedziałam lekkim tonem: "nie bolało tak bardzo chyba, taki komar większy ugryzł, idziemy na lody?". I po płaczu było. Ona nawyknięta już do drobnego bólu chyba, bo ma ciągle siniaki i pościerane kolana. Nie sposób upilnować. Ciągle biega, więc i potyka się. Włazi wszędzie, wspina się na siatkę, bramę itp. Próbowała na drzewo wleźć również. Waga 12 kg, wzrost 84 cm. Ale ubranka na 92 cm, bo jest "nabita" taka. A Ola drobnica, 4100g waży teraz, 10 centyl. Zupełnie inne są. Ania w jej wieku już ważyła kilogram więcej. Wrzuciłam fotki na maila aktualne. Ani, Oli i pokoju Ani "nowego". Sobie zdjęć robić nie pozwalam dla dobra swojego i oglądających ;) Wyglądam na 10 lat więcej teraz. Zapuszczona jak dziadowski bicz z dołami pod oczami głębokości Rowu Mariańskiego. Czasem rozważam pozyskiwanie smalcu z włosów i rozważam zalety wietrzenia ciała zamiast kąpieli. Odkryłam tanie energetyki w biedronce na szczęście ;-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeezu iwka jak sie ciebie czyta to jakis koszmar..serio. czytalam z wielkim napieciem (powinnas ksiazki pisac:) ) a myslalas zeby anie dac do zlobka klubiku dla dzieci? miala bys wiecej czasu dla oli i moze dla siebie i moze wtedy by mowa szybciej sie rozwijala? chociaz jezeli chodzi o rozwój to czytalam z lekka doza zazdrosci(pozytywnej oczywiscie) :) a maz nie moze wiecej pomagac? wiem wiem praca..ale wiesz ty to masz hardkor! ale musisz sie przemeczyc i przetrwac ten czas jak juz podrosna pannice to bedzie prosciej duzo prosciej. super foteczki dziewczynek i Ola wcale do brzydalkow nie nalezy wrecz przeciwnie:) sa do siebie podobne:) sile

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silie - klubik czy żłobek wyszedłby mi cenowo porównywalnie (u nas około 1200zł), a dochodzi problem z chorobami, no i musiałabym targać tam Anię razem z Olą codziennie, bo nie miałby kto z Olką zostać żebym Anię zawiozła. Ola jak ma kiepski dzień i nie śpi to nie specjalnie daje się wieźć w wózku. Pewnie będzie z nią tak jak z Anią, zacznie jeździć w wózku jak zmienię na spacerówkę. Chociaż Ania fanką wózka nie jest do chwili obecnej. Teraz to już właściwie tylko chodzi, jak jest bardzo zmęczona to wsiada do wózka. No ale Ania to w ogóle ewenement przyrodniczy. Nie sprawdziło się w jej przypadku prawie nic ze standardowo lubianych przez maluchy rzeczy np. nie lubiła owijania w kocyk czy rożek, leżaczek właściwie ok, ale jeśli się nie bujał, nie lubi huśtawek do dzisiaj, spokój w domu jej nie służy (woli np. festyn, albo inne głośne miejsca gdzie jest dużo ludzi. Jak jest spokój i siedzenie w domu to wariuje), nie używała smoczka. M musi tyrać każdą minutą, bo by nam komornik wlazł w końcu. Przychodzi z pracy o 18tej, zjada coś, kąpiemy dziewczyny i siada do komputera koło 20-21ej. Siedzi do 3ciej w nocy najczęściej. Rano wstaje o 7ej, szykuje się do pracy na 9tą i od nowa. W weekend wstajemy o 6tej, tak jak Ania, dłużej się nie da pospać. Śniadanie, trochę zabawy i o 10tej znowu siada do komputera. Siedzi do 18tej z przerwą na obiad, czasem nie. Niedziela tak samo. Mamy cholernie duże rachunki min. przez ten kredyt na budowę, a sprzedać to w tym stanie ciężko. Tego gdzie mieszkamy sprzedać się nie da ze względu na sytuację prawną domu, zresztą gdzie pójdziemy z dwójką dzieci i psem?. Jakoś musimy wytrzymać. 