Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość matka po weekendach

jestem w szoku jak ludzie karmia dzieci

Polecane posty

Gość poinsettia
Pisalyscie o koszenili, fakt jest naturalne - to sproszkowana owady, pycha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bibi,,,,,,,,
Inwoncia - moje dziecko też tak miało. Teraz ma 5 lat i jest już ok. Ale jak miało 2 lata to było masakra. Gotowałam jej co 2 dni zupę i wylewałam wszystko. Obiady też stały nietknięte, jedynie ziemniaki zjadała. Ryż już nie, kasza też nie. Fajnie jest się namądrzyć o zdrowym jedzeniu jak dziecko je.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Robwalka, sorry za szczerość, ale akurat Ty wuluzowaną i fajną mamą raczej nie jesteś. Jeśli jesteś w stanie oceniać inne mamy tylko dlatego, ze nie karmią dzieci cukrem-mireczkowataa-DZIEWCZYNO O CZYM TY PISZESZ?CZY JA JESTEM TWOJĄ MATKĄ CZY CO?NAJLEPIEJ OCENIAJĄ MNIE CI CO MNIE ZNAJĄ!BOLI CIĘ,ZE MAM WŁASNE ZDANIE?NIKOGO TUTAJ NIE WYZYWAM,NIE UBLIŻAM WIĘC O CO CI CHODZI?PO KOLEJNE PISZĘ SPRAWY ZE SWOJEGO ŻYCIA WZIĘTE WIĘC NIE CZEP SIĘ MNIE!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja powiem tylko tyle,że czytam etykiety zanim coś kupię małej.Je czasem parówki ale to są sokołwa 93% mięsa,je czasem danonka albo inny serek choćby tutti z Biedronki bo nie widzę tam wiele szczególnych ulepszaczy(brzoskwiniowy albo truskawkowy-wg mnie lepsze dużo od innych reklamowanych),dostaje do picia troszkę syropu rozrobionego z przegotowaną wodą,nie pije nigdy kolorowych napojów,gazowanych to już w ogóle.Sporo bananów,jabłek,warzyw gotowanych,deserki Gerbera głównie te z twarożkiem bo je uwielbia,zupy domowe u mojej mamy i normalne obiady ,które ona gotuje nawet jeśli są to sosy przeróżne.Nie daję jej codziennie słodyczy ale je kiedy w sumie ma ochotę,najczęsciej jak widzi u nas ,że jemy to i ona dostanie(zwykle to jest michałek bo ja ich wpierdzielam tonami:D.To wszystko.Żadnego przesadzania ani w jedną ani w drugą stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cdsaa
matka idealna równiez w pisowni na klawiaturze wróciła!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bibi,,,,,,,,
Dodam że danonków nie je, parówek też, lubi actimel i jogurty truskawkowe, więc daję by dostarczyć mleko i wapń, bo zupki mlecznej nie zjadło nigdy, ani kaszki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
A nam jakoś danonek nie przeszkadza w tym, żeby dziecko było szczęśliwe, spędzało dużo czasu na świeżym powietrzu, też moje dziecko jest dużo na powietrzu, jest szczęśliwe, a na dodatek jak idzie do sklepu czy widzi danonka, to wie, co to jest i nie musi czuć się dziwnie i patrzec jak na ufo, jak dzieci jedzą danonki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"każdy człowiek czy mały czy duży musi mieć prawo wyboru". Niestety, to tylko nasze pobożne życzenie. Zarówno duży jak i mały człowiek ma tylko ograniczone prawo wyboru. Dziecku można dać wybór czy ubierze żółtą koszulkę czy niebieską. Ale wyboru czy zje na obiad chipsy i popije colą czy porządny posiłek już nie ma. Podobnie nie ma wyboru czy będzie chodziło do przedszkola/szkoły czy nie. Może jestem toksyczna, ale u mnie w domu nie ma anarchii. Jak syn będzie dorosły, może robić co chce, póki ja za niego odpowiadam - nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bibi,,,,,,,,
W przedszkolu starają się wciskać zdrowe jedzenie i jakoś moje dziecko przez 3 lata się nie przekonało. Ja jak cały dzień nie jadła, to się cieszyłam z frytek czy danonka, czy słodkich owocowych soków, lepiej żeby żołądek to trawił niż swoje tkanki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cdsaa
messol - znów się z Tobą zgadzam. Ja jestem rodzicem i ja decyduję co jest dobre dla dziecka. nie dziecko - dziecko nie jest dorosłe. Nie potrzebuję się z tego dodatkowo tłumaczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
