Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katte_123

dlaczego nie spędzam majówki z chłopakiem?

Polecane posty

karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa masz takiego maminsynka co autorka topicu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
jak powinnam zachowywac sie wobec niego ? udawac, ze nic sie nie stalo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chłopak Kate zachowuje się trochę dziwnie i pewne rzeczy wskazują na to, że może być manipulatorem i draniem, ale ... bez wysłuchania drugiej strony nie ma co ferować takich sądów. Kate spotka się z chłopakiem i się wyjaśni. Koralowa i inni krytykujący zapomnieli, że Kate tego chłopaka kocha, a jak się kocha to się ufa, że osoba kochana nie jest jednak draniem. Przekonywanie że chłopak jest draniem na podstawie poszlak jest bez sensu, bo to autorka sama musi się przekonać jak jest naprawdę. A chłopak, choć nie ma kryształowego charakteru może ją kocha i będzie "happy end" ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wy chyba wszyscy zapomnieliście o jednym drobnym szczegole - on z nia jest, dzwoni, teskni, spotyka sie, martwi, i tak od roku, POMIMO, ze Katte nie poszla z nim do lozka. To co? nie kocha? nie zalezy mu? a moze zaraz ktos powie, ze pewnie jest aseksulany i tak naprawde to mu to na reke...echhh Koralowa - "egzaltacja" - moim zdaniem to slowo bylo zupelnie zbedne. "optymizm" bardziej by pasowal. Ja tez mam wiele przykrych doswiadczen z chlopakami, jak juz gdzies tam wczesniej wspomnialam, mialam troche zwiazków i jeszcze nigdy w zadnym z tych bylych zwiazkow nie sprawdzilo sie podejscie realistyczne, negatywne, stawiajace wszystko na ostrzu noza. Polecam podejscie pelniejsze milosci i wiary w ludzi i nieco bardziej na luzie. Mowiac na luzie bynajmniej nie mam mysli zwiazku na kocia lape, bez angazowania sie, bez formalizowania "bo tak jest dobrze, wiec po co cos zmieniac". Czasami warto spojrzec w lustro i zapytac siebie jak Joker w Batmanie "why so serious?" Jak tak czytam niektore komentarze, to przypomina mi sie swietny film z Jimem Careyem (tym razem to nie jest glupkowata komedia) pt. Yes Man. Przy czym wiekszosc z Was reprezentuje postawe "No Man". Dlaczego? Przeciez jak Katte czyta wszystkie posty, w ktorych co drugie slowo to "zostaw go, olej, on cie nie kocha" to automatycznie zaczyna o tym myslec, zwlaszcza, ze jest to glos wiekszosci. Jak zaczyna o tym myslec, to podswiadomie zaczyna tak dzialac, jak zaczyna dzialac, to to sie w koncu kiedys stanie, bo sama sobie wmowi, ze nic z tego nie bedzie. Myslicie, ze tego nie czuc? Ze on, chlopak Katte, tego nie czuje, ze ona jest pelna watpliwosci, strachu i uwaznie analizuje kazdy jego ruch, kazde slowo? I tak, owszem, jestem idealistka, wierze w idealy, wartosci, dobra energie wszechswiata i ze wszystko jest mozliwe. Wole byc wysmiewana tutaj idealistka, niz nudna smutna realistka, bo to idealisci pchaja swiat do przodu. Realisci sa potrzebni, ale w nadmiarze wszystko szkodzi. Dobrej nocy - pozdrowienia z Krakowa 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa w jakim jestescie wieku? bo jesli 20 to w sumie nie ma w tym nic wyjatkowego, ze wyjezdza z rodzicami, ale jesli 30, to raczej nieodcieta pepowina i taki ktos moze "wyrosnac" (wyrosnac - dobre sobie ;)) na Piotrusia Pana, to niebezpieczne i lepiej sie 2 razy zastanowic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację Venus ze Katte czyta komentarze i może się sugerować tym i uwierzyć, że on ją ma gdzieś , ale może też uwierzyć, ze jednak nie ma jej gdzieś, czytając komentarze Twoje i innych:) wiec wszyscy w jakis sposob na to wplyw mamy więc ja już nic złego o nim pisała nie będe Katte kiedy się teraz macie spotkać?? Res tak!