Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hhhhhhhhitresa

czytam te wasze tematy i chyba wam zazroszczę...

Polecane posty

hiteeeeeeeeeeeera - bo dziadek jest teoretycznie na diecie cukrzycowej i je tylko gotowanego/pieczonego kurczaka lub indyka oraz pulpety (takie gotowane bez obsmażania), surówek nie jada; a my z mężem jemy normalnie kotlety, roladki, spagetti, pizzę itp. - dziadek tego nie jada; czasami obiad jest wspólny np. jak są pierogi albo gołąbki no ale to robię rzadko bo czasochłonne; owszem mam trochę czasu dla siebie nie powiem, a kawy nie pijam, gazety to tylko czytam czasem kulinarne, a tv oglądam tylko wieczorem jak jakiś film leci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhhhitresa
moze i mam szanse , ze to się zmieni... ale kosztem wyrzeczeń... tzn. ten mój facet chce jechać za granicę, chyba jedziemy w wakacje, zarobimy trochę... może jakieś 3 lata damy radę tam posiedzieć... ale... teraz mieszkamy w dużym mieście, ja studiowałam gdzie indziej , ale też dużym, ale oboje pochodzimy z małego miasteczka, gdzie jego tato ma biznes i on ma szansę go poszerzyć... i działki tam sa tańsze i rodzice obok...ale znowu dla mneietam raczej nie będzie pracy, i zawsze się zarzekałam, że ja TAM nie wrócę, jest to miasteczko w zach.pom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze i mam szanse , ze to się
zawszę myślałam, może to głupie, że w moim mieście zostają przegrańcy... może dlatego, ze panuje w nim duże bezrobocie i nie widzę sensu tam siedzieć, a i do kultury tak daleko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhhhitresa
poza tym, wychodząc na miasto wielu ludzi się kojarzy, to takie małe miasto , ze ludzie plotkują, każdy zna znajomego kogoś, wielu się kojarzy, takie życie nie anonimowe:/ mam wrażenie że mam tam więcej ludzi nieprzychylnych, niż tych co mnie lubią, i po prostu jesli nawet się ten biznes uda to bedą zazdorścić i zawistnie gadać, rozumiecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjjjjakkka
dziewczyno, większość moich znajomych mieszka z teściami/rodzicami - tutaj dopiero nie ma czego zazdrościć ciesz się wolnością i młodością, bo to najkrótszy okres w życiu na wieczne obowiązki i umartwianie się o dzieci jeszcze masz czas jeszcze się urobisz po łokcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wlansie, ze fajnie jest w domu, nie ma co narzekac. Autorko jesli jestes pewna , ze to TEN WLASCIWY to pogadaj z nim o dziecku o mieszkaniu itd Ja jestem bardzo zadowolona z tego, ze jestem mezatka , mam wlasny dom , fajne zdrowe dzieci, nic mi sie wlasciwie nie dzieje. pOLECAM ZWLASZCZA MALZENSTWO ( NIE KONKUBINAT) to piekna sprawa. Ja gdybym znala mojego M w czesniej to bym od razu za niego wyszla. Jestesmy super dobrani i baaardzo sie kochamy , naprawde mam szczesliwa rodzinke, az sie sama dziwie bo patrzac na znajomych to mam mieszne uczucia. Ale jak najbardziej jestem na tak . :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhhhhitresa
my mieszkamy razemm ale oprócz tego to nie za bardzo mozemy stanąc całkowicie na wlasnych nogach, na dzieci nas nie stać, bo ja soie nie wyobrażam wynajomwac mieszkanie majac dziecko... a tutaj gdzie teraz jestemy nie zostaniemy, bo oboje tęsknimy w nasze strony, choć niekoneicznie do naszego miasteczka a chodzi o to ze jak ja bym była w ciązy to on sam na nic nie zarobi, no i sam ma siedziec za granicą... czy ejstem pewna.. hm.. poniekąd tak, coraz bardziej się przekonuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhhhhitresa
my całyu czas rozmawimay, on chce meić rodzinę, ale do wszytskiego jest nam potrzebna pena syt finansowa, sznsa na dom, nie mówię ze dopiero wtedy jak będzie, ale chociaż warunki by mieć coś własnego i za co utrzymać te rodzinę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mireczkowata
