Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutnaja88

Prosze zmotywujcie mnie do rozstania

Polecane posty

Gość jakie to życie ma sens
ci faceci chyba nie są warci nas, mają wspaniałe dziewczyny, tak uważam,że każda z nas jest wspaniała, ale chyba naszą wadą jest miłość, nasza cierpliwość, wyrozumiałość, troska. faceci najbardziej pragna i podziwiaja oraz szanują te kobiety ktorych nie mogą miec,te które nimi pomiataja. widze to nawet po sobie, moj pierwszy zwiazek, gdy odpuscilam sobie juz to on zaczal sie starac, ale wtedy moja milosc sie juz wypalila, probowalam ją przywrócić, on się starał ale nie dało już rady, dlaczego wy faceci jestescie takimi kretynami? dlaczego dopiero gdy przegniecie pałe to zaczynacie się zachowywać jak ludzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tibu ta ti
Uwierzcie mi, wypruwałam sobie dla niego przysłowiowe flaki. Zmieniłam się bardzo, dojrzałam, zawsze walczyłam, kiedy miał okres zwątpienia, chciał odejść to wałkowałam mu, że jesteśmy rodziną, stawałam na rzęsach. Może to brzmi trochę głupio ale budowałam razem z nim jego charakter, mówił nie raz, że jestem pierwszą osobą przez którą czuje się kochany. Zawsze mógł na mnie liczyć, zawsze słuchałam nawet gdy nie podzielałam jego zainteresowań, nigdy go nie oszukałam, byłam zawsze fair, nigdy nie zdradziłam. Zdaje sobie sprawę z tego, że mało która by tyle wytrzymała i tyle dała od siebie. On wiele razy zawiódł, kiedy go potrzebowałam.\ A jednocześnie z roku na rok było coraz lepiej. Zmieniał się pozytywnie. Nigdy nie latał za innymi, baa nawet nie zerkał, zawsze mówił mi, że jestem jedyna. Ludzie dookoła nas mówią, że jest za mną, że widać, że mu zależy i coś w tym jest bo kocha mnie na swój sposób i wiem to. A jednocześnie w przypływach złośc***otrafił mnie zrównać z ziemią. Nawet zdarzało się, że nazwał mnie kur.... wą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tibu ta ti
Podzielam Twoje zdanie i też to zauważyłam. Mój kuzyn ma taką latawicę wredną, wiele razy go zostawiała, zdradzała go, raz spakowała torbki i poszła w długą z jakimś innym gościem. A kiedy po paru tygodniach wróciła bo z tamtym coś nie wyszło, od razu skakał radośnie dookoła. No i wkrótce po tym wzięli ślub. Mają dziecko ale tak szczerze mówiąc nie wiadomo do końca czyje jest, bo w tym czasie miałą chyba z trzech facetów... no ale on kocha i jest wniebowzięty, bo dumny, że jest teraz jego ŻONĄ. To jeden z wielu przykładów, gdzie dziewczyna ma go za nic a on lata jak głupi. A te o wrażliwych sercach są wykorzystywane, zdradzane, oszukiwane, olewane. Gdzie tu logika panowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzarnaMyszka
oj dokladnieeee, ;/// takei to maja szczescie nic innego nie pozostaje jak byc nieczula sorry za wyrazenie suka ;//// ale nie kazda taka jest, Nas laczy jedno ze kochamy i chcemy dobrze, i nawet jak nas wyzywaja i wiele innych przykrosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie to życie ma sens
nie no nazwanie k*******ą to już ostre przegiecie ;/ nieraz poznajac faceta balam sie,ze kiedys tak zacznie mi mowic, slyszalam kiedys od kolezanki co byla z chlopakiem 5 lat jak ją wyzywał, nawet szarpał,a wczesniej podobno idealny a tak poza tym to jak Cię czytam to jakbym czytała siebie, tylko ,że Wy już kilka lat razem i dzieci macie a ja z moim kilka miesięcy dopiero (i już na początku same problemy, nie zadne motylki w brzuchu) , ale walczylam o niego, bo wiedzialam,ze warto, przede mna nie przespal sie z zadna dziewczyna, nigdy sie nie poklocilismy, a jak cos to on strzelal focha albo ja ale nie bylo przykrych slow (z moim exem bylo, ponizal mnie tak jak ten Twoj ) te złe słowa wypaliły wszystko, miłosc zmienily w nienawisc, nie pociagal mnie juz, nie sypialam z nim, z moim obecnym jest podobnie, do wczoraj czulam,że kocham ale teraz już nie wiem, nie wiem czy chce sie z nim spotkac, czy chce otwierac jeszcze serce, czy ma to w ogole sens jesli rano odrzucal moje pocalunki, proby przytulenia, to czy ja bede chciala go teraz calowac? nie jestem rzecza...A jak to u Was bedzie jesli sie rozstaniecie? co z dziecmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie to życie ma sens
