Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SprawdziSprawdzzzz

Pytanie o powrót do pracy mam,które NIE MUSZĄ WRACAĆ po urodzeniu dziecka.

Polecane posty

Gość dobra---dobra
i jak to zwykle bywa na cafe, fajny temat zszedł na inny tor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama szkraba cudnego
hej mój synek ma rok, siedze z nim w domu i chetnie wrociłabym do pracy ale nie mam co z nim zrobic, do żłobka sie nie załapał , nianie znalezc to masakra a nawet nie chce zeby był z nianią, kluby malucha oblegane... wariuje juz w domu!! chce do ludzi... ale co zrobisz eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona żółta cytrynówka
"badania wykazaly ze dzieci zlobkowe lepiej i szybciej sie rozwijaja niz te siedzace z mamami w domu" czego to badania nie wykazały, wszystko można poprzeć badaniami, zależy którą gazetę otworzysz. Naukowcy wszystko udowodnią, w końcu za to im płacą. TYlko jedni twierdzą że mleko jest zdrowe a inni że to trucizna prawie.... kto ma racje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczęśliwa mama Stasia
Witam. Razem z mężem zdecydowaliśmy, że po urodzeniu dziecka ja nie wrócę do pracy. Mąż pracuje jako kierownik regionalny więc dobrze zarabia. Możemy sobie pozwolic na brak jednej pensji. Ja przed urodzeniem Stasia pracowałam jako księgowa. Praca ta nie sprawiała mi przyjemności, traktowałam ją jako powinnośc. Z wykształcenia jestem psychologiem, który z pełną świadomością postanowił wychowywac dziecko. Syn ma dwa lata. Stanę jako pierwsza w kolejce aby zapisac go do przedszkola bo uważam jak i wielu specjalistów tej dziedziny, że ta instytucja m.in. doskonali umiejetnosci interperonalne dziecka. Co do żłobka...znana i ceniona w naszym kręgu psycholog dziecięca p. Aleksandra Piotrowska, nazwała je złem w wielu przypadkach niestety koniecznym. Dziecko do drugiego/trzeciego roku życia-zaleznie od rozwoju- potrzebuje indywidualnej opieki, skoncentrowania uwagi. To jest czas dla dziecka i jego rodziców. "Nie siedzę w domu"- nie lubię tego określenia. Kończę kolejne studia podyplomowe, rozwijam swoje zainteresowania. dużo czytam. Ale to co najważniejsze skupiam się na swoim dziecku. Gdy syn skończy 3 latka a ja wcześniej nie zajdę w ciążę, napewno rozejrzę się za pracą, która spełnia moje oczekiwania. Jestem szczęśliwą kobietą, matką, żoną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety ja musiałam
posłac swoje dziecko do żłobka, bardzo mnie to boli ale mam nieciekawą sytuację finansową i tak musiałam. Gdybym miała wybór wychowywałabym je sama, a nie dała pod opiekę pań w przedszkolu. Fajnie że macie wybór

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 765871
ja też jestem w domu z dzieckiem, ma 2 lata i jestem szczęśliwa, nie brakuje mi pracy ani trochę ale jak mała skończy 3 lata napewno pójdzie do przedszkola a ja do pracy. Nic nie może przecież wiecznie trwać.... na emeryturę trzeba zarobić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_aktywna
Ja nie muszę wracac do pracy ze względów finansowych, ale nie wyobrażam sobie siedzenia w domu. Poza tym, jakie by nie były to pieniądze to zawsze leci staż i nigdy nie wiaodmo jak sie życie ułoży. Po długim siedzeniu w domu, jakbyś musiała wrócić do pracy to albo jej nie znajdziesz albo nawet jak ją dostaniesz - to ciężko będzie ci sie odnaleźć. Człowiek zbyt łatwo przywiązuje się do łatwego. Ja mam załatwiony fajny prywatny żłobek, więc bez obaw oddam małego jak skączy roczek. I wracam do żywych... :-D Jeszcze jedno - stwierdzenie, że mężowie utrzymują dom ze swoich zarobków - nie czujecie się z tym poprostu źle???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bardzo chce być z dzieckiem
