Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

malinka373

Rozstanie... Tęsknota... Nadzieja... Powrót?

Polecane posty

Gość gość
Ło mstko,coś ty taka nerwowa?że ktoś nie zrozumiał,to aż do stu diabłów go wysyłasz?hmm,nerwy w konserwy i na export ostatnia autorko.Trochę taktu dziewczyno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tratwa890
Dziewczyny, spokojnie :) Szczerze mowiac czytajac ten watek kilka miesiecy temu, myslalam ze bedzie mi duzo lepiej w dniu dzisiejszym. Niestety, minelo pol roku a jedyna zmiana jest taka ze nie placze... W srodku ciagle tesknie, ciagle zyje ta okropna nadzieja juz tyle czasu.. Marnuje tyle zycia.. Ciagle zaczynam od zera, mijaja 2 miesiace ja sie odzywam do niego o juz nie moge wytrzymac i znowu stoje w tym samym punkcie... totalny bezsens. On sie bawi, zyje,ma nowa dziunie a ja ciagle rozpamietuje... Jeden wniosek tylko wysnulam przez te miesiace: nie chce zadnego faceta,nie teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaatakowalas mnie gosciu. Znowu efekt lustra. Damm it! Tratwa bedzie dobrze. Wszystko sie w glowie pouklada z czasem tylko chcij tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juslan
Powiem Ci tratwa ze nie jesteś sama z takimi odczuciami. U mnie tez minelo juz pół roku i myślałam ze będzie lepiej po takim czasie. Milosc na której tak mi zależało dzis jest prawdziwym przeklenstwem. Dni mijają a do mnie nie dociera ze to się dzieje na prawdę. Tez nie widzę siebie i swojej przyszłości z kimś innym, ale chciała bym jeszcze byc szczesliwa. Tylko jakos nie wierze ze to kiedykolwiek nastąpi. Teraz to przydal by mi się taki wewnętrzny spokój, żebym mogla pogodzić się z tym co się stało. Jestem juz po prostu zmęczona tym wszystkim co mnie otacza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tratwa890
Milo ze nie jestem sama. Ja tez pragnę spokoju ale wewnątrz są jakieś głupie myśli ze może kiedyś in cos zrozumie? Ostatnio widzualam go parę razy serce ciągle mocniej bije i myśli ze może on tez teskni ale wiem ze tak nie jest.. Jeszcze jak pisalam do niego wykrzyczal mi ze kocha inna ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak bardzo pragnę by wrócił... Dlaczego odszedl :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja usłyszałam ze nigdy mnie nie kochal. Bolalo jak cholera, dwa dni po tych słowach plakalam bo on pól roku po odejściu dalej mnie rani. Gdy go widzę nogi mam jak z waty. Jednocześnie.mam ochotę go przytulic i udusić ze złości. Wiem ze gdy byliśmy razem nie bylam idealna ale boli to ze on nie dal nam jako rodzinie szansy. Znudzil się i poszedł do innej szukac wrażeń. Ja mysle o nim codziennie on o mnie praktycznie wcale. Nie potrafię się odciąć od niego. Tez czuje ze marnuje swoje życie na te żale i smutki ale inaczej nie umiem. Marze o takim dniu gdy ani na chwile nie pomysle o nim. Teraz wiem ze można kochać za bardzo. Tym uczuciem niszczę sama siebie. Czas ma być lekiem na zlo ale u mnie działa za wolno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tratwa890
Juslan, jak czytam Twoje wypowiedzi, mam wrazenie ze to ja pisalam. Mam dokladnie tak samo jak Ty. To samo.... udaje silna a wewnatrz nogi z waty, on sie bzyka z inna, a ja cierpie. Ja mysle, on nie. wypisz wymaluj Twoja sytuacja.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z zewnątrz to ja jestem super silna. Nie placze przy innych.jestem usmiechnieta. Podobno wyładniałam (to opinia znajomych i nawet byłego)ale w środku to jestem pogruchotana jak po zderzeniu z walcem. Mam powody do radości bo mam prace syna zdrowie, dach nad głową itd. ale ciągle brakuje mi takiego poczucia ze jestem dla kogoś wazna, ze ktos mnie kocha za to jaka jestem. Wiadomo syn mnie kocha bo jestem mama ale to zupelnie inna milosc. Chce by bylo jak kiedys. Chce wracać do domu w ktorym czeka kochany mężczyzna, pic razem kawę, oglądać tv. Chce normalnego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
