Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość gość_kinia

Czy są tu mamy, którym teściowie czy rodzice nie pomagają przy dzieciach?

Polecane posty

Gość gość
Kij ma zawsze dwa końce..ja np z moimi dziadkami byłam bardzo zżyta i pomagałam im jak mogłam, nawet jak dziadzio był ciężko chory pomagając w opiece nad nim choć jego dzieci nie bardzo miały na to ochotę. Tak czy siak należy pamiętać: co sie dzieciom da to samo sie odbierze. Ja po cesarskim cięciu też nie mogłam liczyć na nikogo chyba że na męża i to jest przykre że w sytuacji kryzysowej nie można liczyć na bliskich..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co,ja rozumiem,ze ktos moglby oczekiwac od dziadkow jezeli nie pracuja,nie choruja i calkiem niezle sie czuje pomocy co jakis czas,w przypadku choroby,czy wyjscia.Ale nie rozumiem,ze ktos chcialby stalej pomocy,codziennej bo urodzilo mu sie dziecko,a musi isc do pracy.W takim wypadku trzeba zatrudnic nianie,albo dac do zlobka.No cos za cos.Albo nie decydowac sie na dziecko skoro nie potrafimy sobie poradzic.I pisze bez zlosliwosci.Dziadkowie zazwyczaj nie maja tyle sily aby sie codziennie przez wiele godzin opiekowac malym dzieckiem.No i to,ze autorka nie rozumie,ze musi prosic...to chyba jasne,ze ja prosze rodzicow czy tesciow o pomoc,skoro ja tej pomocy oczekuje czy potrzebuje.Jak oni czegos ode mnie chca to tez oni mnie prosza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość soemi
A ja mieszkam na podkarpaciu. Praca dla kobiety to najniższa krajowa - jestem po Politechnice Rzeszowskiej. mOJA MAMA I TEŚCIE NIE CHCĄ ZAJMOWAĆ SIĘ MOIM DZIECKIEM, jest w pierwszej klasie. wakacje dla mnie to koszmar nie wiem co z nia zrobic. Oboje z męzem pracujemy w prywatnych firmach, nie daja urlopu kiedy sie chce. Już nie myślę o feriach, nie ma zajęć w szkole i inne wolne np. dziś i wczoraj po świętach. Tylko nauczyciele mają dobrze - jak widzę, dużo czasu dla swoich dzieci, zajęcia dla dzieci, o 14-tej już są w domu po wykonaniu domowych obowiązków, wiecznie się wymądrzając jacy to zaradni. Chyba muszę się zwolnić, choć kasa jest mi potrzebna bardzo. Dziecko mam jedno i nie mam zamiaru mieć więcej z tego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aguguggaga
takie jest życie, ja też muszę sobie radzić z moim maluchem sama. Mój mąż często wyjeżdża za granicę - taką ma pracę - póki co mieszkam z rodzicami bo budujemy się...pomocy od nich zero przy małym dziecku i w ogóle, nawet nie zabawią na 5 minut, mają w nosie swojego wnuka i mnie. Czułości pokazują jak przychodzi rodzina, wtedy to rwą się do noszenia małego i cyrkują jacy to nie są wspaniali...To smutne, że nie można liczyć na najbliższych, mnie wychowywała praktycznie babcia bo rodzice zawsze mieli coś do zrobienia, bo zawsze coś było dla nich ważniejsze tylko nie ich dzieci...ale cóż...na starość czkawką się im to wszystko odbije. Jest mi cholernie ciężko, ale zagryzam zęby bo wiem że muszę dać radę, mąż mnie wspiera i tylko na niego mogę liczyć. Także mamuśki głowy do góry i nie dajmy się, bez "kochanych" pseudo dziadków damy radę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i pohuj komu rodzina? Tylko na zdjęciu. Lepiej za granice wyjechać i zapomniec o dziadach, jak im zdrowie siądzie będą sobie nawzajem z Parkinsonem d**e