Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem gruba i chce to zmienić

Polecane posty

Gość gość
W utrzymaniu wagi pomogą odpowiednie porcje i ćwiczenia przecież trzeba cały czas o siebie dbać a nie tlko przez tydzień czy miesiąc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja schudłam pod kontrolą dietetyka 10 kg w miesiąc. Jeżeli ktoś ma dużą wagę to normalnym jest że w pierwszym okresie ZDROWEGO ODŻYWIANIA( bo myślę że tylko to wchodzi w grę jak chce się uniknąć efektu jo-jo ) waga szybko spada. Szok dla organizmu. Ale później już nie ma tak kolorowo. Mi schodzi teraz ok 1 kg na tydzień. Dietetyk mówi że to jest ok, bo skóra ma czas dojść do siebie. Niestety dużo osób tak jak ja kiedyś myśli że spoko dieta pomęczę się miesiąc dwa dojdę do fajnej wagi a potem mogę znów żreć jak słoń. Niestety to tak nie działa. Jak chce się schudnąć i co ważne zachować odpowiednią wagę to trzeba zmienić sposób odżywiania na całe życie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, to święta prawda. Zdrowe odżywianie i zdrowy tryb życia powinny nam wejść w nawyk wtedy nie będziemy musieli zbytnio martwić się o swoją wagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dużo osób twierdzi też że przede wszystkim trzeba wprowadzić ćwiczenia. Mój dietetyk twierdzi że 70% sukcesu to odpowiednie odżywianie a tylko 30% ćwiczenia. Przy mojej dużej wadze zabronił mi ćwiczyć. mówi że sobie tylko krzywdę zrobie. Jedyne co mogę to basen w ramach relaksu. Mówi że na ćwiczenia przyjdzie czas jak dojdę do wagi która nie będzie obciążała tak bardzo moich stawów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twój dietetyk bardzo dobrze Ci radzi. W odchudzaniu najważniejsza jest systematyczność a nie intensywności, bo jeśli chodzi o osoby z większą nadwagę to intensywność ćwiczeń powinna być na umiarkowanym poziomie. Dobrym pomysłem jest takiej sytuacji właśnie basen. Rewelacyjnie działa też aqaaerobik. Jeśli masz możliwość zapisać się na takie zajęcia, to powinnaś spróbować. Szczerze polecam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny:) Ja dziś byłam na wadze, miałam tego nie robić ale niestety:P wiem że to sama woda, ale waga pokazała równe 93kg:) Śniadania jeszcze nie jadłam bo nie było kiedy niestety :( ale może zaraz zjem :) A jak Wam idzie? Musze nadrobic posty bo wczoraj czasu mi brakło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na chwilę obecną moja waga wynosi 98 kg. Chcę dojść do ok 60kg. W sumie moja waga wyjściowa wynosiła 111kg a nie tak jak pisałam wcześniej 106kg. Przy 106 otrząsnęłam się że coś jest nie tak a i tak wżerałam słodycze. Wizyta u dietetyka, gruba kasa która u niego zostawiłam "zmusily" mnie do zmiany sposobu odżywiania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój dzień dziś w miarę aktywny, troszkę "potańczyłam" na obiad zjadłam kotlety sojowe (same bez panierki) i maślankę, na kolację mały jogurt brzoskwiniowy i jajko gotowane:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam określonego dokładnie czasu. Po prostu zmieniłam sposób odżywiania na stałe. ;) Dietetyk powiedział że nie mam co się nastawiać że schudnę bardzo szybko, bo też nie utyłam w miesiąc tylko w dłuższym czasie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogólnie jestem ślepo w dietetyka wpatrzona bo daje mi nadzieję że będę jeszcze przyciągać męskie spojrzenia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nostalgiaa
