Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

klub matek wyrodnych laczmy sie

Polecane posty

Gość gość
Zamiast łazić jak ta nawiedzona z wózkiem po osiedlu, wystawiałam wózek na taras..... latem i wiosną można iść do parku, ale zimą mnie zawsze śmieszą te spacerujące matki w zamieciach śnieżnych i zaspach :D Korzyść dla dziecka ta sama..... no niby nie trzęsie, ale moim nie trzeba było trzęść całe szczęście i spał tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mama ,ale zjmująca się dzieckiem na co dzień tez wyrodna - Dam szlaban na podwórko- i tak pod moją nieuwagę sobie potrafi wyjść bezczelne - krzyknę -efekt jednym uchem wpada ,drugim wypada -postraszę klapsem - napotykam się z wystawionym jęzorem ,albo wypiętym tyłkiem w moją stronę i chichotem -ciesze się kiedy nie ma dzieciaka w domu tylko na podwórku jest ,wtedy mi nerwow nie strzępi -każe pomagać w sprzątaniu domu i nakładam obowiązki Jestem taka wyrodna ,ale tez potarmoszę po czuprynie, biore często ze sobą na wyjazdy mimo obietnic za kazdym razem ,ze to ostatni raz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cołko prowda
A mnie się ten temat podoba na przekór tym moralistkom, pierdzielącym pierdziolindom. Niech zluzują trochę te kafe-krzykaczki co to w życiu gerbera dziecku nie dały i karmiły dziecko piersią przez 15 lat, oczywiście ślub wzięły obowiązkowo aczkolwiek z miłości aby dziecko miało fajna mamę, a nie puszczalską szmatę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak miałam lenia to dzieciaka ustawiałam przed tv a sama leżałam na kanapie i się obżerałam :) albo łaziłam po necie. Nawet gdy na zewnątrz była piękna pogoda. Mężowi mówiłam że byliśmy potem na dłuuuugim spacerze :D Dzieciak mądrzejszy od matki, bo po jakiejś godzinie nudziły mu się te bajki i wolał się pobawić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak pięknie allium dorabia ideologie dobicia dzieci za przewracanie oczami i krzywienie ramion czy czegos tam. tego belkotu sie nbawet czytac nie da. jestes leniwa baba, ktora nie ma cierpliwosci I DLA WLASNEJ WYGODY leje dzieci zeby miec spokoj. zaden psycholog nie przyzna ci racji w kwestii premocy, bicia, klepania, szarpania, szczypania, szturchania czy "głaskania" z liscia dzieci, ale jesli jestes madrzejsza od psychologow, znasz sie na tym, jak dzialaja mechanizmy w psychice ludzkiej, potrafisz rozebrac na czynniki pierwsze funkcjonowanie czlowieka w spoleczenstwie, umiesz przewidywac skutki i zaleznosci miedzy zachowaniami, to powodzenia. glupia prosta baba z ciebie, i tytuł "wyrodnej matki" tu nic nie ma do rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też jestem strasznie wyrodna bo nie karmiłam dziecka moim mlekiem, szybko wróciłam na studia, zapisałam dziecko do żłobka, a potem do prywatnego przedszkola i takiej samej szkoły podstawowej, moje dziecko jest rozpuszczone, czasem na nią pokrzyczę ale potem przepraszam, pozwalam jeździć jej na obozy, zostawiam ją czasem samą w domu, czasami śpi u mnie w łóżku, a i mam świra na punkcie odżywiania i nie pozwalam codziennie jeść chipsów. No i nie usunęłam sobie tatuaży gdy się urodziła i czasami pije przy niej piwo i inne alkohole. Wiem że jestem wyrodna ale cóż...moja córka i tak uważa że jestem najfajniejszą i najbardziej zakręconą mamuśką na ziemi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spowiadacie sie tych waszych "grzechow", jedne pisza ze sa wyrode, bo pozwalaja jesc slodycze, drugie dlatego, ze