juslan jest uzalezniona od bycia z facetem,bez niego nie czuje zycia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ehh tak czytam Wasze ostatnie posty szukając potwierdzenia, że z czasem na pewno będzie lepiej ale widzę, że nie zawsze jest tak łatwo... Ja trzeci tydzień dopiero cierpię i jak mi się nawet momentami wydaje, że jest ze mną nieco lepiej, nawet się z czegoś smieję itp to za chwile i tak On mi się przypomina i wszystko trafia szlag... Nie wiem jak znaleźć w sobie tę prawdziwą siłę a nie tylko powierzchowną. A najgorsza jest świadomość, że ja kocham całym sercem, a on to serce podeptał jak gdyby nigdy nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Banalnie powiedziane,że to czas wszystko "załatwi",ale histeryczko to będzie trwać długo,bo nikt chyba nie potrafi zrobic z życia jak w kompie reset więc przed Toba na pewno trudne chwile.Ten czas załoby po odejściu musi się przejść i nie raz będa mieszac Toba rózne emocje i uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko własnie ta świadomość, że tylko ja to przeżywam a nie on jest tez taka dobijająca. Bo wiem ile dla niego znaczyłam, znam swoją wartość i pojąć nie mogę jak on może właśnie ten reset zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trawa.. jak Cię czytam to ręce opadają.. facet ma inną mówi że ją kocha a Ty nadal piszesz do niego ? paranoja... napisałaś że ja bzyka nie on się z nią kocha.. a to różnica.. bo bzykasz się z osobą która nie ma dla Ciebie najmniejszego znaczenia!! Ok.. odwróć sytuację.. Ty go zostawiasz, jesteś z kimś kogo kochasz , jesteś szczęśliwa, a to on napiernicza do Ciebie smsy , wydzwania.. co robisz? wkurzasz się, wkurza się Twój partner, zaczynasz go nienawidzić że nie daje Ci żyć i psuje Ci to życie a Ty ten etap zamknęłaś . Spójrz jak by wyglądał w Twoich oczach i teraz wiesz że to on na Ciebie tak patrzy.. i sądzę że nawet jak by rozstał się z tą kobietą nie wróci do Ciebie... Ok ja rozumiem walka o kogoś.. znam to z autopsji chociaż ja napisałam raz długiego smsa , nie było kontaktu odpuściłam.. byłam kilka lat z facetem... nie odzywałam się do niego(pomimo że wiedziałam że jest sam) po 2 miesiącach sam chciał wrócić.. ja nie chciałam i z nim nie jestem. A teraz... ja jestem kobietą w związku z facetem , którego molestuje była... zablokował jej numer ale widze w spam że ciągle do niego pisze i prosi... różne wyznania, łapanie się wspomnień itd... na początku związku wypowiadał się o niej bardzo dobrze, co mnie cieszyło że szanuje kobiety... a wiesz co teraz o niej mówi ? wiesz jak reaguje po 15 dziennie smsie który wpada w spam? że jest bez honoru, że jest dnem skoro nie umie uszanować to że z kimś jest. To że to mnie kocha... to że jest szczęśliwy.. (już pomińmy fakt co ja o niej mówię i sądzę bo to ją nie interesuje) ale jestem pewna że on przez to nie wrócił by nigdy do niej jak by rozstał się ze mną właśnie dlatego że sie tak upokarza i nie gra w porządku.. inaczej by było gdyby był wolny, ale jest zajęty i jasno klarownie jej to zakomunikował.. więc powinna odpuścić bo zajętych facetów się nie rusza. Inaczej tez by było gdyby była by to przygoda jego... ale skoro pisze że ja kocha powinnaś to uszanować i dac mu szczęśliwie żyć!! i jak czytam Cebie to jak bym widziała byłą mojego... żal mi takich kobiet. Ja nigdy się nie narzucałam.. i mi to zawsze na dobre wychodziło bo zawsze wracali. Zawsze!