Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rodzina naciska na studia

Polecane posty

Gość gość
Właśnie dziś 2 h grzebałam po portalach i wysyłałam CV, w większości do prac biurowych, i paru nie wysłałam, bo wymagali magisterki :O. Ale wysłałam też na ulotki parę, bo co mi zależy, a mam jeszcze status studenta i będę miała ucznia, bo zapisałam się już do policealnej szkoły, będę tam składać papiery. Na teleinformatyka, może w zasadzie tam pochodzę, bo to i tak tylko zaoczne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie przejmuj sie nimi, mogliby byc gorsi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Ci radzę cos skończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
yp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety tak na mnie wsiedli, że zarejestrowałam się na tą europeistykę.. ciekawe, czy to w ogóle uruchomią. I znalazłam pracę! Co prawda stanie na zimnie i rozdawanie ulotek, ale już kawałek czasu nie miałam pracy, a potrzebuję kasy. Jednak biurowej nadal oczywiście szukam. A matka stwierdziła, że dobrze że w takich warunkach popracuję, to szybciutko będę wolała się uczyć niż tak pracować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
;x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam już dosyć. Drugi brat dowiedział się, że nie studiuję, nie zrobił mi afery i wręcz nie kazał iść na europeistykę, bo mówi, że to dziadostwo. A ten drugi brat mówi, że jego to nie obchodzi, on mi wszystko opłaci i kategorycznie mam iść na studia, jakiekolwiek, najwyżej się przeniosę od października.. Bo on nie chce patrzeć na to, jak siedzę w domu (w zasadzie to teraz nie siedzę, znalazłam dwie prace, co prawda ulotki, ale zawsze coś, dzisiaj 8 h robiłam..) Matka też tak twierdzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wspaniale jest cieszyc sie zyciem kazdego dnia a twoi rodzice to komuna 333 www.youtube.com/watch?v=lEOYQzjmKVs