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O niczym nie zapomniałam. Nie zapomniałam ze ona go kocha. Moim celem nie jest rozwalenie cudownego związku. gdyby był cudowny zresztą, kate by tu nie pisała. Zaraz na samym wstępie poprosiła " Proszę spójrzcie na mnie i mój problem krytycznym, obiektywnym okiem." Patrze krytycznym. Nie podlizuje sie, nie kreuje się na wesołą optymistkę, nie mówię też żeby z nim zerwała. Wytykam to, co moim zdaniem jest do wytknięcia, po to właśnie by ten związek ratować. A moim zdaniem ratować można tylko wtedy, gdy się czyjeś draniowate zachowanie widzi i swoim zachowaniem nie pogłebia się tego, lecz stawia do pionu. Jesli robię to zbyt darstycznie, to tylko dlatego, ze wiem, iż osoba zakochana ma tendencję do przeginania w drugą strone, więc żeby dotarło, może troche przesadzam. Kate sama czuje że coś jest nie tak. Dziwne, bo niektorzy mówią tu o psychologi, ze się niby nia interesują, a w psychologii podstawą jest NAZWAĆ swoją sytuację, dostrzec ją taką realna, jaka jest, by móc potem coś z tym poztywnego zrobić. A nie zaprzeczać, mówić "nic się nie stało, nie przejmuj się" (jak sie nie martw jak się martwi właśnie). NAZWAĆ EMOCJE, które wzbudza w nas np. własnie druga osoba w związku, a nie usilnie wypuerać je do podswiadomosci, bo pewno mnie kocha tylko że...(pije, bije, tak ma, to nie czas, nie miał nastroju, niepotrzebne skreslić). Tak to sie można raka nabawić. Ja nie mówię że go trzeba rzucic. Ja mówię że go tzreba wychować. A do tego z pewnością potrzebnę jest pokzanie mu że nie wszystko co robi, spotka się z przychylnoscią. I że ona tez jest wazna w tym związku. Ona ma sie odnaleźć w tym związku nie jako wieczna mamusia która pieści ukochanego synka,cokolwiek ten synek zrobi, ale jako partnerka, która tez czuje, rpzezywa i on ma sie z nią liczyć. A to ze z nią jest, chociąż nie poszlii jeszcze do łozka - Venus, życia nie znasz, tyle Ci powiem. Akurat myślę że chłopak kate nie poczuł jej lęku tylko wlaśnie odwrotnie. przez to że nie zadzwoniła, poczuł wlasnie respekt, ze ta dziewczyna nie da sie tak wodzić, że nie boi sie nie zawdzwonić, żeby go nie stracić. W tym momencie zyskała właśnie w jego oczach. I jeszcze jedno nie idealiści zmieniają świat. Pzreciez jesli świat jest taki idealny to po co go zmmieniać. Zmieniają swiat realiści, ale nie malkontenci. realiści któzy widzą że cos jest nie tak, i widzą jak to zmienić, by rzeczywiscie coś z tego było. A nieuzasadniona euforia na kazdym kroku, pomimo realnej sytuacji tez może być nudna. Cukierkowata i mdla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
on ma 30 lat, ja 27 czy "piotrusia pana" da sie zmienic? nauczyc zyc z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Wczoraj rozmawialiśmy cały wieczór do pierwszej w nocy i uważam, że była to bardzo satysfakcjonująca rozmowa, dała światło na wiele spraw, które wcześniej niedostatecznie wyjaśnione, teraz wyszły na wierzch, uderzając ze zdwojoną siłą. Dlaczego to nie był dobry moment? (ironiczne komentarze niektórych dziewcząt są rozbrajające :D ) Bo cały czas siedziała w nim sprawa majówki. (nadal odzywa się w nim żal tamtych dni: dlaczego ja miałam więcej możliwości sama niż z nim? czy strach przed mamą był silniejszy od mojego uczucia? Venus, Ty na początku tego wątku dokładnie w ten sam sposób przybliżyłaś mi jego tok myślenia - on mnie przekonywał jak