Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katte_123

dlaczego nie spędzam majówki z chłopakiem?

Polecane posty

Gość Hej kobietki,jest tutaj ktos?
Dziewczyny co ja mam robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Hej kobietki (...) - kilka rad dla Ciebie (to wszystko cytaty z ksiazki, o ktorej tutaj zaczelysmy pisac): "mezczyzni i kobiety ofiarowuja ten sam rodzaj milosci, jakiego sami/same potrzebuja, nie zaś ten, korego oczekuje plec przeciwna" czyli, jesli Ty - kobieta - masz problem i cos Cie trapi, chcialabys, aby ktos Ci pomogl, wysluchal itd bo u kobiet to normalne, ze jak maja problem, to musza sie wygadac, wysluchane od razu czuja sie lepiej. Naturalnie, poniewaz kochasz, chcesz wlasnie to ofiarowac mezczyznie, gdyz Ty wlasnie takiego zachowania oczekiwalabys od niego. Tymczasem on jest mezczyzna. Kiedy ma problem, zaszywa sie w swojej "jaskini", przepisze cytat z ksiazki: "Kiedy mezczyzna jest spiety, zaszywa sie w jaskini swojego umyslu i skupia sie na rozwiazaniu problemu. (...) W takich warunkach mezczyzna staje sie "nieobecny" nieuważny, niekomunikatywny i zaabsorbowany. Jesli partnerka wdaje sie z nim wowczas w rozmowe, odnosi wrazenie, ze zaledwie 5% jego umyslu "jest obecne", podczas gdy pozostale 95% pochloniete jest zupelnie czyms innym. (...) Kobiety na ogól nie rozumieja sposobu, w jaki mezczyzni reaguja na stres. Chcialyby, aby "sie otworzyli" i opowiedzieli o swoich klopotach, tak jak to robia kobiety. Kiedy mezczyzna chowa sie w jaskini, kobieta jest urazona jego checia odizolowania sie. Jest dotknieta (...) poniewaz on nie zwraca na nia uwagi." itd itd itp :) polecam ksiazke :) a teskt, którym odpowiedzial Twoj mezczyzna "nic sie nie stalo" jest typową książkowa wrecz oznaka, ze siedzi w jaskini. Pozwol mu na to i nie probuj go z niej wycigac na sile, bo odniesiesz odwrotny skutek. uff, zmeczylam sie, moze dalej kolezanki cos opowiedza, dlaczego nie wolno wyciagac na sile mezczyny z jaskini i co najlepszego wowczas moze zrobic kobieta, bo one rowniez czytaja te wspaniala ksiazke :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26 03
Dlatego że ON nie chciał :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej kobieki - odpowiadajac na Twoje pytanie "co masz zrobic" , znowu zacytuje ksiazke (rozdzial 5 - co robic kiedy on udaje sie do jaskini): "Jak wspierac mezczyzne ukrytego w jaskini: - nie krytukuj jego potrzeby "wylaczenia sie" - nie probuj mu "pomagac" w rozwiklaniu problemu, sugerujac wlasne rozwiazania - nie mecz go pytaniami dotyczacymi jego uczuc - nie siedz pod jaskinia, oczekujac jego wyjscia - nie niepokoj sie o niego i nie zaluj go - zrob cos, co Cie cieszy" Np. idz na zakupy, spotkaj sie z kolezanka, idz na masaz, manicure, poczytaj ksiazke itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Venus, a dlaczego sądzisz że chłopak autorki pochodzi właśnie z takiej rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesteś jeszcze autorko?