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze coś napiszę.... ok powiecie że jak się kocha to się walczy... tak walczy się.. ale w momencie kiedy wiesz że ta osoba też jeszcze tli uczucia do Ciebie, kiedy jest co naprawiać .. a nie w momencie kiedy ta walka staje się walką z wiatrakami i pozbawia Cię honoru. Jeśli facet mówi że kocha inną to kocha... nic to nie zmieni że będziesz desperacko pisala i się narzucała , wręcz da to odwrotny skutek.. znienawidzi Cię. Ktoś tu napisał że "byłam dla niego najważniejsze" byłaś - czas przeszły..... Czasami jest tak że czegoś nie da się naprawić i nie ma o co walczyć , są granice i nie których nie warto przekraczać i upokarzać się. Facet jest zajęty to jest!! nie wróci jesli kocha inną kobiete bo niby czemu miał by to robić.. wrócić do kogoś z kim nie chce być a zostawić kogoś kogo kocha... Dla was ta kobieta się bzyka, d******py, że wy byłyście najważniejsze.. ale to jest teraz jego kobieta taka jakie wy byłyście... teraz to ona tylko dla niego istnieje!!! Rozstałam się z facetem po kilku latach związku gdzie mieliśmy plany... przeszłam żałobę, po rozstaniu napisałam mu swoje "żale" tyle. Wiesz jak jest jak ktoś umiera.. dla mnie umarł.. przeszłam co przeszłam, nie rozdrapywałam ran na własne życzenia , nie sprawiałam sobie sama bólu pisząc i czekając na jego smsa ktory nigdy nie przyjdzie. wolałam przejść "żałobę" ale zacząć żyć wcześniej niż później!! Ps. będąc teraz z związku z facetem którego molestuje była.. mnie molestuje od czasu do czasu były, od 2 lat po rozstaniu... i szczerze? jedyne co to mi go żal a czasami mnie wkur... że pisze nie wiem czemu ale działa mi to na nerwy. Może Ty będziesz kiedyś kobietą faceta który ma taką była upierdliwą... kochacie się a ktoś wam zatruwa życie gdzie nie umie uszanować tego że jest się w związku... wtedy wy zobaczycie jak to jest jak była napastuje swojego byłego. I zobaczysz co on zaczyna o niej mówić, jego rodzina znajomi i co myslisz Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszesz bardzo mądre rzeczy i zgadzam się z Tobą. Ja kiedy dowiedziałam się, że on już kogoś innego ma to też odpuściłam, chociaż nie jest mi łatwo. Staram się uszanować to, że szuka szczęścia z kimś innym tylko że... sama nie zostałam uszanowana w ten sposób. Mój były jest teraz za granicą. Pracował bo chciał wrócić do Polski, zawsze mówił ze nienawidzi tamtego kraju a poza tym chciał mieć na bezpieczny start tutaj - ze mną. Zawsze zapewniał, że mnie kocha. I jasne były gorsze chwile jak w każdym związku, ale byłam pewna jego uczuć, no bo jak tu nie być, jak ktoś Cię zapewnia, że dla Ciebie wszystko? A zostawił mnie z dnia na dzień. Najpierw mówił, że kocha, w drugiej chwili dopadły go jakieś wątpliwości czy to wszystko ma sens (a 10 minut wcześniej miało), po czym za chwilę stwierdził, że on już tego nie czuje. Próbowałam wtedy rozmawiać, wytłumaczyć coś sobie nawzajem, ale on nie chciał. Znam go bardzo dobrze i przypuszczałam, że cos musiało być nie tak, a on jest też takim typem, ze sie sam nakręca i jeden problem może u niego stworzyć kolejny. Byłam pewna, że mu zależy więc szukałam kontaktu. Nie byłam nachalna, broń boże, wiem, ze to odstrasza, ale chciałam żeby przemyślał i coś do niego dotarlo. No i on pisał, że wie, że może tego żałować, że pewnie tak będzie, ale chce być teraz sam i ułożyć sobie wszystko w głowie. Później pisał też że myśli o mnie, że ma motylki w brzuchu, że tęskni i dawał do zrozumienia że będzie ok, tylko potrzebuje trochę czasu. Ja mu ten czas dałam a teraz już wiem, że nie miało to większego znaczenia. Po tym zerwaniu, wciąż podczas niby to koleżeńskich rozmów pisał mi, że mysli o mnie, że mu mnie brakuje... Więc ja sobie robiłam w głębi serca nadzieje, bo wiedziałam, że