Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rodzina naciska na studia

Polecane posty

"Dziękuję Ci za wszystkie rady. Aż mnie zdumiewa, że chce Ci się tu siedzieć i wysłuchiwać jojczenia usmiech.gif . Chociaż ja kiedyś też wysłuchiwałam po nocach takich rzeczy..." Spoko :* Trochę się z Tobą utożsamiam, bo kiedyś sama miałam podobną sytuację :D A jak się uda pomóc, to będzie bardzo mi miło, lubię robić dobre rzeczy w życiu ^^ "Ja w ramach walki poszłam też na siłownię. Chcę po prostu wyrzeźbić sylwetkę. Jest to też motywacja do znalezienia bardziej stałej pracy, bo przydałoby się mieć "czystą dietę", żeby było widać efekty, a w moim domu niekoniecznie zwraca się na to uwagę (choć jeden brat chodzi na siłownię od jakiegoś czasu, a drugi właśnie będzie zaczynał).A moja matka już się zdenerwowała, kiedy powiedziałam, że chciałabym zrobić pierś z kurczaka na obiad i mogę się dorzucić (akurat coś miałam ze sprzedaży) że 'nie będę wprowadzać swoich głupich diet i ona będzie jeść to co chce'." Sport i dbanie o siebie, o dietę, jest super *.* Mi też bardzo pomogło, chociaż też w domu nie udało się przeforsować moich nawyków żywieniowych :D Dziś jedliśmy tłuste naleśniki xD No ale niech mama je co chce, a Ty gotuj sobie. Warto. To też fajne hobby i kolejna rzecz, która może pomóc zwalczyć doła, nawet z czysto biologicznego punktu widzenia ;) Sport też mile widziany, chociaż ja wolałam bieganie, bo darme :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kłamać... wiesz, to jest jakieś wyjście. Ale opierać się o kłamstwo? Ja się nauczyłam w swoim domu kłamać, bo nie miałabym już zupełnie życia, gdybym tego nie robiła (niestety..), choć nie były to poważne kłamstwa (i nie wpadłam w żadne narkotykowe towarzystwo :P). Ale mimo wszystko... Ale byłam na bardzo ładnie brzmiącym kierunku (każdy to odbiera poważnie, kojarzy się to ludziom z lekarskim mocno) - tutaj kłamstewko, że to skończyłam, byłoby niezłe :P. Niemniej dla mnie to jest jednak nie fair, nawet jeśli to kłamstwo wobec dalszej rodziny. Ja generalnie jak myślę o swojej przyszłości - to ciągle kołacze mi się po głowie, że wolałabym mieć własną firmę. Naprawdę. Jakoś nie wyobrażam sobie siebie, ze swoim charakterem, w roli pracownika, podwładnego. Z drugiej strony, by prowadzić swoją firmę, trzeba być obowiązkowym, umieć ciężko pracować - mam wrażenie, że tego mi brakuje, a na pewno wiary w to, że bym tak potrafiła. Wiara w siebie jest nawet ważniejsza..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na Twoim miejscu właśnie po to, by nie siedzieć w domu, zapisałabym się do szkoły policealnej, jeśli jeszcze są miejsca. A do tego praca na pół etatu i super :) Nie przerażaj się też tak bardzo laborkami, bo pewnie tam nie będą one wyglądały, jak na studiach... Musisz też zdawać sobie sprawę, że praca w zawodzie a to, co robimy na studiach, to 2 różne bajki, więc czasem warto się trochę pomęczyć z pewnymi rzeczami, które nie sprawiają przyjemności. Dlatego warto też wcześniej pracować by zdobyć ogarnięcie, jak różni się praca od studiów, a różni się zazwyczaj niebotycznie i to niezależnie od branży. Siedzenie w domu jest wygodne ale bardziej motywująca jest jakakolwiek praca, moim zdaniem, a najlepiej taka z ludźmi ;) Przy okazji pewnie nowych ludzi poznasz i zarobisz, same plusy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja biegałam, nawet startowałam w zawodach lekkoatletycznych... ale nie przepadam