podcierać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzoce pracuja obydwoje. Nie wyobrazam sobie jeszcze w weekendy podrzucac im dzieci. Moi tesciowie sa po 70tce. Z rozbrykanymi dziecmi nie daliby sobie rady. Tak wiec my z mezem i pracujemy i ogarniamy caly czas dzieci. Ale teraz jak sie urobie przy tych dzieciach i w pracy to mysle sobie ze na statosc za chiny nie zajme sie wnukami bo bede chciala odpoczac po tych wszystkich latach...o ile dozyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie też nie jest kolorowo. Mam dwoje dzieci w wieku 7 i 1 lat a z mężem pracujemy. Ciężko zorganizować opiekę na wsi, ojciec po śmierci mamy znalazł sobie nową Panią i w głowie mu się pozmieniało. Teście mieszkają daleko. Nie mogę słuchać gadek że dziadki nie muszą pomagać tylko ciekawe kto z nami zostawal w domu kiedy oni pracowali? Porażka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teściowie (nie teście) ! dziadkowie ( nie dziadki) !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko ma 2 lata. Przez ten czas nawet godziny nikt sie nim nie zajął, oprócz mnie lub męża który pracuje dużo. W sezonie od wiosny do jesieni nawet od 7 do21 go niema. A potem tez odbiera telefony. Matka moja ani razu nie pomogla. Za to szczuje swoimi zlotymi radami jak to wszystko robię zle. Gdy malego nie bylo na świecie jeździłam co tydzień jej sprzatac i gotowac bo wiecznie udaje górą.a chór nie jest bynajmniej na nic. Gdy ja jej potrzebowałam to nawet mi wody na herbatę nie zagotowala. Jak chce przyjechać to mówi zeby bez dziecka. Bo z nim jej nie posprzątam.usilowalam jej zostawiać pod opieka zeby to zrobić, ale ona go zamykala w pokoju gdzie dostępne byly noze, drobne rzeczy itp. Wiec powiedziałam dość. Ona psy na mnie wiesza. Cala rodzina pofochana, uważa mnie za wyrodna córkę.a ja mam to w d***e. Co przezylam to moje. Nigdy nie będę taka jak ona. Cale życie jej przeszkadzalam we wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas mieszkają teściowie od roku. Wczoraj rozchorował się trzylatek. Dostał gorączki 39.6 po podaniu paracetamolu zwymiotował na mnie . Obok stał roczny synek. Poprosiłam, żeby na chwilę teściowa wzięła Malucha, żeby się umyć i ogarnąć starszego. Stwierdziła, że nie może bo kaszę gotuje. Dziś wzięła na chwilę roczniaka i tak mu mówi" Wiesz, bo Twoja mama to była jeszcze tak niedawno jak krowa". W sensie, ze niby piersią karmiłam go. No wkurza mnie to babsko a nie umiem jej odpysknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćzzzzz
Rety jak czytam niektore wypowiedzi to az mnie telepie , dziadkowie kiedys a teraz to dwa inne swiaty , dziekuje moimdziadkom ze ze mna byli wychowywali mnie uczyli swiata wlasciwie mpje dziecinstwo to dziadkowie, moglam byc z nimizawsze kiedytylko chcialam nigdynie powiedzieli nie a teraz??? Jamamdwoje dzieci a moirodzice i tescienie chce sienimizajmowac tlumacza sie praca a po pracy w domu cosmaja do zrobienia kiedys dziadki zostawali z, nami z przyjemnoscia a yeraz z przymusu ja z dziadkie. Na wsi robilam wszystkochodzilam za nim i robilam to co dziadek a teraz jest inaczej , pjszac opomocy przydzieciach nie chodI o gotowanie imprasowanie pranie ale obycie przynich uczenie ich opowiadanie czytanie bajek spacery czy to jest tak meczace ?ja nie oczekuje ponocy ale przykre jest to ze dziadki nie chce przebywac z wnukami bo wazniejsze jest posprzatanie w, domu comozba zrobic jutro a wnukom poswiecic popoludnie dzis .