Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ona_9

KTO dopiero po 30 ułożył sobie życie??

Polecane posty

Gość ona_9
zgodzę się, że im jest się starszym tym trochę szybciej udaje się ocenić czy dana osoba jest dla nas odpowiednia i też znam pary, które najpierw 10 lat za sobą były, a dwa lata po ślubie się rozwiodły. Więc nie ma reguły, ale myśle że jedno jest pewne, to że z wiekiem łatwiej ocenić i zobaczyć czy jest szansa, że to pójdzie do przodu czy też nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łąk
Jedno jest pewne, że wraz z wiekiem kobieta czuje większą presję czasu, zegar biologiczny tyka itp. Stąd ten pośpiech, który może prowadzić do złych decyzji. Wiadomo, że nie ma reguł. Są pary które szybko się pobrały i jest ok. Ale miały po prostu dużo szczęścia. Pośpiech jest złym doradcą, szczególnie w tak ważnych kwestiach. Jeszcze, jak sobie wyobrażę ludzi, którzy ze sobą nie mieszkają tylko randkują dwa, trzy razy w tygodniu, to o czym my mówimy? A potem są rozwody bo okazuje się, że się nie dogadują, bo proza życia codziennego i podział obowiązków ich przerasta. Mój kolega umówił się ostatnio z dziewczyną z portalu randkowego. Dziewczyna po trzydziestce, w amoku reprodukcyjnym. Na drugiej randce oznajmiła mu, że jej cel na ten rok to ślub i ciąża. Dziewczyna jeszcze nie ma chłopaka a już planuje dziecko. Włos się jeży na głowie. Z takim podejściem jestem pewna, że zniszczy sobie życie pakując się w pierwszy lepszy beznadziejny związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Ci powiem, ze nie ma reguly. Oczywiscie nie ma sensu chwytac sie byle czego aby tylko tek ktos byl ale to ile czasu kogos znasz przed slubem wcale nie jest gwarancja szczescia. Mojego pierwszego meza znalam bardzo dobrze, wyszlam zamaz w wieku 20 kilku lat i teraz uwazam ze to byla straszna glupota bo w tym wieku czlowiek sie jeszcze bardzo zmienia. Nie bylismy ze soba szczesliwi, skonczylo sie rozwodem. Potem bylam super ostrozna. Nie spieszylam sie, dawalam sobie czas zeby ludzi poznac, noi w koncu wdepnelam w kolejny zwiazek gdzie mimo wszystko tez sie nam nie ulozylo :O Juz myslalam ze jakas felerna jestem :O Obwinialam sie o wszystko i szukalam dziury w calym, myslalam ze sie musze zmienic i takie tam dyrdymaly. W koncu zajelam sie swoim zyciem i w wieku 38 lat poznalam obecnego meza :-D Jakby piorun strzelil, wiedzialam ze to ten i juz :-D Wprowadzilismy sie razem po 3 tygodniach znajomosci! Poszla za okno moja filozofia ostroznosci, poznawania kogos powoli, bez pospiechu itd. Oswiadczyl mi sie 6 miesiecy pozniej :-D I co? Mijaja 4 lata a my nadal szczesliwi jak glupki :-D Tak ze dziewczyny, polecam nie trzymac sie kurczowo zadnych regul. Jak sie ten wlasciwy znajdzie to bedzieci eo tym wiedzialy w ciagu doslownie tygodnia badz dwoch. I wcale nie trzeba sie wtedy poznawac latami. Poznawanie sie przez lata wcale nie gwarantuje szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu z 15:44 to masz szczęście że trafiłaś na "swojego", ale nie każdy ma takiego farta jak ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona_9