za tym. No i ja chcę się rzeźbić, mieć jakieś mięśnie ;). Opowiedz w takim razie coś o sobie, bo aż jestem ciekawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet jeśli chciałabyś prowadzić własną firmę doświadczenie w pracy u kogoś Ci się przyda. Podpatrzysz, jak wygląda prowadzenie takiej firmy, jej organizacja, z czym sobie dobrze radzą, z czym gorzej, co podpatrzeć od nich, co zmienić. Być może zorientujesz się wstępnie, ile jest roboty i czy dałabyś radę to ogarnąć. No i zdobędziesz kapitał na coś własnego. Dla mnie nie ma wgl co nad tym debatować - iść na początek do pracy u kogoś i koniec, kropka ;) Wiesz, nie w każdej pracy trzeba być tak sumiennie od do. Są prace opierające się na zleceniach, gdzie do biura możesz przychodzić w dowolnych godzinach, byle byś robotę odfajczył, są też takie z elastycznym grafikiem, gdzie w razie czego możesz nawet zmianę przełożyć, byleby godziny miesięczne wyrobić ;) Tak więc wiesz, dla każdego coś fajnego, ale najpierw trzeba PRACOWAĆ gdziekolwiek by wyrobić sobie preferencje pracowe, a potem wybrzydzać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te laborki na studiach to był dla mnie koszmar.. matma, której się bałam całe gim i LO była dla mnie fajna, naprawdę (nie rzuciłabym tych studiów, gdyby nie lab!) a laborki! Ale ja wiem, że to między innymi przez to, że moja matka od małego mi wmawiała brak zdolności manualnych (ja się buty nauczyłam sznurować w 5 klasie podstawówki! pięknie, prawda?), wyręczała w bardzo wielu rzeczach (do dziś próbuje to robić.. nawet mój zamulasty brat na nią krzyczy 'co ty robisz?!') + pewnie to, że nie miałam do nich za bardzo serca + zaległości z chemii (ale je jakoś nadrabiałam, choć jak pisałam sprawozdania, to trzęsłam się ze strachu nad nimi). Niemniej 2 miesiące i studiowałam, i pracowałam (sztab wyborczy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, wiem, że i tak muszę pracować u kogoś :) przecież nawet gdybym w tym momencie założyła firmę (to czysto hipotetyczne), to zanim zaczęłaby ona przynosić większe zyski.. no wiadomo, nie ma o czym gadać. To nie jest hop-siup. Czyli radzisz mi iść do pracy (zależnie, jaką znajdę.. btw polecasz jakąś? która nie byłaby bardzo wymagająca, ale rozwijająca dla mnie w jakiś sposób? i nie z tłumem ludzi wokół - póki co?) i do policealnej? I nie iść od lutego na studia (mimo rodziny sapiącej nad uchem)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam dla Ciebie rozwiazanie. Poszukaj sobie glupiego ale bogatego faceta. Bogatego zeby Cie utrzymywal i glupiego bo bedzie wierzyl we wszystko co mu powiesz. Nie bedziesz musiala pracowac bo on zarobi i bedziesz mu mogla imponowac ze jestes madra i inteligentna jak rzucisz kilkoma madrymi okresleniami. To tez jest sposob na zycie. A jak sie dobrze zakrecisz to za jego kase rozkrecisz wlasna firme.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo co do kontaktu z ludźmi.. pracowałam na ulotkach i w sztabie wyborczym i dawałam radę, ale już w sklepie, gdzie jest bardziej indywidualny kontakt z różnego typu klientem... o wiele gorzej. Kuzyn, ten, który pracuje w pubie (jest kierownikiem), coś mi oferował, ale on zatrudnia studentów.. a ja legitkę jeszcze co prawda mam, ale ... :P O nie... odezwał się do mnie kolega, który był ze mną na tych studiach na których byłam w tym roku i przeniósł się po miesiącu na inne.. też chciałam po tych 2 miesiącach, ale było za późno.. :/ I pyta czy zostałam na tych studiach. Ta, a ja mu powiem, że nie studiuję..