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
k

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co tam u Ciebie autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia ææ
Naciski rodziny moga zatruc zycie. Jesli umiesz sie przeciwstawic rodzinie to bedziesz miala wiecej swobody. Ale nie bedzie to proste. Presja rodzinna wiele moze zdzialac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pantegram
"Właśnie dziś 2 h grzebałam po portalach i wysyłałam CV, w większości do prac biurowych, i paru nie wysłałam, bo wymagali magisterki pechowiec.gif . Ale wysłałam też na ulotki parę, bo co mi zależy, a mam jeszcze status studenta i będę miała ucznia, bo zapisałam się już do policealnej szkoły, będę tam składać papiery. Na teleinformatyka, może w zasadzie tam pochodzę, bo to i tak tylko zaoczne usmiech.gif" x Mega się cieszę, że komuś pomogłam! :D x Warto wysłać CV nawet jeśli nie spełnia się 100% wymagań, bo jak widać, jak będzie mało kandydatów to z braku laku i tak się odezwą ;) A zazwyczaj jest właśnie tak, że jak pracodawca wypisze tych wymagań milion dwieście, to mało osób wysyła aplikacje, zniechęceni tak wysokimi wymaganiami ;) x Jak już jesteś zapisana do szkoły policealnej to radzę chodzić, bo 50% obecności trzeba mieć, by utrzymać ten status ucznia, a bardzo obciążająca czasowo to taka szkoła nie jest, więc można się już "poświęcić" w ten co 2. weekend i przy okazji czegoś nauczyć ;) Sama bym chętnie poszła do policealnej na jakąś informatykę, ale mam straszny zapierdziel na dziennych studiach, nawet z pracy ostatnio musiałam przez nie zrezygnować :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Dzisiaj powiedziałam najpierw matce, że chyba nie pójdę na tą europeistykę, rozpętała się dzika afera. Histeryzowała, że będę się czuła jak śmieć bez wyższego wykształcenia i w ogóle będę klatki sprzątać." Moja mama przez wiele lat sprzątała klatki... I wiesz, ile zarabiała? Od 6 000 zł do 9 000 zł NA RĘKĘ MIESIĘCZNIE. Ludzie, którzy bezrefleksyjnie krytykują pracę dozorców to idioci. Jasne, to ciężka praca, bo brudna + ludzie traktują Cię jak nieudacznika życiowego + aby zarabiać tyle co moja mama, to trzeba się nieźle nazapierdalać (sprzątać kilka budynków na raz, a to spore powierzchnie + jeśli są tereny, odśnieżanie w zimie + zamiatanie liści na jesieni to koszmar), ale zarobić na tym można kasę lepszą niż niejeden współczesny magister inżynier po studiach. Plus jest to ważna społecznie praca, ktoś to robić przecież musi, bez dozorców w naszych blokach byłby niezły burdel. x A Twoja mama, jakie ma wykształcenie autorko, że się tak mądraluje? Rozumiem, że doktor habilitowany nauk technicznych + stanowisko prezesa zbawiającego losy świata? Wybacz sarkazm, autorko, ale nie cierpię ludzi, którzy próbują własne kompleksy leczyć cudzym kosztem. Zapewne Twoja mama sama ma kiepskie wykształcenie i stanowisko, więc naciska na Ciebie, byś się wzięła do roboty i miała w życiu lepiej, nie zaznała tylu upokorzeń co ona, ale jej argumenty to jakaś masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"I znalazłam pracę! Co prawda stanie na zimnie i rozdawanie ulotek, ale już kawałek czasu nie miałam pracy, a potrzebuję kasy. Jednak biurowej nadal oczywiście szukam. " Gratulacje! ;) Kasa zawsze się przyda. A żadna praca nie hańbi, za to może wiele nauczyć. Chociażby pokory. Przydałaby się Twojej mamie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Drugi brat dowiedział się, że nie studiuję, nie zrobił mi afery i wręcz nie kazał iść na europeistykę, bo mówi, że to dziadostwo. A ten drugi brat mówi, że jego to nie obchodzi, on mi wszystko opłaci i kategorycznie mam iść na studia, jakiekolwiek, najwyżej się przeniosę od października.. Bo on nie chce patrzeć na to, jak siedzę w domu (w zasadzie to teraz nie siedzę, znalazłam dwie prace, co prawda ulotki, ale zawsze coś, dzisiaj 8 h robiłam..) Matka też tak twierdzi." x "BO ON NIE CHCE PATRZEĆ NA TO, JAK SIEDZĘ W DOMU MATKA TEŻ TAK TWIERDZI" x Autorko, przecież od samego początku Ci pisałam, że to jest clue! Pisałam przecież, że nie TWOIM RODZICOM NIE CHODZI O SAME STUDIA, LECZ FAKT, ŻE SIEDZISZ NA TYŁKU I NIC POSTĘPOWEGO SIĘ Z TWOIM ŻYCIEM NIE DZIEJE - TKWISZ W TYM SAMYM PUNKCIE CO KILKA LAT TEMU, NIE MASZ ANI PRACY, ANI WYKSZTAŁCENIA, ANI KASY - jesteś takim dużym dzieckiem na utrzymaniu rodziny, więc co w tym dziwnego, że rodzina się na Ciebie wkurza z tego powodu jak widzi, że zamiast coś ze sobą zrobić, Ty siedzisz przy kompie na kafe opisując swoje problemy? x A co masz zrobić? Ogarnąć się! x 1. Zrób rodzinie obiad, posprzątaj w domu, zrób pranie - pokaż, że jesteś dorosła i samodzielna nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Czy jakby Twoi rodzice zginęli jutro rano w wypadku, umiałabyś sobie poradzić? Czy umiesz gotować, czy sprzątasz po sobie? Jeśli nie, to nie dziw się, że rodzice traktują Cię jak dziecko, skoro jak dziecko się cały czas zachowujesz, czekając, aż ktoś za Ciebie coś zrobi, zamiast sama zająć się sobą. 2. ROZMAWIAJ, A NIE TYLKO KOMUNIKUJ. Powiedziałaś mamie, że nie chcesz iść na studia. A CZY POWIEDZIAŁAŚ DLACZEGO? Rozmowa nie polega na tym, że mówisz: "a bo tak i już". Na pewno nie jesteś na tyle upośledzona, by nie potrafić rodzicom wyjaśnić swoich wątpliwości - więc czemu nie powtórzysz rodzicom tego, co tutaj opisałaś? Masz wątpliwości - rodzina jest od tego, by je rozwiać i by Ci doradzić, a nie tylko od tego, by Ci czegoś nakazywać/zakazywać. Poważnie, nie wiem, z czym Ty autorka masz taaaki problem - naprawdę, tak trudno powiedzieć: "nie