nie pozwalaja ich jesc, albo sa wyrodne bo pozwalaja spac dziecku w lozku do 5 roku zycia, inne sa wyrodne bo je wyganiają do osobnego lozka, jedne sa wyrodne bo karmia cyckiem, drugie bo nie karmia, ludzie kochani. wniosek jest taki, ze czesc jest wyrodna, bo rozpuszcza dzieci a druga czesc bo ich pilnuje, zdecydujcie sie w koncu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś a ty jesteś zwykły tłumok ,który nie tylko ma problemy z interpretacją czytanego teksu ale nawet ze zwykłym czytaniem ze zrozumieniem . Możesz sobie dorabiać ideologie do naszego systemu wychowania dzieci - mam to gdzieś :) Ale jeśli czujesz się przez to lepsza - pisz . Każdy psycholog ci to doradzi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Bo to nie wódka jest zła a człowiek kory nie umie kontrolować jej picia " jakie głębokie, ja pierdole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiście nie mogło się obejśc bez "gimnazjalnej nieumiejętności czytania ze zrozumieniem"., TAKA PRAWDA:D. nie wiem co jest do rozumienia w tym, ze bijesz dzieci, kiedy cie nie sluchaja. i o jakiej interpretacji tekstu pisanego ty bredzisz, co ty kurwa sonety i eseje tu piszesz, ze trzeba to umiec interpretowac? co do rady psychologa w kwestii pisania na forum - widac, ze z niej korzystasz, bo twoje wywody mozna przeczytac b czesto, niestety. no i klasyka, nie masz zadnego argumentu odpierającego - wyzywasz od tlumoka. z dziecmi pewnie to samo - nie umiesz czegos wytlaczyc, nie chce ci sie dyskutowac - jeb w dupsko tlumoka. :D i po sprawie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie taka tajemnica wyrodności :) Co nie zrobisz to źle. A życie i nasze dziecko kiedyś zweryfikują tą wyrodność-niewyrodność. Nie ma się wiec co przepychać i udowadniać, ze moja racja jest "najmojsza".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
argumenty odpierające ?:) co odpierające ? :) czy ja się przed tobą tłumaczę albo pytam co sądzisz na temat mojej metody wychowywania dzieci ?:) ty na ten temat możesz sobie sądzić co zechcesz , dośpiewywać sobie na temat " traumatycznych " przeżyć moich synów , poprzez swojej wywody poczuć się lepszą matką ode mnie - wisi mi to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jak nie masz ochoty odpierac moich argumentow, to po co odpowiadasz na moj post? zeby mi napisac ze ci to wisi i masz to gdzies? jakby tak bylo nei wyzwalabys mnie od tłumoka i nie wypisywała ripost za 5 zł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i się nie udało. Trzeba było na kogoś naskoczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale co ty chcesz argumentować ?:) swój czy mój sposób wychowywania dzieci ?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jakbym za każdego posta dostawała 5 zł --- fiu , fiu ..:D ale od kogo ?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A zatem odpowiedź psychologa Marta Skierkowska psycholożka z Fundacji Dzieci Niczyje. "Trudno podać precyzyjną definicję klapsa. Najczęściej rozumiemy go jako uderzenie dziecka i stosowanie argumentów siłowych w wychowaniu. Jednak i to ma wiele odcieni. Bo czy klaps wymierzony przez wątłą staruszkę jest tym samym klapsem, którego da dziecku wielki facet, 190 cm wzrostu i 130 kg wagi? Nawet, jeżeli użyje tylko połowy swojej siły przeciwko - dajmy na to - półtorarocznemu maluchowi? Czy klaps to jednorazowe uderzenie czy np. 10 albo 100 razów pod rząd? Czy jak użyję paska to będzie ok, a jak kabla, to zajdę za