w domu i na razie zostałam. Mały ma 14 miesięcy, a za jakieś pół roku będziemy się starali o następne, więc automatycznie mi się wszystko wydłuży. :) W dodatku do tego stopnia nie chcę wracać do pracy na etat, że próbuje rozwijać własną działalność w domu, ale na razie pieniądze marne. Mam nadzieję, że się rozkręci, zanim sytuacja mnie zmusi do powrotu i już nigdy nie będę musiała wracać na etat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczękospad
Mnie jedno zastanawia,ile Ci Wasi mężowie zarabiają, że tyle z Was może tak spokojnie siedzieć sobie w domu z dziećmi i jedynie zastanawiać się, czy wrócić do pracy, czy nie ? Mówicie o tym z takim lajcikiem, że nie chce Wam się wracać, że wolicie zostać w domu, no ale kto do ciężkiej chole...y zarabia na Was, na dom, przecież utrzymać się, wykarmić wszystkich, ubrać, opłacić rachunki, spłacić ewentualne kredyty to nie jest tak łatwo w Polsce, jak tylko jeden członek rodziny pracuje. My z mężem mamy normalne zwykłe prace biurowe i ja po macierzyńskim nie miałam czasu zastanawiać się, czy chcę wrócić, tylko ja musiałam wrócić, bo z jednej pensji męża byłoby za ciężko, dlatego zastanawiam się, gdzie Ci Wasi mężowie pracują w tych naszych polskich realiach,że są w stanie całą rodzinę utrzymać, no chyba że żyjecie z groszy i ledwo Wam starcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczękospad
I do tego widzę,. że ktos pisze, że ma małe dziecko, siedzi z nim w domu i jeszcze planuje drugie, nie uwzględniając w tym powrotu do pracy, tylko się zapytam, skąd masz kasę na to, żeby jeszcze drugie dziecko planować, jak nie pracujesz w związku z pierwszym dzieckiem ? Przecież nie każda kobieta ma zaraz męża dyrektora czy przedsiębiorcę, który zarabia krocie. Bo taka jest prawda, żeby kobieta mogła sobie pozwolić na siedzenie w domu, to mając jedno dziecko facet powinien minimalnie te 4 tysiące na rękę zarabiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczękospad
A przecież przeważnie jedna pensja - nawet dla faceta pracującego np. w jakiejś firmie - wynosi niecałe 2 tys. zł., albo niewiele ponad 2 tys.I z tego ma wyżyć cała rodzina ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczękospad
Nie żebym chciała być złośliwa, ale ja w moich realiach nie miałam czasu na myślenie w stylu " chcę wrócić, bo mi się nudzi w domu" albo "nie wracam, bo nie zostawię dziecka". Ja musiałam wracać czy chcę czy nie chcę, bo zwyczajnie byśmy od grosza do grosza żyli z jednej pensji.A wcale nie mamy jakichś byle jakich zawodów i stanowisk.Jesteśmy po studiach i nie pracujemy jako sprzątacze, pracownicy produkcji czy kasjerzy w hipermarkecie, a nie możemy sobie pozwolić na życie z 1 pensji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_aktywna
szczękospad - pomijając wielkość wypłaty... Co bedzie jak taka kobieta siedzaca w domu z jednym, zaraz z drugim dzieckiem - czyli w sumie ok. 7 lat - nagle zostanie sama??? Samo życie, może mąż ja zostawi, może zachoruje, może będzie miał wypadek, może padnie zakład pracy... Po kilku latach siedzenia w domu ciężko będzie wrócić do pracy, a co dopiero ją wogóle znaleźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczękospad
Ale mnie tam nie obchodzi czy ktoś siedzi w domu z dzieckiem czy idzie do pracy, niech każdy robi jak chce, tylko mnie cyfry interesują, ile te kobiety mają na życie na miesiąc od tego męża, że mogą sobie pozwolić na siedzenie w domu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bardzo chce być z dzieckiem
A co Cię to obchodzi, kto skąd ma na dziecko? Widać kogoś stać, że się decyduje i może zostać w domu. Ja nie znoszę takich bab wścibskich jak Ty i nie mam zamiaru Ci się tłumaczyć z moich finansów, a przez takie osoby jak Ty ciągle jestem napiętnowana, że nie poszłam do pracy i ciągle słyszę pytanie, kiedy wracam i jak sobie radzimy i do męża ile zarabia. Gówno to kogo obchodzi. Radzimy sobie, po zasiłek nie chodzimy, więc wara od naszych finansów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadam jedno pytanko
kto lepiej wychowa małe dziecko (do lat 3)? Mama czy opłacona kobieta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bardzo chce być z dzieckiem
I oczywiście przeczytałyście tylko to, że się chce zostać w domu z dzieckiem, ale już tego, że ktoś tam studiuje, powiększa kwalifikacje, że ja próbuję działalność rozkręcić, to już nie, tylko co ja zrobię za 7 lat, jak NA PEWNO mnie mąż zostawi, a ja bez doświadczeni i bez pracy i w ogóle taka sierota. Sama, czysta zawiść i wybiórcze czytanie, byle komuś dowalić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam przykład
z mojej rodziny. Jedna matka gdy synek mial 6 msc wrocila na 1/2 etatu musiala by firma bez niej nie padla. Zamieniala sie z mezem i babcia opieka nad synkiem. Maly w wieku 9 msc sam chodzil , swietnie sie rozwijal i zreszta nadal tak jest Druga mama ktora by w tym samy wieku ma dziecko , sbyla na macierzynskim, pozniej wychowawczym. Do pracy sie nie kwapila, ciagle wymowki a to synek placze, a to nie jada stalych pokarmow itp. Efekt taki ze ten pierwszy 3 latek radzi sobie swietnie z zyciem jest bardzo rozwiniety umyslowo (chociaz rodzina patrzyla krzywo na matke ze pracuje, choc tylko na 1/2 etatu) 3 latek drugiej matki jest nadal na cycku, niewiele mowi, sika do pieluchy, o byle co sie awanturuje, bije dzieci i nie umie bawic sie z innymi. Matka jego totalnie poirytowana tym ze on jest taki aspoleczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość botaniczka2222222
szczękospad - niektorzy decydują się na dzieci dopiero wtedy, gdy zarabiają wlasnie tyle, by matka mogla zostac w domu. czyli nie jak mają 25 lat, ale koło 30stki. poza tym duzo ludzi zarabia ponad 2 tysiące, a nie kazdy mieszka w wielkim miescie, gdzie czynsz pochłania większosć zarobków. my mamy 4 letnie dziecko, teraz pracujemy oboje, ale był czas, ze ja siedziałam w domu - a zylismy za 3 tysiace i starczało na wszystko i naprawde nie biedowalismy. Ale nie mieszkam w Warszawie, stałe opłaty + jedzenie nie przekraczają u nas 1700zł (na 3 osoby). I tak, sama pisze "siedziałam w domu". Czemu kwoki się zaraz burzą? Robiłam to samo co teraz, pracując - gotowałam obiady, sprzątałam, uprawiałam warzywniak i ogród kwiatowy, wciąż studiowałam i studiuje (zaocznie), miałam różne swojer hobby. Nikt mi nie wmówi ze siedzenie w domu to taka cięzka praca. Pracująca osoba też to robi, a jeszcze 8h spędza poza domem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczęśliwa mama Stasia