" I co? Mijaja 4 lata a my nadal szczesliwi jak glupki smiech.gif " - fajnie napisalaś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu z 15:44 to masz szczęście że trafiłaś na "swojego", ale nie każdy ma takiego farta jak ty ----- No wiem, ze mialam farta bo inaczej pewnie bym skonczyla z 20 kotami :-D albo psami :-D Ale wiesz, nieraz mi sie wydaje, ze szczescie sprzyja tym, ktorzy sobie sami pomagaja ;) Wazne jest zeby sie nie zaszyc w sobie, ciagle w tym samym srodowisku itd. Ja na przyklad zaczelam trenowac do pol-maratonu, poznalam w ten sposob mase milych ludzi a przez nich innych ciekawych ludzi. Jedzilam tez rowerem na dlugie trasy, to nie hanba poprosic faceta o zmiane detki ;) i w ten sposob tez poznalam duzo naprawde swietnyhc ludzi. Do tego zaofiarowalam, ze bede w niedziele kolezance psa wyprowadzac na dlugie spacery (czlowiek sie nie czuje tak glupio jak samemu :-D) noi wlasnie tak poznalam mojego meza :-D Trzeba unikac stagnacji, probowac nowych rzeczy, niektore wyjda, niektore nie, ale zawsze to troche poszerza krag zanjomych ze juz o zainteresowanaich nie wspomne. Pewne jest tylko jedno, jak sie w domu siedzi to nikogo nie spotkasz :O wiec trzeba sie zmuszac, wychodzic, wychodzic i jeszcze raz wychodzic. Tylko w rozne miejsca z roznymi ludzmi a nie ciagle siedziec z ta sama paczka gdzie 90% juz 5 lat po slubie. Ktoregos dnia po prostu sie uda :-D i tez Was trafi jak piorun!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łąk
Po 6 miesiącach można mówić najwyżej o zakochaniu, a nie o miłości. To jest okres zakochana, feromonów, różowych okularów. Wtedy wszystkie wady się bagatelizuje, wydają się nawet urocze. Moim zdaniem tak wcześnie nie powinno podejmować się takich decyzji. Miałaś po prostu dużo szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elfikkkks
to na spacerze poznałas męza? No tak z tym się zgadzam, że nalezy wychodzic a jak w swoim otoczeniu nic się nie zmienia to bez zmiany środowiska, poszerzenia kręgu znajomych, nie widze szansy na poznanie kogos. Na portalach mam konto ale nie sprawiają mi całkowicie przyjemnosci spotkania z netu więc chyba trzeba coś więcej zrobic- tzn. akurat w moim przypadku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zaglądasz mi do łóżka,że takie sądy stawiasz. Jak masz tak dyskutować,to lepiej się nie udzielaj. I czytaj ze zrozumieniem-ja odrzucam patologie. Normalność jest dla mnie ok. Jednak to prawda,że niektóre późno dojrzewają. Do rozumienia tekstów też. I sama skończ,bo najpierw nie zrozumiesz,a później się silisz na wnioski. Żal.pl x hahaha ale pajac, w dodatku zaslepiony hipoktyta:D Od "sądów" to ty sam zaczales, wpiperzyles sie w damska dyskusje z bardzo "odkrywczym" wnioskiem, ze to kobiety są wybredne i że skoro tak, to niech teraz nie płaczą, że są same, więc to TY musiałes najwyrazniej zaglądać im do łóżek skoro tak dobrze znasz ich motywy postępowania. Co do udzielania się- to sama nie wiem po co wciskasz tu swoje 2 nic nie warte grosze, nie jesteś kobietą i żadnej tu nie obchodzi zdanie jakiegoś trolika. "ja odrzucam patologię", podkreśl to jeszcze 5 razy i to, ze kobiety tego nie robią i odrzucają normalnych. Któraś napisała, że odrzuca patologię, a ty dalej swoje, że kobiety za wybredne. Zapewne chciałeś dać do zrozumienia, że kobieta mówiąc patologia ma na myśli okruszek chleba na ustach faceta i lekko ubrudzony but, a jedynie ty znasz prawdziwe tego słowa znaczenie. Co do wniosków- ktoś cie tylko podsumował i słusznie, a "silisz" sie i to kolejny