Venus dziękuję Ci za rady,podświadomie o tym wiem,że należy przeczekać,zająć się sobą,nie naciskać,zaś z drugiej strony ta niepewność co się dzieje jest straszna,wiem że nie pozostaje mi nic innego jak poczekać w nadziei że sam się otworzy albo ten stan minie,ciężkie to jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koralowa - tak wywnioskowalam po przeczytaniu wszystkich postów Katte. Nie jest trudno się domyślić, że skoro chlopak chętnie spędza czas z rodziną, a nie np z kolegami na piwie, to oznacza, ze dobrze sie czuje z rodzina. Poza tym moj byly bardzo kochany chlopak tez mial taka zżytą rodzinę i kazda wolna chwile, ktorej nie spedzal ze mna, wykorzystywal na spotkania z nimi, wiec jezdzil do domu. Jego mama, ojciec i siostra czesto do niego dzwonili, kiedy bylismy razem. Nigdy nie mialam nic przeciwko temu, bo bardzo to cenie u ludzi. Jezeli ktos sie dobrze odnajduje w swojej wlasnej rodzinie, z reguly rowniez sam kiedys tworzy rodzine pelna milosci i wsparcia. Czyz nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś jeszcze autorko? - minie szybciej niż myślisz :) zajmij sie soba, zeby o tym nie myslec, odizoluj sie, zebys jeszcze nie palnela jakiejs jednej z tych naszych babskich glupot, ktora pogorszy sytuacje, i ktorej moglabys pozniej zalowac. Masaż ! to jest cos cudownego, co zawsze pomaga, odpreza, relaksuje. Nie masz tam jakiegos punktu kolo siebie? a moze manicure? Tylko bez obrazania, badz kochana, mila, ciepla, daj mu buziaka i powiedz, ze wychodzisz sie wymasowac, bo potrzebujesz sie odprezyc i ze bardzo go kochasz. I juz nic wiecej nie mow, on i tak wiecej nie uslyszy, kiedy jest w jaskini.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"skoro chlopak chętnie spędza czas z rodziną, a nie np z kolegami na piwie, to oznacza, ze dobrze sie czuje z rodzina. " To może również oznaczać że mamusia go nigdzie nie pusci i chłopak nie ma szans na spedzenie czasu gdzie indziej niż w domu, czy z nią, bo od razu byłby wielki wyrzut i albo awantura, albo inny rodzaj manipulacji pt. żle się czuje, serce mnie boli. Mężczyźni nie zawsze uzmysławiają sobie, co matka z nimi robi, ponieważ w tym układzie jest im najlepiej na swiecie: ona wie jak mu dogodzić, i nie ma żadnych wymagań, problem pojawia się wtedy, gdy on chce założyc swoją rodzinę i pojawia się "ta trzecia". "Jezeli ktos sie dobrze odnajduje w swojej wlasnej rodzinie, z reguly rowniez sam kiedys tworzy rodzine pelna milosci i wsparcia. Czyz nie? " Oczywiście że tak, pod warunkiem, ze to są zdrowe relacje, a tam gdzie one są zdrowe, dzieci się usamodzielniają, zakładają swoje rodziny i ich mężowie czy zony nierzadko wolą jeździć do tych rodzin właśnie, a nie do swoich na przykład. Jakoś nasza autorka nie czuje miłosci tej rodziny, nie czuje się akceptowana, a jego mamusia krytykuje ją na kazdym kroku - Wydaje sie że autorka jest delikatna, wrażliwa, nie jakaś pyskata panna. Czyżby więc mamusia jej chłopaka po prostu nie chciała by się ożenił? Nie powiesz mi tez że po roku bycia ze sobą to normalne, że chłopak planuje czas z kuzynem, a ona jest na doczepkę. Powinni razem planowac czas i ewentualnie pomysleć, gdzie uwzględnić mamę a gdzie kuzyna, a on powinien trochę bardziej przejąc się tym, ze jego dziewczyna boi sie jego matki i wspierać ją, a nie robić jej wyrzuty, że nie pojechała. Bo nie pojechała z konkretnego ważengo powodu. I to ON ma coś z tym zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"I to ON ma coś z tym zrobić." - z całym szacunkiem Koralowa, ale jednak bliższa memu sercu jest zasada "kazdy jest kowalem swojego losu" a nie "leże i pachnę, a on niech wokól mnie zapierd**la" Kobiety! chcecie miec szczesliwe zycie i zwiazki! to same je sobie stworzcie! :) zyjemy takim zyciem, jakim sobie je tworzymy. Sorry, end of story. Nie przekonałas mnie, Koralowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Venus, oczywiscie, poczekajmy. Ale rozczarowałas mnie tym, ze tylko jedno zdanie zobaczyłaś w mojej wypowiedzi. Związek tworzy dwoje ludzi, samemu nie da się go stworzyć! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koralowa - akurat to jedno zdanie wiele mowi o Twoim podejsciu, ale teraz napisalas, ze zwiazek tworzy dwoje ludzi :) wiec uznaje, ze to po prostu niefortunny splot slow akurat na koncu Twej poprzedniej wypowiedzi. Co do reszty, zgadzam sie z Toba, ze sa synowie mamusi (na szczescie ja na takiego nigdy nie trafilam, ufff!! stad moze nie mam takiego wgladu z pierwszej reki) i to wszystko co o nich napisalas to zapewne prawda, ale jakos mam przeczucie, ze chlopak Katte do takich nie nalezy. Czy Ty Koralowa wlasnie z takim synusiem mialas do czynienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz Venus, jestem daleka od stwierdzenia że to biedne dziewcze, autorka, która ma pewno spolegliwy charakter i muchy by nie skrzywdziła, musi jeszcze spiac muskuły i zamiast "polezec i popachnieć" co by sie jej pewno przydało, musi pozabiegać wokół chłopaka i jego matki, pogiamnastykowac sie nad taktem, bo inaczej no kurde nie spędzi majówki z chłopakiem. Ja takich panów znam. I moje przeczucie jest inne. Coś tu nie gra. Nie gra mi ten Sylweter z mamusią i majówka z mamusią. I nie gra mi, że on z kuzynem ustawia taki weekend, zamiast z dziewczyną. Bo jest z kochającej rodziny - to jakis absurd!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Venus i iem czy Ty się troche zadużo nie naczytałaś tych poadników ilu miałaś wcześniej partnerów? ile on miał poważnych związków??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Setunia- 13-stu, w tym 2 zwiazki po 3 lata, dwa po 1 roku, reszta po ok pol roku lub krocej oraz miesiace bycia singlem pomiedzy. Spoko, co? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on mial kilka, jeden 5letni powazny dawno temu. ale raczej nie rozmawiamy o naszej przeszlosci, bo po co zatruwac terazniejszosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Dziękuję kobietki za pomoc w rozwiązaniu problemu, który jak widać jest złożony, więc każda opinia jest przydatna :) Przede wszystkim chciałam napisać słówko o rodzinie chłopaka. Wiem, że stanowią zgraną paczkę i jest do nich przywiązany. Spokojnie mogę też stwierdzić, że ma zdrowy stosunek do rodziców i choć szanuje ich, to nie podąża za nimi ślepo. Z tym, że to typ człowieka raczej wycofującego, woli mieć święty spokój i robić swoje niż postawić się. Chciałby, abym przyjęła jego postawę wobec jego mamy. Ale ja tak nie umiem, nie potrafię cieszyć się wolnością i swobodą, gdy ktoś mnie ocenia i patrzy krytycznie. Koralowa, zwróciłaś jeszcze uwagę na ten Sylwester i kilka dni wakacji z rodziną. Tylko, że w tych obu przypadkach byłam troskliwie pytana o to, czy na pewno tego chcę. Pewnie, że chciałam poznać jego rodzinę, zresztą chodziło też o miejsce - w Sylwestra pierwszy raz miałam okazję być w jego rodzinnym domu. Tym razem tego zabrakło, a to właśnie teraz potrzebowałam zachęty i wsparcia z jego strony (informacja o niefajnym zachowaniu mamy pojawiła się po świętach wielkanocnych). Nie chcę już demonizować mamy (czytałam mnóstwo komentarzy, że powinnam się przyzwyczajać), bo sedno tkwi bardziej w tym, z kim on chciał spędzić tę majówkę. Rozczarował mnie swoją ostateczną decyzją. Nie sądzę, żeby miał złe intencje, skoro smutno mu, że wolę te wolne dni spędzać bez niego (co oczywiście nie jest prawdą). Zakładam, że jednak trochę mu zależało, ale znowu przyznaję rację Koralowej z tym, że robienie wyrzutów nie jest teraz