Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pani z Kosmosu

Ukochany ŻONATY mężczyzna odszedł złamał mnie i wszystkie obietnice

Polecane posty

Gość Pani z Kosmosu

Choć udzielałam się już w innych topikach zdecydowałam się założyć swój, ponieważ chcę opowiedzieć własną historię. Potrzebuję wyrzucic to z siebie i potrzebuję też trzeźwego spojrzenia na moją sytuację. Mam 40 lat. Wyglądam dużo młodziej. Po 11 latach zakończył się mój poprzedni związek i od roku jestem singielką. Na początku 2012 poznałam i zakochałam się z wzajemnością w pewnym mężczyźnie. 42 lata, żonaty, 3 dorosłych dzieci ( 18, 21, 22 lata ). Zbliżyły nas wspólne zainteresowania, bardzo dużo o tym rozmawialiśmy ( hoduje psy ). Stało się tak, jakbyśmy się odnaleźli po latach marazmu. Rozmawialiśmy godzinami przez internet, codziennie, do nocy. Rozumieliśmy sie w lot, iskrzyło tak, że "można oświetlić cały Wrocław", jak w piosence. Gdy zaczęliśmy się spotykać, doszedł seks - najlepszy w życiu, pełen zaskoczeń i fajerwerków. Zbliżaliśmy się do siebie, ewidentnie sprawa stawała się poważna. Po kliku miesiącach J. powiedział wszystko żonie. Że spotkał drugą kobietę i ją ( mnie ) kocha i chce ze mną być. Żona wyprowadziła się z ich domu , zabrała dzieci. On został sam. Wciąż byliśmy razem, ale on zaczął strasznie cierpieć z powodu odejścia dzieci z domu. Zaczęło się miotanie. Łamał się. Szalał z rozpaczy, bo czuł się winny, że dzieci musiały wyjść z domu i stanęły po stronie żony ( co oczywiste ). PO miesiącu skłonił ich do powrotu, ale sam wyprowadził się - nie do mnie , ale na działkę. TAka chaotyczna sytuacja trwała 3 miesiące. Miotał się, chciał dobrze dla rodziny, ale chciał także i mnie. 2 razy kończył ze mną związek, ale po tygodniu, dwóch nie wytrzymywał i mówił, że nie może beze mnie żyć. Byłam strzępkiem nerwów, bardzo to przeżywałam, brałam leki, bo nie mogłam normalnie funkcjonować. W końcu w listopadzie przyszedł do mnie na kolanach, powiedział, że wszystko przemyslał, że ustalili z żoną rozwód i on chce ze mną być na zawsze. Powiedział, że po rozwodzie chce, żebym została jego żoną. Zamieszkaliśmy razem. Moje szczęście było nie do opisania. Żyłam NIM. Oddychałam NIM. Kochałam go szaleńczo, byłam gotowa zaprzedać duszę, by to trwało do końca naszego życia. Jednak, coś się zaczęło psuć. On jeździł do tamtego domu, poniewaz tam miał warsztat, musiał dokończyć zlecenie, miał tez psy. Po pewnym czasie wracał nieswój, przygnębiony. Nie mógł się odnaleźć w bloku, gdzie wynajmuję mieszkanie. Plan był taki, że kilka miesięcy przemęczymy się, a w przyszłym roku kupimy dom, gdzie przeniesie warsztat i psy. Rozpoczniemy wspólne życie, tak przeze mnie upragnione. Po miesiącu wspólnego mieszkania , pewnego wieczora prawie bez słowa spakował swoje rzeczy , w 15 min i nie dając mi dość do słowa powiedział, że nie pasujemy do siebie. Że już nie chce ze mną być. Byłam wtakim szoku, że do dziś trudno mi o tym nawet pisać. Świat mi się zawalił. Wyszedł z mieszkania w pośpiechu. Rozmowa, którą odbyliśmy następnego dnia niewiele mi rozjaśniła. Oto, co powiedział: "czy Ty widzisz, jak my żyliśmy" -.>jak?,< "to się nie uda. To był błąd" - >Dlaczego?< - "jestesmy różni, calkiem różni", >nie, jestesmy podobni, nie widzisz? Mamy te same zainteresowania, możemy rozmawiać godzinami < "Chcę odzyskać rodzinę". >więc patrzysz mi w oczy i mówisz, że wczoraj mnie kochałeś, a dzisiaj juz nie? Tak nagle kochasz znowu swoją żonę?