raz tylko i wyłącznie Ty. Na zal.pl mozesz zamiescic swoje odkrywcze przemyslenia nt postepowania kobiet i radze to robic na podstawie tych, ktore znasz osobiście, a nie tych, których 2 posty przeczytałeś na kafe, żałosny jesteś:O Jakim trzeba być ograniczonym, żeby generalizować i wkładać wszystkich do 1 wora, łącznie z tymi, których sie nie zna i wmawiać im co myślą. Różnica miedzy nami jest taka, ze ja nie wypowiadam sie nt wszystkich facetów, jacy są, co i dlaczego robią, ani kobiet, które tu pisały w tym temacie, nie mówię im że są wybredne i nie wypominam, że śmiały kogoś odrzucić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zamiast tak obsesyjnie myślec o tym kiedy kogos poznam to moim zdaniem lepiej skupić się na sobie, swoich potrzebach, realizowac swoje pasje, iść do przodu, inwestować w siebie a przy okazji tylko się rozglądać za kimś kto będzie nam towarzyszył. Ja teraz własnie skupiłam się na sobie, zaczyna mi to wisiec czy mam kogos czy nie w obecnej chwili, czy mam mieć dzieci czy nie. Jeśli nie, to co z tego? Mam skoczyć z mostu? Nie, trzeba znależć szczęscie, doceniać to że sie jest zdrowym i że tyle mogę. Facet nie daje nam żadnego szczęscia, a wręcz przeciwnie- u mnie w rodzinie same nieszczęsliwe małżenstwa, rodzice moi mam wrażenie że ledwo wytrzymywali ze soba pod jednym dachem, dziadkowie kłócą się 24 godziny na dobę. To czemu my właściwie w byciu z facetm upatrujemy szczęscia?? x nie bierz tego osobiscie, ale wlasnie tego typu slowa brzmia dla mnie jak krzyk desperacji samotnej kobiety. Porady typu skup sie na sobie, rozwijaj, miej hobby, zeby byc interesujaca, miej swoje zycie, zeby nie wisiec potem na facecie, nie sa glupie, ale w tym konkretnym przypadku NIE pasuja. Dlaczego mowi sie je tylko samotnym kobieta, zastanawiala sie ktoras? "Trzeba nauczyc sie byc samemu, to sie bedzie umialo byc w zwiazku"? To jest zwykle pocieszanie i proba usprawiedliwienia tego, ze niby bedac samotnym nie marnuje sie czasu i ma to sens. Skoro tak to czemu tyle kobiet mowi, ze zaluje ze wczesniej nie spotkalo tego faceta z ktorym teraz jest? Nagle zapomnialy jak wspaniale i rozwijajace jest bycie samej? Co innego mozna powiedziec i poradzic samotnej kobiecie? Jak ma sobie zrekompensowac czas, ktory moglaby spedzic razem z facetem? Pracowac nad soba. Problem w tym, ze tak naprawde nie ma znaczenia, czy jest z facetem czy wolna, bo to nie ma tu zadnego znaczenia, pracowac nad soba trzeba i mozna zawsze. Czemu mezatce nikt nie powie naucz sie byc sama, wyjedz sama, idz na kurs, co, posiadanie faceta juz ja od tego zwalnia? I jakim cudem ma faceta, skoro wczesniej nie musiala medytowac, rozmyslac, inwestowac w siebie? Taka gadka jakby wlasnie ta praca nad soba byla jakims gwarantem znalezienia faceta i zbudowania trwalego zwiazku. Ona juz nie musi miec swojego hobby, zeby wydac sie ciekawsza? Czemu tylko singlom sie to zaleca? A dziewczyna, ktora od 15 roku zycia jest w zwiazku tez juz nie musi nic ze soba robic, bo ma juz faceta? To samo rady wyjdz do ludzi, probuj, nie wolno sie zamykac, dla mnie to tez oszukiwanie siebie i puste frazesy. Moim zdaniem nikt z nas nie ma wplywu na to czy w ogole pozna odpowiednia osobe, niezaleznie od tego jak wspaniala i ogarnieta bedzie, znajaca swoja wartosc itd. Znam wiele kobiet, ktore