wyglądały FAKTY, ja broniłam swoich ODCZUĆ) Bo uważa, że te słowa straciły na wartości. (to już będzie temat gigant - wyczuwam o co chodzi i to też ma związek z przeszłością. sprawa jest delikatna i trzeba wiedzieć jak się do tego zabrać, więc porozmawiamy o niej dokładniej w najbliższym czasie. na razie oboje jesteśmy zrażeni do tych wielkich słów) Bo przez myśl przeszło mu też, że powiedziałam to tylko po to, żeby było mu miło. (urodziny, nastrój chwili) Bo zaskoczyło go to wyznanie. (w perspektywie minionych wydarzeń - co się takiego wydarzyło, że mogę mu to powiedzieć?) Natłok myśli, złość, zwątpienie i blokada. Chciał wtedy tylko spokoju i czasu na przemyślenia. Bardzo mnie przeprasza za swoje zachowanie i chciałby mi to wynagrodzić. Zdaje sobie sprawę, jak niedojrzale i egoistycznie postąpił i jak mnie tym zranił. Kolejny raz musiałam zwrócić mu uwagę, że mimo wszystko powinien liczyć się też z moimi uczuciami, a panować nad swoimi. Dopiero wczoraj stanął na wysokości zadania, tłumacząc mi jak działał u niego ten cały mechanizm. Poświęcił dużo uwagi na wysłuchanie mojej irytacji, wątpliwości, rozczarowania i złości, a wszystkie te negatywne emocje spotkały się z dużą wyrozumiałością. Nie zamykaliśmy też tego tematu, tak jak wydawało mi się, że skończony jest temat majówki. Od niego wyszła koncepcja zbudowania wszystko od nowa, na nowych zasadach (Venus, widzę jak wiele dzięki Tobie zrozumiałam w kwestii tego, czym powinien być związek, a czym nasz jedynie bywał, powoli przemieniając się w pole bitwy - to też chciałabym ukazać jemu). Doceniam jego starania, choć podchodzę do nich z ostrożnością i rozwagą. Chciałabym, aby budowa poszła we właściwym kierunku, żeby wszystko było na właściwej pozycji. Chciałabym też budować swoją własną wartość jako kobiety, która realizuje się tak w związku, jak i poza nim. Bardzo ważne są w tym momencie wasze wskazówki - myślę, że gdyby pogodzić optymizm i wyrozumiałość Venus z realizmem i krytycyzmem Koralowej powstałaby kobieta idealna :) Koralowa, a z tą emocjonalnością masz sporo racji, oboje tacy jesteśmy i oboje pracujemy nad tym u siebie i u partnera, bo na tym polu często rodzą się konflikty. Ale skłamałabym mówiąc, że nie uwielbiam w nim tej (być może kobiecej) złożoności pojmowania różnych rzeczy i chwil, gdy się tym dzieli. Dużo mnie pod tym względem nauczył. I nie wyobrażam sobie życia z facetem, dla którego wszystko zawsze jest proste i zrozumiałe bez głębszej analizy i bez konsultacji ze mną. On też pochlebnie wypowiada się o mojej wnikliwości i umiejętności zadawania zmuszających do myślenia pytań ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
boli mnie to, ze pisze takie ogolne, neutralne smsy, jak do kolezanki a nie do ukochanej... pisze jaka jest pogoda, a nic nie wspomni ze teskni za mna, ze chcialby zebym byla tam z nim itp myslalam, ze mnie kocha a teraz juz sama nie wiem no i oczywiscie nie zadzwonil nawet tylko wysyla smsmy jakos nie mam ochoty "narzucac sie" i wydzwaniac, ani rozpisywac ze tesknie za nim, to co czuje zatrzymam dla siebie, nie powiem mu o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katte, tak wlasnie czulam, ze Twoje pierwsze wyznanie milosci do niego nastapilo zbyt wczesnie od slynnej sprawy z majowka. Ale wiesz co? To musi byc super mezczyzna, skoro doszlo wczoraj miedzy Wami do takiej oczyszczajacej rozmowy:) bo gdyby nie byl super, na pewno nie bylby w stanie utrzymac przy sobie takiej babki jak Ty :) Przetrawicie jeszcze te zale, pare oczyszczajacych rozmow, gdzie Ty bez krytykowania, normalnym tonem