< "Nie wiem, czy ją kocham, ale może mi kiedys wybaczy. Przedtem chciałem byc z Tobą, a teraz juz nie". >Ale co się stało? Dlaczego? "Nikogo na siłę nie zatrzymasz". To wszystko. Wielka miłość skończyła się w 15 min. Dodam jeszcze niektóre fakty, żebyście mieli pelen obraz sytuacji: - o rozwodzie rozmawiali już od miesięcy - od lat im sie nie układało, spali na oddzielnych piętrach ( żona była u mnie, wszystko potwierdziła ) - żona wyrugowała go z ich wspólnej firmy , zlikwidowala jego ubezpieczenie, został bez środków do życia, bez pracy ( firma na żonę, pracowali razem ). - uprawia sport, i zawodnikom ( gdy byłam z nim na zawodach ) przedstawiał mnie jako "przyszłą żonę". - zamieszkując ze mną, całym jego dobytkiem był komp, 2 torby z ubraniami, kilka drobiazgów. Cały dorobek, dobytek został w tamtym domu. Musiał tam jeździć do warsztatu, do psów, do dzieci - sa problemy wychowawcze z jego ukochaną córeczką tatusia ( 18 lat ). - żona jest niezrównoważona emocjonalnie , co chwila zmieniala front: kocha go, nie kocha, daje rozwód , nie daje, zabiera mu dom, chce ogołocic i zaprasza na obiad . Paranoja, nikt by tego nie zniósł na dłuższą metę. - jego mama mnie poznała. Uważa, że z ich malżeństwa nic juz nie będzie, ono leży w ruinie od dawna, ona nie rozmawia z synową, ponieważ "to chora baba", jest bardzo po mojej stronie, uważa, że mogłabym go uratować przed toksyczną atmosferą w domu. Obecnie 3 -4 tygodnie po rozstaniu jestem wrakiem. Płaczę non stop, nie jem, nie śpię, nic nie mogę robić, jestem zdruzgotana, nie wiem, jak będe pracować. Zamknęłam się w domu i myslę, że nie jestem w stanie znieśc takiego bólu. J. był spełnieniem wszystkich moich potrzeb, odpowiadało mi w nim wszystko. Jest uroczy, zabawny, bardzo bystry i inteligentny, szybki w działaniu, cholernie opiekuńczy ( nikt nigdy się mną tak nie opiekował ), lubi dawać, to u niego odruch,. Mnie, rodzinie i dzieciom dawał wszystko, oddawał ubrania, telefony.. Bardzo się przejmuje, boi o bezpieczeństwo pliskich, mnie - do pewnego momentu - także. On nie musiał nic mieć. Oby oni mieli.; Ja widzę to tak: J. okazał się za słaby. NIe dał rady rozpocząć ze mną życia od nowa w wieku 42 lat. Bez pracy, bez domu, bez pieniędzy odłożonych. Perspektywa alimentów, problemów z odrzuceniem dzieci, co robic dalej... MOże też go rozczarowałam, może okazałam się zbyt zwykła. Ale przez cały rok przeciez poznał mnie dobrze, wiedział, jaka jestem. Skąd nagle tak absurdalne wnioski, że "nie pasujemy do siebie"... Czy to możliwe, że mężczyzna przestaje kochać tak nagle? Bo pragmatyzm zwyciężył? Wrócił na znany teren, po co komplikować sobie życie - za cenę rezygnacji z miłości>? Jak to jest? JEstem zdruzgotana. Przepraszam, ze tak się rozpisałam, ale nie dało się inaczej dobrze przedstawić całej historii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andi14
Kochana, 40 lat to znowu nie tak wiele. Przed Tobą jeszcze długie lata życia i liczne niespodzianki zgotowane przez los. Podziwiam Cię za odwagę. Znajomość wirtualna przerodziła się w miłość jak w amerykańskich komediach romantycznych. Przeczytane romanse i obejrzane filmy zrobiły w Twojej psychice niezły bałagan. Zdecydowałaś się na wspólne życie z J. wiedząc o jego sytuacji rodzinnej. Dziwię się, że nie zapaliła Ci się przysłowiowa czerwona lampka. Troje dorosłych już dzieci w jego małżeństwie nie wzięło się z powietrza ani z przymusu bycia z niekochaną osobą. Dom i warsztat, wspólna praca, wspólne konto bankowe świadczą o więzi jaka istniała i podejrzewam, że w dalszym ciągu istnieje w tej rodzinie. Musiałaś się liczyć z tym, że któregoś dnia sen pryśnie i zacznie się szara, trudna i smutna rzeczywistość. Myślę, że w tej chwili nic innego Ci nie pozostaje jak zimny prysznic i mocne noworoczne