Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jagódka_Nie_Malutka

Od jutra dieta - start 10.09.2012 r. Do świąt 20 kg - 25 kg mniej. Zapraszam!

Polecane posty

Cześć, a mi nie idzie:( nie rozumiem, ładnie się trzymałam, ruch był, wczoraj 2 razy rower, kije, brzuszki, a na wadze pół kg więcej, nie spodziewałam się spadku,ale żeby przybyło:( już nie wiem co tu robić, czuje się jakaś wzdęta i w ogóle, eh słabo zaczyna się tydzień, ale jak słabo się zaczął to może ładnie zakończę... Ładnie Jagódka, tak trzymaj, zobaczysz jeszcze mnie przegonisz Miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) witam w poniedziałkowy poranek! kamiira.. , spokojnie, głowa do góry. Wiem z własnego doświadczenia, ze na wynki trzeba poczekać. Mimo diety i mimo ruchu. Czasem nasz organizm musi sie po prostu rozkręcić. Bądź konsekwentna i na prwno zobaczysz wyniki. Nie wiem czy Cię przegonię czy nie. To nię nie liczy. Ważne, zeby każda z nas była z siebie zadowolona. Do świąt zostało mi 11 kg. I 9 tygodni. A dziś na śniadanko tylko 2 kromki Sonko i 2 plastry szynki drobiowej (bez pomidorka, bo nie zrobilam zakupów). Na 2 śniadanie tradycyjne jabłuszko. Obiadek...Hmmm... Nie wiem jeszcze. Muszę coś zamówić w pracy. Ale pewnie jakieś mięsko i suróweczki. A podwieczorku dziś nie będzie. Muszę po pracy dopiero na zakupy jechać. Dzisiejszy mój ruch to będą intensywne porządki w domu. Bo zapuśiłam z mężem chatę. Jest taki bałagan, że aż tracę motywację. Więc włącze sobie na tvnplayer "Perfekcyjną Panią domu" i jazda. Tym bardziej, że będę całe popołudnie, aż do wieczora sama domu. Pozdrawiam Was serdecznie i pewnie zajrzę tu później, paaa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jej, jak Ty mało jesz, masz jeszcze siłę na to wszystko? Pijesz kawę? U mnie już troszkę lepszy humor bo porządnie się wypróżniłam :-P od razu lżej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To się tylko wydaje, że tak mało jem. Ja przynajmniem mam wrażenie, że ciągle mam coś w ustach. Głodu w ogóle nie czuję. A siłę mam, jak najbardziej. Enegrii mam pełno, co najmniej 11 kg :) Kawy nie piję, zrezygnowałam. Podobno na diecie nie jest wskazana. Różne opinie slyszałam. Jedni mówią, że można pić, drudzy, że nie. Ja przestałam. Tym bardziej, że nie byłam smakoszką kawy. Ja piję tylko wodę niegazowaną, zieloną i czerwoną herbatę. No i w weekend nie potrafię odmówić sobie wina. Zauważyłam, że nie ciągnie mnie już do słodyczy. Przestało mnie ruszać nawet to, jak inni jedzą przy mnie ciastka czy czekoladę. Jem tylko to, co mam zaplanowane i już. Mam ściśle określone co jem i o jakich godzinach. Chyba moje ciało przyzwyczaiło się, o której i ile jem. Bo pod wieczur nawet w brzuszku mi nie burczy. Ale początkowo nie było tak kolorowo. Natomiast przekonałam się, że determinacją i silną wolą można wiele osiągnać. Jeszcze dużo kilogramów przede mną i dużo pracy i pewnie wysiłku, żeby oiągnąć wymarzony cel... Ehh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozazdrościć, może i mi się uda. Wymyśliłam dziś, że zniosę mojego starego orbitka do salonu i będę jeździć przed tv i w wolnej chwili, bo tak to stoi w pustym pokoju, ani radia tam ani tv to i jeździć na nim nie chcę, poza tym ciężko chodzi i zaraz wmawiam sobie że od jazdy na nim urosną mi mięśnie..a to niby nie tak łatwo. A dziś pogoda sprzyja domowym sportom, szaro i burom, tak listopadowo jakoś. Zatem popedałuje dziś, przed tv czas szybciej zleci. Tylko jeszcze do miasta skocze rowerkiem na małe zakupy, zaraz kończę pracę :) uff