daleko? Czy skończę na tym jednym, czy będę tak wściekła, że będę dawać te klapsy do symbolicznej nieskończoności? Tyle, ile osób na świecie, tyle może być rodzajów klapsów. Dlatego niebezpieczne jest zostawienie tej dowolności interpretacyjnej i narażanie dzieci na przykre konsekwencje. Niemal każdy bijący rodzic uważa, że ten jego klaps ma właśnie odpowiednią siłę i jest taki „w sam raz”, dopasowany do przewinienia. Nawet ten rodzic, który maltretuje swoje dziecko może uważać, że robi to w adekwatny i „zasłużony” sposób. Rodzice, którzy używają siły w wychowaniu, niemal zawsze znajdują na to jakieś wytłumaczenie" Ostatnie zdanie - bezcenne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro zgadzasz sie ze zdaniem tego psychologa - stosuj je w swoim życiu , w wychowaniu swoich dzieci - co ci przeszkadza ? Boli cię to ,ze inni ludzie maja inne zdanie niż ty ? skąd to megalomaństwo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli chodzi o odzywainie sie dzieci, to staram sie robic to jak najlepiej, zdarzy sie ze mi nie wyjdzie, ale wtedy mam wyrzuty sumienia, nie chwale sie tym ani nie smieje z tego. oczywiscie nie biczuje sie po plecach, jesli dziecko zje ciasto u tesciwej i nie przezywam tego rok, ale jestem z tych matek, ktore sa zwolenniczkami dobrego odzywiania. za to wyrodnosc u mnie objawia sie tym, ze zamiast kupic dziecku setna zabawke wole sbie kupic ciuch albo kosmetyk (niekiedy tez setny) to samo z ciuchami dla niego - szkoda mi kasy i zachodu zeby kupowac mu markowe ciuchy, skoro i tak wyrosnie, upieprzy je czyms, zniszczy. zalkadam mu czyste i schludne rzeczy, ale nie wydaje na nie tyle kasy, ile inne mamy wydaja na sylowke swojego dziecka. przyznaje sie bez bicia - oszczedzam kase na dziecku pod tym wzgledem i miejsce w mieszkaniu. nie ulegam jak dziecko prosi o jakies bibeloty ze straganu, niechetnie kupuje mu zabawki, ktore uwazam za niepraktyczne, oglupiajace, brzydkie i tandetne, nie gromadze suwenirow w domu w postaci muszelek, figurek i innych pierdow ktore dziecko chce miec w nieskonczonych ilosciach. i troche sie tzrese nad nim, zeby nie zrobilo sobie krzywdy, pilnuje i sie martwie, odbierajac mu tym samym dziecinstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz dlaczego? ponieważ szerzysz szkodliwe poglądy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szerzę szkodliwe poglądy ...:) wypowiadam się TYLKO na temat wychowania SWOICH dzieci , nigdzie nie odnoszę tego do wszystkich , zawsze podkreślam konieczność dojrzałości u rodziców i zrównoważonej psychiki a ty mi wyjeżdżasz z przykładem bicia półtorarocznego dziecka przez faceta o posturze byka :) i to ja szerzę szkodliwe poglądy ?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najważniejsze , że nasze dzieci są zdrowe i szczęśliwe a w jaki sposób to osiągnęliśmy to już nie jest takie istotne. Nie ważne czy karmimy mm od urodzenia czy piersią do 3 r.ż. czy śpimy z dzieckiem czy nie, czy dajemy słodycze czy nie każda wychowuje po swojemu a dopóki dziecku nie dzieje się krzywda (w dosłownym znaczeniu ) żadna z nas nie jest wyrodna. Więc kobiety wyluzujcie i nie nadużywajcie tego słowa bo jak widzicie nie ma jednego , słusznego sposobu wychowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak - bo ja mówię, że to nie jest OK, a Ty mówisz, że jest OK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:42 komentarz z tekstem psychologa nie wkleilam ja, to ktos inny, ale zgadzam sie w 100%. dodałabym