21.08 mam rozprawę w tym sądzie od ubezpieczeń społecznych, jak wygram, to dostanę zaległe pieniądze i zasiłek macierzyński, to jakoś pociągniemy. Będzie lepiej, jak wrócę do pracy. Jak nie wygram... to nie wiem. Wystawię nerkę na allegro ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzień dobry ! Dawno mnie nie było i to pewnie za sprawą notorycznego braku czasu. Dzień za dniem ucieka jak szalony. Praca, dom, praca, dom. Natalka cały czas z babcią, spędzam z nią za mało czasu. Pracujemy razem z M a kasy i tak brak, z rozpaczy zaczęliśmy grać w lotka.... Natalka rośnie, jest coraz mądrzejsza, coraz cwańsza, zaskakuje co dzień babcię i Nas również. Nadal mało mówi, nazywa wszystko "po swojemu", już ją rozumie ale nakłonić do powtarzania za mną jest niemożliwe. Za to wszystko rozumie. Dużo czytamy choć książeczki już ją mniej interesują niż np jakieś kilka miesięcy temu. Teraz kupujemy te różne zeszyciki edukacyjne dla dwulatków, Natalka, wszystko ładnie tam pokazuje, stara sie już nawet kolorować ale kolorów nie odróżnia. Zaczyna też po swojemu rysować - mamę, tatę, babcię itd. Sama bawić się nie chce, zajmie się max na kilka minut a potem biegnie po mamę, tatę. Widać że rośnie córeczka tatusia i że jest za tatą. Ja to chyba jeszcze mniej czasu spędzam z Natalka niż m bo przecież oprócz pracy trzeba posprzątać, wyprać, ugotować itd. Je całkiem nieźle, ale bez szału - na śniadanie paróweczka lub jajecznica z pomidorkiem, ogórek, później jakiś jogurt, przed spaniem obowiązkowo zupka - najlepiej pomidorowa choć i warzywną zje. Po spaniu deserek lub coś do przegryzienia a później z nami je 'drugie danie", na kolację kanapeczka lub coś innego. Rano i wieczorem pije butlę mleka MM. Dieta nadal stosowana ale już się powoli poddajemy bo rezultatów brak, brała też leki a kupa nadal była bobkowata a najciekawsze jest to że wyjechałam na weekend i nie kupiłam jednego lekarstwa więc Natalka nie wzięła i co - zrobiła ekstra kupę bez leków co tym bardziej skłoniło Nas do odstawienia badziewia i nietrucia dziecka skoro rezultaty po tym odwrotne. Uwielbia paluszki i ogórki - małosolne, kiszone, zielone zwykłe. Praca z nocnikiem jakby zanikła, Natalka początkowo była zachwycona robiła kupkę siku a z czasem już nie chciała siadać, siada sporadycznie i rzadko kiedy uda jej się zrobić siku na nocnik. Wie dokładnie kiedy sika, głośno to komunikuje, kupa też wie kiedy idzie. Jutro M ma wolne więc spędzą razem dzień a ja w pracy, potem kilka dni razem co mnie niezmiernie cieszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misia1126
Powyżej to ja pisałam :) Iwka - podziwiam Ciebie bo przyznam że ja niekiedy mam ochotę rzucić się do Wisły którą mam tak blisko, zwłaszcza że relacje z M hmmmmmm - ogólnie rzecz biorąc relacji brak - chyba że relacje to notoryczne kłótnie bo to akurat jest u nas na porządku dziennym. Trzymam za Ciebie kciuki wiem że za chwilkę będziesz cieszyła się z dwójki dorastających szkrabów i spokojnie pójdziesz do pracy :) Fajnie sie czyta o rozwoju Waszych dzieci, troszkę z zazdrością bo moja Natka widzę że dużo gorzej z mówieniem ale - wiem że każde dziecko w tej kwestii rozwija się własny torem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phoney