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) Jagódka gratuluję efektów. Tylko pozazdrościć...ja się kiepsko trzymam , w weekend troszke przesadziłam, ogólnie czuje się strasznie nabita, ciągle głodna , senna, i brak mi sił, czyżby przesilenie jesienne? już wiem ,że niestety do końca miesiąca na pewno nie uda mi sie zejść do równej 70. za to do świąt hmm 9tygodni, gdyby tak zrzucac 1kg na tydzień echh marzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór :) Głodzie, tylko się nie poddawaj. Kg na tydzień to możliwy wynik. Do świąt masz szansę być prawie 10 kg lżejsza, do dzieła! Będzie dobrze! :) Ja na wieczór wypiłam szklankę soku z kiszonej kapusty ;) samo zdrowie! Dzis popołudniu zrobiłam zakupy w Auchan, posprzątałam w mieszkanku, ugotowałam obiad na 2 dni. I teraz zamierzam pójść spać. Bo zaczynam odczuwać głód. Nie lubię tego uczucia :P Do jutra dziewczyny, paaa :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, przez ten mały wzrost na wadze chwilowo optymizm mnie opuścił ale nie poddaję się. Orbitka przytargałam do salonu i jeździłam 30 i 40 minut, do tego trochę brzuszków, kije odpuściłam ze względu na pogodę. W ogóle czuję się jak dziwak jak idę z kijami, teraz jak już jesień to ani żywej duszy, niektórzy, raczej panowie po 40, jeszcze uważają że to głupota, dziewczyna chyba w domu się nudzi i nie ma co robić. Zdarzają się buraki z komentarzami, gdzie narty? :O ale ich olewam, niech im dupska rosną. Najlepiej wyśmiewać i nic nie robić. No a dziś popołudnie pracowicie w domu, ale pod wieczór orbitek pójdzie w ruch, chyba jego dni są już policzone, stuka, piszczy, strach jeździć. W pracy zjem chleb graham z serkiem 2 kromki i jabłko, na obiad nie wiem, mam kalafior, może jakiś ryż, może mąż się postara i coś zrobi. Miłego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kamiira.. , nie poddawaj się! I nie przejmuj się ludźmi, którzy dziwnie patrzą się na Ciebie, jak idziesz z kijami. Oni się znają, są zdziadziali :P A ja już jestem po 2 śniadanku- jabłuszko. A na pierwsze zjadłam sonko z szynką drobiową. I pomidora ozywiście. Kupiłam taką dobrą szynkę miodową z indyka. Pyszna była. Dawno tak śniadanie mi nie smakowało :) Dziś na obiad mam rybe z piekarnika z sosem meksykańskim (pomidory, papryka, kukurydza i czerwona fasola). Do tego ugotowałam tez kalafior i mam surówkę z białej kapusty. I taki obiad zrobiłam na 2 dni. A na podiweczorek kupiłam sobie taki deserek od Bakomy - taką jakby piankę czekoladową. Tak pysznie to wyglądało w sklepie. Poza tym postanowiłam, że podwieczorek ma mieć 150 kcal, a ten deserek mieści sie mojej normie ;) na inne dni kupiłam znów tę fantazje z kulkami i danio waniliowe light. Dziś pod wieczór chyba pójdę sobie podbiegać na bieżnię. W ogóle dziś mi udało się wejść w sponie r. 42 :) były jeszcze miesiąc temu mi za małe. A teraz ledwo, bo ledwo, ale wchodzę w nie :) więc z 44 dołu zeszłam do 42. Wiem, że to jeszcze żaden wyczyn, ale ciesze się, że idzie ku lepszemu. Chociaż za ok. 10-2 dni "spodziewam" sie miesiączki i coś czuję, że waga mi stanie w miejscu i brzuch znów zrobi się jak balon. Ale trzeba będzie to jakoś przeżyć... A jak tam u Was? Jakie plany na popołudnie? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie witajcie, cały dzień minął pięknie aż do tej chwili kiedy to przysiadłam się do cukierków. szczerze powioedziawszy to chce chyba wyczyścic moje zapasy:P troche to masakra ale może jak znikną to nie będą kusiły:P teraz godzinny odpoczynek po pracy, później pare spraw do załatwienia i zrobie trochę brzuchów:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Głodzie, nie martw się. Ja też zgrzeszyłam i to dużo gorzej nie Ty. Czasem tak jest... Ja zjadłam sałatkę gracką z serem feta i sosem tzatzyki i porcję frytek. Mam wyrzuty sumienia. Ale było smacznie. Chyba pójdę na siłownię, żeby nie mieć takiego poczucia winy. Może też sauna. Ale i tak to było chyba lepsze niż KFC czy pizza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, ja też podjadłam garstkę orzechów nerkowca i kawałek ciasta, więcej grzechów nie pamiętam. Ale nie dajmy się zwariować, czasem "normalne" jedzenie chyba wskazane aby po zakończeniu diety nie rzucić się na nie, tak mi się wydaje i to praktykuję, może i dlatego waga tak wolno spada. Nie spieszy mi się, mój wybór. A z ćwiczeń wczoraj tylko 30 minut orbitka, to i tak wyczyn na tym złomie, nie poszłam na kije raz że późno skończyłam korki, dwa że było ciemno i buro, dziś pójdę, zdecydowanie lepsze kije niż orbitrek. W sobotę idę na wesele, ostatnie dni mobilizacji, trzeba zacisnąć zęby i robić brzuszki ile wlezie ;) Trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, cześć :) No i jest środa - połowa tygodnia. Jeszcze trochę i weekend :) A z czego kochana udzielasz korepetycji? :) chyba, że to Ty pobierasz lekcje :P Wczoraj poszłam na siłownię - 500 kcal spalone na bieżni. Poczucie winy trochę zmalało. Ale masz rację kamiira.. , nie można dać się zwariować. Od czasu do czasu, chociaż raz w tygodniu można zjesć jakiś frykasik. Mi się to zazwyczaj zdarza 2 razy w tygodniu. Np. wczoraj i pewno w weekend też coś niedozwolonego zjem. I wino... To moje przekleństwo. Uwielbiam. Ale myślę, że trzba podejść z delikatnym dystansem. Mam swój cel, za wszelką cenę chcę go osiągnąć. Ale nie mogę się pozbawić wszystkich przyjemności. Człoweik ciągle pracuje, coś robi, ćwiczy, sprząta, gotuje i jeszcze wszystkiego sobie odmawia. Bez przesady. Czasem zjedzenie czegoś smacznego rekompensuje wszystkie smutki. No, ale też nie można przesadzać w drugą stronę. Dieta, to dieta!!! A wracając do diety. Idę zrobić sobie śniadanko, bo na 9 idę na jakieś szkolenie. Wpadnę do Was później :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wracam marnotrawna ;) problemy z oszustami na uczelni (ogólnie studiuję nie to za co zapłaciłam, na szczęście w UK można więcej zawalczyć niż w PL więc zobaczymy...), masa roboty i słaba wola = zawalona dieta. Ale kolejne podejście od jutra - dieta + zapisałam sie na aqua areobic, zumbę i parę innych rzeczy. Z wyprzedzeniem, żeby mieć motywację. Zapłacone, zabukowane - muszę iść i pójdę ;) chrzanić słabą wolę. ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, chodzę sobie po przeróżnych tematach i wpadłam na Wasz - czy mogę się dołączyć? :) Mam 170cm wzrostu i ważę 72 kg - do świąt chciałabym schudnąć do 65, zastanawiam się czy jest szansa, że może się udać? :) W zeszłym roku schudłam 10kg ale 5 wróciło, a teraz znów chcę coś w sobie zmienić, tym razem na dłużej :) Chyba nie jestem zainteresowana żadną konkretną dietą, rezygnuję z pieczywa, napojów gazowanych, ze słodyczy nie muszę, bo ich nie lubię :) Piję dużo czerwonej herbaty, która wtedy mi bardzo pomogła i tak się zastanawiam co mogę jeszcze robić. Ćwiczenia codziennie, po min. 40minut - brzuszki, skakanka, hula hop itd. Dzisiaj jednak sobie odpuszczam, mam 1.dzień okresu i czuję się słabo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, fajnie że jest nas więcej:) I wszystkie zbliżone wagowo :) Dotacjo, jak ja bym chciała być obojętna wobec słodyczy. Muszę wrócić do czerwonej herbaty, jaką pijesz? Jakiej firmy? Ja