Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pani D.

Brak seksu w małżeństwie - pomocy

Polecane posty

Gość .....twierdza
--->mam ten sam problem stopniowo bede pisac ale od rozwodu nie bylo nikogo...ale byl eks po rozwodzie... ale teraz 2 lata posuchy 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam ten sam problem
Ja wlasnie przeczytałam że 14 procent wszystkich facetów to impotenci oraz że ponad 40 procent facetów po 40 ma poważne problemy z erekcją. i maskują to właśnie unikaniem zbliżeń bo wstyd im przed kobieta oraz przed lekarzem. zdecydowana większość z nich maskuje to praca pozostali zasłaniają się zmęczeniem. tak wynika z ostatnich badań pewnego polskiego seksuologa. przewiduje się że liczby te będą rosły. aż strach pomyśleć ile pracy będą niedługo mieli ci panowie którzy są poza tymi liczbami. w końcu kobiet i tak jest więcej a skoro jeszcze połowa facetów odpadnie albo jeszcze więcej bo pewnie nie każdy się w badaniach przyznał do problemów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce znac prawde
panmarek - pisz wiecej! pisz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....twierdza
--->mam ten sam problem kapitalnie to napisalas wychodzi na to ze teraz wszystko wyszlo na jaw... kiedys facet nie mogl to baby nie ruszal...ona myslala ze daje jej spokoj...a jemu akurat tej nocy nie stawal... tak zartobliwie z odcieniem ironii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonimowo
Siedze cicho, bo opisuje swoja historie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....twierdza
to odnosnie ratowania zwiazku Każdy związek jest inny. Każdy związek jest niczym supernowa. Zaczyna się od wielkiego wybuchu, po czym powstaje piękny i jasny twór, z czasem jednak przygasając. Jednak nic nie trwa wiecznie. Z czasem przychodzi rzeczywistość dnia codziennego i wtedy zaczyna się próba dla związku. Próba nieustanna, ponieważ każdy dzień przynosi nowe smutki i radość a związek tworzy nieustannie dwoje ludzi. Jednak niektóre pary nie wytrzymują. Przychodzi kryzys, osłabienie więzi, narastające kłótnie i pojawia się pytanie ratować, czy odejść? Z początku, każdy związek wydaje się być idealny. Rosnące uczucie między dwojgiem ludzi. Zauroczenie i chęć nieustannego przebywania w towarzystwie tej jedynej osoby. Wszystko wręcz wymalowane w barwach uczuć. Jednak nic nie trwa wiecznie. Uczucie tychże dwojga ludzi zostaje wystawione przez los na próbę. Próbę, którą przechodzi każdy związek. Próbę, której czasami pary nie potrafią wspólnie przejść. Wtedy pojawiają się, kłótnie, zażalenia do drugiej osoby. Wszystko to prowadzi do jednego. Jednak nie zawsze się to kończy rozstaniem. Jeśli jednemu z partnerów choć trochę zależy na związku, to zadaje sobie pytanie. Tytułowe pytanie. No właśnie, czy ratowanie związku ma sens? Gdyby odpowiedz była taka prosta, to pewnie teraz bym o tym nie pisał. Wszak ilość odpowiedzi jest ograniczona do minimum. TAK ratuję związek i zobaczymy co z tego wyjdzie. NIE nie ratuje związku, ponieważ to nie ma sensu. Nie da się jednoznacznie opowiedzieć za którąś z tych odpowiedzi. Wystarczy spojrzeć na to z innej strony. Jeśli ktoś się opowiada za TAK, to pokazuje że mu zależy. Wtedy widać, że kryzys to tylko chwilowa słabość w związku i nie zamierza się poddawać przez to. Istotnie, kryzysy przeżywała nie jedna para i nie jednej udało się ten kryzys przezwyciężyć. Ratowanie związku ma również (tylko i wyłącznie) sens, gdy do ratowania przystępują oboje z partnerów. Kiedy jedna z osób usilnie stara się naprawić to, co się popsuło a druga w tym czasie patrzy na to