Iwka, kochana, ja tak na szybko, bo mam komputer na chwilkę, ale przeczytałam Twój wpis i bardzo Ci radzę, spróbuj nosić Olę w chuście! Nawet, jeśli na początku będzie protestowała, to się szybko przyzwyczai, bo większość dzieci uwielbia być noszone, bo są blisko mamy. A chusta jest wybawieniem w takiej sytuacji jak Twoja. Masz obie ręce wolne i jedno dziecko "z głowy" Trzymam mocno kciuki za Ciebie, bo z depresją nie ma żartów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dziewczynki obie cudne :) Postaram sie napisać za kilka dni, co u mnie. Pozdrówki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwka78
Misia - ja do Wisły mam daleko (na szczęście), ale psychika siada... Może cię to nie pocieszy, ale moje relacje z M też są mocno nadwątlone... :( Nerwowa atmosfera w domu nie sprzyja pogłębianiu więzi w małżeństwie. Na szczęście mamy mało czasu, również żeby się kłócić ;) Nie jest mi miło, kiedy przychodzi do domu i zaczyna od czepiania się, że brudno albo bałagan tu czy tam, że jest głodny i nie ma co zjeść... Że czegoś tam nie zrobiłam, że Ania nie powinna czegoś tam np. jeść, albo że ma brudne ręce albo inne takie. A ja czasem nie byłam nawet siku od rana... Argument, że kobiety wychowują dzieci i nie mają niani, a ja mam i sobie nie radzę nie przemawia do mnie. Ja myślę, że dużo zależy od temperamentu dzieci a nie zaradności. Jak słyszę, że ktoś ma dzieci w tym wieku co ja i jedno się bawi, drugie gr**** w leżaczku a mama gotuje i sprząta, to jakbym słuchała powieści science-fiction ;) phoney - właśnie bardzo poważnie biorę pod uwagę chustę, bo jesteś już kolejną osobą, która mi to doradza. Są okropnie drogie niestety i to mnie jeszcze powstrzymuje. Z drugiej strony to dobra inwestycja, również w moje zdrowie - psychiczne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phoney
Iwka - kup sobie na początek chustę elastyczną. Jest idealna dla malutkiego dziecka (tak do 9-10 msc spokojnie posłuży) a jest najłatwiejsza do motania, każdy sobie bez problemu poradzi. I spokojnie można używaną kupić. Ja miałam P o l e k o n t, z tego co patrzyłam używane chodzą za ok 70 zł, ale firm i rodzajów jest dużo, więc na pewno mozna taniej znaleźć. Powodzenia :) U nas ostatnio mamy skok w mówieniu. Mały coraz częściej łączy słowa w zdania, zaczął też odmieniać słowa. Mówi cały czas, łapie w lot nowe słowa (ostatnio "kaktusy kłują", a "żelazko jest gorące" :) ) Dopowiada też z nami końcówki bajek, mamy taką o psotnym piesku, jest sporo tekstu, a Tadek nas zaskoczył ostatnio, bo się okazało, że zna całą już tz. dopowie każde ostatnie słowo prawidłowo. Ma też fantastyczne poczucie humoru. Podłapał, jak wołałam męża, że w pokoju jest pająk i od tej pory czasem woła: Pająk, pająk i się zaśmiewa, kiedy się "przestraszona" rozglądam i pytam: "gdzie, gdzie". Ze spaniem lepiej, nie budzi się już tak jak kiedyś, choć mamy problem, bo jak byliśmy nad morzem to przespał wszystkie noce. Całe! Pierwszy raz w życiu. W domu już nie śpi tak dobrze. A ostatnio u Teściów znów przesypiał całe noce. I nie mamy pomysłu, dlaczego tak jest. Z jedzeniem nie mamy za to żadnych problemów, je pięknie, wszystko mu smakuje, sam nie je tylko zup, a tak to wszystko. Poza tym łobuzuje okropnie, wszystkiego musi spróbować, zobaczyć, dotknąć. A ostatnio mnie rozłożył na łopatki. Przytulił się do mnie i powiedział "mamusiu kocham, kocham" :D Takie chwile wszystko wynagradzają. Acha, z odpieluchowywaniem nie mamy żadnych sukcesów. 