Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutnaja88

Prosze zmotywujcie mnie do rozstania

Polecane posty

Gość Amelia2977
On Ciebie niszczy, gdzie ta Twoja radość ? To ma być partner życiowy ? Ma focha trzaska drzwiami i idzie bo tak łatwiej zostawić i pojść ? A jak bedziecie mieli slub i dziecko to też on musi pojść ? Wezmie rozwod, bo co ? Bo nie tanczysz juz tak jak Ci zagra ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja88
Ale dobrze to wiem. Sama mu to jutro zamierzam powiedzieć..... Czy jakby były dzieci to pojedzie do mamusi na tydzień bo "nie ma mi nic do powiedzenia" (jak często mówi)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
Na moje Twoj facet jest niedojrzały emocjonalnie, zachwiany emocjonalnie i nieodpowiedzialny. Byc w zwiazku to tez jest jakas odpowiedzialnosc za druga osobe. A co bedzie jak dojdą problemy duzo powazniejsze ? Co zamiast Cie wesprzec tez trzasnie drzwiami i ze wszystkim Cie zostawi samej sobie. Spojrz Ty jestes w tym zwiazku i tak zdana tylko na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
Pojdzie do mamy, to już przesada. Masz na głowie dziecko do wychowania a nie partnera :S

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
Z tego nic dobrego nie wyjdzie, jedynie co moze wyjsc to tylko tyle ze zostaniesz sie samotna mama, bo go to tez przerosnie i zwieje do mamy. Bedac z nim bedziesz musiala przygotowac sie na samotne wychowanie dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja88
Wiem. Jakbym miala z nim dziecko to bym miala 2 dzieci. I z tym "większym" większe problemy niż z małym... Wiem, wiem , wiem... Boże żebym jutro się nie dała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
Nie daj sie urobić, nie wierz w obietnice bo to są tylko slowa. Trzymam kciuki byś sobie poradziła i oby spadł Ci cięzar z serca gdy go zostawisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze Ci życzę, wiem co czujesz. Czułam podobnie, musi uplynac czas wtedy spojrzysz na to obiektywnie ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś zobaczysz będziesz się z tego śmiała co jak co ale za kim Ty płakałaś, za kimś kto Cię świadomie krzywdził znęcał sie psychiocznie i czerpał z tego przyjemność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja88
Pewnie zaraz PO nie spadnie ten ciężar tylko będzie mega źle. Ale liczę na to że wszystko się dobrze obróci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
Powodzenia Ci życzę i nie daj się nawet wtedy gdy masz słabości, nie warto :-) Dobranoc :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja88
Dzięki śliczne. Amelia powiedz że wejdziesz tu jutro i jeszcze dokopiesz PO rozstaniu :P bo czuję krokodyle łzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na wizazu juz pisalas,to samo ci ludzie powiedzieli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
Kochana nie chce Ci dokopać, tylko ostrzec bo też byłam w podobnej sytuacji. Zacznij walczyć o siebie o własne ja. Bede tu zaglądać na tyle ile bedzie mi to dane :-). Pozwól sobie na łzy, krzycz z bolu daj sobie czas na załobę. Musisz się oczyścić z tych emocji. Musisz złapać rownowagę ona jest bardzo istotna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja88
Coś w tym złego? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
Bo kto C***omoże jak Ty nie sama ? Uwierz w siebie, badz dzielna :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja88
Mówię dokopać w sensie pozytywnym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mialam ten sam dylemat kilka lat temu.Tworzymy 13 letni zwiazek do dzis,nie rozstalismy sie i nie zaluje-inny facet,ale ile to kosztowalo nas nerwow? Zwiazek tez byl burzliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
Jak ktoś ma na tyle siły i wytrzymałości, czemu nie może w tym trwać skoro to go nie wyniszcza. Spojrzałam na siebie twierdzac, ze mnie wyniszczaja takie hustawki nastrojow, niczego nie mozna byc pewnym tutaj. Niszczylo mi to tylko psychikę, byc może na takie szalenstwa jestem dosc slaba. Ja mam jednak pewne granice wytrzymalosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja88
A jak dochodza nałogi jak u "mojego" to w ogóle optymizmem nie wieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
To autorka musi sama podjac decyzje czy jest w stanie temu podołać, czy tez jest na skraju wytrzymałości i woli odejsc by życ w spokoju. Decyzja ostateczna nalezy do niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytała o sobie. U mnie też tak wyglądał związek, tylko, że ja głupia poszłam krok dalej- wyszłam za mąż i urodziłam dziecko. Dziś minęło 10 lat. Przez cały ten czas- awantur o byle co, obwiniania mnie o wszystko, udowadniania, że jestem brzydka i głupia, kilku zdrad ja ciągle jestem zamężną kobietą. Mąż wmówił mi, że jestem do niczego. W pewnym sensie uzależnił mnie od siebie- nawet nie wiem kiedy i dlaczego. Czasami myślę,że to jak "sypianie z wrogiem", najwięcej satysfakcji sprawia mu kiedy okaże mi pogardę, udowodni, że jestem głupi oraz wyśmieje mnie. Jego