na miejscu. Moje drogie, tak bardzo chciałabym z nim w cztery oczy o tym porozmawiać. Przedstawić mu jak to wygląda z mojej strony i poznać jego motywy postępowania. Telefonicznie nie jest to zbyt komfortowe, na razie więc daliśmy sobie wolność spędzania tego czasu osobno i okazję na przemyślenia. Venus, bardzo przyjemnie czyta mi się Twoje historie :) Widzę, że tworzycie naprawdę fajną parę i dużo ze sobą przeszliście. Wiele prawdy jest w stwierdzeniu, że takie wspólne ciężkie doświadczenia, stawianie czoła problemem bardzo cementuje związek. A w kwestii szukania porozumienia Twój przykład jest najlepszym motywatorem do działania! Choć muszę przyznać, że teraz rzeczywiście trochę leżę i pachnę, ale sama radziłaś się zdystansować. No i rozmyślam, jak to najlepiej rozegrać ;) Setuniu, jeśli jeszcze tu zaglądasz i nadal ciekawi Cię sprawa seksu - oboje doszliśmy do wniosku, że nie ma się co spieszyć, rozważamy plusy i minusy i chcemy, żeby to była dobra decyzja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Venus, i zapomniałam dodać, że ja mieszkam na Ochocie, jaki ten nasz świat jest mały :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc jesli nie podąża slepo, to znaczy że decyzja o weekendzie bez Ciebie jest po prostu wyłącznie jego decyzją. Widzisz, byłaś troskliwie pytana, ale zawsze Twoja decyzja nie wchodziła w parade jego planom. A w tym momencie tak, i co sie stało? Ciekawe też skąd wzięła sie informacja o krytycznych uwagach mamy, czy on ci je powtórzył? Poza tym jakies takie ględzenie z jego strony ze mu smutno, bo wolałaś spędzic czas bez niego jest jakimś absurdem, powiedziałaś przecież że boisz się jego mamy. Czy on Cię nie słucha? Odwracił kota ogonem... Więc najlepiej faktycznie porozmawiać. Ale powiem Ci jedno: robienie wyrzutów w ogóle nie działa, rzadko w każdym razie. Najlepiej zaś zadziałać jego metodą. Umów się z jakimis znajomymi na nastepny dłuższy weekend, który "grozi" Ci spędzeniem czasu z jego mamą i zaproponuj mu. Niech wybiera. jesli zaś wybierze mamę, slij smsy pełne żalu że go tam nie ma i baw się dobrze :) Może coś zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Venu a on wie ilu miałaś tych facetów?:) Katte trochę mnie dziwi Wasze podejście:) bo seks zbliża również:) ale nie chcę być hipokrytką , bo sama późno zazęłam uprawiać sex ale dlatego, ż nie mialam stalgo chlopaka a jak mialam to on bardziej chcial niz ja;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
setunia - dokladnie o tym nie rozmawialismy, ale poniewaz mamy wspolnych znajomych i podobny gust muzyczny, on widywal mnie od wielu lat na jakichs imprezach w klubach (ja go nie kojarze, zawsze bylam raczej zajeta, nie rozgladalam sie za innymi chlopakami) i raczej wiedzial, z kim ma do czynienia, kiedy w koncu mnie odnalazl przez przypadek na facebooku... ;) Nawet zna dwoch moich bylych ukochanych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katte, kiedy wraca Twoj chlopak? Kiedy sie zobaczycie? :) jak Twoje nastroje i nastawienie? Koralowa dobrze radzi, zeby wszystko zalatwiac pokojowo. Ochota, Mokotow - bliziutko bardzo :) fajnie! Koralowa, a moze Ty napiszesz cos wiecej o sobie? 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