poznaly swoich obecnych mezow nie wychodzac wlasciwie z wlasnego ogrodu/podworka. Nie potrzebowaly zatem katowania sie poszukiwan siebie, zajec udoskonalajacych, nauki bycia samym z soba. Znam tez osobe, b atrakcyjna, zadbana, inteligentna, mieszkajaca za granica, czyli non stop poznaje nowych ludzi i co? Jakos nie moze poznac i zakochac sie wlasnie w tym jedynym. Jest sama w tlumie. Moze sobie wiec latami powtarzac bajeczki ciesz sie samotnoscia, wykorzystaj ten czas. Problem w tym, ze ona nie chce juz tego robic, bo ile mozna. Nie jest rada znajdz hobby, idz na fitness. Bo i tak to jej szczescia juz nie da. Z reszta majac faceta nadal moze sobie to robic, a nawet z wieksza checia, bo bedzie wiedziec, ze jest ktos, dla kogo bedzie to miec znaczenie, a nie wiecznie sama dla siebie. Po co mi 5 dyplomow, czarny pas karate, zaliczony mont everest skoro jestem sama. Jezeli ktos mowi, ze zwiazek szczescia nie daje i nie da dopoki "siebie nie pokochamy" to oklamuje sam siebie. Mi 5 kursow szczescia nie da, dopoki nie bede miala sie komu pochwalic, podzielic. Nie bede sie tez pocieszac tym, ze dobrze ze jestem sama, bo znam 100 par, ktorym nie wyszlo. To ze im nie wyszlo nie znaczy, ze mi tez musi. Z wiekiem tez wydaje mi sie wymagania co do faceta maleja, czlowiek zaczyna widziec, ze idealy nie istnieja, a zycie w samotnosci robi tez swoje, czlowiek zaczyna doceniac w innym to, na co kiedys w ogole nie zwrocilby uwagi . Albo mowienie sobie "ja nie chce rozwodnika z dzieckiem", wiadomo, ze kazda wolalaby bezdzietnego, ale po co mowic kogo sie nie chce, skoro jak przyjdzie milosc, to nie bedzie patrzec co ty tam sobie na liscie zyczen napisalas, z reszta ty tez nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jaka bys ty dal rade samotej kobiecie/samotnemu mezczyznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja np gdybym miała wybór znaleźć hobby to wolałabym robić to z facetem i razem z nim to rozwijać. Nie muszę wcześniej zanim go poznam starać się rozwijać i stwarzać pozoru niewiadomo jak interesującej i oczytanej. Równie dobrze moznaby poznać najpierw kogoś, a dopiero potem wspólnie szukać wspólnych pasji, ale i oddzielnych, bo posiadanie kogoś u boku strasznie motywuje. Gdy mam coś robić sama, to choćby nie wiem jak fajne było na początku, po czasie zaczyna tracic sens, niemożność dzielenia sie sukcesami, nachodzą wtedy pytania po co ja to w ogóle robie? Zazdroszcze tym, które maja oparcie i wsparcie swoich facetów, to jest właśnie sens życia, być z kimś i dla kogoś, a nie być samej dla siebie razem ze wszystkimi swoimi zaletami i osiągnieciami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z 10 13 min
Nie odpowiedzialas :/ A ja to tak widze:poniewaz nie mam obecnie faceta, to zamiast siedziec bezczynnie,to sobie chodzilam przez zime na angielski.Przynajmniej jezyk aobie powtorzylam.I zrobilam pare innych rzeczy.Pewne , przyjemniej robic to z kims bliskim albo samemu, tylko ze swiadomoscia tego,ze mamy kogks bliskiego.Ale jak nie ma takiej osoby, to nie ma sensu rezygnowac z innych dziedzin zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdybym miala rade, to nie bylabym teraz tak samotna. Tak mnie tylko ruszylo, zeby napisac, po przeczytaniu kolejnej recepty na szczescie i znalezienie wspanialego faceta. Nie ma takiej