Hej dziewczyny, ja tez będę czasem pisać. Jak już wcześniej pisałam wazyłam i sto kilo, potem chudłam i tyłam. Waga bujała się w granicach 90+. Dwa lata temu zeszłam do 81 i bardzo się cieszyłam, bo już dawno nie miałam "tak mało". Jednak smieciowe jedzenie sprawiło znów powrót do wagi 90+ i od początku lipca wzięłam się za siebie, jem zdrowo. Na pewno nie jem mojej zguby: słodyczy. Nareszcie przemyslenia sprawiły, że już nie mam na to ochoty. Jadłam przede wszystkim pstraga z pary, tunczyka, warzywa. Schudłam jak dotąd około 9 kg (teraz staram się wazyc jak najrzadziej). Własnie musze sprawdzic, ile teraz waże, bo ostatnio jem wiecej białego twarogu, czy mleko z płatkami i bakaliami- sezam, orzechy, rodzynki, kokos. Byc moze waga staneła w miejscu. Jesli tak, to znów skłonie sie ku rybie i warzywom bardziej. Poza tym codziennie chodzę. Byłam na siłowni, okazało się, że nie wytrzymałam na orbitreku....Wtedy równiez dlatego, ze zjadłam tylko troche warzywek, poza tym kondycja zerowa. Na siłownie powroce w odpowiednim czasie. Dodam, że czesto chodze z ciezarkami zapietymi do nog, daje to bardzo dobre efekty, czuje, że miesnie sie wzmacniaja, miałam sam tłuszcz. Tez chce zobaczyc 60 kg, 58, ale na początek moja upragniona 7! 79. To tak blisko, ale dwa lata temu tez było blisko i zaprzepasciłam. Teraz dojde do celu. Troche poczytałam o motywacji itp. Mam nadzieje, ze bedziemy tu razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nostalgiaa bardzo miło mi cię czytac, tez miałam 81kg, było blisko do 7:( ale niestety tak jak ty pozwalac sobie zaczęłam na wiecej i znowu doszłam do 90+

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na śniadanie pomidor, ogóreczek zielony, bułka sojowa i wędlinka:) wiem ze miałam tego nie robić ale na wadze dziś już 92,3:) jakos szybko leci mimo ze to tylko woda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nostalgiaa
Szept, gratuluję spadku! Ja, jak mówiłam też zważyłam się, żeby zobaczyć, co z wagą po twarogu i bakaliach. Tak, jak przypuszczałam, genealnie stoi w miejscu, to znaczy spadek jest o 0,1 kg w ciagu ostatnich dni...Dla mnie to nieubłagany sygnał, ze ryba i warzywa to było to. Mam jeszcze trochę twarogu i bakalii, oczywiscie zjem to, ale przy najblizszej wizycie w sklepie zaopatruje sie w pstraga i cos na sałatke do tego. Waga ma spadac, bo inaczej to bez sensu. Własnie tak to sie odbywało, pewnie sukces, bo spadek wagi o 10, czy wiecej kilogramów, a potem małe odpuszczenie sobie, po nim coraz wieksze i waga szła w góre. Tym razem kontroluje to i swiadomie dokonuje wyborów zywieniowych. Chodze na te marsze z kuzynką, która jest starsza sporo i cięzsza, wazy około 105 kg. Mówiłam jej co ma jesc. Zastosowała sie do pewnych sugestii na początku i waga jej spadła o 4 kg. Jednak teraz juz sie poddaje, juz nie chce chudnac, w menu pojawiły sie knedle, nalesniki...Woli to, niz schudnac. Dzis zrobiłysmy kilka ładnych kilometrów, ale ona kupiła rogaliki z bita smietana i jagodami, które wczesniej widziałysmy w gosciach. Po drodze chciała zjesc i mnie czestowała. Ja odmówiłam i prawie sie na mnie obraziła. Prawie sie pokłóciłysmy, bo wmuszała we mnie ten rogalik. W koncu sama tez nie zjadła. Mówił, ze od jednego nic mi sie nie stanie...jakie to typowe. Tylko problem w tym, ze od jednego zaczynaja sie nastepne, a ja juz tak nie chce! Sama przy mnie nie zjadła, to tez typowe. We dwie byłoby jej razniej...Wiecie: ja już dawno doszłam do wniosku, że łatwiej schudnac w towarzystwie osob szczupłych, niz grubych. Bo szczupłe sie tak nie opychaja, a grube po jakims czasie wracaja do "swojego". Obysmy my były mądre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rabarbarowa