postanowienie; nigdy więcej żadnych bliższych kontaktów z mężczyznami, którzy mają nieuregulowaną sytuację rodzinną. Musisz przyznać, że dzięki chwilowemu zauroczeniu J, straciłaś kolejny rok swojego staropanieństwa czy jak wolisz bycia singlem. Postawie J. też się nie dziwię, ponieważ ciężko pracował na wszystko co osiągnął w ponad dwudziestoletnim małżeństwie. Chwila a w Waszym przypadku rok zniweczyła by wszystko co najdroższe w życiu człowieka, miłość dorosłych już dzieci. To co było między Wami to fascynacja nowym. Mieliście okazję "sprawdzenia się". Oboje nie zdaliście tego egzaminu. Milionerów u nas jak na lekarstwo, książąt na białych koniach nie uświadczysz. Pozostało Ci twarde stąpanie po ziemi. Moja babcia miała takie ulubione powiedzonko" jak nie uważałaś jak robiłaś to teraz rób jak uważasz". Pewnie obraziłaś się na mnie za szczerość ale przecież tego oczekiwałaś zakładając topik. Mam wrażenie, że opinia Twojej mamy czy może rodziców w sprawie związku w jakim żyłaś, jest podobna do mojej. Z okazji Nowego Roku życzę Ci wielu mądrych decyzji, zdrowia i wytrwałości w oczekiwaniu na tego jedynego z którym będziecie iść przez dalsze życie dorabiając się wspólnego gospodarstwa od przysłowiowej łyżeczki. Serdecznie pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to proste
nie twoje to nie rusz on jest mężem swej żony a nie twoim nic po tobie a reszta się nie liczy nie jest istotne co czujesz bo nie masz prawa do tych uczuć wycofaj się i nie żyj iluzją miłości miłość tak nie wygląda on cię nie kocha i nigdy nie kochał a przygoda oparta na namietności i błędzie musiała się przesycić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani z Kosmosu
Andi14 - dziekuję Ci za wypowiedź. Nie, nie obraziłam się, liczę na szczere wypowiedzi, które pomogą mi spojrzeć na moja historię z innej perspektywy. Chciałabym dodac kilka rzeczy: -nie była to znajomośc internetowa, poznaliśmy się w życiu i potem rozmawialiśmy za pośrednictwem netu, poznawaliśmy się. - moja mama mnie rozumie, jest mądrą kobietą, martwiła się, że może się nie udać, ale gdy J. ostatecznie zamieszkał ze mną - była szczęsliwa, że wreszcie się ułożyło. - nic nie jest przypadkowe i jednostronne, J. miał w tym taki sam udział, jak ja. Zakochał sie we mnie tak, jak ja w nim, decyzja o rozwodzie była jego i żony decyzją. Ja nie nalegałam, on to zakomunikował. Andi, on nie był i nie będzie szczęśliwy w tym małżeństwie, co potwierdziła jego mama, również mądra kobieta. Pobrali się po klasycznej wpadce, w wieku 19 lat. Potem raz za razem dwoje kolejnych dzieci . Dzieci spłodziły dzieci - bo cóż 20 letni człowiek wie o życiu? Po kliku latach ich drogi zaczęły się rozchodzić. Dojrzałe związku buduje się póxniej. MIałam nadzieję, że właśnie teraz, ze mną. On tego chciał, ale nie ma siły zmienić swojego życia. I będzie tak trwał w maraźmie. A ja - umieram powoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdrowia
a to proste: ty jesteś prosty, jak cep

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andi14
Pani z Kosmosu, fajnego nicka sobie wybrałaś, pasuje do sytuacji w jakiej się znalazłaś. Dzisiaj początek Nowego Roku. Głowa do góry i mocne postanowienie, że już nigdy więcej nie dasz się "porwać" chwilowemu oczarowaniu. Byłaś już w związku, który nie przetrwał próby czasu. W zasadzie niczego nie osiągnęłaś w swoim 40letnim życiu. Nie masz mieszkania, wynajmujesz od kogoś. Czyżby poprzednie lata a było ich 11 niczego Cię nie nauczyły. W tak długim związku pojawiają się zazwyczaj dzieci, następuje jakaś stabilizacja. Partnerzy "docierają się". Nowy około roczny