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11;29 jeszcze raz po polsku dej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezeli nasze pokolenia lata 80 bylo wychowywane przez dziadkow a tak bylo glownie to sie dziwicie ze dziadkowie naszych dzieci nie chca sie nimi zajmowac. Toz oni sie nami nie zajmowali to jak moga chciec sie wnukami zajmowac. Kij ma dwa konce. Ja im juz zapowiedzialam ze w razie co tylkow im podzierac jak zniedoleznieja nie bede, co najwyzej doloze sie do opiekunki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi tez nie pomagaja. I nawet tego nie oczekuje. Dziecko ma rodzicow od wychowania i zajmowania sie. A potem pretensje bo tesciowa tak zrobila a to wyrywa itp. Dlatego zajmuje sie praktycznie sama bo maz dlugo pracuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:08 ja też nie mam pomocy ale jak jedziemy to tesciowa wyrywa mi z rąk i powtarza w kółko "moje moje moje". A ja mam pretensje bo jak tak można. Dziecko jej nie zna (ona nie ma czasu nawet jak siedzi w domu i się opala w ogrodzie) a ona tak się będzie zachować? I co, mam z tego się cieszyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak mialam i co? Nie jezdze tam skoro mi nie odpowiada. A jak oni przyjada to mala i tak sie ich boi i drze sie wnieboglosy. Czasem trzeba tez buzie otworzyc jak cos sie nie podoba to raz. A dwa to po co tam jezdzisz skoro Ci sie nie podoba ich zachowanie. Ja powiedzialam co mi sie nie podoba i ze jak sie nie zmieni to nie bedzie odwiedzin. Dalam szanse. Znowu to samo bylo. Wiec mam ich gdzies. Skoro nie rozumieja ze to moje dziecko i wychowuje po swojemu to ich problem nie moj. Maz jezdzi sam oczywiscie bez dziecka. A tez byly moja moja corcia wpychanie butli (ja kp) i smoczka na sile. Czekolade wplychala i to jeszcze najpierw ona wziela kostke do buzi zeby sie miekka zrobila i taka chciala wpychac jej do buzi i slodkie napoje 4msc dziecku. Nie moglam nawet dziecka wziasc zeby nakarmic. Chciala sadzac dziecko z poduchami po skonczeniu 2msc bo ona tak robila. No coz. Nie pomogly prosby upominania. To nie jezdze i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbyś opisała dokładnie moja sytuację. Różnica taka że gadałam i nic się nie zmieniło, tylko gorzej się zachowują a ja jeżdżę ze względu na męża... Strzela piękne fochy jak ponad 2 tyg przerwa jest. Zawsze mówi że dobrze sam pojadę ale w końcu wszyscy jedziemy. I w kółko to samo. Teraz byliśmy więc na Mikołaja będą chcieli przyjechać i aż wymiotuję ze stresu jak mam ich widzieć I ja wiem że to jest moja winna ale jestem zdania że muszę być przy dziecku bo mąż im na wszystko pozwala i mały ma dopiero rok. Skoro zachowują się okropnie i nie szanują moich próśb przy mnie to nawet nie chce wiedzieć co by bylo beze mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko tak jak tu wiele osób pisze, Ci dziadkowie nie zastanawiają się nad tym kto nimi się zaopiekuje jak będą chorzy. Ciekawe co by powiedzieli jak przyjdzie wnuk i powie ze zaopiekuje się ale za kase...... co się dzieje w tym dzisiejszym świecie masakra..... jakąś znieczulica okropna. Jest mi bardzo przykro jak słyszę teksty no, ale na dłuższa metę..... albo dasz mi "cos" to ok ..... płakać się chce. Natomiast pomoc w druga stronę musi być natychmiast bez marudzenia bo się należy. xx Ty tak serio ? Pewnie , ze pomoc rodzicom sie nalezy ! Chyba , ze chcesz płacic teraz rodzicom za te 18 lat wychowywania ciebie ? I nie pisz, ze to ich obowiazek był, bo ty sie na swiat nie pchalas.. Oni tez nie maja obowiazku nianczyc twoich dzieci, bo to nie oni je na swiat powołali..