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co Cię może interesować - dostałam się onegdaj do prestiżowego liceum, ale miałam bardzo chujną klasę, co wpędziła mnie w deprechę. Miałam podobny problem co Ty - niechęć do życia ogólnie, poczucie spierdolenia wszystkiego co możliwe itd. Ogólnie wtedy leżałam w domu, dużo spałam i płakałam, tyle pamiętam - jakiś koszmar :/ Wagary też mi się chyba zdarzały, ale mało, bo jakoś zdałam, chociaż z marnymi ocenami. x Potem się ogarnęłam, poszłam do pracy jeszcze w liceum. Poznałam tam nowych ludzi, udowodniłam swoją wartość, odżyłam. Nadrobiłam jakoś braki i zdałam maturę, ale też za słabo, by dostać się na "wymarzony" kierunek tj. budownictwo, który też de facto nie był wymarzony, tylko rodzice bardzo chcieli, bym była inżynierem budownictwa xD zresztą, po moim mat-fizie wszyscy wtedy na to szli i stąd takie parcie. Dzięki bogu nie dostałam się na to, tylko na jakiś kierunek-zapychacz, ale i tak rok ujebałam (nie do końca przeszedł mi ten dołek, najwyraźniej). No ogółem nie miałam też zbytnio motywacji do studiów, jak to na studiach z przypadku. x Po tym wywaleniu musiałam się ostro zastanowić, co dalej: czy na studia czy do pracy, a może jeszcze inaczej. I wtedy przypomniało mi się, że w gimnazjum chciałam iść na informatykę xD Dużo rozmawiałam wtedy z rodziną na ten temat ;) Chciałam iść do policealnej i pracować, ale namówili mnie na studia. Do najlepszej polibudy w mieście punktów zabrakło, ale złożyłam do drugiej w kolejności i przyjęli mnie ;) Jestem teraz mega zadowolona, bo jak się okazało informatyka to studia moich marzeń, chociaż przy ich wyborze miałam zdecydowanie więcej szczęścia niż rozumu, jak widać... No i tak sobie egzystuję na nich, obecnie walczę o inżyniera, potem na pewno zrobię magistra :) Jestem w trakcie zmieniania pracy na bardziej kompatybilną ze studiami. Tyle, ogółem, układa się teraz, a była masakra ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedziałaś rzecz, co do której mam wyrobione zdanie - ja nie potrafiłabym w ten sposób z kimś żyć. Nie potrafiłabym żerować na kasie kogoś obcego i jeszcze wykorzystywać jego naiwność. Nie ten adres :). Ale mówisz podobnie jak moja matka... P.S poza tym i tak taki by mnie nie chciał, bo nie za bardzo przypominam te laski, na które często tacy lecą ;). Jestem raczej zwyczajna niż ładniutka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Świetnie, że znalazłaś coś wymarzonego. Ja na tych studiach haha, zdążyłam uzyskać wpis do indeksu z informatyki, ale jej nie lubiłam za bardzo. Na innych studiach miałam programowanie i miałam tam ataki paniki :D. Ale znam wielu informatyków.. szczególnie programistów. Kolega jest po 30stce zarabia kupę kasy za granicą. Inny też. A czym konkretnie chcesz się zajmować? Dwie polibudy w mieście... Kraków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóż, jeżeli te labki były z chemii, to z tego co wiem, tam faktycznie manualnie trzeba być bardzo precyzyjnym ;) Ale już na labkach z innych przedmiotów mogłabyś sobie radzić nieźle. A nad manualną sprawnością można i wypadałoby pracować, jeśli ona przeszkadza, tak btw xD "Czyli radzisz mi iść do pracy (zależnie, jaką znajdę.. btw polecasz jakąś? która nie byłaby bardzo wymagająca, ale rozwijająca dla mnie w jakiś sposób? i nie z tłumem ludzi wokół - póki co?) i do policealnej? I nie iść od lutego