Widzę, że wątek rozwija się:) Pytacie ile zarabia mój mąż- 6 tys. netto. Ja zarabiałam 1450zł netto. Nie żyjemy skromniej z tego z powodu. Mam poczucie spełnienia, że to ja wychowuję swoje dziecko, które tak bardzo pragneliśmy. Nie potrafiłabym oddac go w obce ręce. Sytuacja zmieni się gdy pójdzie do przedszkola. Jestem obecnie na urlopie wychowawczym, więc ciągłośc pracy mam. Nie zamierzam wracac do starej pracy bo jak juz wcześniej pisałam, nie dawała mi możliwości rozwoju i nie dawała satysfakcji. Nie zamierzam tracic życia i czasu na coś co nie sprawia mi radości. Wyścigi szczurów są nie dla mnie. Wolę dokształcac się w swojej dziedzinie aby byc na bieżąco, ale tylko dlatego ponieważ mnie to interesuje. Jak już wcześniej pisałam jestem przeciwna żłobkom i współczuję mamą, które nie miały takiego wyboru jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość botaniczka2222222
mamOM ludzie tego uczą w klasach 1-3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się zgadzam ze Szczęśliwą mamą Stasia :) Jestem już na końcówce - młody skończył 3 lata i od września idzie do przedszkola i powiem Wam, że nie żałuje. W tych pierwszych latach dziecko najbardziej potrzebuje matki a nie kontaktu z rówieśnikami a ja zdążę się jeszcze napracować do 67 roku życia........więc czym jest te 3 lata jeśli pracować trzeba jakieś 47 lat. To naprawdę niedługo a czas ten dla dziecka jest bardzo ważny. Owszem przed ciążą pracowałam i lubiłam swoją pracę ale u nas doszły jeszcze względny zdrowotne, jak skończył mi się macierzyński to jeszcze nie zdążyliśmy wyjść z młodym ze szpitala, późniejsze leczenie i rehabilitacja, ciągłe kontrole lekarskie, chciałam być z nim, przy nim, dla niego. Widzę jak ważny jest kontakt matki dziecka przy leczeniu ale też przy zwykłym rozwoju dziecka. Za kilka lat chcę mieć jeszcze dziecko i wtedy też będę z nim 3 lata. I jeszcze jedno z dzieckiem w domu się nie siedzi. Owszem może niektóre mamy tak ale jeśli chce się aktywnie spędzać czas, pokazywać dziecku świat, uczyć je, pokazywać różne rzeczy, dbać o rozwój, zdrowe odżywianie itp to naprawdę trzeba się napracować. To ciężkie zadanie, o wiele bardziej odpowiedzialne niż praca zawodowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bardzo chce być z dzieckiem
Mam przykład i to dowodzi tego, że tak jest w każdym przypadku kiedy mama poszła i nie poszła do pracy :D :D :D :D To ja Ci powiem inny przykład, mojej sąsiadki z naprzeciwka. Niemalże zaraz po urodzeniu oddała dziecko babci i poszła do pracy. I dzisiaj, dwulatek nie wie do kogo ma mówić mamo, czy do babci czy do mamy, swojego taty się boi, nie chce iść do niego na ręce, nie cieszy się na jego widać, jego ojciec jest wściekły z powodu takiego zachowania, bo dziecko woli jego brata, z którym często zostawało, nie lubi innych dzieci, bije się z nimi, mojemu synkowi zabiera jego zabawki, ale swoimi się pobawić nie da. Babcia,która się nim zajmowała, nie może sobie teraz dać z nim rady jak z nią zostaje, bo mama po pracy uczy go czego, a babcia czego innego. To mały diabeł, który jest wszystkich i niczyj. Aspołeczny typ, wychowywany i niańczony przez każdego, nawet moją teściową, tylko nie przez własną matkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_aktywna