chcę iść na studia, bo... (boję się, że nie znajdę po nich pracy / wolę zająć się czymś innym / boję się, że nie będą dla mnie i ich nie ukończę)" zamiast samego "nie idę na studia bo nie"? x Skoro sama nie szanujesz swoich rodziców, nie oczekuj od nich szacunku. Ja swoim wyjaśniłam, co planuję zrobić ze swoim życiem i dlaczego. I taka rozmowa bardzo mi pomogła, bo rodzina wskazała mi słabsze punkty mojego rozumowania i pomogła skorygować moje życiowe plany. Warto korzystać z rad ludzi bardziej doświadczonych życiowo, ale aby z rady skorzystać, trzeba o nią spytać, a nie tylko nawzajem na siebie drzeć mordę, urządzać "dziką histerię" i domowe awantury, które do niczego nie prowadzą. x Autorko, do cholery (!), zrób rodzicom (i braciom) kawę, zaproś ich na poważną rozmowę, proś o spokój (dorosłe zachowanie) za każdym razem, kiedy zaczną reagować emocjonalnie (krzyczeć na Ciebie) i spokojnie wyjaśnij swoje racje, a potem wysłuchaj też ich racji. Po uwzględnieniu racji obu stron przemyśl swoją sytuację jeszcze raz, w razie potrzeby przeprowadź kolejne rozmowy i dopiero wtedy podejmij decyzję. x Co się dzieje z tym światem, że trzeba ludziom wyjaśniać, jak ze sobą rozmawiać i dlaczego jest to przydatna umiejętność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pantegram, ja nie wiem, dlaczego Ty stwierdziłaś że ja nic nie umiem robić w domu ani czemu nie umiem gadać z rodzicami... z moją mamuśką próbuję pogadać poważnie począwszy od 17 roku życia.... nie chciałam, żebyśmy się kłóciły. ALE ona zawsze mnie zbywała i nigdy sensownie nie mogłyśmy pogadać. To jest temat jak tasiemiec - naprawdę dłuugi i pod wieloma względami dla mnie bolesny, naprawdę. Przecież pisałam, że problemy z relacjami w domu miałam ZANIM zaczęły się moje problemy - a moje problemy tylko to pieczętują i utwierdzają mamcię w przekonaniu, że jestem nikim i debilką (jak to mi lubiła od dawna powtarzać). Sprzątam w domu, obiad nieraz robiłam, ale mamuśka się krzywi, że zły robię -bo nie walę szczypty soli, cukru do potraw, zup... choć braciom smakuje. Nawet po ciucholandach chodzę i szukam rzeczy dla braci. Jak najbardziej umiałabym się zająć domem, jak w wakacje mama wyjechała i zostałam z samymi chłopami, to kto robił pranie, obiady i całą resztę ? No JA, oczywiście... Gadałam z nimi o tych studiach, powiedziałam, że nie uważam, by był sens chodzić na ten kierunek, bo jest byle jaki i szkoda czasu, ale nie mam zamiaru siedzieć w domu i jak widać chodzę do pracy i szukam jeszcze lepszej - i zapisałam się do tej policealki - A ONI dalej o studiach, od poniedziałku się zaczynają i jest afera na cały dom, bym jutro złożyła papiery. Ja mam wobec nich i tak wyrzuty i jestem o krok, aby to zrobić - choć nie uśmiecha mi się iść na te studia... Ja wiem, że nie jestem do końca zdecydowaną osobą etc i to jest mój problem (podobnie jak inne) - ale niestety, tak już na ten moment jest. Nie wiem do końca, co chcę robić w życiu, może dzięki terapii uda mi się znaleźć odpowiedź. Pewnie też dlatego ludzie próbują mi mówić, co mam robić, wręcz agresywnie, a nie tylko doradzać P.S Z jednej strony powinnam być wygodnicka i iść na te pieprzone studia, toby mi matka choć odrobinę odpuściła i aż tak nie wyzywała - bo dla jej świadomości to, że jej dziecko studiuje, działa chyba kojąco.. nieważne co, jak, byleby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja miałam 16 lat i znajomych nawet koło 30stki i po 30stce, i zwierzałam się im z rozmów z rodzicami, to zawsze mówili, że jestem dojrzała pod względem takiej poważnej rozmowy i że moja matka mnie traktuje bez szacunku i despotycznie (piszę to tak, ponieważ jak napiszę coś ze swojej perspektywy, zaraz ktoś będzie to podważał, a na długie wyjaśnienia nie mam ochoty). Ja to czułam od dzieciństwa, tylko że wcześniej nie miałam własnego zdania, a jak zaczęłam mieć zalążki jakiegokolwiek (nawet jeszcze przed okresem dojrzewania), nie podobało jej się to. a moja terapeutka wprost powiedziała, że moja mama jest toksyczna i powinnam się wyprowadzić Jakakolwiek by nie była, teraz ma skuteczny oręż w ręku i nikt już nie jest po mojej stronie, bo to ja jestem w 150 % zła - i nawet się temu nie dziwię, zawsze miała siłę przebicia, a ludzie ją lubią - jest miła w towarzystwie (choć też potrafi się czasem pokłócić) nawet, jeśli przed chwilą darła się wniebogłosy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i braciom też się nie dziwię. Jakby na to nie spojrzeć, teraz już naprawdę sprawiam prawdziwsze problemy (a nie te wymyślane wcześniej przez mamę). Jej słowa jak wyrocznia, sprawdziły się ;] może triumfować.. Kasę, jaką zarobiłam z tych 2 prac, odkładam sobie, choć w zasadzie nie wiem na co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie idz, po co ci one

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
f

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ip

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i chuj, zaczęły się w poniedziałek, ja się nie zrekrutowałam i mam rodzinkę na głowie. Każą mi iść do dziekana i to załatwić i na to pójść, krzyczą etc. A ja się czuję okropnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A drugi brat stwierdził, że jeśli nie będę miała legitymacji podbitej na 2 semestr i nie będę studiować (on nie wie że zrezygnowałam z tych studiów), to albo mnie wywala z domu, albo mam płacić rachunki. Moja matka szok, a on 'tak, wyrzucę twoją córkę z domu jeśli będzie trzeba'. Już widzę moje spłacanie rachunków przy moich zarobkach w tych pracach :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×