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama też się moją córką nie zajmuje, nie pomaga, teściowa wgl inny świat, pierdoły jej w głowie nie pomaga mi, innych wnuków też ma gdzieś. Przypomnę im na starość-proste. Tylko że mama chciała ode mnie ostatnio pomocy, odmówiłam, był szantaż emocjonalny ale mam to gdzieś, bla bla bla. Ona twierdzi, ze wcale nie musi, więc i ja nie będę musiała. Ja całe wakacje u dziadkó byłam mąż również. Mam pier... ną satysfakcję że dziecko wychowujemy sami, nic nam nie mogą powiedzieć zarzucić , jesteśmy niezależni od nich. Żal jednak jest - do nic do losu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi tez nie pomagają ani jedni ani drudzy, mamy dwoje dzieci 2 i 4 lata. Ale żeby do nich co chwilę przyjeżdżać to chcieliby ...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozczarowana_teściami
Moi teściowie od początku byli oporni na pomoc taką poniedziałek-piątek - najpierw była niania i z nią 'dzielili' tydzień. Potem doszła moja mama (skończyła pracować), więc jeden lub maksymalnie dwa dni młoda była u nich na kilka godzin, bo mam taką dość elastyczną pracę - mogę pracować też w domu wieczorem. Teraz mama zachorowała bardzo poważnie, młoda chodzi do przedszkola i jest przeziębiona co drugi tydzień - i co dziadki trzeciego dnia opieki pod rząd oświadczyły (kilka dni po diagnozie, że moja mama ma raka z przerzutami), że są zmęczeni i nie chcą tak dzień po dniu zajmować się 4 latką. Takie coś mi rzucili jak ja tu ich bardzo potrzebowałam. Mnie w domu nauczono, że czasem są sytuacje, że trzeba zacisnać zęby i się zmobilizować. Jak będę na emeryturze i nie będę chorować (tak jak oni) to nigdy nie odmówię własnemu dziecku opieki nad jej dzieckiem. Zero empatii. Rozumiem, że mogą być zmęczeni, tylko, że młoda wróci do przedszkola za jakąś chwilę. Chodzi mi tylko o to, że czasem mozna by było być bardziej pomocnym, a nie utrudniać jak komuś się wali świat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli w domu cię nauczyli, że czasami trzeba zacisnąć zęby, to z*********j kochana przy swoim dziecku i tyle. I bez roszczen wobec innych, jestes żałosna, ani matka nie masz czasu się zaopiekować, ani swoim dzieckiem. Jak bedziesz miała kiedyś raka , twoja córka tez nie będzie miała czasu, tak ją nauczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna kura
Z tym "za granica tak nie jest" to bym nie uogolniala. Mieszkam poza Polska i dziadkowie pomagaja tutaj przy wnukach, czasem wrecz na pelen etat. Jest to raczej norma niz wyjatek. Nam nikt nie pomaga ze wzgledu na ogleglosc. I tak bym nie chciala, bo nie podoba mi sie model wychowawczy w starszym poleniu. Jak chcemy wyjsc to przychodzi niania i tyle, tak robilismy odkad corka skonczyla pol roku, nie ma dramatu. Montujesz w domu kamery (oczywiscie niania o tym musi wiedziec) i wszystko gra. Mnie do szalu doprowadza co