nie chodzi o to by komuś dowalić. Dziś jest ważne, ale jutro także. Trzeba przewidywać różne scenariusze, życie jest bardzo przewrotne... Ja jakoś nie należę do obób, które żyją chwilą. Pomimo, iż mamy zapewnione wszystko, brak kredytów, wysoki standard, - nie potrafiłabym nie myśleć, co będzie "jutro". Oczywiście, nie chodzi o to, aby się zadręczać, dla mnie powrót do pracy jest czymść naturalnym. A co do żłobków ... ktoś tam chyba miał do czynienia z jakimiś kiepskimi. Są świetne prywatne żłobki i super zajęcia. Ja bym w życiu nie zatrudniła opiekunki, to dla mnie od razu odpada. Znam dziewczynke, która siedzi z mamą 3 lata, z tych powodów co podane wyżej. Nie uważam, że to była dobra decyzja. Ale to na inny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam przykład
moja kuzynka ta ktora jest mama pracujaca miala czas rowniez na to by pokazywac dziecku swiat i go uczyc, wiec uwazam ze praca zawodowa wcale nie ogranicza dziecka. Przez to ze ona pracuje to mam wrazenie ze bardziej przyklada sie do wychowania tego dziecka jak patrze na ich relacje to az im zazdroszcze jak juz bede miala swoje to tez bym tak chciala rozumiec sie ze swoim dzieckiem maly ma 3 lata a mowi odmiejac przez przypadki, nie mowi jak dziecko. Uwazam ze dzieki temu ze kuzynka pracuje on tez jest bardziej samodzielny, odwazny do swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczęśliwa mama Stasia
Ktos pisał o nierównym rozwoju. Rozwój dziecka jest indywidualny. Mój Staś miał trzynaście miesięcy gdy zaczął wołac na nocnik. Chodził przed 11 miesiącem życia. Jest bystry i wesoły. Nie wymusza złym zachowaniem zainteresowania sobą. Wie, że mama czy tata zawsze go wysłuchają. Ja mam taki przykład: bratowa po macierzyńskim wrócił zaraz do pracy bo "wielka kariera zawodowa" na nia czekała. Mały poszedł do żłobka. Obecnie ma 5 lat, sika w pampersa w nocy a bratową zwolnili- redukcja etatów. Poświęciła się czemuś ulotnemu, niestałemu...pracy a nie wychowaniu własnego dziecka, które jest na całe życie. Teraz bardzo żałuje, ale już za późno. Więc zastanówcie się dziewczyny dwa razy oceniając innych. Może to Wy postawiłyście na złą kartę? Pracę się raz ma raz nie ma. A dziecko jest na zawsze. Sorry za literówki;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 2,5 letnie dziewuszki
jestem w domu z córką, planuję iść do pracy jak mała pójdzie do przedszkola czyli jak będzie miała prawie 4 lata. Nie przesiaduje z dzieckiem w domu non stop, chodzę razem z nią do klubu malucha (mamy tu taki klubik, że dzieci idą z kimś dorosłym, nie zostawia się ich tam) chodzę z nią na angielski, spotykam sie z koleżankami , które mają dzieci, żeby się pobawiły. Są takie dni że jesteśy same w dwójkę, bo mąż dużo pracuje, ale staram się urozmaicać czas. Pewnie jak by mi zależało na pójściu do pracy to bym coś wykombinowała jakąś opiekę nad dzieckiem, ale musiałbym niani oddać prawie całą moją wypłatę, więc wolę sobie na razie sama wychowywać:) mąż też woli że ja sią nią zajmuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mam przykład
a Ty właśnie podałam dwie skrajności i oczywiście na korzyść dziecka żłobkowego, czyżbyś swoje też dawała do żłobka hm? poza tym ten Twój jeden przykład nic nie wnosi, bo każda z nas może przytoczyć takich przykładów mnóstwo i u mnie może to być na odwrót, ale nie zamierzam się spierać. U nas wśród znajomych i rodziny dzieci żłobkowe i te wychowywane w domu niczym się od siebie nie różnią i nie zamierzam ani jednych ani drugich nazywać sierotami czy wytykać im wady...A teraz może ja przytoczę mój osobisty przykład. Mam 2 siostry: 4 i 2 lata młodszą. Żadna z nas nie chodziła do żłobka, ba nawet do przedszkola, poszłyśmy