Bibi, u nas dziecko nie chciało pić wody, herbate, soków, nic. Nawalczyłam się sporo, żeby w końcu tknęło picie w postaci wody z syropem owocowym i zaczęło pic.Nie ma mowy u nas o jakiejś mannie na krowim mleku, zacierce, czy ryżu na mleku, bo dziecko chce tylko słodką kaszkę niemowlęcą. Nie ma mowy o owocach w normalnej postaci, bo pluje. Ma tylko wybrane produkty, które je w miare chętnie .Na szczęście je obiady, ale też wybrane, nie zje normalnego obiadu z nami, bo po 2 kęsach ma dość i resztę pluje. Ale dobre to, że zje to warzywo z mięsem w specjalnie dla niego zrobionej postaci. tak że podpisuję się pod Twoim zdaniem, łatwo paplać o wybieraniu dla dziecka zdrowych rzeczy, jak dziecko je normalnie wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
Robwalka, dodatkowo masz jeszcze problemy ze zrozumieniem? Wyluzowana i fajna mama to bynajmniej nie taka, która daje dziecku jeśc byle co. To także mama, która ma wyluzowane i fajne spojrzenie na świat- bo to główna wartość, którą przekazujesz dzieciom. A ty tego nie masz. Iwoncia- strasznie ważne dla Ciebie, zeby dziecko broń boże nie odstawało z tłumu. Moze warto wykształcic w nim trochę indywidualizmu? :) Spadam. Więcej do dyskusji nie wnoszę. A Wam laski radzę przemyśleć fakt żywienia dzieci syfami, bo Bibi, jak mawia klasyk, z głodu sie jeszcze nikt nie posrał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość danonekkk
http://przepisy-dla-dzieci.pl/Cooking/Article/861c6734-ed87-416e-9d55-568e1764a537 Tu macie stronę gdzie analizują skład produktów dla dzieci. Swoim dzieciom podaję "kolorowe" serki jako słodycze, danonki najrzadziej bo uważam, że są zbyt drogie w stosunku do wartości jakie mają :P wole inne serki homogenizowane czy jogurty kupować. Ale też nie mam nic przeciwko by moje dzieci zjadły po ładnie zjedzonym obiedzie je jako deser.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu też się zgodze. Moje dziecko lubi warzywa i owoce ( większość ) więc z pewnością jest mi łatwiej.Choć na razie jest mały i życie może mnie zweryfikować :) ale póki co ciesze się że tak jest i dzięki temu wszyscy domownicy jedzą zdrowiej i lepiej. Ale zgadzam się też z Messol w 100 % :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a na dodatek jak idzie do sklepu czy widzi danonka, to wie, co to jest i nie musi czuć się dziwnie i patrzec jak na ufo, jak dzieci jedzą danonki." Raczej każdy wie, co to danonek, bo reklama tego syfu leci na okrągło. Jjest wiele innych tańszych i lepszych serków, ale reklamują danene, więc wszyscy to kupują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
messol-Jak syn będzie dorosły, może robić co chce, póki ja za niego odpowiadam - nie. Zobaczysz jak twój syn zacznie etap dojrzewania,buntu itd.ciekawe jak wtedy dotrzesz do niego?To nie jest takie proste-uwierz mi!wtedy zabranianie wszystkiego tez nie przynosi dobrych skutków,chyba że wierzysz,że syn będzie idealny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mireczkowataa coś się mnie tak uczepiła?zejdź ze mnie bo mi duszno,jak nie umiesz pisać na temat to już lepiej idź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwoncia
mireczka, indywidualizm dziecka może się ujawnić w innej postaci niż nieznajomość danonka czy telewizora. Może się ujawnić w jakimś indywidualnym talencie, zainteresowaniu, ale nawet indywidualista powinien znać świat "masówy", do którego albo się dopasuje, albo z niego się wybije wedle swojego uznania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem zwolenniczką zdrowego odżywiania. Uważam, że to bardzo ważne. Złe nawyki żywieniowe skutkują m.in. chorobami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie za chwilę będę musiała wybrać się do sklepu po niezdrowe jedzenie,a w tym lody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chcę nikogo oceniać, bo różnie bywa, sama mam niejadką, który większości rzeczy nie lubi, ale widzę po niektórych koleżankach, że karmią dzieci bardzo często i dziecko się już nauczyło, że jak nie zje obiadu, to za 2 godziny będzie coś lepszego. Poza tym warto co pewien czas testować czy dziecko jednak tego nie zje. Syn nie lubił ciemnego pieczywa, więc odpuściłam na pewien czas i dostawał normalne. Teraz nie ma z tym problemów. Podobnie było z wodą mineralną i paroma innymi rzeczami. No i zasami dziecko trzeba oszukać - je tylko słodkie kaszki? To stopniowo dodawać mu zwykłą, az sie do niej przyzwyczai. podobnie mozna zacząć rozcieńczać soki. Cukier to w dużej mierze kwestia przyzwyczajenie - np. osoby pijące gorzka herbatę za nic by już nie wróciły do herbaty z cukrem, a przecież w większości kiedyś też taka piły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie, że możesz
rozbawiły mnie niektóre z was... Jak matka daje dziecku warzywa i owoce, to zarówno dziecko jak i matka są zgorzkniali. Jak daje soczki, danonki, to matka wyluzowana i pokazuje dziecku świat... Ciekawa polaryzacja, ale lekko przekłamana... Ale do rzeczy. Lubię się zdrowo odżywiać, co nie oznacza, że czasem nie pozwolę sobie na czekoladę czy batona. MOje dzieci chcę wychować tak, by znały różne smaki, nie tylko danonków i serków z czekoladą (te też im zdarza się zjadać). I jestem równie przerażona jak niektóre z was tym, co mamusie i tatusiowie serwują dzieciom. Mam przykłady w rodzinie, niestety negatywne. Na początek, siostrzeńcy - dzieci, które kiedyś tam lubiły jeść warzywa, kasze (nie kaszki), ryże, owoce. Ale wszelkiej maści babcie, ciocie, wujkowie uparli się, że dziecko musi być nafaszerowane słodkim. Przy każdej wizycie czekoladki (odpakowywane przy dziecku). Dzieci na słodycze są łase więc szybko nauczyły się, że smaczniejszy jest cukierek niż surówka. Nie jadły niczego, non stop chore (bo jak można być zdrowym mając taką dietę). Aż ich mama po moich sugestiach zamknęła szafki ze słodyczami, rodzina otrzymała kategoryczny nakaz przynoszenia owoców zamiast słodyczy i dzieci zaczęły (początkowo z oporami, ale jednak) spożywać normalne jedzenie. Sama mam dzieci i normalnie wychodzę z siebie jak widzę tony chłamu, który próbuje się wcisnąć moim dzieciom. No niech mi ktoś powie dlaczego kinderki i batoniki muszą być tak wciskane przez babcie. Przecież mogą kupić jabłko, gruszkę, banana. I żeby nie było, nie stoję nad moim dzieckiem zmuszając do zjedzenia sałaty. Najważniejsze są zdrowe nawyki wyniesione z domu. W moim domu jada się warzywa, owoce, kasze, ryby. Jemy to, co dzieci. Patrzeć nie mogę na dzisiejszą młodzież. ŁAdne dziewczyny z wielkimi wałkami tłuszczu wystającymi z zza małych spodni. W mojej klasie kiedyś tam była 1 (JEDNA) osoba z nadwagą. Szlag mnie trafia, jak nauczycielka mojej siostrzenicy zabiera dzieci do McDonalda, mimo że równie dobrze mogłaby to być jakakolwiek knajpa z normalnymi obiadami. Moi mali sąsiedzi na obiad dostają frytki (bo tylko to jedzą, więc "lepiej żeby jadły to, niż nic" - słowa ich babci), mają już parokilogramową nadwagę (jeden 3 lata, drugi 6). Rodzice, którzy tu piszą, że lepiej, żeby zjadło parówkę niż nic powinni się zastanowić lepiej. Gdyby parówki, słodycze i reszta tego towarzystwa nie miały wpływu na wagę dziecka, jego nawyki żywieniowe, to dawałabym to cały czas. Ale za każdym razem, gdy przygotowuję posiłek, to myślę o tym, że moje dziecko będzie kiedyś dorosłym. A jak chyba wiecie w dzisiejszym świecie wygląd jest ważny, a nadprogramowe kilogramy spędzają sen z powiek ludziom. O chorobach wynikających z otyłości nie będę pisać. Ci, co piszę, że jedli słodycze i są szczupli. Zgoda, ale nie wszyscy tak mają. Przemiana materii to rzecz indywidualna. I jeszcze jedno. Mam dwójkę dzieci - jedno chętne do jedzenia, drugie z rzędu niejadków (więc znam problem, gdy dziecko odmawia kolejnych rzeczy). I wiecie co? Jak nie chce jeść, nie wpycham, nie namawiam. Przygotowuję coś innego (normalnego) i czekam. Kiedyś poczuje się głodne.Większości rzeczy nie jada, ale już odkryłam (metodą prób i błędów), że np lubi owsiankę, zupę porową, ryby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poinsettia