jeszcze pare slow do kwestii bicia dzieci i ogolnie przemocy aby dorobic "ideologie" w pełni, ale w sumie nie o tym ten temat. odpowiadam na twoj post, nie dlatego ze chce sie wtracic w twoj sposob wychowywania dzieci, ale chce wyrazic poglad na to, ze dla mnie bicie dzieci to juz nie jest błachoska, powod do smiania sie, to nie jest to samo co karmienie dzieci slodyczami od czasu do czasu, nie ma to nic wspolnego z "krzywda" zwiazana z karmieniem mm. po prostu jest to przestepstwo, głupota, prymitywne podejscie do wychowywania dzieci i chwalic sie luznym podejscie do klapsow nie powinnas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak jak różne są dzieci tak różni są rodzice i różne metody wychowawcze . Głupotą i naiwnością jest oczekiwanie ,ze skoro dzieci rodzą sie gołe i mniej więcej podobne do siebie :) tak samo będzie przebiegało ich wychowanie :D Słuszna uwaga- nie ma JEDNEGO , JEDYNEGO ,SŁUSZNEGO sposobu . Każdy , jeśli tylko wypływa z miłości rodzicielskiej i zrozumienia potrzeb dziecka - jest dobry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sory, że się wtrącę, ale ta psycholog gada jak potłuczona. Na tej samej zasadzie trzeba by było zakazać dzieciom jeść jakiekolwiek słodycze, bo rodzic nie jest w stanie określić ile słodyczy jest w sam raz a ile już za dużo. Ja jestem absolutną zwolenniczką nie bicia, ale nie mam chorych ambicji włazić komuś w butach w życie i pouczać na temat wychowania dzieci. Za bardzo mi to pachnie lewacką propagandą i odbieraniem dzieci za symbolicznego klapsa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"a ty mi wyjeżdżasz z przykładem bicia półtorarocznego dziecka przez faceta o posturze byka " - zarzucasz kafeteriankom, ze nie umieja czytac ze zrozumieja twojego glupawegi, prostego jak budowa cepa tekstu pisanego a sama wyrypalas sie na kilkuzdaniowym fragmencie felietonu psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Są inne sposoby… Gdy rodzice nie dają klapsów zbyt często, wydarzenie takie faktycznie może stać się szokującym doznaniem. W założeniu sprawić ma, że odtąd dziecko zacznie zachowywać się poprawnie. Ale ten sam efekt uzyskać można przecież innymi metodami. Osoby, które stosują klapsy regularnie jako składową kontroli zachowania – w przeciwieństwie do rodziców reagujących impulsywnie – prawdopodobnie albo nie wiedzą, co jeszcze mogłyby zrobić, albo sądzą, że to najlepszy sposób. W założeniu z rodzica klaps czynić ma niekwestowany autorytet, a dziecko ustawiać na pozycji uległej. Czy dawanie klapsów jest skuteczne? Oczywiście, klapsy mogą powstrzymać lub ograniczać niechciane zachowania, ale co się za tym kryje? Twoje dziecko nie zrobi czegoś tylko ze strachu przed karą, naprawdę o to chodzi? Nazwijcie to jak chcecie, ale dawanie klapsów jest rodzajem bicia – twierdzi większość specjalistów. Jako rodzic, z pewnością chcesz, by dziecko samo, a nie pod groźbą kary, podejmowało mądre decyzje, postępowało słusznie i ćwiczyło samokontrolę. Ale to pozytywne relacje z rodzicem pomagają dziecku pracować nad wewnętrzną motywacją, nieprawidłowe utrwalają zaś motywację zewnętrzną, w efekcie czego dziecko tylko boi się nie być dobre. Powyżej pasa Każdy, kto twierdzi: „Moi rodzice dawali mi klapsy i jakoś dobrze na tym wyszedłem”, być może ma rację. Poprzednie pokolenia matek i ojców podejmowały własne decyzje, o których jednak teraz wiemy, że nie zawsze były najlepsze (prawdopodobnie to samo będzie z następną