takiego uczucia jakie nas łączylo nie traci sie w sekunde. I podczas jednej z takich rozmów jakies 1,5 tygodnia po rozstaniu, kiedy zeszliśmy delikatnie na nasz temat, on nagle stwierdził, że coś już zaszło między nim a jego koleżanką z pracy... Przespali się ze sobą, ale to nie był dla niego zwykły seks, tylko coś do niej poczuł, chociaż stwierdził, ze jej nie kocha, ale kiedyś być może. Dziewczyne poznał nie więcej niż misiąc wcześniej. Mówił mi, że go podrywała od początku, ale go to niby wtedy bawilo, chociaż z czasem coraz niechętniej o niej wspominał. Mimo to, ja mu ufałam i nie traktowałam jej jako zagrożenie. I co, i nagle wybrał ją. W momencie w którym mi o tym powiedział,zrozumiałam że kiedy potrebowal czasu to nie potrzebował go wcale dla mnie, tylko dla niej, chciał się upewnić, czy faktycznie ma u niej szasnę. Domyśliłam się tez, że te wątpliwości od pierwszego momentu mogły mieć sporo związku z nią, on by się tak nie zachował gdyby nie myślał o niej od jakiegoś czasu. Mimo wszystko nie traktuje jej jakoś mega serio. Wprost powiedział mi, że wybeira ją bo jest na miejscu, a nawet jak ona wyjedzie to sobie znajdzie inną. wybrał po prostu łatwiejsza opcję, dla której nie musi się starac. Zachowywał się tak jakby był zupełnie kims innym. Wprost nie mogłam w to uwierzyć. Nagle z faceta, któremu tak na mnie zależało zmienił się w faceta który zwalił winę na mnie bo niby nie byłam tak zaangażowana i zaraz poleciał do innej... A czy ktoś zaangażowany rozgląda się za innymi? Zachował się jakby w ogóle nie pamiętał, że nas kiedyś coś łączyło, był wręcz chyba zadowolony z siebie, że to on pierwszy sie pocieszył. Być może w jakimś stopniu coś do niej czuje chociaż jej nie kocha, ale i tak nie mam zamairu już walczyć. I tak dałam mu zbyt dużą szansę na samym początku.jestem w stanie uszanować to, że jest teraz z nią, chociaż ciężko mi z tym, że ja cierpię a on się bzyka czy kocha z kimś innym. Milczę już, chociaż ona nie uszanowała mojego związku z nim. Podrywała go od pierwszego dnia mimo, że doskonale wiedziała o moim istnieniu, mało tego, on kiedyś w pracy powiedział że ma ze mną dziecko (potzrebował pracy i to zadziałało) i ona była o tym święcie przekonana. A później wlazła mu do łóżka jak tylko się dowiedziała, że jest już wolny. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Histeryczka.. moja wypowiedź bardziej dotyczyła trawy... jeśli chodzi o Ciebie... to nie jest tak że uważam izż człowiek nie powinien walczyć bo tak nie jest .. tylko powinien przestać w odpowiednim dla niego momencie.. tak jak Ty... walczyłaś bo wiedziałaś że jest szansa o czym on Cię też informowal pisząc Ci różne teksty.. i to jest ok... Jeśli chodzi o kobietę która go podrywała też takich kobiet nie szanuję... napisałam to w poprzednim poście że mojego była też wie że jest w związku ale nie odpuszcza... Kobieta która podrywa faceta zajętego jest dla mnie dnem!! ale to działa i w przypadku kobiety która podrywała , walczyła o Twojego jak byl z Toba i dotyczy to trawy gdzie wypisuje do faceta JUŻ zajętego!!! widzisz że to jest to samo? Były oznacza były - czas przeszły a nie obecny... teraz kobieta byłego trawy myśli to samo co Ty o kobiecie która wyrywała Twojego byłego.... bo były trawy jest w związku a trawa pisze do ZAJĘTEGO faceta. Więc też postępuje nie fer..... rozumiesz co chce przekazać ? Jeśli chodzi o Ciebie, że się nie odzywasz jak się dowiedziałaś że z nią sypia i jest... uważam że podjęłaś najlepszą decyzję dla siebie!! że wiesz kiedy przestać... walczyłaś jak jeszcze był czas i możliwość ale odpuściłaś w momencie kiedy wiesz że tak na prawdę upokorzyła byś siebie. I to się ceni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że