przeczytalam temat od poczatku i problem jest mi znany nie wiem czy moj facet nie jest za bardzo zwiazany ze swoimi rodzicami ja rozumiem ze to dobrze jesli ma dobry kontakt itp, ale sa granice chce zebysmy kazdy wyjazd wakacyjny spedzali z jego rodzicami, pare razy sie na to zgodzilam, ale teraz nie moge jechac to moj facet jedzie sam z rodzicami beze mnie jak proponuje zebysmy pojechali gdzies sami to nie podoba mu sie ten pomysl, szuka wymowek troche mi przykro ze nie chce jechac ze mna bez rodzicow, ale z rodzicami beze mnie to nie widzi zadnego problemu jest jeszcze pare innych sytuacji, ktore budza moj niepokoj i nie do konca podobaja mi sie chyba musze poczytac ksiazke, ktora byla wspominana w topicu, moze bedzie mi latwiej dogadac sie ze swoim facetem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Witam w ten piękny i słoneczny niedzielny poranek :) Nie jest w porządku. Ciężko mi, bo przez cały ten czas ani razu nie napisał, że tęskni, że mu mnie tam brakuje, że beze mnie to nie to samo. Mimo, że ja delikatnie dawałam mu to do zrozumienia. Chodzi mi tylko o to, bo jakieś tam inne oznaki jego życzliwości (grzeczności?) były. Nie wiem już jak do niego dotrzeć, on mi tego nie ułatwia. Zapytałam pogodnie kiedy wraca, odpisał, że mają się tam za dobrze na powrót, nawet nocy im szkoda na spanie. Zrobiło mi się przykro, nie powiem, ale nie dałam tego po sobie poznać. 'Też na razie cieszę się wolnością i swobodą, choć trochę brakuje mi tu Ciebie :) ' Cisza, potem znowu jego pisanie czego to nie zrobili. Dopiero na drugi dzień zreflektował się, żeby zapytać co u mnie. Dodał też, że dziś wraca (z tym, że to dopiero z tej wsi do domu rodzinnego, nie do Warszawy). Dalej ani słowa o tym, kiedy my się widzimy. Nie wiem na ile on kieruje się teraz złością i swoim rozżaleniem, a ile już zwykłą obojętnością i lekceważeniem. Nie chcę go usprawiedliwiać, ale wiem, że ludzie często pod maskami ukrywają swoje zranienie czy zawód. Sama tak robię. Tylko, że powoli tracę przez to zaufanie i to wszystko zaburza. Wczoraj w każdym razie stwierdziłam, że przegina z tym eksponowaniem swojej niezależności i odpowiedziałam mu tylko zdawkowo (choć z uśmiechem), żeby dał znać jak będzie już w Warszawie. Mam dość smsów, z których nic nie wynika, chcę z nim wreszcie szczerze porozmawiać na żywo. Może telefonicznie inaczej by to wyglądało, ale oboje nie lubimy tej formy kontaktu. Zresztą, ja teraz na pewno nie sięgnę po słuchawkę, żeby z radością wykrzyknąć mu 'to kiedy się widzimy kochanie?' Tak więc teraz nie wiem kiedy dokładnie się widzimy i co on zamierza robić, Venus. Kroczenie pokojową drogą dużo mnie kosztuje, skoro on chce wygrać ze mną w inny sposób. Koralowa, dziękuję też za takie spojrzenie. Wyrzutami postaram się tego nie załatwiać, ale mam do niego dużo pytań, m.in. te, które mi zasugerowałaś. O uwagach mamy dowiedziałam się od niego, zapytałam jak on na nie reaguje. Powiedział, że puszcza mimo uszu i żebym się tym nie przejmowała. Wyjaśniłam mu, dlaczego mi się to nie podoba i stanęło na tym, że następnym razem będzie mnie bronił. Ale coś nie wyszło. Setunia, gdybym pokazała Ci sporządzoną przez nas listę minusów, zmieniłabyś zdanie co do tego seksu ;) Karolina, a Ty jak dogadujesz się z rodzicami swojego faceta? Jeśli macie dobry kontakt, to może nie trzeba aż tak się martwić. A wystarczy przedstawić problem chłopakowi i zobaczyć, czy będzie się starał temu zaradzić. A co to za inne sytuacje, które budzą Twój niepokój?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katte ja to czarno widze....al może jak wróci to wszystko się unormuje i będzie "po staremu"" ciekawa tej listy jestm nie sadzilam ze se po roku znajomosci jest czyms zlym i ma więcej minusów jak plusów w ogóle w żaden sposób się nie dopieszczacie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katte, spojrz na to tak: otworzylas sie dzieki tej sytuacji i dostrzeglas rowniez swoja "wine" (dotychczasowe foszki, ktorych konsekwencje najbardziej zżerały Ciebie samą, nie faceta, zamienilas na rozsadne, zyczliwe zachowanie, ktore przede wszystkim buduje Twoja wartosc jako kobiety) i teraz pewnie juz zawsze bedziesz na sprawy damsko-meskie patrzec nieco inaczej. Tego Ci przynajmniej zyczę :) Widzisz, ze