rady i tyle. Mozna zwiekszyc swoje sznase czestszymi wyjsciami czy kontami na portalach, ale mowie, jedna znajdzie nie wychodzac z domu, zaraz po tym jak zakonczyla inny zwiazek, a inna bedzie latami szukac, starac sie i nic. Czasem mozna w glowe dostac. Ale to jest cos nad czym nie mamy kontroli. Zbyt wiele kobiet znam, na widok ktorych normalny czlowiek nie bylby w stanie uwierzyc, ze tyle lat sama, zrozumiec w ogole dlaczego. I takich, ktore ciezko uwierzyc, ze maja takie szczescie do milosci i jak one to robia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu z 20:18 napisałaś wszystko mądrze ale jak się jest samemu a nie w związku właśnie robienie wielu rzeczy, a więc 5 dyplomów, wyjazdy, intensywna praca itd. pozwala "zagłuszyć" fakt bycia samemu, mam znajome które były w związkach po 25 lat i nagle mąż odszedł do innej i właśnie one nie potrafią się w tym odnaleźć bo cały czas mąż im organizował czas a więc: rozrywki, pracę itd nagle po tych 25 latach muszą zacząć myśleć samodzielnie, mi kiedyś znajomy którego zdradziła żona po 20 latach małżeństwa powiedział: " nie wiem jak ona sobie poradzi beze mnie bo tym się martwię najbardziej, ty całe życie radziłaś sobie sama i jesteś przyzwyczajona że radzisz sobie sama" mimo tego podjął decyzję o odejściu i co? jego żona super sobie poradziła bez niego, podjęła nową pracę bo on ją zwolnił ( był jej szefem), jest aktywną kobietą i nawet ja nie mogę wyjść z podziwu że tak świetnie sobie radzi, właściwie mogę śmiało napisać: dziewczyna teraz dopiero wie że żyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale niestety są kobiety które nie potrafią sobie tak świetnie poradzić, gdy mąż odejdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mowie, zeby z czegos rezygnowac. Tylko o tym, ze chyba naturalnym odczuciem jest jakis taki ogarniajacy bezsens wszystkiego co robimy, jezeli wciaz wszystko i we wszystkim czlowiek jest sam. Poprostu wybieram mniejsze zlo i robie ten kurs zamiast siedziec przed tv, ale mysli, ze w tym samym czasie, lato, piekna pogoda a inne dziewczyny robia rano kanapki i jada z facetem na plaze, dobija mnie to. W jednej chwili rzucilabym to w cholere, bo i tak robie to, zeby zabic czas i zamienialabym sie w jedna z tych, ktora planuje weekend, smuci sie klotnia z facetem i przeczekuje ciche dni, ale i tak jest spokojna bo wie, ze i tak zaraz sie ulozy i ta swoboda, ze juz nie trzeba sie tak starac i krepowac przy facecie, tak jak na poczatku. A teraz to ciagle trzeba sie przejmowac tym czy dobrze wygladam, bo niewiadomo gdzie niewiadomo kiedy, jezeli nowo poznany facet to tez po jakiejs sprzeczce niewiadomo czy oddzwoni, czy jak zareaguje. Tesknie juz za takim pewnym zwiazkiem, gdzie sie dobrze znamy, swoje oczekiwania i mozna byc spokojnym, a mam dosc tego teraz "bycia w gotowosci". I mam dosc tego, ze gdy kolezanki rozmawiaja np o minionym weekendzie to ja nie mam nic do powiedzenia, moge tylko sluchac o ich zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z 10 13 min