gdy ze mną zrywał czułam,że tracę grunt pod nogami, mielismy tyle planow itp. ale teraz juz mysle inaczej, mysle o tym,ze nie bede o niego zazdrosna, ze nie bede oczekiwala niczego, ze moze poznam kogos z kim czas bedzie tak szybko biegl,ze nawet sie nie spostrzege jak minie cale zycie, kogos kto nigdy mnie nie opusci, nie zdradzi, kto nie bedzie zastanawial sie czy byc ze mna czy z inna, ale to chyba tylko takie marzenia, chyba tacy faceci nie istnieja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tibu ta ti
u nas jest taka sytuacja, że nie rozstaliśmy się w gniewie. Przyjeżdża do nas, do dzieci i normalnie rozmawiamy bez żadnych kłótni o nic. On ma ze sobą problem i sam zdaje sobie z tego sprawę tylko, że jest takim typem człowieka, że ciężko mu z tym gdziekolwiek pójść, bo wie, że będzie musiał przed kimś przyznać, że sobie z czymś nie radzi. Wiele razy mi powtarza, że nie mam go słuchać kiedy już ma ten swój odjazd, bo nie myśli tak, że ja zasługuje na kogoś lepszego, że mnie kocha i chce żebym była szczęśliwa. To był mój pierwszy poważny związek, dlatego też jestem ciekawa jak by było z kimś innym i nie chodzi mi o seks a o samo dzielenie życia. Czy każdy facet taki jest? Czy może nie, jak to jest być docenianą. Chciałabym ŻYĆ w swoim życiu, a u nas było już dużo rutyny i nuda. Chciałabym zobaczyć jak to jest kiedy ktoś zabiega, jak to jest się umawiać na randki, i to myślenie czy się uda, te motyle w brzuchu itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzarnaMyszka
A wiecie co czego mi najbardziej szkoda i jestem zazdrosna ;/// wiem glupie to kiedy niepelnosprawne poparzone dziewczyny maja fajnych facetow u boku...... i widac ta miloscccccc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tibu ta ti
mnie denerwowało to, że to już 7 lat a my nadal stoimy w miejscu. Już abstrahując od samego ślubu, chodziło mi o dojrzewanie naszej relacji. Chociaż patrząc na początek i to jak przez lata się u nas zmieniało na lepsze, jednak te jego wybuchy pozostają bez zmian i on nic z tym nie robi. Nieraz miałam już wrażenie, że mu to odpowiada. Podczas jednej z ostatnich rozmów powiedział, że jak wypije to w ogóle ma agresora, powiedziałam mu ''to nie pij jak Cię częstują, powiedz im jak jest'' na co on stwierdził, że nie bo będą gadać, że on świruje, że to tylko gadanie z jego strony. Wkurzyło mnie to i odebrałam to tak, że bardziej interesuje go co pomyślą jacyś tam znajomi czy znajomi znajomych niż to, że ma rodzinę, której na nim zależy, która się o niego martwi i że dla nas nie może tak odwalać i musi się opanować. A wierzcie mi, on jest nieustraszony. Nie boi się absolutnie niczego i nikogo. Jeszcze nie było na niego mocnych przez co pewnie tylko rośnie w siłę.... to jest wręcz chore. a na co mi ten stres, czy wróci, czy nie, kiedy nie odbiera to już myśli się pojawiają, że może coś się stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tibu ta ti
Myszka ale to jest piękne i ja się cieszę kiedy widzę, że mimo różnych niepełnosprawności druga połowa jest przy takiej osobie. To są naprawdę cudowni ludzie i chwała im za to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie to życie ma sens