pisałaś o sytuacji Trawy, ja po prostu wypowiedziałam się będąc właśnie po tej stronie a nie innej. I to, że pomimo iż ona zniszczyła mój związek nie oznacza, że ja mam zamiar niszczyć jej. Z resztą nie wróżę im dłuższej przyszłości - wiadomo, on poleciał z nią zaraz do łóżka żeby zaspokoić potrzebę tego, czego najbardziej mu na odległość brakowało. Gdyby dowiedziała się, co sam o niej powiedział, że jak nie ta to inna, to pewnie sama by na oczy przejrzała, chyba że się nim sama bawi. On też kiedyś może przejrzy, bo prawda jest taka, że przede mną nie tworzył trwałych związków, miał 2 dziewczyny na których mu zależało ale szybko się kończyło, a później były same krótkie romanse. Dopiero na mnie naprawdę mu zależało, zawsze powtarzał, że to że musiał o mnie własnie walczyć docenił, że nie byłam taka jak inne. A teraz może zmęczony jakimiś trudnościami (choć naprawdę niedlugo mial tu być i tego jednego nie pojmuję) wybrał jednak tę łatwiejszą opcję, bo panna sama się do niego kleiła. I za jakiś czas to może do niego dotrze, jak to o niej świadczy i czy z kimś takim można stworzyć coś solidnego. No cóż, on się niby chciał ustatkować, może sie tego teraz przestraszył, nie wiem, ale kiedyś pewnie zrozumiał, że miał cos pewnego a to stracił przez swoje zaślepienie :) Mimo wszystko wycofać się wcale nie było łatwo, bo wciąż go kocham. I szlag mnie trafia na myśl, że on jest teraz z nią, że być może jest mu z nią dobrze, chociaż jeszcze niedawno zapewniał mnie, że tylko ja się liczę. Chciałabym o nim nie myśleć, ale niestety tak się łatwo nie da. I chociaż on pewnie nie ma kiedy nawet o mnie pomyśleć bo jest z nią teraz całymi dniami a i pewnie wieczorami, to mimo wszystko nie sądzę, żeby nic w nim nie zostało. Kiedy już się z nią przespał a zanim jeszcze mi o tym powiedział wciąż pisał, że za mną tęskni. Gdyby chciał to uciąć to by takich rzeczy nie mówił. Nie wiem czy chciał trzymać mnie na zapas, czy sam do końca wciąż nie wiedział czego chce, ale to już jest koniec. I jeszcze długo w moim sercu będzie iskierka nadziei, że się odezwie i przeprosi. Może nawet nie po to, żeby błagać o przebaczenie i szansę- nie ten typ, nie ta bajka - ale żeby własnie przeprosić za to co zrobił mi, nam. Cholernie żałuję, że tak to się skończyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze podczas naszej ostatniej rozmowy zapytałam go, nie po to żeby błagać tylko żeby zobaczyć czy cos do niego dotrze, co by zrobił, gdyby mnie teraz zobaczył. Czy byłby taki pewny tego swojego wyboru. Odpowiedział, że nie. I ta świadomość, że nie mieliśmy nawet prawdziwej szansy żeby spróbować naprawić boli. Bo nawet gdybym chciała walczyć, to to ona jest teraz obok niego i taka walka z góry byłaby przegrana. To, że pisałabym czy dzwonila niewiele by zmieniło. Facet jest teraz zaślepiony i pewnie obraca ją na wszelkie sposoby, ciężko żeby myslał w takich chwilach o mnie :p Chociaż to o czymś też by świadczyło ;) Tak czy siak nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby teraz za nim latać. Straciłabym szacunek do samej siebie, on też z pewnościa miałby mnie jedynie dość. Nic dobrego by z tego nie wyszło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tratwa890