co to znaczy Siedzenia w domu i uwsteczniania???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z Jagodą, małżeństwo jest super (jeśli się odpowiednio dobierzemy) My wzieliśmy ślub jako studenci jeszcze, z byle jaką pracą, przez okres chodzenia i narzeczeństwa mieszkaliśmy w najtańszym wynajmowanym mieszkaniu i odkładaliśmy pieniądze. Z wesela zebraliśmy bardzo dużo (od razu powiem, nie prosiliśmy o pieniądze) i to plus nasze oszczęności, plus pomoc rodziców i teściów i mieszkanie jest. W międzyczasie mąż dostał lepszą pracę, wzieliśmy mały kredyt. Co do macierzyństwa to jeszcze nie wiem, spodziewamy się pierwszego dziecka ale jesteśmy bardzo szczęśliwi, zawsze priorytetem była dla nas rodzina. Żeby mieć dziecko trzeba mieć jakieś zaplecze finansowe ale biorąc ślub nie trzeba miec Bóg wie czego, dorobicie się powolutku już jako małżeńśtwo :) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhhhhitresa
no własnie, mój ma raczej pęd bardziej do dzieci niż do małżeństwa.. jednka inaczej się zbiera jak sie wie ze wszytko ejst wspólne niż osobno,myśląć , że na wypadek jakby coś nie wysżło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam 22 lata studiuje budownictwo od roku jestem mężatką. Dokładnie od września 2011. Mąż ma 27 lat. I co? Moge powiedzieć że drugi raz bym to samo zrobiła! Pracujemy oboje gotować uwielbiam, od wiosny zaczynamy stawiać nasz domek-działka jest nawet nie na kredyt i pozwolenie nam dali w tym miesiącu :)a narazie mieszkamy w wynajmowanym:)-dokładnie w 36metrowej kawalerce. Dodam ze staramy sie o dzidziusia od kilku miesięcy. NIC BYM NIE ZMIENIŁA. Jedni sie nadaja do małżeństwa inni nie-ci co sie nie nadają to czy 20 lat czy 30 lat to i tak nie powinni sie pobierac. To układ na całe zycie i ogooooomna sztuka kompromisów i duuużo rozmów do połnocy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ahtziri dobrze powiedziała :) jak braliśmy ślub to ja właśnie straciłam poprzednią pracę, mąż miał pewną ,nazbieraliśmy jeszcze z weselnych(mimo ze wesele sami finansowaliśmy w 3/4) kilkanascie tysięcy to kupilismy meble telewizor , pralke i wszystkie szpargały do kuchni i łazienki :) Potem jakoś sie potoczyło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie, poza tym w małżeństwie inaczej gospodaruje się pieniędzmy, szczególnie, jeśli chce się szybko stanąć na nogi. Jest też dużo większa motywacja do szukania dodatkowych źródeł zarobkowych, pracy. Musieliśmy odmawiać sobie wielu przyjemności ale wiedzieliśmy, że ma to sens bo co jest ważniejsze dla rodziny niż własne lokum, na które wtedy zbieraliśmy? Zaręczając się nie mieliśmy tak naprawdę nic ( byliśmy narzeczeństwem przed ponad 2,5 roku) i wszyscy łapali się za głowę, tym bardziej, że byliśmy bardzo młodzi a zwłaszcza ja. Potem zaczeło się, chcieliśmy wszystkim i sobie udowodnić, że damy radę. Przyznaje, tak, pomogli nam rodzice. Pomagali nam na studiach a potem dołożyli się do mieszkania, ale to była kropla w morzu tego, co już sami mieliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała czarna, ja też mężatka z września 2011 :) I niewiele starsza od Ciebie :) Chyba mamy sporo wspolnego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhhhhitresa
Mala czarna kawka 22 no własnie mi chodzi ot o, ze ja nei mam na domek, anwet bym kredytu nie dostała, Ty piszesz ze masz działke i budujesz dom, jak Cis ie to udało? sami uzbieraliscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhhhhitresa
i kurde i jak tu się nie dołować jak 22latki mają meżów i domy a ja stara taka 25 lat, studia zobione, parac jakaś jest, chłopak tez lae szans zero na ustatkowanie:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, z drugiej strony wynajmowanie to nie jest żaden wstyd, przecież w koncu dorobicie się czegoś własnego albo będzie Was stać na kredyt. Może kupicie okazyjnie działkę i zaczniecie się budować? Może możecie liczyć na jakiś spadek, pomoc rodziców, dziadków? Przynajmniej przy kupnie działki. Bardzo wielu moich znajomych miało właśnie tak, że rodzice kupili im działkę ( np w prezencie ślubnym) a oni krok po kroku budowali się. Może bredzę bo my mieszkamy w bloku i tu się orientuje w cenach a nie mam pojęcia po ile są działki i jakie są koszty budowy małego domku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Działke M dostał w od rodziców bo mają dużo działek-ojciec rolnik i kiedyś z 7 lat temu kupił 1200m2 za 7 tysięcy :O:O I odpisał mężowi. Z Domem jest tak: Teść ma ferme lisów i Mąż robił na niej z 8-10 lat codzienie. Nigdy kasy nie dostał nawet na studia a i do domu sie dokładał ze swojej pensji,rachynki telefon itp.. Teść teraz jak sprzeda lisy to w rok postawi stan surowy.