dopiero do obowiązkowej zerówki. Chowała nas babcia, bo rodzice pracowali i żadna z nas nie jest skrzywiona, upośledzona i aspołeczna, a ja np. byłam przez te pierwsze 4lata sama, dopóki nie pojawiło się rodzeństwo, a ponad 5 lat upłynęło zanim nawiązałam kontakt z młodszą siostrą w zabawie i w życiu. Także wiesz, takie mity można włożyć między książki. W dzieciństwie, potem w szkole, a teraz w dorosłym życiu bardzo dobrze sobie radziłyśmy i radzimy i to jest chyba najważniejsze... A co do pytań Pani o wypłatę męża i pozostawanie na długie lata w domu, to u nas jest tak, że odeszłam z pracy na długie wolne, bo nie chciałam w ogóle do niej wracać. Nie przynosiła mi satysfakcji, wielkich kokosów i w dodatku atmosfera nie była przyjazna, a wyjazdy, praca po godzinach i zabieranie jej do domu mnie wykańczało i gdzie tu czas dla dziecka,rodziny,na ogarnięcie domu? No więc postanowiliśmy z mężem, że odchowam dziecko i będę szukać innej pracy albo pomyślę nad swoim niewielkim biznesem...W międzyczasie, kiedy starsza córka skończyła 2lata uznaliśmy, że teraz będzie najlepsza pora na drugie i ostatnie już dziecko, bo mała potrzebuje rodzeństwa, a my jesteśmy jeszcze niespełnieni i potem będziemy żałować, że się nie zdecydowaliśmy wcześniej lub w ogóle. Niedługo znów rodzę i znów zostanę z kolejnym dzieckiem w domu, dopóki nie pójdzie do przedszkola. Starsza córka idzie dopiero do 4latków. A jeśli chodzi o finanse, to mąż był elektromechanikiem w autoryzowanym serwisie samochodowym, więc zarabiał ok. 3tys, (ja 1,5tys). Na szczęście życie potoczyło się tak i popchnęłam go do decyzji, której się tak obawiał, żeby otworzył swój interes, a że ma dobry fach w ręku i jest bardzo dobrym fachowcem, to klientów ma multum. Teraz zarabia 3 do 4 razy tyle, więc siłą rzeczy stać nas na wiele, także na moje "siedzenie" w domu. Ja się dokształcam w dodatku i też będę kombinować, żeby coś swojego otworzyć i mam nadzieję, że z pozytywnym skutkiem, więc nie wmawiajcie nam tutaj, że jesteśmy jakimiś kurami domowymi zupełnie zależnymi od mężów i że zaraz im się przydarzy coś najgorszego, a my zostaniemy z dzieckiem/dziećmi bez grosza przy duszy, bo chyba każdy wie na co się decyduje, jaka jest jego sytuacja, a nigdy do końca nie przewidzimy jak się życie potoczy. Widzę, że tu same czarnowidztwo jak na razie. Nie rozumiem jak można wiecznie żyć ze świadomością, że a może mąż mnie zostawi, a może umrze, a może zachoruje, a może będziemy mieli wypadek, a może stracimy pracę...Najlepiej nie wychodzić z domu, nic sobie nie kupować tylko odkładać i czekać na czarną godzinę:/ Trochę to chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I JAK ZWYKLE
jak zwykle Panie na kafe nie umieją odpowiedzieć na pytanie zadane przez autorkę tylko piszą o czymś całkiem innym . Naprawdę musicie SPIERDOLIĆ ( przepraszam ale inaczej się nie da) prawie każdy temat i pisać bzdury o czymś czego temat nie dotyczy??? i teraz będzie 5 stron kłótni kto ile zabrania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 2,5 letnie dziewuszki
a jeśłi chodzi o finanse, to bywa różnie, na podstawowe potrzeby wystarczy. Dziecko zapewnione wszystko , ja i mąż oszczędzamy trochę na sobie, ale teraz ważniejsze dla nas jest być niż mieć. Wiadomo, że z czegoś trezba się utrzymać, ale nie trzba mieć coraz nowszego telefonu, komputera tv, skoro te co mamy działają itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×