na studia (mimo rodziny sapiącej nad uchem)?" Tak, zdecydowanie iść do pracy - tylko nie do najmniej wymagającej, a do najbardziej wymagającej, na jaką Cię przyjmą :D Taka będzie zazwyczaj najbardziej rozwijająca. To, czy ma być tłum ludzi wokół to już kwestia preferencji. Dobrze by było, gdyby praca była też trochę wyzwaniem. Jeśli boisz się pracy z ludźmi, ale mimo tego radziłaś sobie przecież w pracy w sztabie to idź do pracy z ludźmi - to Ci świetnie pomoże przełamać pewne bariery ;) No i doświadczenie w pracy z ludźmi zawsze się przydaje, rozwija, otwiera. Zamiast na studia poszłabym do policealnej i zapisała się na poprawę matury - dlatego tak, bo sama napisałaś, że te studia Cię nie interesują i Ci się nie podobają i nie chcesz ich kończyć. Gdyby się podobały itd. to spoko, ale jak są udręką to bez sensu. A i możesz lepiej dużo spożytkować ten czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma byc obcy. Ma byc Twoim facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie Kraków ale wolałabym nie mówić gdzie, bo to dużo informacji naraz ;) x Ja chciałabym być póki co analitykiem systemowo-biznesowym, ogólnie interesuje mnie wykorzystanie matematyki w biznesie, bazy danych i analiza danych. Programowanie też jest fajne, ale wydaje mi się, żem za cienka w uszach, a jednocześnie mam za dobre gadane xD, by na tym opierać swoją karierę, skoro jest masa ludzi programujących już od gimnazjum ale bez tak dobrego gadanego jak ja ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
BTW, ja miałam miliony pomysłów na siebie.. aktorka (przygotowywałam się samodzielnie na PWST nawet, ale potem olałam sprawę), stewardessa (tego nie porzuciłam do końca jeszcze), fizyczka, matematyczka (wiem, wiem... ), polityk (chciałam zajść wysoko i pomóc ludziom przynajmniej na krajową ,a najlepiej światową skalę - abstrahując od rzeczywistości), baletnica (wiadomo, że nie bardzo do spełnienia, jeśli nie ćwiczyłam od młodości), ekonomistka, makler (tego też nie porzuciłam jeszcze). Różne pomysły.. wyjazd za granicę na jakieś "zad***e" i wolontariat, zostanie podróżniczką.. masa rzeczy. Kolega mi kiedyś powiedział, że jakbym choć połowę swoich pomysłów spełniła, to chyba bym świat podbiła.. Ale ja żyję w swojej głowie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No te studia to... europeistyka. O ile je uruchomią. Na publicznej uczelni, ale... wiadomo, to kierunek o niczym (choć mamią, że uczą na nich, jak prowadzić firmę w UE..). A powtórzę pytanie - jakie stanowiska pracy wydają Ci się być dobre (i na takie próbować startować)? Wiesz, dla mnie wyzwaniem byłaby już sama stała praca trwająca powiedzmy "ustawowe" 8 h dziennie ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, i jeszcze ponownie mogę Ci polecić pracę w call center, skoro stresuje Cię bezpośredni kontakt z klientem, bo tam nie widzisz rozmówcy + masz dużo ściąg odnośnie tego, co masz mówić + nawet jak nagadasz głupot, nikt nie widzi, jak się czerwienisz xD Dobre na początek, po kwartale w takiej pracy praca np. w sklepie odzieżowym to będzie pryszcz xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stanowiska jakie - szczerze najlepiej wejść na Pracuj.pl i przeglądać oferty, aplikować wszędzie tam, gdzie spełniasz wymagania. Jak wejdziesz na ten portal, zorientujesz się, które oferty pracy są "ambitne" bo tam nie ma gównianych ofert pracy, tylko same poważniejsze. Czego szukać? Czegokolwiek, co Ci