-myslę że to uczciwe rozwiązanie. Dom dachem nakrytym tylko bez tynków w srodku. reszte sami zrobimy-pewnie weźmiemy z 70 tysięcy kredytu. Dom nie wyjdzie drogo bo ma 106m2.Obliczyliśmy że teść za ten stan surowy da koło 90 tysięcy(mamy juz pustaki i stal na zbrojenie to odliczjąc to-koło 10 tysięcy) Mąż jest kierownikiem na budowie więc duzo rzeczy zrobi sam-i nie ukrywajmy jak cos z budowy zostanie to weźmie. Większy niepotrzebny bo mam problem z zajsciem w ciąże...brak owulacji i takie tam różne...więc jak sie uda to jedno mieć albo dwoje to bedzie sukces:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjhgcfxdrestdyughjk
Polki już tak mają: jak mają pracę, są bez dzieci i mają czas to źle jak są kurami domowymi to też źle, wam nikt nie dogodzi!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhhhhitresa
jedyne co moja mam moze mi dać to połowa mieszkania w duzym meiscie, bo amma jeszcze siostrę, pewnie nie sprzedadzą, zeby siostra miała, wieć nei wiem czy by coś to dało, moi rodzice i jego sa raczej średnio zamożni, maja swoje firmy, ale sa to raczej takie z których dochój nie przekracza średniej krajowej, tak mi się wydaję, wątpię żeby nam dali coś tak drogiego jak działak w prezencie, u nas w miescie sa od 40 tys, ale jak już pisałam nie wiem czy tam chcę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko nawet nie wiesz ile ja sie nasłuchałam że mając lat 21 wychodze za mąż- NO BO TERAZ PRECIEZ POWINNAM SZALEC I ZA MAZ TO ALBO KOŁO 30stki ALBO WCALE! BO TAKA MODE A DZIECKo....uuuu to koło 31-32 najwcześniej bo jak to taka młoda i sie ZMARNUJE :D:D I było ze sto pytan od rodziny(oprócz rodziców bo sa kompetentni) czy ja W CIĄŻY przypadkiem nie jestem ??:D Odpowiadałam "przypadkiem nie:D" A tu prosze nawet zajść nie moge :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, właśnie doczytałam o miasteczku z którego pochodzicie i o biznesie taty chłopaka. Ja bym tam wrociła. Dla lepszej pracy męża zrezygnowałam ze swojej ( była w innym mieście) ale, że była to praca w szkole językowej plus korepetycje to nie było szczególnie żal. Świadczeń i tak bym żadnych nie miała. W tym samym czasie zaszłam w ciążę i po porodzie będę musiała szukać czegoś nowego ale to nie była duża cena za pewną, stałą pracę męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie w miescie kawalerka to 120 tysięcy. Dwupokojowe 150-160 tysięcy a 3 pokojowe od 180-240. Oczywiście używane bo od dewelopera to każde ze 20-30 tysięcy drozej i w stanie "gołe sciany") Są jeszcze szeregowce....i wielkie mieszkania ale 300 -400 tysiecy to nie moje progi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhhhhitresa
no ja tez jestem językowecem, a moim mieście mimo 2 pods, gimnazjum i liecum to pracy nie ma, a tam siedzą już nauczycielki, firm zagrnicznych nie ma, nei wiem czy znalazałbym chociaz coś na pół etatu. ja się chyba boję całkowitej zależności od męża, wydzielania mi kieszonkowego, boję się że moze mi keidys pwoiedzieć ze to on na wsytko zarabia, ze mi wytknie, a to ze ja przyjade do miasta gdzie on ma prace a ja nie nei bedzie miałao wtedy znaczenia.Bo co jeśli kiedys zostanę sama? zostanę z niczym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała czarna, mnie też się czepiali, tego, że byłam młoda to raz a dwa to długiego okresu narzeczeństwa. Ludzie robili oczy jak 5 zł i mówili, że to bez sensu, bo do czasu ślubu i tak się rozstaniemy :o A my potrzebowaliśmy czasu, żeby uzbierać, skończyć studia ( ja byłam świeżo po licencjacie, magisterke zaczełam już jako mężatka) Teraz jestem w ciąży, w dniu porodu będę mieć już 24 lata a