zwiazek to ciezka praca z obu stron, ze trzeba zawsze pamietac, ze mezczyzni "pochodza z innej planety", czyli po prostu mysla i czuja w zupelnie inny sposob niz my - kobiety. Nie zaprzepaść tego wszystkiego, co sama sobie budujesz w swoim świecie, bo ludzie przychodza i odchodza, faceci raz sa, a raz ich nie ma, wiec nie moze byc, ze z powodu mezczyzny bedziemy zamartwiac sie, zapominac o sobie i przez to tracic kolejne dni swojego zycia. To w koncu ze soba jestesmy 24h/7 i to aż do konca zycia! Nawet jesli chlopak teraz swietnie sie bawi - a Ty juz bardzo tesknisz... Good for him! niech sie bawi! :) niech zdobywa, niech bedzie mezczyzna, niech odpoczywa, dopoki nie robi Tobi krzywdy, nie unieszczesliwia Cie, nic zlego sie nie dzieje :) wroci wypoczety, odnowiony, z nowym spojrzeniem na zwiazek. Ale i Ty bedziesz odmieniona, piekna, wypoczeta i radosna. I Ty bedziesz potrafila spojrzec na zwiazek z dystansu i ocenic go na chlodno, bez emocji, lecz z rozsadkiem. Znam takie powiedzenie: "rozlaka oslabia marne uczucie, a wzmacnia glebokie" . Mezczyzne trzeba zachecac do dawania, poprzez pokazanie, ze jest sie gotową na otrzymywanie. Ladnie napisalas tego smsa, nie narzucajaco, ale wspierajaco, zachecajaco. Byc moze chlopak, kiedy wyczul, ze dobrze sobie organizujesz czas bez niego i ze nie jestes na niego zla, przestraszyl sie, ze moze az tak dobrze spedzasz czas (nie daj Boze z innym facetem! :classic_cool: ), ze teraz stara sie zgrywac twardziela, niedostepnego ;) moe stara sie dbac o swoja pozycje silnego i niezaleznego, co to bez kobiety sobie swietnie radzi? ;) Poczatki pracy nad zwiazkiem moga wywolac jeszcze wieksze rozterki i watpliwosci, niz podczas najgorszych klotni. To troche tak, jak z robieniem gruntownych porzadkow - zawsze najpierw pokoj wyglada jeszcze gorzej, kiedy wywalamy graty z szaf i polek na podloge, pewne rzeczy trzeba wyrzucic, inne posegregowac, przejrzec, poukladac itd. Zawsze jest taka faza przejsciowa :) tez tak macie, kiedy sprzatacie? Wiec kiedy nagle cos zaczyna sie zmieniac i stopniowo partnerzy przestaja grac w gierki (np gra niedostepnosci, gra "kto dluzej wytrzyma, kto sie pierwszy odezwie, kto sie lepiej bawi" itp), to moga czuc sie troche oszolomieni, zagubieni w calej sytuacji i reagowac w niestandardowy sposob. Musi byc gorzej, zeby moglo byc lepiej. Tak mi sie wydaje... U mnie tak bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a! i jeszcze w kwestii "wygrywania" i grania w gry: Katte, to co piszesz "ze on chce ze mna wygrac w inny sposob" - to wlasnie najlepszy dowod na to, ze cos sie zmienia, ale jeszcze stare nie odeszło, jeszcze kólka zębate trą o siebie i cala maszyneria probuje sie uruchomic, ale jeszcze nie dziala jak nalezy. W zwiazku nie chodzi o to, kto z kim wygra. Ale doskonale Cie rozumiem, ja tez tak kiedys robilam, za wszelka cene chcialam udowadniac, ze mam racje, w klotni musialam miec ostatnie slowo, zloscilam sie, wymyslalam kolejne argumenty, wyciagalam na wierz stare winy, byle tylko pogrążyć partnera i żebym to ja wygrala bieżącą kłotnię. Po trupach do celu! yes! udalo sie! ale mu dowalilam! a pozniej? ...i co z tego, ze "wygralam" te jedna klotnie ? lub ze on "wygral" (bo oczywiscie odwrotne sytuacje tez mialy miejsce, kiedy to on staral sie mnie pograzyc, dopiec mi). Co pozostawalo oprocz krotkotrwalego smaku zwyciestwa? zgliszcza powojenne..trupy, niesmak, niechec do siebie nawzajem, wyrzuty sumienia, oddalanie sie od siebie, zaproszania do serca coraz wiekszej ilosci gniewu i żalu...SAME NIEPRZYJEMNE RZECZY! A przeciez nie o to chodzi w zwiazku, by zwalczac sie wzajemnie, lecz aby budowac, wzmacniac, ulepszac sie wzajemnie, wzrastac! czyli nie ma sytuacji "win - loose", dazymy w kazdej