3-4 posiedzenia na nocniku, a po 2 min kupa w pampers. Ech... nie można mieć wszystkiego :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, zapomniałabym. Aniołkowa2014 - gratuluję 2 kresek :) Domyślam się, że po tym, co już przeszłaś, pewnie nie potrafisz się tak po prostu cieszyć, bo przeważa strach. Ale właśnie dlatego powinnaś spróbować wyrzucić wszystkie lęki z głowy i starać się być jak najbardziej spokojna, pogodna i pozytywnie nastawiona. To na pewno będzie najbardziej korzystne dla dziecka. A nasza Monika jest najlepszym przykładem, że może być dobrze, mimo wcześniejszych niepowodzeń :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
iwka moze poszukam bo mialam chustke i nosidelko ktore tak jak chuste sie nosi. oddala bym ci (wyslala za pobraniem) :) kurcze to ja myslalam ze Patryk juz tak duuzo i ładnie mówi no ale nie mowi trudnych słów zbyt wielu i nie łaczy 2 ani tym bardziej 3 słów. Z rdnych słów to -kolores (hiszp. colores) próbuje mowi poprosze i szaro-bury (w piosence o kotkach) ja mam dobre relacje z partnerem bo go nie ma z nami:) haha ale jak byl to bylawy kłótnie wiec nie wiem co to bedzie bo za kilka tygodni bedzie z nami na zawsze i juz sie martwie. ciesze sie tez z pracy w domu bo "siedze" z dzieckiem i widze jego rozwój ucze go itp. finansowo nie jest zle ale i szalu nie ma:) iwka faktycznie kazde dziecko jest inne tobie trafily sie egzemplaze absorbujace ale mysle ze i to minie. Ola podrosnie i raze beda sie bawic a tymczasem trzeba przetrwac. naprawde mnie uratowalo przed depresja noszenie patryka w tym nosidelku. bo on chcial ciagle byc na rekach -nawet nie mialam jak zrobic kanapki a tak zawsze rece wolne są . silie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nela - po ślubie juz ? Opowiadaj i koniecznie prześlij zdjęcia. Ewela - witam Iwka - Gratulacje!!! Pech cię dalej nie opuszcza. Ola brzydka? No chyba sobie żartujesz! U mnie pomógł debridat. Nie łam sie ze nie karmisz piersią. Dwa miesiące wyłam, ze nie karmie i nic to nie dało. Krystian na butelce i nic mu nie jest. W ogóle mi nie choruje. Koleżanki syn 1,5 roku na piersi i mon stop cos mu jest. Straszna zwolenniczka karmienia piersią. Ostatnio mi powiedziała - jak to możliwe ze moj na piersi i choruje a twój nie. Gdybym miała drugie bardzo bym chciała karmić piersią ale nic na sile. Napewno bym tak sie nie dolowala z tego powodu. Antalek pisała ze lekko nie jest ale teraz daje rade wiec musisz jakoś przetrwać. Iwka dasz rade bo jak nie ty to kto? Koliberek - gratulacje! Same dobre wieści na forum. Napisz jak po wizycie u lekarza. Moj Krystian tez nie mowi praktycznie wcale. Tylko mama, tata, dziadzia, ciapcia (babcia), dół, pepa, cyce, no i ulubione NIE. Antalek super ze dajesz rade z dwójka. Pamiętam jak na poczatku pisałas ze lekko nie jest ale widzę ze teraz ogarniasz. Misia - relacja z M napewno sie poprawi. Oboje pracujecie, wszystko w biegu, brak wolnego czasu swoje robi. U mnie było tak jak u ciebie teraz. Wystarczyło ze spojrzałam na M i juz mnie zdenerwował, zanim zdarzył sie jeszcze odezwać. Teraz jest dobrze, wiec jak u mnie sie poprawiło to jest nadzieja dla wszystkich. A co u mnie? Nic sie nie