w oko wpadnie ;) Może być jakaś asystentka prezesa nawet, recepcjonistka, hostessa, whatever :) Z małym doświadczeniem i bez statutu studenta i tak nie pohulasz, ale za to dyspozycyjność będzie Twoim atutem. A, i szukaj czegokolwiek z "elastycznym grafikiem" lub w niepełnym wymiarze czasu pracy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To dowaliłaś, bo ja z dwojga złego wolę gadać w cztery oczy - nie cierpię gadania przez telefon :D. Choć się i tak ciut oswoiłam. Do call center 2x zapraszali mnie na rozmowę, ale jedna to była cienka firma, a do drugiej nie poszłam na rozmowę. Poszłam za to na pozyskiwanie reklamodawców do gazety, wszystko już z gościem ustaliliśmy, ale więcej się nie odezwał. Ale nawet moja rodzinka jak ich pytałam o radę, bo była oferta bycia.. no właściwie akwizytorem chodzącym po domach, stanowczo mi odradziła. Myślałam o byciu opiekunką do dziecka,choć nie mam referencji, bo tak nie pracowałam... jednak kiedyś wysyłałam w sumie zgłoszenia, bez odzewu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja JESZCZE mam status studenta, legitymacji nie oddałam ;). Mi się podoba idea pracy w jakimś biurze i przerzucanie papierków.. może dałabym jakoś radę i czegoś się nauczyła. Szukałam takich ofert i też wysyłałam CV, ale bez odzewu niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Europeistyka faktycznie marny kierunek :/ Głównie dlatego, że u mnie tam przyjmują słownie każdego, a i tak jest wiele tur rekrutacji, bo każdy jak tylko może, to przenosi się na studia z wyższych miejsc preferencyjnych xD x "BTW, ja miałam miliony pomysłów na siebie.. aktorka (przygotowywałam się samodzielnie na PWST nawet, ale potem olałam sprawę), stewardessa (tego nie porzuciłam do końca jeszcze), fizyczka, matematyczka (wiem, wiem... ), polityk (chciałam zajść wysoko i pomóc ludziom przynajmniej na krajową ,a najlepiej światową skalę - abstrach*jąc od rzeczywistości), baletnica (wiadomo, że nie bardzo do spełnienia, jeśli nie ćwiczyłam od młodości), ekonomistka, makler (tego też nie porzuciłam jeszcze). Różne pomysły.. wyjazd za granicę na jakieś "zad***e" i wolontariat, zostanie podróżniczką.. masa rzeczy. Kolega mi kiedyś powiedział, że jakbym choć połowę swoich pomysłów spełniła, to chyba bym świat podbiła.. Ale ja żyję w swojej głowie usmiech.gif" x Ej, to wcale nie jest głupie, tu się nie ma z czego śmiać :D Tylko zastanawiać, jak to zrealizować ;) x Wiesz, ja już postanowiłam, że złożę papiery na praktyki do CERNu. A co tam! Co najwyżej mnie odrzucą, a marzyć trzeba ;) x Zacięcie aktorskie możesz zrealizować zakładając vloga, a polityczne - udzielając się jakoś w samorządzie (tam też możesz szukać pracy) wcale nie jest to głupie :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja mieszkam w dużym mieście i na tym uniwerku (b. dobrym) progi w rekrutacji letniej wcale nie były bardzo niziutkie. No ja aktorką jestem już i tak gorszą, jak byłam młodsza byłam bardziej spontaniczna..wróżono mi w ogóle karierę aktorki i piosenkarki (bo też chodziłam na zajęcia ze śpiewu). Co do polityki, to moje zainteresowanie nią głównie wynika z faktu, że chciałabym po prostu pomóc ludziom na dużą skalę, coś zdziałać.. Ale do tej pracy w sztabie wyborczym poszłam właśnie ze względu na to zainteresowanie :). W moim mieście pewna partia (której nie popieram), organizuje też takie nieformalne spotkania w knajpce i chyba się tam przejdę - wszak trzeba poznawać drugi