komplementy są sarkastyczne, naśmiewa się z mojego wykształcenia (ja mam wyższe, on średnie),obwinia o każdą najdrobniejszą rzecz, udowadnia, że ma racje. Jest agresywny i kłótliwy po alkoholu. Kiedy mnie zdradzał ( a ja mu wybaczyłam :( ) ciągle mówił, że to przeze mnie to robi, że to moja wina, bo tak zrobiłam, bo coś tam powiedziałam, to musiał iść do kochanki. Kiedy w końcu chciałam się rozwieść (polubownie, bo bałam się, ze w sądzie wyjdzie moja wina, bo krzyczałam na niego-tak mi mówił ) to wrócił z kwiatkami. Nie chciałam go, ale bałam się go definitywnie wygonić-przyjęłam, przebaczyłam :( Nawet kiedy jego ojciec umarł na raka powiedział mi, że to moja wina, bo kiedyś coś źle o nim powiedziałam i wykrakałam.Lista jest długa, ale najstraszniejsze jest, że ja nadal z nim jestem. Nieraz czuję obrzydzenie do siebie samej. Boję się rozwodu, boję się wszystkiego, boję się, że to moja wina, że sobie nie poradzę, że jestem do niczego. Nie potrafię już żyć inaczej. Przed znajomymi świecę oczami i udaję- choć i tak dużo osób mówi mi np:twój mąż to ma ciężki charakter.Nie potrafię się wyzwolić, czasami tylko o tym marzę,że jestem wolna. Żyję w poczuciu winy, w osaczeniu. Zapomniałam co to miłość, żyję w kłamstwie. Na zewnątrz jesteśmy zwykłą rodziną, jestem wykształcona, ale jednocześnie taka głupia. Chcesz tak skończyć? U mnie zaczynało się jak u ciebie :( Ps W takim związku nie można marzyć, bo marzenia się nie spełniają. Kiedy byłam młodsza i głośno mówiłam-marzę o tym i tamtym- była awantura. Że jestem rozpuszczoną suką, córeczką bogatego tatusia. Kończyło się moim płaczem i zapewnieniami, że to tylko głupie marzenia, które nie muszą się spełnić, tylko są- tak po prostu. Dziś już nie marzę tylko wegetuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lena1234512
smutnaja88 jestescie ze soba krotko i poki nie slyszalas od niego TY KU*RO itd itp dopoki nie robi C**problemow z tego ze chcesz isc na zakupy z kolezanka spotkac sie z kolezanka takich ze gdy wracasz z nich to on sie z toba rozstaje no bo niewiadomo gdzie faktycznie i z kim bylas (ty oczywiscie prosisz i blagasz zeby tego nie robil tlumaczysz i tlumaczysz ze nic zlego nie robisz) powiem Ci ze musisz to zakonczyc!!! uwierz mi! to co ja przechodze no chwilowo nie. ale dzisiaj juz mi w sumie dopierniczyl kilkoma tekstami ktore dzialaja na mnie jak plachta na byka. ratuj sie. niedlugo Cie bedzie manipulowal tekstami typu NIKT CIE NIE POKOCHA TAK JAK JA, WSZYSTKO ZAWSZE ROBILEM DLA TWOJEGO DOBRA itp. no chyba ze juz to robi...nie czytalam wszystkich wpisow... zacznie ci wmawiac a ty zaczniesz w to wierzyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lena1234512
trzymam za Ciebie mocno kciuki i jestem z Toba. napisz co i jak, gdy juz bedziesz PO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja88
Paradoksalnie to chyba jednak ON zerwie. Tak ostatecznie. Napisał sms czy może na chwile wpaść zamienić tylko 2 słowa. To nie jego styl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
Oczekuje tego, że w ten sposób wstrząsie Tobą i zagra Ci na emocjach. Bądź twarda chce rozstania to mu go daj i nie pisz nic do niego, nawet nie szukaj z nim kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bawi się w melodramaty, abyś ryczała jak bóbr, a on będzie szczęśliwy, bo udało mu się sprawić Tobie ból, daj spokój z nim dobrze Ci radzę :-) Poboli, pocierpisz i C**przejdzie.Nie bądź kobietą, która błaga o miłość, to jest upokarzające. Gdyby Cię Kochał nie postąpił tak z Tobą, bardziej patrzyłby na Twoje dobro, robiłby wszystko abyś była z nim szczęsliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja88
Wiem...po prostu w głowie mi się nie mieści jak można tak się zachowywać, rozwalać wszystko i jeszcze zwalać na drugą stronę i rozstawać.... Ja wiem że nie powinnam go wywalić wtedy w nocy. Ale też nie powiedziałąm że ma wypier.... i na tym koniec. Tylko że albo się uspokoi albo ma wypier... Sam wybrał :( chociaż pewnie to było moje kiepskie zagranie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia2977
U mnie wyglądało to tak, że im dłużej trwał ten chory związek tym bardziej dostawałam po plecach, doszło z jego strony naśmiewanie się ze mnie, do Ironii z jego strony, no i również byłam wyzywana od najgorszych, a za swoje wszelkie niepowodzenia byłam obarczana winą tylko ja. Na siłe chciał mnie zmieniać, przecież jak kogoś się Kocha to akceptuje się takie wady jakie ta osoba posiada. Oczekiwał żebym to ja się zmieniła, bo przecież to ja mam problem ze sobą a nie on :D Na czystym przykładzie zobaczyłam w jak beszczelny sposób manipuluje mną, jeśli to jest jego miłość niech kogoś innego uszczęśliwia, dlaczego ja mam się męczyć? Z jakiej racji ? Niech jakaś inna znosi jego całe życie, ja nic nie muszę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaja88
No "mój" wnioskuje że nie dość że zachowywał się jak pała, to jeszcze on mnie zostawi jako tą złą.... Trochę jestem zaskoczona. Ale widać nie pierwszy raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×