nie będę radzić, bo słaby ze mnie ekspert, co widać po zastoju wagowym. Wczoraj były kije i brzuszki, dziś też będą, gdzieś widziałam że dziewczyny w zeszycie kratkują ilość zrobionych brzuszków, ja tez tak robię 1 kratka=10 brzuszków i wiecie że to fajne, mobilizuje żeby robić i malować kolejne kratki, teraz cel to zamalować całą stronę w najkrótszym czasie,mam nadzieję że rozumiecie mój opis :) Jeszcze tylko 4 godz pracy i wolne całe popołudnie, oł jee Miłego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dotacja, witam! :) i zapraszam! :) myślę, że ze spokojem schudniesz do 65 kg do świąt. Ja ważę 73 kg i chcę do świąt ważyć 62 kg. :P Też piję czerwoną herbatę - liściastą f. Herbapol. Ale tylko jedną dziennie. I tak samo z zieloną. Poza herbatkami, to piję jeszcze wodę niegazowaną ok. 1,5 l dziennie. Dziś na śniadanko, tradycyjnie, Sonko z szynką drobiową i pomidor. Chociaż - niestety - w sklepach są coraz gorsze pomidory. Na drugie śniadanko zjadłam już jabłuszko. A na obiad mam gołąbka w sosie pomidorowym i 2 rodzaje surowek: z białek kapusty i z modrej. Niestety nie ugotowałam sobie żadnego warzywka :( na podwieczorek mam fantację z kuleczkami - jak to mi smakuje :) Dziś z ćwiczeń, to idę na step na godzinkę. I tyle :) Już jutro piątek i weekend. Koleżanki z pracy zauważyły, że trochę schudłam. Miło się zrobiło. Chcę jeszcze kompelentów! To mnie tak motywuje do działania! I się nie poddaję. Wiecie, aż sama jestem w szoku, że tak mi idzie nieźle. Jejciu, jak ja chciałabym schudnąć jeszcze to 11 kg. Myślę o tym każdego dnia, serio...... Czuję, że okres mi się zbliża, myślę, że na początku listopada dostanę. I przez to waga się zatrzyma. Boje się tego :( Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, zawaliłam, osiągnęłam dno, muszę się Wam wyżalić :( Dogodziłam sobie wczoraj tak że jeszcze dziś czuję, ptasie mleczko, chipsy :O nie obżarłam się bo w sumie nie było mi ciężko, ale zjadłam co było, i mądra Kamiira zważyła się rano a tam 72, jaka ja jestem głupia, a najlepsze że zawsze w czasie jedzenia już żałuję i obiecuję nigdy więcej, a tu co? powtórka z rozrywki:( załamka, jeszcze jutro weselem się dobije i będzie pewnie 75 w poniedziałek. Dobrze że chociaż wczoraj poszłam na kije i dużo brzuszków zrobiłam, ale nie rozumiem czemu tak duży skok na wadze. Jagódka, nie ma to tamto, biorę przykład z Ciebie, zastosuje Twoje zasady, widać są dobre. Już dziś oczywiście się oczyszczam itd. Na razie mam byle jaką czerwoną herbatę, w poniedziałek ruszam do miasta i uzupełnię zdrowe zapasy. Dziś to wszystko jeszcze sobie poukładam, muszę znaleźć siłe i koniec. Podsumowując wracam w poniedziałek z nowymi siłami i walczymy dalej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamiira, kochana moja, na początku powiem, że rozumiem Ciebie absolutnie. Wiem jak sie teraz czujesz. I juz nadciągam z pomocą. Przede wszystkim, nie możesz źle o sobie myśleć. Musisz uwierzyć w siebie, że potrafisz. Wprowadź sobie zasadę: "Nie zjem tego, a następnego dnia będę czuć dumę". To pomaga. Jeśli się nie poddasz, będziesz czuć satysfakcję. A jak waga zacznie spadać, to będzie to dodatkowa motywacja. Ale musisz ruszyć z miejsca. Kije- tak, rower- tak, orbitrek- tak i każda inna aktywność fizyczna- tak. Obiecaj sobie, że będziesz uprawiac sport 4 razy w tygodniu. Nie codziennie, bo nie jesteśmy w stanie, chociażby ze względu na czas - doba ma tylko 24 godziny. Każda aktywność musi trwać min. 45, a najlepiej 60 min. Wtedy spalamy tk. tłuszczową. I dieta. Mogę Ci polecić moją. Choć ja mam wersję