sytuacji do rozwiazania "win- win" czyli wybieramy takie rozwiazania, w ktorym oboje partnerzy zyskuja, wybieramy takie emocje, ktore zasiedlaja sie w naszym sercu i nie pozwalaja w ten sposob zagnieździć się chwastom - czyli tym wszytkim zlym emocjom, w tym żalowi, gniewowi, poczuciu niesprawiedliwości. Oboje partnerzy maja miec poczucie wygranej, bedac w zwiazku, wtedy zwiazek bedzie spelnial swoje podstawowe zalozenie: ze czlowiek bedzie sie dzieki niemu rozwijal, ze bedzie wzrastał jako jednostka, ze bedzie czul sie kochany i bedzie kochac i bedzie to dla niego najszczesliwsza rzecz na swiecie. Jezeli to podstawowe zalozenie nie jest spelnione, to w kazdym innym przypadku nie ma sensu byc w zwiazku. To juz lepiej byc samemu. 😘 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Venus, jakiś taki spokój na mnie spłynął po przeczytaniu tego co mi napisałaś. Bardzo pozytywnie mnie nastawiłaś, nie chciałabym tego burzyć, a raczej budować dzięki Twoim wskazówkom. Pozwól, że zapytam, czym zajmujesz się na co dzień? :) Ja wiem, że tu nie chodzi o wygraną i nie chcę szukać winnych, ale przydałoby się skonfrontowanie naszych racji. Przy czym pretensje zamieniam na kwestie sporne, o których musimy porozmawiać i rozwiązać. Dystans. Zdrowy rozsądek. Rzeczowa, konkretna rozmowa. Szukanie przyczyn, analiza skutków. Cały mechanizm gierek bardzo trafnie opisałaś, też myślę, że dokładnie tak to działa. Nie wiem w co teraz gra mój facet, ale cierpliwie poczekam aż mi to wszystko wyjaśni. Wniosek jest jeden - gierki trzeba wyeliminować jak stary, zepsuty telefon, który nie spełnia już swojej komunikacyjnej roli ;) Setunia szansę widzi w starym porządku, ale ja uważam, że nam potrzebna jest rewolucja. Masz rację Venus, te porządki budzą jeszcze większe rozterki i wątpliwości. Ale MUSI BYĆ GORZEJ, ŻEBY MOGŁO BYĆ LEPIEJ i tego się trzymam :) Setunia - właściwie plusów było więcej, ale sam fakt, że są jakieś minusy rodzi ryzyko i wątpliwości, czy to będzie właściwa decyzja. Oczywiście, jesteśmy dla siebie czuli i kochający, czasem też trudno się powstrzymać, ale na razie nie pozwalamy sobie na więcej. Dlaczego tak mnie tu rozpraszasz takimi sprawami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katte :) :) :) 🌼 bardzo mi milo, ze masz takie pozytywne nastawienie do tego, co pisze. Kilka miesiecy temu te magiczna 2 z przodu przed wiekiem zamienilam na 3 i chyba jest w tym troche racji, ze zycie zaczyna sie po 30-tce;) cos sie w glowie przestawia, czlowiek nabiera dystansu do siebie, do spraw, do milosci. Nie zawsze taka bylam, mialam okresy, ze strasznie sie miotalam, meczylam, nie rozumialam. Ale w odpowiednim momencie pojawil sie przy mnie ktos (starsza przyjaciolka), kto wskazal mi inna droge, ktora mozna isc w zyciu. I tak oto nia krocze dzielnie od blisko 2 lat i nie zamierzam z niej zbaczac. Moge jedynie zalowac, ze nie otrzasnelam sie wczesniej, ale ponoc wszystko w swoim czasie ;) widac tak mialo byc i tyle razy musialam dostac po pupie i tyle sie pomeczyc, zeby teraz umiec docenic to, co mam :) Na codzien pracuje w najwiekszej firmie farmaceutycznej na swiecie, w badaniach klinicznych. Czyli korporacja i medycyna. Ale podejrzewam, do czego zmierzasz ;) - zawsze ciagnelo mnie do psychologii, psychiatrii, seksuologii itp Stad moze niektorym wydawac sie, ze za duzo czytam o takich rzeczach (setunia chyba wczesniej tak wspominala; heh, zreszta moja mama tez tak czasami potrafi zauwazyc), ale poradniki psychologiczne damsko-meskie oraz ksiazki podroznicze ukazujace rozne kultury i zachowania socjologiczne to jedno z moich zainteresowan pozazawodowych :) fajnie, jesli ktos moze z tej "wiedzy" rowniez skorzystac 🌼 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×