generacją). Ale, jak twierdzą psychologowie, nie ma powodu by we wszystkim naśladować dawne metody wychowawcze - czasami warto skorzystać z podpowiedzi i uświadomić sobie istnienie innych „technik dyscyplinujących”, nie wymagających przekraczania granic fizycznych. Modelowe bicie Pewien psychoterapeuta opowiadał swoim studentom historię matki, które uważała, że dawanie klapsów jest nieodzowną częścią dyscypliny - do chwili, gdy zauważyła, jak jej trzyletnia córka uderzyła rocznego braciszka. Zapytana, dlaczego to zrobiła odpowiedziała: „Ja się tylko bawiłam w mamę!”. Po tym wydarzeniu kobieta już nigdy nie uderzyła swoich dzieci. Warto pamiętać, że dziecko uwielbia naśladować zachowania dorosłych, a zwłaszcza ludzi, których kocha i szanuje. Uważa, że czegokolwiek by nie zrobili, jest dobre i godne powtarzania. Rodzice, pamiętajcie, wychowujecie przyszłe matki i ojców, żony i mężów – zwracają się z apelem specjaliści. Metody wychowawcze, jakie stosujecie wobec własnych dzieci prawdopodobnie staną się tymi, jakie zastosują w przyszłości. Rodzina pochodzenia jest swoistym poligonem doświadczalnym, gdzie maluchy uczą się jak rozwiązywać sytuacje konfliktowe. Badania pokazują, że dzieci z rodzin, w których dawano klapsy, w dorosłym życiu znacznie częściej przejawiają agresję. Istnieje spore ryzyko, że człowiek, którego zachowanie w dzieciństwie kontrolowane było poprzez klapsy, przeniesie złość na inne relacje – z rodzeństwem, rówieśnikami, a kiedyś nawet ze współmałżonkiem i własnymi dziećmi."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niespójny przekaz Można oczywiście powiedzieć: „Ja nie daję mojemu dziecku klapsów ani zbyt często, ani za mocno. Przez większość czasu okazuję mu wiele miłości i czułości. Przetrzepanie tyłka od czasu do czasu jeszcze nikomu nie zaszkodziło”. Taki rodzaj racjonalizacji zostanie przez niektóre dzieci zaakceptowany, ale inne mogą zrozumieć „przekaz” po swojemu… Fizyczne karanie pokazuje im, że to w porządku dawać upust negatywnym emocjom poprzez uderzenie drugiej, słabszej istoty. A przecież umiejętność kontrolowania wybuchów złości to jedna z tych rzeczy, jakie rodzice od małego starają się zaszczepić swoim pociechom. Według psychologów, dawanie klapsów naukę tę sabotuje. Budowanie obrazu samego siebie rozpoczyna się od sposobu, w jaki postrzegają nas inni – przede wszystkim rodzice. Nawet w większości kochających się rodzin, dawanie klapsów zaburza bliską więź, zwłaszcza w przypadku dzieci zbyt małych, by powiązać przyczynę ze skutkiem. Rodzice poświęcają dużo czasu i energii na rozbudzanie poczucia wartości, na kształtowanie pozytywnego wizerunku we własnych oczach. A potem malec robi coś banalnego (np. tłucze szklankę) i dostaje klapsa przez co zaczyna myśleć „Jestem taki niedobry…”. Nawet mające uwolnić od poczucia winy przytulenie nie zawsze pomaga. Dziecko prawdopodobnie jeszcze długo czuje tamto uderzenie – tak w ciele, jak i duszy. Zdaniem specjalistów większość dzieci rozumie przytulenie jako prośbę o wybaczenie: „Jeśli obejmę tatusia, to przestanie mnie bić”. Ale gdy klapsy powtarzają się… i powtarzają, do dziecka dociera już tylko jeden komunikat: „Jesteś słaby i bezbronny”. … oraz rodzica Matki i ojcowie, którzy kontrolują zachowanie dzieci poprzez dawanie klapsów (lub stosując inne kary oparte na przemocy), często sami uważają się za bezwartościowych. W głębi duszy nie czują się w porządku, może nawet nie podoba im się taki rodzaj dyscyplinowania? Zwykle