dla mnie to troche zalosne ze trzeba podawac dziecku wszystko zeby wiedzialo co to jest i bron boze zeby nie zostalo wysmiane kiedys :o dla mnie to kiepski powod. Ja do 2 lat dawlam tylko wartosciowe rzeczy wiec moje dzieci nie mialy wyjscia, jadly tylko to co znaly i zasmakowalo im to. Teraz dostaja tez inne, powiedzmy ze mniej zdrowe rzeczy okazjonalnie ale nie ma tez problemow ze zdrowym jedzeniem. Nie wierze tez ze dziecko nie zje owocow czy warzyw pod zadna postacia. Moje dzieci tez nie wszytsko lubia, np starszy nie zje jajecznicy bo mu konsystencja nie odpowiada ale omleta juz wsuwa az mu sie uczy trzesa. Musialam tez z niektorymi rzeczami robi po nascie prob i za ktoryms razem sprobowali i polubili. Moim zdaniem wystarczy chciec i sie starac. A dbanie o dziecko to tez dbanie o diete (ale bez skrajnosci).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bibi,,,,,,,,
Ale co złego jest w słodkiej kaszce by na siłę wciskać mało słodką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Zobaczysz jak twój syn zacznie etap dojrzewania,buntu itd.ciekawe jak wtedy dotrzesz do niego?To nie jest takie proste-uwierz mi!wtedy zabranianie wszystkiego tez nie przynosi dobrych skutków,chyba że wierzysz,że syn będzie idealny?" Nie będzie idealny, bo już teraz nie jest i nigdy nie był. Nie rozumiem jednak, jak to się ma do tematu. Mam mu pozwalać na jedzenie śmieci, bo kiedyś będzie przeżywał okres buntu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buhahhahahahhahahahahehehe
hmm te danonki to jakaś trucizna ??? bo widzę ze niektóre panie maja jakaś obsesje na tle tego serka ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie, że możesz
to taki przykład, przenośnia, jeśli nie rozumiesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poinsettia
'pewnie ze mozesz' - napisalas wlasnie to co ja mysle. Zasada 'nieche zje byle co byle zjadlo' to zasada naszych mam i babc, one by wcisnely wszystko byle dziecko nie umarlo z glodu, w ich przekonaniu oczywiscie. Jak moi nie chcieli czegos to albo nie dawlaam nic (i zjedli po godzinie) albo jak wiedzialam ze jeszcze sa nieprzekonani to dawalam cos innego ale zdrowego. Dziecko szybko sie nauczy ze jak nie zje marchewki to dostanie slodki serek, wiec nie je marchewki. Ja jak dawalam cos nowego to tylko razem ze znanymi, lubianymi rzeczami. Zeby nie bylo ze jak nie sprobuje to nie zje niczego. Wybor jest wazny i wazne jest ze dzeicko je samo, samo wybiera czy chce zjesc miesko czy ziemniaka. Moj syn ma takie fazy, jednego dnia zje 2 porcje ryzu i zero miesa, nastepnego zje tylko mieso i warzywa. Nikt nie robi z tego problemow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ale co złego jest w słodkiej kaszce by na siłę wciskać mało słodką?" Co jest złego? Cukier. Nie jestem przesadnym wrogiem cukru, ale lepiej walczyć z jego nadmiarem. Im mniej jemy cukru, tym mniej go nam brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poinsettia
poza tym cukier w nadmiarze szkodzi. Nawet jesli nie zepsuja nam sie zeby i nie dostaniemy cukrzycy ani nie bedziemy otyli, to zawsze cukier obniza odpornosc bo te wszystkie badziewia bakterie wirusy grzyby sie tym zywia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×