związek i to związek z człowiekiem z" bagażem" nie mógł się udać. Przestań rozpamiętywać czy J. radzi sobie w małżeństwie czy nie. Czy rozejdzie się z żoną czy będzie trwać w związku, który nie był przypadkowym. Zrobiłaś wielką krzywdę jego dorosłym dzieciom, które do tej pory żyły i dorastały w bezpiecznej rodzinie. Sama nie chciałabyś aby Twoi rodzice przeszli podobne piekło. Bardzo mi się podoba stanowisko Twojej mamy. Dorosłe dzieci odpowiadają za swój los a rodzice są z boku i obserwują czy aby do takiego życia przygotowali swoje dzieci. Dostałaś od losu dwa razy "po łapach" i mam nadzieję, że kolejnego razu nie będzie. Życie to nie bajka. Kolejne decyzje podejmiesz rozsądniej. Życzę Ci tego z całego serca. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z Andi-nie zastanawiaj seę nad jego życiem. Póki nie jest za późno myśl o swoim. Wygadaj się, przeczytaj to później i pomyśl o sobie wtedy jak o obcej osobie-takiej z zewnątrz- i co poradziłabyś takiemu komuś. Wiem, że są emocje ale rozsądek musi je przebić. Łatwiej jest ulec emocjom. Ale emocjami życia nie zbudujesz o zdroworozsądkowym podejściem -tak. A jego kasuj powoli z pamięci i tyle Nie tłumacz sobie różnych sytuacji tak jakbyś chciała je widzieć. Musisz je widzieć takimi jakie są naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani z Kosmosu
Andi - dziękuje za pocieszenie, ale nie pomagasz mi, mówiąc, że nic nie osiągnęłam w 40 letnim życiu. Poprzedniemu mężczyźnie oddałam 11 lat, stworzyliśmy razem dom, ale przestaliśmy się kochac, więc trzeba było zakończyc tamten związek. Myślisz, że nie staralismy się tego naprawić? NIe dało się. Musiałam sie wyprowadzić, bo mieszkanie było jego. JEsli chodzi o J. - nie czuję się winna w najmniejszym stopniu, że skrzywdziłam jego rodzinę. To zrobił on, nie ja. On skrzywdził i rodzinę i mnie. Powtarzam: ludzie , którzy się nie kochają - powinni się rozejść, prawda zawsze jest lepsza od udawania . W imię czego udawać? Dla "dobra" rodziny? Dzieci są dorosłe - jakie wnioski wyniosą z zimnego domu?? reenka - dziękuję za trzeźwe spojrzenie. Również masz rację, mówisz jak moja przyjaciółka. Ze wszystkiego zdaję sobie sprawę, tylko TO NIE POMAGA, ponieważ czuję ból tak ogromny, że nie mogę go znieść. JEstem na lekach, inaczej nie mogę funkcjonować. Kompletnie nic nie moge poradzić, że tęsknię za J. tak potwornie. Oczywiście, mam plany, wyprowadzka z tego miasta, zmiana pracy - są możliwości. Najważniejsze pragnienie mojego życia to szczęśliwie się zakochać, wyjść za tego mężczyznę i stworzyc wspólny dom. ALe NIE MAM JUŻ SIŁ. Pomóżcie mi przetrwać najgorszy okres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomysl,ze ten facet juz
nie jeden raz sie mylil - żeniac sie z tamtą, plodzac 3 dzici, zyjac z nimi tyle lat ( o ile uwazal to za bledy) Moze ty bylas nastepnym. Nie macie po 20 lat, kiedy wszystko zaczyna sie od zera , z zapalem i wiarą. On juz sie czegos dorobil ( w pojeciu roznym - i materialnie i emocjonalnie-dzieci). Jest z tym zwiazany. milosc takiego dojrzalego faceta jest inna- to nie tylko porywy, to wszystkie wsponienia, dobre i zle, przyzwyczajenia, ulubione przedmioty, otoczenie , satysfakcja z tego, co sie osiagnęlo itp.- tego sie nie da oddzielić od czystego uczucia czy tez pożadania. On w to po prostu wrósl, to jest jego częscią. Ok, zmieniaja nagle ony milionerzy, aktorzy - ale maja przynajiej solidne zaplecze finansowe, ta czesc materialna im odpoada.Wydawalo mu sie, ze niejest tak zwiazany z tym wszytkim ale jednak... Byc moze bedzie do ciebie przychodzil, bo tez juz sie zżyl z mysla o tobie. Ale jesli nawet, to bedzie taka szamotanina - czy godzisz sie na to? to juz twoj wybor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalolii___