po prostu mowisz, co Ci sie nie podoba (tutaj z pewnoscia racje ma Koralowa, dostrzegajac i wylapujac jego zachowania na ktore nie powinnas sobie pozwalac jako kobieta). I ciesze sie, ze dzieki malej sugestii z mojej strony, otworzyly Ci sie oczy na to, ze warto rozmawiac, ale z miloscia, madroscia, spokojem i usmiechem. Mezczyzna to tez czlowiek i tez wbrew pozorom czuje ;) szacunek do samej siebie i siebie nawzajem i zyczliwosc - slowa klucze (nawet kiedy trzeba powiedziec o rzeczach bolesnych). :) :) :) :) :) Swoja droga, dobrze ze sa 2 bieguny w tym watku, bo jak juz wczesniej mowilam idealisci nie mogliby osiagnac szczescia bez realistow;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Venus, dziękuję za te krzepiące i budujące słowa :) Pod Twoim wpływem odkryłam wiele prawd rządzących relacjami damsko-męskimi. Zwróciłaś uwagę na wiele cennych narzędzi, dzięki którym osiągnięcie spokoju i harmonii w życiu może być dużo prostsze i przyjemniejsze. Jestem wdzięczna za ten idealny obraz satysfakcjonującego związku, do którego powinno się dążyć. I za podzielenie się swoimi cennymi doświadczeniami, przejmujące i obrazowe wyjaśnienia, trafiające wprost do ośrodka kobiecości :) Bardzo doceniam też to, że na kształtowanie mojego punktu widzenia złożył się również chłodny osąd i krytycyzm Koralowej. I to, że w odpowiednim momencie twardo powiedziała - STOP! ;) Nazywając rzeczy po imieniu, zwróciłaś mi uwagę na to, co jeszcze jest do poprawy. I na co nie powinnam pozwalać, żeby nie dać sobie wejść na głowę. Liczę się z Twoimi surowymi opiniami i ważne jest dla mnie to, że wypowiadasz je w dobrej intencji :) Wiele zrozumiałam dzięki założeniu tego wątku na forum, na wiele rzeczy otwarły mi się oczy. Bycie z kimś niesie wiele radości, ale nie warto zatracać w tym siebie i swoich pragnień, przemilczając bolesne kwestie. Będę jeszcze tu zaglądać i czytać te ważne lekcje życia :) Dziękuję też wszystkim innym wypowiadającym się w tym temacie, którzy mieli mniejszy lub większy wpływ na mój sposób myślenia i decyzje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Karolina, poczekaj jeszcze trochę i daj mu zatęsknić, zajmij się sobą i nie nastawiaj negatywnie i anty :) To, że tak ładnie Ci się codziennie 'melduje' też jest faktem godnym docenienia. Pyta co u Ciebie, interesuje się? Może nie należy do wylewnych osób, a czy wcześniej jego smsy wyglądały inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
nie bolalby mnie tak bardzo ten jego wyjazd, gdyby innym razem chcial gdzies pojechac we dwojke tylko.. dla mnie to dziwne ze 30-letni facet nie chce pojechac nigdzie ze swoja dziewczyna jesli nie beda im towarzyszyli jego rodzice :/ jestesmy ze soba 1,5 roku ponad... staram sie nie nastawiac negatywnie, ale to nie jest latwe... wylewny nigdy nie byl, ale jako kobieta potrzebuje milych slow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
korci mnie zeby napisac mu zebysmy przez jakis czas , chociaz kilka dni nie kontaktowali sie, zebym mogla sobie przemyslec wszytsko na spokojnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karolinaaaaaaaaaaaa - ale chcesz przemyslec sobie wszystko na spokojnie przez kilka dni faktycznie czy chcesz osiagnac cos innego tym smsem? Bo jesli to drugie - czyli gierka - to nie warto. To juz lepiej sie po prostu nie odzywaj, nie reaguj na jego telefony, smsy. A nie takie komunikowanie "uwaga, teraz bede na Ciebie zla, zrob cos z tym"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