punkt widzenia i poszerzać horyzonty ;) (a nie, jak to się wyzywają od 'prawaków' i 'lewaków'). A co, zobaczyć można! No, ambicje są ważne - mój kolega chce startować do Doliny Krzemowej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zniechęcaj się, tylko wysyłaj CV i szukaj. O pracę biurową bez doświadczenia nie jest łatwo. Trzeba będzie prawdopodobnie zacząć od tych bardziej niewdzięcznych i mniej przyjemnych zajęć. x Przedstawiciel handlowy? Ciężka praca, ale jeśli dają sensowne warunki płacy, warto spróbować. Gorzej, że czasem proponują śmieszne pieniądze, np. 500 zł podstawy + prowizje lub same prowizje (bez sensu, nie ma co z góry zakładać, że się natrzaska nie wiadomo ile umów). x Możesz też równie dobrze pracować nie wiem, w drogerii czy sklepie odzieżowym, w międzyczasie cały czas szukać czegoś lepszego, przeglądać oferty, sprawdzać wymagania i starać się nabywać kompetencje wymagane na te stanowiska, które Ci się podobają. x Najgorsza z punktu zawodowego praca, to ta czysto fizyczna, gdzie nie masz żadnego kontaktu z ludźmi i nie wymaga ona żadnego przeszkolenia, więc może wykonywać ją każdy, kto ma ręce i nogi czyli np. praca magazyniera, praca na zapleczu w Macu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chociaż tak naprawdę to i tak zależy od tego, jak to wykorzystasz, bo np. na obu w/w pracach możesz zbijać kapitał do rozkręcenia własnej firmy a i poznać branżę od środka ;) x Właściwie w każdej pracy można się czegoś nauczyć, byleby nie była ona zbyt monotonna. I dobrze, jak mają duże wymagania wobec kandydatów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, to była oferta na prowizję.. Drogeria/sklep odzieżowy - za dużo ludzi i zbyt bezpośredni kontakt z klientem.. Poza tym ja i obsługa kasy fiskalnej :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"chyba się tam przejdę - wszak trzeba poznawać drugi punkt widzenia i poszerzać horyzonty oczko.gif (a nie, jak to się wyzywają od 'prawaków' i 'lewaków'). A co, zobaczyć można!" Popieram - to jak najbardziej dobry pomysł ;) Przy okazji możesz poznać ludzi równie co Ty zainteresowanych polityką i może gdzieś Cię wkręcą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Drogeria/sklep odzieżowy - za dużo ludzi i zbyt bezpośredni kontakt z klientem.. Poza tym ja i obsługa kasy fiskalnej smiech.gif ." No wiesz, w dobrze płatnej pracy będziesz miała zazwyczaj do ogarnięcia dużo gorsze rzeczy niż obsługa kasy fiskalnej czy dużo ludzi... A jak chcesz zero odpowiedzialności i zachodu to pieniądze będą marne lub na stanowiska z zerowymi wymaganiami będzie ogromna konkurencja. Albo nawet powiem, że zazwyczaj jest ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ta czysto fizyczna też przynosi kasę. A pieniądze są potrzebne.. i dają szansę na ew. wyprowadzkę :) Tak, tam nawet wiceprezes partii często bywa i był kandydatem na prezydenta miasta ;). Swoją drogą - Ci ludzie, u których pracowałam w sztabie wyborczym to też były trochę "szychy" - choć startowali na radnych. . Ba, nawet byłam na imprezie, gdzie był także sam prezydent (i wygrał kolejne wybory, następna kadencja), który oficjalnie popierał moich "pracodawców".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Będę szukać. I tak teraz jeszcze myślę nad tymi studiami i myślę..jakoś nie do końca potrafię z tego zrezygnować. Chyba akurat w tej kwestii jestem zindoktrynowana :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×