Czarna Myszka wstyd się przyznać,ale ja też tak czasem czuję, myślę... Chociaż osobiście nie znam żadnej chorej osoby, która ma partnera, a co dopiero przystojnego, takie rzeczy widzę głownie w telewizji i czasem mi się wydaje,że oni żerują na tych chorych osobach dla sławy tzn. np co innego jak pokazywali żonę jakiegoś sportowca to wiadomo,że pokochali się gdy jeszcze był zdrowy i ogólnie,że kobiety rzadziej zostawiają facetów w takich sytuacjach, ale ciężko mi sobie wyobrazić że zdrowy przystojniak nagle zaczyna podrywać spotkaną na ulicy dziewczynę na wózku, no chyba,że ma tylko gips na nodze... zresztą ja nie wiem czego chcą faceci, mam taką jedną śliczną koleżankę co faceci ją olewają strasznie, mają szansę, idą na randkę a potem ją olewają! może ma troche chamski charakter (nadmiernie pewna siebie) ale ogolnie jest dobra i przede wszstkim ladna, ja z kolei jestem przecietna, zwykle mialam spore powodzenie u facetow, ale gdy juz ktoremus dalam szanse na zwiazek to cos zaczynalo sie psuc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie to życie ma sens
tibu ta ti jeśli czujesz,że możesz bez niego żyć, funkcjonować to jesteś na dobrej drodze, chociaż może nie mów mu,że to koniec, może poproś o czas, wtedy zawsze będziesz mogła wrócić, a on będzie mógł się zmienić, przemyśleć coś. ja początkowo czułam,że nie mogę żyć bez mojego, więc latałam za nim jak głupia, wczoraj albo dzis poczułam,że już mogę bez niego, już nie czekam na tel od niego (a zadzwonił ) ciekawe jak on się będzie teraz czuł,co prawda przeprosił mnie, ale czy to jego wina,że jest taki jaki jest? i też nie chce isc do psychologa czy cos, przede mna sie przyznal,że coś z nim nie tak ale mówi,że przed obcą osobą się zwierzac nie bedzie umiał.wychował się bez ojca, więc na 90% bez fachowej pomocy bedzie dalej tak postepowac, nie zaangażuje sie w nic nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tibu ta ti
" przede mna sie przyznal,że coś z nim nie tak ale mówi,że przed obcą osobą się zwierzac nie bedzie umiał" jakbyś mojego cytowała...... wiesz co, to nie pierwsze rozstanie i wcześniej właśnie tak było, że strasznie przeżywałam, płakałam, chciałam walczyć, byłam pełna nadzieji, że będzie lepiej, że damy radę. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego a teraz? Nie brakuje mi go, nie tęsknię. Żyje tak jakby było tak od zawsze, jakby się nic nie zmieniło w moim życiu. Co więcej, nie chcę wracać do tego stanu jak było, bo każdy dzień wyglądał tak samo plus raz na kilka miesięcy jego napady i generalnie ta nerwowość. Na początku nie rozumiałam samej siebie, nie wiedziałam dlaczego tak jest i bałam się tych uczuć ale po czasie doszłam do wniosku, że najprawdopodobniej do tego punktu w którym jestem dzisiaj trzeba po prostu dojrzeć. Tkwimy w związkach które w jakiś sposób nas niszczą, które zaniżają naszą samoocenę, nie satysfakcjonują tak jak tego potrzebujemy a robimy to z różnych powodów np. ze strachu przed samotnością lub nawet przyzwyczajeniem czy uzależnieniem od danej osoby na zasadzie może już toksycznej relacji. Te związki mają uniesienia i upadki, rozstajemy się i wracamy, raz czujesz miłość a raz ogromny gniew i żal i to tak się ciągnie. A pewnego dnia przychodzi ten moment, w którym dojrzewasz do tego by to przerwać, zakończyć. By iść dalej przez życie i szukać swojego prawdziwego szczęścia. Po prostu stajesz się gotowa na coś nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tibu ta ti
Rozmawiałam na ten temat z bardzo mądrą, starszą kobietą i ona powiedziała mi: "Masz dobre serce, jesteś kochaną osobą. Skoro doświadczyłaś tak wielu paskudnych przykrości ze strony tych najbliższych osób to uważam, że życie specjalnie zostało dla Ciebie tak uszykowane. Musiałaś przejść przez te wszystkie lekcje by dojść do tej osoby, która jest naprawdę wyjątkowa i niepowtarzalna i byś potrafiła tę osobę docenić." Myślę, że to piękne i mądre słowa i chciałabym, żeby tak było :) (a nie tylko on mnie skrzywdził, moi rodzice np. w ogóle się mną nie interesują, większość bliskich zwraca się do mnie tylko gdy czegoś ode mnie potrzebują, smutne ale przywykłam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie to życie ma sens