chcialabym poczuc, ze mu na mnie zalezy, ze mnie kocha nie wiem czy potrafie zachowywac sie normalnie jak gdyby nigdy nic piszemy tylko ogolnikowe smsmy typu: - co slychac ? - dobrze, a u ciebie? - tez dobrze - no to dobrze nie zadzwonil nawet, nie napisal, ze teskni za kilka dni wraca a ja nie wiem jakto bedzie z jednej strony chcialabym zeby nam sie ulozylo, z drugiej mam juz tego dosyc, nie wiem czy nie za duzo sie stalo, moich zali, troche fochow poprzeczytaniu tego tematu wiem ze zle sie zachowywalam, ale nie cofne juz tego nawet teraz pewnie po moich wypowiedziach moznabyloby sobie pomyslec ze jestem jakas gowniara, a nia nie jestem to wszytsko zaczyna mnie przerastac powoli moj brat jest chory psychicznie, czesto straszy, ze popelni samobojstwo dodatkowo ostatnio mam stresy w pracy teraz tylko rycze i nie moge przestac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karolinaaaaaaaaaaaaa dobrze ze napisalas, ze PISZECIE (oboje) tylko ogolnikowe smsy, a nie ze tylko on i ze wszystko jest jego wina. piszemy tylko ogolnikowe smsmy typu: - co slychac ? - dobrze, a u ciebie? - tez dobrze - no to dobrze No sorry, jak do mnie ktos pisze "co slychac?" to jesli nie chce mi sie z tym kims gadac, odpisuje "dobrze", a jesli jest to ktos blisko mojemu sercu (np dobry przyjaciel) odpisuje, co konkretnie u mnie np "a super, ostatnio sporo pracy, sajgon i amok ale ogolnie jestem zadowolona :) nie moge sie doczekac naszego spotkania, juz whisky lezakuje i czeka kiedy odwiedzisz moje progi i pojdziemy w miasto jak zawsze ;) love" W druga strone, ja sama nigdy nie zagaduje do kogos zdawkowym "co slychac?" bo to jest po prostu nieeleganckie, meczace i mdle jak flaki z olejem, brrrr Jesli mnie chce zagadac do kogos, owszem moge napisac "co slychac?" ale jednoczesnie w tym samym smsie pisze cos od siebie, np podajac krotka informacje co u mnie i jednoczesnie piszac cos o adresacie, zeby dac mu do zrozumienia ze traktuje go wyjatkowo i indywidualnie i pamietam ze np ostatnio jak gadalismy, to ten ktos staral sie o cos, wiec pytam w tym smsie "czy udalo Ci sie dopiac te sprawe "czegos" ? Nie, nie uznaje samego oschlego "co slychac? " i jak mi ktos tak napisze to odpisuje "jest okay, a u Ciebie?" :) ale mnie to "co slychac" wkurzylo :D 😴 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
ja tez nie lubie jak ktos tylko pisze "co slychac" i nic wiecej to on tak zaczyna te smsy moze tak dramatycznie nie jest, straam sie napisac cos wiecej, co w pracy, co w domu itp w niedziele, dzien przed ich wyjazdem mielismy sprzeczke, niby sobie wyjasnilismy, ale chyba niesmak troche pozostal w ogole od jakiegos czasu nie umiemy sie dogadac, jak wydaje mi sie, ze cos wyjasnilismy sobie to potem znow jest cos nie tak on jest jedynakiem i to co on uznaje za normalne rodzinne więzy dla mnie ma cechy maminsynka czuje troche jakbym konkurowala z jego mama o jego uwage jak spotykalismy sie juz pare miesiecy (zaczynalo robic sie powazniej) w widocznym miejscu doczepila sentencje, ze dziecko zawsze kocha rodzicow, ze sa dla dziecka och ach i w ogole jak jestem u nich w domu i ona podaje obiad to zazwyczaj najpierw kladzie talerz synowi a nie mi. wiem szczegol, czepiam sie drobiazgow, ale kultura chyba wymaga zeby najpierw obsluzyc goscia/kobiete jak gdzies tam szlismy do jego rodziny i tzreba bylo kupic prezent to on kupowal ten prezent ktory mielismy razem dac ze swoja mama a nie ze mna jak mi sie bedzie ukladac z facetem po ich powrocie to jedna sprawa, druga jest taka, ze troche niefajnie zachowalam sie wobec jego mamy w niedziele, nie wiem tez jak do tego podejsc jak czytam ten topic to