Widze to następująco: Ponieważ złotej rady niema jak,kiedy ,gdzie kobieta może spotkać mężczyznę i odwrotnie(jedni spotkają kiedy będą wynosić śmieci,a inni szukają latami i nic),najlepiej żyć po prostu swoim życiem,wyjeżdżać,wychodzić,ale tez siedzieć w domu i pisać na forach,słowem nie skupiać się tylko na problemie poznania kogoś,bo kiedy i gdzie to od nas nie zależy, a siedzieć,nie mieć hobby i zainteresowań,bo bez partnera nie sprawiają radości jest bezsensu. To jest właśnie najfajniejsze a zarazem najstraszniejsze. Ta niewiadoma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu z 20:49 takie są "uroki" bycia samej, najlepiej jakoś nauczyć się być w takiej sytuacji, moje koleżanki też opowiadają co robiły w weekendy z facetami ale nie wiem czemu jakoś im nie zazdroszczę tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z 10 13 min
Wiecie co?Niepotrzebnie to rozstrząsamy.I tak każda ,każdy z nas spotka swojego partnera w czasie i miejscu,którego z gory nie przewidzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po trzydziestce a nawet pewnie co niektórzy są starsi nie jest to takie proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z 10 13 min
Zaraz po20 jest łatwiej?To dlaczego nikt z nas tu piszących nikogo wtedy nie poznał na poważnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgadzam sie, ze kazdy w koncu spotka swojego partnera i trzeba zyc swoim zyciem i nie szukac na sile. Ja tak wlasnie zyje od 10 lat, nie szukam, ale tez nie zamykam sie z 4 scianach i co? Jestem caly czas sama. Moja kolezanka w pracy, ktora jest moim zdaniem brzydsza ode mnie poznala faceta na edarling i w czerwcu biora slub. Dziewczyna ani nie jest za ciekawa wewnetrznie ani zewnetrznie. A jak zadziera nosa odkad ma faceta. W koncu moze opowiadac co razem z misiem robili i np, martwic sie, ze spoznia jej sie okres:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z 10 13 min
To mam racje.Niepotrzebnie rozstrzasamy,bo to nie ma sensu.Nic się nie przewidzi.Nie ma recepty.Ja tez wiecznie obracalam się wśród ludzi,studia ,kursy,praca,tańce,języki itd.A moja kolezanka z podstawówki wracała autobusem z uczelni do domu i tam poznała przyszłego męża.A ja nie.Bo ona to ona.Ja to ja.Każdy ma inaczej.Poznam kiedy indziej.Bo dlaczego nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pewnie trochę i w tych "sprawach" trzeba mieć szczęścia a po dwudziestce jest łatwiej tylko że też trzeba umieć dokonywać dobrych wyborów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z 10 13 min
Po 20 to ja się nie nadawałam do żadnego związku.Nie powiem juz o małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jednak dużo długotrwałych małżeństw jest zawieranych właśnie po dwudziestce, później po trzydziestce jest już "pod górkę", nie wspomnę co się dzieje po czterdziestce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z 10 13 min
Raczej nie.Raczej późniejsze małżeństwa sa trwalsze.Przynajmniej w moim otoczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze poznasz, moze nie. Moze poznasz, ale dopiero w wieku 50 lat, pytanie czy chcesz jeszcze 20 lat "oczekiwac". Sama nie wiem co robic, bo nie jestem typem zdesperowanej laski, ktora bedzie teraz latac i upatrywac potencjalnego meza w kazdym facecie, a z drugiej strony wiem, ze w moim przypadku takie zycie swoim zyciem i bierne oczekiwanie nic nie daje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z 10 13 min
To nie tak.Ja nie oczekuje tylko żyje sobie po prostu.Ale mam wrazenie,ze jeszcze mi się ulozy.Bo dlaczego by nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×