Mam mieszane uczucia, bo przyczyniłaś się zapewne do kryzysu w tamtym małżeństwie, tak jak ktoś kiedyś rozbił moje... A z drugiej strony, trudno nie wczuć się w Twoją sytuację. Na moje oko to jest jeszcze bardziej skomplikowane niż sie wydaje. On się gubi między wami dwoma, pewnie w jakimś stopniu kocha obie. Z jednej strony, nowa miłość, zrozumienie, bratnia dusza, świeżość a z drugiej przyzwyczajenie, lata wspólnego życia, dzieci, poczucie obowiązku i jako wisienka na torcie kryzys wieku średniego (trochę wcześnie). Nie dobijaj się. Sadzę, że po swoim nieudanym związku zatraciłaś się zbyt wcześnie w nowym, zaryzykowałaś, ulokowałaś w nim swoje uczucia i teraz cierpisz jakby ze zdwojoną siłą, ale wiesz już że to mija... Czas leczy rany. Zastanów się czy naprawdę chcesz być z takim niezdecydowanym facetem? Nie masz już pewnie siły i ochoty na eksperymenty w związku, potrzebujesz stabilności, on Ci tego poki co nie daje. Wiem, że może uogólniam, i nie do końca rozumiem sytuację, ale takie są moje pierwsze odzucia po odczytaniu Twojego postu. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dkkdkdk
Masz 40 lat a głupiaś jak 20letnia siusiumajtka. Na co ty liczyłaś, że wyjdzie coś dobrego z faktu, że facet rozpieprza sobie dla ciebie życie, traci dom, rodzinę, majątek, pracę, jakąkolwiek stabilizację? Ja nie wiem, jak można być tak naiwnym w tym wieku i wierzyć, że życie to motylki w brzuchu. Może dwadzieścia lat wcześniej. Ale po 40-tce to się myśli ciut bardziej pragmatycznie. Co i twój kochaś w końcu uczynił po miesiącach rozpieprzania życia sobie, tobie, żonie i trójce dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona cierpi
Ona cierpi? Mnie znacznie bardziej żal tego faceta i jego rodziny:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hlllllllh
Nawet nie potrafię ci współczuć. Mając tyle lat warto by było myśleć głową a nie czym innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepaszam bardzo ale
jak na moje oko to jestes 40-letnia desperatka i wybacz ale ten facet cie nie kochal i nie kocha. wyrwal sie z malznestwa i MYSLAL moze ze cie kocha. ale jak widzisz on kocha swoja zone i rodzine. a wiec wzystko jest proste. wlasciwie to ty pomoglas im wrocic do siebie :-) nabrali dystansu i zrozumieli kogo kochaja. sad but true.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matko bosko
Kobito, samą miłością to się może da żyć przez miesiąc. Życie składa się jeszcze z tego, że trzeba coś jeść, gdzie pracować i coś mieć. Życie to także nasi bliscy i więzy z nimi. A tobie się wydawało, że facetowi do szczęścia wystarczy "wielka miłość".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość letargooo
Mamy ci wspolczuc? Wskoczylas bez skropulow zonatemu facetowi do lozka, bo poczuliscie "pokrewienstwo dusz", a teraz oczekujesz wspoczucia? Zachowalas sie jak wredna suka i bardzo sie ciesze, ze istnieja faceci,ktorzy rowniez zachowali sie bardzo nieuczciwie w stosunku do zony, ale przemysleli sprawe i wiedza, ze popelnili blad. Aha, i nie pocieszaj sie, ze wygladasz mlodo jak na 40stke. $0 lat to 40lat i masz baaardzo male szanse na poznanie faceta (chyba, ze kochanka):D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmn
Facet od początku trzepał się jak leszcz w sieci, a ty się dziwisz? To nei było "w 15 minut", to był chory związek od początku, który ranił pięć osób i zafundował im trzęsienie ziemi. Ja nie wiem, na co liczy kobita wchodząca w relację z żonaty facetem i to jeszcze z takimi przyległościami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmn
Taaaak... tu na kafe to każda wygląda 10 lat młodziej. Marz sobie dalej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepaszam bardzo ale
no jak by mialo to cos do rzeczy, ze mlodziej wygladasz :-O sprawa jest prosta : oni mieli kryzys w malzenstwie ty sie napatoczylas i on wyrwal sie na chwile ale doszedl do rozumu a ty jestes troche naiwna i glupia myslac ze ulozysz sobie zycie z zonatym facetem. jak mozna zamieszkac z zonatym???? jak juz trzeba bylo z tym mieszkaniem i calym waszym pseudozwiazkiem poczekac az on by sie rozwiodl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madelen
Jest naiwna i głupia, infantylna i niedojrzała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepaszam bardzo ale
Wielka miłość skończyła się w 15 min. xxxxxxxxxxxxxxxx ta wielka milosc :D OMG

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani z Kosmosu
OK, teraz odniosę się do Waszych opinii. NAjbliższa prawdzie jest laloli__ . Ulokowałam w tym mężczyźnie wszystkie swoje pragnienia i on dał mi to , czego potrzebowałam: nadzieję, że będziemy razem, opiekę, miłość. On był rozdarty pomiędzy mna i rodziną. Teraz dalej: Tak, liczyłam na to, że odejdzie od żony i stworzymy razem drugi dom. Pamiętajcie - to nie małe dzieci!! Zaraz się pożenią, wyjdą z domu a on i ona zostaną sami, zgorzkniali. Od lat mało ze sobą rozmawiają i nie ma pomiędzy nimi bliskości, ona będzie go kontrolować, nigdy mu nie uwierzy. Świetna przyszłość szczęśliwych małżonków?? Gratulacje, kto tak myśli. Wrócił do domu, ale za rok, dwa będzie tak samo. Znowu będzie kolejna kobieta, ale tylko taka, która nie będzie chciała od niego niczego, oprócz chwilowej bliskości. ŻOna powiedziała mi, że będzie znosić jego kochanki; generalnie mówiła o nim tylko źle - biedna żona... I tak będzie. Ona będzie go utrzymywać, a on będzie wciąz czegoś szukał, bo wielokrotnie mi mówił, że nie jest szczęśliwy w małżeństwie, że wielokrotnie rozmawiali o rozwodzie. Toksyczne małżeństwo. ALe - i tu jestem pragmatyczna - poszło o majątek, wygodę, pieniądze.. Także o zachwianą miłość dzieci, nie przeczę. Przypominam - jego matka, nauczycielka akademicka, od lat obserwuje tę sytuację i mówi, że nie ma przyszłośći dla tej rodziny!!. Ludzie przecież się rozwodzą, oczyszczają sytuację, po jakimś czasie wszystko się stabilizuje i można żyć w innych związkach, a nie dusić się w umarłym małżeństwie. Nie powinien był mnie zapewniać, że bierze rozwód i się ze mną ożeni. MIałam wszelkie prawo mu ufać, bo wierzy się osobie kochanej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepaszam bardzo ale
kobieto ty umiesz myslec logicznie i racjonalnie????????? nie mieszka sie z facetem ktory de facto nie jest jeszcze rozwiedziony i tyle w temacie !!! trzeba bylo czekac az bedziesz miala czarno na bialo , ze jest rozwodnikiem i wtedy bys mogla mu wierzyc we wszystko co chcesz !!!!!!Licza sie czyny a nie slowa !!! dobrze ze przejrzal na oczy glupia zdesperowana babo a jego malzenstwo niech cie juz nie martwi !! to ich zycie i tam nie masz nic do szukania !! FACET CIE NIE KOCHA I NIGDY NIE KOCHAL !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani z Kosmosu