tak sobie myślę, po tym co napisałaś,że jakaś mądra kobieta tak powiedziała,że my chyba miałyśmy cały czas nadzieję, ale teraz ta nadzieja się zmienia - wcześniej wierzyłyśmy,że to ten jedyny, ten specjalny i że on się zmieni, ale teraz chyba nadzieja się skończyła i przyszła nowa nadzieja- że pojawi się inny mężczyzna, chociaż ja się obawiam,że z każdym mogą być problemy, jak nie takie to inne. Chyba nie może być idealnie. Nie wiem czy to na tym temacie przeczytałam czy na innym "mysl o sobie i o tym jak ty się czujesz , wchodząc w związek chyba nie pchałaś się w niego po to by cierpieć, by być olewaną i zazdrosną/zdradzaną" . Dzisiaj tyle tematów o związkach, o facetach...o ich zatajonyc przyjaciółkach, o mężu o którego trzeba walczyć bo już nie kocha... ja już nie mam siły, chyba racja i związek nie jest po to by ciągle walczyć, cieszyć się jedną miłą chwilą na dziewięc chwil niemiłych, może jestem dziwna, ale to ,że mój chlopak poszedl sobie raz na impreze beze mnie umiałam mu wybaczyc,ale to że odtracił moje przytulenie jest dla mnie czyms strasznym...nie wiem co bedzie dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie to życie ma sens
a co do bliskich i rodziny Cię rozumiem, też jestem praktycznie sama jak palec na świecie i może dlatego tak zdesperowałam. Poznałam go, wszystko się układało, zaczęłam sobie wyobrażać niewiadomo co. A on nawet zamieszkać ze mną nie chce.Tzn raz mówi,że chce a raz że nie bo za krótko się znamy i nie jestesmy na typ etapie (innym razem znów mówi że moglibysmy miec dziecko), szkoda,że faceci boją się iść do psychologa, oni chyba liczą na to,że z inną dziewczyną im się ułoży lepiej, ale jak może się ułożyc jak mają zwichrowaną psychikę i sami nie wiedzą czego chcą, myślą,że jak nie ma motyli w brzuchu to trzeba szukać następnej zamiast docenić stabilną sytuację, to że mają na kim polegać, z kim porozmawiać, ktoś kto ich zawsze wysłucha, zrozumie, przytuli, dla nich ważniejsze są mocne wrażenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
Powodzenia dziewczyny :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja888
Własnie...powodzenia! Fajnie że wątek tak sie rozwinął. Mi nadal źle. Wczoraj podjęłam decyzję że nie będę do niego się odzywać. Najgorzej że mamy swoje rzeczy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzarnaMyszka
Smutna wroc tutaj, bedzie sie lepiej pisac ja juz tu nawet mialam nie zagladac ;/// u mnie ok, ale widze ze u Ciebie bez zmian hmmm moze i dobrzeee juz troche czasu mineloo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja888
No w sumie skoro od dziś zamierzam nie mieć kontaktu to pewnie od dziś będę się leczyć. Najgorzej że mam jego rzeczy.... i nie wiadomo kiedy nagle spadnie od niego tekst że chce je odebrać :( CzarnaMyszka-a czemu nie dołączyłaś do nas na prv?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I wątek umarł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smutna co u ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja888
Niestety wciąż kiepsko. A jutro minie miesiąc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez mam podobna sytuacje, i u mnie mija 2 miesiace a nadal kiepsko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jezeli bedziesz chciala porozmawiac to daj jakis namiar na siebie, albo ja dam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja888
Jasne daj maila :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ziemianin