też tak mam z moim chłopakiem!on z jednej strony chce,żebym chudła,ale z drugiej strony jak już się zmobilizuję i jem zdrowo to potem namawia mnie do grzeszków, oc***eć można!:( ochrzaniam go za to, teraz jak mam ochotę na coś słodkiego to jem kisiel ananasowy z błonnikiem,figura no-appetite i już mnie nie ciągnie, a przy chłopaku po prostu nie jem, wiem że to nie dobrze, że jak się robi tajemnice z jedzenia to potem są same problemy,ale już porządnie się wkurzyłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo mądre słowa:) tez mam takie załozenie, musi się udac, po co sie tez meczyc aby znowu za 2 3 mies miec tyle samo na wadze. Mam nadzieje ze teraz pojde do konca :) bo marze o tym, bardzo marze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nostalgiaa
Wiec umawiamy sie, absolutnie dązymy do celu. Nie ma zadnych rogalików. Chciałam jeszcze cos napisac, własciwie to juz napisałam, gdy na chwile wyłaczyli u mnie prąd...wcieło posta, wiec jeszcze raz sprobuje...Otoz ja czasem ogladam na youtube osoby, ktore wiele schudły, 50 i wiecej kg. Maja wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia, ja notuje sobie niektóre i bede tu o tym pisała. Pierwsza rzecz jaka sie wyłoniła z ich wypowiedzi, to, ze musimy byc odpowiedzialne. Nalezy wziac odpowiedzialnosc za swoje zycie, za to, co robimy, co jemy, jak wygladamy. Jestem odpowiedzialna, to znaczy, ze ja i tylko ja decyduje, ze to zjem, lub ze tego nie zjem. Jestes odpowiedzialna za siebie, czyli nie liczysz na nikogo innego, nie "zawieszasz sie" na nikim innym, to ty rozdajesz karty, nie czekasz na magiczna pomoc od innych, to ty sobie pomagasz. Przede wszystkim, jesli jestes odpowiedzialna za siebie, to znaczy, ze nie obwiniasz nikogo innego za nic, za to, ze jestes gruba, za to, ze zjadłas to, choc nie chciałas, za to, ze znów sie najadłas, ze znów ci podali, ty nie chciałas, ale zjadłas. To tylko od ciebie zalezy. Nie obwiniasz za nic pogody, pory roku, gosci, innych ludzi, bo wtedy oszukujesz siebie. Twoja waga zalezy od ciebie. Przed rozpoczeciem zbijania wagi nalezy porozmawiac ze soba i zapytac sie, czy naprawde tego chcesz. Czy chcesz jesc nalesniki, kebaby, schabowe, cukierki, kosztem sylwetki i zdrowia, czy wolisz to i byc gruba, czy jestes gotowa na to, by podjac wysiłek i wybierac produkty nie tak kuszace, ale zdrowe, pozwalajace schudnac, czy podejmujesz sie regularnie wychodzic, maszerowac, biegac, czy cwiczyc, by stac sie szczupła i zdrowa. To musi byc wiadome od poczatku. Ja mysle, ze tu tkwi przyczyna naszych klesk. Grubi chca schudnac, a jakze, ale czy na pewno? Po jakims czasie okazuje sie, ze wola jednak jesc i siedziec na kanapie. Mowia, a co mi tam, chce to zjesc, nie wychodze, bo jest zimno, deszcz, snieg, moge juz nawet byc gruba, ale za to sobie pojem. Zatem na poczatku mjusimy to sobie ustalic, czego my chcemy. Jesli chcemy byc grube, to w porzadku, idziemy po snikersy, na pizze, lub kebaba i smacznie sobie tyjemy. Ale jesli zapadnie decyzja, ze chcemy byc szczupłe, ładnie wygladac, nosic przyzwoite rozmiary, byc zdrowym, budzic podziw, to musimy tez wiedziec, ze to bedzie pociagało za soba tez wysiłek, wyrzeczenia, na poczatku. Moze uczucie zimna, pustki, czasem złosc, nerwy, ale jesli my wiemy, ze tego chcemy, to traktujemy to jako niezbedny etap w drodze do celu. Odbiegłam jednak od tej odpowiedzialnosci za siebie. Jesli mieszkasz z rodzina, to nie mów, ze jest ci ciezko, bo im gotujesz obiad i ci pachnie i musisz to zjesc, albo nie chciałas a zjadłas. To nie tak. Masz wybór, ty decydujesz. Od tego masz głowe, jestes wolnym człowiekiem, nie pozwalasz, zeby smazone miecho, czy słodki ulepek z toba wygrał, nie dajesz sie zniewolic korporacjom itp. Ty wybierasz siebie, bo