Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość DAWID38

WDOWY WDOWCY JAK SOBIE RADZICIE

Polecane posty

Gość DAWID38
Nie przejmuję się podszywami tylko boli że z ludzkiej tragedii można sobie robić chece...:-( Z tą żoną i spotkaniem to właśnie podszyw... Swoją poznałem w Krakowie...:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starakobieta
to bardzo smutne co Ciebie spotkało autorze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DAWID38
:-( DOBRAOC WSZYSTKM!:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starakobieta
brak słów!, że jest na to przyzwolenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DAWID38
Zajrzę tutaj jutro.....jeśli ktoś będzie chciał pogadać...:-) POZDRAWIAM !:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaśminia
Ja dzisiaj zajrzałam i też bym pogadała z miłym samotnym z Krakowa-tylko jeden warunek.Powinien być po 60-tce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaśminia
Tak jak myślałam-niema tu takich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaśminia
Życzę wszystkim samotnym-dobrego samopoczucia w święta i nie tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaaa32
doskonale was rozumiem chociaż ja straciłam narzeczonego, nie zdążyliśmy się pobrać, choć byliśmy razem długo. u mnie mineło 8 lat... jejku strasznie to brzmi i wydaje sie, ze to tak dawno temu, ale to nieprawda, ja mam wrażenie, ze jestem w tym samym miejscu co 8 lat temu. Ból wcale nie łagodnieje z czasem, ani tęsknota, bo byłoby super gdyby wystarczyło po rpostu poczekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z warmii
A ja mam wrażenie, że u mnie złagodniał z czasem. Minęło 10 lat, pamiętam, myślę codziennie, tęsknię. Ale nie ma takiego bólu jak na początku. Może dlatego tak myślę, że u mnie na początku było strasznie, byłam gdzieś na granicy obłędu, teraz tak myślę. Z czasu choroby (krótkiej) pamiętam każdą minutę, ale wspomnienia urywają mi się w chwili informacji o śmierci. Od tego momentu mam tylko obrazy pojedynczych sytuacji, z pogrzebu nie pamiętam prawie nic. Porównując, mi jest lżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaa32
nie wiem, ja mam wrażenie, ze niewiele się u mnie zmieniło mój narzeczony zginał w wypadku, nie miałam czasu na oswajanie się o ile w ogóle istnieje coś takiego. Nie pamiętam 2 pierwszych lat po jego śmierci, nie wiem, co wtedy robiłam, co się ze mną działo, po rpostu nie pamiętam nic z tego okresu. dobrze, ze Ty juz czujesz się lepiej. ja też już niby nie wyję po nocach, w czasie świat itp. ale ciągle ten ból jest, on jest jakby mną i jest ze mną non stop