Do "przepraszam bardzo ale": Nie masz racji, nie czytałaś mojej historii ze zrozumieniem, więc uspokój emocje. J. sam zdecydował, że powie żonie o nas, że chce odejść do mnie, bo kocha mnie i chce ze mną być. I zrobił to sam, bez moich nacisków. Powtarzam po raz kolejny: to było obustronne, ja się zakochałam, on bardzo zabiegał i nie ukrywal naszego związku, CHCIAŁ, żeby cały świat się o tym dowiedział. Byłaś kiedyś zakochana, tak naprawdę> ? Co byś zrobiła, gdyby Twój ukochany przyszedł do Ciebie z różą i walizkami mówiąc, że przemyślał wszystko, bierze rozwód i chce żebym potem została jego żoną? Którą kobietę stać by było na zamknięcie przed nim drzwi? CO? KTÓRĄ? Oczywiście, że liczą się czyny. Więc jak nazwiesz to co zrobił??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepaszam bardzo ale
to co zrobil nazwe SWINSTWEM bo to jest swinstwo i oczywiscie czytalam Twoja historie dokladnie (nawet 2 razy) i ze zorzumieniem. i tak bylam zakochana w zyciu ale tak samo dostalam po tylku jak i Ty... tylko nie bylam az tak naiwna aby zamieszkac z zonatym facetem. Zrozum to wreszcie! Uiwrzyc bys mogla gdyby faktycznie byl rozwiedzony i wtedy przyszedl z walizkami. tak to co? pomieszkal z Toba miesiac , stwierdzil ze to nie to i byebye. ja nie mam zadnych emocji piszac do Ciebie tylko chce abys zrozumiala Twoje bledy i nastepnym razem byla madrzejsza. Facet po 22 latach malzenstwa az tak hop siop nie odejdzie. Moze fizycznie tak kiedy wprowadzil sie do Ciebie na chwile ale emocjonalnie jak najwyrazniej nie odszedl od rodziny. Szczery to on nie byl ani uczciwy wobes siebie i Ciebie i uwierz mi nie kochal Cie ta wielka miloscia. a Ty "zylas nim", "oddychalas nim " itp za wczesnie. myslalam, ze sie wprowadzi i juz go bedziesz miec. pomysl troche nad soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepaszam bardzo ale
myslalas ze sie wprowadzi i juz go bedziesz miec ... co ja bym zrobila? bym powiedziala to Ty sie najpierw rozwiedz i wtedy przyjdz z walizkami. a po 1 to do lozka bym z nim nie poszla nawet bo dla mnie faceci zonaci SA TABU! a ich zespute, toksyczne malzenstwa i bajeczki o tym jaka maja zla zonke nie interesuja mnie bo ja w to poprostu NIE WIERZE! trzeba bylo nie skakac z nim do lozka i zobaczyc czy sie faktycznie rozwiedzie i sie oswiadczy itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co z nim wogóle zaczynałaś
skoro był zonaty? ja nie chcę mieć nic wspólnego z facetem,który ma zonę. na co liczyłas? truj się tabletkami,rujnuj swoje zdrowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co z nim wogóle zaczynałaś
pamiętaj,ze NA CUDZEJ KRZYWDZIE SZCZĘSCIA NIE ZBUDUJESZ. WRÓCI DO CIEBIE JAK BUMERANG TO CO ZROBIŁAS MIESZAJĄC SIĘ W TA RODZINĘ. WCALE MI CIEBIE NIE ŻAL,MIMO,ZE TEZ JESTEM KOBIETĄ W TWOIM WIEKU I TEZ JESTEM BARDZO UCZUCIOWA. NIE CHCIAŁABYM NAWEWT SPOJRZEĆ NA ZONATEGO CHŁOPA,NO ALE KOBIETY...sa naiwne jak but.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zinnka
Jedno klamstwo goni drugie.... Jak mozna ufac zonatemu facetowi, ktory jest nieuczciwy wobec wlasnej zony? I sadzic, ze wobec ciebie bedzie inny? Ty bardzo chcialas z nim byc. I nie wzielas pod uwage realiow. A ich malzenstwo? Zbyt duza przywiazujesz do tego wage. To ich sprawy, nie twoje. Oni sobie poradza, skoro postanowili nadal ze soba byc. Dzieci - wbrew opiniom kochanek, takze twojej - sa bardzo silnym spoiwem zwiazku. Czasami najwazniejszym. I dobrze, tak wlasnie powinno byc. Bo milosc, i tylko milosc, jest dobra gdy ma sie nascie lat. Potem potrzeba do zycia czegos wiecej. Wspolczuje ci, bo zawalil ci sie swiat. Ale ty sie do tego zawalenia sama bardzo czynnie przyczynilas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co z nim wogóle zaczynałaś
przy tamtej miał wszystko co sukcesywnie budowali przez kilkadziesiąt lat. a z toba co miał? Nic tylko motyle w brzuchu. przeraziło go to,ze musiałby zaczynać wszystko od nowa. wcale mi ciebie nie żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×