chcesz. Jesli zdasz sobie z tego sprawe, to stanie sie to proste. Co wiecej, po jakims czasie nie bedziesz cierpiec, bo równoczesnie pracujesz nad tym, zeby uswiadamiac sobie o tym, co jest w istocie dla ciebie dobre. To, co cie kusi, to tylko przyzwyczajenie, złe przyzwyczajenie, to jest złe. Oni pracowali długo nad tym, zeby wiedziec, jak na tobie zarobic, na twoim zoładku, a potem na twoich chorobach. Nie pchaj juz wiecej w nich swoich pieniedzy. Ty wybierasz to, co zdrowe i niezbedne. Zyjesz nie po to, by jesc i lezec, ale by cieszyc sie zyciem. Znów odbiegłam: teraz miało byc tylko o odpowiedzialnosci. Pamietajmy, jestesmy odpowiedzialne za siebie, liczymy na siebie tylko, nkt nam nie pomoze, nikt nie musi. Dostałas to własnie ciało i to zycie i ty zdecydowałas, co z nim zrobiłas i co z nim zrobisz. Pisze to po to, bo wiem, ze osoba swiadoma nie bedzie pisała: dzis dzien stracony, bo były urodziny i musiałam zjesc, jutro nadrobie. Naprawde znam to tu z topików, znam to z zycia. To pierwszy krok do porazki i wiem, ze taka osoba najprawdopodobniej nie schudnie, uwierzcie mi. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich... Nostalgia, czy mogę przekopiować Twój wpis do innego tematu żeby nasze odchudzające się dziewczyny też go przeczytały bo tak trafnie to wszystko ujęłaś? Plisss...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nostalgiaa
cd Nie zwalamy na nikogo winy mówiac, dzis moj maz, czy chłopak, mama, kolezanka dali mi to, a ja zjadłam, oj, tak nie chciałam, oj, tak teraz jestem winna, ale wycwicze to, ale od jutra juz nie zjem itp. To nie jest powazne, to jest porazka, to znaczy, ze taka osoba nie porozmawiała ze sobą. Taka osoba chciałaby byc szczupła, ale jedząc to, co do tej pory. W takim układzie ona będzie gruba. Nawet jesli schudnie kilka, czy kilkanascie kg, wiem, ze bedzie i tak gruba, za utyje. My musimy wiedziec, ze nie jemy tego, bo nie chcemy. Nie jem tego ciasta, bo nie chce. Do czego mi to ciasto potrzebne? Tam sa jajka, smietana, cukier, maka, mleko itp...Ja zjadam sobie jajka gotowane, troche sera białego, jakis owoc i to sa składowe tego ciasta, reszty nie potrzebuję. Dla osoby swiadomej kawałek ciasta nie jest zadna pokusą, bo je zdrowo, nie jest głodna, pieknieje i jest szczesliwa. Podsumowujac, jestesmy odpowiedzialne, czyli my kreujemy swoj suckes, czy porazke, nikt inny. My decydujemy za siebie, nikt inny. Nie zwalamy na nikogo, ani na nic. Jesli postanowiłysmy, że obnizamy wage, to idziemy tą drogą, a nie w przeciwnym kierunku wmawiajac innym, ze sie odchudzamy. To niepowazne i niedorosłe. Napisałam to, bo wierze, ze tu nie bede czytac, ze zjadłam kebab, ale jutro bedzie dobrze. Wierze, ze sama tez jestem w stanie byc tak solidnym człowiekiem, jakim jeszcze nie byłam. Takze tematem tego była odpowiedzialnosc, przepraszam za takie paplanie, wiem, ze powtarzałam tam to samo, ale moze to sie komus przyda. Jesli tak, to czasem jeszcze cos popaplam. Zinnej beczki: wspominałam już, ze od 7, czyli 79 dzielą mnie 3 kilogramy... Jak malenko...pomyslec, ze moge to osiagnac za trzy tygodnie! A jednak...byłam juz tak blisko dwa, czy trzy razy i nie zrobiłam tego w ciagu ostatnich 13 lat!!!! Zestawiam sobie te trzy tygodnie z tymi 13 latami. Własnie to mi uswiadamia, jakim problemem jest otyłosc. Otyłosc jest problemem tkwiacym w psychice, ma podłoze nerwowe, to bardzo złozony problem. Wiem, że ta magiczna cyfra 80 dla mnie, to, jak granica, która jesli przekrocze, to znajde sie w zupełnie innym swiecie. To tak, jakby slepiec nagle zaczał widziec, jakby dziecko znalazło swoja zaginiana matke, jakby uzdrowic nieuleczalnie chorego. Musze pokonac te 3 strasznie ciezkie kilogramy, zeby znalezc sie "po 2 stronie lustra".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nostalgiaa