Czas leczy rany. Tylko tyle C***owiem Smutna. Nie smutaj ryjka :) jeszcze kiedys bedziesz szczesliwa. Wiem ze po rozstaniu chcialoby sie wtulic w zaufane ramiona, ramiona kogos kogo wydawac by sie moglo znalismy. Ale to jest wlasnie to gowno zycia. Ludzie sie zmieniaja. Nie zawsze na lepsze. I tamtego clzowieka ktorego pragnelas juz nie ma. I nigdy juz nie wroci. Z relacji wiem, ze facet i jaranie to zniszczenie dla zwiazku. Jesli musi byc na piwo to kolejny strzal w leb. Sa normalni ludzie na tym swiecie. Mezczyzni, nie faceci. Mezczyzni czuli, troskliwi i dobrzy. Nie robiacy awantur, potrafiacy sie kontrolowac z alkoholem a jesli juz sie upija to nie odpieprzaja cyrkow ani nie robia jazd. Zapomnij o nim. Zniszczylby Ci zycie doszczetnie, skonczylabys u psychiatry lub psychologa w najlepszym wypadku. Kiedys powiesz sobie, ze to byla dobra decyzja, bo moze jeszcze teraz tego nie wiesz, ale pewnego dnia przekroczylby granice. On pewnie jest zbyt dumny by przyznac sie przed innymi, przed Toba, ze potrzebuje leczenia. Tak, gowniane dziecinstwo zawsze odbija sie na psychice i malo takich ktorzy potrafili sobie poradzic z tym cieniem bez pomocy z zewnatrz. Kilka dni temu i ja prawie rozstalem sie z moja A. Nie widzielismy sie 3 dni, a mieszkamy ze soba od pol roku. Roznice. Oczekiwania. Brak doceniania siebie. To pierwsze kroki do rozstania. Ale nigdy nie zalezalo nam na nikim innym tak jak zalezy nam na sobie. I dlatego oboje chcemy sprobowac terapii. Dlaczego? Ja musze nauczyc sie wymagac mniej, bo taki juz jestem, przez to ze daj***ardzo duzo, wymagam. Wdziecznosci, zwyczajnego dziekuje za obiad czy posprzatanie w domu, jak zwykle, nawet po jej gosciach. Oczekuje oczywstego. A., mimo iz jest delikatna i ciepla kruszynka spragniona uczuc, to potrafi byc bardzo zimna, nieczula i zamknac sie z byle powodu w pokoju i nie wyjsc do nastepnego dnia kiedy to zmienia sie spowrotem w slodka i kochajaca dziewczynke. Uraz po ojcu. Zawsze ja krytykowal, czula sie niesprawiedliwie oceniania i najmniejsza sugestia czy uwaga jest dla niej jak krytyka, ktorej sie boi. My nie musimy byc razem, ale chcemy. I gdybym sluchal innych, to dawno juz bym ja zostawil. Lecz zbieralem sie w sobie za kazdym razem i odnajdywalem nowe poklady sil. Bo zalezy mi na niej, bo wiem, ze jestem dla niej wszystkim - jedynym przyjacielem, spelnieniem najskrytszych pragnien i kims, kto zawsze stara sie ja zrozumiec i zawsze wyslucha, kims, komu po raz pierwszy moze powiedziec cos czego nikt inny nigdy nie uslyszal. Dzis uslyszalem: kocham to jak o mnie dbasz, nigdy nie czulam sie tak doceniana, nikt nigdy tak o mnie nie dbal.. i zasnela jak dziecko otulona pachnaca i cieplutka koldra. Kiedy juz bedziesz gotowa, nie spedzaj czasu w domu, szczesciu trzeba pomoc i samo nigdy nie przyjdzie. Choc bywaja i takie przypadki. Bywaj w miejscach ktore lubisz robiac to co lubisz. Nigdy nie wiesz na kogo trafisz. A jesli to nie wystarczy, to wybierz sie w jakas podroz. Niekoniecznie daleko. Mozliwosci jest wiele. Najlepszy rozdzial zycia jeszcze przed Toba :) good luck!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja888
Bardzo dziękuję Ci za ten post! Na prawdę! :))) Z dnia na dzień mam się ciut lepiej, choć jeszcze dobrze nie jest. Żyję między racjonalnością i przekonaniem, że dobrze się stało, a uczuciami - te są wiecznie żywe... Ale wiem, że moje życie byloby przegrane z tym człowiekiem. Mimo, że nadal go kocham a mija niedugo 1,5 miesiąca.... Ale... faktycznie. on się nie zmieni... Nałogi jednak prędzej czy później wezmą górę. Trzymam mocno kciuki za Ciebie, A. i Waszą miłość!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ziemianin
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lena1234
haaaalo jest tu ktos jeszcze? ja sie zapadlam pod ziemie bo remont mialam musialam sie wyniesc z domu na jakis czas zamieszkalam u kolezanki zajmowalam sie jej dziecmi i w szkole mialam meksyk i nie mialam glowy. a zaczelam przegladac forum z tamteg czasu i trafilam na ten watek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×