Mysle, ze w 99% Twoja wypowiedz odnosi sie do mojej sytuacji. Ja juz nie pisze, nie kontaktuje sie. Tylko jego rodzina sie do mnie odzywa, pisze, jak gdzies mnie spotkaja to przychodza, gadaja, pytaja co u mnie. A eks moze i jest z ta dziewczyna, moze ja kocha nawet, ale mimo ze go wywalilam z fb to on nadal trzyma tam tylko moje i nasze wspolne zdjecia. Moze nie chce byc postrzegana jak naiwna idiotka? skoro jest z nia to niech pousuwa to chociaz a nie wszyscy widza tam mnie, a w zyciu ją?! to wg ciebie mnie nie upokarza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak trawa dotyczy to Ciebie.... Nie piszesz ale pisałaś .. i zobacz jak o tej dziewczynie się wypowiadasz... bzykał ją... no wybacz ale dziewczyna nie jest niczemu winna. Że jego rodzina pisze i rozmawia z Tobą to jest normalne, znają Cię i byłaś jakiś czas w ich życiu, ja do tej pory utrzymuje kontakt z rodzina i znajomymi mojego byłego.Trwa to nic nie znacz, jedynie to że Cię lubią i szanują, ale oni to nie on!!! nie wykasował zdjęć ?? jezu ile Ty masz lat? 15? że fb się przejmujesz? no tak kiedyś słyszałam że jak na fb nie mam zaznaczonego że jestem w związku to w tym związku nie jestem hehehehe... byłam z facetem kilka lat a nie miałam tam żadnych zdjęć z nim.. więc go nie ma. Nie wykasował? bo może stwierdził że fajne chwile razem spędziliście i to kawałek jego życia.. więc nie kasuje... nie zachowuje się jak 15 letnie dziecko.. że się rozstaje kasuje zdjęcia byłych , rozpacz na całe fb lub pogarda.. a za chwile zdjęcia z nową kobietą. Tak nie zachowują się dorośli ludzie. A jeśli Ty jestes na tyle nie dojrzała aby Ci to przeszkadzało to napisz do niego z prośba alby je wykasował. co za problem ? I nie nie uważam żeby Cię to upokarzało... bo Ty nie decydujesz co on ma na swoim fb... Trawa zachowujesz się tak jak by życie na nim się kończyło... a może zaczyna się coś fajniejszego? może ten związek miał Cię czegoś nauczyć ? I dlaczego miała byś być postrzegana jako idiotka? bo co ma tam zdjęcia Twoje? dziewczynooooo ogarnij się. To że trzyma Twoje zdjęcia nie świadczy to o Tobie!! masz strasznie niską samoocenę!! Weź się w garść !! nie wchodź na jego fb, nie obserwuj, zacznij żyć własnym życiem. Uwierz że wyjdzie Ci to na dobre!! Popatrz na mnie.. kiedyś Ci pokaże mój topic... przyjdzie taki czas. co ja przeżywałam ... po rozstaniu ( bo rozstawałam się 3 razy)ostatnim zero kontaktu. Teraz 2 lata łazi za mną.. jaki miałam z nim związek? dobry.. ale egoistyczny. Myślałam później że już nie znajdę spokojnego fajnego faceta (biorąc pod uwagę jacy są dziś ludzie)że jak coś to trafię na gorszego. A wiesz jakiego masz dziś faceta? po 1,5 roku od rozstania. Cudownego, kochającego, mega przystojnego, ktory jest czuły, szczery, lojalny, który za każdym razem przywozi mi bukiet pięknych róż, który jak cos jest nie tak podejmuje w ciągu 5 minut decyzje że musi ze mną porozmawiać i chce żeby było dobrze i wsiada w pociąg .. ma do mnie 400 km!! i nie ważne czy jest to północ czy południe.. jedzie aby pogadać wyjaśnić i żebym się nie martwiła. Facet który martwi się moim zdrowiem bardziej niż ja, ktory trzyma mnie za rękę w kolejce do lekarza i jest na każdej wizycie. Pomaga mi we wszystkim, wspiera, kocha. Mogła bym tak pisac o nim i pisać. I wiesz co myślę, że związek poprzedni po prostu miał mnie nauczyć i doceniać to co teraz daje mi obecny facet. Wiesz jak teraz wygląda moje życie? pomyśl... jesli bym tak przeżywała jak Ty i ciągle wspominała byłego w życiu bym się nie otworzyła na innego faceta, a ominęło by mnie coś najcudowniejszego na świecie. Trawa... jak bys odpuściła i się nie zadręczała i dała mu od razu żyć uwierz że było by inaczej!! wiesz jaka to satysfakcja jak były do Ciebie dzwoni i chce się spotkać abyv powiedzieć że popełnił największy błąd w życiu, że kocha i że takiej osoby nie pozna!! nie wiesz.. a szkoda. Zamknij ten rozdział życia .. był i koniec... zacznij zajmować się sobą!! uwierz że Twoje życie się zmieni. wyjdz na siłownie, zmień nie wiem ubrania, zacznij żyć po prostu. A jak się będziesz z nim mijać na ulicy ładnie się uśmiechnij i powiedz "cześć" Pomyśl o tym, bo przez to że przezywasz go nadal a sadze że nie ma co przeżywać skoro odszedł , tracisz coś co może być najlepsze w Twoim życiu!!! Popracuj nad samooceną... koniecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmarnowane zyciee