zmieniło, pracuje na pol etatu. Chodzę co drugi dzien na 8 godzin. Za rok Krystian idzie do przeszkolą a ja sie zastanawiam czy wrócić na cały etat i mieć tylko Krystiana , czy starać sie o drugie, czy wrócić na cały etat popracować rok i dopiero starać sie o drugie. Krystian wazy niecałe 12 kg. Wzrost 82. Zebow 10. Aktualnie dwie czwórki i dwie trójki wychodzą jednocześnie wiec niedługo 14 bedzie. Zeby przechodzi w miarę dobrze. Słownictwo kiepsko, ruchowo super. Najgorsze jest jedzenie. Gdybym mu nie wciskała albo nie dawała przy oglądaniu bajek to by nic nie jadł. Ładnie za to pije mleko rano i wieczorem. Jadlospis baaardzo zbliżony do tego mrufki. Jeśli chodzi o odpieluchowanie to lipa. W ogóle nie łapie ze robi siku. A jak chodzi bez pieluchy i zrobi na podłogę to od razu rękę w to wkłada. Na urlopie byliśmy nad morzem w Karwi. Super pensjonat znalazłam. Wszystko pod dziecko podstosowane, krzesełka, wanienka, nocniki, duzy płac zabaw przed i bawialnia w środku. Wszystko nowe bo dopiero w maju otworzyli. Ceny tez przystępne. Zadowolona byłam z pobytu nawet pomyślałam ze szkoda ze na dwa tygodnie nie przyjechaliśmy. Krystian cały czas na dworzu to mu pasowało. Teraz jest z moja mama na dworzu. Dobrze mam z nia. Przychodzi raz, dwa razy w tygodniu i zabiera go na dwie godziny na dwór po południu. W każda niedziele na 4-5 godzin no a dzis wziela do rano, przyprowadziła na drzemke, a jak wstał, zjadł obiad to go wziela znów i o 20 przyprowadzi wiec duzo mam czasu dla siebie, nie moge narzekać. Gosik, Justi, terli, titucha co u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koliberek_86
Ciąża potwierdzona. Teraz 14 tydzien. Więc jeszcze sporo przedemną. Szymek bedzie mial 2 lata i 2 miesiace wiec mam nadzieje że jakoś ich dwoje ogarnę. Jeszcze niewiem co będzie, ale mysle ze na nastepnej wizycie wszystko sie okaże. Chciałabym Ole :) ale znając życie to bedzie 2 chłopak:) U nas z mówieniem tez słabo ale chociaż ostatnio zaczął powtarzać bo wcześniej wcale niechciał. Za to z nocnikiem jest nieźle. kupki robimy na nocnik. nieumie zrobić w pieluszkę. a z sikaniem tak różnie. czasem uda nam się złapać. kilka dni chodził też bez pieluszki ale nieczuł potrzeby zmiany mokrych majteczek (upały wtedy były). muszę znów spróbować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
karwia..ahhh super wspomnienia ,pierwsze samodzielne wakacje, tam moja przyjaciólka poznala chlopaka (razem poznalysmy) teraz maja synka a wczraj 4 rocznice poznania sie:) cudowne miejsce:) koliberek gratuluje:)))) napisz jak sie czujesz? silie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwka78
dziewczyny, wymiękam... Olka drze się czwarty dzień... już nawet noszenie na rękach nie pomaga... zwraca od tego płaczu i dalej wyje. Chwilami popada w takie otępienie jakby i od nowa. Już u trzech lekarzy byłam, różne badania, leki i nic!!! Czy to normalne, żeby dziecko płakało po kilka godzin ciągiem??? Kolki to przecież chyba po południu, a ona wrzeszczy od rana! I to nie tak napadowo jak przy bólu tylko ciągiem! Suszarka, odkurzacz, masaże, kąpiele, noszenie, bujanie, co jeszcze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misia1126