wszystko wydaje sie takie normalne i latwe, zeby rozmawiac na spokojnie i bez pretensji, chcialabym zaczac tak robic, ale nie jest to takie proste jak pstrykniecie palcem czy powinnam starac sie zeby bylo jak najnormalniej? wiecej pisac, wyrazac swoje uczucia, ze tesknie, udawac wesola choc wcale mi tak nie jest ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karolina jeszcze nie przeczytałam wszystkiego ale po tej wymianie esów stwierdzam , że nic z tego nei będzie al bo sie wypaliło albo się nei rozpaliło jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- co slychac ? - dobrze, a u ciebie? - tez dobrze - no to dobrze ja już bym się do kogoś takiewgo nei odezwałachbya że by się postarał i zaczął jakoś normalnie rozmawiać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- co slychac ? - dobrze, a u ciebie? - tez dobrze - no to dobrze ja już bym się do kogoś takiewgo nei odezwałachbya że by się postarał i zaczął jakoś normalnie rozmawiać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"reserved gdzie wylatuje ? za granice ?" "setunia Res tak!" kiedyś gdzieś napisałaś że nie uznajesz związków na odległość to teraz zmieniłaś zdanie ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
czytając topic trochę zrozumiałam swoje błędy wiem, że w tym wsyztskim jest też moja wina staram sie to zmienic, nawet w kwesti tych smsow... tylko czy Wy uważacie, że to, że on pojechal ze swoimi rodzicami beze mnie, a ze mna tylko nie chce jezdzic, jest ok ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
odnosnie tego, żebysmy jeżdzili też czasem sami - bez jego rodziców to powiedziałam mu to podczas spokojnej rozmowy. podałam przykłady, że jego rodzice też czasem wyjeżdzają sami, a nie tylko z nim, że w ten sposób moglibyśmy się lepiej poznać (nie miszkamy jeszcze razem) itp jego argumenty: w czerwcu nie mogę wziąść urlopu, w lipcu i sierpniu wszędzie jest dużo ludzi, we wrześniu chciałem zebyśmy pojechali z moimi rodzicami gdzieś tam, bo co roku tam jeżdzimy i lubie tam jeżdzić ponadto użył argumentu, ze nam tylko we dwójkę bedzię się NUDZIĆ , że z jego rodzicami jest raźniej, więcej się dzieje itp. ta rozmowa była jakiś czas temu i przyznaję, że ten ostatni argument mnie podłamał i jakąs tam pretensję mu powiedziałam (wiem, że niepotzrebnie) Ostatecznie powiedział, że jak mi tak bardzo zalezy to może w przyszłym roku... dalej nie dzwoni (4 dzien czyli od poczatku wyjazdu), zapytał krótko w smsie, co u mnie, napisałam mu trochę, na trzy smsmy w jednym nie pisałam też o uczuciach, że tęsknię itp, on też nie pisze, w sobote wraca, więc zobaczymy sie pewnie w niedzielę. po przemysleniu wiem, że z tym wyjazdem jest trochę mojej winy, nie mogłam pojechać teraz, a oczekiwałam, że sami się domyślą, żeby przełożyć w dogodniejszy dla mnie termin trochę się czuję na tzw doczepkę podczas tych wyjazdów, oni ustalają gdzie i kiedy, a ja mam się dostosować, a jak nie to beze mnie też pojadą i będzie ok Takie mądre kobietki wypowiadają sie tutaj, doradzcie mi proszę, jak to widzicie. nie z abardzo mam z kim porozmawiać na ten temat, a czasem jak ktoś oceni obiektywnie pewne sprawy wyglądają zupełnie inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karolinaaaaaaaaaaaaaaaa "w sobote wraca, więc zobaczymy sie pewnie w niedzielę." ja bym nie byla taka pewna. a jesli zobaczycie sie we wtorek dopiero? ja bym sie nastawiala. wroci to wroci, zobaczycie sie, to sie zobaczycie - ok, a jak nie - to nie powinien byc dla Ciebie koniec swiata! nie nastawiaj sie, znam to uczucie. kiedys bylam z chlopakiem (3 lata) i