i tak narzekają :) Tyle, że my chyba jesteśmy starzy mentalnie, imprezy nas nie interesowały, ja od rana do nocy w ksiązkach albo w pracy, udało mi się nawet mieć przez całe studia stypendium rektora ( od średniej 4,9 ) i dla mnie to też były duże pieniądze. Po kilkunastu godzinach na uczelni leciałam do domu jak pies z wywieszonym językiem na korki ( kolejne np 5 h) a w weekendy szkoła językowa, nauka po nocach. Było ciężko jak jasna cholera. Dopiero na magisterke poszłam na zaoczne, bo nie ukrywam, zdrowie mi się trochę też od tego posypało a poza tym chciałam zająć się szukaniem mieszkania a potem zajść w ciążę, jeśli uda się je kupić. Koleżanki trochę zazdroszczą męża, dziecka, stabilizacji ale one zaczeły tak pracować dopiero teraz, na 5 roku albo po obronie jak ja już od klasy maturalnej. Było ciężko, ale było warto! A krytykują nas głównie ci, którzy myślą, że wszystko mamy od rodziców i nie wiedzą jacy jesteśmy. Ich problem, nie mój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała czarna, mnie też się czepiali, tego, że byłam młoda to raz a dwa to długiego okresu narzeczeństwa. Ludzie robili oczy jak 5 zł i mówili, że to bez sensu, bo do czasu ślubu i tak się rozstaniemy :o A my potrzebowaliśmy czasu, żeby uzbierać, skończyć studia ( ja byłam świeżo po licencjacie, magisterke zaczełam już jako mężatka) Teraz jestem w ciąży, w dniu porodu będę mieć już 24 lata a i tak narzekają :) Tyle, że my chyba jesteśmy starzy mentalnie, imprezy nas nie interesowały, ja od rana do nocy w ksiązkach albo w pracy, udało mi się nawet mieć przez całe studia stypendium rektora ( od średniej 4,9 ) i dla mnie to też były duże pieniądze. Po kilkunastu godzinach na uczelni leciałam do domu jak pies z wywieszonym językiem na korki ( kolejne np 5 h) a w weekendy szkoła językowa, nauka po nocach. Było ciężko jak jasna cholera. Dopiero na magisterke poszłam na zaoczne, bo nie ukrywam, zdrowie mi się trochę też od tego posypało a poza tym chciałam zająć się szukaniem mieszkania a potem zajść w ciążę, jeśli uda się je kupić. Koleżanki trochę zazdroszczą męża, dziecka, stabilizacji ale one zaczeły tak pracować dopiero teraz, na 5 roku albo po obronie jak ja już od klasy maturalnej. Było ciężko, ale było warto! A krytykują nas głównie ci, którzy myślą, że wszystko mamy od rodziców i nie wiedzą jacy jesteśmy. Ich problem, nie mój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała czarna, mnie też się czepiali, tego, że byłam młoda to raz a dwa to długiego okresu narzeczeństwa. Ludzie robili oczy jak 5 zł i mówili, że to bez sensu, bo do czasu ślubu i tak się rozstaniemy :o A my potrzebowaliśmy czasu, żeby uzbierać, skończyć studia ( ja byłam świeżo po licencjacie, magisterke zaczełam już jako mężatka) Teraz jestem w ciąży, w dniu porodu będę mieć już 24 lata a i tak narzekają :) Tyle, że my chyba jesteśmy starzy mentalnie, imprezy nas nie interesowały, ja od rana do nocy w ksiązkach albo w pracy, udało mi się nawet mieć przez całe studia stypendium rektora ( od średniej 4,9 ) i dla mnie to też były duże pieniądze. Po kilkunastu godzinach na uczelni leciałam do domu jak pies z wywieszonym językiem na korki ( kolejne np 5 h) a w weekendy szkoła językowa, nauka po nocach. Było ciężko jak jasna cholera. Dopiero na magisterke poszłam na zaoczne, bo nie ukrywam, zdrowie mi się trochę też od tego posypało a poza tym chciałam zająć się szukaniem mieszkania a potem zajść w ciążę, jeśli uda się je kupić. Koleżanki trochę zazdroszczą męża, dziecka, stabilizacji ale one zaczeły tak pracować dopiero teraz, na 5 roku albo po obronie jak ja już od klasy maturalnej. Było ciężko, ale było warto! A krytykują nas głównie ci, którzy myślą, że wszystko mamy od rodziców i nie wiedzą jacy jesteśmy. Ich problem, nie mój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak z ciekwosci
ja tez polecam małżeństwo :) jesteśmy po ślubie 4 lata mamy 1.5 roczne dziecko ,Obecnie zajmuje się domem i dzieckiem i jestem bardzo szczęśliwa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×