z założonymi rękoma, to wtedy ratowanie mija się z celem. Odbudowa związku powinna być nieprzymuszoną wolą obojga partnerów! Bez obopólnej współpracy nie ma większego sensu. Ratowanie związku ma też sens, kiedy ratować chcemy związek który przechodzi mały kryzys. Wszak każda para się kłóci i miewa ciche dni. Można to nawet określić jako znak rozpoznawczy, ludzi w poważnym związku. Jednak słowo ratowanie, jest tutaj na wyrost. Po prostu chodzi o przełamanie złej passy w związku.Ponoć prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Ludzie, którzy się kochają są w stanie wybaczyć sobie wiele. Jest nawet takie powiedzenie miłość Ci wszystko wybaczy. Jednak czy warto, mimo wszystko ratować związek? Wydawać by się mogło że nie. W końcu ratowanie związku, to nic innego jak kolejna szansa. A ile takich szans jesteśmy w stanie ofiarować drugiej osobie. Jeśli trafimy na osobę, która jest nieugięta w swoich poczynaniach, to nasza dobra wola ofiarowania kolejnej szansy pójdzie w niwecz. Osoba taka nigdy nie nauczy się szacunku, ponieważ zawsze będzie jechała na „ulgowych. Czy pierwszą i ostatnią szansą nie powinno być rozpoczęcie związku? Ratowanie związku nie ma też większego sensu, gdyż przeważnie taki ratunek staje się zmianą reguł w związkach. Pary które ratowały swój związek, musiały ingerować w coś, co wypracowywały przez kilka miesięcy a nawet lat. Wtedy ratunek staje się przewróceniem do góry nogami całego systemu podziału, zachowań i innych rzeczy, które pary sobie wypracowały. Kryzys w parach powoduje powrót do egoistycznej wolności, a to jest jeden z głównych czynników pchających ludzi do romansów, skoków w bok, czy odizolowania się od drugiej osoby. Podczas załamań w związku uczucie słabnie a wraz z nim zanika zaufanie do drugiej osoby. Czy można odbudować zaufanie osoby po raz drugi? Na pewno nie jest to kwestią dni, ani tygodni. Jednak nawet pod odbudowaniu zaufania pozostaje rysa na szkle, którą zrobił partner. Ratowanie związku, jeśli już ma się odbyć, to powinno się odbyć przy udziale obojga partnerów. Związek tworzą dwie osoby i to one są obie odpowiedzialne za to, co się w związku dzieje. Odbudowywanie związku powinno być decyzją przemyślaną i z dozą dystansu. Wszak ratunek nie zawsze może się powieść a wtedy należy się liczyć, że to już ostateczny koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonimowo
Opisze jak bylo w moim przypadku. Tez bylem uzalezniony od komputera. Spedzalem przed nim caly czas, jaki mialem do dyspozycji. Czyli: doba-praca-sen= czas na komputer.To wszystko odbijalo sie na rodzince. Dom niezadbany, brak rozmow z zona i moja osoba przy kompie byly powodem ciaglych klotni i cichych dni. Jak klotnie i ciche dni, to brak pozycia seksualnego, no bo jak inaczej moglo byc? Brak pozycia, to rozdraznienie malzonki i nastepny powod sprzyjajacy klotni. Czyli caly czas wojna i tak w kolko. Dochodzilo do tego, ze zona idac do pracy odlanczala modem internetowy i zabierala ze soba. To ja do kafejki internetowej. No i trzeba dodac, ze cale dnie spedzone przed kompem tez mialy wplyw na brak checi na seks z mojej strony, bo to niby nic nie robiene potrafi zmeczyc do tego stopnia, ze sie juz nic nie chce no i do pracy tez trzeba bylo sie wyspac. Jednym slowem koszmar. Musze przyznac, ze to zabieranie modemu mialo dobre strony. Z czasem tego internetu powoli przestalo mi brakowac. Zaczalem wiecej interesowac sie rodzina i zona i wszystko wrocilo do normy. A szczegolnie powrocilo wspolne zycie:) i wspolzycie;) Dopiero wtedy zrozumialem, jak moje uzaleznienie odbijalo sie negatywnie na calej rodzince.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....twierdza