co weekend sie ludzilam, ze pewnie sie zobaczymy, bo przeciez tak wypada! w tygodniu studia, uczelnia, wyklady, wyjscia jakies ze znajomymi, a weekend caly wolny, on siedzi w domu, ja siedze, slonce swieci, NO TO TRZEBA SIE ZOBACZYC ! oczywiscie sama z reguly nic nie proponowalam, nie mowilam wprost, ze chce sie zobaczyc i cos porobic, a nawet kiedy juz mowilam, ze chce (ze powinnismy sie zobaczyc! o zgrozo! jezu, jaka bylam glupia) to nie mowilam dlaczego, nie argumentowalam tego nawet prostym "bo brakuje mi Ciebie i lubie z Toba spedzac czas, bo to to i to.... tu mozna wstawic dowolne rzeczy, w zaleznosci od tego, co sie czuje :)) nie wspominajac juz o tym, ze chyba nigdy nie zdobylam sie na zaproponowanie naprawde czegos konkretnego typu "jest fajna wystawa kwiatow w parku, bardzo chce tam isc, bo lubie kwiatuszki, pozniej mozemy sobie usiasc gdzies, wypic piwko albo spotkac sie z X, Y, Z (jego najlepsi kumple, z ktorymi spedzalismy sporo czasu, gdyz wszyscy studiowalismy na tej samej uczelni i wszyscy sie znalismy, lubilismy ze soba przebywac). wracajac do tematu, potrafilam czekac tak cala sobote, oczywiscie zerkajac raz po raz na jego status na gg (obserwowalam czy jest, z reguly byl i nic nie robil, zbijal baki przed kompem, podobnie jak ja - rany, teraz na to patrze i widze, ze to bylo zalosne, gowniarskie, no ale w sumie mielismy po te 22 lata czy cos), czasami rowniez - juz pelna zlosci ze on nie proponuje spotkania, ze sie nie domyslil, ze to przeciez wypada (sic!) - pisalam mu jakies kasliwe uwagi na gg, po czym z reguly dochodzilo do tego, ze on szybko wowczas konczyl rozmowe i ulatnial sie np do garazu, pomoc dziadkowi, wychodzil z psem itp. wracal po jakims czasie, pisal, sprawdzal w jakim jestem stanie, a ja oczywiscie jeszcze bardziej zla i cieta na niego, ze ma czas isc z psem (a moze by zaproponowal i razem bysmy poszli!), ze idzie do garazu cos tam podlubac przy aucie (a moze ja moglabym byc przy nim wtedy, ja tez b. lubie samochody itp), ze cos z dziadkiem robil (a przeciz jego dziadek mnie kochal jak wlasna wnuczke i zawsze swietnie sie nam rozmawialo, wiec rowniez moglam tam byc!) ...a glupia ja nigdy nic nie zrobilam, zawsze ksiezniczka czekalam na jego inicjatywe...i tak czekalam czekalam i sie robilam tylko coraz bardziej nieszczesliwa, sfrustrowana, smutna, żądająca, roszczeniowa itp itd. A kiedy pisal do mnie na gg w poludnie "co robisz sobie Kochanie? " odburkiwalam cos niegrzecznie (bo przeciez caly czas czekalam na te jego cholerna inicjatywe), zamiast np powiedziec, ze wlasnie sie ubieram i zaraz do niego przyjade i pojdziemy na spacer i w ogole to potrzebuje jego pomocy, bo cos mi stuka w samochodzie i jeszcze chce isc do kina i np mozemy ze soba zabrac X, Y, Z... Przez te 3 lata na palcach jednej reki mozna policzyc ile razy zachowalam sie inaczej, tj wsadzilam swoja szanowna pupe w troki i przyjechalam do niego bez zapowiedzi (ale wczesniej rozmawiajac z nim i wiedzac ze nie ma planow i ze bedzie w domu) i wtedy co? Krolowa! bylam traktowana jak krolowa, widzialam ogromna radosc na jego twarzy i bylo super, jedlismy obiad z jego rodzicami, bawilismy sie z psem, szlismy do dziadka pogadac o swiecie, o zyciu, pozniej cos sobie juz sami robilismy, zostawalam na noc itp "po przemysleniu wiem, że z tym wyjazdem jest trochę mojej winy, nie mogłam pojechać teraz, a oczekiwałam, że sami się domyślą, żeby przełożyć w dogodniejszy dla mnie termin" no wlasnie... patrz moje uzewnetrznienie sie wyzej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wtrące się..