Jasne, ze kopiuj, chociaz tak naprawdę, to nie jest takie nadajace sie do kopiowania chyba....to takie marudzenie osoby, która ma już dosc!!! Tak, jak mówie, to jest oparte na tym, co mówia te kobiety, które schudły, i utrzymują wage. Pochudły po 50 kg. Wy też piszcie, czekam i pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie dlatego mi się podoba że jest takie z życia wzięte, szczere i prawdziwe. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siemka dziewczyny! Nostalgia, bardzo mądrze tu napisałaś. Ja nie ważę wprawdzie sporo, ale jestem od paru lat w bardzo dziwnym kręgu. Tyję i chudnę. Tylko kurde po co?! Dlatego właśnie tak ważna jest odpowiedzialność, bo to my za siebie odpowiadamy i bardzo mądrze zauważasz, że grubi ludzie szukają wymówek. A to urodzinki, a to wieczór ze znajomymi, a to wizyta u babci, a to facet zabiera nas do restauracji. Cholera jasna! Przecież na mieście idzie też zdrowo zjeść ( nawet w mc są sałatki z grillowanym kurczakiem i owocogurt!). Na urodzinach też poza schabowym podają jakieś sałatki czy coś zdrowszego. Więc dziewczyny nie szukać wymówek. Mówi to wam osoba która od lat jest głupia i chce to zmienić. Dlatego teraz się nie głodzę, tylko jem zdrowo, bo dieta ma być na całe życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariett
Zgadzam się z venką. Ja jem 5 bardzo małych porcji ćwiczę chodzę z psem na spacery i jest naprawdę fajnie gdy człowiek zje troszkę i nie musi się opychać bo to zazwyczaj z nudów. Pierwsze dni to była męka ale warto było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ten schabowy jest zdrowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
białko i tylko białko! nie dostarczymy wystarczającej dawki dziennej przez serki,twrogi itp.Tylko specjalne dobrze uzyskane białko w połączeniu z ryżem,makaronem i warzywami da pożądany wynik.Zaczniemy odbudowywać tkankę mięśniową i spalać błyskawicznie tłuszcz i gubić centymetry,bo nie waga jest ważna a centymetry i odpowiedni skład naszego ciała.Jednak aby białko bardzo dobrze się wchłaniało musimy oczyscić nasze jelita ze złogów ,toksyn i grzybów które gromadzimy przez lata.A jak wiem juz nie ma zdrowej żywności,wrzucamy niestety w siebie chemię.Pamiętajmy..musimy o siebie dbać tak samo z zew jaki i od wew.Jesteśmy tym co jemy i jak to trawimy a wszystko zaczyna się w jelicie. Jestem na dobrej drodze i mam juz efekty,życzę Wam wytrwałości:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pisałam, by zamiast schabowego jeść sałatki :P To fajna metoda jest: 5 posiłków, którymi się nie opychasz, tylko najadasz. Z czego 2 śniadanie i podwieczorek są przekąską typu jabłko z marchewką, batonik musli, jogurt light. Poza tym unikajcie jak ognia piekielnego makaronów, ciast, pierogów, klusek! One nic nie dają organizmowi. Za każdym razem kiedy przygotowujecie posiłek pomyślcie, czy jest on zdrowy. Ja tak robię i jest fajnie, bo czuję się dobrze. Za słodyczami nie tęsknię. Za schabowym też nie, bo robię sobie kotlety sojowe, albo gotuję pierś z kurczaka. No i ruch, ruch i ruch! Ale coś, co lubimy, bo mnie szlag trafia jak czytam laski co ćwiczą po 4-5 godzin, a po paru dniach znikają, bo mają dość. Dlatego bądźmy racjonalne! Ćwiczmy, nie katujmy się. Mam nadzieję, że wszystkim nam uda się osiągnąć cel. Ja dążę do 49- 50 :). Czyli dużo mi nie zostało... Tym razem chcę utrzymać to co przez okres diety uzyskałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×