Iwka Mogę Ciebie pocieszyć że u Nas tyle jest podobnie że Natalka sama też się nie pobawi i nie ma szans abym coś zrobiła po pracy (pranie, sprzątanie czy gotowanie czy nawet przebranie się po pracy) bo Natalka zaraz mnie łapie za rękę i ciągnie za sobą. Wtedy muszę już być tylko dla niej co jest ciężkie kiedy tyle obowiązków czeka. Nie mam pomysłu co może się dziać z Olą, ewidentnie coś ją boli czy też przeszkadza. A próbowałaś ją rozebrać żeby przez dłuższą chwilke leżała na golaska, może coś ją uwiera ? A masz bujaczek, bujałaś też w bujaczku ? Może ciepła pielucha na brzuszek ? Oglądał zdjęcia na e mailu, dziewczyny cudne ! I co Ty mówisz że Ola brzydka :) Assiula Dziękuję, mam ogromną nadzieję że wszystko się ułoży, jestem troszkę za nerwowa, powinnam odpuścić ale jak widzę M to jakoś nie mogę powstrzymać emocji .... koliberek Gratuluję, długi czas przed Tobą do rozwiązania ale na pewno minie szybko :) I trzymam kciuki aby była dziewczynko jeżeli tego sobie życzysz, na pewno tak będzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
iwka mysle ze to kolki poprostu. pracowalam u takich ludzi co mieli 7 tygodniowe dziecko i ono ciagle ale to ciagle wylo i wszyscy(ja mama tata dziecka) padalismy na pysk..tylko ze ja konczylam prace a oni zostawali z nim. potem tez mialam to samo ale z moim dzieckiem..chwilami bylam tak zrozpaczona ze go nie lubilam ,obwinialam za to bo tez bylam zmeczona uwieziona z nim..a i z drugiej strony mialam wyrzuty sumienia ze tak mysle. ale tak bylo. i przeszlo :) juz od dawna jest super dzieckiem i normalnie przy nim sprzatam gotuje itp:) musisz to przetrwac -próbowalas uzyc katetera?(to taka rurka która sie wklada w ..pupe:) zeby gazy odeszly po tym moze byc ulga u nas pomagalo. silie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Iwka,może zmień mleko na takie bez laktozy albo hypoalergiczne.Niestety mleko to częsta przyczyna problemów a takie maleństwa mają jeszcze niedojrzały układ pokarmowy i nie wszystko tolerują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antałek30
Iwka...współczuję Ci ;-( ja też przez to przeszłam. Masz przerąbane. Ale to minie, zobaczysz. Nawet nie będziesz wiedziała kiedy. Myślę że Ola ma kolki, kolka niekoniecznie pojawia się wieczór. U nas była od rana. Michałek też wył od rana do wieczora. Ja nie miałam chusty, nie wpadłam na to i nikt mi nie podpowiedział, a młody był zresztą ciężki od samego początku (waga ur. 4420). Teraz ma 7,5 miesiąca i waży 12 kg. Nosi ciuchy 80 i 86. Jest wielki (nasza fizjoterapeutka mówi że wygląda jak roczne dziecko) i nabity no i nóżki ma pulchne ;) Zaczyna raczkować. U nas chyba zaczyna się bunt dwulatka, dziś np Milenka wyła cały dzień. Nic jej nie pasowało. Każdy mój ruch powodował u niej wnerw i złość. Milenka tak samo reaguje na brata jak Ania Iwki. Jak zajmuję się Michałkiem, to ona wtedy czegoś ode mnie chce, albo pcha się na kolana. Jak nie zwrócę na nią uwagi to dziki płacz i fochy. Kilka dni temu rano karmiłam Michałka a ona stała nad nim i wyła mu do ucha bo wstała z fochem, po czym młody zamiast jeść to zaczął też wyć. A ile razy było tak, że na jednym kolanie płakała ona a na drugim on, a ja sama z nimi w domu i nie wiedziałam czy też mam płakać czy co robić. I do tej pory jest tak że przynajmniej jedno z nich wyje jak idę do ubikacji albo znikam im na chwilę w innym pokoju. Też czasem mam ochotę wyjść i nie wracać. Nie ma lekko. Jedne