pozwólcie że sie wtrące,może trochę nie na temat ale.. Jakiś czas temu byłam związana z facetem,było zauroczenie i lekka miłość,ale zamiast to pielęgnować bo jestem kobietą to to spieprzyłam swoim zachowaniem i humorkami.Dziś jest moim kumplem ale oboje jesteśmy w innych związkach,zawsze fajnie się nam gadało i tak zostało do dziś.W jednej z rozmów po rozstaniu powiedzieliśmy sobie komu co nie pasowało w tym naszym związku i dlaczego zabiliśmy ta miłość. Były mi powiedział..nie czułem ciepła którego potrzebowałem i zacząłem sie Ciebie bać.. Czemu bać??..nie okazywałam mu zainteresowania,tak jak pisała Wenus..czekałam na jego inicjatywy,obrażałam sie ze sie czegoś tam nie domyślił i pokazywałam mu jaka ja to nie zależna jestem..czyli tzw.nie to nie mam Cię gdzieś..skoro sie nie odzywasz to znaczy że Ci nie zależy wiec ide hulać zeby nie siedzieć w domu i czekać na twój telefon lub sms.. sama oczywiście nic nie proponowałam bo to facet ma sie starać!! Gówna prawda..starać trzeba sie we dwoje..jeśli zależy Ci na facecie i chcesz utrzymać związek to również trzeba mu to okazać..on też nie wiedział co myśleć,bo z mojej strony żadne propozycje nie padały,więc myślał to samo co ja..nie zależy jej,ma mnie gdzieś..jesli jednak zdarzyło się ze coś zaproponowałam On się zawsze godził... następna sprawa..nie miał we mnie wsparcia i byłam niezbyt wylewna..wydawało mi się ze skoro faceci kochają zołzy to ja taką będę..hmmm trzeba to chyba jednak wypośrodkować..być trochę zołza wtedy kiedy trzeba i trochę ciepła i czułą... Dziś jestem w innym związku..z poprzedniego wyciągnęłam wnioski i....jest cudownie pierwszy wyznał mi miłość..cały czas powtarza ze nikt nie dał mu tyle ciepła i wsparcia co ja..Oni są prości w obsłudze i trzeba im jasno komunikować czego chcemy i oczekujemy...faceci nie lubią sie domyślać.. jeśli facet mówi ze idzie po chleb do sklepu to ubiera buty,bierze kase i wychodzi..my natomiast kombinujemy..a pewnie na piwo wpadnie! a pewnie sie umówił a to tylko pretekst itp. Chcemy rozmowy,planujemy..przyjdzie zrobie herbate i pogadam z nim...facet przychodzi pytamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wtrące się..
coś mi tekst urwało.. pytamy chcesz herbatę licząc na póżniejszą rozmową..On odmawia bo nie ma ochoty na herbatę a my się doszukujemy podtekstów..jasne nie chce herbaty i nie chce rozmawiać..kobiety On odmówił herbaty nie rozmowy! Kolejna sprawa,nasze odwieczne kompleksy na temat wyglądu..za małe cycki,pare kilo nadwagi,tu mi wisi a tu się zlewa itp.taką gadką powodujemy że w końcu zauważy to o czym gadamy choć wczesniej nie zwracał na to w ogóle uwagi,jeśli podobasz się facetowi i bierze Cię taką jaką jesteś to nie trujcie mu wiecznie.. Facet jest głową w zwiazku ale my tą szyją która tą głową kręci..każdy z Nas potrzebuje miłości,ciepła i wparcia,Oni tez....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedyś gdzieś napisałaś że nie uznajesz związków na odległość to teraz zmieniłaś zdanie ? bo to nei ejst tak ze leci tam na kilka miesięcy, tylko na 2 tygodnie, potem z 10dni jest tutaj i na razie mi to pasuje czesto teraz si,ę widzimy, w tym tyg tylko raz się nei widzieliśmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×