innego. Moja mama przyjezdza do nas czasem w odwiedziny np. na tydzien i NIC nie pomaga. Musze jej scielic lozko, szykowac sniadanie, zbierac po niej talerze, oczywiscie gotowac, bo przeciez ona jest GOSC. Nie wspominam o takim wysilku, jak np. zmiana pieluchy albo nie daj Boze jakas pomoc w pracach domowych. Jej odwiedziny wygladaja tak: siedzi na kanapie i pije kawe a ja latam z odkurzaczem. Albo ja gotuje a ona przychodzi do kuchni, patrzy mi na rece i robi uwagi typu: ojej a jak ty kroisz marchewke? A nie masz takiego noza specjalnego? Sama nie umie gotowac ... Tak bylo nawet, jak przyjechala do nas jak bylam tuz po porodzie. Przyjechala i ZERO pomocy. Wszystko ja. A teraz, uwaga: kiedy to ja jezdze do Polski, nawet u niej nie mieszkamy "bo nie ma warunkow" (ma dokladnie taki sam metraz jak my), nie zaprasza na obiad "bo niewygodnie u niej", itd. Odkad jest corka to przynajmniej na lotnisko po nas przyjezdza, no wczesniej nawet tego nie bylo. Wkurza mnie to strasznie. Zgadzam sie na taki uklad tylko po to, zeby corka znala babcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
e, autorko topiku to po wuj naklepałaś aż dwoj****chorów, to ty pieprzyłaś się i robiłaś dzieci a nie dziadki, totalna baranica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zrozumiałe, dzieci z reguły są roszczeniowe i nienawidzą rodziców, szykujcie się mamy u waszych dzieci ziarno już kiełkuje, teraz dzieci są jeszcze gorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ci ludzie starsi to sa naprawde totalnie beznadziejni, oni maja jakies zasady? Masakra, co za zawisc, nienawisc do dzieci i wnukow, szok. Swoich dzieci nie umieli wychowac to nie ma co oczekiwac ze pomoga przy wnukach, ale zeby oficjalnei taka nienawisc rozsiewac typu z*********j przy dzieciach itd swiat schodzi na psy , jedynie nasze dzieci i nastepne pokolenia moga byc inne bo sa wychowywane normalnie, bez bicia jak kiedys. Taka stara bydlaczka co mowi zapierd... " kochana " przy dzieciach to ciekawe jak swoje wychowala, następnych burakow , kultury osobistej rodzice nie nauczyli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna kura
Update po odwiedzinach mamy. Ponad tydzien byla u nas. Przez ten czas ja albo maz (mimo, ze oboje przez pierwsze dni chodzilismy do pracy): szykowalismy jej sniadania, obiady i kolacje, robilismy wszystkie zakupy, sprzatalismy. Mama NIC nie zrobila, nie zaoferowala sie do pomocy mimo ze nas widziala zalatanych. Nawet talerzy ze stolu po jedzeniu nie pomagala zbierac. Nie zrobila nawet raz zakupow, nie zaplacila ani razu kiedy jedlismy na miescie. Nie chciala tez NIC zrobic przy malej,mimo ze przyjechala teoretycznie zeby sie z wnuczka zobaczyc. Ona bawila sie z mala w salonie (ale nie wypuszczajac smartfona z reki) a ja donocilam picie i przekaski, bylam tez wolana zeby malej umc rece, wytrzec nos, dac pic. W dodatku ja jestem chora i bylam nawet na pogotowiu w Swieta bo mi sie pogorszylo, wiec pomoc by sie naprawde przydala. Wstyd mi przed mezem ze mam taka rodzine :( W sumie nami tez sie nie umiala zajac jak bylysmy male. Jadlysmy (ja i siostra) zupy z proszku przez cale dziecinstwo, dopoki bylysmy w stanie zaczac sobie same jakies tam jajecznice smazyc... Nie ma to jak wygadac sie na forum, ktorego nikt nie czyta ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja mama przyleciala ZOBACZYC SIE z wnuczką, nie przy niej robic.. Ani przy tobie. Czy zobaczenie sie z wnuczka ma polegac na sprzataniu, gotwaniu robieniu zakupów itp. ? Moja tesciowa odwiedzajac mnie tez nie robiła nic. Ale ja tego nie chcialam. Tesciowa ze szwagrem przyjechali mnie odwiedzic , odwiedzic syna i brata, odwiedzic wnuki , zwiedzic pare ciekawych miejsc , a nie robic mi za pomoc w domu. Zrewzta gdy tesciowa czy szwagier bawili sie z diecmi to juz była pomoc, ja w tym czasie spokojnie konczyłam obiad. Poza tym moja tesciowa wstydzi sie ruszyc cokolwiek w moim domu, bo boi sie ze zostanie to odebrane jako rzadzenie sie w moim domu.. Dzis , synowe przewrazliwione na kazdym punkcie to lepiej dmuchac na zimne.. Moze twoja mama nie czuje sie wcale tak swobodnie u ciebie jak sadzisz ? A prosilas ja o cokolwiek? O pomoc ? Czy miala sie telepatycznie tego dowiedziec ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna kura
Prosilam a raczej pytalam - zeby nie wywierac presji - czy chce np. corke wykapac: nie, bo nie umie. Zmienic pieluche: nie, nie pamieta jak. Wiecej nie prosilam bo i po co. Masz racje ze moze nie czuc sie swobodnie (nie wiem czemu zakladasz ze mysle ze sie czuje?!), ale moglaby w inny sposob pokazac, ze sie stara. Chociazby zdobyc sie na gest i na glupie lody zaprosic. I zgadzam sie, ze w gosci sie idzie do kogos nie zeby pomagac ani spratac, ale tak mozna przez jeden dzien. Ale nie siedziec komus na glowie tydzien i wymagac obslugi i placenia za wszystko. Powtorze ze kiedy ja jezdze do Polski to nawet nie moge u niej mieszkac tylko musze wynajmowac mieszkanie na ten czas bo ona "nie ma warunkow" - ma dokladnie ten sam metraz co my. Podobnie, kiedy jestesmy w Polsce nie gosci nas ani nie obsluguje. Sami robimy swoje zakupy a gdy jemy z nia na miescie, ponownie, placimy my. Jest osoba zamozna, zeby nie bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie wymagam od moich gosci, którzy przyjechali mnie odwiedzic, by zapraszali mnie na lody czy płacili rachunki. Serio. Mojej mamie to nawet bilet musze kupic, za swoje.Reszta jak chce za cos zapłacic to to robi, lub kupuje cos do jedzenia w sklepie , bo ma na to ochote, chce tego spróbowac i placi za to. Ale ja sie nie spodziewam, ze beda za siebie płacic gdy to ja ich zapraszam do mnie . Wystarczy ze sobie bilet kupia, tanie nie sa.. Woze ich tez swoim samochodem, ja płace za paliwo itp. Fakt, wszyscy odnosza po sobie talerze, robia choc gest, pytaja sie czy mi w czyms pomóc. Tak zostali wychowani. Mam tak, ze skoro to ja ich zaprosilam , ja pokrywam koszty ich pobytu i sa moimi goscmi. Niezaleznie czy znamy sie od dziecka( rodzina) czy pare nascie lat ( przyjaciele ). Jak chca zaplacic za bilet wstepu na jakas atrakcje , na która to ja ich zawiozłam to ok, ale nie zakladam ze on beda placic za siebie, tylko jestem na płacenie przygotowana. Jak odwiedzamich w Pl, to tez nie wedruje im po kuchni i nie robie sobie samodzielnie kawy czy kanapek.. natomiast czesto u nich spałam, bo u mojej mamy sie nie da , nie ma na to warunkow :) ja nie bede spac na materacu na podlodze, nie te lata.. Obecnie po prostu wynajmuje sobie apartament blisko rodziny czy znajomych i nikomu nie siedze na głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×