problemy się skończą, to zaczną się inne. Z Michałkiem mam problem - od dłuższego czasu(miesiąc, może półtora) odmawia przyjmowania pokarmów łyżeczką. Nie mam pojęcia czemu. Kaszkę z owocami to czasem troszkę zje. Ale zupkę czy obiadek - koszmar. Wpychanie do buzi wręcz na siłę, bajki, wygłupy, duperele żeby tylko buzię otworzył. Przecież musi jeść coś oprócz mleka i kaszek ;-( Nawet jak go przygłodzę to nie chce. A jak poczuje zapach ryby to już kaplica. Wnerw i paszcza na kłódkę. Ani moje, ani słoiczkowe. KIEDY TE DZIECI PODROSNĄ I PRZESTANĄ SIĘ DRZEĆ ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antałek30
Iwka - Dziewczynki są śliczne !! Ola słodziutka taka drobniutka ;-) Ja tez właśnie wysłałam aktualne fotki moich darciuchów. Idę spać w końcu ;-) CISZA JEST PIĘKNA ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika31
hej, ja też dodałam zdjęcia Tadzika. młody na długim weekendzie zaliczył 3dniówke w czwartek przez lekarza zdiagnozowaną jako mocna infekcja gardła no i mamy antybiotyk :( Iwka współczuje ale tak jak piszą dziewczyny ani sie obejrzysz a będzie lepiej. A Twoje Pannice są śliczne mój synek był zachwycony zdjęciami ;) Antałek Twoje pociechy też przesłodkie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antałek30
napiszcie kilka słówek które używają wasze pociechy ;-) ja właśnie rozpoczęłam tworzenie słownika MIlenki, pokaże jej jak podrośnie ;-) wklejam co mi się do tej pory przypomniało ;-)) Mama - mama, mamo Tata - tata, tatuś, tato Babcia, dziadziu - baba, dziadzia Ciocia – tota Jajo – jaja, jajo Sok – sok, siok Żaba – ziaba, ziabom (tak mówi na rowerek z żabą na siodełku) Pies – ła ła Kot – maaaa maaaaa Kura – koko Indyk – naśladuje odgłos językiem, trudno to zapisać Krowa – muuuu Wilk – uuuuuu Ptaszek, kurczątko, myszka – pi pi Kukułka – ku ku Pszczółka - ziup Zegar – nda nda nda (trudno to zapisać) Coś boli – siiiii Upadła - baamm Siku – si si albo si siu Kupa – fe fe Jeść – mniam mniam Coś daje - da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rusalka 2222
hej :) fajnie dziewczyny że piszecie cały czas, ja dawno się nie odzywałam ale czytam od czasu do czasu co u Was. Sebus rośnie jak na drożdzach, mówi juz sporo słowek ( dzisiaj powiedział po raz pierwszy dzidzia ) Zaczyna tez łączyc np. mama am am, albo baba hop( jak chciał żeby babcia przeszła przez ogrodzenie po piłkę ;) Jest generalnie bardzo słodki kochany i grzeczny ale jak wszystko jest po jego mysli :) jak cos mu nie pasuje to od razu jest płacz, histeria,kładzenie na podłodze. Ostatnio zaczyna mnie nawet uderzac rączką co juz jest naprawde niefajne. Chyba to bunt dwulatka...chociaż nie wiem zawsze był nerwowy w sumie. Kiedys właściwie jeszcze bardziej. Także mam czasami dośc...do momentu kiedy przyjdzie,przytuli sie i ze słodkim uśmiechem powie mama :) iwka- wspóczuje Ci miałam to samo, Sebus przez trzy miesiące jak nie jadł i nie spał to płakał (kolka). Uspokajał go dziwięk suszarki (prawdziwej nie z płyty) więc cała noc spaliśmy przy suszarce cud ze dom się nie spalił. W dzien cały czas noszenie i wożenie w wózku. Po trzech miesiacach przeszło ale musiałam walczyc z rozpieszczeniem bo cały czas na ręce chciał;) no ale było lepiej koliberek, aniołkowa- gratuluje rusalka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×