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z warmii
A próbowałaś związać się już z kimś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaa32
ja nie, ja dopiero rok temu pierwszy raz na głos powiedziałam, ze on nie żyje wydawało mi się, ze dopóki tego nie mówię, to to nie jest prawdą... wiem, ze to głupie, ale po prostu naprawdę nie mogło mi to przejśc przez gardło. dopiero w zeszłym roku o tym porozmawiałam z mamą i nie uciekałam od tej rozmowy, a nawet poczułam się lepiej, lżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaa32
od tamtego czasu może rzeczywiście powoli sie coś zmienia... może poczuje sie lepiej już niedługo i bede umiała to ocenić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z osobą, która umarla nie da się rywalizować. Zawsze "żona" będzie lepsza niż "nowa żona". To nie to samo co "była żona". Dlatego mało kto chce się wiązać z wdowcami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabella29 oooo
Moją mamę straciłam w wieku 20 miesięcy. Ojciec do dziś się nie pozbierał choć mieło już ponad 30 lat. Zamienił moje życie w koszmar. Alkoholizm + choroba psychiczna skutecznie znieszczyła nie tylko moje życie ale i psychike. Pomyślcie więc drodzy rodzice o dzieciach które w tym wszystkim uczestniczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z warmii
U mnie taki stan trwał krócej, ale było źle. Pamiętam jak kilka tygodnii po śmierc****szłam do miejsca, gdzie się poznaliśmy i gdzie nas znali. Podszedł ktoś (nie znałam tego człowieka) i powiedział: niech pani nie płacze, on żyje... Do dziś nie wiem czy to się przydarzyło naprawdę, wątpię, ale wtedy byłam tego pewna, że tak było. Obdzwoniłam przyjaciół, że to może jakaś pomyłka, że wróci... Nie wrócił. Nie przesadzam, wtedy byłam przez jakiś czas w takim szoku, że mógł on wyglądać jak obłęd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slodka didi
u mnie 7 lat. dalej sama,ciezko znalezc kogos gdy mialo sie ideal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaa32
no właśnie, ja też pamiętam takie dziwne rzeczy, których nawet wstydze się mówić, bo mimo,ze jestem przekonana, ze się wydarzyły to jednak też jestem prawie pewna , ze to tylko było złudzenie... ja w ogóle odcięłam się od rodziny -poza rodzicami, znajomych, wolałam być sama, dopiero teraz powolutku mi sie to zmienia, ale raczej nie sądzę, abym bardzo sie zmieniła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z warmii
jaaa U mnie to akurat nigdy się nie zmieniło, zamknęłam się w dość wąskim gronie znajomych. I powiem tak: nie jest mi z tym źle. Jedynie z boku może to wyglądać dziwnie, że z bardzo towarzyskiej osoby stałam się bardziej zamkniętą. Ja nie chciałam nikogo zamęczać swoim smutkiem, a ciężko mi było myśleć i mówić o czymś innym. Teraz już żyję normalnie, ale to zamknięcie zostało. To też jest paraliż innych osób, nie wiedzą jak podejść do takiej sytuacji, czy pytac, czy nie pytac. Trzeba to też zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa z Wlkp
też mam córeczkę, prawie 9 lat. Ale jestem już uleczona z przeszłośc****onieważ minęło więcej czasu niż u Ciebie. Ale nadal jestem słabo otwarta na nowy związek, po prostu minęło wiele lat odkąd jestesmy same i boję się zmian. Boję się też, że córka nie będzie kochana przez ewentualnego partnera:( Z drugiej strony tęsknię za bliskością. Święta spędziłyśmy w gronie rodzinnym, było wesoło, ale wieczorem gdy córka poszła spać, siedziałam sama przy choince i było mi smutno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaa32
no widzisz, Ty miałas i masz wąskie grono znajomych, a ja nie miałam ich w ogóle, nadal z nikim się nie spotykam, nie chadzam z nikim do kina, jak już to sama, sama na zakupy, sama na spacer, sama na basen, sama do teatru, nie mam bliskich znajomych, nie mam tez potrzeby posiadania ich. jednak bardziej się otworzyłam an ludzi w ogóle, tzn. np. chętniej porozmawiam z nieznajomym na ulicy, zagadam czego wcześniej nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaa32
myslicie, ze jest możliwe, ze znów kogos pokochacie i że to uczucie może być prawdziwe i szczere pytanie do Autora i kobietek, bardzo jestem ciekawa waszych odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z warmii
Właśnie o tym pisałam, ale coś mi wcięło... Ja jestem po takiej próbie. Po około 5 latach, nie szukałam, nie byłam otwarta na nowy związek (miałam inne problemy), ale to się po prostu stało. Czy było to prawdziwe i szczere? Wydaje mi się, że tak. Po prostu nie wyszło, a to, że jestem wdową nie miało bezpośredniego wpływu na to, że się rozstaliśmy. Choć ten następny związek zakończył się kolejnym moim dramatem (poroniłam) to nie żałuję. Ten związek mi bardzo pomógł, zobaczyłam, że jeszcze mogę, potrafię. Ważne jest nie porównywać, ani osób, ani uczuć. Ja popełniłam (nieświadomie) zupełnie inny błąd, więc moje wdowieństwo mogło mieć wpływ na to, że drugi związek zakończył się niepowodzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa z Wlkp
uda się, jeśli związek nie będzie wymuszony. To musi być miłość, taka młodzieńcza, szalona, która pozwoli zamknąć przeszłość na klucz. Taka miłość, że jak nie widzisz tej osoby to cierpisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaa32
ale jaki wpływ/ mozesz napisać...jesli nie to oczywiście zrozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaa32
super, że ten związek się wydarzył w Twoim życiu, bo na pewno tez duzo w Tobie zmienił, niejako pomógł Ci wyjśc na powierzchnię. Ja czuję, ze ciągle gdzies się miotam pod powierzchnią, rozpaczliwie próbuję utrzymac się na powierzchni, ale to wymaga ode mnie tyle siły, ze już mi sie czasem nie chce po rpostu, nei widzę sensu. wdowa z Wlkp masz rację, ale czy Ty wierzysz w coś takiego, w takie coś, ze to jeszcze się wydarzy w Twoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z warmii
Taki, że kompletnie nieświadomie wybrałam wtedy bardzo podobną osobę (albo inaczej: dałam się jej wybrać). To samo miejsce poznania, ten sam zawód, to samo miejsce pracy (nie znali się), podobieństwo w wyglądzie, te same zainteresowania, ten sam sposób spędzania wolnego czasu. Ja to podobieństwo widzę dopiero teraz, choć znajomi zwracali uwagę na to już wtedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×