Jak ratować związek? cd Każdy związek między mężczyzną i kobietą przechodzi różne etapy, wśród nich są również momenty poważnych kryzysów. Od tego, jak się zachowamy w takiej sytuacji, zależy nasza wspólna przyszłość. Kryzys może zarówno wzmocnić relacje partnerów, jak i doprowadzić do całkowitego rozpadu związku. Dlatego, kiedy czujemy, że utknęliśmy w martwym punkcie, spróbujmy podjąć próbę ratowania łączącej nas więzi, zanim będzie za późno. Zacznijmy od dobrego rozpoznania sytuacji, czyli przede wszystkim zastanówmy się, jakie są przyczyny ochłodzenia we wzajemnych stosunkach. Jeżeli jest to zdrada któregoś z partnerów, a obie strony chcą ratować związek, cała ich energia powinna się skupić na odbudowaniu zaufania. Starania należą w tym przypadku nie tylko do osoby, która dopuściła się zdrady, ale także do osoby zdradzonej, która musi świadomie dać swojemu partnerowi drugą szansę. Inaczej proces ten będzie wyglądał, jeśli źródłem kryzysu jest zbyt duża dawka negatywnych emocji owocująca nieustannymi kłótniami. W tym przypadku partnerzy powinni dążyć do uzyskania porozumienia na możliwie jak najbardziej neutralnym gruncie. Być może dobrym rozwiązaniem będzie spokojna rozmowa przy udziale mediatora-psychologa, który obniży nadmiar adrenaliny i pomoże przyjrzeć się argumentom naszej drugiej połowy. Często wystarczy jakiś drobny kompromis w codziennych sprawach, żeby atmosfera w domu uległa znacznej poprawie. Bardzo trudną sytuacją jest również taka, kiedy partnerzy nie kłócą się, ale w ogóle się do siebie nie odzywają. Jeżeli ten stan trwa długo można przypuszczać, że para przestała się angażować w związek i nie chce już podejmować próby jego ratowania. Terapeuci zajmujący się pracą z partnerami erotycznymi podkreślają, że najgorzej rokuje związek, w który wkradła się wzajemna obojętność. Bywa jednak i tak, że milczenie nie jest znakiem braku jakichkolwiek emocji, ale stanowi rodzaj agresji, jakiej istotą jest walka o to, kto pierwszy się złamie. Oczywiście takie postępowanie jest bardzo niszczące dla związku, dlatego czasem warto poświęcić swoją dumę i wyciągnąć rękę do partnera. Często okazuje się w takiej sytuacji, że on także o tym myślał, ale nie wiedział, jak to zrobić, żeby nie zostać odrzuconym. Generalną regułą powinno być możliwie najszybsze wyjaśnianie wszelkich nieporozumień. Uwaga: W ten sposób unikniemy sytuacji, w których długo tłumiony żal do naszej drugiej połowy zacznie się niekorzystnie odbijać na naszym życiu seksualnym lub zaowocuje narastającą złośliwością. Wszyscy wiemy, że podstawową regułą sztuki medycznej jest przekonanie, iż lepiej zapobiegać niż leczyć. Prawda ta sprawdza się nie tylko w lekarskim gabinecie, ale także w naszych relacjach miłosnych. tyle madre glowy a jakie jest wasze zdanie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....twierdza
Gall jezeli uzaleznienie od czegos jest przyczyna problemow w malzenstwie to trzeba uzaleznionemu pomoc ale tez sam jak wiesz jak trudno uzaleznionemu sie przyznac ze przekroczyl granice... i nie ma wyleczenia od uzaleznienia...jest tylko trzymanie sie na dystans od rzeczy ktora cie uzaleznila tak jest w kazdym przypadku, alkoholu, narkotykow, hazardu, zarcia i kompa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonimowo
Twierdza, duzo madrych rzeczy tu przytoczylas. Czytajac odnioslem wrazenie jakby analizowano moj zwiazek z okresu uzaleznienia. A porady sa dobre, tylko czasami trudne do zrealizowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilililililililli
mój mąż też jest chyba impotentem. wiele razy nie mógł we mnie wejść to się zamknął na te sprawy i nawet nie próbuje. żyję jak zakonnica. mówi że sam tego nie robi, ale nie bardzo mu wierzę. w końcu to przyjemność, można rozładować napięcie bez wstydu że coś nie wyjdzie półsflaczałym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam ten sam problem
słuchajcie, fajne rzeczy piszecie ale ja z robotą stoję a koniec pracy się zbliża. Zajrzę po południu jak się obrobię. Wtedy coś napiszę. Gall to co piszesz daje nadzieje na przyszłość. Kurcze, że też człowiek wymyślił prąd. Kiedyś jak prądu nie było to ludzie się kochali z nudów i miało to same dobre strony. Hmm... Normalnie chyba w chałupie jakieś zwarcie zrobię ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonimowo
nTwierdza, no nie bardzo sie zgodze z tym twierdzeniem, ze "nie ma wyleczenia od uzaleznienia". Z nalogu mozna wyjsc, tylko osoba uzalezniona musi przyjac fakt, ze jest uzalezniona, zrozumiec jakie sa skutki tego uzalaznienia, chciec zerwac z nalogiem i mocno do tego dazyc. Moze nie uda sie od razu, bo nie jest to latwe, to nalezy ponownie ponawiac proby, az do skutku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonimowo
mam ten sam problem, ale wtedy byla z tego powodu kupa dzieci i znowu du..pa z seksu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonimowo
lilililililil, impotencje mozna leczyc, bo rozne sa jej przyczyny, wiec partnera za kark i do lekarza. Banalne rzeczy cukrzyca, czy tez choroby krazeniowe. Niekoniecznie wyeksploatowany i zuzyty "sprzet": A poza tym seks to nie tylko pakowanie do srodka. Mozna tez inaczej;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....twierdza
Gall maz mojej znajomej jest tym ktory przestal pic nalogowo... terapia AA i te sprawy... myslisz ze umie teraz wypic kieliszek wodki czy piwo ? absolutnie NIE nie pije alkoholu wcale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonimowo
twierdza, mysle, ze zrozumial swoje bledy i niechce ich powtarzac, wiec sie pilnuje, ale jest zawsze obawa, ze jak siegnie po kieliszek, to moze wrocic do nalogu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....twierdza
dokladnie Gall nie pije bo wie co bedzie dalej...i tego nie chce ale smak alkoholu lubi dalej ja moge wypic kieliszek bo na mnie to dziala ale sa inne rzeczy od ktorych musze sie trzymac z dala...bo sie nie wylecze...bo trudno z pewnych potrzeb czy checi sie uleczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonimowo
Masz na mysli sex?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonimowo
a w zasadzie to autosex;) Nie mylic z seksem w samochodzie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....twierdza
nie robie tego raz czy dwa moze kiedys...moze nie umiem...nie sprawia mi to przyjemnosci od tego jest facet a nie prysznic, reka czy wibrator

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panmarek
lililili jeśli nie chcesz byście dalej się oddalali to zwyczajnie zbierz się na odwagę i powiedz swojemu " chłopu " że jest ci z nim bez sexu żle a chcesz uprawiać właśnie z nim. jak już namówisz go to go podnieć (ręką, ustami) Byc może że nigdy w ten sposób nie postepowaliście,ale facet może woli ogladac gołe baby w internecie,onanizuje się i zwyczajnie nie ma ochoty na sex z tobą bo... bo chciałby byś właśnie uprawiała z nim sex inaczej. Jesteście we dwoje i jeśli jeszcze jesteście i chcecie dalej byc z jakiś powodów to nie macie sie co wstydzić siebie i czyńcie co Wam mile. Ręczę że za tydzień będzie dobrze jeśli spróbujecie (czasem drugi i trzeci raz)pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panmarek