A co jesli chłopak miał załamanie przez brak pracy i przestal kochać? Depresja mi go odebrala :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znow to samo na kolejnym temacie,twoj styl rozpoznaje sie z daleka,tylko nicki zmieniasz ostatni gościu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Histeryczko, takie rzeczy nie dzieją się w związkach "z dnia na dzień". Decyzji o rozstaniu (zwłaszcza po kilkuletnich związkach) nie podejmuje się w przypływie chwili. To są długotrwałe rozważania, długotrwałe problemy, które stopniowo narastają. Nam się czasem wydaje, że "przecież wszystko było dobrze" ale to wcale nie znaczy, że w głowie partnera myśl o rozstaniu nie kiełkowała już od dłuższego czasu. Poza tym niestety z moich obserwacji wynika, że mało kto decyduje się na rozstanie (dotyczy to przede wszystkim mężczyzn, chociaż nie tylko) jeśli nie ma mówiąc brzydko do kogo odejść. Zazwyczaj nawet jeśli myślą o rozstaniu ludzie tkwią w związkach dopóki na horyzoncie ktoś się nie pojawi. Nie generalizuję, nie mówię o wszystkich, ale myślę, że dotyczy to zdecydowanej większości. Co do uczuć po zakończeniu związku.. one są u obydwu stron. Jakiś sentyment, jakaś tęsknota... normalne, w końcu przyzwyczajamy się do siebie. Ale tak jak wypowiada się gość. Wszystkie te uczucia bardzo szybko przeradzają się w niechęć, kiedy ktoś jest zasypywany wiadomościami. Odpuścić jest bardzo trudno, ale w praktyce okazuje się to najlepszym wyjściem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tratwa890
Nie, nie kotaktowalam.Nie znam nikogo takiego, nie mam nawet kiedy chodzic na terapie cale dnie mam zajete. Jedynie niedziela wolniejsza. Daje sobie rade sama, co prawda powierzchownie ale zawsze. W srodku oczywiscie sobie nie poradzilam do konca jeszcze, no ale kiedys to odejdzie. Pol roku temu nie wyobrazalam sobie siebie w takim momencie jak teraz, ale widac mozna bez niego zyc, mozna nie miec faceta obok i mozna nawet czuc sie szczesliwie! wow!;) Usmiecham sie dzieki ludziom wokol mnie, mam wspaniala rodzine, mega znajomych w pracy, przyjaciol na studiach, nie jestem sama. A On?jego strata ze nie chcial zeby Ci wszyscy wspaniali ludzie go otaczali. Zrozumie co stracil, dopiero jak bedzie za pozno. A ja zaczynam wierzyc ze znajdzie mnie ktos kto bedzie kochal cale zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tratwa890
Nie powiedziałabym ze w 7 dni a w pół roku walki z nim i ze sobą. Oczywiście do końca nie jestem pewna że sobie poradzilam ale nie chce go, nie chce do niego pisać, nie chce z nim rozmawiać, brzydzę się nim. To nie jest ktoś kogo kochałam. On się stacza, zaczyna mieć problemy z prawem, nie poznaje go. To na pewno nie jest człowiek którego kochałam i z ktorym chciałam być. Sama widzisz ze nie mam czego żałować? Oczywiście głupie serce sobie myśli ze może kiedyś on jednak nie tylko wróci do mnie ale do swojego zachowania sprzed 4 lat, jednak rozum wie ze nie ma takiej możliwości w ogóle. Zauważam ze jak nie wezmę się w garść teraz to stracę kolejny rok życia i kolejne dni, po co mi to.. Przecież ja chcę mieć normalna rodzinę, męża dziecko chce być Kochana... Nie o to inny. I nawet czasami mam takie dni ze czuje się szczęśliwa bo jakieś drobne rzeczy dają mi radość, kiedyś tego nie zauważalam.. Bardzo bym chciała jeszcze kiedyś kochać, na razie nie potrafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam chwilę to postaram się Wam pokrótce opowiedzieć, co u mnie. Różne rzeczy się działy przez czas mojej