dają klapsy, albo wrzeszczą z bezsilności, w desperacji ponieważ nie wiedzą, co jeszcze mogliby zrobić? A po wszystkim czują się jeszcze bardziej bezradni, bo odkrywają, że to nie przynosi spodziewanych efektów. Pewna matka przyznała kiedyś, że wykreśliła z listy kar klapsy, kiedy uświadomiła sobie, że „wygrywała bitwy, ale przegrywała wojnę. Wszystko, co osiągnęła, to że dziecko się jej bało, a ona sama czuła, że utraciła coś bardzo cennego”. … i relację rodzic-dziecko Dawanie klapsów negatywnie odbija się również na rolach rodzicielskich. Bycie wzorem do naśladowania oznacza, że jest się osobą godną zaufania, a nie kimś, kogo trzeba się obawiać. Zbudowanie i utrzymanie autorytetu nie może opierać się na strachu. Rodzice czy inni opiekunowie, którzy systematycznie dają klapsy kreują sytuację przegrany-przegrany. Nie tylko oznacza to utratę szacunku dziecka dla matki czy ojca. Rodzic także traci, ponieważ posługując się jedną „metodą” wychowawczą, nie pozna alternatywnych sposobów opanowania nieposłusznego malca. Dysponując tak jednowymiarowym i powtarzalnym „repertuarem”, nie potrafi skutecznie powstrzymywać niepożądanych działań. Niegrzeczne zachowanie nasila się, co wymaga zwiększenia ilości/siły klapsów. W ten sposób dziecko z pewnością nie rozwinie samokontroli. Ponadto kary cielesne stwarzają dystans między osobą wymierzającą karę a osobą karaną. Niektóre dzieci potrafią jakoś wybaczyć karzącemu rodzicowi, innym jednak trudno kochać kogoś, kogo postrzegają jako krzywdziciela. Bicie = Nadużycie Wymierzanie kar cielesnych ewoluuje w czasie. Gdy na początek zaczniesz karać dziecko „troszeczkę”, gdzie się zatrzymasz? Niemowlak sięga po szklankę - pacniesz go, bo nie wolno, sięgnie znowu, uderzysz mocniej? Po cofnięciu rączki, wkrótce wyciągnie ją w kierunku wazonika po babci. Uderzysz solidniej? Jeśli tak, zaczniesz grę, której nikt nie wygra. Pojawi się tylko kwestia: kto silniejszy, Twoje dziecko czy Twoja ręka? I co z tym zrobisz? Zaczniesz bić mocniej i mocniej, aż rączka dziecka stanie się zbyt obolała, by być nieposłuszna? To być może przejaskrawiony przykład – przyznają dziecięcy psychologowie – ale bywa, że dawanie klapsów przynosi jeszcze inne niebezpieczeństwo. Rodzic czuje, że ma przewagę, jednak dziecko rośnie, a wraz z nim skala popełnianych „wykroczeń”. Nie wiadomo więc kiedy dłoń zamienia się w pięść, a kuchenna ścierka w pasek. To, co mogło wydawać się niewinnym przywoływaniem do porządku, niekiedy przechodzi w maltretowanie. Kary fizyczne bywają wstępem do poważnych nadużyć, ostrzegają specjaliści. Dlaczego to nie działa? Psychoterapeuci pracujący z rodzinami opowiadają: „Wiele razy słyszeliśmy skargi rodziców - im częściej dawali klapsy, tym bardziej dziecko stawało się niegrzeczne. Jak to możliwe?”. A dlatego, że klapsy czynią zachowanie dziecka gorszym, nie lepszym. Rodzice powinni pamiętać, że dziecko, które czuje się dobrze, dobrze się zachowuje. Dziecko, które zostało uderzone czuje się w środku źle, co przekłada się na jego zachowanie. Potem, im gorzej się zachowuje, tym bardziej obrywa i tym gorzej się czuje. Spirala się nakręca, dzieci coraz bardziej się gubią… Specjaliści tłumaczą: chcemy, aby dziecko wiedziało, że zrobiło coś złego, by odczuwało wyrzuty sumienia i nauczyło się dyscypliny, a jednocześnie ciągle każemy mu wierzyć, że jest wartościową, godną szacunku osobą. Klapsy nie są żadnym rozwiązaniem."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×