Pani D W twoim wypadku (jesli nie znalazł sobie już panienki na boku) to proponuję sex oralny tak 2-3 razy dziennie. To jest silniejszy bodziec niż onanizm. Gadaj z nim i sama go onanizuj-masz się stać najwaźniejszą podnietą dla niego . Boję się że jeśli nie dokonasz tego (nie staniesz się) najbardziej sexi dla niego w ciągu miesiaca to ten statek będzie odpływał w onanizm,internet potem panienki,potem panienki,rozwód panienki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panmarek
...twierdza masz b.mądre rady ale w moim odczuciu bardzo książkowe. Jesteś oczytaną panną :)? sory za sarkazm ale forum raczej oczekuje porad ŻYCIOWYCH a nie ksiażkowych (ach to pokolenie kopiuj wklej) pozdrawiam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam ten sam problem
Jestem. Odnośnie ratowania związku to wszystko pięknie, ale najważniejsze w tych artykułach jest to że OBOJE partnerzy muszą tego chcieć. Jeśli ten warunek nie jest spełniony to dupa zbita. Panie Marku to wszystko cacy co piszesz. Tylko że ja już tego próbowałam. Jak długo można robić facetowi dobrze samej nie mając nic z tego? Tak było w moim przypadku. Mój mąż nie wykazywał chęci odwzajemnienia czy przejęcia inicjatywy. Był oral, dla niego super i na tym się kończyło. Wszelkie próby zmiany stanu rzeczy spełzały na niczym. Tzn albo mu po prostu nie stał, albo mówił mi wprost że na nic innego nie ma ochoty. I tyle. Co na to powiesz? Sytuacja beznadziejna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....twierdza
panmarek widac ze nie przeczytales tego co pisalismy... terapia malzenska nie odbywa sie w domu, tylko w poradni i prowadzi ja doswiadczony psycholog... moje doswiadczenia? caly czas o tym pisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....twierdza
--->mam ten sam problem juz po pracy? zmeczona ? masz racje... zeby naprawic relacje, musza oboje tego chciec bo oboje musza zdac sobie sprawe ze cos w zwiazku kuleje i musi to uwierac i kobiete i mezczyzne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam ten sam problem
Twierdza, jeszcze w pracy ale już wolniejsza. Zmęczona nie jestem ale humor mam beznadziejny. Chyba dlatego że ten wątek uświadamia mi jak jest źle. Wcześniej jakoś odpychałam te myśli od siebie, żeby nie zwariować i się na zamartwiać czymś na co nie ma się wpływu. A najgorsze jest to że zaraz po pracy wrócę do domu, gdzie znajdę męża przed komputerem ew. telewizorem lub chrapiącego w łóżku. I znów pewnie nie będzie się do mnie odzywał, a na moje pytania będzie odpowiadał co najwyżej "nie wiem" lub " obojętne" ew. "nic" ew, : nie chce mi się gadać". Bo tak właśnie wygląda nasza rozmowa np. Ja: Cześć jak tam było w pracy, coś się wydarzyło ciekawego? On: Nic. Ja: Ale jak to tak cały dzień nic się nie działo? On: Czy ty nie widzisz że mi się nie chce gadać? Kurde ja rozumiem że ktoś nie ma ochoty na rozmowę ale on nigdy nie ma. A ja głupia usilnie próbuję i mam nadzieję że któregoś dnia coś się zmieni. Albo: Co robisz? Nic? Jak to nic? Daj mi spokój Albo: Co robisz? Gram, nie przeszkadzaj. A co chcesz zjeść na obiad? Nie wiem No ale co mam zrobić? Obojętne Po czym ja robię np. naleśniki ale widzę że nie je Dlaczego nie jesz? Bo ja nie chce naleśników tylko mięso. I co nie będziesz jadł? Nie Mam wyrzucić? Wyrzuć. A jak zrobię np. mięso to zawsze się znajdzie coś do czego się przyczepi: a to że za suche, a to że za miękkie, albo za dużo warzyw albo coś jeszcze innego. Wiecznie niezadowolony. Ręce mi już opadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×