nieobecności tutaj. Jak wszędzie w sumie, trochę dobrych , trochę złych. Nie przestałam spełniać swoich marzeń, nie przestałam się rozwijać i nie przestałam cieszyć się z drobnych rzeczy. Jeśli chodzi o byłego, przez którego powstał ten wątek - kiedyś zauważałam nanosekundy bez niego, dziś nie zauważam już nawet miesięcy. To nie znaczy, że o nim nie myślę. Jakaś drobna, przelotna myśl pojawia się być może nawet każdego dnia, ale nie robi ona już na mnie kompletnie żadnego wrażenia - po prostu jest. Od chwili kiedy jakiś czas temu do mnie napisał nie mamy ze sobą kompletnie żadnego kontaktu. Myślę, że dla nas obydwojga tak jest lepiej. Mój drugi związek niestety się nie udał. Jest mi z tego powodu przykro, zależało mi, nie powiem, że nie. Pokochałam. Nie udał się, ale wiele mnie nauczył. Może to było za wcześnie. Może nie byłam zdolna do odpowiednich poświęceń, a może po prostu okazało się, że jednak mamy inne spojrzenie na najważniejsze kwestie. Jest mi przykro, bo to była naprawdę piękna relacja, przepełniona wieloma fantastycznymi chwilami. Jednocześnie jestem z siebie dumna, gdyż w momencie, w którym zaczęły dziać się rzeczy, które miejsca mieć nie powinny potrafiłam stanąć sama przed sobą i powiedzieć "dość, to koniec". Może to było egoistyczne, może nie powinnam, może nie miałam racji. Ale i tak jestem z tego dumna, jestem dumna z siebie, gdyż tego właśnie nauczył mnie poprzedni związek - odzyskałam dumę i szacunek do samej siebie. Przeżywam to rozstanie, na pewno. Jednakże przeżywam je zupełnie inaczej. Tym razem nie straciłam swej godności, nie zatraciłam siebie. Smutek i żal za utraconym związkiem nie jest tym razem przepełniającą do granic możliwości czarną dziurą. Zrozumiałam, że kiedy budowałam całe swoje życie na jednym filarze, jakim był związek to kiedy on runął, runął cały mój świat. Musiałam wtedy kompletnie wszystko tworzyć od nowa. Tym razem, kiedy budowałam tych filarów wiele, a związek był jednym z nich okazało się, że mimo, że straciłam coś dla mnie bardzo ważnego to nadal mam po co wstawać rano, mam wiele innych celów, planów, marzeń. Pozostałe filary stoją i dają mi siłę. Jestem dziś tym samym człowiekiem, z zupełnie innym podejściem do wielu spraw. Z kolejnego związku wychodzę jeszcze silniejsza. Wiem na pewno, że znam swoją wartość i nikomu nie pozwolę tego odebrać samej sobie. Może tym razem popadłam ze skrajności w skrajność i jak wtedy całkiem zatraciłam siebie i byłam gotowa oddać dosłownie wszystko byleby tylko był przy mnie, tak teraz nie byłam gotowa na kompromisy i nie chciałam się ugiąć żeby nie uronić nic z tego, co zbudowałam. Wydaje mi się, że moje podejście było dobre i zdrowe, moim zdaniem budowałam ten związek tak, jak powinien on wyglądać. Ale może jeszcze dużo muszę się nauczyć. Cieszę się, że spróbowałam, cieszę się, że mimo wszystko postawiłam na tę kartę. Nie wyszło. Trudno... Ale to nie zmienia faktu, że było warto. Mam ostatnio kilka gorszych dni... takich melancholijno-refleksyjncyh. Może to kwestia specyficznego okresu w kalendarzu, może w moim cyklu menstruacyjnym, może przemęczenia, może dopadających po rozstaniu myśli - w końcu przecież naprawdę pokochałam tego mężczyznę. Mam nadzieję, że te uczucia szybko miną. Ale nie walczę z nimi na siłę. Każda z nas miewa takie dni. Moim zdaniem one też są potrzebne. Staram się wykorzystać takie chwile, żeby wyszło z nich coś konstruktywnego. Daję sobie czas. Nie da się całe życie gnać w zachwycie, nie da się cieszyć bez najmniejszej chwili refleksji. Czasem trzeba się zatrzymać, czasem trzeba nawet upaść. Docenić to, co się ma. Zrozumieć do czego dążymy. Zwolnić, zajrzeć wgłąb siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×