dosyć restrykcyjną. Możesz ewenrualnie sobie trochę ją zmodyfikować. I najwazniejsze - stałe godziny posiłków!!! A zatem: Śniadanie np. o 9:00 2 kromki chlebka sonko z obkładem (szynka drobiowa, serek kanapkowy np. allmette lub pasztecik drobiowy, ew. niskosłodzony dżem) i do tego jeden ogórek lub pomidor 2 śniadanie np. o 11:00 owoc np. jabłko Obiad np. o 13:30 Porcja mięska/ryby ok. 150 g - takiego jakie lubisz tylko nie wieprzowina, czyli indyk, kurczak, chuda wołowina czy cielęcina. Ryby mogą być tłuste - bo zdrowe. Przygotowujesz jak chcesz. Do tego zawsze porcja warzyw gotowanych i porcja warzyw surowych Podwieczorek np. 15:30 Jakiś mleczny deserek do 150 kcal, ja jem np. Fantazję. I na tym koniec. Jak zaczniesz jeść regularnie, to przestaniesz czuć głód. Pij dużo wody i herbaty zielonej / czerwonej. W weekend do śniadania możesz dołożyc jajka. Ja tak jem i są efekty. Aha, i 2 x w tygodniu możesz się skusić na coś co lubisz, ale w niewielkiej ilości i najpóźniej do godziny 19. I zaczynasz od poniedziałku! Koniec kropka. Poszalej, masz wesele, baw się dobrze. Ale pamiętaj, że w poniedziałek zaczynasz dietę, ostro bierzesz się za siebie i heja do przodu! Byle mniej na wadze!!! Życzę Tobie z całego serca powodzenia i trzymam za Ciebie kciuki!!! Jeśli jeszcze jakoś mogę pomóc, to pisz! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Jagódka, wezmę to do serca, chyba nawet wydrukuje i będę nosić przy sobie albo powieszę na lodówce, musi być jakiś sposób żeby to w końcu zmienić. Szkoda ze nie mam gdzieś w pobliżu takiej koleżanki która rozumie mnie tak jak Ty:) Właśnie przeglądam na Allegro książki Marioli Ferenc, zaraz kupię, zaległy prezent urodzinowy od sióstr, lubię takie poradniki, no i są tam domowe ćwiczenia, coś dla mnie. Zawsze po mądrej lekturze czuję się podbudowana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się, że mogłam pomóc! :) A teraz trochę o mnie :P Dziś na śniadanie - inaczej niż zwykle - zjadłam miskę płatków czekoladowych z mlekiem. Niestety nie miałam nic innego na śniadanie. A stwierdziłam, że muszę coś zjeść. Jest rano, więc spalę. Na drugie tradycyjnie jabłko. Na obiad przygotowałam: gotowany kalafior, surówkę z kapusty i duszony kurczak w przyprawie gyros. Na podiweczorek mam moją Fantazję. Wieczorem przyjeżdżają do nas znajomi, więc pewno skuszę się na winko. Czerwone, wytrawne, ach... :) Wczoraj nie byłam na ćwiczeniach, jakoś źle się czułam. Pojechałam za to do mojej mamy i trochę się z nią porozciągałam. W ogóle dziwnie się czuję. Mam wrażenie, że okres zbliża się wielkimi krokami. Zaczynam czuć się spuchnięta. Czuję, że brzuch robi sie jak balon. Na pewno będę miała zastój wagowy. Nawet boję się pomyśleć o tym, że waga nie będzie spadać, a nawet może wzrosnąć. Psychicznie też średnio się czuję :( mam okropne napięcie przedmiesiączkowe. Diety będe się trzymać cały czas, nie odpuszczę. Ale ważyć się nie będę w ta niedzielę. Nie chcę się zdolinować. Zważę się w pierwszą niedzielę po miesiączce. I wtedy podam Wam wynik. Dziś może Zumba :) jutro porządki w domu. W ogóle mam wrażenie, że ciągle trzeba sprzątać. I w niedziele może pójdę z mężem na squosha - nie wiem jak to się pisze :P Nie wiem czy będe miała czas wpaść do was w weekend, więc już teraz życzę miłego :) Pozdrawiam! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, zawaliłam dietę! :( Zaczęło się w piątek wieczorem. Wino. Dużo wina. Przekąski i sałatki. Następny dzień: bułka pszenna, toritlla, deser lodowy. Dziś: bułka, jajecznica, McDonald's: frytki i hamburger, lody i ciacho. A w poniedziałek wyjeżdżam do Warszawy na szkolenie i pewnie też nie uda mi się przestrzegać diety. Jednym słowem: MASAKRA!!! I do tego ten okres, który zbliża się wielkimi krokami. Nie mówiąc już o tym, że w ogóle nie ćwiczyłam. Nie ważyłam się. I nie mam zamiaru ważyć się do następnej niedzieli. Wracam na wlaściwy tor we wtorek. Czyli dieta + ćwiczenia! Schudłam już 8 kg z 81 kg na 73 kg. Nie mogę przekreślić tego co już udało mi się osiągnąć. Jest 8 tygodni do świąt, a ja muszę pozbyć się 11 kg. Przez chwilę wydawało mi się to realne. Ale teraz znów zaczynam wątpić. Ale jak nie spórbuję i nie podejmę tego wyzwania, to nie osiągne nic. Więc walczę o to, by osiągnąć swój cel. Trzymajcie za mnie kciuki!!! Wracam do Was we wtorek od rana. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, zaczynamy nowy lepszy tydzień:) Jagódka, głowa do góry, zdarza się, wiem co przeszłaś, jak się wpadnie w ten ciąg to ciężko z niego wyjść, jednak organizm nauczony do innego jedzenia tak łatwo nie odpuści.. U mnie po weselu ok, pojadłam oczywiście, nie żałowałam sobie cista, ale waga nie najgorzej 71 kg, musiałam się zważyć, i dobrze zrobiłam. Będę stosować się bardziej do Twoich niż moich zasad. Jest herbata czerwona, zielonej nie przełknę, 1 kawa z mlekiem, woda i zwykła herbata z cytryną. Na śniadanie kanapka chleba razowego z serkiem, wędliną lub jajko, czasem makrela. Na drugie jogurt naturalny, serek ziarnisty lub owoc. Obiad lekka zupa albo mięsko z wyżem/makaronem/kaszą/warzywami. W ogóle więcej warzyw muszę wprowadzić do mej diety, a na kolację/podwieczorek jakieś sałatki/surówki/deserki, nie wiem jeszcze, czas pokaże, pomysłów mam dużo, będę starała się nie przekraczać 1000-1200 kcal. Brzuszki robię codziennie oprócz kilku dni w miesiącu, do tego kijki, rower, orbitrek. Dziś mimo mrozu (rano było -6!!) po pracy ruszam rowerem na miasto w dwa miejsca, biblioteka i lumpeks :) Bardzo lubię czytać w takie jesienne byle jakie dni, zatem trzeba się zaopatrzyć. I niedługo przyjdą książki Bojarskiej, nie mogę się doczekać. Jeszcze uzupełnię zapasy w biedronce. Na obiad zrobię pomidorową z makaronem. I wieczorem kije, szkoda że teraz te dni coraz krótsze będą, ale nie powiem, w końcu się wysypiam :) Jagódka czekam na Twój powrót i dalej walczymy z dziewczynami. Udanego tygodnia :) Jeszcze tylko 2 dni i mam długi weekend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gratuluję sukcesów dziewczyny:-) U mnie waga ani drgnie ale jakoś nie mogę się zmobilizować do diety i ćwiczeń, staram się jeść jak najmniej ale różnie mi to wychodzi:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :) Viola, mi mobilizacji nie brakuje, musisz sama jakąś u siebie odnaleźć, mnie mobilizują mądre książki, Jagódka, historie różnych osób na vitalii, każdy może, musi uwierzyć i działać, samo nie zejdzie, a szkoda :P U mnie wczoraj dobrze, dość przepisowo, byłam w mieście, pożyczyłam jedną książkę i kupiłam kurtkę w lumpie, niestety musi poczekać do wiosny bo to lekka kurtka. No i moje dwie książki Bojarskiej przyszły wczoraj, zdziwiłam się że tak szybko, już zaczęłam czytać, i już mi się podobają, jest co czytać, są przepisy, ćwiczenia rady. Z ruchu rower, jakieś 10 km, orbitrek 45 minut i ok 500 brzuszków. Dziś popołudnie wolne więc biorę się za grabienie liści w ogrodzie, później kije, wczoraj stchórzyłam, za zimno było. A menu to, kanapka z serkiem i ogórkiem już zjedzona przed pracą, potem sucha grahamka i banan, na obiad pomidorowa, a potem nie wiem co. A co u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×